poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Nalewka wiśniowa- Etap I


Gdy opowiadam niektórym, że lubię robić domowe nalewki, otwierają szeroko oczy i nie mogą uwierzyć. Zajęcie to urosło w legendach do jakiegoś niezwykłego daru, który mogą posiąść jedynie nieliczni. Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura. 

Tworzenie nalewek, przynajmniej takich jakie wam przedstawię, nie wymaga praktycznie żadnych umiejętności. A na pewno nie wyjątkowych. Jedyną problematyczną kwestią może okazać się konieczność zachowania cierpliwości przez najbliższe 4 miesiące. Czyli jak zrobicie ją teraz, na święta będzie w sam raz. 

Mnie nalewek nauczył robić dziadek. Może nauczył to w tym wypadku za dużo powiedziane, po prostu sprzedał kilka wskazówek, które umożliwiają stworzenie dobrej nalewki praktycznie z każdego owocu. Dziadek robi je z wiśni, aronii, czarnej porzeczki, śliwki, pigwowca i rajskich jabuszek. Za każdym razem wychodzą fantastycznie (mój faworyt to zdecydowanie wiśniówka i pigwowiec) i są tak wyjątkowe, że nic podobnego nie można namierzyć w sklepach. 

To co mi przeszkadza w kupnych nalewkach to zbyt duża wyczuwalność alkoholu (wręcz kopią spirytusem, a delektowanie się nimi ogranicza się do wlania ich prosto w gardło) i to, że są za słodkie. Nalewki tworzone na podstawie tego przepisu są zwykle bardzo owocowe, nieco kwaskowate (w zależności od owoców) i kopią znienacka, po kilku kieliszkach, gdy zaniepokojeni rozgłaszamy wszem i wobec, że są z pewnością bezalkoholowe. I najlepsze jest to, że na 3 etapie tworzenia jesteśmy sami w stanie dostosować smak do własnych oczekiwań. Będziemy bowiem mieszać bardzo słodką część nalewki z tą nieposłodzoną. 


Jeżeli wciąż się wahacie, to wiedzcie, że lepszego czasu nie będzie. Póki stragany jeszcze uśmiechają się do nas pod ciężarem letnich owoców,  ruszajmy na łowy. W końcu nalewka najbardziej cieszy zimą, gdy zmarznięci do szpiku kości szukamy czegoś na rozgrzanie. Aż trudno to sobie wyobrazić w środku lata!

Wiśniówkę robię w tym roku po raz kolejny, więc dobrze wiem jak się zachowa za kilka miesięcy. Będę prezentować wam na blogu każde kolejne działania, które będę wykonywać w celu stworzenia idealnej wiśniówki na zimę, a wy, jeśli się pospieszycie, możecie zrobić to równo ze mną. 

Zaczynajmy!

Nalewka wiśniowa- Etap I

- 2,5 kilograma wiśni (waga z pestkami)
- 0,5 l spirytusu
- 0,5 l wódki

- duży, zakręcany (lub możliwy do zakorkowania) szklany baniak, o pojemności ok. 5 litrów
- drylownica do wiśni/agrafka

  1. Najpierw musisz pozbawić wiśnie pestek. Możesz to zrobić za pomocą specjalnej drylownicy, lub domowym sposobem-agrafką lub korkociągiem. To ważne, aby owoce nie miały pestek. Kilka pestek można zostawić dla aromatu, ale co do zasady należy wystrzegać się tak długiego leżakowania owoców wraz z pestkami. Pamiętaj o tym, bez względu jakich owoców używasz. Jeśli nie chce ci się bawić w drylowanie, postaw na przykład na porzeczki. 
  2. Wydrylowane wiśnie puszczą dużo soku. Nie jest nam potrzebny, więc należy go zlać. Owoce wrzuć do baniaka. 
  3. Jeśli po wrzuceniu owoców do baniaka również w nim pojawiło się dużo wiśniowego soku, postaraj się go zlać. Powstały sok możesz dosłodzić i cieszyć się nim w tej formie, lub zrobić ciasto z wiśniowym kremem, które wkrótce pokażę na blogu. 
  4. Wiśnie w baniaku zalej spirytusem i wódką. Całość wymieszaj poruszając butelką. 
  5. Zakręć lub zakorkuj i odstaw w ciemne, chłodne miejsce. 
  6. Czekaj na dalsze instrukcje.
Do zobaczenia za 3 miesiące!

Śliwka

3 komentarze:

  1. u mnie tata robi nalewki :) domowe najlepsze! mój numer jeden to śliwkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i ja się kiedyś porwę na taką naleweczkę :)

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na sporą ilość przychodzącego spamu, byłyśmy zmuszone włączyć na kilka dni weryfikacje obrazkową.
Z góry przepraszamy za utrudnienia przy komentowaniu :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...