Do tej pory skupiłyśmy się na królowej wśród kasz, czyli przepisach z kaszą jaglaną w roli głównej. A przecież nie samą jaglanką miłośnicy kasz żyją!
Kasza jęczmienna jest najczęściej produkowana kaszą w Polsce. Jednocześnie mam wrażenie, że jest trochę niedoceniana. Podaje się ją głównie jako dodatek do mięs i zapomina, że można ją podzielić na trzy typy, a wykorzystać na jeszcze więcej sposobów.
Na przykład uwielbiam krupnik z kaszą perłową, czy lekkie sałatki z pęczaku. Chociaż przyznam się, że zdarzyło mi się kilka razy ugotować sypki pęczak i zjeść jeszcze ciepły z odrobiną masła. To dla mnie danie w stylu comfort food!
Warto też zapamiętać, że to właśnie pęczak spośród kasz jęczmiennych ma najwięcej wartości odżywczych. Zawiera dużo białka i błonnika, obniża poziom cholesterolu we krwi, poprawia wygląd skóry. Do tego jest przepyszny i można z niego przygotować cudownie kremowe risotto, a raczej pęczotto.
Dzisiejsze pęczotto przygotowałam w podobny sposób jak klasyczne risotto. Bulion połączyłam z tartymi buraczkami, sokiem z buraków i octem balsamicznym. W daniu nie zabrakło oczywiście wina i sera, ale zamiast parmezanu wybrałam kozi ser.
Sam proces przygotowywania potrawy trwał odrobinę dłużej niż w przypadku klasycznego risotto (ok. 25 minut), ponieważ kasza potrzebowała jeszcze 10 minut więcej, aby być odpowiednio miękka.
Pęczotto podałam z być może zaskakującymi dodatkami, bo z plastrami awokado, cząstkami grejpfruta i prażonymi orzechami ziemnymi. Musicie mi uwierzyć na słowo, że wszystkie te składniki o dziwo lubią swoje towarzystwo.
Daniem poczęstowałam dwie przyjaciółki, z którymi spędziłam popołudnie, największym komplementem były dla mnie szybko opróżnione talerze i zdziwienie, że kasza może być tak smaczna :)
- 300 g kaszy jęczmiennej pęczak
- 500 ml bulionu z warzyw
- 500 ml soku z buraków
- łyżka octu balsamicznego
- 150 ml czerwonego lub różowego wina
- 500 g buraków
- biała część pora
- 2 łodygi selera naciowego
- 2 ząbki czosnku
- 150 ml mleczka kokosowego
- 5 łyżek masła
- 2 łyżki oliwy
- 100 g śmietankowego koziego sera
- sok z limonki
- sól, pieprz
- Do dekoracji: cząstki grejpfruta, plastry awokado, prażone orzechy ziemne
- Bulion łączymy z sokiem z buraków, octem balsamicznym i podgrzewamy płyn na małym ogniu. Buraki obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, dodajemy do garnka, przyprawiamy go solą. Bulion przez cały czas podgrzewamy na małym ogniu , aby był ciepły.
- Por, seler naciowy i czosnek drobno siekamy.
- W drugim garnku o grubym dnie rozgrzewamy 2 łyżki masła i łyżkę oliwy, wrzucamy czosnek i podsmażamy minutę. Dodajemy por i seler naciowy, przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy 3 minuty. Następnie dodajemy kolejną łyżkę masła i wsypujemy kaszę. Całość mieszamy i podsmażamy kilka minut.
- Wlewamy wino, mieszamy i czekamy aż wyparuje. Następnie wlewamy chochlę ciepłego bulionu, mieszamy, czekamy aż wyparuje i wlewamy kolejną chochlę bulionu. Czynność powtarzamy aż skończy się bulion, a kasz wchłonie płyn i będzie odpowiednio miękka. (U mnie cały etap trwał ok. 30 minut).
- Na koniec dodajemy resztę masła, kremowy kozi ser i mleko kokosowe. Garnek przykrywmay i odstawiamy na 3 minuty.
- Gotowe risotto podawałam z odrobiną koziego sera, filetami grejpfruta, plastrami awokado i prażonymi orzechami ziemnymi.
Jadłam pęczak buraczany w pewnej restauracji, w towarzystwie gęsiny. Pyszne, tak jak pyszny jest pomysł połączenia buraka i grejpfruta :) Czekam na młode buraczki, żeby zrealizować swój pomysł na duet kasza i buraki.
OdpowiedzUsuńo rany ale piękny kolor, no tak trzeba by zrobić :)
OdpowiedzUsuńmniam mniam, trafia to do mnie :D
OdpowiedzUsuńBuraczkowe risotto jadłam i było fenomenalne, czas teraz na pęczotto; )
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem co z tymi burakami.Ścieram i dodaję do bulionu? A co poźniej? Dodajemy je do kaszotto czy wyrzucamy?
OdpowiedzUsuńJestem początkującą kucharka i trochę jeszcze nie łapię co z czym ;-)
Nie ma problemu, już tłumaczę :)
UsuńBuraczki ścieramy na tarce o grubych oczkach i dodajemy do bulionu, który razem z burakami dodajemy z kolei stopniowo do kaszy (już tak jak w przepisie). One również nadają smaku potrawie, więc szkoda je wyrzucać.
Pozdrawiam, Tosia.
Dziękuję za wyjaśnienia :-)
OdpowiedzUsuń