Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cebula. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cebula. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 kwietnia 2016

Sezon na cebulkę dymkę : słodko-kwaśna dymka


Stali czytelnicy, którzy zaglądają do nas od kilku lat na pewno pamiętają kilka cyklów tematycznych, które prowadziłyśmy na blogu. Dla przypomnienia trochę ponudzę :) Najpierw była "Słodka sobota", w ramach której przez 131 tygodni zamieszczałyśmy co tydzień słodki przepis. Później pojawiła się mała rewolucja na naszych talerzach za sprawą "Wtorku z kaszą", który prowadziłyśmy przez 50 tygodni. Kolejnym z nich były "Obiady czwartkowe", czyli zbiór prawie 30 przepisów na dania główne. Były jeszcze inne serie tematyczne, które trwały tylko 7 dni jak np. "Tydzień włoski" czy "Tydzień filmowy". Niezmiennie trwa z nami za to nasze ulubione "Śniadanie do łóżka", z którym pożegnać się na pewno w najbliższym czasie nie zamierzamy. Zatęskniłyśmy jednak za kolejną serią i właściwie bez dłuższych dyskusji wiedziałyśmy jakim tematem się teraz najchętniej zajmiemy.

Powinnam się ubrać na galowo pisząc ten post, bo mam dziś zaszczyt ogłosić inaugurację nowego cyklu na blogu!



"Sezon na .." będzie miał co tydzień nowego bohatera. Rolę pierwszoplanową zazwyczaj będą grali nasi sezonowi przyjaciele z warzywniaka, ale być może będą to także inne własnoręcznie zebrane gwiazdy jak kwiaty czarnego bzu czy rokitnik. Przepisy będą różnorodne, znajdziecie tu przekąski, zupy, dania obiadowe, desery, przetwory, a może nawet napoje.

Kwiecień to idealny moment, aby rozpocząć, bo z tygodnia na tydzień wybór sezonowych produktów będzie coraz większy. Już zacieramy rączki na chrupiące rzodkiewki, botwinkę, kalarepkę, świeży szpinak, szparagi i rabarbar. Nie wspomnę już o truskawkach i innych wakacyjnych rarytasach! Ale tutaj potrzebna jest cierpliwość, dlatego zacznę od tego co dostępne na straganie.


Na początku kwietnia w warzywniakach, na ryneczkach, a nawet w marketach pojawiają się urocze cebulki dymki. Wiele osób kupuje je i wsadza w ziemię, aby otrzymać z nich dorodny szczypiorek. Ja co roku biorę garść cebulek, a potem ostatecznie i tak lądują w woku ze stif-fry, na patelni z mięsem, czy w garnku z curry. Dlatego przyszedł czas na ich ciekawsze wykorzystanie. Postanowiłam je zamarynować w słodko-kwaśnej zalewie z kurkumą, aby były świetnym i chrupiącym dodatkiem do orientalnych bulionów, kanapek i sałatek.

Marynatę gotuje się przez kilka minut, pasteryzacja trwa kwadrans w piekarniku, właściwie największym problemem jest obranie małych cebulek. Z odpowiednią ścieżką dźwiękową pójdzie Wam to szybko, a na pewno nie pożałujecie. Słodko-kwaśne dymki nadają się do chrupania już po 2 dniach, kiedy przejdą smakiem marynaty.

A za tydzień kolejna sezonowa propozycja :)
 
Słodko-kwaśna dymka / 2 średnie słoiki
  • 500 g cebulki dymki
  • 0,5 l wody
  • 125 ml octu spritusowego lub jabłkowego
  • 70 g cukru (można użyć trzcinowego)
  • 2 łyżeczki soli
  • płaska łyżeczka kurkumy
  • kilka ziarenek ziela angielskiego
  • kilka ziarenek pieprzu
  • 2 liście laurowe
  • kilka plasterków papryczki chilli
  1.  Cebulki obieramy z łupin.
  2. Słoiki sparzamy wrzącą wodą.
  3. Do rondla wlewamy wodę, ocet, dodajemy cukier, sól i kurkumę. Gotujemy na średnim ogniu przez niecałe 10 minut.
  4. Do słoików wrzucamy pierwszą warstwę cebulek, dodajemy palsterki chilli i przyprawy, przykrywamy kolejną warstwą cebulek.
  5. Tak przygotowane słoiki zalewamy marynatą. Dokładnie zakręcamy i wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
  6. Słoiki pasteryzujemy w piekarniku w temperaturze 180 stopni przez 15 minut.
  7. Po tym czasie słoiki stawiamy dnem do góry, studzimy.
  8. Cebulki są gotowe do zjedzenia już po 2-3 dniach.
Tosia

sobota, 30 stycznia 2016

Tarta ruska


Nad moją kuchnią nastały ciemne chmury, chociaż tak naprawdę powinnam napisać, że białe. Od kilku dni jestem na diecie, nie dość, że pierwszy raz w życiu, to jeszcze nie ma to żadnego związku z odchudzaniem. Dieta jest biała, bo zdecydowałam się na wybielanie zębów i przez najbliższe dwa tygodnie jestem zmuszona unikać barwiących produktów. Od razu uprzedzę wszystkich cwaniaków - tak, wiem, że tak naprawdę człowiek jest na diecie całe życie, bo dieta to sposób odżywiania. Wiadomo jednak, że mam na myśli dietę jako przestrzeganie konkretnych zasad żywienia.

Na początku myślałam, że nie będę miała z tym najmniejszego problemu, bo przeżyję ten czas bez kawy, herbaty, szpinaku i buraków. Potem jednak okazało się, że zabronione są także wszystkie moje ulubione produkty, po które w trakcie gotowania sięgam cały czas, czyli np. pulpa pomidorowa, sos sojowy, ocet balsamiczny, pasty curry, kurkuma, papryka (słodka, ostra i wędzona), ketchup, sosy słodko-kwaśne typu Sriracha, sok z pomarańczy, a ze słodkich kakao. Jest to dla mnie sporym utrudnieniem, szczególnie gdy gotuję obiad, ale staram sobie jakoś ten czas umilać, w końcu białe gotowanie również może być udane!

Dawno nie piekłam żadnej tarty, jakoś częściej robię to wiosną, latem i jesienią, kiedy dostępne są sezonowe owoce i warzywa. Nie znaczy to jednak, że zimą nie da się upiec porządnej tarty. Ostatnio chodziły za mną kotlety ruskie. Ostatecznie połączyłam oba pomysły i upiekłam tartę z farszem do pierogów ruskich. Wyszła naprawdę świetnie, a robi się ją z bardzo prostych i tanich składników, a do tego jest biała :)



Tarta ruska / (średnica 23 cm)
Ciasto:
  • 250 g mąki pszennej
  • 150 g zimnego masła
  • jajko
  • łyżka kwaśnej śmietany lub 2 łyżki wody
  • łyżeczka soli
 Farsz:
  • 300 g puree ziemniaczanego
  • 2 średnie cebule + łyżeczka masła + łyżeczka oleju rzepakowego
  • 150 g półtłustego twarogu
  • jajko
  • 60 g kwaśnej śmietany 12%
  • świeżo mielony pieprz
  • szczypta soli 
Ciasto:
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy posiekane i schłodzone masło, wbijamy jajko, dodajemy kwaśną śmietanę lub wodę oraz sól.
  2. Całość zagniatamy krótko, jedynie do połączenia składników. Kulę z ciasta owijamy w folię spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  3. W tym czasie siekamy cebule w drobną kostkę i podsmażamy ją na patelni. Przyprawiamy solą i pieprzem.
  4. Ziemniaki mieszamy z podsmażoną cebulą, twarogiem, rozbełtanym jajkiem, śmietaną i przyprawami.  
  5. Schłodzone ciasto przekładamy na blat. Oprószamy je delikatnie mąką, odcinamy kawałek (na kratkę), a resztę wałkujemy na okrągły placek o średnicy odrobinę większej niż forma.
  6. Formę do tarty wykładamy ciastem, wierzch nakłuwamy widelcem. Wykładamy papierem do pieczenia, posypujemy go grochem/kaszą jaglaną/suchym ryżem i wkładamy z obciążeniem do rozgrzanego piekarnika.
  7. Spód podpiekamy przez 15 minut w 200 stopniach, następnie ściągamy obciążenie i dopiekamy jeszcze 5 minut.
  8. Po tym czasie wyciągamy kruchy spód z pieca i wykładamy farsz, wierzch wyrównujemy łyżką. Temperaturę w piekarniku zmniejszamy do 180 stopni.
  9. Resztę ciasta wałkujemy na cienkie paseczki i wykładamy nimi wierzch przyszłej tarty, tworząć kratkę.
  10. Wstawiamy ponownie formę do pieca i pieczemy przez 20 minut.
  11. Tartę serwujemy na ciepło lub na zimno.
Tosia

wtorek, 26 stycznia 2016

Gołąbki w delikatnym warzywnym bulionie



Dieta trwa w najlepsze. Nie mogę uwierzyć, że minęły dopiero trzy tygodnie, od kiedy przestawiłam się na 100% zdrowe odżywianie. I nie mogę uwierzyć, że nie pilnowałam tego wcześniej, bo okazało się, że to właściwie nic trudnego, nie czujemy się jakbyśmy wyrzekali się czegokolwiek, a centymetry w brzuchu drastycznie lecą w dół.

Szewc bez butów chodzi. Mimo, że kocham gotować, wcześniej przypominałam sobie o tym, że warto zjeść obiad dopiero wtedy, gdy dopadał mnie dziki głód. Zaczynało się podjadanie i kombinowanie. Teraz staram się mieć wszystko pod kontrolą, posiłki planuje z wyprzedzeniem, a każdy z nich jest lekki i po prostu pyszny!

Staram się też odczarowywać tradycyjne, tłuste posiłki i zamieniać je w lekkie, pożywne obiady. Tak jak na przykład dzisiejsze gołąbki. Nie robię ich zbyt często z prostej przyczyny, mam to szczęście, że moja babcia robi najlepsze na świecie. Najlepsze, ale z sosem pomidorowym zabielonym tłustą kremówką, z wieprzowiną i białym ryżem. A tak się nie bawimy. Robię je więc po swojemu, z cielęciną i kaszą jęczmienna. A całość pływa w delikatnym warzywnym bulionie, który z pewnością lepiej wpłynie na mój obwód brzucha niż niedozwolona (choć cholernie pyszna) kremówka.



Za gołąbkami jest jeszcze jedno "ale". Zwracam honor wszystkim gospodyniom domowym, w tym mojej mamie i babci, które zawsze robiły je na każde moje zawołanie. To nieźle pracochłonna robota! Może to ja nie mogę jakoś skoordynować działań, albo się z nimi cackam, ale już chyba szybciej idzie mi lepienie pierogów! O! I podrzuciłam sama sobie pomysł na weekend:)

Gołąbki w delikatnym warzywnym bulionie (ok. 20 gołąbków)

- 1 główka kapusty włoskiej
- 800 g mielonej cielęciny*
- 3 małe cebule
- pół czerwonej papryki
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka kuminu
- tabasco
- sól, pieprz

- 100 g kaszy

Bulion (gotowany na wodzie po kapuście):
- 3 marchewki
- 2 pietruszki
- główka czosnku
- 2 małe cebule
- zielona część pora
- łyżeczka ziela angielskiego
- łyżeczka ziaren pieprzu
- 3 liście laurowe
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka sosu rybnego

  1. Ugotuj kaszę zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Odstaw na bok.
  2. W dużym garnku (takim, aby pomieścił kapustę w całości) zagotuj wodę. Posól ok. 3 łyżeczkami soli. 
  3. Z kapusty odetnij szerokie, zewnętrzne liście (zostaw je jako podkładkę do pieczenia) i umieść całą główkę we wrzątku. Gotuj 3 minuty, następnie obróć do góry nogami i gotuj kolejne 3 minuty. Wyjmij kapustę, ale pozostaw wodę z gotowania w garnku. Odstaw do ostygnięcia. 
  4. Do tej wody dorzuć pozbawione skórki i pokrojone na kawałki marchewki, pietruszki i cebule. Dodaj również pora, przeciętą na pół wzdłuż główkę czosnku, ziele angielskie, sos sojowy, sos rybny, pieprz i liście laurowe. Gotuj na małym ogniu ok. 1 godzinę. 
  5. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
  6. Przygotuj farsz. Poszatkuj cebulę i podsmaż ją na oliwie przez kilka minut, aż się zeszkli. Dodaj poszatkowaną paprykę i smaż jeszcze kilka minut. Dodaj mięso, smaż aż zmieni kolor na szary, dopraw cynamonem, kuminem, tabasco (w zależności od tego jak bardzo chcesz, żeby farsz był ostry) i dosól. Do farszu dodaj kaszę i wymieszaj.
  7. W naczyniu żaroodpornym umieść na dnie oberwane z kapusty zewnętrzne liście. Pozostałe, zblanszowane we wrzątku liście ucinaj jeden po drugim, układaj w nich po 2 łyżki farszu, a następnie zwijaj w gołąbkowe rulony. 
  8. Rulony układaj ciasno w żaroodpornym naczyniu. Gdy będą już gotowe, zalej je bulionem do ich wysokości i wstaw do piekarnika na ok. 45 minut. Jeśli będą się zbyt mocno rumienić, zmniejsz temperaturę, lub przykryj je folią aluminiową. 

* można użyc też innego mięsa mielonego

Śliwka


środa, 16 grudnia 2015

Piernikowe śledzie


Co ma piernik do wiatraka? Tego nie wiem, chociaż nie - jednak wiem! Sięgnęłam dziś po korzenne ciasteczka Speculoos, a ponieważ są popularne szczególnie w Holandii, to niektóre z nich były w kształcie wiatraka.

Ale dość o wiatrakach, wróćmy do piernika. Ma on także wiele wspólnego ze śledziem, który fantastycznie komponuje się z przyprawami korzennymi. Dwa lata temu zamieściłam na blogu przepis na lekko korzenne śledzie z karmelizowaną czerwoną cebulą i podbiły one niejedno podniebienie i serce.

W tym roku z większą odwagą postanowiłam pójść krok dalej i dorzucić do nich jeszcze pokruszone ciasteczka korzenne. Zaskakująco pyszne, ale zdecydowanie dla koneserów. Początkującym w temacie polecam pierwotny przepis. Zawsze można zrobić dwa słoiczki, jeden z piernikami, drugi bez.

Zaletą marynowanych śledzi jest również to, że bez problemu można je przygotować nawet tydzień przed wigilią i przechowywać w lodówce. Serwować z pieczywem, blinami lub ziemniakami.

Ps. Jeśli wybierzecie śledzie z beczki lub w oleju to namoczcie je wcześniej w mleku, aby nie były takie słone. Niecierpliwym polecam po prostu śledzie w occie lekko przepłukane wodą.

Piernikowe śledzie
  • 400 g filetów śledziowych z oleju/ z octu/
  • 3 czerwone cebule
  • łyżka miodu
  • łyżka octu balsamicznego 
  • łyżka masła
  • 3 liście laurowe
  • kilka ziarenek ziela angielskiego
  • kilka ziarenek czarnego pieprzu
  • 4 goździki
  • mleko (opcjonalnie)
  • Dressing:
  • 50 g ciasteczek korzennych typu Pepparkakor lub Speculoos
  • łyżeczka musztardy Dijon
  • łyżka miodu
  • sok z 1 cytryny
  • 4 łyżki oliwy
  • sól, pieprz
  1. Obrane cebule kroimy w piórka, wrzucamy na patelnię i podsmażamy na maśle kilka minut. Przyprawiamy solą i pieprzem do smaku.
  2. Dodajemy miód oraz ocet, karmelizujemy na średnim ogniu przez ok. 3 minuty. Studzimy.
  3. Śledzie z oleju moczymy przez godzinę w mleku i następnie odsączamy, a jeśli wybierzemy śledzie z octu delikatnie je przepłukujemy zimną wodą.
  4. W malakserze, młynku do kawy lub moździerzu ucieramy pierniczki na pył.
  5. Do  miseczki wyciskamy sok z cytryny, dodajemy miód, musztardę, oliwę, sól, pieprz i pokruszone pierniczki. Mieszamy dokładnie.
  6. Śledzie kroimy w kwadraciki, umieszczamy w słoiku na przemian z karmelizowaną cebulą, przyprawami korzennymi  i dressingiem. 
  7. Słoik zamykamy i wkładamy do lodówki na minimum kilka godzin, a najlepiej na kilka dni.
Tosia

czwartek, 10 grudnia 2015

Ryba po grecku


W moim domu rodzinnym, w okolicy świąt, zawsze gdzieś plącze się w lodówce zamówiona na tę okazję ryba po grecku. Rzadko która jednak smakuje tak, jak powinna smakować. Zanim w ogóle spróbuję, już uzbrajam się w cytrynę, dodatkową porcję koncentratu pomidorowego, pieprz, tabasco i sól. Nie mogę cieszyć się moją rybą zanim jej porządnie, po swojemu nie doprawię.

Muszę się wam przyznać, że oprócz numerów z doprawianiem, nigdy ryby po grecku nie zrobiłam od początku do końca sama. Nie wiem co mnie powstrzymywało, może łatwy dostęp do tej "domowej"? Nie mniej jednak melduję, że dzisiaj nadrobiłam zaległości i ta właśnie ryba zdecydowanie częściej będzie gościć na moim stole, niż tylko od święta.



Po dorsza wybrałam się tym razem nie na ryneczek, ale do delikatesów rybnych Gadus. Ryba była naprawdę pyszna i jędrna. Idealnie pasowała do tego co miałam z niej zrobić. Bo w rybie po grecku równie ważne jak sam sos jest dobra panierka. A jak wiadomo jest wtedy duże ryzyko, że ryba się rozleci przy smażeniu. Ale nie tym razem! Stworzyłam wersję idealną dla mnie, z mocno wyczuwalną cytryną i bardzo pomidorową. Dodałam też coś mało tradycyjnego- imbir i cynamon. No i ta panierka odklejająca się od ryby razem z sosem... bajka!:)

Ryba po grecku (ok. 8-10 porcji)

- 1 kg filetów z dorsza (ok. 8-10 filetów)
- 5 łyżek mąki
- 3 jajka
- 10 łyżek bułki tartej
- sól, pieprz
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki oleju
- sok z połowy cytryny

- 3 marchewki
- 1 pietruszka
- 4 liście laurowe
- 1 duża cebula
- 3-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
- 3 łyżki koncentratu pomidorowego
- 1 łyżka suszonego oregano
- 1 łyżka mielonej słodkiej papryki
- pół łyżeczki cynamonu
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżka sosu sojowego
- 1 łyżka masła
- sok z połowy cytryny
- tabasco
- sól, pieprz

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  2. Zetrzyj marchewkę i pietruszkę na grubej tarce. W garnku zagotuj wodę 1 łyżką soli i liśćmi laurowymi. Gotuj ok. 25 minut, a następnie odcedź na sitku i odstaw na później. 
  3. Cebulę pokrój w piórka, rozgrzej na patelni 1 łyżkę masła i zacznij smażyć. Smaż aż się zeszkli a następnie dodaj ugotowaną marchewkę z pietruszką, zetrzyj świeży imbir na tarce, dodaj koncentrat pomidorowy, oregano, słodką paprykę, cynamon, miód, sos sojowy, sok z cytryny i tabasco. Dopraw solą i pieprzem do smaku i smaż jeszcze kilka minut. 
  4. Przygotuj 3 miski. Do jednej nasyp mąkę, do drugiej bułkę tartą w do trzeciej wbij jajka i roztrzep widelcem. 
  5. Posól i popieprz filety z dwóch stron i po kolej zamaczaj z dwóch stron w mące, jajku, a następnie w bułce. 
  6. Na patelni rozgrzej łyżkę masła i oleju. Układaj obtoczone filety na patelni i smaż aż panierka nabierze złocistego koloru. Ryby jeszcze nie dojdą do końca w środku, ale będą się jeszcze piec w piekarniku, więc się tym nie martw. 
  7. Zrób drugą partię filetów, znowu rozgrzej masło i olej i usmaż z dwóch stron. 
  8. Usmażone filety ułóż w naczyniu żaroodpornym i zalej sokiem z połowy cytryny. Nałóż sos na filety i wsadź do piekarnika na 15 minut. 
  9. Wyjmij z piekarnika, możesz jeść na ciepło lub zimno. Najlepiej będą smakować po jednym dniu, jak trochę przejdą smakiem. 
Śliwka


niedziela, 29 listopada 2015

Śniadanie do łóżka #206: Panini z wołowiną i karmelizowaną cebulą


Od jakiegoś czasu wykonujemy z Tosią straaaaaasznie ciężką pracę, mianowicie sprawdzamy wszystkie trójmiejskie knajpy w poszukiwaniu najlepszych śniadaniówek na wybrzeżu. Przetestowałyśmy już ich naprawdę wiele, a ja (za Tosię nie mogę się wypowiadać) wciąż stoję na stanowisku, że najlepszą śniadaniownią w Trójmieście jest Chwila Moment w Gdyni.

Jeśli marzysz o jajecznicy, jajkach po benedyktyńsku, czy wymyślnych kanapkach, znajdziesz je właśnie tam. A ja mam szczególną słabość do widniejącego w karcie panini z wołowiną. Jest przepyszne, łączy w sobie nie tylko idealnie doprawione mielone mięso, ale również topiony ser i karmelizowaną cebulę.

I właśnie tę pozycję postanowiłam dzisiaj powtórzyć w domu. Z tą różnicą, że zamiast serka topionego postawiłam na ser lazur, który idealnie wkomponował się w smak wołowiny i słodycz karmelizowanej cebuli. Po prostu pycha, spróbujcie!

Panini z wołowina i karmelizowaną cebulą(4 porcje)

- 2 długie bagietki
- 350 g mielonej wołowiny
- 1 lyżeczka mielonej ostrej papryki
- pół łyżeczki kuminu
- pół łyżeczki cynamonu
- 1 łyżka sosu sojowego
- sól
- 1 łyżka masła klarowanego

- pół cebuli
- 1 łyżka brązowego cukru
- 1 łyżka masła klarowanego

- 100 g sera lazur

  1. Przygotuj karmelizowaną cebulę. Pokrój cebulę w piórka, rozgrzej masło klarowane na patelni i dodaj pokrojoną cebulę. Podsmaż aż się zeszkli, dodaj brązowy cukier i zalej wodą do wysokości cebuli. Smaż aż woda wyparuje (powinno to zając ok. 7 minut). Odstaw na bok.
  2. Przygotuj wołowinę. Rozgrzej masło klarowane na patelni, dodaj wołowinę, ostrą paprykę, kumin, cynamon, sos sojowy i dosól. Poszatuj połowę sera lazur (50 g) i dodaj do mięsa, żeby się rozpuściło. Smaż aż mięso przestanie być czerwone. 
  3. Przekrój bagietki na pół wzdłuż, wyłóż na nie warstwę wołowiny, a następnie warstwę karmelizowanej cebuli. Na wierzchu wyłóż pokrojoną w plastry resztę sera lazur (50 g). 
  4. W opiekaczu, lub na patelni grillowej podgrzej kanapki z dwóch stron. 
Śliwka

czwartek, 5 listopada 2015

Obiad czwartkowy #24: Krewetki z chorizo + parmezanowa polenta


Mam pewną słabość do azjatyckich, albo lepiej quasi-azjatyckich dań. Mam tendencję do nadużywania past curry i mleczka kokosowego. Imbir i kolendra według mnie pasują prawie do wszystkiego, zawsze więc staram się w domu mieć wielki korzeń imbiru i doniczkę pełną ulubionych ziół. Konsekwencją mojej słabości jest więc tworzenie obiadów trochę na jedną modłę. Najlepszy kurczak? W czerwonym curry, posypany kolendrą. Najlepszy łosoś? W czerwonym curry z kolendrą. Krewetki? Bardzo proszę, na pewno dodam do nich mleczko kokosowe, imbir i kolendrę.

Zasadniczo nam to nie przeszkadza, oboje kochamy ten smak i możemy spokojnie się nim cieszyć nawet kilka razy w tygodniu. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i w nasz związek z jedzeniem powoli wkrada się nuda.

Gdy obudziłam się dziś rano zastanawiałam się co zrobić na obiad czwartkowy. Czy pojawiły się już krewetki w mleczku kokosowym? Chyba nie, więc dodam do nich dynię i przedstawię wam pyszny sposób na obiad. Ale szybko się opamiętałam, nie tym razem koleżanko!

Nie od dziś wiadomo, że owoce morza świetnie łączą się z chorizo. Wydaje się, że to mieszanie ryby i mięsa nie powinno doprowadzić do niczego dobre, ale wręcz przeciwnie. Gdy krewetki, lub kalmary nabiorą smaku wytopionego z chorizo tłuszczu, robi się naprawdę interesująco. A od siebie dodałam jeszcze paprykę i cebulę, całość doprawiłam sporą porcją tymianku i podostrzyłam tabasco. I co najważniejsze, polenta. Pyszna, kremowa i parmezanowa.

Spróbujcie szczególnie jeśli tak jak ja, nie możecie się zdecydować, co lubicie bardziej, krewetki czy chorizo. Dodatkowym atutem jest to, że to mniej więcej 15 minut roboty (licząc z krojeniem).


Krewetki z chorizo (2 porcje)

- 250 g surowych krewetek*
- pół kiełbasy chorizo (125 g)
- 1 czerwona papryka
- 1 cebula
- garść świeżego tymianku
- 1 łyżka oliwy
- tabasco

  1.  Pokrój chorizo na plastry, paprykę w dużą kostkę, a cebulę w grube plastry. 
  2. Na zimnej patelni podgrzej chorizo i podsmażaj kilka minut aż wytopi się tłuszcz. Zdejmij z patelni (zostawiając tłuszcz). 
  3. Na tłuszczu z chorizo i jednej dodatkowej łyżce oliwy podsmaż paprykę i cebulę. Podsmażaj kilka minut, dodaj z powrotem chorizo, krewetki i tymianek. 
  4. Podsmażaj kilka minut aż krewetki nabiorą różowej barwy. 
  5. Dopraw tabasco. Sól nie powinna być potrzebna, gdyż chorizo jest słone samo w sobie. 
  6. Podawaj na gorącej polencie. 

Parmezanowa polenta (2 porcje)

- 1 szklanka mleka
- 5 łyżek kaszki kukurydzianej**
- 25 g tartego parmezanu
- sól, pieprz

  1. Ugotuj polentę na lekko osolonym mleku zgodnie z instrukcją na opakowaniu. 
  2. Zacznij gotować w końcowej fazie smażenia krewetek, aby wszystko doszło w jednym momencie ( u mnie trwało to ok. 3 minuty). 
  3. Dodaj parmezan do gorącej polenty i dobrze wymieszaj. 


*jeśli kupujesz mrożone, koniecznie kup surowe (szare) krewetki
** jedna szklanka mleka na 5 łyżek kaszki to proporcje podane na opakowaniu, aby uzyskać gęstą polentę, jeśli twój produkt zawiera inne proporcje na gęstą kaszkę, użyj tych podanych na opakowaniu

Śliwka

czwartek, 3 września 2015

Obiady czwartkowe #15: Muszle z mięsem i kurkami + sos śmietanowy z gorgonzolą



Mam w domu wielkiego amatora wielkiego makaronu. Najcieńszą, satysfakcjonującą wersją okazuje się być papardelle, a później jest już tylko lepiej. Muszle i cannelloni to po prostu spełnienie marzeń. Nie najłatwiej je nafaszerować, ale ten uśmiech, gdy bierze pierwszy kęs wynagradza wszystko.

Dręczył mnie tymi muszlami już od dawna. Nie żebym nie chciała ich robić, po prostu ostatnio z wózkiem poruszam się ograniczonymi trasami, które nie prowadzą do większych supermarketów, a w małych sklepach próżno szukać czegoś większego niż tagliatelle. Ale dzisiaj było inaczej, zajechałam, kupiłam i zabrałam się do roboty.


Z makaronem często popadam w banał. Wybieram sos pomidorowy, z różnymi co prawda dodatkami, ale jednak wciąż, gdy myślę o makaronie, zawsze towarzyszy mu ten przeklęty pomidorowy sos! Dzisiaj postawiłam na coś zupełnie innego. Nafaszerowałam muszle mięsem z kurkami i całość przykrył sos śmietanowy z gorgonzolą.


I choć nie przepadam za bardzo za smakiem serów pleśniowych, w tym sosie udało mi się przemycić go naprawdę delikatnie. Wzięliśmy gryza, otworzyliśmy szeroko oczy i nie mogliśmy uwierzyć, że wyszło z tego coś, nie bójmy się tego słowa, ZAJEBISTEGO.

Muszle z mięsem i kurkami (porcja dla 2 osób)

-200 g makaronu cochiglioni (muszle)
- 400 g mięlonego mięsa*
- 250 g kurek
- 1 cebula
- 50 ml białego wina
- 25 g startego parmezanu
- 5 łyżek śmietany kremówki
- 1 łyżka suszonego tymianku
- 2 łyżki masła
- 1 łyżka oleju
- sól
- pieprz

  1. Poszatkuj kurki i cebulę. Rozgrzej na patelni 1 łyżkę masła i zacznij smażyć kurki z cebulą. Gdy cebula się zeszli, dodaj wino i poczekaj aż wyparuje. Dodaj parmezan, dużo pieprzu, tymianek i sprawdź czy wymagają dosolenia. 
  2. Na drugiej patelni rozgrzej 1 łyżkę masła i 1 łyżkę oleju. Dodaj mięso i usmaż aż nabierze jasnej barwy. Mięso posól, popieprz i dodaj usmażone kurki z cebulą. Do całości dodaj śmietankę kremówkę i podsmaż kilka minut. Odstaw na bok. 
  3. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
  4. Zagotuj wodę w garnku i posól 1 łyżką soli. Wrzuć makaron i gotuj zgodnie z instrukcją na opakowaniu, aby uzyskać makaron al dente (u mnie 10 minut, zwykle wskazane jest ile gotować do al dente, jeśli nie ma, odejmij 2 minuty od normalnego, wskazanego czasu gotowania)
  5. Odcedź makaron i ułóż wnętrzem muszli do góry w żaroodpornym naczyniu. Każdą muszlę nafaszeruj mięsem z kurkami. 
  6. Przejdź do przygotowania sosu.


Sos śmietanowy z gorgonzolą

- 200 ml śmietanki kremówki
- 50 g gorgonzoli
- 1 łyżka tymianku
- pieprz
- ewentualnie sól

  1. Na patelni podgrzej kremówkę, gorgonzolę i tymianek. 
  2. Podgrzewaj aż połowa sosu wyparuje i sos zgęstnieje (ok. 2-3 minuty). 
  3. Dopraw dużą ilością pieprzu i sprawdź czy wymaga dosolenia (gorgonzola może być już wystarczająco słona.
Zalej muszle sosem, wstaw do piekarnika i piecz ok. 5 minut aby dobrze wszystko podgrzać. 


* ja użyłam cielęciny, ale można użyć każdego innego

Śliwka

wtorek, 17 lutego 2015

Wtorek z kaszą #41: Kotlety ruskie z kaszy gryczanej, ziemniaków i wędzonego twarogu



Są takie składniki, które przywołują uczucie lekkiej tremy. Nie dlatego, że są trudne do obróbki i gotowania, raczej dlatego, że ich smak jest na tyle niepowtarzalny, a produkt tak inspirujący, że szkoda by było je zmarnować na coś jedynie poprawnego. Składniki te zasługują na przygotowanie z nich dań, które rzucają na kolana lub przynajmniej łaskoczą przyjemnie nasze podniebienie. Jednym z takich produktów jest wędzony twaróg, który królował już w serniku ruskim z wędzonym łososiem i w leniwych, wędzonych kluskach. Dodawałam go też wiele razy do pierogów ruskich, jest nawet przepis na blogu, ale stary i z początków moich pierogowych prób, a do wyglądu pierogów z kaczką im daleko, więc linkować nie będę :)

Jakiś czas temu kupiłam paczkę wędzonego twarogu i tak leniuchował w lodówce czekając, aż mnie oświeci i coś z niego zrobię. Jego termin ważności zbliżał się zdecydowanie szybciej niż wiosna, a ja wciąż nie miałam wędzonego pomysłu. Oczywiście mogłam zrobić jedno z wyżej wymienionych dań lub zjeść po prostu na kromce chleba upieczonego na zakwasie, ale wymarzyłam sobie nowe danie. Natchnienie przyszło dzisiaj, razem z wtorkiem z kaszą.

Twaróg połączyłam z ziemniakami i podsmażoną cebulką jak na pierogowy farsz, dorzuciłam też kaszę gryczaną i żółtko. Z masy ulepiłam kotlety, obtoczyłam w bułce tartej i usmażyłam. I to była słuszna decyzja, bo zdecydowanie rozpieszczały podniebienie. Szczególnie w połączeniu z musztardowo-miodową sałatką z ogórków kiszonych i z dodatkiem prażonej cebulki. Musicie koniecznie zrobić!


Kotlety ruskie z kaszy gryczanej, ziemniaków i wędzonego twarogu/ 8 sztuk
  • 400 g puree ziemniaczanego
  • 200 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • 250 g wędzonego twarogu (lub klasycznego półtłustego)
  • 2 małe cebule lub 1 duża
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  • jajko (osobno żółtko, osobno białko)
  • bułka tarta
  • olej roślinny do smażenia (u mnie rzepakowy)
Musztardowo-miodowa sałatka z kiszonego ogórka:
  • 5-6 średniej wielkości ogórków kiszonych
  • 1/2 cebuli
  • łyżeczka musztardy
  • łyżeczka miodu
  • łyżeczka oleju rzepakowego
  • świeżo mielony pieprz
  • prażona cebulka (opcjonalnie)
  • 3 łyżki posiekanego szczypiorku

Kotlety:
  1.  Posiekane w kostkę cebule podsmażamy na łyżce oleju/masła/oliwy i przyprawiamy solą i pieprzem.
  2. Puree ziemniaczane łączymy z ugotowaną i ostudzoną kaszą gryczaną. Dodajemy pokruszony twaróg, podsmażoną cebulę, żółtko, sól, gałkę muszkatołową i świeżo mielony pieprz.
  3. Z masy formujemy 8 kotletów, które maczamy w białku jajka i panierujemy w bułce tartej.
  4. Kotlety smażymy na rozgrzanym tłuszczu przez ok. 3-4 minuty na stronę, aż będą rumiane. Odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
  5. Podajemy z sałatką z ogórków kiszonych.
  6. Kotlety można łatwo odgrzewać, wystarczy włożyć je na kilka minut do rozgrzanego piekarnika.
Sałatka:
  1. Kiszone ogórki tniemy obieraczką na wstążki. Mieszamy z posiekaną w piórka cebulą.
  2. Musztardę łączymy z miodem i oliwą. Sos wlewamy do ogórków, przyprawiamy sporą ilością świeżo mielonego pieprzu. Dodajemy prażoną cebulkę i szczypiorek.
Tosia

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Czerwona zupa cebulowa


Zupy królują w mojej kuchni przez cały rok, a zimą jeszcze częściej. Miło jest przyjść zmarzniętym do domu, otworzyć lodówkę i ujrzeć w niej garnek pełen zupy. A jeśli nie zupy to chociaż bulionu, z którego można szybko wyczarować coś rozgrzewającego np. cebulową.

I chociaż klasyczna zupa cebulowa wywodzi się z Francji, aż mam ochotę napisać "Jaki kraj, taka zupa". W końcu nie od dziś Polacy nazywają siebie złośliwie Cebulakami. Jestem pewna, że poniższa zupa zasmakuje nie tylko cebulakom ;)

Moja nowa wersja cebulowej jest czerwona, ponieważ bazuje na karmelizowanej czerwonej cebuli oraz wytrawnym czerwonym winie. Zamiast tłustej, serowej grzanki, proponuję podać ją z parmezanowymi chipsami. Świetnie chrupią i są przyjemnym kontrastem smakowym dla słodkawej zupy. Pamiętajcie jednak, że parmezan musi być dobrej jakości, inaczej chips się nie uda, a jedynie rozleje po patelni.

Oczywiście zimą można zaszaleć i wybrać bardziej sycącą wersję. Wtedy zupę przelewamy do żaroodpornych miseczek, do środka wrzucamy po kromce bagietki z serem i zapiekamy krótko w piekarniku. W obu przypadkach będziecie zadowoleni!


Czerwona zupa cebulowa/4-6 porcji
Zupa:
  • kg czerwonej cebuli
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 200 ml czerwonego wytrawnego wina
  • litr bulionu z warzyw
  • 3 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • 2 łyżki miodu
  • łyżeczka ziarenek ziela angielskiego
  • 2 liście laurowe
  • 1/2 łyżeczki wędzonej papryki
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • sól, pieprz
  • 2 łyżki oleju roślinnego do smażenia
  • łyżka masła
Parmezanowe chipsy:
  • 50 g parmezanu
  1. Cebule siekamy w piórka, wrzucamy na rozgrzany olej z masłem, przyprawiamy solą, pieprzem, dodajemy posiekaną drobno papryczkę chilli, ziele angielskie i liście laurowe i smażymy przez 8 minut, aż będzie szklista.
  2. Dodajemy wędzoną oraz słodką paprykę, ocet balsamiczny oraz miód, karmelizujemy minutę, następnie wlewamy wino i dusimy przez kilka minut.
  3. Wlewamy bulion, dodajemy koncentrat pomidorowy, zmniejszamy ogień i gotujemy przez 10-15 minut, aż zupa przejdzie smakiem. Próbujemy i doprawiamy do smakiem solą i pieprzem.
  4. W tym czasie robimy parmezanowe chipsy*. Wrzucamy na patelnię po łyżce świeżo startego sera i delikatnie spłaszczamy. Po 2-3 minutach przewracamy chipsy na drugą stronę i zostawiamy jeszcze na minutę.
  5. Ciepłą zupę serwujemy z parmezanowymi chipsami.
*W wersji bardziej sycącej - ciepłą zupę przelewamy do żaroodpornych miseczek, wrzucamy na środek zupy kromkę bagietki, przykrywamy ją serem i zapiekamy w rozgrzanym piekarniku (200 stopni) przez kilka minut.

Tosia

środa, 1 października 2014

Leniwe kluski z wędzonym twarogiem


Poranki są coraz chłodniejsze, liści na drzewach ubywa, a ja nie cieszę się już jesienią, tak jak jeszcze kilka dni temu. Sezon grzewczy w kamienicy rozpoczęty, ale nawet ciepły kaloryfer nie ogrzeje tak ciała i duszy jak posiłek kojarzący się z domem.

Sezon na jesienne, sycące dania otwieram co roku w podobny sposób. Najpierw była fascynacja dynią, przyszedł czas na kluchy, kluski i kluseczki. Może dlatego, że kopytka to jedno z moich ulubionych dań z dzieciństwa. Ziemniaczane kluski lepiła dla mnie zawsze babcia po powrocie z przedszkola. Pewnie stąd moja słabość do nich.

Twarogowe leniwe do tej pory jadałam na słodko, z bułką tartą, cukrem i cynamonem. Pomysł na wersję z wędzonym twarogiem wpadłam już rok temu, kiedy piekłam wytrawny sernik ruski. W końcu przyszedł czas na realizację, oczywiście w leniwej atmosferze, jak na leniwe kluchy przystało. Podałam je z karmelizowaną cebulą, słonecznikiem i listkami smażonej szałwii. Rozpieściły podniebienie smakiem i porządnie rozgrzały.



Wędzone leniwe kluski/ 20 sztuk
  • 250 g wędzonego twarogu
  • szklanka mąki pszennej
  • jajko
  • 1/2 łyżeczki soli
Karmelizowana cebula ze słonecznikiem
  • czerwona cebula
  • łyżka oliwy
  • 2 łyżki masła
  • 3 łyżki ziaren słonecznika
  • łyżka miodu
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • listki szałwii 
  • sól, świeżo mielony pieprz
  1. Składniki na kluseczki mieszamy widelcem lub ręką. Gdy składniki się połączą, podsypujemy blat mąką i rolujemy wałeczek o szerokości 1 cm. Oprószonym mąką nożem kroimy pod kątem kluseczki. Gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie przez ok. 10 minut. Odsączamy z wody, chwilę studzimy.
  2. W trakcie gotowanie kluseczek podsmażamy na łyżce masła i oliwie listki szałwii. Po kilku minutach zdejmujemy je z patelni i wrzucamy posiekaną w kostkę cebulę oraz słonecznik.
  3. Całość przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy kilka minut. Następnie dodajemy miód z octem balsamicznym. Do karmelizującej się cebuli wrzucamy kluseczki i podsmażamy kilka minut.
  4. Leniwe kluski podajemy z listkami smażonej szałwii.
Tosia

wtorek, 30 września 2014

Wtorek z kaszą #26: Chili con bulgur



W ramach naszego wtorku z kaszą staramy się pokazać wam jej inne oblicze. Jestem tym samym niejako zobligowana do eksperymentowania z jej różnymi odmianami, choć nie ukrywam, że najczęściej na talerzu ląduje moja ukochana kasza jaglana. Jednak kiedy zobaczyłam ostatnio na półce w sklepie kaszę bulgur, chwyciłam ją bez wahania i obiecałam sobie, że w następnym wtorek przygotuję właśnie ją.

Gdy zaczynałyśmy prowadzić bloga, umieściłam tu przepis na cypryjskie koupes, czyli pierożki, które tradycyjnie robione są przy użyciu kaszy bulgur. Dawno temu zastąpiłam ją kuskusem, ale dziś korciło mnie, aby powtórzyć te pyszne pierożki. Na pewno jeszcze to zrobię, ale dzisiaj z braku czasu postawiłam na coś szybszego- wariacje na temat mięsnej klasyki, tylko... bez mięsa:)

Jesienią stawiam na comfort food, rozgrzewające, sycące dania, które zdają się nie tylko wypełniać żołądek, ale i duszę. Udało mi się nawet dodać znienawidzoną przeze mnie fasolę (białą, bo nad przełknięciem czerwonej jeszcze pracuję) i o dziwo, bardzo mi smakowała. Koniecznie trzeba to danie porządnie podostrzyć i podać z plamą jogurtu, aby przełamać ten ostry smak.

A bulgur? Pycha. Przypomina nieco jaglankę, więc eksperymentuję dalej!

Chili con bulgur (4-5 porcji)

- 150 g kaszy bulgur
- 450 ml wody
- sól

- 2 czerwone papryki
- 2 marchewki
- 1 cebula
- 3 łyżki oliwy
- 2 duże ząbki czosnku
- 600 g przecieru pomidorowego
- 250 g fasoli białej z puszki (1 puszka)
- 1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
- 1 łyżeczka mielonej ostrej papryki
- 1 łyżeczka kuminu
- pół łyżeczki cynamonu
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 1 łyżka miodu
- tabasco
- sól

- jogurt naturalny

  1. Paprykę przekrój na pół, usuń gniazda nasienne i pokrój na średniej wielkości kawałki. 
  2. Marchewkę obierz ze skórki i pokrój w plastry. 
  3. Cebulę obierz i pokrój w grube plastry. 
  4. W dużym garnku rozgrzej oliwę i dodaj paprykę, marchewkę i cebulę. Smaż kilka minut. 
  5. Dolej do garnka przecier pomidorowy i dodaj ok. pół szklanki wody, aby rozcieńczyć nieco sos. 
  6. Gdy warzywa będą dusić się w sosie, przygotuj kaszę. 
  7. Przepłucz kaszę na sitku pod zimną wodą, wrzuć ją do garnka i zalej 450 ml wody. Dodaj kilka porządnych szczypt soli. 
  8. Gotuj kaszę aż pochłonie całą wodę, a następnie dodaj do duszących się w pomidorowym sosie warzyw. 
  9. Dodaj do nich przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku. 
  10. Przypraw chili mieloną papryką, kuminem, cynamonem, octem balsamicznym, miodem i tabasco. Dosól. 
  11. Na koniec odcedź fasolę z zalewy i dodaj do garnka. Wymieszaj. 
  12. Przełóż chili do głębokich talerzy i przykryj "plamą" jogurtu naturalnego. 
Śliwka

czwartek, 24 kwietnia 2014

Stromboli - pizza w formie kanapki


Święta, święta i po świętach! Jak zwykle po wielkich przedświątecznych przygotowaniach, a przede wszystkim po świątecznym obżarstwie, potrzebowałam małego detoksu i urlopu od gotowania. 
Po dzisiejszym spacerze na pobliską halę targową, cała chęć do kulinarnych eksperymentów powróciła! Do domu przyszłam z pęczkiem zielonych, kaszubskich szparagów i z kilkoma innymi nowalijkami. 

Jednak zanim na dobre ogarnie mnie szparagowe szaleństwo, postanowiłam pokazać przepis, który idealnie sprawdzi się na majówkę - stromboli, czyli pizzę w formie kanapki!
Już za kilka dni oficjalnie rozpocznie się sezon na wielkie grillowanie, wiosenne pikniki i imprezy w ogrodzie. Upieczone stromboli można jeść na ciepło albo zapakować do wiklinowego kosza/plecaka i zabrać ze sobą na wycieczkę. Kanapka jest pochodną pizzy, ale smakuje również znakomicie na zimno.  Oczywiście można ją ponownie podgrzać, nawet na grillu.

Wystarczy przygotować wcześniej ciasto na pizzę, w które zawijamy ulubione składniki, podobnie jak w przypadku calzone. W mojej kanapce znalazła się ciecierzyca, cukinia, papryka, pepperoni oraz karmelizowana cebula.I przyznam się szczerze, po prostu te składniki miałam pod ręką. Wyszło pysznie i o to w domowym przygotowywaniu pizzy chodzi :)

Stromboli z ciecierzycą, cukinią, papryką, papryczką pepperoni i karmelizowaną czerwoną cebulą/2 kanapki
Ciasto:
  • 300 g mąki pszennej typ 550
  • 3 łyżeczki suszonych drożdży isntant
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 2 łyżki oliwy
  • 200 ml letniej wody
Farsz:
  • 2 czerwone cebule
  • 1/2 papryki
  • 1/2 cukinii
  • 4 papryczki pepperoni
  • 100 g ciecierzycy z puszki
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • 2 łyżki miodu
  • kilka plastrów żółtego sera + kilka łyżek tartego
  • łyżka masła
  • łyżka oliwy
  1. Mąkę przesiewamy do misy, dodajemy drożdże i sól. Stopniowo wlewamy letnią wodę na zmianę z oliwą i wyrabiamy ciasto ręcznie lub mikserem przez kilka minut (ok. 5). Po tym czasie ciasto powinno osiągnąć formę elastycznej kuli. Przekładamy je do misy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce bez przeciągów.
  2. W tym czasie na patelni rozgrzewamy masło z oliwą. Wrzucamy posiekaną w piórka czerwoną cebulę. Podsmażamy kilka minut, aż się zarumieni. Dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę oraz pokrojoną w półplastry cukinię. Całość przyprawiamy solą i pieprzem, podsmażamy ok. 5 minut.
  3. Dodajemy na patelnię odsączoną z zalewy ciecierzycę, chwilę podsmażamy. Następnie dodajemy miód oraz cet balsamiczny. Karmelizujemy warzywa jeszcze przez chwilę, zdejmujemy patelnię z ognia i studzimy.
  4. Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószony mąką blat. Wałkujemy na dwa cienkie prostokąty, o wymiarach 25x30 cm.
  5. Na środku prostokąta wykładamy połowę ostudzonego farszu, posiekane w plasterki papryczki pepperoni oraz plastry sera, zostawiamy boki ciasta o szerokości min. 4 cm wolne. Ciasto wokół farszu kroimy na paseczki, które zaplatamy po skosie na krzyż, przykrywając nadzienie. Z drugą porcją ciasta czynność powtarzamy.
  6. Tak przygotowane stromboli kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu na 20 minut.
  7. Piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni. Wierzch stromboli skrapiamy oliwą i posypujemy przyprawami np. ziołami prowansalskimi. Stromboli pieczemy przez 10 minut, następnie ich wierzch posypujemy tartym serem i zapiekany jeszcze 5 minut.
  8. Gotowe stromboli podajemy na ciepło lub na zimo. Można je bez problemu podgrzewać ponownie w piekarniku.
Tosia

wtorek, 17 grudnia 2013

Kalendarz adwentowy #17: Śledzie z karmelizowaną cebulą


Do pewnych smaków trzeba dorosnąć, na przykład do śledzi. Podobno, ponieważ nie sprawdziłam tego na własnym podniebieniu. W śledziku gustuję już od najmłodszych lat i to kolejna potrawa, która szczególnie smakuje w święta.
Wczoraj przez przypadek wzięłam udział w "śledziowej" degustacji. Na stole u znajomych pojawiła się ryba przygotowana na cztery sposoby. Przystawki wspaniale uzupełniały się z domową bagietką, którą przyniosłam w ramach prezentu. Wszystkie śledzie mi smakowały, ale najbardziej te mięsiste, lekko octowe, przełamane słodkawym smakiem. 
W taki sposób przygotowałam je też ostatnio sama. Wybrałam do tego śledzie w occie, ponieważ nie przepadam za tymi z beczki, które trzeba dodatkowo moczyć w mleku. 

Moje śledzie zostały przełożone karmelizowaną cebulką, korzennymi przyprawami i zalane marynatą. To mało kłopotliwe danie, ponieważ można je przygotować tydzień przed świętami. W tym czasie mogą się marynować w zamkniętym słoiczku, przechowywanym w lodówce.

Z naszych "śledziowych" przepisów polecam też przysmak Vikinga (roladki w tortilii), śledzie z suszonymi pomidorami, bruschettę śledziową, tatar ze śledzia oraz sałatkę śledziową.


Śledzie z karmelizowaną cebulą
  • 400 g filetów śledziowych z oleju/ z octu/ z beczki
  • 3 czerwone cebule
  • 2 łyżki miodu
  • łyżka octu balsamicznego 
  • łyżka masła
  • 3 liście laurowe
  • 5 ziarenek ziela angielskiego
  • ziarenka czarnego pieprzu
  • 3 goździki
  • 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
  • 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • łyżeczka musztardy
  • sok z 1 cytryny
  • kilka łyżek oleju lnianego/rzepakowego/ z orzechów 
  • sól, pieprz
  1. Cebule kroimy w piórka, wrzucamy na patelnię z masłem i smażymy kilka minut. Następnie przyprawiamy ją solą, pieprzem, kolendrą i kminem rzymskim. 
  2. Dodajemy łyżkę miodu oraz ocet balsamiczny i karmelizujemy przez kilka minut. Zostawiamy do ostygnięcia.
  3. W przypadku wykorzystania śledzi solonych z beczki, godzinę przez przygotowaniem moczymy je w mleku. Śledzie kroimy w kąski (kwadraciki) i umieszczamy je w słoiku na przemian z karmelizowaną cebulą, zielem angielskim, ziarenkami pieprzu, goździkami i listkami laurowymi.
  4. Do słoiczka wyciskamy sok z cytryny, dodajemy łyżkę miodu, musztardę oraz kilka łyżek oleju. Słoiczek zamykamy i energicznie mieszamy. 
  5. Marynatą zalewamy śledzie w drugim słoiku. Zamykamy i wkładamy do lodówki na minimum kilka godzin.
Tosia

czwartek, 21 listopada 2013

Sernik ruski z wędzonym łososiem


Uwielbiam serniki, jeść i piec. Te ciężkie i wilgotne lub lekkie i puszyste. Lubię wszystko, poczynając od pracy u podstaw, czyli samodzielnego, trzykrotnego mielenia twarogu w mojej retro maszynce , kończąc na najprzyjemniejszym momencie smakowania. 

Przeglądając najnowszy Kukbuk od razu zwróciłam uwagę na artykuł Jaki ser, taki sernik. Czytając tekst dotyczący jakości twarogów sernikowych z wiaderka, zaczęłam się zastanawiać nad wyższością techniki mielenia twarogu. Być może jest to jedynie kwestia twarogu, który wybieramy, a nie sposobu mielenia. Trudno jednak dostać dobry ser w wiaderku, dlatego wolę to robić sama.

Rozmyślając tak o serach i sernikach, wpadłam nagle na pomysł zmielenia ulubionego twarogu mojej przyjaciółki. Skoro można zrobić sernik z twarogu półtłustego, czy chudego, to na pewno wyjdzie też z twarogu wędzonego. Wtedy przypomniał mi się farsz do pierogów ruskich i wszystko stało się oczywiste. Musiałam upiec sernik z wędzonym twarogiem, karmelizowaną cebulą i purée ziemniaczanym!

Z czystym sumieniem mogę go polecić wszystkim koneserom pierogów ruskich oraz miłośnikom wędzonych smaków. Jest kremowy, zaskakujący i niezwykle pyszny.


Sernik ruski z wędzonym łososiem/ średnica 21 cm
Spód:
  • 100 g krakersów
  • 80 g masła
 Masa serowa:
  • 250 g wędzonego twarogu
  • 250 g półtłustego twarogu
  • 250 g purée ziemniaczanego
  • 3 jajka
  • 150 g śmietany 18%
  • 2 czerwone cebule
  • łyżka miodu
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżka masła
  • sól, pieprz
  • 100 g wędzonego łososia
  1. Zaczynamy od spodu. Krakersy wrzucamy do naczynia i miksujemy malakserem/blanderem na "piasek". W rondelku topimy masło, studzimy.
  2. Ostudzone masło dodajemy do pokruszonych krakersów, dokładnie mieszamy. Masę wykładamy do wyłożonej pergaminem tortownicy. Wyrównujemy wierzch łyżką i wstawiamy do lodówki.
  3. Wędzony i półtłusty twaróg przepuszczamy dwukrotnie lub trzykrotnie przez maszynkę.
  4. Na patelni z masłem smażymy posiekane w kostkę czerwone cebule, które przyprawiamy solą i pieprzem. Gdy po kilku minutach cebula będzie szklista, dodajemy miód oraz ocet balsamiczny. Karmelizujemy jeszcze kilka minut, następnie studzimy.
  5. Zmielony twaróg przekładamy do dużej misy, dodajemy stopniowo jajka (w temperaturze pokojowej) i zaczynamy wyrabiać masę mikserem. Gdy składniki się ze sobą połączą, dodajemy purée ziemniaczane, śmietanę, oraz karmelizowaną cebulę i miksujemy jeszcze 2 minuty. Na koniec próbujemy masy i przyprawiamy ją solą oraz pieprzem do smaku.
  6. Na schłodzony spód krakersowy przekładamy przygotowaną masę serową. Wierzch sernika wyrównujemy łyżką.
  7. Sernik ruski pieczemy w 160 stopniach przez godzinę. Następnie wyłączamy temperaturę, uchylamy drzwiczki i zostawiamy w piekarniku jeszcze na minimum 30 minut. Ostudzony sernik chłodzimy w lodówce.
  8. Podajemy z wędzonym łososiem, kiełkami/roszponką.
Tosia

środa, 18 września 2013

Konfitura z czerwonej cebuli z figami


Jest wiele cudownych zapachów, które mogą unosić się w kuchni w trakcie gotowania. Niektóre z nich są naprawdę wyjątkowe. Nie ma przyjemniejszego aromatu od świeżo upieczonego chleba, który wita Cię u progu domu. Tym zapachem często kuszę kurierów, listonoszy i niezapowiedzianych gości, kiedy otwieram drzwi. Ale tylko szczęśliwi wchodzą do środka, by móc się poczęstować.
W podobny sposób działa na mnie także inne naturalne pachnidło - smażona cebulka. Słabość do tego zapachu mam od dziecka i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Jeszcze lepiej, kiedy cebula jest dodatkowo karmelizowana!

Wiem, że nie tylko ja lubię ją przemycać w wielu potrawach, dlatego specjalnie zajrzałam do archiwum, by zobaczyć ile przepisów z karmelizowaną cebulą przygotowałyśmy ze Śliwką do tej pory. Okazało się, że naprawdę sporo. Nie chcę Was zanudzać linkami, ale pokaże chociaż kilka z nich. Karmelizowana cebula znalazła się między innymi w: Rustykalnej tarcie galette z kozim serem, Kremie z kalafiora, Grillowanej pizzy z figami.

Jak widzicie na przykładzie ostatniego przepisu, zdążyłam już sprawdzić połączenie jej z figami i muszę przyznać, że jest znakomite. Dlatego zabierając się za zimowe zapasy, postanowiłam do konfitury z cebuli dodać figi i tymianek. Wyszło z tego cudo, które idealnie pasuje do serów, chleba, tart, czy zup!

Konfitura z czerwonej cebuli z figami/1 słoik
  • 1 kg czerwonej cebuli
  • ząbek czosnku
  • 3-4 figi
  • 3 łyżki miodu
  • 5-6 łyżek octu balsamicznego
  • liście świeżego tymianku
  • sól, pieprz
  • 2 łyżki masła/masła klarowanego/oliwy
  1. Cebule obieramy, kroimy wzdłuż na pół i siekamy w piórka. W garnku lub na patelni o grubym dnie rozgrzewamy masło lub oliwę. Wrzucamy cebulę i smażymy 3 minuty.  
  2. Następnie dodajemy posiekany ząbek czosnku, a cebulę solimy (dzięki temu szybciej zmięknie) i pieprzymy do smaku. Zmniejszamy ogień i całość dusimy ok. 10 minut.
  3. Po tym czasie dodajemy pokrojone w kosteczkę figi, mieszamy i dusimy 3 minuty. Dodajemy miód oraz ocet balsamiczny. W dłoniach rozcieramy listki świeżego tymianku i dodajemy do pozostałych składników.
  4. Konfiturę dusimy na małym ogniu jeszcze przez 5-10 minut. Na koniec przyprawiamy całość solą i pieprzem do smaku. 
  5. Ciepłą konfiturę przekładamy do wyparzonych słoików oraz pasteryzujemy lub zjadamy w ciągu kilku dni i przechowujemy w lodówce.
Tosia

wtorek, 10 września 2013

Sałatka z kaszą jaglaną, granatem i miętą


Ostatnio zakochałam się po uszy! Moje życie uczuciowe nie zmieniło się wcale, ale do naszego mieszkania wprowadziła się nowa lokatorka - kasza jaglana. Przemycam ją do śniadaniowych puddingów, placuszków i sałatek.
To zdecydowana królowa wśród kasz, a oprócz tego, że jest niezwykle zdrowa, jest po prostu bardzo smaczna i stwarza wiele możliwości w kuchni.
Nie chcę nikogo zanudzać, tym bardziej, że nie jestem ekspertem, ale w wielkim skrócie chciałam wymienić jej walory zdrowotne.

Nigdy nie byłam na diecie, bo nie musiałam, ale staram się zdrowo odżywiać, dlatego słowo dieta kojarzy mi się ze stylem życia. Kiedy zapominam dbać o zróżnicowany jadłospis, najczęściej sięgam po pieczywo, mięsa, cukier i nabiał, czyli wszystko co kwasotwórcze, popijając to jeszcze dodatkowo kawą. To może prowadzić do kwasicy metabolicznej, co jest istotną przyczyną chorób nowotworowych.
Nie jestem w stanie zrezygnować z tych wszystkich rarytasów, dlatego w trosce o zdrowie, aby zachować harmonię spożywam kaszę jaglaną. Oprócz właściwości oczyszczających i odkwaszających, kasza ta zawiera szereg substancji mineralnych, witamin, a nawet lecytynę. Jest lekkostrawna, dostarcza sporo energii, do tego wszystkiego jeszcze zalecana jest w diecie bezglutenowej. Jednym słowem - samo zdrowie!

Najłatwiej przekonać się do jej jedzenia, robiąc pyszne danie. Dzisiejsza sałatka poza kaszą zawiera też sporo innych i wartościowych dla zdrowia składników. Najważniejsze przy tym, że jest przepyszna.
Na talerzu znajduje się także roszponka, pomidor, rzodkiewka, papryka, zamarynowana w soku z cytryny cebula, mięta, ziarenka granatu i ziarna prażonego słonecznika. Całość polana miodowo-limonkowym dressingiem. Mam nadzieję, że nie muszę Was dłużej namawiać do jej spróbowania.

A jeśli zachęciłam Was do jedzenia kaszy lub od dawna ją lubicie, koniecznie zajrzyjcie na blog Gotuj zdrowo!


Sałatka z kaszą jaglaną, granatem i miętą/2-3 porcje
  • 100 g suchej kaszy jaglanej (dwa razy tyle wody i plasterek imbiru)
  • garść roszponki
  • owoc granatu
  • pomidor
  • papryka (u mnie pół czerwonej i pół żółtej)
  • mała czerwone cebula
  • sok z 1/2 cytryny
  • kilka rzodkiewek
  • garść ziaren słonecznika
  • listki świeżej mięty
  • Dressing:
  • sok z 1/4 cytryny
  • sok z 1/2 limonki
  • łyżka startej skórki z limonki
  • 2 łyżki płynnego miodu
  • 4-5 łyżek oliwy
  • 2 łyżki soku z wyciśniętego granatu
  • szczypta suszonych płatków chilli
  • sól, pieprz
  1. Kaszę wsypujemy na sitko, przepłukujemy zimną woda, przekładamy do szklanki i sprawdzamy dokąd sięga. 
  2. Jaglankę przesypujemy do rondelka, a szklankę wypełniamy wodą zajmując płynem dwa razy tyle objętości co kasza (czyli gotujemy w proporcjach 1:2). 
  3. Do rondelka wlewamy wodę, dodajemy plaster imbiru i pół łyżeczki soli, podgrzewamy. 
  4. Gdy woda zacznie się gotować zmniejszamy ogień i gotujemy kaszę, aż wchłonie wodę, a na jej powierzchni zaczną pojawiać się bąbelki (w zależności od grubości kaszy będzie to trwało od 5 do 10 minut). Dalej zestawiamy ją z ognia, przykrywamy rondelek i zostawiamy jeszcze na kilka minut.
  5. Ugotowaną kaszę studzimy.
  6. Do małego słoika wyciskamy sok z cytryny i limonki. Dodajemy szczyptę soli i mieszamy do rozpuszczenia. Następnie dodajemy skórkę z limonki, miód, oliwę, sok z granatu, oraz płatki chilli. Słoik zamykamy i potrząsamy nim, aby składniki dressingu się dobrze wymieszały.
  7. Ostudzoną kaszę mieszamy z roszponką. 
  8. Pomidora i rzodkiewki kroimy w plastry, paprykę w kostkę. Dodajemy do sałatki. Czerwoną cebulę kroimy w plastry, skrapiamy sokiem z 1/2 cytryny i odstawiamy na kilka minut, następnie dodajemy do miski.
  9. Granat kroimy wzdłuż na pół, uderzamy owoc nad miseczką drewnianą łyżką w skórkę, aby uzyskać ziarenka. Dodajemy je do pozostałych składników.
  10. Na suchej patelni prażymy kilka minut ziarna słonecznika i wrzucamy je do sałatki razem z listkami mięty. Całość mieszamy i polewamy dressingiem. Podajemy od razu.
Tosia

środa, 4 września 2013

Burgery z ciecierzycy


Ostatnio wszędzie widzę burgery i przestaje mnie to cieszyć (podobnie miałam z muffinami). W Trójmieście burgerownie wyrastają niczym grzyby po deszczu i obawiam się, że prędzej, czy później część z nich upadnie, bo moda przeminie. Oczywiście miłośnicy burgerów nadal będą się nimi zachwycać, ale myślę, że na mniejszą skalę. Ja już sprawdziłam, gdzie warto wrócić, jeśli nabiorę ochotę na porządną bułę, a nie będę miała czasu, by burgery zrobić sama.

No właśnie, bo na burczymiwbrzuchu jest już naprawdę sporo przepisów na domowe burgery. Jak widać, obie ze Śliwką cenimy sobie porządny domowy fast food :)
W trakcie filmowego tygodnia był burger z Pulp Fiction, były też kiedyś burgery wołowe z z suszonymi pomidorami i karmelizowaną cebulą, a także w wersji mini. Ale burgery można również zrobić z łososia, krewetek, indyka i kurczaka.

Okazuje się, że temat nadal się nie wyczerpał. Niedawno, zupełnie przez przypadek zrobiłam spontanicznie na obiad burgery w wersji wegetariańskiej. Pogoda za oknem nie zachęcała do spaceru, a nie miałam w lodówce niczego konkretnego na obiad, za to ogromną ochotę na burgery. Upiekłam więc bułki, ale nie wiedziałam co dalej.
W szafce znalazłam za to puszkę ciecierzycy, a ponieważ lubię czasem zrobić sobie dzień bezmięsny, od razu pomyślałam o falafelach. Na ich wzór przygotowałam na oko burgery z ciecierzycy, nie wiedziałam co z tego wyniknie. 
Tak się złożyło, że miałam w lodówce słoik z konfiturą z czerwonej cebuli z figami (przepis wkrótce, na razie odsyłam do wersji bez fig) i kilka śliwek, z których zrobiłam sos bbq. 
Gdy podałam już złożonego burgera mięsożernemu chłopakowi, nie byłam pewna, czy będzie mu smakowało. Zupełnie niepotrzebnie, bo był zachwycony i właśnie dlatego postanowiłam się z Wami podzielić kolejnym przepisem na burgera. Może ktoś się skusi na wersję wegetariańską? :)

Burger z ciecierzycy/2 szt.
  • 2 bułki pełnoziarniste do burgerów (przepis tu)
  • konfitura z czerwonej cebuli  (przepis tu)
  • pomidor
  • rzodkiewka
  • roszponka
  • Cieciorexy:
  • 200 g odsączonej z zalewy ciecierzycy z puszki
  • 40 g płatków kukurydzianych
  • jajko
  • czosnek
  • sól, kolorowy pieprz
  • Sos BBQ ze śliwkami:
  • 6 śliwek
  • łyżka masła/oliwy
  • 200 ml passaty pomidorowej
  • mała czerwona cebula
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka ostrej papryki
  • szczypta pieprzu cayenne (dla lubiących ostre sosy)
  • łyżka octu winnego
  • łyżka trzcinowego cukru/miodu
  • sól, pieprz

Cieciorexy:
  1. Ciecierzycę odsączamy z zalewy, wrzucamy do wysokiego naczynia, dodajemy posiekany drobno czosnek, rozbełtane jajko, sól i pieprz. Całość miksujemy na gładką pastę.
  2. W moździerzu kruszymy płatki kukurydziane na "mączkę". Dodajemy ją do masy na burgery i dokładnie mieszamy.
  3. Z masy formujemy dwa okrągłe burgery, które lekko spłaszczamy. Kładziemy je na wyłożonej pergaminem blasze i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 20 minut w 180 stopniach.
Sos BBQ ze śliwkami:
  1.  W rondelku na rozgrzanym maśle lub oliwie, smażymy posiekaną w kostkę cebulę. Gdy się zarumieni wrzucamy pokrojone drobno śliwki (bez pestek). Dodajemy również posiekany ząbek czosnku, wszystko mieszamy i smażymy 3 minuty.
  2. Do rondelka wsypujemy przyprawy, wlewamy ocet winny i miód. Podgrzewamy kolejne 3 minuty. Następnie wlewamy passatę pomidorową, zmniejszamy ogień i dusimy sos na małym ogniu przez ok. 15 minut.
  3. Na koniec sos przelewamy do wysokiego naczynia i miksujemy blenderem, aby był gładki. Chłodzimy.
Burgery:
  1. Bułki podgrzewamy chwilę w piekarniku. Na przekrojonym spodzie smarujemy sos i kładziemy roszponkę, na to kładziemy upieczone cieciorexy. Na burgerze wykładamy konfiturę z czerwonej cebuli, plastry rzodkiewki i pomidora. Całość przykrywamy bułką i jemy od razu!
Tosia

czwartek, 22 sierpnia 2013

Tydzień filmowy #4: Chrupiące nerki (Hannibal Lecter)


Może to nie jest zbyt dobry pomysł, aby przyznawać się do tego publicznie, ale darzę ogromną sympatią dwóch psychopatów. Proszę się nie martwić, mam tu jedynie na myśli postać fikcyjną, wymyśloną przez pisarza Thomasa Harrisa - Hannibala Lectera oraz uroczego, serialowego Dextera.

Anthony Hopkins swoją grą stworzył niesamowitą i niezapomnianą kreację psychopaty we wszystkich trzech częściach: "Milczenie owiec", "Hannibal" oraz "Czerwony smok". Natomiast czwarty film opowiadający historię młodego Lectera "Hannibal - po drugiej stronie maski" to moim zdaniem kompletne nieporozumienie.
Podobał mi się także pierwszy sezon serialu Hannibal, w którym  w rolę wyrafinowanego smakosza ludzkiego mięsa wcielił się Mads Mikkelsen. Robi on jednak mniejsze wrażenie niż filmowa ekranizacja powieści.




Mikkelsen jako Hannibal jest opanowany i powściągliwy, a ja z zainteresowaniem oglądałam szczególnie sceny, w których przygotowuje wyszukane potrawy z ludzkiego mięsa. Serialowy Lecter wyprawia imponujące uczty, w których swoich niewtajemniczonych gości karmi mięsem swoich zdobyczy.
Hopkins na ekranie przyprawia o dreszcze, jednocześnie swoim hipnotyzującym głosem i pogodną aurą potrafi zdobyć sobie sympatię widza. Scena, w której jego ofiara delektuje się smakiem fragmentu swojego własnego mózgu chyba już przeszła do historii kina:


Przygotowanie przepisu imitującego danie Hannibala Lectera nie było prostym zadaniem. Kanibalizm poza fikcyjnym światem filmu przestaje być zabawny. Dlatego długo rozmyślałam jaki rodzaj mięsa wybrać, aby odtwarzał część ludzkiego ciała. 
Niedawno miałam okazję być na kontrowersyjnej wystawie Human Body i jej wspomnienie zainspirowało mnie do skupienia się na podrobach, a konkretnie nerkach.

Cynaderki wieprzowe duszone w sosie śmietanowym to danie, które miałam okazję próbować w dzieciństwie. Od tego czasu nie eksperymentowałam z tym zapomnianym trochę mięsem, dlatego szykując danie, obawiałam się, czy będzie mi smakować. 
W końcu zdecydowałam się usmażyć cynaderki w chrupiącej panierce i to był strzał w dziesiątkę. Gdy już odważyłam się i spróbowałam, zrozumiałam, że to zupełnie niedocenione mięso może być naprawdę smaczne!

Chrupiące cynaderki z puree ziemniaczano-dyniowym i karmelizowaną cebulą  /2 porcje
  • 2 cynaderki wieprzowe lub cielęce (Hannibal wybrałby ludzką nerkę)
  • mleko (do namoczenia mięsa)
  • mąka (do panierowania)
  • 200 g płatków kukurydzianych (do panierowania)
  • jajko
  • sól, pieprz
  • olej rzepakowy do smażenia
  • Karmelizowana cebula:
  • 2 czerwone cebule
  • łyżka miodu
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżka masła
  • sól, pieprz
  • Puree ziemniaczano-dyniowe:
  • 4 ziemniaki
  • 150 g dyni
  • łyżka masła
  • świeży tymianek
  • sól, pieprz
  1. Cynaderki myjemy, osuszamy, kroimy w grube paski i usuwamy moczowody oraz błonki. Wrzucamy do miseczki i zalewamy wrzącą wodą. Zostawiamy na minutę. Następnie odsączamy z wody, przepłukujemy zimną wodą i zalewamy mlekiem, tak, aby je przykryło. Miskę przykrywamy folią i zostawiamy na 2-3 godziny
  2. Nerki odsączamy z mleka. W miseczce roztrzepujemy jajko z solą i pieprzem. Do drugiej miseczki wsypujemy mąkę, a do trzeciej pokruszone płatki kukurydziane. Mięso maczamy w jajku, potem w mące, jeszcze raz w jajku i w płatkach kukurydzianych. Czynność powtarzamy, a w tym czasie podgrzewamy w rondelku olej rzepakowy/słonecznikowy/do smażenia.
  3. Panierowane cynaderki wrzucamy na rozgrzany tłuszcz i smażymy przez ok. 4 minuty (nie można za długo, bo zrobią się gumowate). Gotowe odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego i podajemy z puree oraz karmelizowaną cebulą.
Dodatki:
  1. Dynię i ziemniaki obieramy. Wrzucamy do wrzącej wody i gotujemy ok. 15-20 minut, aż będą miękkie. 
  2.  Ugotowane ziemniaki i dynię przekładamy do miseczki, dodajemy masło,sól i pieprz i przy pomocy praski, tłuczka lub blendera robimy gładkie puree.
  3. Cebule kroimy w krążki. Na patelni rozpuszczamy masło, wrzucamy cebule, smażymy kilka minut. Dodajemy miód, ocet balsamiczny, przyprawiamy do smaku solą i pieprzem i karmelizujemy jeszcze chwilę.
Tosia

wtorek, 9 kwietnia 2013

Galette z karmelizowaną czerwoną cebulą i kozim serem




































Rozmowy o pogodzie praktykowane są najczęściej w sytuacjach krępującej ciszy. O tym co dzieje się za oknem można rozmawiać z panią Krysią, stojąc w kolejce w sklepie lub z Panem Zygmuntem - taksówkarzem. Są jednak momenty, kiedy o pogodzie rozmawiają już wszyscy, bo jej zachowanie jest mocno niepokojące. Można wręcz stwierdzić, że neutralny stosunek do zjawisk meteorologicznych tej wiosny budzi podejrzenie.
Wspominam o pogodzie, bo zima wkurzyła w tym roku prawie wszystkich. Dobra wiadomość dla mnie jest taka, że poczułam szansę na nadejście wiosny. 
Mój organizm w końcu zaczął odpowiadać ochotą na wszystko co zielone. Na ścieżkach rowerowych widuję coraz więcej sezonowych sportowców. A fakt zagubionej od miesiąca rękawiczki, przestał mnie w końcu martwić.
W ramach pożegnania z zimową kuchnią, upiekłam wytrawną tartę. Jej farszem jest moja ulubiona karmelizowana cebula, która jakoś nie pasuje mi do wiosennego gotowania. Dodatkowymi składnikami tarty są kozie sery, o których wspominałam już przy okazji przepisu na tosty ze szpinakiem i wędzonym "kozidymkiem".
Wypiek nosi nazwę galette, a odróżnia się od klasycznej tarty wyglądem, ponieważ do jej upieczenia nie potrzeba formy. Schłodzone ciasto wystarczy rozwałkować, wyłożyć farsz, a brzegi ciasta zawija się do środka, tworząc tartę o "rustykalnym" wyglądzie. 
Kawałek tarty odłożyłam dla gościa, niestety tak nam smakowała, że zjedliśmy ją sami we dwójkę. Może spodoba się też Wam :)

Galette z karmelizowaną czerwoną cebulą i kozim serem
Ciasto:
  • 250 g mąki pszennej
  • 120 g zimnego masła
  • 70 ml kwaśnej śmietany 18%
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/2 łyżeczki ziół prowansalskich/tymianku
Farsz:
  • 3 czerwone cebule
  • 3 łyżki masła
  • 1,5 łyżki miodu (u mnie akacjowy)
  • 1,5 łyżki octu balsamicznego
  • gałązka świeżego tymianku
  • 50 g koziego sera (u mnie "kozia rura" i "kozidymek")
  • świeżo mielony pieprz, sól
  1.  Na stolnicę lub do miski przesiewamy mąkę, dodajemy szczyptę soli oraz zioła prowansalskie/tymianek. Zimne masło drobno siekamy i dodajemy do mąki. Rozcieramy je palcami z mąką tworząc okruchy lub miksujemy przy pomocy miksera. Stopniowo dodajemy śmietanę i dalej wyrabiamy ciasto, aby składniki się ze sobą dokładnie połączyły. Kulę z ciasta owijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na godzinę.
  2. Cebule obieramy i siekamy w piórka lub półplastry. Na patelni rozpuszczamy łyżkę masła. Wrzucamy cebulę, przyprawiamy ją solą i pieprzem. Po kilku minutach dodajemy kolejną łyżkę masła i dalej smażymy. Gdy przez kolejnych kilka minut cebula zrobi się szklista, dodajemy miód oraz listki świeżego tymianku. Składniki ze sobą mieszamy i karmelizujemy cebulę 2 minuty. Na koniec dodajemy ocet balsamiczny, przyprawiamy cebulę jeszcze raz solą i pieprzem i smażymy jeszcze 2 minuty.
  3. Po godzinie wyjmujemy ciasto z lodówki. Rozwałkowujemy je cienko na pergaminie na okrągły placek. Na środku ciasta wykładamy karmelizowaną cebulę, zostawiając ok. 2 cm brzegu ciasta. Na cebuli kładziemy pokruszony lub pokrojony kozi ser. Brzegi ciasta zawijamy w stronę środka.
  4. Tartę przekładamy na blachę i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 30 minut.
  5. Podajemy na ciepło lub po ostudzeniu, chłodzimy galette w lodówce.
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...