Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kasza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kasza. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 12 września 2016

Orzechowe pęczotto z halloumi i winogronami


Czy robiliście kiedyś w kuchni coś z winogronami? Mam na myśli coś bardziej kreatywnego niż koreczki! Przypuszczam, że większość odpowie, że nie, ewentualnie jakąś sałatkę z serem pleśniowym.

Winogrona są zacne, szczególnie ciemne, ale mam z nimi problem, nie lubię przegryzać ich pesteczek i odbiera mi to przyjemność ich jedzenia. Gdyby ktoś mi je wyjmował to mogłabym je jeść codziennie. Dlatego kupuję je raczej rzadko, przypominam sobie o nich wczesnej jesieni. Rok temu upiekłam z nimi drożdżowe paluchy, z ciasta podobnego na focaccię (przepis). Skropione oliwą z chilli wyszły wtedy fantastycznie, ale na tym moja zabawa się zakończyła.

Powróciłam jednak do tematu zupełnie przypadkiem, miałam w lodówce piękną kiść winogron, opakowanie sera halloumi, cydr i słoik bulionu ugotowanego dzień wcześniej. Pogrzebałam w szafce, znalazłam pęczak i sprawa wydała się jasna - na obiad pęczotto! Przemyciłam do niego ulubione masło orzechowe, do tego podsmażone halloumi i karmelizowane winogrona. Muszę powiedzieć, że wyciąganie tych okropnych pestek poszło całkiem szybko, a skarmelizowanie owoców z kminem i pieprzem wynagrodziło wysiłek. Wszystko pięknie połączyło się smakowo i chociaż nie planowałam z tego notki, to po kilku pytaniach o przepis na snapchacie (@tochabrocha) ostatecznie stwierdziłam, że warto tym eksperymentem podzielić się na blogu :)

Orzechowe pęczotto z halloumi i winogronami/ 3-4 porcje
  • Pęczotto:
  • 300 g kaszy pęczak
  • 700 ml dowolnego bulionu
  • 200 ml cydru
  • 3 łyżki masła orzechowego
  • mała cebula
  • ząbek czosnku
  • 2cm korzenia imbiru
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • świeżo mielony pieprz (wybrałam różowy)
  • sól
  • 2 łyżki masła klarowanego
  • Halloumi:
  • łyżka masła klarowanego 
  • 200 g halloumi
  • Karmelizowane winogrona:
  • 150 g winogron
  • łyżeczka miodu
  • 2 łyżki cydru
  • szczypta kminu rzymskiego
  • świeżo mielony pieprz
  • Dodatki:
  • orzeszki arachidowe
  • podsmażona cukinia
Pęczotto:
  1.  Bulion podgrzewamy.
  2. Na łyżce klarowanego masła podsmażamy pokrojoną w drobną kostkę cebulę, posiekane chilli, imbir oraz czosnek.
  3. Po 2 minutach wsypujemy suchą kaszę, przyprawiamy solą i pieprzem do smaku, podsmażamy 2 minuty.
  4. Dodajemy cydr, zwiększamy ogień i czekamy aż odparuje. Następnie zmniejszamy ogień, dodajemy masło orzechowe, wlewamy po chochli ciepłego bulionu, mieszamy i czekamy aż wyparuje. Czynność powtarzamy przez kilkanaście minut, aż skończy się bulion, a kasza będzie odpowiednio miękka. Na koniec całość przyprawiamy solą i pieprzem do smaku, dodajemy łyżkę masła, mieszamy.
  5. Pęczotto podajemy z karmelizowanymi winogronami, podsmażonym halloumi, cukinią i prażonymi orzeszkami.
Dodatki:
  1. Halloumi kroimy w plastry, podsmażamy na rozgrzanej patelni z masłem klarowanym po ok. 2-3 minuty z każdej strony, aż się zarumieni.
  2. Orzeszki wrzucamy na suchą patelnię, podprażamy na małym ogniu przez kilka minut.
  3. Winogrona przekrawamy na pół, wyciągamy pesteczki. Wrzucamy na patelnię z kminem oraz pieprzem i krótko podsmażamy. Dodajemy miód, cydr, karmelizujemy kilka minut.
Tosia

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Śniadanie do łóżka #219: Jabłkowy budyń jaglany z owocami


Ah, co to był za szalony tydzień! Długi weekend spędziłam z Pawłem w Berlinie (mogliście śledzić na snapchacie i instagramie @tochabrocha), jeszcze w poniedziałek rano zjedliśmy owsiankowe śniadanie z Martą. We wtorek trudno było wrócić do rzeczywistości, a dzień zakończył się na grillowaniu z Ulą, której bloga czytam od 7, albo nawet 8 lat. Niesamowicie miłe spotkanie! W środę i czwartek wypadało w końcu wrócić do obowiązków dnia codziennego, taki plan był też na piątek, bo wiedziałam, że weekend znów będzie pełen emocji. Czekało nas wesele przyjaciółki. Jednak spontanicznie wylądowałam na śniadaniu ze Śliwką i Mintą w Sopocie. Dostałyśmy wtedy ze Śliwką cynk od przyjaciółki, że osoba, która miała piec ciasta na wesele nagle się rozchorowała.

Postanowiłyśmy wziąć sprawy w swoje ręce, chwile później wybierałyśmy już owoce na ryneczku, aby upiec 5 blach ciast. Nasze słodkie weselne menu to: cytrynowe serniki na spodzie kokosowym, brownie ze śliwkami (podobny przepis tu) i szarlotki z porzeczkami i kruszonką. Wyszły naprawdę nieźle, więc byłyśmy z naszego pogotowia cukierniczego burczymiwbrzuchu bardzo dumne.

Weekend upłynął na świętowaniu i w weselnym klimacie, było pięknie. A dziś rano znów czekało nas jeszcze jedno apetyczne spotkanie z Pauliną i Zosią. Był to zatem niezwykle udany tydzień, do tego bogaty w świetne spotkania z koleżankami blogerkami, które do tej pory znałyśmy tylko wirtualnie. Oby częściej przyjeżdżały do Trójmiasta :)

Wracam jednak do właściwego rytmu i z nowym przepisem na jabłkowy budyń jaglany. To pyszne śniadanie, które może także być waszym lunchem lub deserem. Wystarczy ugotować kaszę jaglaną w soku jabłkowym, zmiksować ją na w miarę gładki mus, ozdobić owocami i gotowe. Pyszne i zdrowe!


Jabłkowy budyń jaglany z owocami/ 2-3 porcje
  • szklanka suchej kaszy jaglanej
  • 3 szklanki soku jabłkowego
  • szczypta soli
  • figi, śliwki, jabłka, mięta, cynamon
  1. Kaszę wsypujemy do suchego garnka i krótko prażymy.
  2. Wlewamy 2 szklanki soku jabłkowego, dodajemy szczyptę soli i gotujemy na średnim ogniu, aż kasza wchłonie płyn (ok. 10-15 minut). Studzimy.
  3. Ostudzoną kaszę miksujemy z sokiem jabłkowym na nie do końca gładki mus.
  4. Budyń jaglany serwujemy z owocami, miętą i cynamonem.
 Tosia

niedziela, 17 lipca 2016

Śniadanie do łóżka #217: Pieczona jaglanka z owocami


Dopadło mnie znienacka uczucie tęsknoty. To nie zabrzmi poważnie, ale nie zatęskniłam wcale za kimś kogo dawno nie widziałam. Moja nostalgia dotyczyła kaszy, a konkretnie jaglanej. Kiedyś jadłam jej bardzo dużo i chętnie z nią eksperymentowałam. Prowadziłyśmy nawet cotygodniowy cykl na blogu "Wtorek z kaszą", gdzie co tydzień prezentowałyśmy zdrowe przepisy z kaszą w roli głównej (tutaj pełna lista). Serię zakończyłyśmy, a kasza zaczęła pojawiać się w mojej kuchni coraz rzadziej.

Oczywiście wciąż czasem gotuję kaszę np. jęczmienną lub orkiszową do obiadu, to jednak o jaglanej na chwilę trochę zapomniałam. Czas powrócić do dobrych nawyków, przesypać kaszę do dużego słoika i znów dać jej błyszczeć.

Poszliśmy dziś spać, gdy wstawało słońce, więc poranek przed południem był dziś wyjątkowo leniwy. Zebrałam się w porze drugiego śniadania i postanowiłam upiec coś pomiędzy jaglanym ciastem, omletem, a puddingiem.

Sprawa jest niezwykle prosta, wystarczy ubić białka na puszystą masę, wymieszać z suchą kaszą, dodać żółtko i ewentualny cukier, posypać sezonowymi owocami i zapiec. Po 20 minutach możemy cieszyć się pysznym śniadaniem, który może być także dla nas deserem. A żeby nie było tak przerażająco zdrowo - pieczoną jaglankę podałam z serkiem homogenizowanym :)


Pieczona jaglanka z owocami/ forma o średnicy 24 cm
  • 250 g suchej kaszy jaglanej
  • 2 jajka
  • łyżka cukru trzcinowego
  • serek homogenizowany
  • garść świeżych owoców (u mnie jagody i porzeczki)
  • łyżka masła lub oleju kokosowego 
  1. Białka jajek ubijamy na sztywną pianę.
  2. W misce łączymy suchą kaszę jaglaną, żółtko i cukier. Dodajemy ubite białka i delikatnie łączymy.
  3. Żaroodporną formę smarujemy masłem, przekładamy masę, wierzch wyrównujemy i dekorujemy ulubionymi owocami.
  4. Jaglankę pieczemy w 180 stopniach przez 20 minut.
  5. Kroimy na kawałki i podajemy z serkiem homogenizowanym i owocami.
Tosia

poniedziałek, 29 lutego 2016

Śniadanie do łóżka #213: Jaglanka na mleku kokosowym z czerwonymi owocami


Już już! Już pędzę przedstawić wam kolejną śniadaniową propozycję. Jak zwykle spóźniona, ale wierzcie mi, miałam dobre intencje. To tak jak z życzeniami, które dostajemy o kilka dni za późno- "spóźnione, ale szczere", tak jakby te złożone o czasie nie zawsze szczere były, albo ta szczerość rekompensowała spóźnienie.

Weekendy miały być leniwe, a jakoś leniwe nie są. Jedyne dni, w których jesteśmy od początku do końca razem wypełniamy przeróżnymi aktywnościami, aż sama nie wiem kiedy nadchodzi niedzielny wieczór i wyrzut sumienia, że znowu nie udało mi się zdążyć z przepisem na śniadanie.

Ostatnio przerzuciłam się prawie na dobre na owsianki i inne jej zbożowe odmiany. Kiedyś nie wyobrażałam sobie rozpoczęcia dnia bez chleba, a teraz codziennie staję nad garnkiem i gotuję. Nie żebym miała coś przeciwko pełnoziarnistej kanapce, nie mam, ale jakoś zauważyłam, że osiągam lepsze dietetyczne efekty, gdy w moich śniadaniach przeważają owsianki.

W mojej głowie nazywam też "owsiankami" wszelkie inne jaglanki, amarantusanki i tym podobne. I dzisiaj właśnie taką chcę wam przedstawić- jaglankę na mleczku kokosowym. Dzięki dodatku tego mleka właśnie, jaglanka jest niezwykle delikatna i słodkawa. Możecie użyć tutaj dowolnych owoców, ale dla mnie najlepiej sprawdzi się czerwona mieszanka porzeczek, truskawek i malin.

Jaglanka na mleku kokosowym z czerwonymi owocami (1 porcja)

- 50 g kaszy jaglanej
- 130 g mleka kokosowego
- 100 ml wody
- 1 łyżka miodu
- 2 porządne szczypty soli

- ok. 60 g mrożonych czerwonych owoców
- woda

  1. Kaszę jaglaną przelej bieżącą wodą na sitku a następnie przelej wrzątkiem. 
  2. Mleko kokosowe i wodę zagotuj, gdy zacznie wrzeć, dodaj kaszę jaglaną, dodaj sól i miód i gotuj na małym ogniu aż kasza pochłonie cały płyn. 
  3. W drugim garnku rozgrzej mrożone owoce. Dodaj trochę wody, aby się nie przypaliły. 
  4. Gotową jaglankę wyłóż do miseczki i zalej owocami. 
Śliwka

wtorek, 26 stycznia 2016

Gołąbki w delikatnym warzywnym bulionie



Dieta trwa w najlepsze. Nie mogę uwierzyć, że minęły dopiero trzy tygodnie, od kiedy przestawiłam się na 100% zdrowe odżywianie. I nie mogę uwierzyć, że nie pilnowałam tego wcześniej, bo okazało się, że to właściwie nic trudnego, nie czujemy się jakbyśmy wyrzekali się czegokolwiek, a centymetry w brzuchu drastycznie lecą w dół.

Szewc bez butów chodzi. Mimo, że kocham gotować, wcześniej przypominałam sobie o tym, że warto zjeść obiad dopiero wtedy, gdy dopadał mnie dziki głód. Zaczynało się podjadanie i kombinowanie. Teraz staram się mieć wszystko pod kontrolą, posiłki planuje z wyprzedzeniem, a każdy z nich jest lekki i po prostu pyszny!

Staram się też odczarowywać tradycyjne, tłuste posiłki i zamieniać je w lekkie, pożywne obiady. Tak jak na przykład dzisiejsze gołąbki. Nie robię ich zbyt często z prostej przyczyny, mam to szczęście, że moja babcia robi najlepsze na świecie. Najlepsze, ale z sosem pomidorowym zabielonym tłustą kremówką, z wieprzowiną i białym ryżem. A tak się nie bawimy. Robię je więc po swojemu, z cielęciną i kaszą jęczmienna. A całość pływa w delikatnym warzywnym bulionie, który z pewnością lepiej wpłynie na mój obwód brzucha niż niedozwolona (choć cholernie pyszna) kremówka.



Za gołąbkami jest jeszcze jedno "ale". Zwracam honor wszystkim gospodyniom domowym, w tym mojej mamie i babci, które zawsze robiły je na każde moje zawołanie. To nieźle pracochłonna robota! Może to ja nie mogę jakoś skoordynować działań, albo się z nimi cackam, ale już chyba szybciej idzie mi lepienie pierogów! O! I podrzuciłam sama sobie pomysł na weekend:)

Gołąbki w delikatnym warzywnym bulionie (ok. 20 gołąbków)

- 1 główka kapusty włoskiej
- 800 g mielonej cielęciny*
- 3 małe cebule
- pół czerwonej papryki
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka kuminu
- tabasco
- sól, pieprz

- 100 g kaszy

Bulion (gotowany na wodzie po kapuście):
- 3 marchewki
- 2 pietruszki
- główka czosnku
- 2 małe cebule
- zielona część pora
- łyżeczka ziela angielskiego
- łyżeczka ziaren pieprzu
- 3 liście laurowe
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka sosu rybnego

  1. Ugotuj kaszę zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Odstaw na bok.
  2. W dużym garnku (takim, aby pomieścił kapustę w całości) zagotuj wodę. Posól ok. 3 łyżeczkami soli. 
  3. Z kapusty odetnij szerokie, zewnętrzne liście (zostaw je jako podkładkę do pieczenia) i umieść całą główkę we wrzątku. Gotuj 3 minuty, następnie obróć do góry nogami i gotuj kolejne 3 minuty. Wyjmij kapustę, ale pozostaw wodę z gotowania w garnku. Odstaw do ostygnięcia. 
  4. Do tej wody dorzuć pozbawione skórki i pokrojone na kawałki marchewki, pietruszki i cebule. Dodaj również pora, przeciętą na pół wzdłuż główkę czosnku, ziele angielskie, sos sojowy, sos rybny, pieprz i liście laurowe. Gotuj na małym ogniu ok. 1 godzinę. 
  5. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
  6. Przygotuj farsz. Poszatkuj cebulę i podsmaż ją na oliwie przez kilka minut, aż się zeszkli. Dodaj poszatkowaną paprykę i smaż jeszcze kilka minut. Dodaj mięso, smaż aż zmieni kolor na szary, dopraw cynamonem, kuminem, tabasco (w zależności od tego jak bardzo chcesz, żeby farsz był ostry) i dosól. Do farszu dodaj kaszę i wymieszaj.
  7. W naczyniu żaroodpornym umieść na dnie oberwane z kapusty zewnętrzne liście. Pozostałe, zblanszowane we wrzątku liście ucinaj jeden po drugim, układaj w nich po 2 łyżki farszu, a następnie zwijaj w gołąbkowe rulony. 
  8. Rulony układaj ciasno w żaroodpornym naczyniu. Gdy będą już gotowe, zalej je bulionem do ich wysokości i wstaw do piekarnika na ok. 45 minut. Jeśli będą się zbyt mocno rumienić, zmniejsz temperaturę, lub przykryj je folią aluminiową. 

* można użyc też innego mięsa mielonego

Śliwka


czwartek, 19 listopada 2015

Obiad czwartkowy #26: Dyniowa kasza z imbirem


Jest pewien schemat, który powtarza się w miarę regularnie, średnio co drugi czwartek.

- Mam nadzieję, że wiesz, że dzisiaj jest czwartek, twoja kolej robienia obiadu. Jeśli oczywiście w tej chwili tworzysz coś w kuchni, to przepraszam, że w ogóle pytam, ale piszę na wszelki wypadek. 

Aaaaaaaaaaaaaaaaa! To dzisiaj czwartek?

W okresie jesienno-zimowym zapominanie o obiedzie nie tylko zdarza się zasadniczo częściej niż w okresie letnim, ale również jest nieco bardziej uciążliwe, jako że nadchodzi 15:30 i mamy po świetle do zdjęć. A ja od lat obiecuję sobie, że wreszcie zacznę być blogowym kujonem, wpisy przygotowywać na kilka dni wcześniej, a nie w ostatniej chwili. 

Dzisiaj po takiej wiadomości postanowiłam się jednak spiąć i zabrałam się za szybkie czyszczenie lodówki. Co mamy? Pół dyni, która została z wielokrotnie już przygotowywanej tej jesieni zupy- krem na mleczku kokosowym. Cebula. Pół opakowania fety i coś co w lodówce mam zawsze- suszone pomidory. Coś z tego wymyślę, bez wątpienia.

Postawiłam na kaszę, której już dawno na blogu nie było. Kiedyś prezentowana co tydzień w ramach naszego cyklu "Wtorek z kaszą" (wtedy schemat smsowy powtarzał się we wtorki), dzisiaj została nieco zapomniana. Czas przywrócić o niej pamięć!


Jesienią, jesienią, jesienią... mogłabym opowiadać o jesiennych smakach godzinami. Bo tyle jest wspaniałych rozgrzewaczy- zupy, korzenne przyprawy, pieczone warzywa. A gdy na dworze ziąb i pada, najlepiej zamknąć się kuchni i z tymi wszystkimi smakami bezczelnie eksperymentować, ogrzewając się przy okazji przy piekarniku. I nie dajcie sobie w kaszę dmuchać! Lepiej ją ugotujcie z pysznym dyniowym puree i doprawcie dużym kawałkiem imbiru.

Taki obiad idealnie sprawdzi się też w lunchboxie, zarówno na zimno jak i na ciepło.

Dyniowa kasza z imbirem (2 porcje)

- 100 g kaszy jęczmiennej mazurskiej*
- pół małej dyni hokkaido
- 3-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
- 1 cebula
- 6 suszonych pomidorów
- 2 plastry sera feta
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka octu balsamicznego
- tabasco
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżka masła klarowanego
- sól

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. Pokrój dynię, na mniejsze kawałki (razem ze skórką), wydrąż pestki ze środka i ułóż w naczyniu żaroodpornym. Polej oliwą i wstaw do piekarnika. Piecz ok. 30 minut. 
  2. Ugotuj kaszę zgodnie z instrukcją na opakowaniu w osolonej wodzie. 
  3. Cebulę poszatkuj. Rozgrzej masło klarowane na dużej patelni i usmaż cebulę aż się zeszkli, odstaw na bok.
  4. Gdy dynia się upiecze, zmiksuj ją blenderem na gładką masę (dynię hokkaido można zmiksować razem ze skórką). 
  5. Na patelnię z cebulą dodaj kaszę i puree z dyni. Dobrze wymieszaj i dopraw sosem sojowym, octem balsamicznym i porządnym chlustem tabasco. Dosól.
  6. Poszatkuj suszone pomidory i ułóż je na wierzchu razem z pokruszoną fetą.

* możecie użyć też innej kaszy, ale raczej nie polecam w tym wypadku gryczanej, bo smak może być zbyt dominujący

czwartek, 1 października 2015

Obiady czwartkowe #19: Udka kaczki z gruszkami i figami + kasza jęczmienna


Nie ma wątpliwości, nadeszła jesień. Ale nie ta okropna, mokra, zimna, nie dająca nadziei na choćby krótki spacer. Słońce dogorywa, a na molo można spotkać ostatnich śmiałków łapiących jego promienie bez koszulek. Ziemia pachnie suchymi liśćmi. Czerpię z tego pełną parą, wdychając i wdychając.

Jesienią Sopot odzyskuje życie. Znikają turyści, molo otwiera bramki, a na ulicach widać już tylko stałych bywalców. I tak sobie chodzę, raz sama, raz z towarzystwem, ciesząc się macierzyńskim bo tak szybko odchodzi:)

Stałym punktem na mojej trasie stał się sopocki rynek, otwarty we wtorki i piątki. Zajeżdżam tam wózkiem i kupuje, wieszając co raz to nową siatkę na ramie. Zaczynam od ryb, ostatnio mam fioła na punkcie turbotów, później przychodzi czas na ulubioną kaszubską wędlinę, obłędne gruntowe pomidory i kaczkę. Raz udka, raz piersi, w zależności od humoru.

Bo kaczkę po prostu uwielbiam. Szczególnie w towarzystwie owoców, które są jakby dla niej stworzone. Latem stawiam na porzeczki, jagody, czy maliny. A jesienią? Jesienią dominują gruszki i figi i taką właśnie chciałabym wam dzisiaj przedstawić i polecić na czwartkowy obiad.

Udka kaczki z gruszkami i figami (2 osoby*)

- 2 udka z kaczki
- 2 łyżki sosu sojowego
- 5 łyżek świeżego soku pomarańczowego
- pół łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- 1 łyżeczka ostrej mielonej papryki
- sól
- 300 ml wody
- 2 gałązki rozmarynu

- 2 figi
- 2 gruszki

  1. W misce pomieszaj sos sojowy z sokiem pomarańczowym. Zamocz w tej mieszance kaczkę i odstaw na kilka godzin, lub na całą noc (do lodówki). 
  2. Rozgrzej piekarnik do 220 stopni. 
  3. Ułóż udka na patelni skórą do dołu i rozgrzej (marynatę zachowaj na później). Smaż ok. 2 minuty z każdej strony. Nie trzeba dodawać tłuszczu, wytopi się z kaczki. 
  4. Umieść kaczki w naczyniu żaroodpornym, posól, polej marynatą i wsadź do piekarnika. 
  5. Piecz ok. 15 minut w 220 stopniach, następnie otwórz piekarnik, wlej 200 ml wody, zamknij i zmniejsz temperaturę do 160 stopni. 
  6. Piecz 1 h 15 minut, co jakiś czas podlewając kaczkę sosem. Po upływie tego czasu wlej do kaczki jeszcze 100 ml wody i dodaj pokrojone na ćwiartki gruszki. Przykryj naczynie folią. 
  7. Po 15 minutach od przykrycia folią podnieś folię i dodaj pokrojone na ćwiartki figi i porwane gałązki rozmarynu. Piecz jeszcze 30 minut. 
Kacza jęczmienna
  1. Ugotuj kaszę w osolonej wodzie zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Wycyrkluj gotowanie tak, aby kasza ugotowała się w tym samym momencie, co kaczka. 
  2. Polej kaszę powstałym z kaczki sosem bezpośrednio przed podaniem. 
Śliwka


* podwajając proporcję, aby uzyskać więcej porcji, można zostawić taką samą ilość owoców

poniedziałek, 28 września 2015

Jaglane knedle z kaczką w sosie z czarnego bzu


Jeszcze to do mnie nie do końca dotarło, ale miło mi ogłosić, że dzięki Waszym głosom udało mi się wygrać drugi etap konkursu organizowanego przez Expo i Magazyn Usta. Jesteście najlepsi, naprawdę brak mi słów! Dzięki Wam pod koniec października polecę do Mediolanu. Oczywiście możecie się spodziewać relacji na blogu, Instagramie i Snapchacie :)


Przy okazji chciałam opowiedzieć, że rozpoczęła się już trzecia runda konkursu, tym razem tematem było danie główne. Co prawda od jakiegoś czasu prowadzimy na burczymiwbrzuchu cykl "Obiady czwartkowe", ale muszę przyznać, że zadanie to było dla mnie najtrudniejsze. Ciężko zrobić lekkie i pomysłowe danie obiadowe w kreatywny sposób, a jeszcze trudniej je wdzięcznie sfotografować.

Długo główkowałam co przygotować, a moje myśli krążyły głównie wokół kaczki. Na początku chciałam zrobić podwędzaną w woku pierś kaczki, podobną techniką jak przygotowywałam kiedyś łososia. Bałam się jednak, że polegnę na etapie dodatków, dobierając ich zbyt dużo oraz na prezentacji, nieudolnie parodiując profesjonalnych szefów kuchni.

Wtedy stwierdziłam, że zrobię coś co po prostu z przyjemnością zrobiłabym poza konkursem. Danie, które mogłoby się pojawić na blogu w ramach "Obiadów czwartkowych", albo "Wtorku z kaszą" (trochę tęsknię). Moje myśli zaczęły krążyć wokół udanych przepisów, które chętnie bym odtworzyła w nowej formie. Po sukcesie z jaglanymi kopytkami i jaglanymi knedlami z rabarbarem, wybór padł na właśnie na jaglane knedle. Pozostałam przy pomyśle z kaczką i przygotowałam farsz podobny do tego, który pojawił się przy pierogach z kaczką w pomarańczowym maśle. Knedle podałam na sosie, a właściwie musie z gruszki oraz czarnego bzu. Ten słodko-kwaśny dodatek idealnie skomponował się z delikatnymi kluchami z mięsnym farszem.

Danie przypadło do gustu jury, ale ja już nie muszę Was prosić o głosy, ponieważ udało się wygrać w poprzednim zadaniu. Jeśli jednak macie ochotę to na mój przepis można głosować tutaj: 

http://expo.gov.pl/ksiazka_kucharska/215_jaglane-knedle-z-kaczka-w-sosie-z-czarnego-bzu-10-sztuk.html

Ja jednak zachęcam Was do przejrzenia propozycji innych blogerów, ponieważ teraz to im przyda się wsparcie :) A jest w czym wybierać, mi wpadło w oko kilka przepisów.

Ps. Czekam jeszcze na obiecane książki, mam nadzieję, że w tym tygodniu ruszymy na blogu z konkursem!





Jaglane knedle z kaczką w sosie z czarnego bzu / (10 sztuk)
Ciasto:
  • szklanka suchej kaszy jaglanej z jabłkiem (ok. 330 g ugotowanej)*
  • 2 szklanki wody
  • jajko
  • 100 g twarogu półtłustego
  • 150 g mąki orkiszowej jasnej (+ 50 g do podsypania)
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka oleju rzepakowego
  • łyżeczka masła
Farsz:
  • 2 piersi kaczki ze skórą
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • gałązka rozmarynu
  • żółtko
  • 3 łyżki bułki tartej
  • łyżka oleju rzepakowego
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżeczka miodu
  • świeżo mielony pieprz
  • sól
Sos:
  • gruszka
  • czerwona cebula
  • ząbek czosnku
  • 5 łyżek konfitury z czarnego bzu
  • 2 baldachy owoców czarnego bzu
  • gałązka rozmarynu
  • 2 goździki
  • 150 ml miodu pitnego „dwójniak”
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżeczka masła
  • łyżeczka oleju rzepakowego
  • sól, świeżo mielony pieprz
Ciasto:
  1. Szklankę kaszy wsypujemy do rondla, zalewamy 2 szklankami wody, dodajemy pół łyżeczki soli, gotujemy na małym ogniu. Po ok. 15 minutach kasza wchłonie płyn, zestawiamy ją z ognia i studzimy.
  2. Następnie kaszę miksujemy z jajkiem i twarogiem przy pomocy blendera. Do gładkiej masy dodajemy sól i mąkę orkiszową. Całość wyrabiamy ręką lub mikserem do połączenia składników.
  3. Ciasto dzielimy na 10 podobnej wielkości części. Każdą z nich podsypujemy mąką i robimy kulkę, którą rozpłaszczamy.
  4. Na środku kładziemy po łyżce nadzienia, zlepiamy boki ku środkowi tworząc zgrabną kulę. Odkładamy na tacy oprószonej mąką.
  5. Ulepione knedle wrzucamy do wrzącej, osolonej wody i gotujemy przez ok. 6 minut. Odsączamy z wody.
  6. Knedle chwilę studzimy, następnie odsmażamy na oliwie i maśle, podajemy na ciepło z sosem z czarnego bzu.
 Farsz:
  1. Piersi kaczki wrzucamy ze skórą do naczynia malaksera, miksujemy na mielone mięso.
  2. Na patelni podsmażamy posiekaną w kostkę cebulę. Po kilku minutach dodajemy posiekany drobno czosnek oraz porwane listki rozmarynu, smażymy kolejną minutę.
  3. Zwiększamy płomień, dodajemy łyżkę oleju i wrzucamy mięso. Smażymy ok. 3-4 minut, aż zmieni kolor.
  4. Następnie dodajemy ocet balsamiczny, miód, sól i pieprz. Całość podsmażamy jeszcze 3 minuty.
  5. Farsz studzimy, następnie dodajemy żółtko i bułkę tartą, mieszamy, aby masa była zwarta.
Sos:
  1. Na maśle i oleju podsmażamy posiekaną drobno cebulę i plasterki czosnku. Wrzucamy gałązkę rozmarynu i goździki, przyprawiamy solą oraz pieprzem, smażymy, aż będzie szklista.
  2. Następnie wrzucamy obraną i pokrojoną w kostkę gruszkę oraz obrane z baldachimów owce czarnego bzu. Całość podsmażamy 5 minut.
  3. Po tym czasie dodajemy konfiturę i podgrzewamy ok. 3 minuty.
  4. Na patelnię wlewamy miód pitny z octem balsamicznym, zwiększamy płomień i redukujemy sos przez kilka minut.
  5. Wyciągamy goździki, a resztę składników przelewamy do wysokiego naczynia. Miksujemy blenderem na gładki mus.
  6. Przecieramy go przez sito i wlewamy ponownie na patelnię. Przyprawiamy w razie potrzeby do smaku solą i pieprzem, podgrzewamy jeszcze minutę.
*Można użyć zwykłej kaszy jaglanej

Tosia

poniedziałek, 13 lipca 2015

Kisiel wiśniowy z kardamonem i miętą


Mam wrażenie, że przed chwilą zaczął się czerwiec, a okazuje się, że mamy już połowę lipca! Raduję się latem, ale jednocześnie odczuwam pewnego rodzaju strach, że nie zdążę się nacieszyć wszystkimi sezonowymi produktami i wakacyjną atmosferą.

Na straganach i w warzywniakach można znaleźć obecnie tak wspaniałe dary natury, że aż trudno się ograniczyć do kilku owoców i warzyw. Po dzisiejszej wyprawie na pobliski ryneczek, wróciłam do domu między innymi z wiśniami. Już wczoraj pojawiły się u mnie na śniadaniu w formie chutney, a konkretnie na grzankach z camembertem (zdjęcie na Instagramie). A dziś przyszedł czas na prawdziwą wiśniową klasykę - KISIEL. Latem wszelkie opcje z proszku są moim zdaniem zabronione!

Domową wersję robi się naprawdę szybko, a można serwować praktycznie o każdej porze dnia. Na śniadanie z granolą i kaszą jaglaną, na obiad z makaronem jako owocową zupę, na podwieczorek zupełnie zwyczajnie, a na kolację z jogurtem i listkami mięty.

Poniżej szybki klasyczny przepis, który podkręciłam dodatkowo kardamonową nutą. Jeśli jednak nie przepadacie za specyficznym posmakiem tej korzennej przyprawy to można z niej śmiało zrezygnować :)


Kisiel wiśniowy z kardamonem i miętą/ (2-4 porcje)
  • 500 g wiśni z pestkami
  • 3-4 łyżki cukru
  • 2 i 1/2 szklanki wody (625 ml)
  • strąk kardamonu
  • łyżka soku z cytryny
  • 3 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
Dodatki:
  • granola
  • ugotowana kasza jaglana
  • mięta
  1. Wiśnie drylujemy i wrzucamy bez pestek do rondla. Zostawiamy 1/2 szklanki zimnej wody, resztą zalewamy owoce. Dodajemy cukier.
  2. Kardamon wrzucamy do moździerza, rozgniatamy, a otrzymaną przyprawę delikatnie ucieramy i dodajemy do wiśni. Gotujemy przez ok. 5 minut. 
  3. Do 1/2 szklani z wodą dodajemy mąkę ziemniaczaną, intensywnie mieszamy, aby nie powstały grudki.
  4. Do mącznej mikstury dodajemy 2 łyżki soku powstałego w trakcie gotowania owoców. Mieszamy i wlewamy go gotujących się wiśni.
  5. Całość gotujemy jeszcze przez ok. 2-3 minuty, w tym czasie cały czas mieszamy kisiel i pilnujemy, aby zgęstniał bez grudek.
  6. Kisiel podajemy na ciepło lub na zimno. Deser podałam z listkami mięty, granolą i kaszą jaglaną.
Tosia

czwartek, 2 lipca 2015

Obiady czwartkowe #7: Szafranowy kuskus z groszkiem + mule po marynarsku



Ahoj morskie wilki! Pamiętacie, że w czwartki na burczymiwbrzuchu królują obiady? W dzisiejszym jadłospisie szef kuchni poleca mule po marynarsku.

Może się wydawać, że to skomplikowane danie, ale tak naprawdę jest banalne w przygotowaniu. Największą trudność sprawia chyba kupienie skorupiaków, ich wyczyszczenie oraz wybranie, które małże należy wyrzucić (wszystko wytłumaczyłam w przepisie). Dalej sprawa przedstawia się już naprawdę przyjemnie. Wystarczy zrobić szybki sos pomidorowy na bazie wina, utopić w nim pod przykryciem mule i po 5 minutach danie jest już gotowe.

Mule po marynarsku fantastycznie będą komponowały się z bagietką, którą można czyścić talerz z aromatycznego sosu. Tym razem jednak postąpiłam inaczej i podałam owoce morza na szafranowym kuskusie. Kaszę wzbogaciłam nie tylko o kolor i posmak szafranu, ale także groszek cukrowy.

Kuskus nabrał dodatkowego smaku dzięki podlaniu go sosem, który utworzył się w trakcie gotowania małż. Całość świetnie się zgrała smakowo.

Szafranowy kuskus z groszkiem cukrowym
  • 200 g kaszy kuskus
  • 80 g obranego groszku cukrowego
  • łyżeczka niteczek szafranu
  • 3/4 łyżeczki soli
  • wrząca woda
Mule po marynarsku
  • kg muli
  • 2 małe cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 3/4 papryczki chilli *
  • pomidory w puszce
  • 200 ml białego wina
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżeczka cukru
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki oliwy
  • natka pietruszki
  • sól, pieprz
Kasza:
  1. Suchą kaszę wsypujemy do misy, dodajemy roztarte (np. w moździerzu) niteczki szafranu, obrany groszek i sól. Wlewamy wrzącą wodę, aby sięgała 0,5 cm ponad wysokość kaszy, mieszamy  i przykrywamy na kilka minut.
  2. Po tym czasie mieszamy kaszę widelcem i serwujemy na ciepło lub studzimy i chłodzimy w lodówce.
Mule:
  1.  Małże sprawdzamy, pęknięte lub otwarte wyrzucamy. Uchylonymi małżami pukamy o blat, jeśli się nie zamkną - trzeba wyrzucił. Pozostałe mule szorujemy, odrywamy bisiory(niteczki) i przepłukujemy na sicie.
  2. W dużym garnku podsmażamy posiekaną drobno cebulę z czosnkiem i chilli. Po kilku minutach wlewamy wino, czekamy kilka minut, aż odparuje. 
  3. Następnie dodajemy puszkę pomidorów, połowę posiekanej natki pietruszki, cukier, sól, pieprz i ocet balsamiczny. Podgrzewamy kilka minut, aż sos delikatnie zgęstnieje i nabierze smaku.
  4. Wrzucamy mule i gotujemy pod przykryciem przez 5 minut. W między czasie potrząsamy garnkiem.
  5. Mule posypujemy resztą natki pietruszki, podajemy z sosem na kuskusie.
Tosia

wtorek, 12 maja 2015

Wtorek z kaszą #49: Jaglane knedle z rabarbarem


Czas znów podejrzanie przyspieszył, dni przelatują mi ostatnio przez palce, a jednak staram się w każdej wolnej chwili pamiętać o sezonowych produktach. Życie w rytmie natury sprawia mi ogromną satysfakcję, a pewne warzywa, owoce i kwiaty cieszą szczególnie, gdy jest na nie sezon. Niedawno pojawił się na straganach rabarbar, a ja już mam przeczucie, że zniknie niebezpiecznie szybko. Cieszymy się rabarbarem, bo tak szybko odchodzi!

Domyślam się, że osoby pokłócone z kaszą jaglaną przewrócą oczami, że znów pojawiła się na blogu. Nic na to nie poradzę, w końcu dziś wtorek z kaszą, a jaglana jest najbardziej wszechstronna. Lubię tę pewnego rodzaju powtarzalność myśli i rozbudowywanie starych pomysłów o nowe elementy. Zimą opracowałam przepis na kopytka jaglane, które robiłam kilka razy. Wraz z przyjściem wiosny pomyślałam, że w podobny sposób można zrobić knedle. Co prawda smakiem z dzieciństwa są dla mnie knedle ze śliwkami zjadane latem, ale każda pora rządzi się swoimi prawami.

Jest maj, sezon na rabarbar, dlaczego by nie wykorzystać go do jaglanych knedli? Do ciasta dodałam mąkę orkiszową jasną oraz twaróg. Farsz podkręciłam odrobiną wanilii, a wierzch jaglanych kul ozdobiłam obowiązkowo bułką tartą. Myślę, że można śmiało ją wzbogacić o cukier cynamonowy, albo ten z kwiatami bzu z przepisu Śliwki.


Jaglane knedle z rabarbarem/ 10 sztuk
Ciasto:
  • szklanka suchej kaszy jaglanej (430 g ugotowanej)*
  • 2 szklanki wody
  • jajko
  • 100 g twarogu półtłustego
  • 150 g mąki orkiszowej jasnej (+ 50 g do podsypania)
  • łyżka cukru
  • szczypta soli
Farsz:
  • 2-3 łodygi rabarbaru
  • 3 łyżki cukru
  • kawałek laski wanilii
  • łyżeczka masła
Bułka tarta:
  • 8 łyżek bułki tartej
  • 4 łyżki masła
  • 2 łyżki cukru

  1. Szklankę suchej kaszy wsypujemy do rondla, zalewamy 2 szklankami wody, dodajemy pół łyżeczki soli i gotujemy na małym ogniu. Po ok. 15 minutach, gdy kasza wchłonie płyn, zestawiamy z ognia i studzimy.
  2. Rabarbar myjemy, kroimy w kostkę i podsmażamy przez kilka minut z cukrem, ziarenkami z laski wanilii oraz masłem. Farsz studzimy.
  3. Ostudzoną kaszę miksujemy z jajkiem i twarogiem przy pomocy blendera. Do gładkiej masy dodajemy szczyptę soli, łyżkę cukru i 150 g mąki orkiszowej. Całość wyrabiamy ręką lub mikserem do połączenia składników.
  4. Ciasto dzielimy na 10 podobnej wielkości części. Każdą z nich podsypujemy mąką i robimy kulkę, którą rozpłaszczamy.
  5. Na środku kładziemy po łyżce nadzienia, zlepiamy boki ku środkowi tworząc kulę. Odkładamy na tacy.
  6. Ulepione knedle wrzucamy do wrzącej, osolonej wody i gotujemy przez ok. 7 minut. Odsączamy z wody.
  7. W tym czasie na patelni rumienimy bułkę tartą. Dodajemy cukier i masło o chwilę podsmażamy. Ciepłą bułką polewamy ugotowane knedle lub wrzucamy je bezpośrednio na patelnię i odsmażamy.
* Kaszę przed ugotowaniem można podprażyć na suchej patelni, albo przelać na sicie wrzątkiem, dzięki temu pozbędziemy się posmaku goryczki.
Tosia

wtorek, 28 kwietnia 2015

Wtorek z kaszą #48: Ciasto jaglane z białą czekoladą i rabarbarem


Pewnie słyszeliście kiedyś z ust niejednej babci powiedzonko "Jak kocha to wróci". Babcie często mają rację, a szczególnie przekazując mądrości w formie aforyzmów i oczywiście w temacie ubierania się adekwatnie do pogody. A rabarbar chyba faktycznie kochał, bo powrócił, jędrny i rumiany, świetny z niego chłopak :)

Z rabarbarem romansuję dopiero od kilku lat. Jako dziecko czasem zjadałam go w formie drożdżówki z kruszonką lub wypijałam w zbyt kwaśnym wtedy dla mnie kompocie, zrobionym przez ciotkę hodującą go w ogrodzie. Wciąż zdumiewa mnie tym, że jest warzywem, co sezon poznajemy się na nowo, a powitałam go niezwykle słodko!

Inspiracją dzisiejszego przepisu było jaglane brownie, które piekłam już w dwóch wersjach: klasycznej i z batatem. Tym razem zamiast gorzkiej czekolady, do masy na ciasto przemyciłam białą czekoladę, w ten sposób wyszło coś w rodzaju jaglanego blondies.
W cieście nie ma grama mąki, zamiast cukru pojawiła się wcześniej wspomniana biała czekolada. Wierzch ozdobiły paseczki rabarbaru, posypane cukrem trzcinowym.

Po wyjęciu z piekarnika miałam obawy czy ciasto nie będzie za mało słodkie, ale się pomyliłam, dodatkowo posypane z wierzchu cukrem pudrem smakowało idealnie :) A do tego nie było suche, jak niektóre sezonowe ciasta z owocami. Myślę, że takie ciacho można śmiało zapakować w pudełko i zabrać na majówkowy piknik. Pod warunkiem, że będzie pogoda! Ciekawe co na to babcia?


Ciasto jaglane z białą czekoladą i rabarbarem/ (średnica 16 cm)

  • 2 szklanki suchej kaszy jaglanej
  • 4 szklanki mleka lub wody (u mnie pół na pół)
  • 50 g masła
  • 100 g białej czekolady
  • 2 jajka
  • szczypta soli
  • 3-4 łodygi rabarbaru
  • 3 łyżki cukru trzcinowego
  • cukier puder
  1. Kaszę zalewamy mlekiem lub wodą, dodajemy białą czekoladę, masło i sól. Gotujemy na małym ogniu przez ok. 15 minut, aż kasza wchłonie płyn. Studzimy.
  2. Ostudzoną kaszę mieszamy z jajkami (można sobie pomóc przy pomocy miksera).
  3. Formę wykładamy pergaminem, boki smarujemy masłem.
  4. Wykładamy do formy ciasto, wierzch wyrównujemy łyżką.
  5. Rabarbar delikatnie obieramy i kroimy w paseczki, obtaczamy w cukrze trzcinowym i dekorujemy wierzch przyszłego ciasta.
  6. Wkładamy formę do rozgrzanego piekarnika i pieczemy ciasto przez 30 minut w 180 stopniach.
  7. Po tym czasie wbijamy patyczek, jeśli będzie suchy - ciasto jest poprawnie upieczone. Wyciągamy je z formy i studzimy. Podajemy posypane cukrem pudrem.
 Tosia

niedziela, 19 kwietnia 2015

Śniadanie do łóżka #180: Kokosowa jaglanka z karmelizowaną botwinką, rzodkiewką i jajkiem w koszulce



Zaspanym czytelnikom podpowiadam, że dziś wcale nie wtorek z kaszą, a niedzielne śniadanie do łóżka. W najbliższy wtorek wypada mi dyżur z przepisem z kaszą w roli głównej, ale ponieważ jutro wybieram się na małe zasłużone wakacje, to prawdopodobnie nie miałabym jak wrzucić przepisu. Postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, opracować śniadaniowy przepis z kaszą w roli głównej.

Jakoś tak się przyjęło, że jeśli zaczyna się dzień od jaglanki to tylko na słodko. Tymczasem można przygotować w ciekawy sposób także śniadaniową kaszę jaglaną na słono np. gotując ją w mleku kokosowym. Dzięki temu nabiera nowego smaku i wychodzi niezwykle aksamitna. Do kaszy dodałam piękności z warzywniaka, krótko karmelizowaną botwinkę (już się pojawia powoli na straganach!), chrupiące rzodkiewki, szczypiorek i koperek. Wisienką na torcie śniadania jest jajko w koszulce, które po delikatnym przekrojeniu, zachwyca wypływającym żółtkiem.

Myślę, że danie jest tak uniwersalne, że można je zjeść na śniadanie, obiad i kolację. A jakby się uprzeć to nawet na deser, w końcu botwinka nabiera słodyczy dzięki karmelizowaniu jej w miodzie :)


Kokosowa jaglanka z karmelizowaną botwinką, rzodkiewką i jajkiem w koszulce/ (2 porcje)

Jaglanka:
  • szklanka suchej kaszy
  • szklanka mleka kokosowego
  • szklanka wody
  • łyżeczka soli
Karmelizowana botwinka:
  • pęczek botwinki
  • łyżka posiekanej papryczki chilli (można pominąć)
  • ząbek czosnku
  • garść pestek dyni
  • garść ziaren słonecznika
  • posiekany koperek
  • posiekany szczypiorek
  • kilka rzodkiewek
  • łyżka miodu
  • łyżka octu ryżowego lub octu balsamicznego
  • łyżeczka oleju roślinnego do smażenia
  • sól, świeżo mielony pieprz 
Jajka w koszulce:
  • 0,5 l wody
  • 2 jajka
  • łyżka octu jabłkowego lub winnego
  • łyżeczka soli
  1. Kaszę wsypujemy do rondelka*, dodajemy mleko kokosowe, wodę i sól. Gotujemy na średnim ogniu, aż kasza wchłonie płyn (ok. 10-15 minut). Rondel przykrywamy pokrywką i odstawiamy.
  2. Małe buraczki obieramy i kroimy w kosteczkę (lub zostawiamy do innego dania), resztę botwinki razem z listkami drobno siekamy. Przekładamy na sito i hartujemy, czyli zalewamy wrzącą wodą, odsączamy i przelewamy zimną wodą, jeszcze raz odsączamy.
  3. W woku lub głębokiej patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy botwinkę i podsmażamy 2 minuty.
  4. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, posiekane chilli, pestki dyni, nasiona słonecznika, sól i pieprz. Smażymy kolejne dwie minuty.
  5. Dodajemy miód oraz ocet, karmelizujemy, aż odparujemy połowę sosu. Chwilę studzimy.
  6. Do ostudzonej botwinki dodajemy plasterki rzodkiewek, posiekany koperek i szczypiorek.
  7. Do miseczek przekładamy kaszę, dekorujemy karmelizowaną botwinką.
  8. W rondlu podgrzewamy wodę z octem i solą. Wbijamy jajka do dwóch małych miseczek.
  9. W gotującej się wodzie robimy wirek za pomocą łyżki i przelewamy w środek pierwsze jajko.
  10. Gotujemy przez 3-4 minuty, odsączamy z wody i dekorujemy jaglankę jajkiem.
  11. Podajemy na ciepło.
* Aby pozbyć się specyficznej goryczki kaszy, przed gotowaniem można ją krótko podprażyć na suchej patelni lub przełożyć na sito i zalać wrzątkiem.

Tosia

wtorek, 14 kwietnia 2015

Wtorek z kaszą #47: Krupnik z łososiem

zupa z łososiem

Co tu dużo mówić, jakoś w tej ciąży mi kasza nie podchodzi. Na jaglaną (wcześniej ulubioną) nie chce mi się nawet patrzeć, a pozostałe są jakieś nijakie. Z tygodnia na tydzień próbuję więc wmanewrować Tosię w kolejne odcinki serii, przekonując ją, że do ułożonych przez nią już w głowie dań świetnie pasować będzie jakaś kasza.

Myślałam, że uda mi się tak to ciągnąć, obiecując i błagając, ale tym razem była sprytniejsza. Wzięła mnie podstępem, gdy dowiedziała się, że dysponuje sporą porcją rosołu, którym leczyłam się ostatnio z przeziębienia. Gdy zaczęłam bajerować, że zrobiłabym krupnik, ale... już był z tym i z tym... i z tym też i bez sensu, wyjechała z łososiowym pomysłem. Bo gdyby tak dodać tego łososia i cytrynę i koperek, to by coś sensownego z tego wyszło.

zupa z łososiem

Wygrałaś. I miałaś rację. Bo powoli wracają mi smaki, a ten krupnik to mały krok dla ludzkości, ale wielki krok dla mnie.

Krupnik z łososiem (4 porcje)

- 1 litr bulionu warzywnego* (zostaw w bulionie również plastry marchewki i pietruszki)
- 1 pęczek koperku
- sok z 1 cytryny
- 500 g świeżego filetu z łososia
- sól, pieprz

- 150 g kaszy jęczmiennej średniej (perłowej)
- ok. 1 litr wody

- sos sojowy
- tabasco

  1. Ugotuj kaszę zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu. Ja użyłam około 1 litra wody i odcedziłam ją na sitku po ok. 15 minutach (nie pochłonęła całej wody). Odstaw na bok.
  2. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.  
  3. Łososia umyj, osusz i ułóż na folii aluminiowej. Posól go i popieprz a następnie ciasno zwiń w folii. 
  4. Wsadź łososia do piekarnika i piecz ok. 15 minut. Po wyjęciu będzie jeszcze nieco surowy w środku, ale w sam raz, żeby dojść po zalaniu go gorącym bulionem. 
  5. Poszatkuj koperek i dodaj do bulionu. Dopraw cytryną, pieprzem i ewentualnie solą. 
  6. Rozgrzej porządnie bulion. 
  7. Do głębokich talerzy włóż porcję kaszy oraz porcję łososia. 
  8. Wlej bulion do talerzy. 
  9. Możesz podać z kilkoma kroplami tabasco i "chlustem" sosu sojowego. 


*Wiem, że wykorzystanie w tym wypadku bulionu drobiowego, którym akurat dysponowałam było dość dziwnym pomysłem (dlatego nie będę zapisywać tego faktu w oficjalnym przepisie), ale naprawdę się sprawdził. Warzywny jednak będzie dość delikatny.

Jak zrobić dobry bulion?
Przede wszystkim postaw na jakość warzyw i dość dużą ilość. Nie żałuj czosnku, pieprzu i ziela angielskiego. Ja dodaję również spory kawałek imbiru. Pamiętaj także, żeby posolić go na początku (ale uważać, żeby nie przesadzić), a na koniec spróbować, czy jest odpowiednio słony.

Śliwka

wtorek, 24 marca 2015

Wtorek z kaszą #46: Gryczane naleśniki


Uff, w tym tygodniu w końcu zwolniłam. Znów mam czas na powolniejsze poranki, miksowanie koktajli na śniadanie i kulinarne zabawy. Jutro planuję na blogu wprowadzić trochę świątecznej atmosfery, w końcu Wielkanoc już w przyszłym tygodniu. Pewnie większość z Was układa powoli menu. Chętnie podzielę się pomysłem na nietypową babkę, która będzie mogła zaprzyjaźnić się na wielkanocnym stole z klasycznymi potrawami.

Zanim jednak to nastąpi, proponuję tradycyjnie coś z kaszą, w końcu dziś wtorunio kaszunio.


Jeszcze za czasów kiedy byłam słodka i niepyskata ciągnęło mnie do poznawania nowych smaków. Podniebienie dziewczynki z kiteczkami mogło śmiało przypominać gusta starszego pana z gęstym wąsem. Chętnie zjadałam śledzie, marynowane grzybki i nóżki w galarecie. Nie podchodził mi jednak charakterny posmak kaszy gryczanej, którą zawsze chętnie odgarniałam na bok na obiadowym talerzu.

Kilkanaście lat później nadal przepadam za śledzikiem i grzybkami, a do tego wszystkiego całkiem polubiłam nieszczęsną kaszę. Aby odczarować ją już na zawsze, próbuję z nią eksperymentować na wiele sposobów.

Tym razem zmiksowałam ją z jajkami, połączyłam z mąką gryczaną oraz mlekiem i usmażyłam naleśniki. Nie są to typowe cieniutkie "crepes", raczej puszyste naleśniory. W smaku bardzo ciekawe i komponują się dobrze ze słodkimi, jak i słonymi dodatkami. Nie dość, że są zdrowe to jeszcze przez przypadek bezglutenowe ;)

Gryczane naleśniki / (6-8 sztuk)
  • 300 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • 2 jajka
  • 300 g mąki gryczanej
  • 600 ml mleka krowiego lub roślinnego
  • 100 ml gazowanej wody mineralnej
  • 1,5 łyżeczki soli
  • łyżeczka cukru trzcinowego
  • olej roślinny do smażenia (np. rzepakowy)
  1. Ugotowaną i ostudzoną kaszę miksujemy z jajkami na gładką masę.
  2. Dodajemy cukier, sól i mąkę. Powoli wlewamy mleko z wodą  i mieszamy dokładnie ciasto trzepaczką. Powinno być lekko gęste, ale przy tym lejące jak klasyczne ciasto na naleśniki.
  3. Na patelni rozgrzewamy 1-2 łyżki oleju. Wlewamy pod dwie chochle na naleśnika i rozprowadzamy ciasto na patelni.
  4. Smażymy po 2-3 minuty na stronę, przekładamy bardzo ostrożnie, następnie odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
  5. Serwujemy na ciepło lub na zimno.
*Naleśniki podawałam na słodko z malinowym kremem mascarpone z konfiturą i rozmarynem. W wersji na słono wybrałam farsz z soczewicą w pomidorowym sosie i parmezanem.

Tosia

wtorek, 17 marca 2015

Wtorek z kaszą #45: Kasza gryczana z kremowym szpinakiem, batatem i burakiem


Niektóre potrawy z cyklu "Wtorek z kaszą" są długo planowane i dokładnie analizowane. Na przykład gdy wymyślę, że zrobię jaglane kopytka czy pączki z kaszy jaglanej to przed gotowaniem potrzebuję kilka chwil na zastanowienie, aby opracować sprytną recepturę i wstępne proporcje na bazie których powstanie danie. Oczywiście w trakcie gotowania wiele się zmienia, ale przynajmniej mam już zarysowany wstępny plan działania w kuchni. Inne przepisy powstają w zupełnym pośpiechu, tak jak czasem domowy obiad, zwyczajnie z tego co znajdziemy w lodówce.

Tak było dzisiaj, gdy trochę z zaskoczenia przejęłam dyżur z przepisem na kaszę. Wykorzystałam składniki, które miałam pod ręką i może nie wyszło z tego danie, które zaskakuje i powala na kolana, ale zapewniam, że to pożywny i smaczny obiad.

W miseczce znajduje się kasza gryczana z kremowym szpinakiem, słonecznikiem i parmezanem. A ozdobą po bokach są plasterki pieczonych w przyprawach buraków i batatów. Składniki można też śmiało wymieszać jeszcze przed podaniem, a dodatkowo skropić świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy.


Kasza gryczana z kremowym szpinakiem, batatem i burakiem/ (2 porcje)
  • 400 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 100 g listków świeżego szpinaku
  • 4 czubate łyżki mascarpone
  • łyżeczka miodu
  • 4 łyżki ziaren słonecznika
  • kawałek świeżego parmezanu
  • 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka masła
Pieczone warzywa*:
  • burak
  • batat
  • 1/2 łyżeczki ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki kurkumy lub curry
  • 4 łyżki oliwy
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • sól, pieprz
  1. Buraka i batata obieramy, kroimy w plasterki, rozdzielamy na dwie miseczki. Przyprawy mieszamy i rozdzielamy na pół, dodajemy do warzyw.
  2. Do batata wlewamy 2 łyżki oliwy i dokładnie mieszamy. Do plasterków buraka dodajemy 2 łyżki oliwy i ocet balsamiczny, łączymy. 
  3. Warzywa wykładamy na blachę wyłożoną pergaminem. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika, pieczemy w 200 stopniach przez 40 minut. W połowie czasu pieczenia otwieramy piekarnik i odwracamy plasterki na drugą stronę.
  4. Na oliwie podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę. Gdy będzie szklista dodajemy listki szpinaku. Gdy szpinak lekko zwiędnie, dodajemy posiekany drobno czosnek oraz masło, przyprawiamy sola i pieprzem, podsmażamy kilka minut.
  5. Następnie dodajemy miód i mascarpone, smażymy przez kolejne 2 minuty. Na koniec dodajemy ziarna słonecznika i ugotowaną kaszę gryczaną, dokładnie mieszamy i podsmażamy, aż składnik się dokładnie połączą.
  6. Kaszę przekładamy do miseczki lub na talerz, posypujemy sporą ilością parmezanu, dodajemy kilka listków świeżego szpinaku, plastry pieczonego buraka i batata.
* Do pieczonych warzyw można dodać więcej przypraw np. odrobinę cynamonu, kminu rzymskiego, czy kolendry.
Tosia

wtorek, 10 marca 2015

Wtorek z kaszą #44: Jaglane brownie z batatem i pomarańczą


Wymarzył mi się intensywnie czekoladowy deser, najlepiej taki, którym można cieszyć się bez wyrzutów sumienia. Początkowo chciałam upiec pełnoziarniste czekoladowo-buraczane ciasto bez dodatku cukru. Jego słodycz pochodziłaby od buraczków. Na pewno byłoby pyszne, ale w mojej kuchni zamiast buraków znalazłam bataty. Od razu pomyślałam o tym, że słodkie ziemniaki w smaku i strukturze najbardziej przypominają mi dynie, z której to nie od dziś wiadomo, że wychodzą świetne desery.

Aby było lekko i zdrowo, zrezygnowałam z dodatku mąki, ciasto wiążą jajka i mus batatowy z akcentem pomarańczowym i cynamonowym, a trzyma je w całości jedynie kakao oraz ugotowana kasza jaglana. Po upieczeniu ciasto wyglądało na zwarte i gotowe do jedzenia, ale ponieważ wierzch był przez dodatek kaszy trochę popękany, zdecydowałam się na polewę z gorzkiej czekolady. Dodatkowo ozdobiłam je plastrami kandyzowanej pomarańczy. I wyszło jeszcze lepiej niż to sobie na początku wyobrażałam :)

A jeśli dodatki to dla Was za duże szaleństwo to polecam przepis na klasyczne jaglane brownie.

Jaglane brownie z batatem i pomarańczą/ (forma 18x21 cm)
  • batat (ok. 500 g)
  • sok z 1 pomarańczy (ok. 150 ml)
  • łyżka świeżo startej skórki z pomrańczy
  • 2 jajka
  • 500 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 5 czubatych łyżek gorzkiego kakao (30 g)
  • 4 łyżki cukru trzcinowego
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • szczypta soli
Polewa:
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • łyżka masła lub oleju rzepakowego
Kandyzowane plastry pomarańczy:
  • pomarańcza
  • 250 ml wody
  • 100 g cukru
  1. Batata obieramy, kroimy w kostkę, zalewamy zimną wodą, dodajemy 1/2 łyżeczki soli i gotujemy, aż zmięknie (ok. 20minut).
  2. Po tym czasie bataty odsączamy na sicie i studzimy. Łączymy ze szczyptą soli, skórką i sokiem z pomarańczy, miksujemy na gładkie puree.
  3. Mus z batata łączymy z cukrem, cynamonem i jajkami. Dodajemy ugotowaną kaszę oraz kakao, mieszamy dokładnie lub krótko miksujemy do połączenia składników.
  4. Formę wykładamy pergaminem, przelewamy ciasto, a wierzch wyrównujemy łyżką. 
  5. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku do temperatury 190 stopni przez 40 minut.
  6. Ciasto wyjmujemy z piekarnika i formy, studzimy na kuchennej kratce.
  7. W kąpieli wodnej (ustawiamy miseczkę z czekoladą i masłem nad garnkiem z gotująca się wodą) topimy czekoladę. Płynną czekoladą polewamy wierzch ciasta.
  8. Pomarańczę kroimy w półplastry. W garnku rozpuszczamy cukier w wodzie. Wrzucamy kawałki pomarańczy do gotującego się syropu, podgrzewamy 10 minut. 
  9. Odsączamy z syropu i plasterkami cytrusów dekorujemy wierzch ciasta.
  10. Brownie chłodzimy w lodówce przez minimum godzinę.
Tosia

wtorek, 3 marca 2015

Wtorek z kaszą #43: Pęczakowa Puttanesca


Od kilku dni chodzi za mną Włoch. Nie jest to typowy włoski kochanek ze stoku narciarskiego w piankowych dzwonach, raczej stereotypowy kucharz, z bagażem w postaci wielkiego brzucha i z podkręconym wąsem (wyobrażam go sobie tak). I tak mnie śledzi i wabi szepcząc do uszka bym skusiła się na kilka kawałków pizzy, talerz pływających w palonym maśle gnocchi i ciągnące się od mozzarelli nitki makaronu.

Długo mnie namawiać na te wszystkie pyszności nie trzeba, dlatego po kilku dniach przyjemności powiedziałam basta, dziś na stole nie pojawi się pasta! Będzie za to sos, który w towarzystwie pasty się podaje, ale dzisiaj zdrowszym się stanie, za sprawą kaszy.

O powstaniu spaghetti alla puttanesca krążą różne plotki, te najciekawsze dotyczą pań zarabiających na życie swoim ciałem. Po nocnych wygibasach nie miały już czasu i siły na gotowanie, więc wyciągały z szafki puszki oraz słoje i przygotowywały szybką pastę. W sosie pojawiały się fileciki anchois, kapary, suszone pomidory, pomidory z puszki, chilli i oliwki.

Inspirując się kobietami pracującymi na nocnej zmianie, przygotowałam dziś na obiad podobne danie. Do sosu zabrakło mi kaparów, ale za to dorzuciłam od serca kilka pieczarek i świeżo tarty parmezan. A całe danie zaserwowałam z pęczakiem.

Pęczakowa Puttanesca/ 2-3 porcje
Kasza:
  • szklanka pęczaku
  • 2 szklanki wody
  • 1,2 łyżeczki soli
  • łyżeczka masła lub oliwy
Sos:
  • 6 filecików anchois
  • mała czerwona cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 suszone papryczki peperoncini lub 1/2 świeżej papryczki chilli*
  • 2-3 pieczarki
  • 5 suszonych pomidorów
  • 3 łyżki odsączonych z zalewy czarnych oliwek
  • 5 pomidorków koktajlowych
  • puszka pomidorów
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • łyżeczka cukru
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżka oliwy
  • sól, pieprz
 Do podania:
  • kawałek parmezanu
  • świeża bazylia lub natka pietruszki 

  1. Szklankę suchej kaszy wsypujemy na sito, przelewamy wodą, wrzucamy do rondla, dodajemy 2 szklanki wody, oliwę/masło oraz sól. Gotujemy na średnim ogniu, aż kasza wchłonie wodę (15-20 minut). 
  2. Następnie przykrywamy rondel pokrywką i zostawiamy na minimum 10 minut.
  3. Na patelni podsmażamy na oliwie posiekaną w kostkę cebulę. Gdy się zarumieni, dodajemy posiekane drobno anchois. Po minucie wrzucamy plasterki pieczarek i podsmażamy 2-3 minuty.
  4. Następnie wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek, kawałki suszonych pomidorów. Całość przyprawiamy sporą ilością świeżo mielonego pieprzu i chwilę podsmażamy.
  5. Dodajemy przekrojone na pół oliwki i wlewamy zawartość puszki pomidorów oraz koncentrat. Jeśli pomidory w puszcze były w całości, rozmiażdżamy je widelcem lub drewnianą łyżką.
  6. Do sosu dodajemy cukier, pokruszone peperoncini* oraz ocet balsamiczny. Gotujemy ok. 5 minut.
  7. Próbujemy sosu i w razie potrzeby przyprawiamy jeszcze solą i pieprzem do smaku.
  8. Podajemy z ugotowaną kaszą, bazylią lub pietruszką i świeżo tartym parmezanem.
*W przypadku użycia świeżej papryczki chilli, siekamy ją drobno i dodajemy z czosnkiem jak w punkcie 4.
Tosia

wtorek, 24 lutego 2015

Wtorek z kaszą #42: Panna cotta z kaszy manny z karmelizowanymi bananami


Ostatnio mam trochę więcej czasu dla siebie. Budzę się wtedy, gdy mój organizm zdecyduje się obudzić, przygotowuję sobie pyszne jedzenie i cieszę się nadchodzącą wiosną. Choć myślałam, że będzie inaczej, bardzo pasuje mi taki tryb funkcjonowania. Pracuję w nieregularnych porach, ale najważniejsze jest dla mnie to, że to ja decyduję, o której poświęcę się obowiązkom, a nie z góry narzucony harmonogram.

Dzięki temu mam mnóstwo energii i tysiąc nowych pomysłów na minutę. Jestem przekonana, że za chwilę okaże się, że wymyśliłam zbyt dużo, zaangażowałam się zbyt mocno i będę miała problem. Ale cóż, wiem, że im więcej robię tym lepiej dla mojego zdrowia psychicznego (i w związku z tym dla moich bliskich):)


Dzisiaj usmażyłam racuchy z jabłkami, zaprosiłam Mamę na ploty i zrozumiałam, że obiad-deser to nie deser. Było nam trzeba jeszcze czegoś. Karmelizowane banany sprawdziły się idealnie jako dodatek do szybkiej panna cotty z kaszy manny.

Panna cotta z kaszy manny z karmelizowanymi bananami (3 porcje)

- 400 ml mleka
- 7 łyżek kaszy manny błyskawicznej
- 4 łyżki brązowego cukru
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (lub ziarenka z 1 laski wanilii)
- 1 łyżka soku z cytryny

- 1 banan
- 1 łyżka brązowego cukru
- 1 łyżka masła

  1. Zagotuj mleko w garnku. Gdy zacznie wrzeć dodaj kaszę i mieszaj przez kilka minut na małym ogniu aż zgęstnieje. Dodaj cukier, cytrynę i ekstrakt. Dobrze wymieszaj. 
  2. Natłuść 3 kokilki i przełóż do nich kaszę. Uklep w kokilce za pomocą mokrej łyżki. 
  3. Odstaw do całkowitego ostygnięcia (do lodówki, lub na dwór).j
  4. Przygotuj banana. Pokrój go w plasterki. 
  5. Rozgrzej masło na patelni, dodaj banany i posyp brązowym cukrem. Smaż przez kilka minut aż zbrązowieją. 
  6. Okrój kaszę w kokilce dookoła i przerzuć do góry nogami na talerz. Jesli nie wyjdzie, możesz delikatnie podważyć ją nożem.
  7. Ułóż banany na każdej porcji. 
Śliwka


wtorek, 17 lutego 2015

Wtorek z kaszą #41: Kotlety ruskie z kaszy gryczanej, ziemniaków i wędzonego twarogu



Są takie składniki, które przywołują uczucie lekkiej tremy. Nie dlatego, że są trudne do obróbki i gotowania, raczej dlatego, że ich smak jest na tyle niepowtarzalny, a produkt tak inspirujący, że szkoda by było je zmarnować na coś jedynie poprawnego. Składniki te zasługują na przygotowanie z nich dań, które rzucają na kolana lub przynajmniej łaskoczą przyjemnie nasze podniebienie. Jednym z takich produktów jest wędzony twaróg, który królował już w serniku ruskim z wędzonym łososiem i w leniwych, wędzonych kluskach. Dodawałam go też wiele razy do pierogów ruskich, jest nawet przepis na blogu, ale stary i z początków moich pierogowych prób, a do wyglądu pierogów z kaczką im daleko, więc linkować nie będę :)

Jakiś czas temu kupiłam paczkę wędzonego twarogu i tak leniuchował w lodówce czekając, aż mnie oświeci i coś z niego zrobię. Jego termin ważności zbliżał się zdecydowanie szybciej niż wiosna, a ja wciąż nie miałam wędzonego pomysłu. Oczywiście mogłam zrobić jedno z wyżej wymienionych dań lub zjeść po prostu na kromce chleba upieczonego na zakwasie, ale wymarzyłam sobie nowe danie. Natchnienie przyszło dzisiaj, razem z wtorkiem z kaszą.

Twaróg połączyłam z ziemniakami i podsmażoną cebulką jak na pierogowy farsz, dorzuciłam też kaszę gryczaną i żółtko. Z masy ulepiłam kotlety, obtoczyłam w bułce tartej i usmażyłam. I to była słuszna decyzja, bo zdecydowanie rozpieszczały podniebienie. Szczególnie w połączeniu z musztardowo-miodową sałatką z ogórków kiszonych i z dodatkiem prażonej cebulki. Musicie koniecznie zrobić!


Kotlety ruskie z kaszy gryczanej, ziemniaków i wędzonego twarogu/ 8 sztuk
  • 400 g puree ziemniaczanego
  • 200 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • 250 g wędzonego twarogu (lub klasycznego półtłustego)
  • 2 małe cebule lub 1 duża
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  • jajko (osobno żółtko, osobno białko)
  • bułka tarta
  • olej roślinny do smażenia (u mnie rzepakowy)
Musztardowo-miodowa sałatka z kiszonego ogórka:
  • 5-6 średniej wielkości ogórków kiszonych
  • 1/2 cebuli
  • łyżeczka musztardy
  • łyżeczka miodu
  • łyżeczka oleju rzepakowego
  • świeżo mielony pieprz
  • prażona cebulka (opcjonalnie)
  • 3 łyżki posiekanego szczypiorku

Kotlety:
  1.  Posiekane w kostkę cebule podsmażamy na łyżce oleju/masła/oliwy i przyprawiamy solą i pieprzem.
  2. Puree ziemniaczane łączymy z ugotowaną i ostudzoną kaszą gryczaną. Dodajemy pokruszony twaróg, podsmażoną cebulę, żółtko, sól, gałkę muszkatołową i świeżo mielony pieprz.
  3. Z masy formujemy 8 kotletów, które maczamy w białku jajka i panierujemy w bułce tartej.
  4. Kotlety smażymy na rozgrzanym tłuszczu przez ok. 3-4 minuty na stronę, aż będą rumiane. Odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
  5. Podajemy z sałatką z ogórków kiszonych.
  6. Kotlety można łatwo odgrzewać, wystarczy włożyć je na kilka minut do rozgrzanego piekarnika.
Sałatka:
  1. Kiszone ogórki tniemy obieraczką na wstążki. Mieszamy z posiekaną w piórka cebulą.
  2. Musztardę łączymy z miodem i oliwą. Sos wlewamy do ogórków, przyprawiamy sporą ilością świeżo mielonego pieprzu. Dodajemy prażoną cebulkę i szczypiorek.
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...