Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wtorek z kaszą. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wtorek z kaszą. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 maja 2015

Wtorek z kaszą #50: Botwinkowa kasza jęczmienna z jajkiem w koszulce


Mam dla was dwie wiadomości, dobrą i złą, od której zacząć?

Pozwolicie, że zacznę od tej złej, bo zawsze warto coś miłego zostawić sobie na deser. Dzisiaj pięćdziesiąty odcinek serii wtorku z kaszą i choć myślałyśmy, że te wtorki zostaną już z nami na zawsze, zdecydowałyśmy, że czas zakończyć tę przygodę. Oczywiście z kaszą, a nie z wtorkiem. Z tego co wiemy, wtorek nadal będzie pojawiał się co tydzień, między poniedziałkiem a środą:)

W naszej kuchni nadal kasza będzie gwiazdą, zarówno na słodko, jak i na wytrawnie i zachęcamy również was do dalszych eksperymentów. Uznałyśmy, że pięćdziesiąt to dobra liczba do podsumowań i pożegnania się z pewną formułą. W końcu nie chcemy, aby na blogu wiało nudą! Przepisy oczywiście nie znikają, znajdziecie je w każdej chwili pod hasłem tematycznym "wtorek z kaszą".


A teraz czas na dobrą wiadomość. Nie mogłybyśmy żyć bez pewnej cykliczności na blogu, więc już w ten czwartek ruszamy z nową serią! Będziecie musieli jednak poczekać te dwa dni na ogłoszenie, co to będzie tym razem. Mamy nadzieję, że wam się spodoba.

Na zakończenie naszej przygody z kaszą postawiłam na coś bardzo prostego i pysznego zarazem. Na straganach uśmiechają się do nas różowe botwinki, więc wykorzystajmy ich kolor i smak do stworzenia botwinkowego kaszotto. Koniecznie z jajkiem w koszulce.

Botwinkowa kasza jęczmienna z jajkiem w koszulce (4 mniejsze porcje, lub 2 duże)

- 1 pęczek botwinki (z dość dużymi buraczkami)
- 150 g kaszy jęczmiennej grubej
- 2 łyżki masła
- pół cebuli
- 2 łyżki sera philadelphia
- 2 łyżki octu winnego
- sól, pieprz

- 2 lub 4 jajka (w zależności od ilości porcji)
- 2 łyżki octu spirytusowego

  1. Odetnij buraczki od botwinki, a łodygi i liście pokrój na mniejsze kawałki.
  2. Liście i łodygi wrzuć do garnka i zalej wodą. Posól ok. 1 łyżką soli i dodaj 1 łyżkę octu winnego. 
  3. Połóż garnek na palniku, a jak tylko się zagotuje zdejmij z palnika. Daj mu nieco wystygnąć z botwinką w środku, a następnie odcedź zachowując bulion z botwinki. Sprawdź czy bulion jest odpowiednio słony. Jeśli nie jest, dosól, 
  4. Odmierz ok. 1 litr bulionu z botwinki i zagotuj. Gdy się zagotuje, wrzuć kaszę i gotuj ok. 13-15 minut (lub zgodnie z instrukcją na opakowaniu). Odcedź kaszę na sitku. 
  5. Gdy kasza się gotuje, obierz buraczki ze skórki i poszatkuj. Poszatkuj również cebulę. 
  6. Na patelni rozgrzej masło i podsmaż buraczki z cebulą. Dodaj 1 łyżkę octu winnego. Podsmażaj ok. 7 minut, aby buraczki nieco zmiękły. 
  7. Po upływie tego czasu dodaj ugotowaną kaszę, philadelphię i pieprz. Posmakuj czy kasza wymaga dosolenia i w razie czego dosól. 
  8. W oddzielnym garnku zagotuj wodę z 2 łyżkami octu spirytusowego i 1 łyżką soli (najlepiej, aby woda była już zagotowana, gdy kończysz przygotowywać kaszę). Gdy woda się zagotuje, zrób łyżką wirek z wody w garnku i do samego środka wirka wbij jajko. Gotuj każde jajko ok. 2,5 minuty, wyłów łyżką cedzakową i umieść na talerzu z kaszą. 
Śliwka

wtorek, 12 maja 2015

Wtorek z kaszą #49: Jaglane knedle z rabarbarem


Czas znów podejrzanie przyspieszył, dni przelatują mi ostatnio przez palce, a jednak staram się w każdej wolnej chwili pamiętać o sezonowych produktach. Życie w rytmie natury sprawia mi ogromną satysfakcję, a pewne warzywa, owoce i kwiaty cieszą szczególnie, gdy jest na nie sezon. Niedawno pojawił się na straganach rabarbar, a ja już mam przeczucie, że zniknie niebezpiecznie szybko. Cieszymy się rabarbarem, bo tak szybko odchodzi!

Domyślam się, że osoby pokłócone z kaszą jaglaną przewrócą oczami, że znów pojawiła się na blogu. Nic na to nie poradzę, w końcu dziś wtorek z kaszą, a jaglana jest najbardziej wszechstronna. Lubię tę pewnego rodzaju powtarzalność myśli i rozbudowywanie starych pomysłów o nowe elementy. Zimą opracowałam przepis na kopytka jaglane, które robiłam kilka razy. Wraz z przyjściem wiosny pomyślałam, że w podobny sposób można zrobić knedle. Co prawda smakiem z dzieciństwa są dla mnie knedle ze śliwkami zjadane latem, ale każda pora rządzi się swoimi prawami.

Jest maj, sezon na rabarbar, dlaczego by nie wykorzystać go do jaglanych knedli? Do ciasta dodałam mąkę orkiszową jasną oraz twaróg. Farsz podkręciłam odrobiną wanilii, a wierzch jaglanych kul ozdobiłam obowiązkowo bułką tartą. Myślę, że można śmiało ją wzbogacić o cukier cynamonowy, albo ten z kwiatami bzu z przepisu Śliwki.


Jaglane knedle z rabarbarem/ 10 sztuk
Ciasto:
  • szklanka suchej kaszy jaglanej (430 g ugotowanej)*
  • 2 szklanki wody
  • jajko
  • 100 g twarogu półtłustego
  • 150 g mąki orkiszowej jasnej (+ 50 g do podsypania)
  • łyżka cukru
  • szczypta soli
Farsz:
  • 2-3 łodygi rabarbaru
  • 3 łyżki cukru
  • kawałek laski wanilii
  • łyżeczka masła
Bułka tarta:
  • 8 łyżek bułki tartej
  • 4 łyżki masła
  • 2 łyżki cukru

  1. Szklankę suchej kaszy wsypujemy do rondla, zalewamy 2 szklankami wody, dodajemy pół łyżeczki soli i gotujemy na małym ogniu. Po ok. 15 minutach, gdy kasza wchłonie płyn, zestawiamy z ognia i studzimy.
  2. Rabarbar myjemy, kroimy w kostkę i podsmażamy przez kilka minut z cukrem, ziarenkami z laski wanilii oraz masłem. Farsz studzimy.
  3. Ostudzoną kaszę miksujemy z jajkiem i twarogiem przy pomocy blendera. Do gładkiej masy dodajemy szczyptę soli, łyżkę cukru i 150 g mąki orkiszowej. Całość wyrabiamy ręką lub mikserem do połączenia składników.
  4. Ciasto dzielimy na 10 podobnej wielkości części. Każdą z nich podsypujemy mąką i robimy kulkę, którą rozpłaszczamy.
  5. Na środku kładziemy po łyżce nadzienia, zlepiamy boki ku środkowi tworząc kulę. Odkładamy na tacy.
  6. Ulepione knedle wrzucamy do wrzącej, osolonej wody i gotujemy przez ok. 7 minut. Odsączamy z wody.
  7. W tym czasie na patelni rumienimy bułkę tartą. Dodajemy cukier i masło o chwilę podsmażamy. Ciepłą bułką polewamy ugotowane knedle lub wrzucamy je bezpośrednio na patelnię i odsmażamy.
* Kaszę przed ugotowaniem można podprażyć na suchej patelni, albo przelać na sicie wrzątkiem, dzięki temu pozbędziemy się posmaku goryczki.
Tosia

wtorek, 28 kwietnia 2015

Wtorek z kaszą #48: Ciasto jaglane z białą czekoladą i rabarbarem


Pewnie słyszeliście kiedyś z ust niejednej babci powiedzonko "Jak kocha to wróci". Babcie często mają rację, a szczególnie przekazując mądrości w formie aforyzmów i oczywiście w temacie ubierania się adekwatnie do pogody. A rabarbar chyba faktycznie kochał, bo powrócił, jędrny i rumiany, świetny z niego chłopak :)

Z rabarbarem romansuję dopiero od kilku lat. Jako dziecko czasem zjadałam go w formie drożdżówki z kruszonką lub wypijałam w zbyt kwaśnym wtedy dla mnie kompocie, zrobionym przez ciotkę hodującą go w ogrodzie. Wciąż zdumiewa mnie tym, że jest warzywem, co sezon poznajemy się na nowo, a powitałam go niezwykle słodko!

Inspiracją dzisiejszego przepisu było jaglane brownie, które piekłam już w dwóch wersjach: klasycznej i z batatem. Tym razem zamiast gorzkiej czekolady, do masy na ciasto przemyciłam białą czekoladę, w ten sposób wyszło coś w rodzaju jaglanego blondies.
W cieście nie ma grama mąki, zamiast cukru pojawiła się wcześniej wspomniana biała czekolada. Wierzch ozdobiły paseczki rabarbaru, posypane cukrem trzcinowym.

Po wyjęciu z piekarnika miałam obawy czy ciasto nie będzie za mało słodkie, ale się pomyliłam, dodatkowo posypane z wierzchu cukrem pudrem smakowało idealnie :) A do tego nie było suche, jak niektóre sezonowe ciasta z owocami. Myślę, że takie ciacho można śmiało zapakować w pudełko i zabrać na majówkowy piknik. Pod warunkiem, że będzie pogoda! Ciekawe co na to babcia?


Ciasto jaglane z białą czekoladą i rabarbarem/ (średnica 16 cm)

  • 2 szklanki suchej kaszy jaglanej
  • 4 szklanki mleka lub wody (u mnie pół na pół)
  • 50 g masła
  • 100 g białej czekolady
  • 2 jajka
  • szczypta soli
  • 3-4 łodygi rabarbaru
  • 3 łyżki cukru trzcinowego
  • cukier puder
  1. Kaszę zalewamy mlekiem lub wodą, dodajemy białą czekoladę, masło i sól. Gotujemy na małym ogniu przez ok. 15 minut, aż kasza wchłonie płyn. Studzimy.
  2. Ostudzoną kaszę mieszamy z jajkami (można sobie pomóc przy pomocy miksera).
  3. Formę wykładamy pergaminem, boki smarujemy masłem.
  4. Wykładamy do formy ciasto, wierzch wyrównujemy łyżką.
  5. Rabarbar delikatnie obieramy i kroimy w paseczki, obtaczamy w cukrze trzcinowym i dekorujemy wierzch przyszłego ciasta.
  6. Wkładamy formę do rozgrzanego piekarnika i pieczemy ciasto przez 30 minut w 180 stopniach.
  7. Po tym czasie wbijamy patyczek, jeśli będzie suchy - ciasto jest poprawnie upieczone. Wyciągamy je z formy i studzimy. Podajemy posypane cukrem pudrem.
 Tosia

wtorek, 14 kwietnia 2015

Wtorek z kaszą #47: Krupnik z łososiem

zupa z łososiem

Co tu dużo mówić, jakoś w tej ciąży mi kasza nie podchodzi. Na jaglaną (wcześniej ulubioną) nie chce mi się nawet patrzeć, a pozostałe są jakieś nijakie. Z tygodnia na tydzień próbuję więc wmanewrować Tosię w kolejne odcinki serii, przekonując ją, że do ułożonych przez nią już w głowie dań świetnie pasować będzie jakaś kasza.

Myślałam, że uda mi się tak to ciągnąć, obiecując i błagając, ale tym razem była sprytniejsza. Wzięła mnie podstępem, gdy dowiedziała się, że dysponuje sporą porcją rosołu, którym leczyłam się ostatnio z przeziębienia. Gdy zaczęłam bajerować, że zrobiłabym krupnik, ale... już był z tym i z tym... i z tym też i bez sensu, wyjechała z łososiowym pomysłem. Bo gdyby tak dodać tego łososia i cytrynę i koperek, to by coś sensownego z tego wyszło.

zupa z łososiem

Wygrałaś. I miałaś rację. Bo powoli wracają mi smaki, a ten krupnik to mały krok dla ludzkości, ale wielki krok dla mnie.

Krupnik z łososiem (4 porcje)

- 1 litr bulionu warzywnego* (zostaw w bulionie również plastry marchewki i pietruszki)
- 1 pęczek koperku
- sok z 1 cytryny
- 500 g świeżego filetu z łososia
- sól, pieprz

- 150 g kaszy jęczmiennej średniej (perłowej)
- ok. 1 litr wody

- sos sojowy
- tabasco

  1. Ugotuj kaszę zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu. Ja użyłam około 1 litra wody i odcedziłam ją na sitku po ok. 15 minutach (nie pochłonęła całej wody). Odstaw na bok.
  2. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.  
  3. Łososia umyj, osusz i ułóż na folii aluminiowej. Posól go i popieprz a następnie ciasno zwiń w folii. 
  4. Wsadź łososia do piekarnika i piecz ok. 15 minut. Po wyjęciu będzie jeszcze nieco surowy w środku, ale w sam raz, żeby dojść po zalaniu go gorącym bulionem. 
  5. Poszatkuj koperek i dodaj do bulionu. Dopraw cytryną, pieprzem i ewentualnie solą. 
  6. Rozgrzej porządnie bulion. 
  7. Do głębokich talerzy włóż porcję kaszy oraz porcję łososia. 
  8. Wlej bulion do talerzy. 
  9. Możesz podać z kilkoma kroplami tabasco i "chlustem" sosu sojowego. 


*Wiem, że wykorzystanie w tym wypadku bulionu drobiowego, którym akurat dysponowałam było dość dziwnym pomysłem (dlatego nie będę zapisywać tego faktu w oficjalnym przepisie), ale naprawdę się sprawdził. Warzywny jednak będzie dość delikatny.

Jak zrobić dobry bulion?
Przede wszystkim postaw na jakość warzyw i dość dużą ilość. Nie żałuj czosnku, pieprzu i ziela angielskiego. Ja dodaję również spory kawałek imbiru. Pamiętaj także, żeby posolić go na początku (ale uważać, żeby nie przesadzić), a na koniec spróbować, czy jest odpowiednio słony.

Śliwka

wtorek, 31 marca 2015

Wtorek z kaszą oczami czytelników


Być może powinnyśmy o tym wspominać częściej, ale największą radość w prowadzeniu bloga sprawiają nam wszelkiego rodzaju wiadomości o tym, że nasze przepisy sprawdziły się w waszych kuchniach. Nie jest to żadne przesadne słodzenie czytelnikom, bez waszych reakcji nie byłoby nas tutaj, bo pisanie bloga bez publiczności nie miałoby sensu.

Czasem dowiadujemy się od znajomych, że ich znajomy/ciotka/mama sąsiada regularnie korzysta z przepisów i wszystkie mu wychodzą. Zdarza się też, że napiszecie nam w komentarzu, że rzadko komentujecie, ale tu jesteście i z nami gotujecie. Krótka wiadomość na facebooku czy mail również sprawia, że na naszych buziach pojawia się uśmiech, to dodaje nam skrzydeł i mobilizuje do dalszego prowadzenia burczymiwbrzuchu.

Od jakiegoś czasu trochę więcej nas na Instagramie niż na blogu. W tym sensie, że tutaj pokazują się przepisy mniej więcej 2-4  razy w tygodniu, a nasze zdjęcia i urywki z codzienności możecie śledzić na instagramowych kontach prawie codziennie (@tochabrocha, @sliwkamarta).

Cieszymy się, że również was tam coraz więcej, szczególnie, gdy czasem ktoś nas oznaczy na zdjęciu lub otaguje danie #burczymiwbrzuchu. W ten sposób docieramy do zdjęć potraw, które wam smakowały i możemy zobaczyć jak wyglądały waszymi oczami.

Zachęcamy wszystkich do tagowania dań, które ugotowaliście i z których jesteście dumni #burczymiwbrzuchu lub do oznaczania konkretnej autorki przepisu @login :) Za każdym razem będzie nam przeogromnie miło!

Dzisiaj Wtorek z kaszą oczami czytelników!

A oto przepisy, które zostały wypróbowane i uwiecznione na zdjęciach:

Tosia i Śliwka

wtorek, 24 marca 2015

Wtorek z kaszą #46: Gryczane naleśniki


Uff, w tym tygodniu w końcu zwolniłam. Znów mam czas na powolniejsze poranki, miksowanie koktajli na śniadanie i kulinarne zabawy. Jutro planuję na blogu wprowadzić trochę świątecznej atmosfery, w końcu Wielkanoc już w przyszłym tygodniu. Pewnie większość z Was układa powoli menu. Chętnie podzielę się pomysłem na nietypową babkę, która będzie mogła zaprzyjaźnić się na wielkanocnym stole z klasycznymi potrawami.

Zanim jednak to nastąpi, proponuję tradycyjnie coś z kaszą, w końcu dziś wtorunio kaszunio.


Jeszcze za czasów kiedy byłam słodka i niepyskata ciągnęło mnie do poznawania nowych smaków. Podniebienie dziewczynki z kiteczkami mogło śmiało przypominać gusta starszego pana z gęstym wąsem. Chętnie zjadałam śledzie, marynowane grzybki i nóżki w galarecie. Nie podchodził mi jednak charakterny posmak kaszy gryczanej, którą zawsze chętnie odgarniałam na bok na obiadowym talerzu.

Kilkanaście lat później nadal przepadam za śledzikiem i grzybkami, a do tego wszystkiego całkiem polubiłam nieszczęsną kaszę. Aby odczarować ją już na zawsze, próbuję z nią eksperymentować na wiele sposobów.

Tym razem zmiksowałam ją z jajkami, połączyłam z mąką gryczaną oraz mlekiem i usmażyłam naleśniki. Nie są to typowe cieniutkie "crepes", raczej puszyste naleśniory. W smaku bardzo ciekawe i komponują się dobrze ze słodkimi, jak i słonymi dodatkami. Nie dość, że są zdrowe to jeszcze przez przypadek bezglutenowe ;)

Gryczane naleśniki / (6-8 sztuk)
  • 300 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • 2 jajka
  • 300 g mąki gryczanej
  • 600 ml mleka krowiego lub roślinnego
  • 100 ml gazowanej wody mineralnej
  • 1,5 łyżeczki soli
  • łyżeczka cukru trzcinowego
  • olej roślinny do smażenia (np. rzepakowy)
  1. Ugotowaną i ostudzoną kaszę miksujemy z jajkami na gładką masę.
  2. Dodajemy cukier, sól i mąkę. Powoli wlewamy mleko z wodą  i mieszamy dokładnie ciasto trzepaczką. Powinno być lekko gęste, ale przy tym lejące jak klasyczne ciasto na naleśniki.
  3. Na patelni rozgrzewamy 1-2 łyżki oleju. Wlewamy pod dwie chochle na naleśnika i rozprowadzamy ciasto na patelni.
  4. Smażymy po 2-3 minuty na stronę, przekładamy bardzo ostrożnie, następnie odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
  5. Serwujemy na ciepło lub na zimno.
*Naleśniki podawałam na słodko z malinowym kremem mascarpone z konfiturą i rozmarynem. W wersji na słono wybrałam farsz z soczewicą w pomidorowym sosie i parmezanem.

Tosia

wtorek, 17 marca 2015

Wtorek z kaszą #45: Kasza gryczana z kremowym szpinakiem, batatem i burakiem


Niektóre potrawy z cyklu "Wtorek z kaszą" są długo planowane i dokładnie analizowane. Na przykład gdy wymyślę, że zrobię jaglane kopytka czy pączki z kaszy jaglanej to przed gotowaniem potrzebuję kilka chwil na zastanowienie, aby opracować sprytną recepturę i wstępne proporcje na bazie których powstanie danie. Oczywiście w trakcie gotowania wiele się zmienia, ale przynajmniej mam już zarysowany wstępny plan działania w kuchni. Inne przepisy powstają w zupełnym pośpiechu, tak jak czasem domowy obiad, zwyczajnie z tego co znajdziemy w lodówce.

Tak było dzisiaj, gdy trochę z zaskoczenia przejęłam dyżur z przepisem na kaszę. Wykorzystałam składniki, które miałam pod ręką i może nie wyszło z tego danie, które zaskakuje i powala na kolana, ale zapewniam, że to pożywny i smaczny obiad.

W miseczce znajduje się kasza gryczana z kremowym szpinakiem, słonecznikiem i parmezanem. A ozdobą po bokach są plasterki pieczonych w przyprawach buraków i batatów. Składniki można też śmiało wymieszać jeszcze przed podaniem, a dodatkowo skropić świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy.


Kasza gryczana z kremowym szpinakiem, batatem i burakiem/ (2 porcje)
  • 400 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 100 g listków świeżego szpinaku
  • 4 czubate łyżki mascarpone
  • łyżeczka miodu
  • 4 łyżki ziaren słonecznika
  • kawałek świeżego parmezanu
  • 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka masła
Pieczone warzywa*:
  • burak
  • batat
  • 1/2 łyżeczki ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki kurkumy lub curry
  • 4 łyżki oliwy
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • sól, pieprz
  1. Buraka i batata obieramy, kroimy w plasterki, rozdzielamy na dwie miseczki. Przyprawy mieszamy i rozdzielamy na pół, dodajemy do warzyw.
  2. Do batata wlewamy 2 łyżki oliwy i dokładnie mieszamy. Do plasterków buraka dodajemy 2 łyżki oliwy i ocet balsamiczny, łączymy. 
  3. Warzywa wykładamy na blachę wyłożoną pergaminem. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika, pieczemy w 200 stopniach przez 40 minut. W połowie czasu pieczenia otwieramy piekarnik i odwracamy plasterki na drugą stronę.
  4. Na oliwie podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę. Gdy będzie szklista dodajemy listki szpinaku. Gdy szpinak lekko zwiędnie, dodajemy posiekany drobno czosnek oraz masło, przyprawiamy sola i pieprzem, podsmażamy kilka minut.
  5. Następnie dodajemy miód i mascarpone, smażymy przez kolejne 2 minuty. Na koniec dodajemy ziarna słonecznika i ugotowaną kaszę gryczaną, dokładnie mieszamy i podsmażamy, aż składnik się dokładnie połączą.
  6. Kaszę przekładamy do miseczki lub na talerz, posypujemy sporą ilością parmezanu, dodajemy kilka listków świeżego szpinaku, plastry pieczonego buraka i batata.
* Do pieczonych warzyw można dodać więcej przypraw np. odrobinę cynamonu, kminu rzymskiego, czy kolendry.
Tosia

wtorek, 10 marca 2015

Wtorek z kaszą #44: Jaglane brownie z batatem i pomarańczą


Wymarzył mi się intensywnie czekoladowy deser, najlepiej taki, którym można cieszyć się bez wyrzutów sumienia. Początkowo chciałam upiec pełnoziarniste czekoladowo-buraczane ciasto bez dodatku cukru. Jego słodycz pochodziłaby od buraczków. Na pewno byłoby pyszne, ale w mojej kuchni zamiast buraków znalazłam bataty. Od razu pomyślałam o tym, że słodkie ziemniaki w smaku i strukturze najbardziej przypominają mi dynie, z której to nie od dziś wiadomo, że wychodzą świetne desery.

Aby było lekko i zdrowo, zrezygnowałam z dodatku mąki, ciasto wiążą jajka i mus batatowy z akcentem pomarańczowym i cynamonowym, a trzyma je w całości jedynie kakao oraz ugotowana kasza jaglana. Po upieczeniu ciasto wyglądało na zwarte i gotowe do jedzenia, ale ponieważ wierzch był przez dodatek kaszy trochę popękany, zdecydowałam się na polewę z gorzkiej czekolady. Dodatkowo ozdobiłam je plastrami kandyzowanej pomarańczy. I wyszło jeszcze lepiej niż to sobie na początku wyobrażałam :)

A jeśli dodatki to dla Was za duże szaleństwo to polecam przepis na klasyczne jaglane brownie.

Jaglane brownie z batatem i pomarańczą/ (forma 18x21 cm)
  • batat (ok. 500 g)
  • sok z 1 pomarańczy (ok. 150 ml)
  • łyżka świeżo startej skórki z pomrańczy
  • 2 jajka
  • 500 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 5 czubatych łyżek gorzkiego kakao (30 g)
  • 4 łyżki cukru trzcinowego
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • szczypta soli
Polewa:
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • łyżka masła lub oleju rzepakowego
Kandyzowane plastry pomarańczy:
  • pomarańcza
  • 250 ml wody
  • 100 g cukru
  1. Batata obieramy, kroimy w kostkę, zalewamy zimną wodą, dodajemy 1/2 łyżeczki soli i gotujemy, aż zmięknie (ok. 20minut).
  2. Po tym czasie bataty odsączamy na sicie i studzimy. Łączymy ze szczyptą soli, skórką i sokiem z pomarańczy, miksujemy na gładkie puree.
  3. Mus z batata łączymy z cukrem, cynamonem i jajkami. Dodajemy ugotowaną kaszę oraz kakao, mieszamy dokładnie lub krótko miksujemy do połączenia składników.
  4. Formę wykładamy pergaminem, przelewamy ciasto, a wierzch wyrównujemy łyżką. 
  5. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku do temperatury 190 stopni przez 40 minut.
  6. Ciasto wyjmujemy z piekarnika i formy, studzimy na kuchennej kratce.
  7. W kąpieli wodnej (ustawiamy miseczkę z czekoladą i masłem nad garnkiem z gotująca się wodą) topimy czekoladę. Płynną czekoladą polewamy wierzch ciasta.
  8. Pomarańczę kroimy w półplastry. W garnku rozpuszczamy cukier w wodzie. Wrzucamy kawałki pomarańczy do gotującego się syropu, podgrzewamy 10 minut. 
  9. Odsączamy z syropu i plasterkami cytrusów dekorujemy wierzch ciasta.
  10. Brownie chłodzimy w lodówce przez minimum godzinę.
Tosia

wtorek, 3 marca 2015

Wtorek z kaszą #43: Pęczakowa Puttanesca


Od kilku dni chodzi za mną Włoch. Nie jest to typowy włoski kochanek ze stoku narciarskiego w piankowych dzwonach, raczej stereotypowy kucharz, z bagażem w postaci wielkiego brzucha i z podkręconym wąsem (wyobrażam go sobie tak). I tak mnie śledzi i wabi szepcząc do uszka bym skusiła się na kilka kawałków pizzy, talerz pływających w palonym maśle gnocchi i ciągnące się od mozzarelli nitki makaronu.

Długo mnie namawiać na te wszystkie pyszności nie trzeba, dlatego po kilku dniach przyjemności powiedziałam basta, dziś na stole nie pojawi się pasta! Będzie za to sos, który w towarzystwie pasty się podaje, ale dzisiaj zdrowszym się stanie, za sprawą kaszy.

O powstaniu spaghetti alla puttanesca krążą różne plotki, te najciekawsze dotyczą pań zarabiających na życie swoim ciałem. Po nocnych wygibasach nie miały już czasu i siły na gotowanie, więc wyciągały z szafki puszki oraz słoje i przygotowywały szybką pastę. W sosie pojawiały się fileciki anchois, kapary, suszone pomidory, pomidory z puszki, chilli i oliwki.

Inspirując się kobietami pracującymi na nocnej zmianie, przygotowałam dziś na obiad podobne danie. Do sosu zabrakło mi kaparów, ale za to dorzuciłam od serca kilka pieczarek i świeżo tarty parmezan. A całe danie zaserwowałam z pęczakiem.

Pęczakowa Puttanesca/ 2-3 porcje
Kasza:
  • szklanka pęczaku
  • 2 szklanki wody
  • 1,2 łyżeczki soli
  • łyżeczka masła lub oliwy
Sos:
  • 6 filecików anchois
  • mała czerwona cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 suszone papryczki peperoncini lub 1/2 świeżej papryczki chilli*
  • 2-3 pieczarki
  • 5 suszonych pomidorów
  • 3 łyżki odsączonych z zalewy czarnych oliwek
  • 5 pomidorków koktajlowych
  • puszka pomidorów
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • łyżeczka cukru
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżka oliwy
  • sól, pieprz
 Do podania:
  • kawałek parmezanu
  • świeża bazylia lub natka pietruszki 

  1. Szklankę suchej kaszy wsypujemy na sito, przelewamy wodą, wrzucamy do rondla, dodajemy 2 szklanki wody, oliwę/masło oraz sól. Gotujemy na średnim ogniu, aż kasza wchłonie wodę (15-20 minut). 
  2. Następnie przykrywamy rondel pokrywką i zostawiamy na minimum 10 minut.
  3. Na patelni podsmażamy na oliwie posiekaną w kostkę cebulę. Gdy się zarumieni, dodajemy posiekane drobno anchois. Po minucie wrzucamy plasterki pieczarek i podsmażamy 2-3 minuty.
  4. Następnie wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek, kawałki suszonych pomidorów. Całość przyprawiamy sporą ilością świeżo mielonego pieprzu i chwilę podsmażamy.
  5. Dodajemy przekrojone na pół oliwki i wlewamy zawartość puszki pomidorów oraz koncentrat. Jeśli pomidory w puszcze były w całości, rozmiażdżamy je widelcem lub drewnianą łyżką.
  6. Do sosu dodajemy cukier, pokruszone peperoncini* oraz ocet balsamiczny. Gotujemy ok. 5 minut.
  7. Próbujemy sosu i w razie potrzeby przyprawiamy jeszcze solą i pieprzem do smaku.
  8. Podajemy z ugotowaną kaszą, bazylią lub pietruszką i świeżo tartym parmezanem.
*W przypadku użycia świeżej papryczki chilli, siekamy ją drobno i dodajemy z czosnkiem jak w punkcie 4.
Tosia

wtorek, 24 lutego 2015

Wtorek z kaszą #42: Panna cotta z kaszy manny z karmelizowanymi bananami


Ostatnio mam trochę więcej czasu dla siebie. Budzę się wtedy, gdy mój organizm zdecyduje się obudzić, przygotowuję sobie pyszne jedzenie i cieszę się nadchodzącą wiosną. Choć myślałam, że będzie inaczej, bardzo pasuje mi taki tryb funkcjonowania. Pracuję w nieregularnych porach, ale najważniejsze jest dla mnie to, że to ja decyduję, o której poświęcę się obowiązkom, a nie z góry narzucony harmonogram.

Dzięki temu mam mnóstwo energii i tysiąc nowych pomysłów na minutę. Jestem przekonana, że za chwilę okaże się, że wymyśliłam zbyt dużo, zaangażowałam się zbyt mocno i będę miała problem. Ale cóż, wiem, że im więcej robię tym lepiej dla mojego zdrowia psychicznego (i w związku z tym dla moich bliskich):)


Dzisiaj usmażyłam racuchy z jabłkami, zaprosiłam Mamę na ploty i zrozumiałam, że obiad-deser to nie deser. Było nam trzeba jeszcze czegoś. Karmelizowane banany sprawdziły się idealnie jako dodatek do szybkiej panna cotty z kaszy manny.

Panna cotta z kaszy manny z karmelizowanymi bananami (3 porcje)

- 400 ml mleka
- 7 łyżek kaszy manny błyskawicznej
- 4 łyżki brązowego cukru
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (lub ziarenka z 1 laski wanilii)
- 1 łyżka soku z cytryny

- 1 banan
- 1 łyżka brązowego cukru
- 1 łyżka masła

  1. Zagotuj mleko w garnku. Gdy zacznie wrzeć dodaj kaszę i mieszaj przez kilka minut na małym ogniu aż zgęstnieje. Dodaj cukier, cytrynę i ekstrakt. Dobrze wymieszaj. 
  2. Natłuść 3 kokilki i przełóż do nich kaszę. Uklep w kokilce za pomocą mokrej łyżki. 
  3. Odstaw do całkowitego ostygnięcia (do lodówki, lub na dwór).j
  4. Przygotuj banana. Pokrój go w plasterki. 
  5. Rozgrzej masło na patelni, dodaj banany i posyp brązowym cukrem. Smaż przez kilka minut aż zbrązowieją. 
  6. Okrój kaszę w kokilce dookoła i przerzuć do góry nogami na talerz. Jesli nie wyjdzie, możesz delikatnie podważyć ją nożem.
  7. Ułóż banany na każdej porcji. 
Śliwka


wtorek, 17 lutego 2015

Wtorek z kaszą #41: Kotlety ruskie z kaszy gryczanej, ziemniaków i wędzonego twarogu



Są takie składniki, które przywołują uczucie lekkiej tremy. Nie dlatego, że są trudne do obróbki i gotowania, raczej dlatego, że ich smak jest na tyle niepowtarzalny, a produkt tak inspirujący, że szkoda by było je zmarnować na coś jedynie poprawnego. Składniki te zasługują na przygotowanie z nich dań, które rzucają na kolana lub przynajmniej łaskoczą przyjemnie nasze podniebienie. Jednym z takich produktów jest wędzony twaróg, który królował już w serniku ruskim z wędzonym łososiem i w leniwych, wędzonych kluskach. Dodawałam go też wiele razy do pierogów ruskich, jest nawet przepis na blogu, ale stary i z początków moich pierogowych prób, a do wyglądu pierogów z kaczką im daleko, więc linkować nie będę :)

Jakiś czas temu kupiłam paczkę wędzonego twarogu i tak leniuchował w lodówce czekając, aż mnie oświeci i coś z niego zrobię. Jego termin ważności zbliżał się zdecydowanie szybciej niż wiosna, a ja wciąż nie miałam wędzonego pomysłu. Oczywiście mogłam zrobić jedno z wyżej wymienionych dań lub zjeść po prostu na kromce chleba upieczonego na zakwasie, ale wymarzyłam sobie nowe danie. Natchnienie przyszło dzisiaj, razem z wtorkiem z kaszą.

Twaróg połączyłam z ziemniakami i podsmażoną cebulką jak na pierogowy farsz, dorzuciłam też kaszę gryczaną i żółtko. Z masy ulepiłam kotlety, obtoczyłam w bułce tartej i usmażyłam. I to była słuszna decyzja, bo zdecydowanie rozpieszczały podniebienie. Szczególnie w połączeniu z musztardowo-miodową sałatką z ogórków kiszonych i z dodatkiem prażonej cebulki. Musicie koniecznie zrobić!


Kotlety ruskie z kaszy gryczanej, ziemniaków i wędzonego twarogu/ 8 sztuk
  • 400 g puree ziemniaczanego
  • 200 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • 250 g wędzonego twarogu (lub klasycznego półtłustego)
  • 2 małe cebule lub 1 duża
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  • jajko (osobno żółtko, osobno białko)
  • bułka tarta
  • olej roślinny do smażenia (u mnie rzepakowy)
Musztardowo-miodowa sałatka z kiszonego ogórka:
  • 5-6 średniej wielkości ogórków kiszonych
  • 1/2 cebuli
  • łyżeczka musztardy
  • łyżeczka miodu
  • łyżeczka oleju rzepakowego
  • świeżo mielony pieprz
  • prażona cebulka (opcjonalnie)
  • 3 łyżki posiekanego szczypiorku

Kotlety:
  1.  Posiekane w kostkę cebule podsmażamy na łyżce oleju/masła/oliwy i przyprawiamy solą i pieprzem.
  2. Puree ziemniaczane łączymy z ugotowaną i ostudzoną kaszą gryczaną. Dodajemy pokruszony twaróg, podsmażoną cebulę, żółtko, sól, gałkę muszkatołową i świeżo mielony pieprz.
  3. Z masy formujemy 8 kotletów, które maczamy w białku jajka i panierujemy w bułce tartej.
  4. Kotlety smażymy na rozgrzanym tłuszczu przez ok. 3-4 minuty na stronę, aż będą rumiane. Odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
  5. Podajemy z sałatką z ogórków kiszonych.
  6. Kotlety można łatwo odgrzewać, wystarczy włożyć je na kilka minut do rozgrzanego piekarnika.
Sałatka:
  1. Kiszone ogórki tniemy obieraczką na wstążki. Mieszamy z posiekaną w piórka cebulą.
  2. Musztardę łączymy z miodem i oliwą. Sos wlewamy do ogórków, przyprawiamy sporą ilością świeżo mielonego pieprzu. Dodajemy prażoną cebulkę i szczypiorek.
Tosia

wtorek, 10 lutego 2015

Wtorek z kaszą #40: Jaglane pączki


Ogłaszam dziś na blogu Tłusty wtorek z kaszą, w końcu wielkimi krokami zbliża się ulubione święto słodkich obżartuchów, a jednocześnie to dzień kaszomaniaków :)

Długo rozmyślałam jakie pączki chciałabym w tym roku zrobić. Rok temu były czekoladowe pączki na zaczynie poolish z kremem pistacjowym. Były pyszne, ale tym razem nabrałam ochoty na coś odrobinę zdrowszego, taki złoty środek, aby nie odmawiać sobie przyjemności z okazji Tłustego czwartku (lista przepisów z poprzednich lat), a jednocześnie zachować pozory umiaru. Wszelkiego rodzaju pieczone pączki do mnie nie przemawiają, na pewno są pyszne, ale bądźmy szczerzy - to po prostu lukrowane bułeczki.

Od czasu jaglanych kopytek dostawałam miłe wiadomości od kolejnych osób, o tym, że przepis sprawdził się w ich kuchni. To mnie bardzo uradowało i zachęciło do dalszego kombinowania, bo od jaglanych kopytek serwowanych na słodko po jaglane pączki wbrew pozorom jest już krótka droga. Narzuciłam sobie wyzwanie - w tym roku będą pączki jaglane!

Ciasto opiera się na tej samej bazie, czyli ugotowanej i zmiksowanej kaszy z jajkami. Przygotowałam dwie wersje pączków, na wypadek gdyby z jedną poszło coś nie tak.


Pierwsza z nich to klasyczne pączki pszenne. Do ciasta dodałam zmiksowaną kaszę, a ich środek wypełniłam jaglanym kremem czekoladowo-kokosowym. Nadzienie można śmiało zamienić na ulubioną konfiturę. Bałam się, że dodatek kaszy sprawi, że wyjdą zbyt ciężkie, zupełnie niepotrzebnie, bo wyszła na nich nawet specyficzna "obrączka" co oznacza, że ładnie wyrosły i były lekkie jak chmurka.

Pączki niezwykle mnie zaskoczyły, miały delikatny, puszysty miąższ i wyjątkowo chrupiącą skórkę. Gdyby ktoś mi je podał w ciemno to w życiu bym nie zgadła, że sekretem ich ciasta jest kasza jaglana.

W tym samym czasie wyrastało ciasto na pączki bezglutenowe. Wiedziałam, że zadanie nie będzie łatwe, wiadomo, że bez dodatku glutenu trudno o puszyste i pięknie wyrośnięte pączki. Oprócz ugotowanej kaszy i mąki ryżowej, dodam do ciasta ubite białka, aby nadały ciastu odrobiny lekkości. Z ciasta trudno było uformować duże pączki z nadzieniem, więc zdecydowałam się na małe pączusie. Wyszły przyjemnie chrupiące i naprawdę niczego sobie.


Obie wersję są godne polecenia, chociaż nie ukrywam, że w wersji pszennej skradły bardziej moje serce. A po konsumpcji tłustych pączków warto się wybrać na długi spacer :)


Jaglane pączki/ 12 sztuk
Ciasto:
  • 300 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 500 g mąki pszennej typ 550 + do podsypania
  • 7 g suszonych drożdży instant
  • 3 jajka
  • 300 ml mleka
  • 70 g cukru
  • 4 łyżki masła
  • litr oleju roślinnego do smażenia
  • cukier puder/lukier/topiona czekolada
Krem czekoladowo-jaglany:
  • 200 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 200 g mleka kokosowego
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • garść wiórków kokosowych
  • 2 łyżki miodu
Jaglane mini pączki bezglutenowe/ 30 sztuk
  • 200 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 2 białka
  • 2 żółtka
  • 300 g mąki ryżowej + 50 g do podsypania
  • 5 g suszonych drożdży instant
  • 50 g cukru
  • 200 ml mleka
  • szczypta soli
  • litr oleju roślinnego do smażenia
  • cukier puder

Ciasto jaglano-pszenne:
  1. Ugotowaną i ostudzoną kaszę miksujemy blenderem na gładką masę.
  2. Do misy wsypujemy mąkę, dodajemy zmiksowaną kaszę, drożdże, pozostałe jajko, cukier.
  3. W rondlu podgrzewamy mleko, aby było letnie. Wrzucamy masło, aby się rozpuściło.
  4. Do suchych składników wlewamy letni płyn i wyrabiamy ciasto mikserem przez 5 minut, aż będzie elastyczne, ale jednocześnie gęste. Zostawiamy je w misie w ciepłym miejscu na 1,5 h.
  5. Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószony mąką blat. Dzielimy na 12 części. Jeśli ciasto się lepi to podsypujemy je mąką i z każdej części formujemy okrągły placek. Na środku wykładamy 1-2 łyżki nadzienia, a boki ciasta zbieramy ku środkowi. 
  6. Uformowane pączki kładziemy złączeniem ku dołowi na tacy/blasze wyłożonej pergaminem. Przykrywamy ściereczką na 30 minut.
  7. W garnku lub woku rozgrzewamy olej. Wrzucamy pierwszego pączka, jeśli zacznie się  pienić, tłuszcz jest odpowiednio rozgrzany.
  8. Pączki smażymy po 3-4 minuty z jednej strony, odwracamy na drugą i smażymy jeszcze 3-4 minuty. Odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
  9. Posypujemy cukrem pudrem/ polewamy topioną czekoladą/ lukrem.
Krem czekoladowo-jaglany:
  1. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. 
  2. Ugotowaną i ostudzoną kaszę łączymy z wiórkami kokosowymi, mlekiem kokosowym miodem i płynną czekoladą.
  3. Całość miksujemy blenderem (najlepiej z ostrzem w kształcie litery S) na gładki krem.
Jaglane mini pączki bezglutenowe:
  1.  Białka miksujemy ze szczyptą soli na puszystą pianę.
  2. Ugotowaną i ostudzoną kaszę miksujemy z żółtkami na gładki krem.
  3. Do dużej misy wsypujemy mąkę, drożdże, cukier. Dodajemy masę z kaszy.
  4. W rondlu podgrzewamy mleko, aby było ciepłe, ale nie za gorące.
  5. Wlewamy powoli letnie mleko i wyrabiamy ciasto mikserem przez ok. 2 minuty. 
  6. Dodajemy pianę z białek i ostrożnie mieszamy jeszcze minutę. Ciasto zostawiamy w misie, przykrywamy ściereczką i stawiamy w ciepłym miejscu na godzinę.
  7. Blat oprószamy 50 g mąki ryżowej. Wykładamy na blat ciasto i zagniatamy je z mąką, aby się nie kleiło.
  8. Ciasto dzielimy na ok. 30 części, z każdej formujemy kulkę, które kładziemy na tacy wyłożonej pergaminem. Przykrywamy ściereczką na 30 minut.
  9. W garnku lub w woku rozgrzewamy olej. Wrzucamy pierwszego pączka, jeśli zacznie się pienić, tłuszcz jest odpowiednio rozgrzany.
  10. Pączki smażymy przez ok. 4-6 minut, aż będą rumiane. Odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego. Posypujemy cukrem pudrem.
Tosia

wtorek, 27 stycznia 2015

Wtorek z kaszą #39: Jaglane kopytka



Sama nie wiem czy bardziej jestem zakochana w kaszy jaglanej czy we wszelkiego rodzaju kluchach. Dlatego w myśl zasady "przyjaciel mojego przyjaciela jest moim przyjacielem", postanowiłam je ze sobą zapoznać. Integracja przebiegała w bardzo prosty sposób, zrobiłam kopytka jaglane.

Sugerując się nazwą, sprawa może wydawać się skomplikowana, ale jest zupełnie na odwrót. Ugotowana kaszę miksujemy z jajkiem, dodajemy mąkę oraz sól. Cały dalszy proces przebiega identycznie jak z ziemniaczanymi kopytkami.

Wczoraj piekłam ryżowo-bananowy chleb bezglutenowy i chociaż kusiło mnie by do ciasta na kluski dodać mąkę ryżową, ostatecznie użyłam klasycznej pszennej. Moje skromne doświadczenie z bezglutenowymi mąkami podpowiada mi, że łatwo będzie zmodyfikować przepis. Po prostu mąkę pszenną zastąpiłabym jakąś delikatną w smaku mąką bezglutenową np. ryżowa, jaglaną lub ziemniaczaną. Proporcje będą prawdopodobnie podobne, a w razie problemów zawsze można ciasto dodatkowo podsypać, aby nie było klejące.

Jaglane kopytka można serwować prosto z wody, ale także odsmażać. Na obiad zjadłam je z szynką parmeńską, karmelizowanym jarmużem, pistacjami i parmezanem. W wersji bezmięsnej myślę, że fantastycznie będą smakowały po prostu w jakimś pesto. Na kolację planuje odsmażyć resztę kopytek i posypać je odrobiną cukru lub polać miodem. Już nie mogę się doczekać :)


Znajdź kopytko poza talerzem

Jaglane kopytka/2-4 porcje

  • 600 g ugotowanej kaszy jaglanej*
  • 200 g mąki pszennej lub bezglutenowej np. ryżowej
  • jajko
  • łyżeczka soli
Dodatki
  • kilka plastrów szynki parmeńskiej lub innej dojrzewającej
  • listki jarmużu
  • garść pistacji
  • parmezan lub inny tarty ser
  • 2 łyżeczki oliwy
  • mała cebula
  • łyżeczka miodu
  • 2 łyżki czerwonego wina (można zastąpić piwem lub octem balsamicznym)
  • pieprz
Kopytka:
  1. Ugotowaną i ostudzoną kaszę jaglaną miksujemy z jajkiem na gładką masę. Najlepiej użyć do tego blendera/malaksera z ostrzem w kształcie litery "S".
  2. Dodajemy mąkę  oraz sól, wyrabiamy, aż osiągniemy formę kuli. W razie potrzeby podsypujemy mąką, aby ciasto się nie kleiło do ręki.
  3. Z ciasta robimy wałeczki, wykrawamy pod skosem kopytka. Wrzucamy na wrzącą, osoloną wodę i gotujemy przez ok. 4 minuty lub do momentu wypłynięcia.
  4. Odsączamy z wody, serwujemy od razu lub dodatkowo odsmażamy.
Jaglane kopytka z szynką parmeńską, jarmużem, parmezanem i pistacjami/ 2 porcje:
  1. Na patelni rozgrzewamy łyżeczkę oliwy, wrzucamy posiekaną w piórka cebulę oraz pokrojoną w paseczki szynkę. Smażymy kilka minut.
  2. Następnie dodajemy jeszcze łyżeczkę oliwy, wrzucamy listki jarmużu, całość przyprawiamy świeżo mielonym pieprzem i podsmażamy 3 minuty.
  3. Dodajemy miód oraz wino (lub piwo/ocet balsamiczny), karmelizujemy 2 minuty.
  4. Wrzucamy ugotowane i odsączone z wody kopytka, mieszamy i podsmażamy je krótką chwilę, aż przejdą smakiem składników.
  5. Kopytka serwujemy posypane świeżo tartym parmezanem i posiekanymi pistacjami.

* 600 g ugotowanej kaszy to ok. 1,5 szklanki suchej kaszy, wrzuconej do rondla, zalanej 3 szklankami wody i ugotowanej przez kilkanaście minut, na małym ogniu do momentu wchłonięcia płynu. Dodatkowo przed gotowaniem można kaszę podprażyć na suchej patelni, albo przelać na sicie wrzątkiem, dzięki temu pozbędziemy się posmaku goryczki.

Tosia

wtorek, 13 stycznia 2015

Wtorek z kaszą #38: Pierożki samosa z pęczakiem, batatem i mango



Chyba każdy pasjonat gotowania lubi wyszukiwać kulinarnych motywów w sztuce. Szczególnie w filmach i literaturze. Ostatnio skusiłam się na "Podróż na sto stóp" i chociaż film wydał mi się mdły, naiwny i przewidywalny, nadrobił trochę pięknymi zdjęciami i inspirującymi scenami gotowania. Już w trakcie seansu nabrałam ogromnej ochoty na hinduskie smaczki, do tego stopnia, że wybraliśmy się wczoraj ze znajomymi do indyjskiej knajpy. Wizytę w tego typu miejscach zaczynam zazwyczaj od pakory (to coś w rodzaju warzyw w tempurze, czyli w uproszczeniu - w cieście) oraz pierożków samosa.

Te drugie zazwyczaj serwowane są z farszem z ziemniaków i groszku, czasem kalafiora. Oczywiście z dodatkiem aromatycznych przypraw. Kiedyś skusiłam się na przygotowanie ich w domu (przepis) i nabrałam ochoty na małą powtórkę.

Nie chciałabym zdradzać fabuły, dlatego tylko wspomnę, że w filmie bohater umiejętnie łączył smaki kuchni indyjskiej z klasycznymi technikami kuchni francuskiej. Również postanowiłam się zabawić w mały fusion, zmieniając farsz tradycyjnych pierożków samosa.

Ich środek wypełniła kasza pęczak, pieczony batat, kawałki mango i ciecierzyca. Chrupiące trójkąty podałam z jogurtem z limonką i granatem. W farszu i cieście nie zabrakło też przypraw z Dalekiego Wschodu. Co prawda samosy są krótko smażone, ale po odsączeniu ich z tłuszczu sprawiają wrażenie bardzo lekkich, do tego zdrowo wypełnionych :)


Pierożki samosa z pęczakiem,batatem i mango/ 16 sztuk
Ciasto:
  • 380 g mąki pszennej
  • 150 ml wody
  • 2 łyżki oliwy
  • łyżka soku z cytryny
  • 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
  • 1/2 łyżeczki mielonego kminu
  • 1/2 łyżeczki soli
 Farsz:
  • 500 g ugotowanej kaszy pęczak
  • batat + łyżka oliwy
  • mango
  • 100 g ciecierzycy (ugotowanej lub z puszki)
  • 1/2 papryczki chilli
  • łyżeczka mielonego kminu
  • łyżeczka mielonej kolendry
  • łyżeczka słodkiej lub ostrej papryki
  • łyżeczka czarnuszki
  • łyżka miodu lub syropu np. z agawy
  • sól
  • olej roślinny do smażenia
Sos:
  • 1/2 granatu
  • 2 łyżki soku z limonki
  • łyżeczka miodu lub syropu np. z agawy
  • szczypta soli 
  1. Mąkę mieszamy z przyprawami, dodajemy oliwę i sok z cytryny. Stopniowo wlewamy wodę i wyrabiamy ciasto ok. 2 minut, aż osiągnie formę elastycznej kuli. Przykrywamy je i zostawiamy na 15 minut lub wkładamy do lodówki na 30 minut.
  2. Obranego batata kroimy w kostkę, kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem, skrapiamy oliwą i pieczemy przez 25-30 minut w 200 stopniach.
  3. Wyciskamy sok z granatu i mieszamy go pestkami, z sokiem z limonki, miodem i jogurtem.
  4. Ugotowaną i ostudzoną kaszę mieszamy z kostkami pieczonego batata, mango pokrojonym w kostkę, posiekaną papryczką chilli, ciecierzycą  i przyprawami. Próbujemy farszu i ewentualnie doprawiamy solą, sokiem z cytryny lub miodem do smaku.
  5. Ciasto dzielimy na 8 części, z każdej z nich formujemy kulkę, którą wałkujemy na koło o średnicy ok. 15 cm. Jeśli ciasto się lepi, podsypujemy je mąką.
  6. Każde koło z ciasta przekrawamy wzdłuż średnicy na pół. Bierzemy półkole do ręki, zlepiamy dwa boki tworząc rożek. Do środka przekładamy dwie łyżki farszu i zlepiamy ostatni bok pierożka otrzymując trójkąt.
  7. Do woka lub głębokiej patelni wlewamy olej, tak by sięgał do połowy wysokości pierożków. Wrzucamy samosy na rozgrzany tłuszcz i smażymy po 3-4 minuty z każdej strony.
  8. Następnie odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego. Podajemy z jogurtem z granatem i limonką.
Tosia

wtorek, 6 stycznia 2015

Wtorek z kaszą #37: Jaglano-buraczane burgery


Nowy rok to czas rzucania słów na wiatr i obiecywania sobie, że nasze życie się odmieni. Znam takich, którzy nie zapisują nigdzie noworocznych postanowień, bo wiedzą, że się nie spełnią. Inni ambitnie podchodzą do tematu i z kanapowych leniwców wstających w południe chcą się nagle zmienić w wysportowane poranne ptaszki. Uważam, że warto wejść w nowy rok z uśmiechem i celami, ale aby nasze plany się spełniły, trzeba je wprowadzać stopniowo. Wpadł mi w oko tekst Marysi na temat wprowadzania w życie dobrych nawyków i z takim postawieniem sprawy się zgadzam. Szczególnie jeśli chcemy w tym roku lepiej się odżywiać.

Porzucenie z dnia na dzień lukrowanych pierników, majonezowych sałatek i bigosów pełnych soczystej kiełbasy nie jest sprawą prostą. Proponuję zacząć ostrożnie, od zdrowego, domowego fast-foodu. Tak się składa, że dziś wtorek z kaszą, a to świetna okazja, aby zrobić jaglane burgery, które można serwować na wiele sposobów, w bułce, tortilli, picie lub w sałatce.

Postanowiłam, że burgery będą wegańskie, dodatek jajka do masy wcale nie jest tu potrzebny. Jeśli chcecie zrobić "jaglanego cziza" to świetnie by się tu sprawdził dodatek koziego sera. A przygotowanie burgerów to przyjemna sprawa, wystarczy zmiksować upieczone buraki z kilkoma dodatkami i połączyć je z ugotowaną kaszą. Z takiej masy można swobodnie formować medaliony i grillować je lub krótko smażyć. Kwestia dodatków jest tu dowolna, ja skusiłam się na pastę z awokado i karmelizowaną cebulę.

Zdjęcia robiłam ścigając się z uciekającym słońcem i z burczącym brzuchem, więc nie zdążyłam burgerów pokazać w całości. Zaufajcie mi na słowo, wychodzą kształtne i rumiane!


Jaglano-buraczane burgery/5 sztuk
  • 300 g buraków
  • 550 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • łyżka posiekanej papryczki chilli
  • ząbek czosnku
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • 2 łyżki oliwy lub oleju rzepakowego
  • łyżka syropu klonowego, miodu lub syropu z agawy
  • 5 łyżek bułki tartej + 2 łyżki do posypania wierzchu
  • świeżo mielony pieprz
  • sól
  • kilka łyżek oleju do smażenia
  • Dodatki:
  • bułki lub tortille
  • karmelizowana cebula (np. z przepisu 1 lub 2)
  • guacamole (przepis)
  • orzechy
  • sałata lub świeże zioła
  1. Buraki owijamy w folię aluminiową i pieczemy w 200 stopniach przez godzinę. Ostudzone buraki obieramy i kroimy na kawałki. Dodajemy posiekane chilli, przeciśnięty przez praskę czosnek, oliwę/olej, ocet balsamiczny, syrop klonowy, sól, pieprz. Miksujemy blenderem na gładką masę.
  2. Do buraczanej pasty dodajemy ugotowaną i ostudzoną kaszę jaglaną oraz bułkę tartą. Mieszamy i formujemy 5 okrągłych burgerów.
  3. Burgery posypujemy z wierzchu bułką tartą i smażymy na patelni z kilkoma łyżkami oleju, aż będą złote (po ok. 3 minuty na stronę) lub na elektrycznym grillu (w takim wypadku skrapiamy je olejem z wierzchu).
  4. Serwujemy w ciepłej tortilli lub bułce z ulubionymi dodatkami.
Tosia

wtorek, 30 grudnia 2014

Wtorek z kaszą #36: Grzybowa z kaszą jęczmienną



Dopadło mnie. Obrzydliwe choróbsko od kilku dni uprzykrza mi życie. Wypiłam już hektolitry herbaty z cytryną i miodem i jakoś trzyma. Akurat kiedy miałam spędzić Sylwestra pod gołym niebem i urlop noworoczny na zasypanej śniegiem urokliwej ścianie wschodniej. Złośliwość losu, którą staram się przyjąć z pokorą.

Wczoraj od pani doktor usłyszałam- proszę zrobić sobie esencjonalny bulion. Zgodnie z zaleceniami lekarza zabrałam się do roboty. Wyszedł tak intensywny, że myślałam, że uda mi się postawić w nim łyżkę, ale faktycznie, zrobiło mi się jakby lepiej. Ale przecież można pójść o krok dalej i z takiego cuda wyczarować coś jeszcze lepszego. Na przykład grzybową. Jeszcze bardziej esencjonalną i pełną smaku.

Tak też zrobiłam. Zaczęłam od suszonych podgrzybków, skończyłam na dodatku borowików. Całość nabrała głębokiego, brązowego koloru i równie głębokiego smaku. Nieco mnie rozruszała, a że zapomniałam zastrzec, że to moje lekarstwo, zniknęła dzięki pozostałym domownikom.

Może macie grzybowych dosyć po Świętach, ale wątpię, że to możliwe. Grzybowych nigdy dosyć. A, że dzisiaj wtorek z kaszą, dodajcie do niej jęczmienną, która wkomponuje się idealnie.

Grzybowa z kaszą jęczmienną (ok. 6 porcji)

- 1,5 litra bulionu drobiowo-wołowego + 2 marchewki z bulionu *
- 30 g suszonych podgrzybków
- 250 g mrożonych borowików
- 3 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka octu balsamicznego
- 4 ząbki czosnku
- sól, pieprz

- 100 g kaszy jęczmiennej

  1. Do gorącego bulionu wrzuć suszone podgrzybki i gotuj ok. 20 minut. 
  2. Po upływie tego czasu podsmaż borowiki na patelni aż wypuszczą całą wodę. Wlej chochlę bulionu na patelnię, aby zebrać cały smak smażonych borowików i przelej razem z nimi do bulionu. Gotuj jeszcze 15 minut, a następnie wciśnij przeciśnięty przez praskę czosnek, dopraw sosem sojowym, octem balsamicznym i porządnie solą i pieprzem. 
  3. Ugotuj kaszę zgodnie z instrukcją na opakowaniu (u mnie 15 minut we wrzącej wodzie). 
  4. Gdy kasza się ugotuje przełóż ją do zupy. 
  5. Do zupy dodaj też pokrojoną w plastry marchewkę z bulionu. 

*Bulion przygotowałam z 2 udek kurczaka i kawałka pręgi wołowej. Gotowałam je z marchewką, pietruszką, porem, selerem, cebulą, liściem laurowym, zielem angielskim i pieprzem na małym ogniu ok. 1,5-2 h. Odcedziłam zostawiając dwie marchewki do zupy.
Mięso z rosołu i warzywa można zmiksować i zrobić świetny farsz do naleśników.

Śliwka

wtorek, 23 grudnia 2014

Wtorek z kaszą #35: Jaglane pralinki śliwkowo-czekoladowe


Dzisiejsza noc będzie pracowita dla św. Mikołaja, na szczęście zawsze może liczyć na pomoc swoich elfów. W tym roku zamiast ciastek popijanych mlekiem, będzie mógł objadać się zdrowymi pralinami. A teraz bez głupich żartów, tłumaczę co i jak :)

Obmyślając wigilijne menu długo zastanawiałam się jak przemycić na świąteczny stół kaszę, tym bardziej, że wypada dziś wtorek. Padło na jaglane praliny, bez grama cukru, bez grama mąki i bez tłuszczu. Lekkie i zdrowe, a do tego rozpływają się w ustach. Jeśli macie w kuchennej szafce gorzką czekoladę, kasze jaglaną, suszone śliwki i kakao to jeszcze zdążycie je szybko zrobić. Może komuś na prezent?


Jaglane pralinki śliwkowo-czekoladowe / 15-20 sztuk
  • 200 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 200 g suszonych śliwek
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • kakao do obtoczenia
  1. Śliwki zalewamy wrzącą wodą, zostawiamy do namoczenia na minimum 30 minut.
  2. W kąpieli wodnej rozpuszczamy gorzką czekoladę.
  3. Ugotowaną kaszę jaglaną łączymy z odsączonymi z wody śliwkami i czekoladą. Miksujemy blenderem na gładką masę. 
  4. Wkładamy do lodówki na godzinę. 
  5. Formujemy okrągłe pralinki i obtaczamy je w kakao. Przechowujemy w lodówce.
Tosia

wtorek, 9 grudnia 2014

Wtorek z kaszą #34: Jaglany krem z buraków


Zimą zupa odgrywa dla mnie ogromną rolę, nie tylko codziennego rozgrzewacza, ale także na wigilijnym stole. U nas w tym roku szykują się dwie kolacje wigilijne jednego wieczoru. W trakcie pierwszej zaserwuję barszcz na zakwasie, do którego moja babcia jak co roku upiecze kruche rogaliki z pieczarkami, na drugiej będę gościem ciesząc się smakiem zupy grzybowej. Aż żałuję, że święta trwają tak krótko, bo nie będę już miała okazji ugotować zupy z poniższego przepisu, śmiało mogłaby pojawić się na odświętnym stole.

W ramach wtorku z kaszą wymyśliłam sobie jaglaną kremową zupę. Z pieczonych, a później karmelizowanych buraków, zmiksowana z ugotowaną kaszą, mlekiem kokosowym i sokiem z pomarańczy. Buraczany krem podawałam z pestkami granatu i kolendrą, świetnie pasowałaby tutaj także mięta. Wspaniale smakuje i rozgrzewa nie tylko w święta :)

Jaglany krem z buraków/ 6 porcji
  • 800 g buraków
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 150 g suszonych śliwek
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • sok z 1/2 cytryny
  • łyżka miodu
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • 400 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 800 ml bulionu z warzyw
  • 200 g mleka kokosowego
  • 2 łyżki oliwy/oleju roślinnego
  • sól, pieprz
  • pestki granatu
  1. Buraki owijamy w folię aluminiową, pieczemy przez 40-60 minut w 200 stopniach.
  2. Następnie obieramy i kroimy na kawałki.
  3. W dużym garnku rozgrzewamy oliwę/olej, wrzucamy posiekaną w kostkę cebulę, poszatkowany czosnek i papryczkę chilli. Smażymy 3 minuty.
  4. Wrzucamy pokrojone buraki i suszone śliwki. Po minucie dodajemy ocet balsamiczny i miód, warzywa przyprawiamy solą i pieprzem, karmelizujemy 3 minuty.
  5. Wlewamy bulion z mlekiem kokosowym, zmniejszamy ogień i gotujemy całość przez 10-15 minut. Pod koniec gotowania dodajemy sok z pomarańczy i cytryny.
  6. Zupę łączymy z ugotowaną kaszą jaglaną, przyprawiamy solą i pieprzem, miksujemy blenderem na gładki krem.
  7. Zupę podgrzewamy jeszcze chwilę przed podaniem, próbujemy i w razie potrzeby przyprawiamy do smaku. Podajemy z pestkami granatu.
Tosia

wtorek, 25 listopada 2014

Wtorek z kaszą #33: Jaglany krem piernikowy


Małymi krokami zbliżają się Mikołajki. Fakt ten może zaskakiwać wiele osób, bo jeszcze niedawno witaliśmy szary listopad, a już za kilka dni będziemy mieli grudzień. Nie ukrywam, że cieszy mnie to ogromnie, bo grudzień to mój ulubiony miesiąc w roku. Uwielbiam atmosferę odliczania do świąt, więc liczę na to, że wraz z nowym miesiącem nabiorę nowej energii, którą gdzieś zagubiłam w listopadzie.

Rok temu w grudniu prowadziłyśmy na blogu Kalendarz adwentowy, w ramach którego przygotowałyśmy 22 przepisy w świątecznym charakterze. Jednym z nich był przepis na krem piernikowy, który cieszył się sporym zainteresowaniem. W tym roku również zamierzam Was zachęcać do przygotowywania jadalnych prezentów dla bliskich, a najbliższą ku temu okazją są właśnie Mikołajki. Tym razem będzie jednak zdrowiej!

W słoiczku pojawiła się ugotowana kasza jaglana, a także namoczone, suszone daktyle, które nadają kremowi nie tylko aksamitnej konsystencji, ale też słodyczy. Oczywiście w masie nie zabrakło też pokruszonych ciasteczek korzennych i przyprawy do piernika. Krem można również przygotować w wersji wegańskiej, wystarczy, że uda Wam się zdobyć ciasteczka przygotowane na bazie tłuszczu roślinnego, bez dodatku masła i jajek.

Krem można wyjadać ze słoika bez większych wyrzutów sumienia. Sprawdziłam go też dzisiaj w orkiszowych naleśnikach (robię je według proporcji jak w tym przepisie). Widzę go też jako krem do świątecznych bezików lub kruchej tarty. Możliwości jest wiele, a ile radości :)


Jaglany krem piernikowy/ słoik 500 g
  • 200 g pierniczków bez nadzienia lub ciasteczek korzennych typu Pepparkakor lub Speculoos
  • 200 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 200 g namoczonych suszonych daktyli
  • 70 ml wody (w której moczyły się daktyle)
  • 2 łyżki przyprawy korzennej (przepis na domową przyprawę)
  1.  Daktyle wrzucamy do miseczki, zalewamy taką ilością wrzącej wody, aby je przykryła. Odstawiamy na minimum godzinę (u mnie moczyły się przez noc).
  2. W naczyniu malaksera umieszczamy ugotowaną i ostudzoną kaszę jaglaną, pokruszone pierniczki, przyprawę korzenną, daktyle i wodę po daktylach (70 ml). 
  3. Całość miksujemy blenderem na gładki krem.
  4. Przekładamy do słoika i przechowujemy w lodówce.
Tosia

wtorek, 18 listopada 2014

Wtorek z kaszą #32: Jaglanka z mango i białą czekoladą


No i stało się. Zrobiło się kompletnie ciemno. Nie wiem już czy mieszkam tu gdzie mieszkam, czy w strefie podbiegunowej. Gdy otwieram oczy budzi mnie ciemność, gdy wracam z pracy wita mnie ciemność, a gdy patrzę w okno w rzekomym czasie jasności, natykam się na szarą ścianę. Nadchodzą ciężkie dni, trzeba się uzbroić. W cierpliwość i czekoladę.

Co do tej ostatniej, zaczynam zauważać u siebie niebezpieczne symptomy. Listopad obudził we mnie słodką bestię, która najchętniej spędziłaby dzień z kromką chleba z miodem w jednej ręce i paczką śliwek w czekoladzie w drugiej. Już nawet moja metoda usuwania słodyczy ze wszystkich obszarów, w których bywam powoli zaczyna zawodzić. Gdy słyszę warczenie bestii z głębi siebie zaczynam żerować. I znajduję, tu jajko-niespodziankę u koleżanki, tu kilka schowanych na czarną godzinę cukierków... Pozostaje mi rozłożyć ręce i westchnąć- jesień.

Nie wyznaję zasady "kieruj się tym czego pragnie twój organizm". Gdybym to robiła, prawdopodobnie od nadmiaru wina nie byłabym w stanie napisać nawet poniższego przepisu, a resztki sił przeznaczyłabym na wciśnięcie  w siebie czwartego burgera. Bo, choć nowe smaki i zdrowe odżywianie sprawia mi wielką przyjemność, to mój organizm zdaje się wciąż toczyć ze mną wojnę, Czas więc na rozejm. Chcesz słodyczy? Masz słodką kaszę jaglaną, do tego z twoim ulubionym mango. No dobrze, dołóżmy trochę białej czekolady, w końcu od białej czekolady nikt nie umarł. I jesteśmy zadowoleni.

Drobna dygresja: ile gramów czekolady przewidziałam w przepisie? A ile gramów ma tabliczka? No właśnie. Znów przegrałam.

Jaglanka z mango i białą czekoladą (2 małe porcje, lub 1 duża)

- 75 g kaszy jaglanej
- 300 ml mleka *
- 2 szczypty soli
- 50 g białej czekolady
- pół mango
- garść suszonej żurawiny

  1. Ugotuj kaszę jaglaną na mleku z solą. Gotuj aż kasza pochłonie prawie całe mleko (będzie jeszcze widać powstały z mleka "sos"). Dodaj kostki białej czekolady i wymieszaj aż się roztopią. 
  2. Obierz mango ze skórki i pokrój w plastry. 
  3. Ułóż mango na jaglance, dodaj żurawinę. 
  4. Jedz na ciepło lub na zimno.
*Ilość płynu może różnić się w zależności od rodzaju kaszy. Sprawdź sugerowane proporcje na opakowaniu

Śliwka

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...