Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Orzechy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Orzechy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 23 października 2018

Czekoladowo-orzechowy tort naleśnikowy


Są pewne sprawy, których nie warto przekładać na potem. Ale to co na pewno warto przekładać to cieniutkie naleśniki kremem czekoladowo-orzechowym. Gdy masa między masą naleśników odpowiednio się nawarstwi powstanie z tego tort!

W niedzielę najsłodsza dziewczyna w kosmosie - babulka Ulka obchodziła imieniny. Jest takim słodziakiem, że zasługuje na wszystko co najsłodsze i najlepsze. Gdyby robić podsumowanie mojego życia przed 30stką, to co mi się na pewno udało to przepis na naleśniki, dlatego usmażyłam dla niej cały stos. Wiadomo, że najlepsze naleśniki są z Nutellą i bananem. Postanowiłam zrobić domową wersję kremu. Niestety sklepy były pozamykane, nie dostałam orzechów laskowych, dlatego podprażyłam włoskie. A czekoladowo-orzechową masą przełożyłam masę naleśników. Początkowo nie planowałam szykować przepisu na burczymiwbrzuchu, ale tort budził w obserwatorach na Instagramie sporo namiętności, zatem przygotowałam recepturę. Niech tort w waszych domach zagości!


Czekoladowo-orzechowy tort naleśnikowy

  • 20 naleśników z tego przepisu (podwójna porcja)
Domowa "Nutella"

  • 300 g orzechów włoskich lub laskowych
  • 200 g gorzkiej czekolady
  • 300 ml śmietanki kremówki
  • 2-3 łyżki miodu
Dodatkowo do przełożenia:

  • powidła lub konfitura wiśniowa
  • banan
Wierzch:

  • 100 g gorzkiej lub mlecznej czekolady
  • 2 łyżki masła
  • orzechy włoskie
  • suszone plastry banana
Krem:
  1. Wrzucamy na suchą patelnię orzechy, prażymy na małym ogniu przez kilka minut, aż się delikatnie zarumienią. Przerzucamy je do malaksera, dodajemy kremówkę i miksujemy kilka minut na gładką masę.
  2. W tym czasie w kąpieli wodnej (w miseczce nad rondlem z gotującą się wodą) rozpuszczamy połamaną czekoladę, studzimy.
  3. Do zmiksowanych orzechów dodajemy miód i rozpuszczoną czekoladę. Miksujemy do połączenia składników.
Tort:
  1. Naleśniki przekładamy kremem czekoladowo-orzechowym, co kilka warstw dodatkowo dekorujemy plastrami bananów. 
  2. Dla przełamania smaków można także jeden lub dwa naleśniki posmarować powidłami/konfiturą wiśniową.
  3. Gotowy tort delikatnie rozpłaszczamy, aby masa między naleśnikami się równo rozłożyła.
Wierzch:
  1. W kąpieli wodnej rozpuszczamy połamaną czekoladę z masłem.
  2. Jeszcze ciepłą czekoladą oblewamy z wierzchu i po bokach naleśniki. Dekorujemy suszonymi bananami i posiekanymi drobno orzechami.
  3. Tort przed podaniem wkładamy do zamrażalnika na 30 minut lub do lodówki na minimum godzinę.
Tosia

wtorek, 23 sierpnia 2016

Sezon na pomidory: Pomidorowe podpłomyki


Jestem wyjątkowo mączną dziewczyną, gluten to mój wieloletni przyjaciel, razem pieczemy chleby, smażymy naleśniki, kręcimy ciasta, smażymy pączki i zagniatamy kluchy. Ah, prawie bym zapomniała o pizzy, nie ma dobrej pizzy bez glutenu. A czy da się zrobić pizzę bez drożdży? Znalazłam na to sposób, gdy mam mało czasu w kuchni.

Upodobałam sobie wszelkiego rodzaju podpłomyki. Robi się je naprawdę szybko, ciasto przypomina to na pierogi. Można je także czymś pokolorować, tak jak ja dziś passatą pomidorową i przyprawami. Podpłomyki robiłam już w wersji pszennej, orkiszowej, żytniej, piwnej, a nawet owsianej. Zazwyczaj wrzucam je na rozgrzaną żeliwną patelnię, a gdy nabiorą rumieńców, traktuję je trochę jak tortille lub tego typu placki i zawijam z ulubionymi składnikami. Zimą wykorzystałam do tego brukselkę i masło orzechowe.

Dziś jednak postanowiłam podpłomyki upiec. Miałam w koszyku wielobarwne pomidory, które dostałam na rynku w Sopocie od pana Krzysia (z ulubionego stoiska Śliwki). A ponieważ moją inspiracją była pizza dla leniwych, musiałam zrobić szybko jakąś bazę, czyli sos. Zmiksowałam musztardę francuską z miodem, sosem sojowym, orzechami ziemnymi, kolendrą i kminem rzymskim. Sos przykryłam pięknymi pomidorami, posypałam piórkami cebuli, wiórkami cheddaru oraz chrupiącymi orzeszkami. Wstawiłam do pieca i była to naprawdę szybka akcja, bo po 25 minutach od wejścia do kuchni miałam już gotowe mini pizze :)



Pomidorowe podpłomyki/ 4 sztuki
Ciasto:
  • 250 g mąki orkiszowej jasnej typ 700 lub pszennej typ 650
  • 2 łyżki topionego masła lub oliwy
  • 150 ml letniej wody
  • 2-3 łyżki passaty pomidorowej lub koncentratu
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki ostrej papryki
  • łyżeczka soli
  • Sos:
  • 3 łyżki musztardy francuskiej
  • 2 łyżki miodu
  • 30  orzechów ziemnych
  • łyżeczka sosu sojowego
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 1/2 łyżeczki ziaren kolendry
  • szczypta kminu rzymskiego
  • sól, pieprz
  • Wierzch:
  • 4 kolorowe pomidory
  • kilka plastrów sera cheddar
  • 1/2 małej cebuli
  • orzeszki ziemne
  • posiekana natka pietruszki
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy sól, passatę, przyprawy, masło i letnią wodę. Wyrabiamy krótko całość jedynie do połączenia składników i osiągnięcia elastycznej kuli z ciasta.
  2. Przekładamy ją na oprószony mąką blat. Dzielimy na 4 części i każdą z nich delikatnie rozciągamy lub wałkujemy na dowolny kształt. Podpłomyki układamy na blasze wyłożonej pergaminem.
  3. Musztardę miksujemy z miodem, orzechami, sosem sojowym, posiekanym czosnkiem, chilli i przyprawami.
  4. Podpłomyki smarujemy sosem, dekorujemy plastrami pomidorów, piórkami cebuli, plasterkami sera i orzechami. Wkładamy na blasze do rozgrzanego piekarnika, pieczemy w 220 stopniach przez 15 minut.
  5. Upieczone podpłomyki serwujemy na ciepło posypane posiekaną natką pietruszki.
Tosia

poniedziałek, 11 lipca 2016

Śniadanie do łóżka #216: Gofry z kajmakiem i prażonymi orzechami


Lubię ten moment, gdy otwieram jedno oko, rozglądam się i badam sytuację, a następnie uświadamiam sobie, że mamy weekend, nigdzie się nie śpieszymy i cały dzień będziemy wszyscy razem. Później niebezpiecznie długo przyglądam się leżącemu między nami małemu potworkowi, a gdy się obudzi zaczynamy dzień od solidnej porcji przytulania i wyjątkowego śniadania.

Lubię śniadania prosto do łóżka, celebrowane z ukochanymi, małymi stópkami, których wszędzie pełno. Poranki są pełne miłości i dobrego jedzenia. Bo to właśnie rano mam najwięcej energii do tworzenia, ale też wielką odpowiedzialność. Bo jakoś tak już jest, że niedobre śniadanie przekształca się zwykle w niedobry dzień. Trzeba uważać.


Nie ukrywam, że jesteśmy weekendowymi nudziarzami, zwykle każdy dzień wygląda podobnie.
Ale czasami weekend potrafi zaskoczyć. Na przykład wtedy, gdy znajoma znienacka zagaduje, czy zechcielibyśmy zapozować do sesji, której głównym motywem ma być śniadanie w łóżku, w towarzystwie pięknych rzeczy prosto od polskich projektantów (i to z mojego ulubionego lumanna!). Tak!Tak!Tak!



Uwielbiam zaskakiwać Kazika takimi pomysłami. Ej chcesz być w sobotę modelem? Włożyłbyś na tę okazję piżamę w kratę? Te otwierające się coraz szerzej oczy- żadnych sesji, żadnych piżam. Udało mi się go przekonać (do sesji, pomysłu z piżamą nie czułam od samego początku) chyba tylko zbitką słów- gofry, kajmak, orzeszki. Polecam to połączenie przy innych rodzinnych nieporozumieniach, uwierzcie mi, zawsze działa.

Gofry z kajmakiem i prażonymi orzechami (około 12 sztuk)

Gofry:
- 200 g mąki
- 2 jajka
- 300 ml mleka
- 75 ml oleju rzepakowego
- 3 łyżki cukru
- 2 szczypty soli

- kajmak
- orzeszki ziemne (słone)

  1. Upraż orzeszki na suchej patelni (możesz również użyć niesłonych, ale moim zdaniem sól świetnie komponuje się z kajmakiem) aż zbrązowieją. Odstaw na później.
  2. Pomieszaj wszystkie składniki na gofry w misce za pomocą trzepaczki aż stworzą jednolitą masę. 
  3. Rozgrzej gofrownicę i wylewaj masę chochlą bezpośrednio na gorące wkłady. Wlewaj tyle masy tak, żeby nie pokryła wszystkich kwadratów, aby otrzymać kształty bardziej podobne do gwiazdy niż prostokąta.
  4. Gotowe gofry smaruj kajmakiem i posypuj orzeszkami. 



POLSCY PROJEKTANCI NA ŚLUB: słodki poranek <3
viabirdie.com x LUMANNdesign.com x Burczymiwbrzuchu.pl

fot. Kamila Gołębiewska / viabirdie.com

Wykorzystane w sesji produkty od polskich projektantów dostępne na LUMANNdesign.com oraz stacjonarnie w LUMANN przy al. Grunwaldzkiej 14 w Gdańsku <3

talerz mikrostruktura, biały i tricolor / MLY Studio
doniczka betonowa XS / Grow Raw
bieżnik lniany, powder pink / Lumio
kubek „Tak, jestem z Ceramiki ”, zdobiony srebrem / Agaf Design
poduszki kubu, szare / projekt Grynasz Studio dla MEESH
haypad podkładki dekoracyjne, siano / DIZENO
podkładka filcowa, szary melanż / NIE/BO design
poszewka hayka, siano / DIZENO
narzuta ryżowa, grafit / KOC
podstawka szades / Witamina D

pościel satynowa, naturalny / Evencki
kajmak, krem mleczny / Polder


Śliwka

wtorek, 24 maja 2016

Sezon na pokrzywę: Spaghetti carbonara z pokrzywą i boczkiem


W dzieciństwie pokrzywę wyzywało się od głupich, za każdym razem, gdy wpadało się w jej sidła biegając gdzieś po krzakach.

Pokrzywa pojawiała się także na działce babci Uli, która robiła z niej nawóz na swoje magiczne truskawki. Smród niesamowity, ale coś w tym eliksirze było, bo nigdzie nie jadłam tak znakomitych truskawek. Oczywiście wiadomo, że to również siła mojego przyjemnego wspomnienia, ale za truskawkami babci wzdycha sporo osób, chociaż od czasów działki minęło już prawie 20 lat.

Z opowieści wiem też, że pokrzywy chętnie wykorzystywała w kuchni moja druga Babcia. Ninka parzyła pokrzywowe napary, listki również zbierała na swojej działce.

Przyszedł czas i na mnie, chociaż jeszcze nie dorobiłam się swojej działki. Miałam za to okazję nazbierać trochę młodych pokrzyw na wsi u znajomych. Po powrocie do domu szybko je blanszowałam, aby następnego dnia móc wrzucić listki na patelnię i zrobić szybki makaron z pokrzywą. Blanszowanie pozwoliło pozbyć się efektu parzenia listków, zachować ich świeżość i kolor na następny dzień. Pokrzywa zawiera cenne właściwości lecznicze, a do tego można ją ciekawie wykorzystywać w kuchni.

Wymarzyła mi się ulubiona Carbonara. Kremowa, z rumianym boczkiem, parmezanem, czosnkiem, nutą ostrości za sprawą papryczki peperoncio, chrupiącymi prażonymi orzeszkami i przełamującą świeżością pokrzywy. Wyszło lepiej niż idealnie.

A jak smakuje pokrzywa? Trudno określić, dla mnie to coś pomiędzy rukolą, miętą i szpinakiem :)





Spaghetti carbonara z pokrzywą i boczkiem/2 porcje

  • 300 g makaronu spaghetti
  • 100 g wędzonego boczku
  • 80 g listków młodej pokrzywy
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli lub 1/2 płatków peperoncini
  • 50 g parmezanu
  • jajko
  • 2 żółtka
  • łyżeczka masła klarowanego
  • 3 łyżki orzeszków arachidowych
  • sól, pieprz 
  1. Pokrzywę przebieramy, zostawiamy młode listki, zalewamy wrzącą wodą i zostawiamy na minutę. Następnie przekładamy do drugiej misy z zimną wodą, znów zostawiamy na minutę. Odcedzamy.
  2. Makaron gotujemy według instrukcji na opakowaniu tak, aby był al dente.
  3. Na zimną patelnię wrzucamy plastry wędzonego boczku (może być ewentualnie pokrojony w kostkę), wytapiamy z niego tłuszcz.
  4. Po kilku minutach, gdy boczek będzie rumiany, dodajemy masło klarowane, posiekany drobno czosnek i chilli. Podsmażamy niecałą minutę.
  5. Wrzucamy wcześniej przygotowaną pokrzywę, zmniejszamy płomień i smażymy całość przez ok. 4 minuty.
  6. W tym czasie do dużej misy wbijamy jajko z żółtkami, dodajemy połowę świeżo tartego parmezanu, sól, pieprz.
  7. Na suchej patelni prażymy orzechy, aby były rumiane.
  8. Ugotowany makaron odsączamy na sicie i zostawiamy mniej więcej chochlę wody, w której się gotował. Dodajemy spaghetti razem z wodą na patelnię z boczkiem. Przyprawiamy solą i pieprzem, podsmażamy niecałą minutę.
  9. Zawartość patelni energicznie przekładamy do misy z jajkami i dynamicznie mieszamy. W razie potrzeby dodajemy kolejne 2 łyżki wody z gotującego się makaronu. Spaghetti powinno osiągnąć kremowy sos.
  10. Przekładamy na talerze, posypujemy świeżo tartym parmezanem i prażonymi orzeszkami.
 Tosia

niedziela, 17 kwietnia 2016

Śniadanie do łóżka #218: Batony śniadaniowe z truskawkami i jogurtem


Oj cięzko mi idzie ostatnio gotowanie i cokolwiek co nie wiąże się z opieką nad dzieckiem. Po miesiącach spokoju i przespanych nocy brutalnie dopadło nas ząbkowanie. W nocy budzimy się obowiązkowo co godzinę, a w dzień chodzimy jak zombiaki. No cóż, trzeba to wytrzymać i cieszyć się, że kiedyś te małe ząbki będą pałaszować wszystko co ugotuję (oby!).

W tym całym chaosie postanowiłam przygotować coś prostego, na jedną rękę, jak Ania, który ten sprytny cykl dedykowany mamom wprowadziła do swojego blogowego repertuaru. Idealnie pasowały mi batony śniadaniowe. Bo wymagają dosłownie dwukrotnego użycia blendera i przemieszania całości łyżką.



Wszystko szło po mojej myśli, do momentu, gdy batony wyjechały z piekarnika. Ostudziłam je i nawet może zawinięte w ładny papierek mogłyby się obronić. Jednak jak dla mnie były nieco za kruche. Zmieniłam więc koncepcję, porwałam batony na mniejsze kawałki, dodałam do nich karmelizowane truskawy i plamę jogurtu. I tak sobie pomyślałam, że żaden suchy baton nie przebiłby TEGO. Na szczęście zrobiłam całą blachę i starczy mi też na jutrzejsze śniadanie. Polecam wam zrobić podobnie.

Batony śniadaniowe z truskawkami i jogurtem (6 porcji)

- 30 g suszonej żurawiny
- 20 g orzechów laskowych
- 40 g orzechów włoskich
- 1 łyżeczka cynamonu
- 30 g migdałów
- 25 g pestek dyni
- 40 g rodzynek
- 2 szczypty soli
- 200 g płatków owsianych
- 1,5 banana
- 100 g masła orzechowego
- 80 ml mleka
- 3 łyżki likieru migdałowego*
- 2 białka

- 450 g truskawek
- 1 łyżka brązowego cukru

- jogurt naturalny

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  2. Wrzuć do blendera wszystkie składniki poza bananem, masłem orzechowym, mlekiem, likierem i białkami. Zmiksuj, aby nie było bardzo dużych kawałków. 
  3. Wysyp zawartość blendera do miski i wrzuć do niego banany, masło orzechowe, mleko i likier. Zmiksuj na gładką masę. 
  4. Dodaj masę do suchych składników, dodaj białka i dobrze wymieszaj. 
  5. Prostokątną brytfankę wyłóż papierem do pieczenia lub posmaruj olejem używając ręcznika papierowego do roztarcia. 
  6. Wyłóż masę na brytfankę, rozprowadź równomiernie i uklep. 
  7. Piecz 20 minut i odrobinę ostudź przed podaniem. 
  8. Truskawki podsmaż na patelni z jedną łyżką cukru. 
  9. Batony porwij na mniejsze kawałki i umieść w miseczkach. Polej gorącymi truskawkami i podaj z plamą jogurtu. 


*można pominąć

 Śliwka

czwartek, 24 marca 2016

Mazurek Dacquoise



Każde święta wiążą się z jakimiś rytuałami, które przychodzą nam zupełnie naturalnie. Przed świętami Bożego Narodzenia robię domowe nalewki i hoduję zakwas na barszcz. Z kolei w okresie wielkanocnym wypracowałam przez lata inny zwyczaj. Co roku wymyślam chociaż jeden nowy smak mazurka. Wciąż szaleję za mazurkiem z domowym kajmakiem, jaki piekła moja mama za czasów, gdy byłam smarkata. Lubię jednak ten proces wymyślania kolejnych kruchych ciast oraz kremów, a także moment zaskakiwania siebie i innych nowym smakiem.

Zeszłoroczne mini mazurki z solonym karmelem i bananem okazały się sporym hitem na wielkanocnym stole, a i pamiętam, że kilku czytelników skusiło się na ich wypiek. W tym roku moją inspiracją był ulubiony torcik bezowy Dacquoise.

W jego skład oprócz bezy wchodzi karmelowy krem na bazie mascarpone z dodatkiem orzechów włoskich i daktyli. Natchniona smakami zabrałam się za trochę lżejszą mazurkową wersję tego deseru.



Spód upiekłam na bazie mąki orkiszowej, cukru trzcinowego i oleju kokosowego. W razie czego podpowiadam, że w takich samych proporcjach możecie sięgnąć po prostu po masło. Orkiszowy kruchy spód wymyśliłam piekąc pistacjowy mazurek dla Hello zdrowie, który również Wam bardzo polecam.

Krem do bezowego torciku robię zawsze na bazie ubitej kremówki, mascarpone, masy kajmakowej i konfitury figowej. Następnie dodaję posiekany orzechy włoskie i daktyle. Tutaj postąpiłam inaczej, namoczyłam daktyle, zmiksowałam je z kilkoma łyżkami mascarpone. Wierzch ozdobiłam bezową pianką, a zamiast orzechów sięgnęłam po pekany. Całość oprószyłam jeszcze cukrem pudrem wymieszanym z kakao. I chociaż mazurek różni się od tortu bezowego to jednak ostateczny smak wyszedł podobny, w każdym razie w równym stopniu zachwyca podniebienie :)

Ps. Polecam także mazurek z mango curd i bezą oraz mazurek różany z białą czekoladą. 

Mazurek Dacquoise/ Średnica ok. 20 cm
Ciasto:
  • 150 g mąki orkiszowej jasnej
  • 50 g cukru trzcinowego
  • żółtko
  • 100 g zimnego oleju kokosowego lub zimnego masła
  • 2-3 łyżki zimnej wody
  • szczypta soli
Masa daktylowa:
  • 100 g suszonych daktyli
  • 50 g mascarpone
Bezowa pianka:
  • białko
  • 50 g cukru białego
  • szczypta soli
  • łyżeczka octu winnego
 Dodatki:
  • pekany lub orzechy włoskie
  • cukier puder + kakao
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy tłuszcz, cukier, żółtko, sól, wodę. Zagniatamy lub mieszamy mikserem krótko, jedynie do połączenia składników. Kulę z ciasta owijamy w folię spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  2. W tym czasie daktyle zalewamy wrzącą wodą i zostawiamy na 15 minut. Następnie odsączamy je z płynu i miksujemy blenderem z dodatkiem mascarpone na kremową masę.
  3. Schłodzone ciasto cienko wałkujemy na pergaminie, odwracamy miskę dnem do góry (u mnie średnica 20 cm) i wycinamy koło. W środku wycinamy dodatkowo kółko przy pomocy szklanki lub wykrawczki.
  4. Z pozostałych części ciasta formujemy wałeczki, które ze sobą splatamy. Dekorujemy nimi boki ciasta. Przyszły spód nakłuwamy w kilku miejscach widelcem i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy 12 minut w 180 stopniach. 
  5. W tym czasie ubijamy białko ze szczyptą soli na sztywną pianę. Dodajemy stopniowo po łyżce cukru i dalej miksujemy, na koniec dodajemy ocet i jeszcze raz mieszamy.
  6. Na podpieczony spód wykładamy krem daktylowy. Wyciskamy szprycą bezowe pianki i dekorujemy je orzechami. Blachę z ciastem wkładamy do pieca, pieczemy przez 15 minut w 170 stopniach.
  7. Upieczony mazurek studzimy, następnie posypujemy cukrem pudrem z dodatkiem kakao.
 Tosia

piątek, 26 lutego 2016

Daktylowo-bananowe batony owsiane


Komu w drogę, temu baton! Wyruszamy dziś w stronę śnieżnego szaleństwa i przyznam się, że to będzie mój pierwszy raz na nartach, dlatego jestem niezwykle podekscytowana, ale też trochę przerażona.

Wczoraj założyłam po raz pierwszy buty narciarskie i czułam się w nich jak kosmonauta. To dla mnie bardzo zabawne wrażenia, bo mogę się poczuć jak dziecko odkrywając zupełnie mi nieznany wcześniej temat. Za kilka dni mam urodziny i cóż, nie da się ukryć, że coraz bliżej mi 30 i oddalam się od 20, dlatego cieszę się, że mogę sobie zafundować z tej okazji nową przygodę. Nauka jazdy na tych szalonych płazach będzie się odbywała w słonecznych Dolomitach, a że czeka nas długa podróż to postanowiłam, że przygotuję coś w ramach przekąski. Coś czuję, że te batony owsiane mogą nam uratować w pewnym momencie efekt burczenia w brzuchu.

Dodam jeszcze, że oczywiście możecie się spodziewać snapów (@tochabrocha) z relacją na bieżąco jak mi idzie nauka oraz co dobrego można zjeść w Val di Sol. A teraz jeszcze kilka słów o przepisie :)

Do tej pory wszelkiego rodzaju batoniki owsiane robiłam na bazie topionego masła. Zainspirowana wegańską odsłoną batonów u erVegan, postąpiłam tym razem inaczej. Wieczorem zalałam wrzątkiem suszone daktyle i zostawiłam je do namoczenia. Rano zmiksowałam z bananem, dodałam płatki i posiekane orzechy brazylijskie. Po 20 minutach już kroiłam gotowe batony. Łatwo, szybko, a batony są naprawdę spoko :)

Płatki możecie podmieniać do woli, podobnie z bakaliami, za każdym razem można sięgnąć po inne orzechy i suszone owoce. Na pewno będę jeszcze chętnie eksperymentowałam z różnymi wariacjami tych fit batonów.

Daktylowo-bananowe batony owsiane/ kilkanaście sztuk
  • banan
  • 200 g suszonych daktyli + wrząca woda
  • 250 g ulubionych płatków (u mnie płatki owsiane, jaglane i nasiona chia)
  • 200 g ulubionych orzechów (u mnie orzechy brazylijskie)
  • 2 łyżki miodu lub cukru trzcinowego z wanilią
  1. Daktyle zalewamy wrzątkiem, aby woda je zakryła i zostawiamy na minimum godzinę (najlepiej na noc).
  2. Po tym czasie wrzucamy namoczone daktyle do naczynia malaksera, dodajemy kawałki banana, miód lub cukier z wanilią oraz 100 ml wody po daktylach. Całość miksujemy.
  3. Płatki miksujemy krótko, aby stały się drobniejsze. Uważamy jednak, aby nie zrobić z nich pyłu. Orzechy drobno siekamy.
  4. Wszystkie składniki dokładnie łączymy i wykładamy na blachę piekarnika wyłożoną pergaminem. Zwilżamy łyżkę wodą i wyrównujemy wierzch. Pilnujemy, aby grubość przyszłych batonów wynosiła ok. 1,5 cm.
  5. Blachę z owsianą masą wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy w 180 stopniach przez 20 minut.
  6. Następnie upieczoną masę kroimy na prostokątne batoniki. Przechowujemy w pudełku do tygodnia.
Tosia

poniedziałek, 22 lutego 2016

Śniadanie do łóżka #212: Czekoladowo-kokosowa owsianka z bananem i masłem orzechowym




Odkryłam dziś skandal w biały dzień! Gdyby istniał kulinarny Pudelek, który nazywałby się np. "Rondelek", to pewnie od rana można by przeczytać nagłówek newsa "Blogerki z burczymiwbrzuchu przestały publikować posty, czy to koniec bloga?" - tak, przyznaję, że od ponad tygodnia nie pojawił się żaden nowy przepis, ale już to nadrabiam :)

To pewnie jedna z ostatnich szans, aby podzielić się przepisem na owsiankę w tym sezonie. W marcu wszyscy już poczujemy wiosnę i zamiast rozgrzewać się ciepłymi miksturami, chętniej będziemy chrupać rzodkiewkę, blanszować młody szpinak i siekać zieloną dymkę.

Owsiankę prawie zawsze robię na oko, więc było to dla mnie spore wydarzenie, aby ważyć płatki owsiane i jaglane. Oprócz płatków do rondelka dodałam też nasiona chia (możecie je pominąć lub zastąpić siemieniem lnianym), kakao i gorzką czekoladę. Bazą było mleko kokosowe, ale oczywiście jeśli wolicie krowie, migdałowe, czy sojowe to droga wolna. Ważnym szczegółem udanej owsianki jest szczypta soli, nie zapominajcie o niej, bo zdecydowanie podnosi walory smakowe.

Wierzch czekoladowo-kokosowej owsianki udekorowałam krótko karmelizowanym bananem, prażoną gryką i dodałam też łyżkę masła orzechowego. Otworzyłam także jedną z tajemniczych paczuszek, które dostałam od koleżanki jako pamiątkę z jej podróży do Tajlandii. Przeczuwałam, że będzie to prażony kokos, ale jak zwykle tajlandzkie przekąski mnie zaskoczyły, bo okazało się, że to smażone nerkowce. Myślę, że można śmiało podprażyć wiórki kokosowe (najlepiej ze świeżego kokosa) lub posiekane orzechy na suchej patelni i efekt będzie podobny. A to fajny chrupiący kontrast do aksamitnej owsianki.

Czekoladowo-kokosowa owsianka z bananem i masłem orzechowym / 2 porcje
  • puszka mleka kokosowego (400 ml)
  • 30 g gorzkiej czekolady (kilka kostek)
  • łyżka gorzkiego kakao
  • 50 g płatków owsianych błyskawicznych
  • 50 g płatków jaglanych
  • 2 łyżki nasion chia (można pominąć)
  • łyżka cukru trzcinowego
  • czubata łyżka masła orzechowego
  • szczypta soli
Dodatki:
  • banan
  • łyżeczka oleju kokosowego lub masła
  • łyżeczka cukru trzcinowego
  • prażone nerkowce, kokos* lub posiekane orzechy
  • prażona gryka (np. taka)
  1. Mleko kokosowe wlewamy do rondelka, dodajemy szczyptę soli, połamaną czekoladę i kakao.
  2. Podgrzewamy, aż mleko się dobrze rozpuści, a składniki połączą.
  3. Wsypujemy płatki oraz nasiona chia, mieszamy i gotujemy na średnim ogniu przez ok. 5 minut.
  4. Gotową owsiankę posypujemy cukrem trzcinowym, dodajemy masło orzechowe i zostawiamy pod przykryciem.
  5. W tym czasie na oleju kokosowym podsmażamy pokrojone banany, posypujemy je cukrem trzcinowym i krótko karmelizujemy.
  6. Owsiankę przekładamy do miseczek, dekorujemy bananami, prażonymi nerkowcami i gryką.
* Wystarczy podprażyć przez kilka minut na suchej patelni wiórki kokosowe lub posiekany orzechy.

Tosia

środa, 23 grudnia 2015

Piernik dojrzewający




Gotowanie i pieczenie domowego chleba uczą cierpliwości, której chwilami brakuje mi w życiu codziennym, szczególnie do ludzi. Czasem warto czekać kilkanaście godzin, aby wyjąć z piekarnika chrupiący i cudownie pachnący bochenek świeżo upieczonego chleba.

Raz do roku uzbrajam się także w cierpliwość przygotowując ciasto na piernik staropolski (przepis). Proces dojrzewania ciasta trwa kilka tygodni. Następnie przychodzi czas na wałkowanie i pieczenie piernikowych blatów, które później muszą jeszcze poleżeć minimum 2 dni. Dopiero wtedy przychodzi najprzyjemniejszy moment przekładania piernika masą i polewania lśniącą czekoladą.

Na blogu jest już przepis sprzed dwóch lat ze wskazówkami jak upiec dojrzały piernik i przełożyć go powidłami oraz masą z orzechów włoskich. W tym roku chciałam się szybciej podzielić recepturą na nowe masy, ale niestety przyznaję się, że dałam ciała w tym temacie. Przed świętami każdy dzień jest dla mnie tak krótki, że nie wyrobiłam się z tym wcześniej.

Mam jednak nadzieję, że poradziliście sobie z zadaniem, a może dopiero będziecie przygotowywali masy i jeszcze zdążycie skorzystać z przepisu. Tym razem piernik przełożyłam jasną masą z orzechów nerkowca i marcepanu. Ciemną masę przygotowałam na bazie powideł, suszonych śliwek, pomarańczy, cynamonu i czerwonego wina. Cały piernik polałam jeszcze czekoladą i jak zwykle wyszło fantastycznie. Warto było czekać - piernik mnie nie zawiódł :)

Piernik dojrzewający
Masa orzechowo-marcepanowa:
  • 100 g orzechów nerkowca
  • 100 g marcepanu
  • 100 ml śmietanki kremówki
  • laska wanilii
  • 2 łyżki orzechówki
  • 70 g cukru pudru
Masa śliwkowa:
  • 100 g suszonych śliwek
  • 150 g powideł śliwkowych
  • łyżeczka świeżo startej skórki z pomarańczy
  • sok z 1/2 pomarańczy (50 ml)
  • 50 ml czerwonego wina
  • 1/2 łyżeczki przyprawy korzennej lub cynamonu 
Polewa czekoladowa:
  • 150 g gorzkiej czekolady
  • 100 g mlecznej czekolady
  • 40 g masła
  • łyżka orzechówki 
 Pieczenie piernika:
  1. Dojrzewające ciasto przez kilka tygodni dzielimy na 3 równe części (warto je zważyć na wadze kuchennej).
  2. Blat oprószamy delikatnie mąką i każdą część ostrożnie i krótko zagniatamy. Przekładamy na pergamin i wałkujemy na wymiar formy (u mnie 25x35cm). 
  3. Ciasto przekładamy do formy i wyrównujemy boki, wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 20 minut w 160 stopniach. 
  4. Sprawdzamy stan upieczenia drewnianym patyczkiem. Upieczone spody będą dosyć miękkie, ale patyczek powinien być suchy.
  5. Powtarzamy czynność z pozostałymi częściami ciasta.
  6. Upieczone i ostudzone blaty piernikowe owijamy w papier do pieczenia i układamy jeden na drugim. 
  7. Całość owijamy szczelnie folią aluminiową, na wierzch kładziemy deskę/książkę, aby obciążyć. 
  8. Tak przygotowany piernik odstawiamy na 2-3 dni.
Masa orzechowa:
  1. Orzechy wrzucamy na naczynia malaksera i miksujemy na pył. 
  2. Dodajemy cukier puder, kawałki marcepanu oraz orzechówkę i dalej miksujemy.
  3. W rondlu podgrzewamy krótko śmietankę kremówkę z ziarenkami i laską wanilii. Skórkę wanilii wyciągamy, a kremówkę wlewamy do masy.
  4. Całość miksujemy jeszcze chwilę, aż masa będzie gładka i lśniąca.
Masa śliwkowa:
  1. Do rondla wrzucamy śliwki, powidła, cynamon, skórkę z pomarańczy. Wlewamy wino i sok pomarańczowy.
  2. Gotujemy na średnim ogniu przez ok. 15 minut, aż masa zgęstnieje.
  3. Następnie miksujemy ją na gładki krem.
Przekładanie piernika:
  1. Pierwszy płat upieczonego piernika kładziemy w taki sposób, aby jego gładka strona była u góry. 
  2. Smarujemy go masą orzechową i przykrywamy drugim płatem piernika.
  3. Rozprowadzamy po całej powierzchni piernika masę śliwkową i przykrywamy trzecim płatem.
  4. Piernik owijamy w folię aluminiową i wkładamy na minimum 2 godziny do lodówki.
  5. Następnie wyrównujemy boki piernika ostrym nożem i polewamy go czekoladą.
Polewa czekoladowa:
  1. Nad rondlem z gotującą się wodą umieszczamy miskę z połamaną czekoladą i masłem.
  2. Gotujemy w kąpieli wodnej, aż się rozpuszczą.
  3. Na koniec wlewamy orzechówkę i dokładnie mieszamy, aby uzyskać lśniącą polewę.
  4. Polewamy czekoladą piernik i smarujemy boki. 
  5. Piernik wkładamy do lodówki na minimum godzinę. 

* Ps. Żałuję, że nie przygotowałam dwa razy więcej masy marcepanowej oraz śliwkowej, aby piernik miał więcej nadzienia. 
Tosia

niedziela, 22 listopada 2015

Śniadanie do łóżka #205: Pasta z makreli z orzechami nerkowca



Na pewno kojarzycie piosenkę Rihanny o parasolce z refrenem "Under my umbrella, ella ella ee ee ehh eeh eee".

Mam dla was propozycję na kolejny weekend, chociaż w tygodniu też możecie zrealizować ten plan! Włączcie ten fatalny szlagier i zabierzcie się za obieranie wędzonej makreli podśpiewując "Makrela ella ela eee ehh ee ehh ee".

Następnie zmiksujcie rybę z twarogiem, orzechami nerkowca i kilkoma innymi składnikami. Delektujcie się smakiem gładkiej pasty na chrupiącym pieczywie. Obiecuję, że dalszy ciąg dnia będzie musiał być udany :)

A jeśli wolicie pomidorową wersję pasty to odsyłam do tego przepisu. Oba są fantastyczne i polecam je z czystym sumieniem wszystkim miłośnikom makrelki.

Ps. Pasta będzie oczywiście równie dobrze smakowała na puszystej bułeczce. My jednak skusiliśmy się na chrupkie pieczywo, które przywiozła nam Śliwka w prezencie ze Szwecji - dzięęki ;)






Pasta z makreli z orzechami nerkowca 
  • wędzona makrela
  • 100 g orzechów nerkowca
  • 100 g półtłustego twarogu
  • 2 łyżki majonezu
  • 3 łyżki jogurtu naturalnego
  • łyżeczka musztardy
  • ząbek czosnku
  • łyżka soku z cytryny
  • 3 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • mała cebula
  • 3 ogórki kiszone
  • sól, pieprz 
  1. Obieramy starannie makrelę i przekładamy ją do wysokiego naczynia, dodajemy orzechy, twaróg, jogurt, sok z cytryny, musztardę i majonez. 
  2. Miksujemy blenderem na gładką pastę.
  3. Cebulę i ogórki kroimy w drobną kostkę, pietruszkę siekamy. Dodajemy je do pasty, doprawiamy solą i pieprzem do smaku.
  4. Pastę serwujemy na chrupkim pieczywie z ogórkiem kiszonym, orzechami i pietruszką.
Tosia

niedziela, 11 października 2015

Śniadanie do łóżka #201: Amarantusanka jesienna z cynamonowym karmelem


Choć to już 201 tydzień prowadzenia u nas na blogu cyklu "śniadanie do łóżka" muszę wam się do czegoś przyznać. Moje śniadanie jest zwykle monotonne i niezmienne, zawsze rano pochłaniam kanapki. Wielokrotnie eksperymentowałam z innymi daniami, ale jestem wielką fanką glutenu i bez względu na okoliczności moje śniadanie zawsze skończy się jedną kromką na słono, jedną kromką na słodko.

Fakt, dodatki zmieniają się z dnia na dzień. Czasem na słono postawię na wędlinę, ostry chutney i pomidory, czasem na kozi ser i paprykę. Druga kromka to zwykle masło i z domowej hodowli spadziowy miód, albo twarożek z tymże miodem. Wyjątki dopuszczam tylko jesienią i zimą- owsiankę.

Gdy z niecierpliwością czekamy aż w naszym budynku zaczną wreszcie grzać, owsianka to prawdziwy must-have. Rozgrzewa od środka i trzyma. Kuuurdeee trzyma:) I zwykle stawiam na nudne połączenia, jabłko-cynamon, banan- żurawina, ot takie klasyki. Ale dzisiaj było inaczej.

Jesień kojarzy mi się z gruszkami, jabłkami, śliwkami i orzechami. Jesień pachnie korzennymi przyprawami, cynamonem, kardamonem i świeżo startym imbirem. Część z tych smaków wykorzystałam dzisiaj w mojej amarantusance, czyli czymś, co jest szybką "owsianką" z amarantusa. Sama w sobie wyszła kwaskowata, dzięki jeszcze nie tak słodkim śliwkom, ale całość zalałam małym grzeszkiem, cynamonowym karmelem. I świat stał się piękny.

Amarantusanka jesienna z cynamonowym karmelem ( 2 porcje)

- 40 g ekspandowanego amarantusa
- 250 ml mleka
- 2 duże szczypty soli

- 250 g gruszek
- 250 g śliwek
- 1 łyżka masła
- 50 g migdałów

- 65 g brązowego cukru
- 80 ml wody
- pół łyżeczki cynamonu
- 25 ml śmietanki kremówki

  1. Pokrój w kostkę gruszki (bez gniazd nasiennych) i śliwki (bez pestek).
  2. Rozpuść w rondelku masło i dodaj pokrojone śliwki i gruszki. 
  3. Smaż ok. 10 minut na średnim ogniu, aż zmiękną. Odstaw na później. 
  4. W innym rondelku rozgrzej mleko. Gdy się zagotuje dodaj amarantus i sól. Mieszaj przez pół minuty i odstaw na bok. Amarantus powinien pochłonąć mleko, a z całości powinna zrobić się papka. 
  5. Na suchej patelni podpraż przez kilka minut migdały aż się zrumienią (powinno to potrwać ok. 5 minut). Odstaw na bok. 
  6. Na patelni rozgrzej na dużym ogniu cukier i wodę. Gotuj ok. 1,5 minuty (nie mieszając), wsadź łyżeczkę i sprawdź czy karmel jest gęsty. Jeśli jest, dodaj śmietankę i wymieszaj. 
  7. Pomieszaj amarantus z owocami. Posyp migdałami i polej karmelem. 
Śliwka

czwartek, 28 maja 2015

Obiady czwartkowe #2: Zapiekanka ziemniaczana z łososiem i szparagami + sałatka z kopru włoskiego


O pomyśle na obiady czwartkowe pisała już w zeszłym tygodniu Tosia, więc nie będę się powtarzać. Jakoś na blogu przyjęło się, że dzielimy się z wami tylko kawałkiem całości- tu jakaś sałatka, tu zapiekanka, makaron, sposób przyrządzania mięsa czy deser. Bardzo rzadko zdarzało się opublikować przepis na pełen pakiet, klasyczny obiad, składający się z kilku pełnowartościowych części. A tak właśnie najczęściej wyglądają nasze posiłki.

Muszę się przyznać, że od kilku miesięcy regularnie uprawniam unikanie przygotowywania obiadów. Raz pojawię się u rodziców, akurat w porze obiadowej, aby koniecznie odebrać przesyłkę. Następnego dnia w podobnym celu zawitam do teściów, innym razem zapcham się kilkoma małymi porcjami, a jeszcze innym pójdę do restauracji. Tak już w tej ciąży mam, brak zachcianek, zero smaczków i gotować się po prostu nie chce.

Ostatnio jednak wracam do żywych! Gotowanie zaczyna sprawiać mi coraz więcej przyjemności i choć, na złość, w długim staniu przy garach zaczął przeszkadzać mi ból kręgosłupa, często zagryzam zęby i wymyślam obiad za obiadem.


Jako, że nigdy nie wiem do końca, czy uda mi się coś przygotować, jeśli już się za to zabieram to porządnie. Szykuje coś, co mogę bez problemu dojadać przez kilka dni. Metoda sprawdza się u nas idealnie, gdyż dużo łatwiej czasem przygotować pełny obiad dla 4-6 osobowej rodziny niż dwóch osób o stosunkowo niewielkiej pojemności żołądka. W związku z tym od trzech dni wyjadamy resztki lasagne (którą uwielbiam odgrzewaną chyba bardziej niż świeżą), a od dzisiaj nadejdą czasy zapiekanki ziemniaczanej z łososiem i szparagami.

Do tego postawiłam na coś świeżego, co przełamało smak zapiekanki- sałatkę z koprem włoskim. Ponieważ koper ma od dość mocny smak, najpierw zamarynowałam go w miodzie i cytrynie i zestawiłam ze słodką suszoną żurawiną.

Jeśli tak jak mi, zostanie wam część na następny dzień, możecie postawić na inny dodatek (moim zdaniem dobrze sprawdziłaby się kapusta kiszona) i wyczarować zupełnie inny obiad.



Zapiekanka ziemniaczana z łososiem (żaroodporna forma x)

-700 g filetu z łososia (bez skóry)
- 1 pęczek zielonych szparagów
- 1 pęczek koperku
- skórka z połowy cytryny
- sok z 1 cytryny
- 1 łyżka serka philadelphia
- sól
- pieprz

- 20 g startego parmezanu

Puree:
- 850 g ziemniaków (waga po obraniu)
- 1, 5 łyżki soli
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki serka philadelphia
- pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- pieprz
- ewentualnie sól

  1. Najpierw przygotuj puree. Obierz ziemniaki ze skórki i pokrój je na małe kawałki. Wrzuć do garnka, zalej wodą nieco ponad ich wysokość i posól 1,5 łyżki soli. Gotuj aż zmiękną (łatwo sprawdzisz to widelcem), powinno to potrwać ok. 20-25 minut. 
  2. Odcedź ziemniaki, zostaw je w garnku i dodaj do nich masło, gałkę, pieprz i philadelphię. Zagnieć na gładką masę. Spróbuj i sprawdź czy wymagają dosolenia. Odstaw na później. 
  3. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  4. Łososia pokrój na małe kawałki i wrzuć do żaroodpornego naczynia. To samo zrób ze szparagami. 
  5. Koperek poszatkuj i dodaj do łososia i szparagów. Dodaj też startą skórkę z cytryny, sok z cytryny, philadelphię, sól i pieprz. Wymieszaj w naczyniu, aby łososia i szparagi pokrył powstały z soku i serka sos. 
  6. Wstaw naczynie do rozgrzanego piekarnika na ok. 15 minut. 
  7. Po upływie tego czasu wyjmij naczynie, rozprowadź na górze puree i posyp startym parmezanem. 
  8. Wstaw naczynie z powrotem do piekarnika i piecz jeszcze ok. 25 minut. 
  9. Podawaj na ciepło, krojąc porcje za pomocą łopatki. 

Sałatka z kopru włoskiego

- 1 koper włoski
- 1,5 łyżki miodu
- sok z połowy cytryny

- 3 garści świeżego szpinaku baby
- 50 g orzechów włoskich
- 50 g suszonej żurawiny

Winegret:
- 1 łyżka musztardy
- 1 łyżeczka miodu
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki oliwy
- sól, pieprz

  1. Odetnij zieloną część kopru ("gałązki" u góry) i pokrój koper w piórka. 
  2. Pomieszaj ze sobą w miseczce miód i cytrynę. 
  3. Na ok. 30 minut przed podaniem sałatki (najlepiej wkładając po raz ostatni zapiekankę do piekarnika) zalej koper miodem z cytryną, aby go lekko zamarynować. 
  4. W innej miseczce lub szklance pomieszaj składniki na winegret. 
  5. Do miseczek wrzuć szpinak, zamarynowany koper włoski, orzechy i żurawinę. 
  6. Polej winegretem przed podaniem. 
Śliwka

niedziela, 4 stycznia 2015

Śniadanie do łóżka #167: Daktylowa jaglanka z karmelizowanym bananem


Po krótkiej poświątecznej przerwie od blogowania, wracam wraz z nowym rokiem. Pierwsze 24 dni grudnia zmęczyły mnie szarością i zbyt krótką dobą, po świętach przyszedł czas na odpoczynek, kojący kontakt z wyczekiwanym białym puchem i późne wstawanie. Teraz trudno będzie się od tego odzwyczaić, bo wraz z topniejącym śniegiem trzeba powoli wracać do normalnego rytmu dnia.

Dzisiejszy dzwoniący budzik po 8 najchętniej bym prędko wyłączyła, aby zanurzyć się w otchłań pościeli. Na szczęście od samego rana czekają mnie atrakcje i przyjemności, myśl o tym pomogła wstać z łóżka. Dzień zaczęłam od rozgrzewającej i sycącej jaglanki, dosłodzonej i zmiksowanej z daktylami. Wierzch jaglanego budyniu ozdobiły prażone nerkowce, karmelizowany banan i wiórki kokosowe. Jaglankę zjadłam z uśmiechniętej miseczki, którą dostałam ostatnio od gości w prezencie. Na śniadanie przynieśli mi miskę, ale w ramach równowagi we wszechświecie, spotkanie skończyło się zbitym talerzem. Uczciwa wymiana.

Wybieramy się dziś ze znajomymi na małą wycieczkę. Wieczór zakończymy noworocznymi jasełkami organizowanymi przez rodziców przyjaciółki. Przedział wiekowy występujących aktorów to mniej więcej 50 lat, już nie mogę się doczekać spektaklu!

Daktylowa jaglanka z karmelizowanym bananem/ 2 porcje
  • szklanka suchej kaszy jaglanej
  • 2 szklanki wody
  • 150 g suszonych daktyli bez pestek
  • łyżka kakao
  • szczypta soli
  • Dodatki:
  • banan
  • łyżeczka masła/oleju roślinnego
  • łyżeczka miodu
  • garść orzechów nerkowca
  • łyżka wiórków kokosowych

  1. Kaszę przelewamy na sicie wrzątkiem, wsypujemy do rondla, zalewam zimną wodą, dodajemy daktyle i szczyptę soli. Gotujemy na małym ogniu, aż kasza wchłonie wodę (ok. 10-15 minut).
  2. Następnie do kaszy wsypujemy kakao i miksujemy na budyń.
  3. Orzechy nerkowca prażymy na suchej patelni.
  4. Plastry banana podsmażamy na maśle lub oleju roślinnym, po ok. minutę z każdej strony. Polewamy miodem i karmelizujemy jeszcze minutę.
  5. Ciepłą jaglankę podajemy z bananem, orzechami i posypujemy wiórkami kokosowymi.
Tosia

poniedziałek, 10 listopada 2014

Wieniec marciński


Od kilku dni wszędzie o nich głośno. TAK dla rogali, NIE dla suchych i za słodkich zawijańców, rogale z makiem za 3 złote, rogale świętomarcińskie tylko z Poznania! Rogale budzą emocje nawet na Pomorzu i wcale się temu nie dziwię, niech mają swoje 5 minut na początku listopada.

Ja należę do grupy na TAK i raz w roku lubię się nimi napchać, aż zapadnę w śpiączkę cukrową. Rok temu spędziłam kilka godzin na przygotowywaniu moich pierwszych rogali. Nie narzekam, było warto, ale w tym roku postanowiłam, że nie zrobię ciasta półfrancuskiego, a drożdżowe jak na brioszki i cynamonowe bułeczki. Zapewniam, że o wiele milej się na nim pracuje. Masę przygotowałam bez większych zmian i o dziwo poszło mi to zdecydowanie sprawniej. Jak widać trening czyni mistrza, a raczej pozwala zbliżyć się do tego tytułu :)

W grudniu piekłam świąteczny wieniec z makiem, dlatego postanowiłam, że zaszaleję i upiekę jego listopadową wersję blond. Sprawa jest całkiem prosta, więc jeśli nie przekonują Was rogale, a macie trochę białego maku to zachęcam do spróbowania!

Ps. A znakomitego wyczucia czasu gratuluję T.Deker Patissier & Chocolatier. W czasie mielenia maku i postanowieniom dotyczącym treningu bicepsów, zjawił się u mnie w drzwiach wysłannik z niespodzianką - rogalami (zdjęcie na Instagramie). Gdy ciasto na wieniec rosło, zabrałam się za konsumpcję i muszę powiedzieć, że to były naprawdę dobre rogale :)

Wieniec marciński
Ciasto:
  • 550 g mąki pszennej typ 650
  • 250 ml mleka
  • 5 g suszonych drożdży instant 
  • 70 g cukru
  • jajko
  • 50 g zimnego masła
  • szczypta soli
Farsz:
  • 150 g białego maku
  • 50 g cukru pudru
  • 50 g marcepanu
  • 50 g blanszowanych migdałów
  • 50 g orzechów arachidowych
  • 50 g skórki pomarańczowej kandyzowanej
  • 50 g suszonych daktyli
  • 50 g suszonych moreli
  • 50 g biszkoptów
  • 50 g masła
  • jajko
Wierzch:
  • żółtko + łyżeczka mleka
Lukier:
  • kilka łyżek cukru pudru
  • łyżeczka ciepłej wody
  • kandyzowana skórka pomarańczowa

Ciasto:
  1. Do misy wsypujemy mąkę, dodajemy drożdże, cukier i sól. Wbijamy jajko.
  2. W rondlu podgrzewamy mleko, aby było ciepłe, lecz nie za gorące.
  3. Stopniowo wlewamy mleko do pozostałych składników i wyrabiamy ciasto  mikserem  z hakiem przez ok. 5 minut. Następnie dodajemy po kawałeczku zimnego masła i miksujemy jeszcze 2-3 minuty.
  4. Elastyczne ciasto zostawiamy w misie, przykrywamy ściereczką i stawiamy w ciepłym miejscu bez przeciągów na godzinę.
  5. Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószony mąką blat. Wałkujemy na prostokąt o dłuższym boku mierzącym ok. 70-80 cm.
  6. Całą powierzchnię ciasta przykrywamy farszem z maku, zostawiając jedynie "ramki". Zawijamy ciasto jak roladę, zaczynając od dłuższego boku.
  7. Roladę nacinamy przez środek, zostawiając koniec ciasta wolny (czyli nie przecinamy do końca). Dwa paski ciasta zaplatamy jak warkocz i łączymy końce tworząc wieniec.
  8. Tak uformowany wieniec kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem. Przykrywamy i zostawiamy na 30 minut.
  9. Podrośnięty wieniec smarujemy rozbełtanym żółtkiem z mlekiem i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 30 minut w 190 stopniach.
  10. Upieczony wieniec oblewamy lukrem i posypujemy skórką pomarańczową.
Farsz:
  1. Mak wsypujemy do rondla, zalewamy wodą, aby go przykryła i gotujemy na małym ogniu przez 30 minut lub do momentu, aż wchłonie cały płyn. Studzimy.
  2. Przez maszynkę do mielenia przepuszczamy blanszowane migdały i orzechy arachidowe. Następnie przepuszczamy dwukrotnie ugotowany i ostudzony mak. Łączymy ze sobą.
  3. W garnku z grubym dnem topimy masło z cukrem pudrem. Wrzucamy skórkę pomarańczową, posiekane drobno daktyle i morele. Podgrzewamy kilka minut.
  4. Następnie wsypujemy mak i podsmażamy go kilka minut. Masę studzimy.
  5. Do masy dodajemy jajko, posiekany drobno marcepan i pokruszone biszkopty. Całość dokładnie mieszamy i chłodzimy w lodówce przez minimum godzinę.
Lukier:
  1. W miseczce mieszamy trzepaczką lub widelcem cukier puder z ciepłą wodą.
Tosia

niedziela, 28 września 2014

Śniadanie do łóżka #155: Płatki jaglane z gruszką i orzechami włoskimi


Odkryłam w sobie nową pasję, uwielbiam urządzać moje mieszkanie. Zaczęliśmy dosłownie od kilku mebli, które umożliwiały nam minimalną egzystencję, a stopniowo zaczęły pojawiać się nowe elementy, które wypełniają małą przestrzeń. 

Miałam wielkie wymagania co do stołu. Po miesiącach walki ze stolarzami wreszcie trafiłam na odpowiedniego, który stworzył piękne cacko, które zachwyca nie tylko nas, ale odwiedzających nas gości. Przez te miesiące nauczyliśmy się spożywać posiłki na kolanach, a ja wciąż marzyłam o tym, żeby nasze życie toczyło się wokół idealnego stołu. Gdy stanął wreszcie w pokoju, nadszedł problem wyboru odpowiednich krzeseł. Okazuje się, że będę musiała na nie znowu poczekać, a tak bardzo chcę zaczynać dzień od śniadania przy stole! Jestem przekonana, że warto jednak poczekać. Żadnych półśrodków!

Tymczasem pozostaje niedzielne śniadanie spożyć w łóżku. Ale przecież to najprzyjemniejsze, co można sobie zafundować w weekend. Eksperymentuję więc znowu z płatkami jaglanymi, znowu z udanym skutkiem. Tym razem w miseczce lądują gruszki i orzechy włoskie. Do tego kawa z nowego zaparzacza i w drogę, na najpiękniejszą polską plażę. Idealna niedziela. 

Płatki jaglane z gruszką i orzechami włoskimi (2 porcje)

- 60 g płatków jaglanych
- 500 ml mleka
- 4 porządne szczypty soli

- 1 gruszka (u mnie klapsy, moje ulubione)
- garść orzechów włoskich
- miód

  1. Zagotuj mleko w garnku, a gdy zacznie wrzeć, dosyp płatki. 
  2. Gotuj kilka minut cały czas mieszając, aż osiągną konsystencję papki. 
  3. Dopraw solą (warto dodać dużo soli, aby nie były mdłe, a słodycz osiągnąć dzięki dodatkowi miodu). 
  4. Pokrój gruszkę w kostkę. 
  5. Przelej płatki do miseczek, dodaj gruszkę, orzechy i polej miodem. 
Śliwka

niedziela, 21 września 2014

Śniadanie do łóżka #154: Czekoladowe naleśniki z miótellą


Nie od dziś wiadomo, że na widok naleśników cieszą się małe i duże dzieci. Szczególnie jeśli są czekoladowe. Już w trakcie smażenia czułam, że będę miała mało czasu na ich sfotografowanie. Nie zdążyłam ich ukryć i zostały skradzione przez głodnego brodacza. Na szczęście uchwyciłam chwilę kilkoma pstryknięciami i zabraliśmy się do konsumpcji czekoladowego śniadania. Po takim posiłku dzień musi być udany. Tym bardziej, że jedziemy dziś na wieś do znajomych, oglądać krowy, zbierać grzyby i śliwki na powidła. Miłego dnia!

Ps. Pomysł na miótellę podpatrzyłam na stoisku z miodami w trakcie Targu Śniadaniowego w Sopocie. Sprzedawano tam miód z dodatkiem kakao. Zainspirowałam się nazwą i stworzyłam własną wersję czekoladowo-orzechowego kremu z miodem.


Czekoladowe naleśniki/ok. 10 sztuk
  • 150 g mąki pszennej
  • 2 jajka
  • 300 ml mleka
  • 50 ml wody gazowanej
  • 3 łyżki kakao
  • 3 łyżki cukru trzcinowego
  • 3 łyżki topionego masła lub oleju roślinnego
  • szczypta soli
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy kakao, cukier sól. Wbijamy jajka, powoli wlewamy mleko z wodą i mieszamy ciasto trzepaczką uważając, aby nie powstały grudki. Na koniec wlewamy topione masło lub olej i jeszcze raz mieszamy.
  2. Ciasto przykrywamy i wstawiamy do lodówki na minimum 30 minut (można na noc).
  3. Naleśniki smażymy na suchej patelni po ok. minucie z każdej strony. W razie potrzeby patelnię można posmarować odrobiną tłuszczu.
  4. Usmażone naleśniki smarujemy miótellą.
Miótella - krem czekoladowo-miodowy z orzechami/ mały słoiczek
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 5 łyżek miodu
  • 100 g orzechów arachidowych nieprażonych lub laskowych
  • 3 łyżki kakao
  • łyżeczka mielonej kawy
  1. Czekoladę topimy w kąpieli wodnej, następnie studzimy.
  2. Orzechy prażymy na suchej patelni aż będą rumiane.
  3. Czekoladę, kakao, kawę, miód i połowę orzechów miksujemy krótko blenderem. Dodajemy resztę orzechów, mieszamy.
Tosia

wtorek, 29 kwietnia 2014

Wtorek z kaszą #8: Wiosenne sajgonki z kaszą jaglaną i szparagami









































Nadchodzi najpiękniejszy czas w roku! Warzywniaki oferują nam coraz więcej cudownych, sezonowych składników, że aż trudno się zdecydować co wybrać. Jednocześnie za oknem świeci słońce, a to zachęca do wszelkiego rodzaju aktywności na świeżym powietrzu. Zbliża się majówka i trochę szkoda zmarnować wolny czas na mieszanie cały dzień w garnkach. 

Dlatego idealnym kompromisem może być przygotowanie wiosennych przekąsek, zapakowanie ich do plecaka/wiklinowego koszyka i udanie się na piknik/wycieczkę rowerową. A jeszcze lepiej, jeśli nasze przekąski będą lekkie i zdrowe. Szczególnie, że dziś wypada wtorek z kaszą!

Moją dzisiejszą propozycją są wiosenne sajgonki. Na blogu znajdziecie już kilka przepisów, ale zawsze w farszu znajdował się makaron ryżowy. Tak było w przypadku wiosennych sajgonek z : kurczakiem, w liściach szpinaku, z grillowanym łososiem, z kurkami, pesto pietruszkowym i z pistacjami. A także w sajgodziankach i pieczonych sajgonkach w cieście filo.
Jak widać każdy znajdzie w tym zbiorze coś dla siebie, ale liczę na to, że spodobają Wam się również sajgonki z farszem z kaszy jaglanej. 
Oprócz kaszy w środku zawijasków znalazły się też zielone szparagi, mango, marchewka i zioła. W połączeniu z orzechowym sosem tworzą zdrową i wiosenną przekąskę idealną :)


Wiosenne sajgonki z kaszą jaglaną i szparagami/8 sztuk, 16 połówek
  • 8 płatów papieru ryżowego
  • 8 szparagów
  • 1/2 mango
  • marchewka
  • świeże zioła (u mnie bazylia i melisa)
  • Kasza:
  • 300 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • 2 cm korzenia imbiru
  • 1/2 suszonych płatków chilli
  • 2 łyżki miodu lub syropu z agawy
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • Sos orzechowo-pomarańczowy:
  • 80 g orzechów arachidowych niesolonych
  • sok z 1/2 limonki
  • sok z 1/2 pomarańczy
  • 2 cm korzenia imbiru
  • 1/2 suszonych płatków chilli
  • łyżeczka sosu sojowego
  • 3 łyżki oleju arachidowego
  1. Szparagi myjemy, odłamujemy twarde końcówki, obieramy zostawiając główki i gotujemy we wrzącej, posolonej wodzie przez ok. 6 minut.
  2. Ugotowaną kaszę jaglaną mieszamy ze świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy, tartym imbirem, płatkami chilli, sosem sojowym i syropem z agawy/miodem.
  3. Do pojemnika malaksera wrzucamy orzechy arachidowe, dodajemy sok z cytrusów, płatki chilli, tarty imbir, sos sojowy oraz olej arachidowy. Całość miksujemy na gładki sos.
  4. Marchewkę i mango obieramy, kroimy w cienkie słupki.
  5. Na blacie stawiamy deseczkę, na której kładziemy czystą ściereczkę. Obok stawiamy miskę z ciepłą wodą, miseczkę z farszem z kaszy jaglanej. Ugotowane szparagi, pokrojoną w słupki marchewkę i mango oraz zioła.
  6. Bierzemy pierwszy płat papieru ryżowego, maczamy go w ciepłej wodzie przez kilka sekund i kładziemy na ściereczce. Na środku lub na dole koła umieszczamy ok. łyżki kaszy jaglanej, na to kładziemy mango, marchewkę oraz szparag przekrojony na pół. Składniki przykrywamy ziołami.
  7. Zawijamy sajgonkę zaczynając od dołu, następnie zginając boki i zawijając ją na koniec jak roladkę (tak jak na ruchomym zdjęciu tutaj).
  8. Zawiniętą sajgonkę kroimy pod skosem na pół. Z kolejnymi sajgonkami czynność powtarzamy.
  9. Tak przygotowane wiosenne sajgonki chłodzimy w lodówce lub podajemy od razu z orzechowym sosem.
Tosia

wtorek, 1 kwietnia 2014

Wtorek z kaszą #4: Pęczotto buraczane



Do tej pory skupiłyśmy się na królowej wśród kasz, czyli przepisach z kaszą jaglaną w roli głównej. A przecież nie samą jaglanką miłośnicy kasz żyją!

Kasza jęczmienna jest najczęściej produkowana kaszą w Polsce. Jednocześnie mam wrażenie, że jest trochę niedoceniana. Podaje się ją głównie jako dodatek do mięs i zapomina, że można ją podzielić na trzy typy, a wykorzystać na jeszcze więcej sposobów. 
Na przykład uwielbiam krupnik z kaszą perłową, czy lekkie sałatki z pęczaku. Chociaż przyznam się, że zdarzyło mi się kilka razy ugotować sypki pęczak i zjeść jeszcze ciepły z odrobiną masła. To dla mnie danie w stylu comfort food!

Warto też zapamiętać, że to właśnie pęczak spośród kasz jęczmiennych ma najwięcej wartości odżywczych. Zawiera dużo białka i błonnika, obniża poziom cholesterolu we krwi, poprawia wygląd skóry. Do tego jest przepyszny i można z niego przygotować cudownie kremowe risotto, a raczej pęczotto.

Dzisiejsze pęczotto przygotowałam w podobny sposób jak klasyczne risotto. Bulion połączyłam z tartymi buraczkami, sokiem z buraków i octem balsamicznym. W daniu nie zabrakło oczywiście wina i sera, ale zamiast parmezanu wybrałam kozi ser. 
Sam proces przygotowywania potrawy trwał odrobinę dłużej niż w przypadku klasycznego risotto (ok. 25 minut), ponieważ kasza potrzebowała jeszcze 10 minut więcej, aby być odpowiednio miękka.

Pęczotto podałam z być może zaskakującymi dodatkami, bo z plastrami awokado, cząstkami grejpfruta i prażonymi orzechami ziemnymi. Musicie mi uwierzyć na słowo, że wszystkie te składniki o dziwo lubią swoje towarzystwo.
Daniem poczęstowałam dwie przyjaciółki, z którymi spędziłam popołudnie, największym komplementem były dla mnie szybko opróżnione talerze i zdziwienie, że kasza może być tak smaczna :)

Pęczotto buraczane/ 4 porcje
  • 300 g kaszy jęczmiennej pęczak
  • 500 ml bulionu z warzyw
  • 500 ml soku z buraków
  • łyżka octu balsamicznego
  • 150 ml czerwonego lub różowego wina
  • 500 g buraków
  • biała część pora
  • 2 łodygi selera naciowego
  • 2 ząbki czosnku
  • 150 ml mleczka kokosowego
  • 5 łyżek masła
  • 2 łyżki oliwy
  • 100 g śmietankowego koziego sera
  • sok z limonki
  • sól, pieprz
  • Do dekoracji: cząstki grejpfruta, plastry awokado, prażone orzechy ziemne
  1. Bulion łączymy z sokiem z buraków, octem balsamicznym i podgrzewamy płyn na małym ogniu. Buraki obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, dodajemy do garnka, przyprawiamy go solą. Bulion przez cały czas podgrzewamy na małym ogniu , aby był ciepły.
  2. Por, seler naciowy i czosnek drobno siekamy.
  3. W drugim garnku o grubym dnie rozgrzewamy 2 łyżki masła i łyżkę oliwy, wrzucamy czosnek i podsmażamy minutę. Dodajemy por i seler naciowy, przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy 3 minuty. Następnie dodajemy kolejną łyżkę masła i wsypujemy kaszę. Całość mieszamy i podsmażamy kilka minut.
  4. Wlewamy wino, mieszamy i czekamy aż wyparuje. Następnie wlewamy chochlę ciepłego bulionu, mieszamy, czekamy aż wyparuje i wlewamy kolejną chochlę bulionu. Czynność powtarzamy aż skończy się bulion, a kasz wchłonie płyn i będzie odpowiednio miękka. (U mnie cały etap trwał ok. 30 minut).
  5. Na koniec dodajemy resztę masła, kremowy kozi ser i mleko kokosowe. Garnek przykrywmay i odstawiamy na 3 minuty.
  6. Gotowe risotto podawałam z odrobiną koziego sera, filetami grejpfruta, plastrami awokado i prażonymi orzechami ziemnymi.
Tosia

wtorek, 18 marca 2014

Wtorek z kaszą #2: Czekoladowa tarta jaglana z orzechami


W zeszłym tygodniu, w apetycznym stylu Śliwka rozpoczęła nasz nowy cykl na blogu - Wtorek z kaszą. W pierwszym wpisie zostały podane główne powody dla których powołałyśmy nową tradycję i mogę śmiało się pod tym podpisać. Śliwka oszalała na punkcie kaszy, oKASZAłam również ja!
Już nie mogę się doczekać kolejnych wtorków, by zrealizować nasze wszystkie pomysły i zachęcić czytelników do wspólnego gotowania. A już teraz wiem, że kilka osób się do nas przyłączyło.

Wiadomo, że kasze są zdrowe, ale niekoniecznie każdy ma z nimi smakowite skojarzenia. Szkoda, bo oprócz dodatku do typowych dań obiadowych, można z nich stworzyć niezwykle wiele kreatywnych i zachęcających potraw. Wystarczy się na kasze kulinarnie otworzyć, a okaże się, że można z nich przygotować nawet przepyszny i lekki deser.

Kiedyś na warsztatach dotyczących przyrządzania ryb i owoców morza, miałam okazję brać  udział w przygotowywaniu tarty z kaszy kuskus. Wspominając warsztaty i idąc tym tropem uznałam, że w podobny sposób można upiec tartę z kaszy jaglanej, dodając do niej jeszcze kakao. Krem do tarty również można zrobić z jaglanki, sprawdziłam to już wiele razy miksując ją na czekoladowy budyń. Połączyłam kilka skojarzeń i tym sposobem powstała czekoladowa tarta jaglana, którą wzbogaciłam o dodatek prażonych w miodzie (lub syropie z agawy) orzechów laskowych.

I co Wy na to? Teraz nam wierzycie, że kasza może być pyszna? :)
Ps. Tarta podobno smakuje trochę jak nutella.
Ps.2. Zapomniałam dodać, że tarta przy okazji jest bezglutenowa.

Czekoladowa tarta jaglana z orzechami/ 24 cm.
  • Spód:
  • 500 g ugotowanej w wodzie lub mleku kaszy jaglanej
  • 50 g mąki jaglanej lub kukurydzianej
  • 20 g gorzkiego kakao
  • 4 łyżki cukru trzcinowego
  • jajko
  • Krem jaglany:
  • 250 g ugotowanej w wodzie lub mleku kaszy jaglanej
  • 100 g orzechów laskowych
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • 2 łyżki gorzkiego kakao
  • 4 łyżki syropu z agawy lub miodu
  • szczypta cynamonu
  • 2 łyżki mleka
  1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
  2. 500 g ugotowanej i ostudzonej kaszy jaglanej łączymy z rozbełtanym jajkiem, kakao, cukrem i mąką. Całość dokładnie mieszamy lub miksujemy, aby otrzymać zwartą masę.
  3. Formę do tary wykładamy przygotowaną masą z kaszy, wyrównując wierzch przyszłego spodu przy pomocy łyżki lub zwilżonej wodą dłoni (wtedy kasza nie będzie się kleić). 
  4. Tortownicę wkładamy do piekarnika i pieczemy spód przez ok. 35 minut w 180 stopniach. Po tym czasie sprawdzamy stan upieczenia tarty i w razie potrzeby wydłużamy czas pieczenia o 5 minut.
  5. W czasie gdy piecze się spód, przygotowujemy krem jaglany. Ugotowaną i ostudzoną kaszę wsypujemy do wysokiego naczynia.
  6. Na suchej patelni prażymy przez kilka minut orzechy laskowe, następnie przekładamy je na czystą ściereczkę i ocieramy o siebie, aby pozbyć się brązowej skórki.
  7. Obrane orzechy ponownie wrzucamy na patelnię, dodajemy 2 łyżki płynnego miodu lub syropu z agawy oraz szczyptę cynamonu (opcjonalnie).
  8. Karmelizujemy orzechy przez ok. 5 minut. Po tym czasie kilka orzechów odkładamy do dekoracji, a do reszty dodajemy połamaną na kawałki czekoladę. Całość mieszamy i zostawiamy na patelni do momentu rozpuszczenia czekolady.
  9. Do naczynia z kaszą dodajemy orzechy w miodzie i czekoladzie. Dodajemy kakao oraz mleko i miksujemy na gładką masę.
  10. Upieczoną tartę z kaszy studzimy. Następnie wykładamy na nią krem i dekorujemy tartę prażonymi orzechami w miodzie.
Tosia

wtorek, 11 marca 2014

Wtorek z kaszą #1: Kasza jaglana w sosie orzechowym z krewetkami


Oszalałam na punkcie kaszy, czyli właściwie okaszałam! Moi najbliżsi naprawdę nie mogą ze mną wytrzymać. Każde możliwe danie przerabiam uwzględniając dodatek kaszy, a do tego wszystkiego cały czas o tym mówię. 

Jakiś czas temu wymyśliłam sobie "wtorek z kaszą". Czemu? Bo kasza jest bardzo zdrowa i do tego pyszna, a ja chciałam się upewnić, że będę ją jeść regularnie. Wtorek z kaszą stał się więc tradycją. Wiedzieli o nim znajomi z pracy (-Hej! Dziś wtorek! Masz kaszę?), wiedziała też Tosia, która po kilku tygodniach we wtorki zaczęła mi smsowo życzyć "szczęśliwego wtorku z kaszą". Mój chłopak z kolei do mojej nowej tradycji nastawił się wrogo. Na każde "dzisiaj wtorek z kaszą!" reagował salwą przekleństw. 

I wiecie co? Powoli namawiam wszystkich. Moja przyjaciółka mieszkająca za morzem poinformowała mnie, że kupiła paczkę kaszy, żeby we wtorek do mnie dołączać, mój chłopak nakłada sobie drugą porcję kaszy jaglanej w sosie orzechowym, a Tosia proponuję mi nowy, kaszowy cykl na blogu.Czy to nie piękne?:)

Mam nadzieję, że uda mi się z Tosią namówić i was do częstszego spożywania kaszy. Jako debiut wybrałam kaszę jaglaną, jedną z najzdrowszych, polskich produktów. Prawdę mówiąc smakowo również odpowiada mi najbardziej. Zrobiłam z nią coś, co normalnie zrobiłabym z makaronem. Dodałam do niej sos orzechowy (na bazie masła orzechowego i mleczka kokosowego) i krewetki. Całość smakowała naprawdę niesamowicie. 

A ty? Czy jadłeś dziś swoją porcję kaszy?:)

Kasza jaglana w sosie orzechowym z krewetkami (2 duże porcje)

- pół szklanki kaszy
- woda*
-ok. pół łyżeczki soli

- pół cebuli
- 1 papryczka chilli**
- 3 ząbki czosnku
- 2 cm świeżego imbiru
- 2 czubate łyżki masła orzechowego
- 165 ml mleczka kokosowego
- 500 g surowych krewetek
- 3 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka masła
- 2 łyżki oliwy
- sól

- sok z limonki
- posiekana świeża kolendra
- poszatkowane orzeszki ziemne (bez soli)

  1. Poszatkuj cebulę, czosnek i chilli.
  2. Przygotuj patelnię, aby zrobić sos i garnek do ugotowania kaszy.
  3. Na patelni rozgrzej oliwę i dorzuć posiekaną cebulę i chilli. Po kilku minutach dorzuć czosnek i smaż ok. 2 minuty. 
  4. Zetrzyj imbir bez skórki na tarce prosto na patelnię. Dodaj masło orzechowe i chwilę podsmażaj aż masło znacznie się stopi. 
  5. Dolej mleczko kokosowe i smaż jeszcze kilka minut, aż wszystko dobrze się wymiesza. 
  6. W tym czasie przesyp kaszę na sitko, przepłucz zimną wodą, a następnie zalej wrzątkiem na sitku (dzięki temu usuniesz goryczkę). 
  7. Przerzuć kaszę do garnka, dodaj wodę i sól i gotuj przez ok. 10 minut od zagotowania, aż kasza wsiąknie całą wodę. 
  8. Poszatkuj kolendrę i orzeszki ziemne.Odstaw na później. 
  9. Wróćmy do sosu. Przypraw go sosem sojowym, jeśli jest za mało słony dodaj sól. Dodaj masło. 
  10. Do gorącego sosu dodaj surowe krewetki i smaż aż zmienią kolor na różowy i od tego czasu dodatkowe kilka minut. Pamiętaj, aby kupić krewetki surowe (szare). 
  11. Ugotowaną kaszę dorzuć do sosu z krewetkami. Całość dobrze wymieszaj. 
  12. Przed podaniem skrop sokiem z limonki, posyp orzeszkami i świeżą kolendrą. 

* Zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu. Ja zwykle nieco ponad dwa razy więcej w stosunku do objętości kaszy
** Użyłam pepperoni, która nie jest bardzo ostra. W przypadku ostrzejszych zmień ilość

Śliwka

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...