Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Batat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Batat. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 września 2018

Pierogi z batatami i kurkami


Tak sobie spontanicznie wymyśliłam kilka dni temu, że chciałabym ulepić pierogi. Ale nie sama, to by było zbyt nudne! Postanowiłam zachęcić też do tego moją szacowną, instagramową społeczność (jeśli jeszcze mnie nie śledzicie, znajdziecie mnie pod nazwą @sliwkamarta). Wybór padł na sobotę, pozostało zastanowić się nad jakimś wyjątkowym farszem. Gdzie w głowie majaczył mi jakiś pomysł na kapustę z suszoną żurawiną (jeszcze kiedyś go zrealizuję), ale później przypomniało mi się, że właściwie mogę już długo nie mieć szansy na wykorzystanie kurek i temat kurek przeważył. A do czego kurki? Idealnie sprawdzą się z batatami, pomyślałam.

I jak pomyślałam, tak zrobiłam.


I muszę to użyć tego sformułowania. Toż to TAKI SZTOS! Niby słodkie, ale jednak wytrawne. Co jakiś czas gryząc natrafiamy na kurkę z cebulą, która pasuje tu tak dobrze, że aż się człowiek nie może nadziwić, że wcześniej kurek z batatami nie łączył.

Żałuję jedynie, że wcześniej nie wpadłam na to, że idealnie będą smakować posypane dodatkowo parmezanem, więc wpisuję to do przepisu, abyście chociaż wy mieli tę niewątpliwą przyjemność.



To co? Dołączacie do naszej lepiącej społeczności? Jeśli chcecie zobaczyć filmik krok po kroku, zapisałam moją relację na instastory, możecie do niej wrócić kiedy tylko chcecie.

A jak ulepicie, to koniecznie pochwalcie się efektami, już nie mogę się doczekać!


Pierogi z batatami i kurkami (około 50-70 sztuk)

- 1,5 kg batatów (u mnie dwa bardzo duże)
- oliwa
- 3 łyżki mascarpone
- 3 ząbki czosnku
- 3-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
- tabasco lub chilli w innej formie
- pół gałki muszkatołowej
- sól, dużo pieprzu

- 200 g kurek
- 1 łyżka masła klarowanego
- 1 średnia cebula
- liście z jednej gałązki świeżego rozmarynu
- 100 ml białego wytrawnego wina
- sól, dużo pieprzu
- 1 łyżeczka miodu

-masło
- kilka gałązek rozmarynu
- świeżo starty parmezan

jak zrobić ciasto pierogowe i jak je ugotować przeczytasz tu.

1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
2. Bataty obierz ze skórki i pokrój na średnie kawałki. Ułóż w żaroodpornym naczyniu, lub na blasze piekarnika, skrop każdy kawałek oliwą i piecz ok. 45 minut aż będą miękkie.
3. Bataty przenieś do miski, rozgnieć tłuczkiem.
4. Dodaj płaską łyżeczkę soli, mascarpone, zetrzyj do środka obrany ze skórki imbir na tarce i dodaj przeciśnięty przez praskę czosnek. Zetrzyj do środka również gałkę i dodaj dużo pieprzu (ja przekręciłam młynek ok. 20 razy). Dopraw tabasco lub inną formą chilli tak mocno, jak lubisz.

5. Przygotuj kurki, umyj* i poszatkuj.
6. Obierz cebulę ze skórki i również poszatkuj. Poszatkuj również listki rozmarynu.
7. Rozgrzej masło klarowane na patelni i dodaj kurki, cebulę i rozmaryn. Dodaj dużo pieprzu.
8. Gdy kurki przestaną puszczać wodę, dodaj wino i miód i poczekaj aż wino wyparuje. Zdejmij z ognia i dosól do smaku.
9. Przerzuć kurki do farszu batatowego i wymieszaj. Przed lepieniem sprawdź jeszcze czy farsz jest odpowiednio słony i ostry.
10. Umieść farsz w cieście pierogowym, zgodnie ze wskazówkami z pierogowego wpisu, ugotuj w osolonej wodzie.
11. Gdy pierogi będą się gotować, w garnku obok rozpuść masło (2 łyżki masła na osobę) i wrzuć do niego kilka gałązek rozmarynu. Niech pyrka kilka minut, a następnie polej nim pierogi.
12. Pierogi możesz przed podaniem posypać parmezanem.

*możesz je zasypać solą i zalać wodą, aby zanieczyszczenia opadły, ale wydaje mi się, że ten sposób jednak nie daje spektakularnych rezultatów.

Śliwka

piątek, 29 grudnia 2017

Tacos z puree z batata, kaczką i salsą pomelo


Pierwszego stycznia pewnie każdy powie "Melo, melo i pomelo". Zanim jednak to nastąpi, warto przygotować sylwestrowe  przekąski! Niezależnie od waszych planów trzeba coś najpierw wrzucić na ruszt. Proponuję zacząć od kaczki dziwaczki zamarynowanej wcześniej w soku z pomarańczy i kminie rzymskim. Dalej można już kminić dodatki: puree z batata, salsę z pomelo i habanero. Nawet jeśli po pierwszym kielonku poczujecie się jako tako to na pewno zasmakuje Wam tacos. W końcu nic tak nie rozbudza w trakcie melanżu jak pikantny taniec smaków!


Tacos z puree z batata, kaczką i salsą pomelo
  • 4-6 małych tortilli
Kaczka:
  • 2 piersi kaczki
  • łyżka skórki z pomarańczy
  • 2 łyżki soku z pomaraczy
  • łyżeczka mielonego kminu rzymskiego Kotanyi
  • 1/2 łyżeczki wędzonej papryki Kokatani
  • sól, pieprz
  • łyżka oleju rzepakowego
Puree z batata:
  • 1 duży lub 2 małe bataty
  • łyżeczka skórki z pomarańczy
  • łyżka soku z pomarańczy
  • 1/2 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego Kotanyi 
  • 1/2 łyżeczki kruszonego chilli jalapeno Kotanyi
  • sól, pieprz
Salsa pomelo:
  • miąższ z owocu pomelo
  • sok z 1/2 limonki
  • łyżka kruszonego chilli jalapeno Kotanyi
  • garść listków świeżej mięty 
  1. Piersi kaczki nacinamy ostrym nożem w kratkę od strony skóry. Łączymy ze sobą wszystkie przyprawy ze skórką pomarańczową i nacieramy nimi mięso. Piersi przekładamy do misy lub foliowej torebki, dodajemy sok z pomarańczy i olej, mieszamy i zostawiamy w lodówce na minimum godzinę.
  2. W tym czasie gotujemy bataty we wrzącej, posolonej wodzie. Gdy będą miękkie (po kilkunastu minutach) odcedzamy z wody, dodajemy skórkę i sok z pomarańczy oraz przyprawy. Zgniatamy tłuczkiem do ziemniaków.
  3. Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni. 15 minut przed smażeniem kaczki wyciągamy mięso z lodówki. Rozgrzewamy żeliwną patelnię. Kładziemy mięso skórą ku dołowi i smażymy przez 5 minut (w tym czasie wytopi się tłuszcz). Odwracamy na drugą stronę i smażymy 4 minuty. Następnie polewamy z wierzchu kaczkę wytopionym tłuszczem i wkłada patelnię do piekarnika. Pieczemy 10 minut. Następnie kładziemy piersi na desce i zostawiamy na kilka minut przed krojeniem.
  4. W czasie pieczenia mięsa łączymy pokrojone w kostkę pomelo z kruszoną papryczką jalapeno, sokiem z limonki i miętą.
  5. Na rozgrzanej patelni podgrzewamy tortille, smarujemy je puree z batata, układamy plastry kaczki i dekorujemy salsą z pomelo.
Tosia

czwartek, 16 lutego 2017

Krem z batatów z salsą mango


Coraz częściej wpadające przez okno poranne promyki słońca dają nadzieję, że kiedyś przyjdzie wiosna. W końcu przestaną grać 50 twarzy Greya, a szarości zastąpi soczyście zielona trawa i pąki kwiatów. Cierpliwości, ale zanim to wszystko nastąpi - stawiam na rozgrzewającą terapię w postaci kolorowych potraw!

Bardzo lubię się ze słodkimi ziemniakami, do tego stopnia, że robię z nich pieczone frytki mniej więcej raz na tydzień. W moje ręce wpadły tym razem trochę drobniejsze okazy. Właściwie ich wielkość nie miała tutaj większego znaczenia, ale zainspirowały mnie do ugotowania kremowej zupy.

Zazwyczaj wszelkiego rodzaju kremy miksuję razem z mlekiem kokosowym, albo kremówką. Postanowiłam, że tym razem będzie inaczej, a zupa będzie czysta, za to odpowiednio doprawiona. Z kremowymi zupami jest taki problem, że nieważne jak są smaczne, po kilkunastu łyżkach wiosłowania trochę się nudzą. Warto zatem serwować je z dodatkami, wtedy każda łyżka zupy to nowa historia.

Pomarańczową zupę zestawiłam z orzeźwiającą salsą z mango, chilli i granatu. Dla zapachu i dodatkowego wrażenia lekkości całość ozdobiłam jeszcze świeżą miętą. Wyszła z tego znakomita zupa i zastanawiam się czy latem nie zrobić jej w wersji chłodnika. Na pewno wrócę jeszcze do tego smaku :)


Krem z batatów z salsą mango
  • Zupa:
  • cebula
  • 3 cm korzenia imbiru
  • 700 g batatów
  • 1 l dowolnego bulionu
  • sok z 1/2 cytryny
  • 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
  • 1/4 łyżeczki curry
  • sól, pieprz
  • 2 łyżki oleju kokosowego lub masła klarowanego
  • Salsa:
  • mango
  • 1/2 granatu
  • 1/4 papryczki chilli
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • łyżeczka syropu klonowego lub syropu z agawy
  • świeża mięta
  1.  W dużym garnku rozgrzewamy olej kokosowy lub masło klarowane, podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę oraz poszatkowany imbir. Po ok. 3 minutach wrzucamy obrane i pokrojone w kostkę bataty. Podsmażamy kolejne 3 minuty.
  2. Warzywa zalewamy bulionem, zmniejszamy płomień i gotujemy ok. 30 minut, aż bataty będą miękkie.
  3. W tym czasie mango kroimy w kostkę, dodajemy posiekane chilli, pestki granatu, syrop i sok z cytryny. Mieszamy, odstawiamy do "przegryzienia".
  4. Zupę przyprawiamy sokiem z cytryny, solą, pieprzem, curry i pieprzem cayenne. Miksujemy blenderem na gładki krem.
  5. Kremową zupę podgrzewamy jeszcze krótką chwilę, próbujemy i w razie potrzeby doprawiamy do smaku. Serwujemy z salsą i świeżą miętą.

wtorek, 4 października 2016

Akademia burczymiwbrzuchu #4: Perfekcyjne risotto

perfekcyjne risotto


Jak już podkreślałam wiele razy, risotto to zdecydowanie moja ulubiona potrawa, jeśli chodzi o proces przygotowania. Mieszanie wolno pyrkającego ryżu niezwykle mnie uspokaja i odstresowuje, a finalny efekt od dłuższego czasu zawsze zachwyca. Bo odstresowywałam się nad garnkiem risotto już tyle razy, że mam niezłą wprawę, dokładnie wiem co zrobić, aby smakowało perfekcyjnie. I obiecuję, że jak przyswoicie kilka żelaznych zasad to i spod waszych rąk wyjdzie idealne danie, które tak w gruncie rzeczy skomplikowane wcale nie jest.

CZĘŚĆ TEORETYCZNA

Zacznijmy od początku. Risotto to jedno z najpopularniejszych dań włoskich, wywodzącym się oryginalnie z Mediolanu. Klasycznie podawane jest raczej jako przystawka, ale współcześnie w Europie najczęściej podaje się nieco większą porcję jako danie główne, lub jako dodatek do mięsa czy ryby.

Klasyczne risotto powinno być podawane al dente (ryż powinien być twardawy), a sos nieco lejący się. Gdy z naszego risotto możemy budować babki, jak z piasku, nie jest to dobry znak. Dlatego risotto najczęściej podaję w głębokim talerzu, gdyż lejący się sos na płaskim podłożu wygląda nieco nieestetycznie.

Ryż

Do klasycznego risotto używamy ryżu krótkiego, który nie tylko lepiej i szybciej wchłania płyny, ale dodaje samemu ryżowi naturalnej lepkości. Choć pewnie nie raz słyszeliście, że najlepsze risotto wychodzi z ryżu typu Arborio, absolutni puryści wybiorą raczej ryż Carnaroli lub Vialone Nano. Są rzadziej spotykane w polskich sklepach, niż odmiana arborio i należą do raczej droższych. Zdarzało mi się gotować zarówno z Arborio jak i Carnaroli (ta widoczna na zdjęciach to właśnie Carnaroli), ale mówiąc szczerze, różnica jest dla mnie tak niewielka, że nie ma sensu upierać się przy tej odmianie. Ryż Arborio w polskich sklepach czasem spotykany jest też pod nazwą "ryż do risotto".

risotto przepis


Wino

Nie od dziś wiadomo, że nie powinno się oszczędzać na alkoholu do gotowania. Tak jak w kieliszku, różnica w smaku będzie wyczuwalna. Tym bardziej, że osobiście stosuję zasadę "wlej kieliszek do risotto, a resztę wypij przygotowując i jedząc (może dlatego tak lubię je robić!), haha.
Ale oczywiście nie musimy wpadać w skrajności, na rynku pełno jest niedrogich win dobrej jakości. Jeśli smakuje ci w kieliszku, zasmakuje ci w risotto. Ja zawsze stawiam na wytrawne, ewentualnie pół wytrawne (słodkie i pół słodkie wina dla mnie nie istnieją) i takie moim zdaniem najlepiej komponują się z ryżem.

Zwykle używam wina białego, ale można użyć również czerwonego i nieco zmienić charakter potrawy. Tak przygotowywana jest wersja rodem z Piemontu- risotto al Barolo. Pamiętajcie jednak, że czerwone wino nada ryżowi różowego (moim zdaniem niezbyt ciekawego) koloru. Na czerwone wino warto postawić, gdy dodajemy buraki, ładnie połączą się w głęboką różową barwę. Można też poeksperymentować z innymi alkoholami, z winem musującym (jadłam kiedyś wersję na szampanie z krewetkami), czy cydrem (na przykład dobrze będzie smakować z pokrojoną w cienkie plastry polędwicą wieprzową i jabłkami).

Bulion

Szczegółowy przewodnik po bulionach zaserwowała wam dwa tygodnie temu Tosia, więc nie za bardzo mam tutaj cokolwiek do dodania. Koniecznie przeczytajcie przed tworzeniem własnego risotta, bo prawda jest taka, że cały smak tego dania uzależniony jest od odpowiedniego bulionu. I co najważniejsze, bulion musi być odpowiednio dosolony, ponieważ samego risotta nie solimy w trakcie. Odpowiedni poziom dosolenia ma osiągnąć właśnie dzięki bulionowi.

Do risotto zwykle używam jednej z trzech wersji:
- bulionu drobiowego (najczęściej)
- bulionu warzywnego, jeśli tworzę bardzo lekkie, warzywne odmiany dania
- bulionu grzybowego (drobiowej wersji z porządną garścią suszonych grzybów)

Eksperymenty są mile widziane. Dobrze smakuje bulion ugotowany z dodatkiem końcówki parmezanu (nigdy ich nie wyrzucajcie, są świetnym nośnikiem smaku). Jeśli stawiamy na pomidorowe odmiany, warto bulion podrasować pomidorem. Jeśli w risotto pojawią się jabłka, można do samego bulionu dorzucić kilka kawałków.

najlepszy przepis na risotto


Dodatki

Prawdę mówiąc nie ma tutaj żadnych ograniczeń. Zdarzało mi się eksperymentować z wieloma warzywami (zobaczcie tę uroczą wersję z botwinką), mięsami, rybami, owocami morza. Wychodzę jednak, w kuchni i w życiu, że piękno tkwi w prostocie. Bo umówmy się, risotto jest cudowne nawet w najprostszej formie, każdy dodatek powinien podkreślać smak, ale nie przytłaczać.

Na wstępie musimy zdecydować na jakim etapie dodać składnik, który chcemy połączyć z ryżem.
Jeśli składnik wymaga czasu, aby zmięknąć, dodajemy go na pierwszym etapie (na przykład twarde warzywa, takie jak marchewka. batat itd.). Musimy jednak pamiętać, że na pierwszym etapie składniki będą mieszane razem z ryżem i cebulą, które muszą się podsmażyć (o tym dalej), w związku z tym na tym etapie możemy dodać jedynie składniki suche.

Jeśli składniki są właściwie gotowe i wymagają tylko podgrzania, dodajemy je na parę minut przed końcem

Najpopularniejsze rodzaje:
- risotto a la milanese: na bulionie wołowym z dodatkiem szpiku kostnego i szafranu
- risotto ai funghi: z grzybami (najczęściej borowikami)
- risotto al nero di sepia: czarne risotto, które swój kolor zawdzięcza atramentowi z kałamarnicy; zwykle spotykane w akompaniamencie owoców morza
- risotto ai frutti di mare: ze świeżymi owocami morza, zwykle kalmarami, krewetkami, mulami; często również w sosie pomidorowym (risotto alla marinara)
- risotto al Barolo- pie mondzka wersja, na czerwonymi winie Barolo
- ristotto alla pilota- z Lombardii, z kiełbasą i wieprzowiną

Mieszanie

Sekretem udannego risotto jest mieszanie. To jedno z niewielu dań, od których naprawdę nie można odejść. Mieszanie sprawia, że ryż w odpowiednim tempie pochłania płyn i nie przykleja się do garnka. Dlatego też wszystkie składniki musimy przygotować przed rozpoczęciem procesu, ponieważ podczas trwania jedyne na czym musimy się skupić to mieszanie. Nie ma od tego wyjątku.

przepis na risotto


Kremowość

Do mojego risotto zawsze dodaję klasyczne dodatki, które zapewniają odpowiednią, kremową konsystencję, ale też jeden dodatek specjalny, daleki od klasyki, który sprawia, że risotto jest lepsze niż wszystkie inne. Klasycznymi dodatkami są masło i starty parmezan, tym mniej klasycznym- serek philadephia.

Przygotowanie składników

Przed przystąpieniem do tworzenia, musimy przygotować wszystkie składniki, które będą nam potrzebne na każdym etapie. Dzięki temu, będziemy mogli całkowicie skupić się na mieszaniu, a nie na histerycznym dodawaniu składników, tak więc po kolei szykujemy sobie (w absolutnie klasycznej wersji):

1. poszatkowaną cebulę
2. odmierzoną ilość ryżu
3. kieliszek wina
4. gorący bulion
5. starty parmezan

Kluczem jest przygotowanie bulionu i utrzymywanie go gorącego w osobnym garnku przez cały czas przygotowywania.

Przed przejściem do części praktycznej możecie obejrzeć sobie, jak risotto robi Gennaro (choć nieco inaczej niż ja, to jednak stosuje się do tych samych zasad).

CZĘŚĆ PRAKTYCZNA

I Etap- Podsmażanie

Przygotowujemy duży garnek lub dużą patelnię, najlepiej z grubym dnem. Stawiamy na średnim ogniu i w rozgrzewamy w środku tłuszcz- ja stawiam na pół na pół- trochę masła, trochę oliwy(w przypadku porcji dla dwóch osób po łyżce masła i łyżce oliwy).

Na drugim palniku rozgrzewamy bulion i wkładamy do niego chochlę.

Na olej wrzucamy poszatkowaną cebulę i ryż. Podsmażamy ryż i cebulę około 3-4 minuty, aż cebula się zeszkli a ryż nabierze przeźroczystości.

II Etap- Dolewanie i mieszanie

Do rozgrzanego ryżu i cebuli wlewamy kieliszek wina. I w tym momencie nastawiamy minutnik na 18 minut.

Mieszamy aż ryż "wyschnie", czyli pochłonie płyn. Gdy to się stanie, dolewamy pierwszą chochlę bulionu. I znowu, gdy ryż wyschnie, pochłonie cały płyn, dolewamy kolejną. Pamiętamy o tym, aby cały czas mieszać.

Nie będę wam pisać ile dokładnie chochel powinniście dodać. To zależy od tego jaką porcję robicie, jak szybko ryż będzie porcje wchłaniał. Jedno jest pewne, przynajmniej z mojego doświadczenia- jeśli nie przestaniecie mieszać i będziecie dolewać płyn, gdy tylko poprzedni wyparuje, wasze risotto z pewnością będzie gotowe po 18 minutach.

III etap- Kremowość 

Na minutę przed końcem gotowania, tj. w 17 minucie dodajemy ostatnią chochlę płynu (nawet jeśli poprzedni jeszcze dobrze nie wyparował) oraz starty parmezan, 2 łyżki masła, 1 lub 2 łyżki serka philadephia. Jeśli robię porcję dla 4 osób, tj. z około 200 g ryżu, podwajam składniki.

Ile dać parmezanu? Prawdę mówiąc wychodzę z założenia, że parmezanu nigdy za wiele, ale racjonalna porcja to ok. 30 g na dwie osoby.

Mieszamy aż masło i philadephia się roztopią, doprawiamy mielonym pieprzem i podajemy gorące w głębokim talerzu.

PRZEPISY


risotto z grzybami


Risotto ai funghi (Risotto z grzybami) (porcja dla 2 osób)

- 100 g ryżu (arborio lub carnaroli)
- ok. 1 litr bulionu grzybowego*
- 20 g posiekanych podgrzybków z bulionu*
- pół białej cebuli
- kieliszek (125 ml) białego wina
- 30 g parmezanu
-2 łyżki masła
- 1 łyżka serka philadephia

- 1 łyżka masła
- 1 łyżka oliwy

  1. Siekamy cebulę. Ścieramy parmezan. 
  2. Rozgrzewamy bulion w garnku. 
  3. W innym, dużym garnku rozgrzewamy 1 łyżkę oliwy i 1 łyżkę masła. 
  4. Wrzucamy ryż, cebulę i grzyby. Smażymy aż cebula się zeszli, a ryż nabierze przeźroczystości. 
  5. Dolewamy kieliszek białego wina i zaczynamy mieszać. W tym samym momencie nastawiamy minutnik na 18 minut. 
  6. Gdy wino wyparuje, dodajemy chochlę bulionu. Gdy bulion wyparuje, kolejną chochlę. I tak do momentu, gdy minutnik nie pokaże, że minęło 16 minut. 
  7. Wtedy dodajemy ostatnią chochlę bulionu, parmezan, masło i philadelphię. Mieszamy aż minut dojdzie do 18 minuty. 
  8. Podajemy gorące. 


* gotuję klasyczny bulion drobiowy z dodatkiem 20 g (jednej małej paczki) suszonych podgrzybków. Przy odcedzaniu wyjmuję wygotowane podgrzybki i siekam je na małe kawałki.

łatwe risotto


Risotto z batatami i smażoną szałwią (porcja dla 2 osób)

- 100 g ryżu
- ok. 1 litr bulionu drobiowego
- pół batata (obranego ze skórki i pokrojonego w kostkę)
- pół białej cebuli
- 1 płaska łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
- 30 g parmezanu
- 2 łyżki masła
- 1 łyżka serka philadephia

- 2 łyżki masła
- 10 listków świeżej szałwi


  1. Siekamy cebulę, batata obieramy ze skórki i kroimy w kostkę. Ścieramy parmezan. 
  2. Rozgrzewamy bulion w garnku. 
  3. W innym, dużym garnku rozgrzewamy 1 łyżkę oliwy i 1 łyżkę masła. 
  4. Wrzucamy ryż, cebulę i bataty. Smażymy aż cebula się zeszli, a ryż nabierze przeźroczystości. 
  5. Dolewamy kieliszek białego wina i zaczynamy mieszać. W tym samym momencie nastawiamy minutnik na 18 minut. 
  6. W tym czasie rozgrzewamy 2 łyżki masła na patelni. Gdy będzie gorące smażymy szałwię, aż zbrązowieje, przerzucamy na drugą stronę i smażymy dalej. 
  7. Gdy wino wyparuje, dodajemy chochlę bulionu. Gdy bulion wyparuje, kolejną chochlę. I tak do momentu, gdy minutnik nie pokaże, że minęło 16 minut. 
  8. Wtedy dodajemy ostatnią chochlę bulionu, gałkę muszkatołową parmezan, masło i philadelphię. Mieszamy aż minut dojdzie do 18 minuty. 
  9. Podajemy gorące z listkami smażonej szałwii na wierzchu. 

wtorek, 1 marca 2016

Gnocchi z serem pleśniowym i karmelizowanym porem



Kiedyś nie pomyślałabym, że w sobotę z samego rana będę kluczyć po mieście w poszukiwaniu najlepszej jakości produktów. A tak właśnie było w zeszłym tygodniu i podejrzewam, że będzie jeszcze nie raz. I to dzięki BioBazarowi Młode Miasto, który już od jakiegoś czasu ruszył ze swoją gdańską filią.

Tego dnia oszukała nas nawigacja, wyjechałyśmy prawie za Gdańsk i nie miałyśmy pojęcia gdzie jesteśmy. Na szczęście okazało się, że bazar znajduje się znacznie bliżej, na terenach stoczniowych, w jednej z surowych hal. I tym zaplusował jeszcze zanim zapoznałyśmy się z produktami, bo mamy małą słabość do postindustrialnej architektury.

Dla mnie ekologiczne targi i rynki mają jeden, duży minus. W jednym miejscu znajdziesz wędliny, tu trochę słodyczy, tam domową biżuterię, ale nie da się zrobić kompleksowych zakupów na pewnym poziomie jakości. Tutaj było inaczej, stoiska podzielone są tematycznie, jak w supermarkecie, z tą różnicą, że już na pierwszy rzut oka widać, że prezentują najlepszą jakość od mąki, po warzywa, ryby czy sery.



Z jednego straganu skubnęłam więc bataty, z innego pyszny kozi pleśniowy ser (takiego jeszcze nie próbowałam!), a później śmietanę z szczęśliwie krótkim terminem ważności i uroczy, malutki por. I to zainspirowało mnie do stworzenia pysznych gnocchi.

Moi najbliżsi znajomi kojarzą je ze mną nie dlatego, że często im je serwuje, a błędami językowymi. Bo większość z nich wie, ze dostaję ciarek, gdy słyszę, jak ktoś opowiada o gnocchi (czyt. nioki) wypowiadając gnoczi. Siadamy więc we włoskich knajpach i słyszę złośliwe - a może zjemy gnoczi?

I wiecie co? Zjemy dziś gnocchi. Ale nie gnoczi, a nioki, a po za tydzień dowiecie się co Tosia wyczarowała z produktów z BioBazaru Młode Miasto.



Gnocchi z serem pleśniowym i karmelizowanym porem (4 porcje)

Gnocchi
- 2 bataty (o wadze 650 g, a po ugotowaniu odważamy 500 g puree)
- 2 jajka
- 65 g tartego parmezanu
- 1 łyżeczka soli
- pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- pieprz
- 400 g mąki orkiszowej jasnej + porcja do podsypania

Sos:
- 1 por
- 2 łyżki brązowego cukru
- pół kieliszka białego wina
- 100 g pleśniowego sera (ja użyłam koziego)
- 200 ml śmietany kremówki
- kilka gałązek świeżego tymianku
- sól, pieprz

  1. Ugotuj bataty w osolonej wodzie aż do miękkości (ok. 20-30 minut). Odcedź wodę. 
  2. Rozgnieć bataty na puree i dodaj jajka, a następnie starty parmezan. Dodaj również sól, pieprz, gałkę a na końcu mąkę dodaj porcjami, mieszając najpierw masę łyżka, a następnie zagniatając rękami. 
  3. Po dodaniu mąki uzyskasz gęste ciasto, ale wciąż będzie nieco lepkie. Wyjmuj małe porcje ciasta na oprószoną mąką deskę. Uformuj rulony. Jeśli ciasto się zbyt mocno klei, posyp jeszcze mąką. 
  4. Pokrój rulon na małe kawałki i na każdym zrób charakterystyczny wzór widelcem. 
  5. W dużym garnku zagotuj wodę z 1 łyżką soli i wlej do niej trochę oliwy. 
  6. Gdy woda się zagotuje, wrzuć porcję gnocchi i gotuj ok. 4 minuty. 
  7. Wyjmij łyżką cedzakową i odstaw na bok. 
  8. Zrób sos. Poszatkuj por, rozgrzej oliwę na dużej patelni i na gorącą patelnię wrzuć poszatkowany por. Posyp go cukrem i smaż aż nabierze brązowego koloru. Dodaj białe wino. 
  9. Poszatkuj ser pleśniowy i dodaj na patelnię. Gdy ser się rozpuści, dodaj kremówkę i wymieszaj. 
  10. Na patelnie wrzuć ugotowanie gnocchi i dobrze wymieszaj z sosem. 
Śliwka

środa, 24 lutego 2016

Sushi (futomaki i temaki) z krewetkami i batatami w piwnej tempurze



Do tego wpisu zabierałam się jak sójka wybiera się za morze, ale w końcu się udało!

Dwa tygodnie temu postanowiłam przygotować sushi z okazji urodzin Pawła. Byłam kiedyś na warsztatach sushi (relacja), ale za każdym razem jak planuję domową wersję to muszę sobie na nowo przypominać jak ładnie zawijać rolki, aby nie były koślawe. Ostatecznie pocieszam się faktem, że najważniejszy jest smak, a w tym przypadku domowej wersji  niczego nie brakuje.

Plan był taki, aby zrobić je z krewetkami w tempurze. W lodówce miałam akurat piwo, więc uznałam, że będzie to piwna tempura, czyli ulubiony sposób przygotowywania owoców morza jaki często powtarzaliśmy w Hiszpanii (relacja).

Niedawno dyskutowałam ze Śliwką na temat tempury, którą jadła w jednej z warszawskich restauracji. Powiedziała, że była to tempura nieudana, bo smakowała jak rozciapane ciasto piwne. Tak w razie czego od razu tłumaczę, że nie cytuję tutaj jej dokładnych słów, wyciągam jedynie esencję. Bardzo mnie to zdziwiło, bo domowa piwna tempura jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Szykując ją trzeba jednak spełnić kilka wymogów: piwo wlewane do mąki musi być mocno schłodzone, ciasto trzeba posolić, a ulubione składniki trzeba smażyć na idealnie rozgrzanym tłuszczu. To wszystko sprawia, że warzywa, jak i owoce morza wychodzą wspaniale chrupiące. Na dowód tego nagrałam nawet Snapchata (@tochabrocha - zapraszam do śledzenia) z dźwiękiem chrupiącego batata.

W piwnej tempurze przygotowałam bataty, ponieważ spodziewaliśmy się "wegańskich gości", a także krewetki. Wiadomo, że dobre krewetki nigdy nie zawiodą, ale hitem wieczoru okazały się bataty, wyszły rewelacyjne, dlatego tydzień później zrobiłam je ponownie :)

Oprócz tradycyjnego futomaki oraz uromaki (wersji odwróconej), zawinęłam też kilka rożków temaki, zwanych przez niektórych "sushiritto". To genialny pomysł na przekąskę, którą można zapakować w pudełko i zabrać ze sobą. Nie było mi łatwo opisać słowami sposobu zawijania rożków, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. W razie czego podsyłam także losowy wybrany filmik.

Spróbujcie, a nie pożałujecie!


Do przygotowania sushi potrzeba:

  • płaty nori
  • mata do rolowania sushi
  • ryż
  • ocet ryżowy
  • krewetki lub bataty
  • chrzan wasabi
  • sos sojowy
  • marynowany imbir
  • świeże warzywa i owoce: marchewka, ogórek, awokado, mango
  • czarny sezam (opcjonalnie)
  • cukier, sól
Ryż do sushi :
  • 2 szklanki ryżu do sushi
  • 2 i 1/4 szklanki wody
  • Zalewa: 6 łyżek octu ryżowego, 3 łyżki cukru, łyżeczka soli
Bataty i krewetki w piwnej tempurze:
  • batat
  • 200 g surowych krewetek (obranych z pancerzy)
  • 100 g mąki pszennej
  • 180 ml zimnego piwa
  • 1/2 łyżeczki soli
  • świeżo mielony pieprz
  • olej do smażenia
 Futomaki i temaki:
  • płat nori
  • ugotowany ryż
  • bataty lub krewetki w tempurze
  • marchewka/ogórek/mango/awokado
  • 2 łyżki serka śmietankowego typu philadelphia
  • wasabi
  • czarny sezam 
  • kolendra (opcjonalnie)
Ryż:
  1.  Ryż wsypujemy na sitko, przepłukujemy kilka razy, przerzucamy do miseczki i zalewamy zimną wodą. Zostawiamy na ok. 30 minut.
  2. Następnie ryż odsączamy na sitku, przepłukujemy kilka razy. Przekładamy do rondla, zalewamy wodą (na 2 szklanki ryżu, będzie to ok. 2 i 1/4 szklanki wody), podgrzewamy.
  3. Gdy woda zacznie się gotować, zmniejszamy ogień, przykrywamy rondel i gotujemy przez 10 minut bez mieszania i odkrywania.
  4. Po tym czasie zestawiamy rondel z ognia i zostawiamy ryż pod przykryciem na jeszcze10 minut. Następnie przekładamy go do miski i chwilę studzimy.
  5. Do drugiego rondla wlewamy ocet ryżowy, dodajemy cukier oraz sól, podgrzewamy krótką chwilę. Zalewę dodajemy do lekko ostudzonego ryżu, mieszamy.
Tempura:
  1. Mąkę wsypujemy do miski, dodajemy sól, pierz oraz wlewamy zimne piwo. Mieszamy energicznie, aby nie powstały grudki. Ciasto powinno być gęste, w razie potrzeby dosypujemy mąki lub dolewamy piwo.
  2. W woku lub głębokiej patelni rozgrzewamy olej do smażenia. 
  3. Batata obieramy i kroimy w grube słupki, krewetki obieramy z pancerzy.
  4. Składniki zanurzamy w gęstym cieście piwnym i wrzucamy na rozgrzany tłuszcz.
  5. Smażymy przez niecałe 5 minut, aż będą rumiane z wierzchu.
  6. Odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
Futomaki:
  1. Matę do sushi owijamy w folię spożywczą. Szykujemy miseczkę z ugotowanym ryżem, miseczkę z wodą oraz pozostałe składniki.
  2. Nori kładziemy na środku maty (gładką stroną ku dołowi). Zwilżamy ręce i układamy na płacie warstwę ryżu, pozostawiając margines o szerokości ok. centymetra.
  3. Na środku ryżu tworzymy pas posmarowany serkiem i pastą wasabi, posypujemy sezamem.
  4. Następnie układamy bataty w tempurze lub krewetki, słupki mango/ogórka/awokado/marchewki.
  5. Zawijamy futomaki przy pomocy maty (instrukcja powinna być na opakowaniu), pozostawiając ją cały czas na zewnątrz. Zwilżamy końcówkę nori wodą, aby całość się skleiła i utworzyła rulon.
  6. Zrolowane sushi dzielimy ostrym nożem na 6 lub 8 równych części. Podajemy z wasabi, sosem sojowym i marynowanym imbirem.
 Temaki:
  1.  Matę do sushi owijamy w folię spożywczą. Szykujemy miseczkę z ugotowanym ryżem, miseczkę z wodą oraz pozostałe składniki.
  2. Norki dzielimy na pół. Kładziemy je na środku maty (gładką stroną ku dołowi), zwilżamy ręce i układamy na płacie warstwę ryżu, pozostawiając margines wolny.
  3.  Wyobrażamy sobie, że płat składa się z dwóch mniejszych prostokątów. Jeden z nich (prawy) smarujemy po przekątnej serkiem, wasabi i posypujemy sezamem.
  4. Ustawiamy również pod kątem ulubione składniki. Prawy górny róg zawijamy do części wewnętrznej, tworząc rożek, brzegi sklejamy odrobiną ryżu.
  5. Podajemy z sosem sojowym, wasabi i marynowanym imbirem.
Tosia

czwartek, 17 września 2015

Obiady czwartkowe #17: stek + sos borowikowy + pieczone warzywa z rozmarynem


Gdy nadchodzi jesień automatycznie zaczynam mieć ochotę na rozgrzewające smaki. Coraz częściej włączam piekarnik, bo nie koliduje on już z pogodą za oknem. Sięgam po pieczone warzywa, czerwone mięso i zupy. Ale prawdziwą kwintesencją jesieni są dla mnie grzyby. Bo ta pora roku po prostu pachnie prawdziwkami.

Jeśli robię steki, nie doprawiam ich niczym poza solą i pieprzem. Reszta byłaby dla mnie profanacją. Dlatego warto dobrać do nich odpowiedni sos. Dzisiejszy prawie zwalił mnie z nóg, był taaak pyszny! I naprawdę świetnie komponował się z polędwicą. 

Wybaczcie tylko, że rzeczony sos nie pojawił się na zdjęciu. Każda próba sfotografowania go w smacznej pozie okazywała się fiaskiem. Musicie uwierzyć mi na słowo, że jest przepyszny.

Poniżej przepis na obiad dla dwóch osób. Jeśli podwajacie proporcje, możecie zrobić taką samą ilość sosu dla dwóch osób jak dla czterech (starczy, choć nie będzie można swobodnie zalewać nim talerza).

Stek
- 2 steki z polędwicy wołowej o wadze ok. 200 g*
- sól
- pieprz
- tłuszcz- do smażenia

* steki można przygotować także z innego mięsa wołowego, na przykład antrykotu lub rostbefu

  1. Na 15 minut przed końcem pieczenia warzyw przygotuj steki. Posyp je solą i pieprzem z dwóch stron.
  2. Rozgrzej trochę tłuszczu na patelni i na dużym ogniu smaż steki po 1,5 minuty z każdej strony, a następnie po 1 minucie z obydwu boków. 
  3. Tak obsmażone steki powinny mieć już brązową skórkę z każdej strony. 
  4. Ułóż steki w naczyniu żaroodpornym i wstaw do piekących się w 220 stopniach warzyw na 8 minut. 
  5. Wyjmij z piekarnika i odstaw na 5 minut, aby odpoczęły, wcześniej nie należy ich rozkrajać. 

Sos borowikowy
- 200 g borowików (nóżki i kapelusze)
- pół cebuli
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki suszonego tymianku
- pieprz
- sól
- 2 łyżki masła
- 250 g śmietanki kremówki

  1. Sos przygotuj jako pierwszy w kolejności, później wystarczy go tylko podgrzać. 
  2. Poszatkuj cebulę i borowiki. 
  3. Na patelni rozgrzej masło, dodaj borowiki i cebulę i smaż ok. 5-7 minut aż zebula się zeszkli, a borowiki zmniejszą objętość. Po tym czasie dodaj dużo pieprzu, przeciśnięty przez praskę czosnek i tymianek. Smaż jeszcze ok. 3 minuty. 
  4. Dolej kremówkę i smaż dalej, aż sos zgęstnieje. Powinno to zająć ok. 10 minut. 
  5. Na końcu dosól. 
Pieczone warzywa z rozmarynem
- 1 burak
- 1 batat
- 3 pietruszki
- 3 marchewki
- 4 gałązki rozmarynu
- 2 łyżki miodu
- 4 łyżki oliwy
- 2 łyżki octu balsamicznego
- sól
- pieprz

  1. Rozgrzej piekarnik do 220 stopni. 
  2. Buraki i bataty obierz ze skóry i pokrój w grube plastry. Wstaw do naczynia żaroodpornego, zalej 2 łyżkami oliwy, 1 miodu, 1 balsamico, dodaj dwie gałązki rozmarynu (podzielone na mniejsze), posól i popieprz. Dobrze wymieszaj łyżką. 
  3. Piecz 25 minut. 
  4. Obierz marchewkę i pietruszkę ze skórki, pokrój na pół wzdłuż i po 25 minutach pieczenia buraka i batata, dodaj je do naczynia żaroodpornego, jeszcze raz dodaj 2 łyżki oliwy, 1 balsamico, 1 miodu i dwie kolejne gałązki rozmarynu. Pomieszaj łyżką. 
  5. Piecz jeszcze 25 minut. 
Śliwka

czwartek, 27 sierpnia 2015

Obiady czwartkowe #14: Kotlety de volaille z masłem kurkowym + ptysie z batatów + cukiniowe wstążki




Jakoś tak się złożyło, że od kilku lat, w każdym sezonie ślubnym bywamy z Pawłem na chociaż trzech weselach. Znajomi, którzy raczej nie są zapraszani na wesela śmieją się, że chodzimy na nie co tydzień. To zupełnie nieprawda, ale na nie jednej imprezie weselnej byliśmy.

Wiadomo, że są sprawy ważne i ważniejsze w tak piękny dzień dla każdej młodej pary i gości, ale nic na to nie poradzę, że z zainteresowaniem śledzę co pojawia się na stole. Oczywiście oprócz alkoholu :)

Obstawiam, że najpopularniejszą potrawą na weselnym stole jest Strogonow, czyli zupa gulaszowa, zazwyczaj serwowana po oczepinach, czyli już po północy. Z kolei Paweł uważa, że typowo weselnym daniem są kolety de volaille. Tak naprawdę nie pamiętam, kiedy je w trakcie takiej uroczystości zaserwowano, ale niech mu będzie. Po wyjściu z imprezy często podsumowuje, że było super, ale szkoda, że bez "dewolaji". W związku z tym postanowiłam mu sprawić przyjemność i zrobić je na obiad.

Lubię prostotę w kuchni, ale tak już mam, że jak przygotowuję klasyczną potrawę to staram się ją urozmaicić po swojemu. Nie od dziś wiadomo, że najważniejszym punktem programu jedzenia "dewolaji" jest przecinanie ich w taki sposób, aby wypływało ze środka masło. Postanowiłam, że tym razem będzie to masło kurkowe! Chyba nie muszę pisać, że wyszło fantastycznie? Żałuję tylko, że miałam za mało kurek, aby masło połączyć jeszcze z małymi grzybkami w całości.

Wadą kotletów jest smażenie ich na głębokim tłuszczu oraz panierka, dlatego zdecydowałam, że odrobinę jej odchudzę. Co prawda podsmażyłam je na patelni, ale bardzo krótko, a przez resztę czasu dochodziły już w piekarniku.

Oprócz mięsnej gwiazdy obiadu, zaserwowałam też do przegryzienia ptysie batatowe, czyli mus z batatów przeciśnięty przez szprycę i krótko podpieczony w piekarniku.

Zielonym dodatkiem były cukiniowe wstążki z czosnkiem, suszonymi pomidorami i parmezanem.

Pieczony kotlet de volaille z masłem kurkowym
Masło:
  • 100 g masła + łyżka
  • 100 g kurek
  • mała cebula
  • łyżeczka oliwy
  • rozmaryn
  • łyżeczka miodu
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • ząbek czosnku
  • sól, pieprz
Kotlety:
  • 6 małych piersi kurczaka
  • 2 jajka
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
  • mąka pszenna
  • bułka tarta
  • 3-5 łyżek oleju roślinnego np. rzepakowego
  • łyżeczka ostrej lub słodkiej papryki
  • sól, pieprz
 Ptysie z batatów:
  • batat (ok. 350 g)
  • żółtko
  • sól, pieprz
  • papryczka chilli
Cukiniowe wstążki
  • cukinia
  • 3 suszone pomidory
  • ząbek czosnku
  • łyżka oliwy
  • 3 łyżki tartego parmezanu
  • sól, pieprz
Masło:
  1. Na łyżce oliwy i łyżce masła podsmażamy pokrojoną drobno cebulę. Dodajemy umyte i osuszone kurki, zwiększamy ogień i smażmy 5 minut.
  2. Dodajemy ocet balsamiczny, miód, sól i pieprz. Karmelizujemy jeszcze 3 minuty, następnie studzimy.
  3. Ostudzone kurki miksujemy z miękkim masłem, posiekanym czosnkiem i rozmarynem na gładkie masło.
  4. Masło dzielimy na 6 części, każdą z nich wykładamy na folę spożywczą i zawijamy tworząc rulonik.
  5. Rulony z masła wkładamy do zamrażalnika na 20 minut lub do lodówki na minimum 40 minut.
  6. Przed wkładamy ich do kieszonek z kurczaka, odwijamy je z folii spożywczej.
Kotlety:
  1. Umyte i pozbawione błonek piersi kładziemy na desce i cienkim nożem robimy wgłębienie tworząc kieszonkę, uważając, aby dziura została tylko  w miejscu wbicia.
  2. Wkładamy do środka roladkę z masła i spinamy wykałaczką w miejscu nacięcia.
  3. Tak przygotowane kotlety przyprawiamy solą i pieprzem z dwóch stron.
  4. Jajka rozbełtujemy z jogurtem, na talerz wsypujemy mąkę, a na drugi talerz bułkę tartą z papryką.
  5. Kotlety obtaczamy w mące, następnie w masie jajecznej i w bułce tartej. Kładziemy je na rozgrzanym tłuszczu i smażymy po ok. 2-3 minuty na stronę. Następnie przekładamy na blachę do pieczenia i wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
  6. Pieczemy przez 10 minut w 180 stopniach.
Ptysie z batatów:
  1. Batata obieramy, zalewamy wodą, dodajemy sól i gotujemy przez kilkanaście minut, aż będzie miękki.
  2. Odcedzamy na sicie i zostawiamy na chwilę do ostygnięcia. Następnie miksujemy z żółtkiem, posiekanym chilli, solą i pieprzem.
  3. Masę przekładamy do szprycy i wyciskamy z niej na blachę (wyłożoną pergaminem) małe ptysie. 
  4. Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy 10 minut w 200 stopniach.
 Cukinia:
  1. Cukinię kroimy wzdłuż przy pomocy obieraczki na cienkie wstążki.
  2. Na oliwie podsmażamy kawałki suszonych pomidorów, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i smażymy minutę.
  3. Dodajemy wstążki z cukinii, sól i pieprz. Podsmażamy przez ok. 5 minut.
  4. Cukinię posypujemy tartym parmezanem. Serwujemy na ciepło lub na zimno.
 Tosia

czwartek, 30 lipca 2015

Obiady czwartkowe #11: Pieczone pałki z kurczaka + morelowy sos słodko-kwaśny + frytki z batatów



Dzisiaj (na stole) stawiam pałki. Ktoś zaraz powie, że to strasznie wulgarne, ale nie odpowiadam za skojarzenia czytelników. Miałam na myśli pieczone nóżki z kurczaka!

Nie jadłam i nie przyrządzałam ich całe wieki, nagle poczułam za nimi tęsknotę. Przypomniał mi się smak dzieciństwa, bo w czasach przedszkolnych pieczone udka kurczaka były jednym z moich ulubionych obiadów. Jakoś tak zapomniałam o nich na długi czas, bo Paweł zazwyczaj kręci nosem na pieczoną skórkę. Wszyscy amatorzy pałek doskonale wiedzą, że w skórce jest najwięcej smaku, a to głównie za sprawą marynaty. Ostatecznie zjadł je z apetytem i przyznał, że jednak są bardzo smaczne.

Czwartkowe obiady na blogu powstają zawsze z połączenia kilku elementów, czyli również kilku mniejszych przepisów. Po wybraniu bohatera potrawy nie miałam najmniejszych wątpliwości co do kolejnych dodatków. Wybrałam frytki z batatów, na które miałam ochotę już od dawna, a idealnie komponują się z pieczonym kurczakiem. Do tego można je upiec wspólnie na jednej blasze.

Postawiłam też na sos słodko-kwaśny, który niedawno zupełnie przez przypadek przygotowałam na bazie moreli (bo nie miałam w domu ananasa). Okazało się, że bardzo przypomina smak znanych sosów z sieciówek, słoików i butelek, a przy tym jest intensywniejszy i mniej dżemowy, po prostu domowy. Sprawdziłam nawet skład i okazało się, że w pewnej znanej "restauracji" (pod złotymi łukami) serwują do nugettsów właśnie sos słodko-kwaśny na bazie syropu morelowego.

Całość dopełnia się nawzajem nie tylko smakowo, ale także kolorystycznie. Polecam trzy poniższe przepisy, które można przygotowywać i podawać razem lub zupełnie osobno.

Pałki z kurczaka
  • 6 nóżek z kurczaka
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • łyżeczka ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki wędzonej papryki
  • łyżeczka ziół prowansalskich
  • ząbek czosnku
  • łyżka octu balsamicznego
  • 4 łyżki oleju roślinnego (np. rzepakowego) lub oliwy
  • sól, pieprz
Morelowy sos słodko-kwaśny
  • 5 morel
  • pół papryki
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • 2 cm korzenia imbiru
  • łyżka posiekanej papryczki chilli
  • łyżka posiekanej trawy cytrynowej (można pominąć)
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżka sosu sojowego
  • łyżka oleju roślinnego lub oliwy
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • 2 łyżki miodu lub syropu klonowego
  • 50 ml cydru/piwa/bulionu/wody
  • sól, pieprz
Frytki z batatów
  • batat
  • 1/2 słodkiej papryki
  • 1/2 ostrej papryki
  • 1/4  wędzonej papryki
  • łyżka oliwy
  • szczypta soli 
Pałki:
  1. Mięso myjemy, osuszamy, przyprawiamy solą i pieprzem. Do woreczka lub pojemnika dodajemy przyprawy, posiekany drobno czosnek, ocet i oliwę. Wkładamy pałki z kurczaka, dokładnie mieszamy i marynujemy przez minimum 30 minut. Polecam jednak wstawić mięso na noc do lodówki.
  2. Zamarynowane pałki kładziemy na blasze i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 15 minut w 200 stopniach, następnie zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy jeszcze przez 25-30 minut.
  3. Upieczone pałki z kurczaka serwujemy z frytkami z batatów i sosem słodko-kwaśnym.
 Frytki z batatów:
  1. Batata obieramy i kroimy w paseczki jak duże frytki.
  2. W misce łączymy oliwę i przyprawy. Wrzucamy bataty i krótko mieszamy.
  3. Przyszłe frytki wrzucamy na blachę (u mnie wyłożona pergaminem) i wstawiamy do rozgrzanego pieca.
  4. Frytki pieczemy przez 30 minut w 180 stopniach. Podajemy z sosem słodko-kwaśnym.
 Morelowy sos słodko-kwaśny
  1. W woku lub głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę/olej i podsmażamy posiekaną drobno cebulę, czosnek, imbir, chilli i trawę cytrynową.
  2. Po ok. minucie dorzucamy posiekaną w kostkę paprykę, potrząsamy wokiem i smażymy dwie minuty.
  3. Następnie wrzucamy pokrojone w kostkę morele. Smażymy kolejną minutę.
  4. Dodajemy ocet, miód, koncentrat, sól, pieprz i sos sojowy. Podsmażamy składniki przez 3-4 minut. Następnie wlewamy cydr, zmniejszamy ogień i całość dusimy przez 10 minut.
  5. Po tym czasie przekładamy składniki do wysokiego naczynia i miksujemy blenderem na gładki sos.
 * Pałki kurczaka piekłam przez 15 minut w 200 stopniach, następnie na tę samą blachę wyłożyłam bataty i piekłam całość jeszcze przez 30 minut w 180 stopniach.

Tosia

środa, 15 kwietnia 2015

Placuszki batatowe

Naszła mnie dziś przeogromna ochota na placki ziemniaczane. Takie klasyczne, lekko chrupiące, podawane obowiązkowo z kwaśną śmietaną i cukrem. Co prawda znam osoby, które placuchy wcinają z ketchupem na kromce chleba, ale u mnie jedynie w wytrawnych kombinacjach, w grę wchodzą dodatki np. w postaci wędzonego łososia.

Ziemniaki prawie zawsze można u mnie znaleźć w koszyczku, w pobliżu cebuli. Jak na złość, w momencie, w którym wymarzyłam sobie placki, akurat ich tam nie zastałam. Mam dziś sporo pracy przy klawiaturze, dlatego nie bardzo miałam czas na wyprawę do warzywniaka. Na szczęście znalazłam kuzyna ziemniaków - słodkiego i krągłego batata.

Czasem najlepsze rzeczy wychodzą przez przypadek, tak też było w tym wypadku. Słodkie ziemniaki znakomicie nadają się na chrupiące z brzegu placuszki, a ich smak można jeszcze podkręcić tartym imbirem. Zamiast śmietany poratował mnie gęsty krem z puszki mleka kokosowego, a całość posypałam cukrem trzcinowym.

Następnym razem zrobię je w wersji azjatyckiej, z czosnkiem, dymką, chilli i kolendrą!


Placuszki batatowe z imbirem, kremem kokosowym i cukrem trzcinowym/ (kilkanaście sztuk)
  • Ciasto:
  • batat (ok. 500 g)
  • 2-3 cm korzenia imbiru 
  • 2 jajka
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • płaska łyżeczka soli
  • olej roślinny do smażenia
  • Dodatki:
  • krem kokosowy (gęsta część mleka kokosowego z puszki)
  • cukier trzcinowy
  1. Batata obieramy i ścieramy na tarce (u mnie na małych i dużych oczkach). Dodajemy jajka, sól, mąkę ziemniaczaną i dokładnie mieszamy.
  2. Na patelni rozgrzewamy olej, wykładamy po łyżce masy, delikatnie spłaszczamy i smażymy po ok. 2-3 minuty z każdej strony.
  3. Usmażone placuszki odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
  4. Otwieramy schłodzoną puszkę z mlekiem kokosowym. Wyciągamy łyżką z wierzchu gęsty krem kokosowy i podajemy z nim placuszki, posypując je dodatkowo cukrem trzcinowym.
Tosia

wtorek, 17 marca 2015

Wtorek z kaszą #45: Kasza gryczana z kremowym szpinakiem, batatem i burakiem


Niektóre potrawy z cyklu "Wtorek z kaszą" są długo planowane i dokładnie analizowane. Na przykład gdy wymyślę, że zrobię jaglane kopytka czy pączki z kaszy jaglanej to przed gotowaniem potrzebuję kilka chwil na zastanowienie, aby opracować sprytną recepturę i wstępne proporcje na bazie których powstanie danie. Oczywiście w trakcie gotowania wiele się zmienia, ale przynajmniej mam już zarysowany wstępny plan działania w kuchni. Inne przepisy powstają w zupełnym pośpiechu, tak jak czasem domowy obiad, zwyczajnie z tego co znajdziemy w lodówce.

Tak było dzisiaj, gdy trochę z zaskoczenia przejęłam dyżur z przepisem na kaszę. Wykorzystałam składniki, które miałam pod ręką i może nie wyszło z tego danie, które zaskakuje i powala na kolana, ale zapewniam, że to pożywny i smaczny obiad.

W miseczce znajduje się kasza gryczana z kremowym szpinakiem, słonecznikiem i parmezanem. A ozdobą po bokach są plasterki pieczonych w przyprawach buraków i batatów. Składniki można też śmiało wymieszać jeszcze przed podaniem, a dodatkowo skropić świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy.


Kasza gryczana z kremowym szpinakiem, batatem i burakiem/ (2 porcje)
  • 400 g ugotowanej kaszy gryczanej
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 100 g listków świeżego szpinaku
  • 4 czubate łyżki mascarpone
  • łyżeczka miodu
  • 4 łyżki ziaren słonecznika
  • kawałek świeżego parmezanu
  • 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka masła
Pieczone warzywa*:
  • burak
  • batat
  • 1/2 łyżeczki ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki kurkumy lub curry
  • 4 łyżki oliwy
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • sól, pieprz
  1. Buraka i batata obieramy, kroimy w plasterki, rozdzielamy na dwie miseczki. Przyprawy mieszamy i rozdzielamy na pół, dodajemy do warzyw.
  2. Do batata wlewamy 2 łyżki oliwy i dokładnie mieszamy. Do plasterków buraka dodajemy 2 łyżki oliwy i ocet balsamiczny, łączymy. 
  3. Warzywa wykładamy na blachę wyłożoną pergaminem. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika, pieczemy w 200 stopniach przez 40 minut. W połowie czasu pieczenia otwieramy piekarnik i odwracamy plasterki na drugą stronę.
  4. Na oliwie podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę. Gdy będzie szklista dodajemy listki szpinaku. Gdy szpinak lekko zwiędnie, dodajemy posiekany drobno czosnek oraz masło, przyprawiamy sola i pieprzem, podsmażamy kilka minut.
  5. Następnie dodajemy miód i mascarpone, smażymy przez kolejne 2 minuty. Na koniec dodajemy ziarna słonecznika i ugotowaną kaszę gryczaną, dokładnie mieszamy i podsmażamy, aż składnik się dokładnie połączą.
  6. Kaszę przekładamy do miseczki lub na talerz, posypujemy sporą ilością parmezanu, dodajemy kilka listków świeżego szpinaku, plastry pieczonego buraka i batata.
* Do pieczonych warzyw można dodać więcej przypraw np. odrobinę cynamonu, kminu rzymskiego, czy kolendry.
Tosia

wtorek, 10 marca 2015

Wtorek z kaszą #44: Jaglane brownie z batatem i pomarańczą


Wymarzył mi się intensywnie czekoladowy deser, najlepiej taki, którym można cieszyć się bez wyrzutów sumienia. Początkowo chciałam upiec pełnoziarniste czekoladowo-buraczane ciasto bez dodatku cukru. Jego słodycz pochodziłaby od buraczków. Na pewno byłoby pyszne, ale w mojej kuchni zamiast buraków znalazłam bataty. Od razu pomyślałam o tym, że słodkie ziemniaki w smaku i strukturze najbardziej przypominają mi dynie, z której to nie od dziś wiadomo, że wychodzą świetne desery.

Aby było lekko i zdrowo, zrezygnowałam z dodatku mąki, ciasto wiążą jajka i mus batatowy z akcentem pomarańczowym i cynamonowym, a trzyma je w całości jedynie kakao oraz ugotowana kasza jaglana. Po upieczeniu ciasto wyglądało na zwarte i gotowe do jedzenia, ale ponieważ wierzch był przez dodatek kaszy trochę popękany, zdecydowałam się na polewę z gorzkiej czekolady. Dodatkowo ozdobiłam je plastrami kandyzowanej pomarańczy. I wyszło jeszcze lepiej niż to sobie na początku wyobrażałam :)

A jeśli dodatki to dla Was za duże szaleństwo to polecam przepis na klasyczne jaglane brownie.

Jaglane brownie z batatem i pomarańczą/ (forma 18x21 cm)
  • batat (ok. 500 g)
  • sok z 1 pomarańczy (ok. 150 ml)
  • łyżka świeżo startej skórki z pomrańczy
  • 2 jajka
  • 500 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • 5 czubatych łyżek gorzkiego kakao (30 g)
  • 4 łyżki cukru trzcinowego
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • szczypta soli
Polewa:
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • łyżka masła lub oleju rzepakowego
Kandyzowane plastry pomarańczy:
  • pomarańcza
  • 250 ml wody
  • 100 g cukru
  1. Batata obieramy, kroimy w kostkę, zalewamy zimną wodą, dodajemy 1/2 łyżeczki soli i gotujemy, aż zmięknie (ok. 20minut).
  2. Po tym czasie bataty odsączamy na sicie i studzimy. Łączymy ze szczyptą soli, skórką i sokiem z pomarańczy, miksujemy na gładkie puree.
  3. Mus z batata łączymy z cukrem, cynamonem i jajkami. Dodajemy ugotowaną kaszę oraz kakao, mieszamy dokładnie lub krótko miksujemy do połączenia składników.
  4. Formę wykładamy pergaminem, przelewamy ciasto, a wierzch wyrównujemy łyżką. 
  5. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku do temperatury 190 stopni przez 40 minut.
  6. Ciasto wyjmujemy z piekarnika i formy, studzimy na kuchennej kratce.
  7. W kąpieli wodnej (ustawiamy miseczkę z czekoladą i masłem nad garnkiem z gotująca się wodą) topimy czekoladę. Płynną czekoladą polewamy wierzch ciasta.
  8. Pomarańczę kroimy w półplastry. W garnku rozpuszczamy cukier w wodzie. Wrzucamy kawałki pomarańczy do gotującego się syropu, podgrzewamy 10 minut. 
  9. Odsączamy z syropu i plasterkami cytrusów dekorujemy wierzch ciasta.
  10. Brownie chłodzimy w lodówce przez minimum godzinę.
Tosia

wtorek, 13 stycznia 2015

Wtorek z kaszą #38: Pierożki samosa z pęczakiem, batatem i mango



Chyba każdy pasjonat gotowania lubi wyszukiwać kulinarnych motywów w sztuce. Szczególnie w filmach i literaturze. Ostatnio skusiłam się na "Podróż na sto stóp" i chociaż film wydał mi się mdły, naiwny i przewidywalny, nadrobił trochę pięknymi zdjęciami i inspirującymi scenami gotowania. Już w trakcie seansu nabrałam ogromnej ochoty na hinduskie smaczki, do tego stopnia, że wybraliśmy się wczoraj ze znajomymi do indyjskiej knajpy. Wizytę w tego typu miejscach zaczynam zazwyczaj od pakory (to coś w rodzaju warzyw w tempurze, czyli w uproszczeniu - w cieście) oraz pierożków samosa.

Te drugie zazwyczaj serwowane są z farszem z ziemniaków i groszku, czasem kalafiora. Oczywiście z dodatkiem aromatycznych przypraw. Kiedyś skusiłam się na przygotowanie ich w domu (przepis) i nabrałam ochoty na małą powtórkę.

Nie chciałabym zdradzać fabuły, dlatego tylko wspomnę, że w filmie bohater umiejętnie łączył smaki kuchni indyjskiej z klasycznymi technikami kuchni francuskiej. Również postanowiłam się zabawić w mały fusion, zmieniając farsz tradycyjnych pierożków samosa.

Ich środek wypełniła kasza pęczak, pieczony batat, kawałki mango i ciecierzyca. Chrupiące trójkąty podałam z jogurtem z limonką i granatem. W farszu i cieście nie zabrakło też przypraw z Dalekiego Wschodu. Co prawda samosy są krótko smażone, ale po odsączeniu ich z tłuszczu sprawiają wrażenie bardzo lekkich, do tego zdrowo wypełnionych :)


Pierożki samosa z pęczakiem,batatem i mango/ 16 sztuk
Ciasto:
  • 380 g mąki pszennej
  • 150 ml wody
  • 2 łyżki oliwy
  • łyżka soku z cytryny
  • 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
  • 1/2 łyżeczki mielonego kminu
  • 1/2 łyżeczki soli
 Farsz:
  • 500 g ugotowanej kaszy pęczak
  • batat + łyżka oliwy
  • mango
  • 100 g ciecierzycy (ugotowanej lub z puszki)
  • 1/2 papryczki chilli
  • łyżeczka mielonego kminu
  • łyżeczka mielonej kolendry
  • łyżeczka słodkiej lub ostrej papryki
  • łyżeczka czarnuszki
  • łyżka miodu lub syropu np. z agawy
  • sól
  • olej roślinny do smażenia
Sos:
  • 1/2 granatu
  • 2 łyżki soku z limonki
  • łyżeczka miodu lub syropu np. z agawy
  • szczypta soli 
  1. Mąkę mieszamy z przyprawami, dodajemy oliwę i sok z cytryny. Stopniowo wlewamy wodę i wyrabiamy ciasto ok. 2 minut, aż osiągnie formę elastycznej kuli. Przykrywamy je i zostawiamy na 15 minut lub wkładamy do lodówki na 30 minut.
  2. Obranego batata kroimy w kostkę, kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem, skrapiamy oliwą i pieczemy przez 25-30 minut w 200 stopniach.
  3. Wyciskamy sok z granatu i mieszamy go pestkami, z sokiem z limonki, miodem i jogurtem.
  4. Ugotowaną i ostudzoną kaszę mieszamy z kostkami pieczonego batata, mango pokrojonym w kostkę, posiekaną papryczką chilli, ciecierzycą  i przyprawami. Próbujemy farszu i ewentualnie doprawiamy solą, sokiem z cytryny lub miodem do smaku.
  5. Ciasto dzielimy na 8 części, z każdej z nich formujemy kulkę, którą wałkujemy na koło o średnicy ok. 15 cm. Jeśli ciasto się lepi, podsypujemy je mąką.
  6. Każde koło z ciasta przekrawamy wzdłuż średnicy na pół. Bierzemy półkole do ręki, zlepiamy dwa boki tworząc rożek. Do środka przekładamy dwie łyżki farszu i zlepiamy ostatni bok pierożka otrzymując trójkąt.
  7. Do woka lub głębokiej patelni wlewamy olej, tak by sięgał do połowy wysokości pierożków. Wrzucamy samosy na rozgrzany tłuszcz i smażymy po 3-4 minuty z każdej strony.
  8. Następnie odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego. Podajemy z jogurtem z granatem i limonką.
Tosia

czwartek, 14 listopada 2013

Batat z boczkiem i jogurtem kolendrowym


Jestem niepoprawnym obżartuchem. Ale zostałam przy tym wyposażona w odrobinę zdrowego rozsądku. Gdyby tej odrobiny nie było, codziennie jadłabym ziemniaki, w każdej możliwej formie. 

Uwielbiam pieczone ziemniaki z ognia. Rozgniecione, z roztopionym masłem. Kocham puree z dodatkiem kremowego serka i gałki muszkatołowej. Ziemniaczki z wody, zapiekanki ziemniaczane, gnocchi, w mundurkach (jako dodatek do pysznej sałatki śledziowej) ... to moja pasja. Wiem jednak, że świetnie też przyczyniają się do nagłego rozrostu tkanki tłuszczowej w okolicach brzucha, więc staram się (naprawdę się staram!) hamować w sobie mój ziemniaczany popęd. 

Są jednak dni, gdy się tym nie przejmuję. Daję się porwać ziemniakom bez wyrzutów sumienia. Robię sobie wielkiego ziemniaka i podaję go jako samodzielny obiad. A dzisiaj to samo zrobiłam z uroczym, pomarańczowym batatem. Cieszy smakiem i kolorem. Do tego grzeszny boczek, trochę cebulki i przełamujący smak jogurt kolendrowy.

No dobra, trochę przesadziłam z tym brakiem wyrzutów sumienia.


Przy tworzeniu batata zainspirowało mnie danie, często podawane jako turecki street food, mianowicie kumpir. Jest to wielki pieczony ziemniak z górą dodatków, którą wypełnia się jego wnętrze. Choć nigdy nie próbowałam prawdziwego, coś czuję, że zaspokoiłby w pełni moją ziemniaczaną rządzę. 

Batat z boczkiem i jogurtem kolendrowym (4 porcje)

- 4 średnie bataty
- 150 g wędzonego boczku
- 1 mała cebula
- liście świeżej kolendry
- tabasco
- 1 łyżka oliwy
Jogurt kolendrowy:
- 500 g jogurtu naturalnego
- pęczek kolendry (cała doniczka)
- sok z połowy cytryny
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżeczka wasabi
- sól
- pieprz

  1. Rozgrzej piekarnik do 220 stopni. 
  2. Bataty umyj i owiń folią aluminiową. 
  3. Wsadź je do piekarnika i piecz 1 godzinę aż zmiękną. 
  4. W tym czasie pokrój boczek w kostkę.
  5. Na patelni rozgrzej oliwe i dodaj boczek. Wytopi się z niego tłuszcz, dlatego nie trzeba dodawać więcej oleju. Smaż boczek kilka minut. 
  6. Poszatkuj cebulę. Gdy boczek lekko zbrązowieje dodaj cebulę i smaż razem z boczkiem aż się zeszkli. Zdejmij z ognia. 
  7. Przygotuj jogurt kolendrowy. Wszystkie składniki (kolendrę razem z łodygą, a czosnek bez skórki) zmiksuj blenderem. Odstaw na bok. 
  8. Gdy batat się upiecze rozgrznieć go widelcem. Posyp solą i pieprzem, polej kilkoma kroplami tabasco, a następnie posyp boczkiem z cebulą oraz świeżą kolendrą. Całość polej jogurtem kolendrowym lub podaj jogurt obok, aby każdy mógł nalać sobie odpowiednią ilość. 
Śliwka

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Zimowa zapiekanka


































Święta Bożego Narodzenia to nie tylko wigilia, o czym mam wrażenie czasem się zapomina, skupiając się na bezmięsnych daniach. Wypatrywanie pierwszej gwiazdki na niebie, dzielenie się opłatkiem i biesiada podczas postnej kolacji to dopiero początek spotkań z bliskimi. Trzeba przygotować także potrawy na resztę świątecznych dni.
 Już od kilku dni zacieram rączki na myśl o uczcie z kaczką w roli głównej w pierwszy dzień świąt. Wtedy też będę mogła trochę odpocząć od kuchni, jedynie pomagając trochę organizatorce obiadu. W drugi dzień świąt czekają mnie znowu goście, których mam zamiar uraczyć wyjątkową kolacją. Planując menu już teraz, doszłam do wniosku, że po dwóch dniach jedzenia tradycyjnych potraw, każdy zacznie nabierać ochoty na coś nowego. Dlatego zaserwuję intrygujące potrawy, które mimo wszystko będą utrzymane w świątecznym klimacie.
Jednym z dań będzie zimowa zapiekanka, nad której smakiem pracowałam już kilka dni temu. Jej sekretne składniki to między innymi pierś indyka, imbir, cynamon, goździki, piwo korzenne i żurawina. Całość ugotowana w melasie trzcinowej, a następnie przykryta purée z batatów i podpieczona w piekarniku. Zapiekanka jest sycąca i mocno rozgrzewająca, dlatego mam ją zamiar podać w małych kokilkach, obok innych dań. W wersji obiadowej wybrałam dużą formę.
Zapiekankę polecam nie tylko w święta :)


Zimowa zapiekanka
  • batat 
  • 350 g piersi indyka
  • cebula
  • marchewka
  • 1/2 papryki
  • biała część pora
  • 2 ząbki czosnku
  • 2-3 cm korzenia imbiru
  • 1/2 laski cynamonu
  • 3-4 goździki
  • 50 g melasy trzcinowej (można zastąpić miodem)
  • 50 ml piwa korzennego (u mnie Książęce)
  • garść suszonej żurawiny
  • żółtko
  • szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  1. Batat obieramy, kroimy na mniejsze części i gotujemy we wrzącej osolonej wodzie. 
  2. W tym czasie przygotowujemy farsz do zapiekanki. Pierś indyka kroimy w drobną kostkę, przyprawiamy pieprzem oraz solą i wrzucamy na rozgrzaną oliwę (łyżeczkę). Mięso smażymy przez kilka minut, aż zarumieni się z każdej strony. Odsączamy je z tłuszczu i przekładamy do miseczki.
  3. Patelnię wycieramy ręcznikiem papierowym, dodajemy oliwy i wrzucamy posiekaną drobno cebulę, czosnek oraz imbir. Chwilę szklimy i dodajemy pora, startą marchewkę na tarce o drobnych oczkach oraz posiekaną drobno paprykę. Warzywa mieszamy i chwilę dusimy.
  4. Gdy słodkie ziemniaki będą miękkie, odcedzamy z wody i robimy za pomocą praski purée. Mieszamy z żółtkiem, przyprawiamy gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Odstawiamy.
  5. Do warzyw na patelni dodajemy wcześniej podsmażone mięso. Wlewamy melasę, dodajemy cynamon, goździki i żurawinę. Całość mieszamy i chwilę podgrzewamy. Następnie wlewamy piwo korzenne. Sos dusimy jeszcze kilka minut, aż płyn odparuje.
  6. Do żaroodpornej formy przekładamy przygotowany farsz. Na wierzch wykładamy purée ze słodkich ziemniaków.
  7. Zapiekankę pieczemy przez 25 minut w 180 stopniach. 
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...