Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wiśnie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wiśnie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 czerwca 2017

Burczydomówka #4: U cioci na imieninach


To kolejna odsłona naszej Burczydomówki tworzonej wspólnie z marką Lubelska. Tym razem czas na może nietypową, a może najbardziej typową ze wszystkich imprezę- imieniny cioci. Jak wiadomo, u cioci na imieninach śledź, pączki i wieprzowina, są goście i morowo jest, jak to w popularnym hicie biesiadnym. Na tego typu domówce, zdecydowanie częściej niż na innych imprezach doświadczysz szalonych potańcówek z wujkiem i krępujących pytań o to, co właściwie zamierzasz zrobić ze swoim życiem. Ale nie oszukujmy się, najlepszym elementem typowych imienin cioci (babci, wujka, dziadka- wstaw odpowiednio) jest jedzenie. Ciocia nie spocznie dopóki nie najesz się tak, że nie wstaniesz, a twoje oczy zajdą mgłą.

Imieniny cioci zwykle usypiają naszą czujność. A zupki zjesz? A jajko z majonezem? Kotlecika? Napijesz się wiśnióweczki?Aż tu nagle, gdy jesteś przekonany, że wydajesz z siebie ostatnie tchnienie, wjeżdża klasyczne pytanie- a może serniczka? Tak. Wszak na serniczek jest osobny żołądek.



I dziś będzie właśnie o tym, choć nie byłabym sobą, gdybym nieco nie poeksperymentowała z klasykiem (przepis na klasyczny sernik możecie znaleźć na naszym sernikowym wydaniu akademii burczymiwbrzuchu). Typowa ciocia nad sernikiem pewnie spędzi dużo czasu, ciocia Śliwka dzisiaj pokaże wam jak czas roboty zmienić w czas nieróbstwa z podobnym, ale nietuzinkowym efektem.



Moje dzisiejsze serniki upchnęłam w pięknych kubkach, na co możecie sobie pozwolić jeśli stawiacie na sernik na zimno, który nie wymaga pieczenia. Oczywiście moga być podane w dowolnej formie, w kokilkach czy szklankach. Ważne, żeby nie robić ich na ostatnią chwilę, zawarta w cieście żelatyna musi stężeć, aby sernik miał nieco galaretowatą konsystencję. Na dnie znajdziecie super prosty i super pyszny spód z mielonych ciasteczek i masła, a na wierzchu pyszne, słodkie wiśnie podrasowane Lubelską wiśniową.

A więc do dzieła wujkowie i ciocie!



Mini serniki na zimno z wiśniówką (4 porcje)

sernik:
-400 g twarogu półtłustego mielonego
- 250 g mascarpone
- 200 ml mleka
- 50 g cukru
- 1 łyżeczka esencji waniliowej lub ziarenka z 1 laski wanilii
- szczypta soli
- 2 łyżki żelatyny
- 5 łyżek gorącej wody

spód:
- 100 g herbatników
- 10 łyżek topionego masła
- szczypta soli

wiśnie
- 300 g mrożonych wiśni
- 3 łyżki cukru trzcinowego
- 5 łyżek Lubelskiej wiśniówki

  1. Najpierw przygotuj sernik. Do dużej miski wrzuć twaróg i mascarpone. 
  2. W garnku podgrzej mleko z esencją waniliową, cukrem i szczyptą soli. 
  3. W małej misce zalej żelatynę gorącą wodą i dobrze wymieszaj trzepaczką. Przelej wodę z żelatyną do mleka i mieszaj chwilę trzepaczką aż składniki dobrze się połączą. 
  4. Mleczną mieszankę wlej do twarogu i mascarpone i wymieszaj mikserem na gładką masę. Odstaw na chwilę.
  5. Do blendera wrzuć herbatniki, stopione masło i szczyptę soli. Zmiksuj na okruszki. 
  6. Wyłóż spód naczyń kilkucentymetrową warstwą ciastek, następnie wlej masę sernikową, poczekaj aż ostygnie i wstaw do lodówki na kilka godzin aż stężeje. 
  7. Przed podaniem umieść na patelni wiśnie, cukier i wiśniówkę. Podgrzewaj aż całość nabierze syropowej, klejącej konsystencji. 
  8. Umieść wiśnie na serniku i podawaj gościom. 
Śliwka


niedziela, 23 kwietnia 2017

Śniadanie do łóżka #229: Wiśniowo-bananowy budyń jaglany


Zazwyczaj dzień zaczynam od owsianki, ale tak się złożyło, że słoik z płatkami owsianymi niespodziewanie opustoszał. W lodówce miałam jeszcze trochę ugotowanej kaszy jaglanej, więc mój śniadaniowy wybór padł na budyń. I to wcale nie budyń waniliowy, czy czekoladowy, a budyń jaglany.

Zazwyczaj przygotowuje go w ten sposób, że kaszę miksuję z bananem, mlekiem i kakao lub gorzką czekoladą. Ale tym razem sięgnęłam po mrożone wiśnie, które skarmelizowałam w miodzie, a na koniec podkręciłam limonką.

Wyszła z tego pożywna, różowa jaglanka, którą można serwować zarówno na śniadanie, jak i na deser. Już nie mogę doczekać się lata, kiedy będzie można ją zrobić ze świeżymi owocami!


Wiśniowo-bananowy budyń jaglany
  • 200 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 150 g mrożonych wiśni
  • 3 łyżki miodu
  • sok z 1/2 limonki
  • banan
  1. Wiśnię wrzucamy do rondla, dodajemy miód i podgrzewamy ok. 5 minut, aż owoce się rozmrożą i skarmelizują. Odkładamy 2 łyżki wiśni do ozdoby.
  2. W pojemniku malaksera łączymy ugotowaną kaszę jaglaną, wiśnie (razem z sokiem), sok z limonki i banana. Całość miksujemy na gładką masę.
  3. Budyń dekorujemy wiśniami i bananem.
Tosia

czwartek, 20 sierpnia 2015

Obiady czwartkowe #13: Wiśniowe żeberka + puree z kalafiora + grillowana cukinia i pieczarki z fetą


Na dzisiejszy obiad czwartkowy proponuję wam coś, co może zajmie nieco więcej czasu niż szybki, gotowy w kilkanaście minut makaron, jednak zapewniam, że jest tego warte. Naszło mnie bowiem na żeberka. Pyszne, odchodzące od kości, w owocowej marynacie.

Myślałam i myślałam, w czym moje żeberka zamarynować, aby smaki połączyły się najlepiej. Rozmyślałam o truskawkach i pomarańczach, aż nagle wybór padł na coś, co aktualnie króluje na straganach- wiśnie!

Dla niecierpliwych polecam co najmniej dwugodzinne marynowanie, a dla prawdziwych kulinarnych kujonów przygotowanie mięsa dzień wcześniej. Po nocy w lodówce idealnie nasiąknie cudownymi przyprawami i owocowym smakiem.

Jako dodatek proponuję puree z kalafiora, które jest dużo lżejsze niż klasyczna wersja ziemniaczana. Idealnie wkomponują się również grillowane cukinie i pieczarki w połączeniu z fetą.


Wiśniowe żeberka (4 porcje)

- ok. kilogram żeberek (4 kawałki po 3 kości)
- 500 g wiśni
- 50 g brązowego cukru
- 1 łyżeczka przyprawy korzennej
- 1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
- 1 łyżeczka mielonej ostrej papryki
- pół łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki kardamonu
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- 4 ząbki czosnku
- 1 łyżka octu balsamicznego
- 1 łyżka sosu sojowego
- sól
- pieprz

  1. Żeberka pokrój na kawałki z trzema kośćmi, porób w nich dziurki widelcem i posól i popieprz z obu stron. 
  2. Wiśnie wrzuć do garnka, posyp cukrem i zagotuj. Gotuj ok 10 minut na średnim ogniu aż puszczą sok. Odstaw do ostygnięcia. 
  3. Odcedź wiśnie zachowując sok. 
  4. Wystudzonym sokiem zalej żeberka i dodaj resztę składników do marynaty (czosnek przeciśnij przez praskę). 
  5. Odstaw w temperaturze pokojowej na ok. 2 godziny, lub na noc w lodówce. 
  6. Piekarnik rozgrzej do 200 stopni. 
  7. Wstaw żeberka do żaroodpornego naczynia razem z marynatą. 
  8. Wstaw naczynie do piekarnika, a po 10 minutach zmniejsz temperaturę do 160 stopni. 
  9. Piecz przez 1,5 godziny, co 30 minut obracając żeberka i polewając je marynatą. 
  10. Po upływie 1,5 godziny dolej do naczynia pół szklanki wody, przykryj folią aluminiową i piecz jeszcze ok. 1 godzinę, co jakiś czas sprawdzając widelcem, czy mięso nie jest już odpowiednio miękkie. 

Puree z kalafiora ( 4 porcje)

- 2 małe kalafiory
- 4 łyżki mascarpone
- płaska łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
- sól
- pieprz

  1. Kalafiory pokrój na małe kawałki i zalej wodą do ich wysokości. Posól wodę i zagotuj. 
  2. Gotuj ok. 20 minut aż kalafior zmięknie, następnie wylej wodę, dodaj mascarpone, gałkę i zmiksuj blenderem. 
  3. Dopraw solą i pieprzem. 


Grillowana cukinia i pieczarki z fetą (4 porcje)
- 2 małe cukinie
- 5 pieczarek
- 100 g fety
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- sól

  1. Cukinie pokrój w grube plastry, każdą pieczarkę na osiem części. 
  2. Wrzuć je do miski, dodaj oliwę i dokładnie obtocz, aby cukinie i pieczarki były nią porządnie wysmarowane. 
  3. Rozgrzej patelnię grillową. Grilluj pieczarki i cukinie z dwóch stron. 
  4. Przerzuć je z powrotem do miski, dodaj fetę. 
  5. Posól dopiero przed podaniem. 
Śliwka

wtorek, 4 sierpnia 2015

Wiśniolada z rozmarynem



Bycie freelancerem ma swoje plusy i minusy, chociaż nie będę udawała skromnej - to zdecydowanie więcej zalet. W poprzednich wakacyjnych wpisach kilka razy narzekałam na kiepską pogodę na Pomorzu, dlatego gdy w końcu temperatura sięgnęła 30 stopni, postanowiłam wszystko odłożyć na bok i zrobić sobie w ciągu dnia małe wagary.

Chwyciłam za koszyk z wiśniami, które dostałam poprzedniego dnia w prezencie. Zasypałam je trzcinowym cukrem, dodałam ulubiony rozmaryn i zalałam wodą. W czasie gdy syrop się gotował, ja już pakowałam aparat, koc, krem z filtrem do opalania i czereśnie. Ostudzony syrop połączyłam z wodą gazowaną, sokiem z cytryny i rozdrobnionymi kostkami lodu. Przelałam do butelek i ruszyliśmy na spontaniczną wycieczkę.

Co zatem piją brodaci hipsterzy nad jeziorem? Wiśnioladę z rozmarynem!




Wiśniolada z rozmarynem
  • 250 g wiśni
  • 3 łyżki listków rozmarynu
  • 80 g cukru trzcinowego
  • 500 ml wody
  • sok z 1/2 cytryny
  • 300 g wody gazowanej
  • kostki lodu
  1. Wiśnie drylujemy, wrzucamy bez pestek do garnka. Dodajemy cukier, porwane listki rozmarynu. 
  2. Zalewamy wodą (500 ml) i gotujemy na średnim ogniu przez 10 minut.
  3. Ostudzony syrop łączymy ze świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny, wodą gazowaną i kostkami lodu. 
  4. Dodatkowo wiśnioladę można podawać z gałązkami rozmarynu. 
Tosia

niedziela, 19 lipca 2015

Śniadanie do łóżka #191: Placuszki "cztery sery" z karmelizowanymi wiśniami


Od pierwszego wejrzenia można się zakochać, ale także mylnie ocenić. Patrząc na zdjęcie mojego dzisiejszego śniadania pewnie każdy pomyśli, że to  klasyczne pankejki z wiśniami. Jest w tym sporo racji, nie są one jednak przygotowane na słodko :)

Do ciasta na placuszki przemyciłam cztery sery, które uśmiechały się do mnie rano z lodówki: parmezan, mozzarellę, ser typu feta oraz brie. Ich dodatek sprawił, że sery apetycznie rozpuszczały się w trakcie smażenia. Skojarzyło mi się to z turystycznym rarytasem - grillowanym oscypkiem, który zazwyczaj podawany jest z żurawiną. W końcu nie od dziś wiadomo, że sery uwielbiają się z kwaśnymi owocami. I tym tropem myślenia sięgnęłam po wiśnie, które zostały mi po wczorajszym pieczeniu brioszki na piknik.

Wiśnie krótko podsmażyłam z rozmarynem oraz chilli i karmelizowałam w miodzie z octem balsamicznym. Słodko-kwaśno-pikantne owoce idealnie skomponowały się ze smakiem serowych placuszków. Myślę, że równie świetnie sprawdziłaby się tutaj porzeczka. Polecam takie połączenie, szczególnie w najlepszym okresie owocowym!


Placuszki "cztery sery" z karmelizowanymi wiśniami/ (ok. 15 sztuk)
Ciasto:
  • 350 g mąki pszennej typ 650
  • 450 ml mleka
  • 2 jajka
  • 200 g serów (mozzarella, parmezan, ser typu feta, brie)
  • 3 łyżki oliwy
  • 3/4 łyżeczki sody oczyszczonej lub proszku do pieczenia
  • łyżeczka soli
 Wiśnie:
  • 300 g wiśni z pestkami
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 3 łyżki miodu
  • łyżka octu balsamicznego
  • listki rozmarynu
  • sól, pieprz
Placuszki:
  1.  Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy sodę i sól. Sery drobno kroimy lub ścieramy na tarce. Dodajemy do suchych składników.
  2. Jajka rozbełtujemy z mlekiem i oliwą, wlewamy do misy z mąką i mieszamy trzepaczką do połączenia składników.
  3. Rozgrzewamy patelnię i delikatnie skrapiamy oliwą. Wykładamy po 2 łyżki ciasta na placuszek i smażymy je po ok. 2-3 minuty z każdej strony.
  4. Placuszki podajemy na ciepło z wiśniami i rozmarynem.
Wiśnie:
  1. Wiśnie myjemy i drylujemy.
  2. W rondelku rozgrzewamy oliwę, smażymy posiekane chilli z listkami rozmarynu.
  3. Po minucie wrzucamy wiśnie i podgrzewamy przez kilka minut.
  4. Gdy owoce puszczą sok, zwiększamy ogień, dodajemy miód i ocet balsamiczny.
  5. Przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy aż sos się zredukuje i zgęstnieje.
 Tosia

poniedziałek, 13 lipca 2015

Kisiel wiśniowy z kardamonem i miętą


Mam wrażenie, że przed chwilą zaczął się czerwiec, a okazuje się, że mamy już połowę lipca! Raduję się latem, ale jednocześnie odczuwam pewnego rodzaju strach, że nie zdążę się nacieszyć wszystkimi sezonowymi produktami i wakacyjną atmosferą.

Na straganach i w warzywniakach można znaleźć obecnie tak wspaniałe dary natury, że aż trudno się ograniczyć do kilku owoców i warzyw. Po dzisiejszej wyprawie na pobliski ryneczek, wróciłam do domu między innymi z wiśniami. Już wczoraj pojawiły się u mnie na śniadaniu w formie chutney, a konkretnie na grzankach z camembertem (zdjęcie na Instagramie). A dziś przyszedł czas na prawdziwą wiśniową klasykę - KISIEL. Latem wszelkie opcje z proszku są moim zdaniem zabronione!

Domową wersję robi się naprawdę szybko, a można serwować praktycznie o każdej porze dnia. Na śniadanie z granolą i kaszą jaglaną, na obiad z makaronem jako owocową zupę, na podwieczorek zupełnie zwyczajnie, a na kolację z jogurtem i listkami mięty.

Poniżej szybki klasyczny przepis, który podkręciłam dodatkowo kardamonową nutą. Jeśli jednak nie przepadacie za specyficznym posmakiem tej korzennej przyprawy to można z niej śmiało zrezygnować :)


Kisiel wiśniowy z kardamonem i miętą/ (2-4 porcje)
  • 500 g wiśni z pestkami
  • 3-4 łyżki cukru
  • 2 i 1/2 szklanki wody (625 ml)
  • strąk kardamonu
  • łyżka soku z cytryny
  • 3 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
Dodatki:
  • granola
  • ugotowana kasza jaglana
  • mięta
  1. Wiśnie drylujemy i wrzucamy bez pestek do rondla. Zostawiamy 1/2 szklanki zimnej wody, resztą zalewamy owoce. Dodajemy cukier.
  2. Kardamon wrzucamy do moździerza, rozgniatamy, a otrzymaną przyprawę delikatnie ucieramy i dodajemy do wiśni. Gotujemy przez ok. 5 minut. 
  3. Do 1/2 szklani z wodą dodajemy mąkę ziemniaczaną, intensywnie mieszamy, aby nie powstały grudki.
  4. Do mącznej mikstury dodajemy 2 łyżki soku powstałego w trakcie gotowania owoców. Mieszamy i wlewamy go gotujących się wiśni.
  5. Całość gotujemy jeszcze przez ok. 2-3 minuty, w tym czasie cały czas mieszamy kisiel i pilnujemy, aby zgęstniał bez grudek.
  6. Kisiel podajemy na ciepło lub na zimno. Deser podałam z listkami mięty, granolą i kaszą jaglaną.
Tosia

niedziela, 14 grudnia 2014

Śniadanie do łóżka #165: Wiśniowa granola


Jakoś ostatnio nie po drodze mi z gotowaniem. Dołuje mnie brak światła, nie mam specjalnie ochoty na nowe smaczki (prawdę mówiąc stare również) i eksperymenty w kuchni. Taka kulinarna depresja.

No, ale jeść trzeba. W poszukiwaniu inspiracji zaglądam więc często do książek kucharskich, czy na moje ulubione kulinarne blogi i odtwarzam. Krok po kroku. I nie chcę mi się dodawać nic od siebie. Może czasem po prostu potrzebujemy, żeby ktoś poprowadził nas za rękę. Choć może nie zwiastuje to dobrze, jeśli współprowadzi się bloga kulinarnego. No ale NNS (nic na siłę). Co ma przyjść to przyjdzie. Wierzę, że już niedługo znowu nie będzie można mnie wyciągnąć z nad garów.

W takich chwilach, jeśli nie podpieram się pomysłami innych, stawiam na proste smaki. Dzisiaj na przykład naszło mnie na granolę. Ostatnio zdarzyło mi się zrobić taką, która kompletnie mnie nie usatysfakcjonowała. Dodałam orzechy włoskie i całość trochę zbyt mocno podpiekłam tworząc gorzką mieszkankę. Tym razem postanowiłam nie powtórzyć moich błędów. Postawiłam na smak wiśni, zarówno soku, jak i dodatku suszonych, które dostałam w mikołajkowym cudmiódboxie. Wyszło super. Granola jest chrupiąca, odpowiednio słodka i już nie mogę się doczekać przetestowania jej na śniadanie.

Granola to też fajny pomysł na prezent. Zapakujcie ją w ładny słoik, lub woreczek i pyszny drobiazg gotowy. Wiem co mówię, bo dzisiaj już sama rozdałam ją komu mogłam.

Granola wiśniowa

- 300 g płatków owsianych górskich
- 110 g suszonych wiśni
- 100 g poszatkowanych migdałów
- 100 g wiórków kokosowych
- 100 g słonecznika
- 50 g pestek dyni
- 100 g sezamu
- 2 duże (ok. 5 cm długości) kawałki świeżego imbiru
- 100 g oliwy z oliwek
- 150 ml soku wiśniowego*
- 3 łyżki miodu
- 80 g brązowego cukru

  1. Zetrzyj imbir na tarce. 
  2. Wszystkie składniki dobrze wymieszaj w misce, tak aby sok i oliwa pokryły każdy składnik. 
  3. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. 
  4. Wysyp mieszankę na wyłożoną papierem do pieczenia blachę i rozprowadź po niej równomiernie. 
  5. Piecz ok. 20 minut, przemieszaj, następnie 5 minut, przemieszaj i jeszcze 5 minut. 
  6. Wyjmij z piekarnika i ostudź. Po ostudzeniu granola powinna być chrupiąca. 
  7. Przesyp do pojemnika. 

* Ja rozpuściłam mrożone wiśnie z 2 łyżkami cukru. Sok dodałam do granoli, wiśnie zostawiłam do jogurtu

Śliwka

wtorek, 22 kwietnia 2014

Wtorek z kaszą #7: Jaglany koktajl bananowo-wiśniowy


O niezwykłych właściwościach kaszy jaglanej pisałam już wielokrotnie, więc nie będę się powtarzać. Zdaję sobie jednak sprawę (choć z bólem serca), że smak kaszy może nie odpowiadać każdemu, chociaż akurat ten rodzaj jest wyjątkowo uniwersalny. Jakie może być rozwiązanie? Jaglany koktajl!

Dzięki zmiksowaniu kaszy jaglanej z owocami i jogurtem jest niewyczuwalna w smaku, a jednak nie traci swoich zdrowotnych właściwości. Myślę, że taki sposób świetnie sprawdzi się też na dzieci-niejadki. A niestety ostatnio takich przypadków można zaobserwować co raz więcej.

Oczywiście w przypadku koktajli kombinacji smakowych są miliony. Ja polecam dzisiaj wiśnie i banany, przepyszny klasyk. Jutro mam w planach spróbować pójść w bardziej zielone klimaty.

Jaglany koktajl bananowo-wiśniowy (ok. 4 porcje)

-75 g kaszy jaglanej (masa suchej kaszy)
- 2 dojrzałe banany
- 250 g mrożonych wiśni
- 150 ml wrzątku
- 180 ml jogurtu naturalnego
- sok z połowy cytryny

  1. Ugotuj kaszę zgodnie z instrukcją na opakowaniu (ja przesypuję ją do szklanki i dodaję objętościowo 2 razy więcej wody). Odstaw do ostygnięcia.
  2. Do blendera wrzuć kaszę i jogurt. Zmiksuj na gładką masę. 
  3. Wiśnie zalej wrzątkiem i wlej całość do masy w blenderze.
  4. Dodaj banany i sok z cytryny. Całość zmiksuj na gładki koktajl. 
Śliwka

czwartek, 23 stycznia 2014

Nalewka wiśniowa- Etap III


Przyznaję, że prawie zapomniałam o mojej nalewce! Leżała sobie spokojnie w ciemnym miejscu, a ja z powodu odwołanej zimy zupełnie o niej nie myślałam. Aż do wczoraj, gdy któryś z naszych czytelników zapytał, czy mam zamiar przedstawić na blogu III część, bo nalewka leży i leży. 

Moje serce podskoczyło, kilka razy przeklęłam i zabrałam się do roboty. Nie wiem jakim cudem mogłam zapomnieć o czymś, na co tak długo czekałam!

Dla bezpieczeństwa nie będę więcej pisać, bo wypiłam już kilka kieliszków:) Jest przepyszna! Bałam się trochę, że będzie za mało słodka, gdyż znacznie zmniejszyłam ilość cukru w przepisie, ale jest idealna. Koniecznie pochwalcie się swoimi efektami!

Nalewka wiśniowa- Etap III

  1. Po dwóch etapach powinieneś/powinnaś mieć dwie butle- jedną z niesłodką nalewką i drugą z zasypanymi cukrem wiśniami. 
  2. Zlej słodką mieszankę z butli z wiśni. Przerzuć wiśnie na sitko i wyciśnij cały płyn. 
  3. Pomieszaj z niesłodką mieszanką. Powinny razem stworzyć idealną nalewkę. Jeśli jest dla ciebie za mało słodka, możesz ją dosłodzić. 
Śliwka

niedziela, 19 stycznia 2014

Śniadanie do łóżka #127: Tosty francuskie przekładane nutellą z gorącymi wiśniami


Już jakiś czas temu zdążyłam zauważyć, że ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którzy nutellę jedzą z masłem i tych, którzy nie mogą tego zrozumieć.

Sama zaliczam się do pierwszej grupy. Uwielbiam połączenie smaku masła i nutelli (dlatego gorące tosty muszą poczekać przed posmarowaniem, aby warstwa była wyczuwalna), a nawet czasem pozwalam sobie na drobne szaleństwo w postaci solonego masła. Tak, odrobina słonego smaku ze słodką nutellą to wybitne połączenie. 

Wiem, że istnieje wiele ludzi, którzy się ze mną nie zgodzą. Jak najbardziej przyjmuje argumenty pokroju "przecież nutella to smarowidło samo w sobie". Ok, i co z tego? 

Pomyślicie- czemu ona o tym pisze? Ale uwierzcie mi, w ciągu mojego krótkiego życia stoczyłam już wiele zaciekłych bojów. A gdy jeszcze partnerem w dyskusji stawał się alkohol, ludzie reagowali co najmniej z taką intensywnością, jakby kłócili się o istnienie Boga, a ja musiałam się potulnie schować, bo zwykle jestem osamotniona w mojej miłości do masła. 

Ale czy to ważne? Nie. Posmarujcie swoje tosty nutellą, z masłem czy bez, obtoczcie w mieszaninie jajeczno-mlecznej i usmażcie. Gwarantuje nieziemskie doznania. A gdyby tak jeszcze wzbogacić je o gorące wiśnie... jesteście ze mną?:)

Tosty francuskie przekładane nutellą z gorącymi wiśniami (2 porcje)

- 4 kromki chleba
- nutella
- 1 jajko
- 2 łyżki mleka
- szczypta soli
- masło- do smażenia

-100 g mrożonych wiśni bez pestek
- 1 łyżka cukru

  1. Dwie kromki posmaruj nutellą. Przykryj pozostałymi kromkami. 
  2. Przekrój złożone kromki na ukos, aby powstały trójkąty.
  3. W miseczce roztrzep jajko z mlekiem i szczyptą soli.
  4. W rondelku rozgrzej wiśnie z cukrem. Daj im bulgotać przez czas smażenia tostów.
  5. Na patelni rozgrzej masło.
  6. Obtocz "trójkąty" w mieszaninie jajeczno-mlecznej i umaż z dwóch stron. 
  7. Ułóż tosty na talerzu, obok ułóż gorące wiśnie. 

Śliwka

wtorek, 26 listopada 2013

Nalewka wiśniowa- Etap II


Jak tam wasza nalewka? Pewnie tak jak ja już nie możecie sie doczekać. Zalane wiśnie, które są już dzisiaj wspomnieniem lata moczą się w pięknym, czerwonym płynie.

Dla tych, którzy razem ze mną zdecydowali się na przygotowanie trzy miesiące temu tego pysznego trunku mam dobrą wiadomość- minął już okres pierwszego leżakowania i nalewka jest gotowa do dalszych procesów.



Co robić? Jeśli tak jak ja nie mogliście się powstrzymać i zanurzyliście chociaz palec, wiecie że jest ona bardzo wiśniowa, ale tez bardzo mocna i zupełnie nie słodka. Spokojnie, to sie zmieni i w okolicy świąt będzie perfekcyjna.

Nalewka wiśniowa- Etap II

- 150 g cukru

  1. Z butli zlewamy do innego naczynia (najlepiej innej dużej butli) powstały płyn. Wiśnie zostawiamy w butelce.
  2. Wiśnie w butli zasypujemy cukrem, zamykamy butelkę i mocno nią potrząsamy, aby wymieszać cukier ze wszystkimi owocami.
  3. Odkładamy w ciepłe miejsce, najlepiej niedaleko kaloryfera i odkładamy jeszcze na miesiąc.
  4. Warto co kilka dni potrząsnąć butelką. Wiśnie w połączeniu z cukrem puszczą sok i otrzymamy z nich słodką część nalewki.

Śliwka

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Nalewka wiśniowa- Etap I


Gdy opowiadam niektórym, że lubię robić domowe nalewki, otwierają szeroko oczy i nie mogą uwierzyć. Zajęcie to urosło w legendach do jakiegoś niezwykłego daru, który mogą posiąść jedynie nieliczni. Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura. 

Tworzenie nalewek, przynajmniej takich jakie wam przedstawię, nie wymaga praktycznie żadnych umiejętności. A na pewno nie wyjątkowych. Jedyną problematyczną kwestią może okazać się konieczność zachowania cierpliwości przez najbliższe 4 miesiące. Czyli jak zrobicie ją teraz, na święta będzie w sam raz. 

Mnie nalewek nauczył robić dziadek. Może nauczył to w tym wypadku za dużo powiedziane, po prostu sprzedał kilka wskazówek, które umożliwiają stworzenie dobrej nalewki praktycznie z każdego owocu. Dziadek robi je z wiśni, aronii, czarnej porzeczki, śliwki, pigwowca i rajskich jabuszek. Za każdym razem wychodzą fantastycznie (mój faworyt to zdecydowanie wiśniówka i pigwowiec) i są tak wyjątkowe, że nic podobnego nie można namierzyć w sklepach. 

To co mi przeszkadza w kupnych nalewkach to zbyt duża wyczuwalność alkoholu (wręcz kopią spirytusem, a delektowanie się nimi ogranicza się do wlania ich prosto w gardło) i to, że są za słodkie. Nalewki tworzone na podstawie tego przepisu są zwykle bardzo owocowe, nieco kwaskowate (w zależności od owoców) i kopią znienacka, po kilku kieliszkach, gdy zaniepokojeni rozgłaszamy wszem i wobec, że są z pewnością bezalkoholowe. I najlepsze jest to, że na 3 etapie tworzenia jesteśmy sami w stanie dostosować smak do własnych oczekiwań. Będziemy bowiem mieszać bardzo słodką część nalewki z tą nieposłodzoną. 


Jeżeli wciąż się wahacie, to wiedzcie, że lepszego czasu nie będzie. Póki stragany jeszcze uśmiechają się do nas pod ciężarem letnich owoców,  ruszajmy na łowy. W końcu nalewka najbardziej cieszy zimą, gdy zmarznięci do szpiku kości szukamy czegoś na rozgrzanie. Aż trudno to sobie wyobrazić w środku lata!

Wiśniówkę robię w tym roku po raz kolejny, więc dobrze wiem jak się zachowa za kilka miesięcy. Będę prezentować wam na blogu każde kolejne działania, które będę wykonywać w celu stworzenia idealnej wiśniówki na zimę, a wy, jeśli się pospieszycie, możecie zrobić to równo ze mną. 

Zaczynajmy!

Nalewka wiśniowa- Etap I

- 2,5 kilograma wiśni (waga z pestkami)
- 0,5 l spirytusu
- 0,5 l wódki

- duży, zakręcany (lub możliwy do zakorkowania) szklany baniak, o pojemności ok. 5 litrów
- drylownica do wiśni/agrafka

  1. Najpierw musisz pozbawić wiśnie pestek. Możesz to zrobić za pomocą specjalnej drylownicy, lub domowym sposobem-agrafką lub korkociągiem. To ważne, aby owoce nie miały pestek. Kilka pestek można zostawić dla aromatu, ale co do zasady należy wystrzegać się tak długiego leżakowania owoców wraz z pestkami. Pamiętaj o tym, bez względu jakich owoców używasz. Jeśli nie chce ci się bawić w drylowanie, postaw na przykład na porzeczki. 
  2. Wydrylowane wiśnie puszczą dużo soku. Nie jest nam potrzebny, więc należy go zlać. Owoce wrzuć do baniaka. 
  3. Jeśli po wrzuceniu owoców do baniaka również w nim pojawiło się dużo wiśniowego soku, postaraj się go zlać. Powstały sok możesz dosłodzić i cieszyć się nim w tej formie, lub zrobić ciasto z wiśniowym kremem, które wkrótce pokażę na blogu. 
  4. Wiśnie w baniaku zalej spirytusem i wódką. Całość wymieszaj poruszając butelką. 
  5. Zakręć lub zakorkuj i odstaw w ciemne, chłodne miejsce. 
  6. Czekaj na dalsze instrukcje.
Do zobaczenia za 3 miesiące!

Śliwka

czwartek, 8 sierpnia 2013

Pierogi z wiśniami i czekoladą


To smutne, ale lato trwa zdecydowanie za krótko! Co dopiero na straganie zobaczyłam pierwsze w tym roku wiśnie. Nagle okazuje się, że sezon się już kończy. Jak to możliwe? Nie zdążyłam się nimi jeszcze nacieszyć, a to już koniec.
Na szczęście trochę wiśni udało mi się zamknąć w słoiczkach robiąc konfiturę z dodatkiem czekolady. Smakowała cudnie w naleśnikach, na chrupiących tostach, czy wyjadana łyżką na pocieszenie w trakcie cierpienia w łóżku z powodu zapalenia ucha. Wczoraj ostatki konfitury ukryłam w cieście pierogowym, szykując prawdziwie wakacyjny obiad.
Jeśli nie jesteście w stanie się poświęcić, aby smażyć konfiturę dwa dni, a pragniecie spróbować tych pierogów, to nic straconego. Przygotowałam przepis na ekspresowy farsz wiśniowo-czekoladowy, który robi się o wiele szybciej i przypomina trochę gęsty kisiel.
Zauważyłam, że z każdym lepieniem pierogów idzie mi to coraz lepiej. Z ciastem nigdy nie miałam problemów, chociaż udało mi się w końcu wypracować idealną grubość. Samo formowanie pierogów to niezwykle odprężające zajęcie, ale zazwyczaj każdy wygląda trochę inaczej. Taki już urok domowych pierogów, może za kilka lat będę już lepiła idealnie równe z zamkniętymi oczami. Na razie są jakie są, za to daję słowo, że pyszne :)


Pierogi z wiśniami i czekoladą/ok. 30 szt.
  • Ciasto:
  • 300 g mąki pszennej + 50 g do podsypania
  • ok. 180-200 ml letniej wody
  • łyżka oliwy
  • 1/2 łyżeczki soli
  • Farsz domowa konfitura wiśniowa z czekoladą lub:
  • 1 kg wydrylowanych wiśni
  • 150 g cukru
  • 2 łyżki kakao
  • 30 g gorzkiej czekolady
  • łyżka mąki ziemniaczanej
  • Do podania:
  • kwaśna śmietana/jogurt naturalny + cukier
 Farsz:
  1. Wiśnie zasypujemy cukrem i wrzucamy do rondelka z grubym dnem. Gotujemy na małym ogniu przez 15 minut. W tym czasie wiśnie puszczą sok.
  2. Następnie dodajemy kakao oraz posiekaną czekoladę i dalej podgrzewamy.
  3.  Do miseczki wsypujemy mąkę ziemniaczaną, dodajemy łyżkę wody i mieszamy trzepaczką lub widelcem. Rozczyn dodajemy do gotujących się wiśni, mieszamy, aby nie było grudek i czekamy, aż masa zgęstnieje. Gotową zestawiamy z ognia do ostygnięcia.
Ciasto:
  1. Mąkę przesiewamy na stolnicę, mieszamy z solą. Robimy wgłębienie, zaczynamy powoli wlewać letnią (lecz nie gorącą) wodę razem z oliwą i wyrabiamy ciasto. Składniki zagniatamy, aż dokładnie się połączą tworząc elastyczną kulę z ciasta.
  2. Gotowe ciasto dzielimy na 4 części. Jedną z nich zostawiamy na blacie, a resztę przykrywamy ściereczką/miską, aby nie wyschło.
  3. Ciasto podsypujemy mąką i cienko wałkujemy (można użyć do tego maszynkę do makaronu). Z rozwałkowanego ciasta wycinamy wykrawaczką lub szklanką o średnicy ok. 9 cm krążki.
  4. Na środku każdego kółka kładziemy łyżką farszu i lepimy pierożki. Gotowe pierogi kładziemy na tacy wyłożonej czystą ściereczką (dzięki temu nie przykleją się).
  5. Gotujemy wodę z 1/2 łyżeczki soli i łyżką oliwy. Wrzucamy ulepione pierogi do wrzącej wody i gotujemy przez 4-5 minut.
  6. Ugotowane pierogi odcedzamy z wody i podajemy od razu ze śmietaną i cukrem/, studzimy i mrozimy lub odgrzewamy na maśle na patelni.
Tosia

czwartek, 18 lipca 2013

Konfitura wiśniowa z czekoladą


Historia lubi się powtarzać. 
Wiem, że obecnie największą zbrodnią jest zamartwianie się, że lato się kiedyś skończy, ale mam jeden argument dlaczego przyszła mi ta myśl w ogóle do głowy. 
Co roku, gdy następuje ten przykry moment, że na straganach znikają sezonową produkty, a liście zaczynają spadać z drzew, obiecuję sobie, że w przyszłym roku przygotuję więcej zapasów na zimę. Dlatego zaopatrzyłam się w porządną kolekcję słoików już w lipcu i małymi krokami szykuję przetwory na gorsze dni. Dzięki temu będę mogła się cieszyć wakacyjnymi warzywami i owocami cały rok, bo zamknę je w słoiczkach.
Zazwyczaj skupiam się na pomidorach i szykuję zapasy w postaci suszonych pomidorów, czy domowego ketchupu. Na podłużne pomidory, które nadają się do tego idealnie muszę jeszcze chwilę zaczekać, dlatego dla odmiany, skupiłam się na słodkich przetworach.
Do połączenia wiśni z czekoladą chyba nie muszę nikogo długo przekonywać? Ta niezwykle dobrana para została bohaterką mojej pierwszej, tegorocznej konfitury. 
Zamknęłam ją w dwóch małych słoiczkach i już wiem, że czeka mnie powtórka, aby konfiturę wiśniową z czekoladą zrobić raz jeszcze w większej ilości i zapasteryzować. 
Coś czuję, że znakomicie sprawdzi się na leniwe, zimowe śniadania jako dodatek do tostów, czy naleśników :)

Konfitura wiśniowa z czekoladą/2 słoiki po 330 ml
  • 1 kg wiśni (800 g po wydrylowaniu)
  • 250 g cukru + 50 g
  • 30 g kakao
  • 30 g groszków czekoladowych
  • 50 ml wody lub whiskey
  1. Wydrylowane wiśnie przekładamy na sito, posypujemy 50 g cukru i zostawiamy na godzinę.
  2. Owoce odsączamy z soku (który zostawiamy na potem) i wrzucamy je do garnka z grubym dnem. Dodajemy cukier i gotujemy na małym ogniu przez godzinę, od czasu do czasu mieszając. Po godzinie zostawiamy konfiturę do ostudzenia na następny dzień.
  3. Drugiego dnia, stawiamy ponownie garnek na gazie, a do powstałej dnia poprzedniego konfitury dodajemy sok z wiśni. Całość mieszamy i gotujemy na małym ogniu godzinę.
  4. W następnym kroku można postąpić na dwa sposoby - zostawić garnek z konfiturą na następny dzień i gotować wtedy kolejną godzinę lub od razu dodać  kakao.
  5. Kakao wsypujemy do miseczki, wlewamy 50 ml wody lub whiskey i mieszamy trzepaczką. Powstałą pastę dodajemy do gotującej się konfitury. Podgrzewamy jeszcze 10 minut, aż zgęstnieje. Na koniec garnek zestawiamy z ognia i dodajemy groszki czekoladowe, które pod pływem ciepła same się rozpuszczą.
  6. Gotową konfiturę przekładamy do czystych słoiczków. Zjadamy od razu lub pasteryzujemy i zostawiamy na lepsze dni.
Jak pasteryzować zapasy na zimę przeczytasz tu lub tu.

Tosia

czwartek, 7 lutego 2013

Mini pączki z wiśniami i czekoladą

Dzisiaj tłusty czwartek - mój ulubiony dzień w roku. Za każdym razem łudzę się, że mój organizm nie zdąży zakodować takiego ciężkiego ataku cukrowego, ale przecież w tym wyjątkowym dniu nie będę się ograniczać!

Wczoraj zrobiłam już pączkową próbę generalną. Chciałam wypróbować przepis, który opracowałam, bo przecież w tłusty czwartek nie może być mowy o pomyłkach. Stworzyłam więc pączki mini, w trzech wersjach smakowych: różane (podobne do tych, które ostatnio prezentowała wam Tosia), rafaello i załączone na powyższym obrazku wiśniowo-czekoladowe. Inspirowałam się pączkowymi preferencjami moich przyjaciół. 
 Ich wielkość daje złudne wrażenie, że pozwalasz sobie na mniej, gdy w rzeczywistości nie można się powstrzymać od chwycenia po kolejnego i kolejnego... i kolejnego. 

W cukierniach często spotkać się można z mini pączkami, które zawsze lubiłam bardziej niż te tradycyjne. Jednak prawie zawsze występują w czystej formie, bez dodatków. Czemu ich nie nafaszerować ulubionym dodatkiem? No właśnie, czemu?:)

Mini pączki z wiśniami i czekoladą (ok. 50 sztuk)

- 1 kg mąki
- 21 g drożdży instant (3 opakowania)
- 150 g cukru
- 200 g masła
- 5 żółtek
- szczypta soli
- 50 ml spirytusu
- ok. 300 ml ciepłego mleka

- 400 g mrożonych wiśni bez pestek
- 250 g czekolady mlecznej
- 1 łyżka cukru

- cukier puder - do obtoczenia
- olej- do smażenia na głębokim tłuszczu
  1. Rozpuść masło w rondelku. Ostudź.
  2. Pomieszaj w misce lub na blacie wszystkie składniki na pączki poza mlekiem i masłem. Najpierw dolewaj wystudzone masło i zagniataj ciasto, następnie powoli dolewaj mleka, cały czas zagniatając ciasto. Najlepiej użyć maszyny do zagniatania, jeśli taką masz. 
  3. Zagniataj aż ciasto uzyska jednolitą konsystencję. Od tego momentu zagniataj intensywnie jeszcze przez 5 minut (możesz podzielić ciasto na pół i zagnieść oddzielnie dwie połówki, aby było łatwiej). 
  4. Zagniecione ciasto wstaw do miski, przykryj ją folią aluminiową i odstaw w ciepłe miejsce (na przykład niedaleko rozgrzanego kaloryfera) na ok. 1,5 godziny.
  5. Po upływie tego czasu wyjmij ciasto na blat, uformuj z niego rulon i pokrój na 50 równych kawałków. 
  6. Z każdego kawałka uformuj kulkę i układaj je na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Przykryj je materiałową szmatką i odstaw ponownie w ciepłe miejsce na ok. 30- 45 minut.
  7. Przygotuj w tym czasie farsz. Zagotuj wiśnie z łyżką cukru. Gdy puszczą sok, odcedź je (będziemy potrzebować tylko wiśnie, a sok może się przydać do czegoś innego).
  8. Rozpuść czekoladę w kąpieli wodnej. Gdy się rozpuści, dodaj do niej wiśnie i zmiksuj na gładką masę. 
  9. Rozgrzej tłuszcz w garnku. Wrzucaj co jakiś czas kawałek chleba, aby sprawdzić czy już jest wystarczająco ciepły. Gdy kawałek chleba zaczyna się pienić, oznacza to, że możesz zacząć smażyć. Utrzymuj ten poziom rozgrzania tłuszczu, aby pączki nie przypaliły się zbyt szybko, a były surowe w środku. Najlepiej wypróbować czas smażenia na jednym próbnym pączku. 
  10. Usmaż pączki i wyłóż je na papierowy ręcznik, aby odsączyć je z tłuszczu. Gdy ostygną, nałóż farsz do szprycy, wbij ją do środka pączka i nafaszeruj go. Obtocz następnie w cukrze pudrze.
Śliwka

czwartek, 27 grudnia 2012

Koktajle oczyszczające


Czas wrócić do rzeczywistości po świątecznym obżarstwie. Osobiście, nie mogę patrzeć na jedzenie, a mój organizm reaguje entuzjastycznie jedynie na zapach regenerujących, świeżych owoców i warzyw. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem jednym z tych rekordzistów, którzy zapełniają izby przyjęć z powodu przejedzenia, ale mimo to, długo nie spojrzę na pierogi, barszcz czy sałatki śledziowe. 

Myślę, że nie jestem sama, dlatego dla chętnych do zregenerowania swojej wątroby opracowałam trzy kolorowe koktajle, które są nie tylko pyszne, ale niezwykle zdrowe. To prawdziwe witaminowe bomby, po których organizm sam się do was uśmiechnie:)

Zielony: Pyszna mieszanka ziołowo owocowa, z bardzo mocno wyczuwalnym posmakiem świeżego imbiru. 
Różowy: Oczyszczająca mieszanka czerwonych owoców i soku z buraków (tylko delikatnie wyczuwalnego w smaku). Słodyczy dodają banan i miód, a otręby służą poprawie trawienia. 
Pomarańczowy: Niezastąpiona bomba witaminy A i karotenu z dodatkiem oleju lnianego, który ułatwia wchłanianie składników odżywczych. Dzięki zmiksowaniu całej pomarańczy jej smak jest niezwykle intensywny, a całość dopełnia nutka świeżego imbiru.

Wybierzcie swój ulubiony kolor. My w domu wciąż wahamy się między różowym a zielonym. 

Zielony (2 porcje)
- 250 ml soku jabłkowego*
- 1 kiwi
- garść świeżej pietruszki
- 10 g świeżego imbiru
- 50 g świeżego ogórka
- sok z 0,5 cytryny
- 1 łyżka miodu

Kiwi, imbir i ogórek obierz ze skórki. Imbir zetrzyj na tarce. Wszystkie składniki wrzuć do blendera i miksuj przez kilka minut. Możesz dodać świeżą miętę lub bazylię.

Różowy (2 porcje)
- 100 g mrożonych wiśni
- 100 g mrożonych truskawek
- 60 ml soku z buraków*
- 1 banan
- sok z 1 pomarańczy
- sok z połowy cytryny
- 1 łyżka otrębów żytnich

Truskawki i wiśnie rozmroź. Banana obierz ze skórki. Wszystkie składniki wrzuć do blendera i miksuj przez kilka minut.

Pomarańczowy (2 porcje)
- 1 pomarańcza
- 200 ml soku z marchwi*
- sok z 1 grejpfruta
- 5 g świeżego imbiru
- 1 łyżka oleju lnianego
- 1 łyżka miodu

*wyciśnięty przez sokowirówkę lub sok 100%

Śliwka

niedziela, 18 listopada 2012

Śniadanie do łóżka #75: Naleśniki z twarogiem i korzennymi wiśniami

Tak być musiało, zaczęły się ponure, listopadowe wieczory. Cały dzień próżno wypatrywałam słońca, które chyba dzisiaj zrobiło sobie dzień wolny. Trochę jak ja przez ostatni tydzień.
Dawno mnie tu nie było, musiałam naładować baterie i na nowo złapać twórczą wenę, aby powrócić z nowymi przepisami. Nie mam jednak żadnych wątpliwości, że gdy za oknem szaro, najlepszym akompaniamentem do głębokich przemyśleń będą korzenne wiśnie. To depresyjny pewniak, wszystko nagle staje się proste.
Oczywiście to może nie pora na wiśnie, ich czas już dawno minął. Ale ja uwielbiam je właśnie w chłodne wieczory (no i oczywiście w wersji grzańcowej również), a zupełnie nie pasują mi do letniej scenerii. Pozostaje podziękować światu za zamrażarkę. 

Kilka dni temu zastanawiałam się dlaczego od tak dawna nie jadłam naleśników. Nie pancake'sów czy wymyślnych smakowo, ale zwykłych naleśników z twarogiem czy mięsem. Zrobiłam więc wersję serową z rodzynkami (są dla mnie kwintesencją naleśnikowego farszu) i całość przyprawiłam moim wyżej wspomnianym antydepresantem. Chyba nie muszę mówić, że pyszne?:)

Poniżej podaje przepis na zwykłe naleśniki, do których możecie dodać dowolnego farszu, słodkiego czy słonego. Dla chętnych polecam wersję z mleczkiem kokosowym (to zdecydowanie moje ulubione naleśniki).

Naleśniki z twarogiem i korzennymi wiśniami (10 sztuk)
Ciasto:
- 4 jajka
- 350 ml mleka
- 100 g mąki
- 1,5 łyżki cukru
- 0,5 łyżeczki soli

Farsz:
- 600 g tłustego twarogu
- 180 g jogurtu naturalnego
- 4 łyżki cukru
- 1 laska wanilii
- skórka z połowy pomarańczy
- 120 g rodzynek

Wiśnie:
- 450 g mrożonych wiśni
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżeczka cynamonu
  1. Pomieszaj ze sobą składniki na naleśniki używając miksera, aż całość będzie jednolita i spieniona. 
  2. Smaż naleśniki na niewielkiej ilości masła z dwóch stron. Odkładaj na talerz, wycierając je papierowym ręcznikiem z nadmiaru tłuszczu.
  3. Przygotuj farsz. Wydrąż z laski wanilii ziarenka ze środka i zmiksuj z twarogiem, jogurtem, skórką z pomarańczy i cukrem. Rodzynki zalej wrzątkiem, odsącz, dodaj do twarogowej masy i pomieszaj całość łyżką.
  4. Wiśnie wrzuć do garnka, dodaj cukier i cynamon. Zagotuj na dużym ogniu przez kilka minut, następnie kilka minut na małym ogniu. Powinny puścić dużo soku. Odstaw na bok.
  5. Każdy naleśnik posmaruj farszem i zawiń w rulon. Rulony ułóż w brytfance do pieczenia. 
  6. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
  7. Brytfankę z naleśnikami przykryj folią aluminiową (aby naleśniki nie wysuszyły się z góry) i piecz aż mocno się rozgrzeją. Polej ciepłymi korzennymi wiśniami przed podaniem.
Śliwka

niedziela, 4 listopada 2012

Tydzień z LunchBoxem #7: Wiśniowo-korzenna owsianka na zimno





























Dzisiaj mi przypadł zaszczyt zakończenia naszego cyklu "Tydzień z LunchBoxem" i połączenia go z tradycyjnie pojawiającym się w niedzielę "Śniadaniem do łóżka". 

Jestem przeciwniczką wychodzenia z domu bez śniadania, a jeśli już musi się to czasem zdarzyć, staram się zjeść jak najszybciej się da. Problem pakowania śniadania ze sobą jest mi więc obcy, ale spokojnie mogę wyobrazić sobie jakie miałabym oczekiwania, gdybym miała inne przyzwyczajenia. Opracowałam przepis na śniadanie (według mnie) idealne, które bardzo łatwo zabrać ze sobą i może być (a nawet musi!) przygotowane poprzedniego wieczoru. 

Nie jestem wielką fanką owsianki, ani niczego co wymaga gotowania w mleku. Stąd też jeśli decyduje się na płatki, zawsze wybiorę wersję na zimno z ulubionym jogurtem. Ta owsianka jednak przemawia również do mnie, jest po prostu pyszna. Pomysł rzucił mi się w oczy jakiś czas temu na blogu Co dziś zjem na śniadanie i w kuchennym zaciszu opracowywałam najlepsze dla mnie połączenie smakowe. Korzenne wiśnie i mleczko kokosowe pasują do siebie wyjątkowo dobrze. 

Mamy nadzieję, że dzięki naszemu cyklowi udało się przekonać Was, że jedzenie, które zabieramy ze sobą na drogę nie musi być nudne i monotonne. Zachęcamy do dalszych eksperymentów:)

Wiśniowo-korzenna owsianka na zimno (2 porcje)
- 200 g. płatków owsianych
- 200 g. mrożonych wiśni
- 2 łyżki cukru
- 1,5 łyżeczki przyprawy korzennej
- 100 ml mleczka kokosowego
- 150 g. jogurtu naturalnego

  1. Wiśnie wrzuć do garnka, posyp cukrem i zagotuj na dużym ogniu. Powinny od razu puścić sok. Po kilku minutach zdejmij z ognia.
  2. Do lekko wystudzonych wiśni dodaj mleczko kokosowe, wymieszaj i dodaj jogurt naturalny.
  3. Do słoiczka lub innego naczynia nasyp płatki owsiane. Wymieszaj płatki z masą i wsadź do lodówki na co najmniej 3 godziny.
Śliwka

sobota, 16 lipca 2011

Słodka sobota #11: Brownie z wiśniami


Brownie z wiśniami robiłam po raz pierwszy zimą, improwizując ze składnikami. Wyszło bardzo dobrze, a efekt prezentowałam parę miesięcy temu. Aż trudno mi sobie wyobrazić, że byłam wtedy pochłonięta przygotowaniami do sesji zimowej, a teraz nie robię absolutnie nic poza wylegiwaniem się na słońcu i jedzeniem...Do rzeczy!
Jestem wielką fanką strony FoodPornDaily, która codziennie pokazuje dosłownie jedzeniową pornografię;) Ślinka cieknie, serce zaczyna szybciej bić, motyle latają w brzuchu... co będę dużo mówić, sprawdźcie sami.
Jakiś czas temu prezentowane tam były brownies z wiśniami, które wyglądały fantastycznie soczyście, czyli tak jak lubię. Zapisałam przepis i przypomniało mi się o nim dwa tygodnie temu, kiedy robiłam imprezę urodzinową. Szybko upiekłam brownies i goście byli zachwyceni! Ciasto jest bardzo intensywnie czekoladowe, więc jeden kawałek zaspokaja w 100% spragnione czekolady podniebienia.

Brownies z wiśniami (forma 23 x 23 cm)*
- 450g świeżych wiśni (spokojnie można dodać dużo więcej, wiśni nigdy za wiele!)
- 380g gorzkiej czekolady 70%
- 120g słonego masła
- 4 jajka
- 1 filiżanka cukru + 1 łyżka (do wiśni)
- 1 laska wanilii
- pół filiżanki mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia

- bita śmietana
- wiśnie 
...do udekorowania

Rozgrzej piekarnik do 175 stopni.
Wiśnie wydryluj (jeśli nie posiadasz drylownicy, polecam korkociąg, świetnie wyciąga pestki). Przekrój na połówki i rozgrzej w rondelku z 1 łyżką cukru. Gotuj przez około 10 minut. Zdejmij z ognia i odlej powstały syrop (nie będzie już potrzebny).
Wyłóż formę papierem do pieczenia.
Przygotuj kąpiel wodną. Mały rondelek napełniony ok 1/4 przykryj metalową miseczką. W miseczce rozpuść czekoladę z masłem. Odstaw do ostygnięcia.
Połącz dokładnie mąkę z proszkiem do pieczenia. Rozetnij laskę wanilii wzdłuż i wyjmij czarne ziarenka ze środka.
W misce zmiksuj jajka, cukier, ziarenka wanilii. Dodaj wystudzoną rozpuszczoną czekoladę z masłem, zmiksuj. Dodaj mąkę z proszkiem do pieczenia, dokładnie wymieszaj. Dodaj wiśnie, pomieszaj łyżką.
Umieść masę w formie i piecz przez około 25 minut. Uwaga! Przy tego typu brownie nie można piec do "suchego patyczka", gdyż ciasto ma być mokre i soczyste.
Udekoruj bitą śmietaną i wiśniami.

* przepis pochodzi ze strony The Pastry Affair, z moimi zmianami

Śliwka

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...