czwartek, 30 lipca 2015

Obiady czwartkowe #11: Pieczone pałki z kurczaka + morelowy sos słodko-kwaśny + frytki z batatów



Dzisiaj (na stole) stawiam pałki. Ktoś zaraz powie, że to strasznie wulgarne, ale nie odpowiadam za skojarzenia czytelników. Miałam na myśli pieczone nóżki z kurczaka!

Nie jadłam i nie przyrządzałam ich całe wieki, nagle poczułam za nimi tęsknotę. Przypomniał mi się smak dzieciństwa, bo w czasach przedszkolnych pieczone udka kurczaka były jednym z moich ulubionych obiadów. Jakoś tak zapomniałam o nich na długi czas, bo Paweł zazwyczaj kręci nosem na pieczoną skórkę. Wszyscy amatorzy pałek doskonale wiedzą, że w skórce jest najwięcej smaku, a to głównie za sprawą marynaty. Ostatecznie zjadł je z apetytem i przyznał, że jednak są bardzo smaczne.

Czwartkowe obiady na blogu powstają zawsze z połączenia kilku elementów, czyli również kilku mniejszych przepisów. Po wybraniu bohatera potrawy nie miałam najmniejszych wątpliwości co do kolejnych dodatków. Wybrałam frytki z batatów, na które miałam ochotę już od dawna, a idealnie komponują się z pieczonym kurczakiem. Do tego można je upiec wspólnie na jednej blasze.

Postawiłam też na sos słodko-kwaśny, który niedawno zupełnie przez przypadek przygotowałam na bazie moreli (bo nie miałam w domu ananasa). Okazało się, że bardzo przypomina smak znanych sosów z sieciówek, słoików i butelek, a przy tym jest intensywniejszy i mniej dżemowy, po prostu domowy. Sprawdziłam nawet skład i okazało się, że w pewnej znanej "restauracji" (pod złotymi łukami) serwują do nugettsów właśnie sos słodko-kwaśny na bazie syropu morelowego.

Całość dopełnia się nawzajem nie tylko smakowo, ale także kolorystycznie. Polecam trzy poniższe przepisy, które można przygotowywać i podawać razem lub zupełnie osobno.

Pałki z kurczaka
  • 6 nóżek z kurczaka
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • łyżeczka ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki wędzonej papryki
  • łyżeczka ziół prowansalskich
  • ząbek czosnku
  • łyżka octu balsamicznego
  • 4 łyżki oleju roślinnego (np. rzepakowego) lub oliwy
  • sól, pieprz
Morelowy sos słodko-kwaśny
  • 5 morel
  • pół papryki
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • 2 cm korzenia imbiru
  • łyżka posiekanej papryczki chilli
  • łyżka posiekanej trawy cytrynowej (można pominąć)
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżka sosu sojowego
  • łyżka oleju roślinnego lub oliwy
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • 2 łyżki miodu lub syropu klonowego
  • 50 ml cydru/piwa/bulionu/wody
  • sól, pieprz
Frytki z batatów
  • batat
  • 1/2 słodkiej papryki
  • 1/2 ostrej papryki
  • 1/4  wędzonej papryki
  • łyżka oliwy
  • szczypta soli 
Pałki:
  1. Mięso myjemy, osuszamy, przyprawiamy solą i pieprzem. Do woreczka lub pojemnika dodajemy przyprawy, posiekany drobno czosnek, ocet i oliwę. Wkładamy pałki z kurczaka, dokładnie mieszamy i marynujemy przez minimum 30 minut. Polecam jednak wstawić mięso na noc do lodówki.
  2. Zamarynowane pałki kładziemy na blasze i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 15 minut w 200 stopniach, następnie zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy jeszcze przez 25-30 minut.
  3. Upieczone pałki z kurczaka serwujemy z frytkami z batatów i sosem słodko-kwaśnym.
 Frytki z batatów:
  1. Batata obieramy i kroimy w paseczki jak duże frytki.
  2. W misce łączymy oliwę i przyprawy. Wrzucamy bataty i krótko mieszamy.
  3. Przyszłe frytki wrzucamy na blachę (u mnie wyłożona pergaminem) i wstawiamy do rozgrzanego pieca.
  4. Frytki pieczemy przez 30 minut w 180 stopniach. Podajemy z sosem słodko-kwaśnym.
 Morelowy sos słodko-kwaśny
  1. W woku lub głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę/olej i podsmażamy posiekaną drobno cebulę, czosnek, imbir, chilli i trawę cytrynową.
  2. Po ok. minucie dorzucamy posiekaną w kostkę paprykę, potrząsamy wokiem i smażymy dwie minuty.
  3. Następnie wrzucamy pokrojone w kostkę morele. Smażymy kolejną minutę.
  4. Dodajemy ocet, miód, koncentrat, sól, pieprz i sos sojowy. Podsmażamy składniki przez 3-4 minut. Następnie wlewamy cydr, zmniejszamy ogień i całość dusimy przez 10 minut.
  5. Po tym czasie przekładamy składniki do wysokiego naczynia i miksujemy blenderem na gładki sos.
 * Pałki kurczaka piekłam przez 15 minut w 200 stopniach, następnie na tę samą blachę wyłożyłam bataty i piekłam całość jeszcze przez 30 minut w 180 stopniach.

Tosia

poniedziałek, 27 lipca 2015

Pieczona kukurydza z masłem czosnkowo-pistacjowym


Tegoroczne lato w Trójmieście jest wyjątkowo złośliwe. Budzę się  wcześnie rano, świeci słońce, zadowolona przebiegam kilka kilometrów w morskiej scenerii i liczę na piękny dzień. Kilka godzin później obserwuję szarugę przez okno, a wychodząc z domu znów nie mogę zapomnieć o parasolu. To nie tak miało być!

Rozpoczął się sezon kukurydziany i przypominam sobie, że rok temu pierwsze kolby zjadłam prosto z grilla, w trakcie wypadu pod namiot na Kaszuby. W tym roku na takie wyprawy trochę nie ma czasu, ale też pogoda do planowania biwaków nie zachęca.

Na poprawę humoru sięgam po kukurydziane kolby wierząc, że jeszcze zjem je tego lata w pełnym słońcu nad grillem.

Na szczęście w wersji domowej mam dwa sprawdzone patenty na kukurydzę: gotuję ją w wodzie z solą i cukrem lub marynuję np. w maśle czosnkowym i opiekam krótko w piekarniku. Dzisiaj wybrałam drugą metodę, a masło czosnkowe wzbogaciłam o miętę oraz pokruszone kawałki solonych pistacji, które przyjemnie podkręcają smak słodkawej kolby :)

Pieczona kukurydza z masłem czosnkowo-pistacjowym/ (3 szt.)
  • 3 kolby kukurydzy
  • 100 g miękkiego masła
  • 50 g obranych pistacji
  • łyżeczka miodu lub syropu z agawy
  • ząbek czosnku
  • garść świeżych listków mięty
  • szczypta soli, świeżo mielony pieprz
  1. Kukurydze obieramy z niteczek, a zewnętrzne liście zostawiamy i odwracamy je na drugą stronę kolby.
  2. W pojemniku malaksera umieszczamy masło, pistacje, miód, posiekany czosnek, zioła i przyprawy. Miksujemy krótko do połączenia składników, pilnując, aby kawałki pistacji nie zostały w pełni rozdrobnione.
  3. Masłem smarujemy kukurydze i kładziemy je na blasze. Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika.
  4. Pieczemy przez 20 minut w 190 stopniach. 
  5. Po upieczeniu kładziemy na każdej kolbie jeszcze po łyżeczce kukurydzy i dekorujemy listkami mięty. Serwujemy na ciepło.
Tosia

niedziela, 26 lipca 2015

Śniadanie do łóżka #192: Bruschetta na cukinii



Często oglądając filmy i czytając książki skupiamy uwagę na głównych bohaterach. Zapominamy, że klimat każdej opowieści tworzą też postacie drugoplanowe. Podobnie dzieje się w kuchni, szczególnie latem.

Stragany uginają się od wielobarwnych owoców, próbujemy nacieszyć się ostatnimi truskawkami, zajadamy się jagodami i czereśniami. Wiele uwagi poświęcamy też "owoco-warzywom", czyli soczystym i pachnących latem pomidorom. A co z warzywami? To najlepszy czas cukinii, doceńmy ją!

W moje ręce trafiły cukiniowe granaty, czyli okrągłe kabaczki. Jakoś tak się przyjęło, że z cukinii można usmażyć placuszki, upiec keks zwany chlebkiem, albo udusić ją w leczo. Te okrągłe najchętniej się faszeruje, ale ja znalazłam dla nich zupełnie inne zastosowanie.

W ten wakacyjny czas, poranki często zaczynam od pomidorowej salsy. Kroję w przeróżny sposób pomidory, skrapiam oliwą z chilli, dodaję ocet balsamiczny, zioła i to co znajdę w kuchni np. ziarna słonecznika, czosnek, parmezan lub kozi ser. Tak przygotowane pomidory zjadam zazwyczaj przegryzając pieczywem lub na grzance tworząc coś w rodzaju bruschetty.

Ostatnio zdarzyło się tak, że rano zastałam pusty chlebak. Prowadzenie na co dzień drugiego bloga o wypieku chleba sprawia, że moja kuchnia zamienia się w małą piekarnię. Zazwyczaj pieczywo rozdaję wśród znajomych, bo piekę go więcej niż możemy zjeść we dwójkę. Czasem jednak po domowym pieczywie pozostają tylko okruchy, wtedy warto wykorzystać ten moment na przygotowanie kreatywnego śniadania.

I właśnie to pusty chlebak sprawił, że postanowiłam plastry okrągłej cukinii zamarynować i krótko upiec, aby stworzyły mi świetną, a przez przypadek jeszcze bezglutenową bazę pod salsę pomidorową :)



Bruschetta na cukinii
  • 2 okrągłe cukinie
  • 4 łyżki oliwy
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • 1/2 łyżeczki wędzonej papryki
  • ząbek czosnku
  • sól, pieprz
Salsa pomidorowa:
  • 4 pomidory 
  • 2 ząbki czosnku
  • posiekana papryczka chilli
  • świeża bazylia, świeża mięta
  • 3 łyżki ziaren słonecznika
  • 2 łyżki oliwy
  • łyżka octu balsamicznego
  • 3 łyżki sera typu feta
  • sól, pieprz 

Cukinia:
  1. Cukinie kroimy w średniej grubości plastry i kładziemy je na desce/tacy. Posypujemy odrobiną soli i zostawiamy na 10 minut, aby puściły sok. Następnie odsączamy z wody przy pomocy ręcznika papierowego. 
  2. W miseczce łączymy oliwę z octem balsamicznym, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, pieprzem i wędzoną papryką.
  3. Rozgrzewamy żeliwną patelnię (lub do grillowania). Plastry cukinii zanurzamy w marynacie i kładziemy na patelni.
  4. Smażymy po ok. 2-3 minuty z każdej strony, następnie przekładamy na blachę wyłożoną pergaminem i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika.
  5. Pieczemy przez 10 minut w 200 stopniach.
  6. Plastry cukinii podajemy z salsą pomidorową, fetą i miętą.
Salsa pomidorowa:
  1. Pomidory kroimy w kostkę, przekładamy do misy. Dodajemy porwane listki świeżej bazylii i mięty, przeciśnięty przez praskę czosnek, posiekane chilli, ziarna słonecznika, oliwę i ocet balsamiczny.
  2. Całość dokładnie mieszamy i przyprawiamy do smaku solą oraz pieprzem.
 Tosia

sobota, 25 lipca 2015

Pavlova ze smażonym agrestem


Straszną mam ostatnio ochotę na słodkie. Wręcz nieposkromioną! Dopada mnie zwykle popołudniami. Zajadałabym się wtedy czekoladą z bakaliami i tartami ze świeżymi letnimi owocami. Ale najbardziej mi ostatnio podchodzi połączenie bezy, kremu i owoców, czyli król deserów- torcik Pavlova.

Kiedyś nie miałam zbyt wielu okazji, aby spróbować dobrze zrobionej Pavlovy. Czasem, gdy widziałam ją gdzieś w karcie z deserami, pozwalałam sobie na kawałeczek, ale nigdy nie miałam do niej łatwego dostępu. Czemu? Bo beza była moim kulinarnym przekleństwem, czymś co nigdy nie wychodziło jak powinno. Moje bezowe próby kończyły się nie kruchą, śnieżnobiałą damą, a brązowawym krowim plackiem. Dramat!

Wszystko się zmieniło od kiedy przetestowałam przepis i wskazówki Moniki. Dzięki nim beza zaczęła zawsze się udawać. Stało się to moim błogosławieństwem i przekleństwem zarazem. Świadomość, że wiem, że spod moich rąk wyjdzie beza idealna, prowadzi mnie już trzeci raz w tym tygodniu do kuchni w celu uzupełnienia bezowych zapasów.

Na straganie aż mieni się od sezonowych owoców, których możecie użyć. Wersja z truskawkami to absolutny klasyk. Lubię też oprócz truskawek pobawić się malinami i jeżynami. Ale największą radość sprawiła mi ostatnio ta wersja ze smażonym agrestem, także zostawię wam ją tutaj. Kto wie, może stanie się też waszym przekleństwem:)

Pavlova ze smażonym agrestem 

Beza:
-150 g białek (białka z około 5 średnich jajek)
- 300 g białego cukru
- szczypta soli
- 1 łyżeczka białego octu winnego
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej

Krem:
- 500 g mascarpone
- 200 g śmietanki kremówki
- 80 g białego cukru
- 1 laska wanilii

Agrest:
- 800 g agrestu
- 1 łyżka masła
- 100 g brązowego cukru

  1. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni, tryb grzania z góry i z dołu.
  2. Przygotuj bezę. W metalowej lub szklanej misce zacznij ubijać białka. Gdy się spienią, dodaj ocet, mąkę ziemniaczaną i szczyptę soli cały czas ubijając. Kontynuując ubijanie zacznij dodawać małe porcje cukru. Czekaj aż cukier dobrze wymiesza się z białkami i dodawaj kolejną porcję. 
  3. Bezową masę wyłóż na wyłożoną papierem do pieczenia blachę i uformuj z niej okrąg. Nie rób idealnie uklepanego okręgu, poszalej z kształtem, zbuduj z małe wierzchołki:) 
  4. Wstaw do piekarnika na 5 minut, następnie zmniejsz temperaturę do 110 stopni i piecz jeszcze 2 godziny. Na ostatnie pół godziny możesz pozostawić bezę w wyłączonym piekarniku. 
  5. Przygotuj agrest. Obetnij twarde końcówki z obu stron. Na patelni rozgrzej masło i dodaj owoce. Zasyp je cukrem i delikatnie wymieszaj. Agrest powinien zacząć puszczać sok. Smaż na małym ogniu aż zmieni kolor na bardziej żółtawy (powinno to potrwać ok. 10 minut). Odstaw do ostygnięcia. 
  6. Przygotuj krem. Ubij kremówkę za pomocą miksera lub trzepaczki. Dodaj do niej mascarpone i wymieszaj łyżką. Dodaj cukier i ziarenka wydrążone z laski wanilii. Dobrze wymieszaj łyżką i wstaw do lodówki. 
  7. Gdy beza będzie gotowa i wystudzona nałóż na nią krem, a następnie agrest. Staraj się nie przenosić na ciasto soku, który wypuścił agrest, jedynie owoce. 
  8. Podawaj od razu lub po schłodzeniu w lodówce. 
Śliwka

czwartek, 23 lipca 2015

Obiady czwartkowe #10: Spaghetti z hummusem i pomidorkami koktajlowymi


Po wyjściu ze szpitala wróciłam do zupełnie odmienionego mieszkania. Nie dość, że wprowadził się do niego mały (choć żarłoczny) dodatek, okazało się, że mój balkon zmienił się nie do poznania. Od pustej, smutnej przestrzeni z jeszcze smutniejszą popielniczką pamiętającą dawne imprezy do tryskającego kolorami, najlepszego miejsca na zjedzenie powolnego śniadania. Wszystko dzięki mojemu narzeczonemu, który przez kilka dni sam zaprojektował doniczki pełne hortensji i aksamitek. Byłam w szoku!

Kwiaty, choć piękne, nie ucieszyły mnie jednak tak bardzo jak dwie doniczki domowych pomidorków koktajlowych. Co prawda weszłam w ich posiadanie, gdy na gałązkach już wisiały małe, zielone sztuki, a nie wyhodowałam ich od początku, satysfakcja z ich zrywania była wielka. A smak? To czy naprawdę są tak pyszne jak mi się wydaje musiałoby zostać zmierzone przez kogoś obiektywnego, ja podchodzę do nich jak do moich małych dzieci.


Zawsze ciężko podjąć decyzję do czego użyć tak misternie hodowane skarby. Na pierwszy rzut poszła bruschetta, która jest piękną pochwałą pomidora. A ostatnie zbiory wykorzystałam do dzisiejszego, czwartkowego obiadu.

Z pewnością każdy z was zaznajomiony jest ze smakiem hummusu. Świetnie smakuje rozsmarowany po świeżej kromce chleba. Ale czy próbowaliście kiedyś użyć go jako sos do makaronu? Ja dzisiaj po raz pierwszy i jestem zachwycona. W towarzystwie pomidorków tworzą naprawdę udaną spółkę. I pyszny, pożywny obiad.

Spaghetti z hummusem i pomidorkami koktajlowymi (4 porcje)

- 300 g makaronu
- 1,5 łyżki soli (do wody)
- 1 łyżka oliwy (do wody)

Hummus: 
- 240 g odsączonej ciecierzycy z puszki (zachowujemy zalewę)
- 3 łyżki zalewy z ciecierzycy
- 3 łyżki tahini
- 1 ząbek czosnku
- sok z połowy cytryny
- 1 łyżka oleju sezamowego
- płaska łyżeczka kuminu
- sól

- 300 g pomidorków koktajlowych
- 2 łyżki oliwy

  1. Wrzuć składniki na hummus do blendera i zmiksuj na gładką masę. Dosól do smaku. Odstaw na później. 
  2. W dużym garnku wlej wodę na makaron. Dodaj 1,5 łyżki soli i 1 łyżkę oliwy. Gdy zagotuje się woda gotuj zgodnie z instrukcją na opakowaniu (ilość minut podana dla makaronu al dente). 
  3. Gdy makaron się gotuje, na dużej patelni rozgrzej oliwę na małym ogniu. Dodaj pomidorki koktajlowe i podsmaż kilka minut. 
  4. Gdy makaron się ugotuje, odcedź go na sitku i dodaj na patelnię z pomidorkami. Dodaj hummus na patelnię i wymieszaj dobrze z makaronem i pomidorkami. 
  5. Podawaj od razu.
Śliwka

środa, 22 lipca 2015

Zapiekanki z kurkami, porzeczkami i rukolą



Nie przyszła góra do Mahometa, to przyszedł Mahomet do góry, czy jakoś tak. Od kilku dni miałam ogromną ochotę na zapiekankę, ale nie było mi po drodze do żadnego miejsca serwującego te rarytasy. Nie bez powodu użyłam słowa miejsca, ponieważ kiedyś byłoby to oczywiste, że mam na myśli budkę. Od jakiegoś czasu zapiekanki mogą jeść też hipsterzy w foodtruckach lub małym lokalach ze ścianami z cegły. Polskie brushetty przeszły małą reinkarnację, chociaż wciąż królują w cebulowych kręgach.

Oczywiście wiadomo, że typowe zapiexy z pieczarkami z budki smakują tylko dobrze, gdy są chrupane w środku nocy, w imprezowym nastroju. Jedzenie ich z przymkniętymi oczami na przystanku autobusowym i kapanie sosu czosnkowego na chodnik ma swój urok. Dawno ich jednak nie jadłam (do kebaba w czerwcu się przyznaję) i koniecznie musiałam to nadrobić.

Niestety w ciągu dnia mrożone zapiekanki nie smakują już tak dobrze. Nagle okazuje się, że wcale nie są chrupiące, a z wierzchu to co wydaje się być sosem jest w rzeczywistości topionym wyrobem seropodobnym. Pewnie trochę przesadziłam, ale chciałam zakończyć pointą, że w domu można je zrobić lepiej :)

Przepis na klasyczne zapiekanki z pieczarkami jest już na blogu, dlatego dzisiaj postanowiłam trochę zaszaleć i je odpicować. Zamiast sosu pomidorowego wybrałam domową konfiturę porzeczkową (można zastąpić kupną) z dodatkiem różowego pieprzu i octu balsamicznego. Pieczarki zastąpiłam smażonymi kurkami, które przykryłam kulkami mini mozzarelli i wiórkami parmezanu. Bagietki najpierw podpiekłam, a dopiero później ozdobiłam je dodatkami. To dosyć istotna sprawa, która wpływa na ich chrupkość. Upieczone bagietki serwowałam z rukolą. Dobry zapieks nie jest zły!


Zapiekanki z kurkami, porzeczkami i rukolą/ 4 sztuki
  • 2 bagietki
  • 100 g kurek
  • mała cebula
  • ząbek czosnku
  • listki rozmarynu
  • łyżka oliwy
  • kulki mozzarelli
  • kawałek parmezanu
  • rukola
  • sól, pieprz
Sos:
  • 250 g konfitury porzeczkowej
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka posiekanego chilli
  • łyżeczka różowego pieprzu
  1.  Na patelni rozgrzewamy oliwę i podsmażam posiekaną drobno cebulę z czosnkiem i rozmarynem. Po kilku minutach dodajemy umyte i osuszone kurki. Smażymy przez kolejynch kilka minut. Grzyby przyprawiamy solą i pieprzem i studzimy.
  2. Różowy pieprz rozgniatamy w moździerzu i dodajemy do konfitury porzeczkowej razem z oliwą, octem i chilli.
  3. Bagietki przekrawamy wzdłuż na pół. Kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Podpiekamy 5 minut w 200 stopniach. 
  4. Podpieczone bagietki smarujemy konfiturą porzeczkową, wykładamy kurkowy farsz i przykrywamy kulkami mozzarelli oraz i wiórkami parmezanu.
  5. Tak przygotowane bagietki podpiekamy przez 6 minut w 200 stopniach.
  6. Podajemy na ciepło z rukolą.
Tosia

niedziela, 19 lipca 2015

Śniadanie do łóżka #191: Placuszki "cztery sery" z karmelizowanymi wiśniami


Od pierwszego wejrzenia można się zakochać, ale także mylnie ocenić. Patrząc na zdjęcie mojego dzisiejszego śniadania pewnie każdy pomyśli, że to  klasyczne pankejki z wiśniami. Jest w tym sporo racji, nie są one jednak przygotowane na słodko :)

Do ciasta na placuszki przemyciłam cztery sery, które uśmiechały się do mnie rano z lodówki: parmezan, mozzarellę, ser typu feta oraz brie. Ich dodatek sprawił, że sery apetycznie rozpuszczały się w trakcie smażenia. Skojarzyło mi się to z turystycznym rarytasem - grillowanym oscypkiem, który zazwyczaj podawany jest z żurawiną. W końcu nie od dziś wiadomo, że sery uwielbiają się z kwaśnymi owocami. I tym tropem myślenia sięgnęłam po wiśnie, które zostały mi po wczorajszym pieczeniu brioszki na piknik.

Wiśnie krótko podsmażyłam z rozmarynem oraz chilli i karmelizowałam w miodzie z octem balsamicznym. Słodko-kwaśno-pikantne owoce idealnie skomponowały się ze smakiem serowych placuszków. Myślę, że równie świetnie sprawdziłaby się tutaj porzeczka. Polecam takie połączenie, szczególnie w najlepszym okresie owocowym!


Placuszki "cztery sery" z karmelizowanymi wiśniami/ (ok. 15 sztuk)
Ciasto:
  • 350 g mąki pszennej typ 650
  • 450 ml mleka
  • 2 jajka
  • 200 g serów (mozzarella, parmezan, ser typu feta, brie)
  • 3 łyżki oliwy
  • 3/4 łyżeczki sody oczyszczonej lub proszku do pieczenia
  • łyżeczka soli
 Wiśnie:
  • 300 g wiśni z pestkami
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 3 łyżki miodu
  • łyżka octu balsamicznego
  • listki rozmarynu
  • sól, pieprz
Placuszki:
  1.  Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy sodę i sól. Sery drobno kroimy lub ścieramy na tarce. Dodajemy do suchych składników.
  2. Jajka rozbełtujemy z mlekiem i oliwą, wlewamy do misy z mąką i mieszamy trzepaczką do połączenia składników.
  3. Rozgrzewamy patelnię i delikatnie skrapiamy oliwą. Wykładamy po 2 łyżki ciasta na placuszek i smażymy je po ok. 2-3 minuty z każdej strony.
  4. Placuszki podajemy na ciepło z wiśniami i rozmarynem.
Wiśnie:
  1. Wiśnie myjemy i drylujemy.
  2. W rondelku rozgrzewamy oliwę, smażymy posiekane chilli z listkami rozmarynu.
  3. Po minucie wrzucamy wiśnie i podgrzewamy przez kilka minut.
  4. Gdy owoce puszczą sok, zwiększamy ogień, dodajemy miód i ocet balsamiczny.
  5. Przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy aż sos się zredukuje i zgęstnieje.
 Tosia

czwartek, 16 lipca 2015

Obiady czwartkowe #9: Pyzy z mięsem + karmelizowane kurki



Systematyczne prowadzenie bloga wymaga czasem sprytu i kompromisu. Staram się zawsze, aby w naszych seriach tematycznych nie było przerw, czyli o to, by w każdą niedzielę pojawił się śniadaniowy przepis, a w każdy czwartek propozycja obiadu. Czasem zdarzy się mała wpadka, ale nie tym razem :)

Już kilka dni temu wiedziałam, że cały czwartek spędzę na wsi na Kaszubach fotografując krowy. Śliwka już powoli wraca z urlopu od blogowania (pierwszy wpis świeżo upieczonej mamy), dlatego opieka nad obiadowym wpisem pozostała jeszcze na moich barkach. Uznałam, że luki na blogu nie chcemy i przygotowałam czwartkowy wpis już we wtorek. Przyznałam się Wam do małego oszustwa już na Snapchacie, a teraz przyszedł czas na pokazanie efektów.

Uwielbiam wszelkiego rodzaju kluchy, kluski i kluseczki, czyli wszystkie potrawy mączne, które można własnoręcznie uformować. Rozpoczyna się sezon na kurki, więc w ramach wielkiej inauguracji przygotowałam jajecznicę (zdjęcie na Instagramie). Następnie pomyślałam pierogach z mięsem i kurkami (przepis). Rok temu cieszyły się u mnie sporą popularnością, bo lepiłam je kilkakrotnie.

Przypomniałam sobie jednak, że wielkie lepienie pierogów mam zaplanowane na przyszły tydzień, więc połączenie mąka+mięso+kurki sprawdzę tym razem w innej formie. Wybór padł na pyzy ziemniaczane!

Zdaję sobie sprawę, że kwestia nazewnictwa zależy od regionu, w którym się mieszka i tradycji rodzinnych. Z tego co kojarzę dla niektórych pyzy to coś w rodzaju pampuchów, czyli drożdżowych bułeczek gotowanych na parze. Z kolei to co prezentuję w ramach przepisu to dla nich po prostu knedle ziemniaczane z mięsem. Jakoś tak knedle pasują mi na słodko z rabarbarem lub śliwkami. W wersji wytrawnej w moim słowniku noszą nazwę pyz.

Ostatecznie to tylko litery, a przecież liczy się smak! Bezglutenowe (bo z mąką ziemniaczaną), okrągłe kluchy z odpowiednio doprawionym farszem mięsnym i karmelizowanymi kurkami to połączenie idealne!

Pyzy z mięsem/ (8-10 szt.)

Ciasto:
  • 550 g puree ziemniaczanego
  • 150 g mąki ziemniaczanej
  • żółtko
  • sól
Farsz:
  • 600 g mielonego mięso wołowo-wieprzowego
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1/4 papryczki chilli
  • listki świeżego rozmarynu
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżka sosu sojowego
  • 5 łyżek tartego parmezanu
  • żółtko
  • 4 łyżki bułki tartej
  • łyżeczka musztardy
  • 2 łyżki oliwy
  • sól, pieprz
Kurki:
  • 150 g kurek
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • 1/4 papryczki chilli
  • 2 łyżki masła
  • łyżka oliwy
  • łyżka miodu
  • łyżka octu balsamicznego
  • sól, pieprz
  • posiekany koperek, listki rozmarynu 
Pyzy:
  1.  Podsmażamy posiekaną drobno cebulę z czosnkiem i chilli. Po kilku minutach dodajemy mielone mięso, listki rozmarynu, przyprawiamy solą, pieprzem octem balsamicznym i sosem sojowym. Smażymy przez ok. 4-5 minut, aż mięso zmieni kolor.  Studzimy.
  2. Do ostudzonego mięsa dodajemy żółtko, tarty parmezan, musztardę i bułkę tartą. Mieszamy.
  3. Chłodne puree ziemniaczane łączymy z mąką ziemniaczaną, żółtkiem i solą. Wyrabiamy masę krótką chwilę do połączenia składników, pilnując, aby ciasto nie lepiło się do rąk.
  4. Nakładamy dwie łyżki masy ziemniaczanej na rękę i delikatnie spłaszczamy tworząc okrągły placek. Na środku wykładamy dwie łyżki farszu i zbieramy boki ciasta ku środkowi. Formujemy okrągłą kulę i kładziemy ją złączeniem ku dołowi na tacy.
  5. Tak przygotowane pyzy gotujemy we wrzącej i osolonej wodzie przez ok. 6 minut. Następnie odsączamy z wody i podajemy z karmelizowanymi kurkami oraz parmezanem. Pyzy można również odsmażać.
Kurki:
  1. Kurki myjemy i osuszamy. Małe grzyby zostawiamy w całości, mniejsze drobno kroimy.
  2. Na maśle i oliwie podsmażamy posiekaną drobno cebulę z czosnkiem i chilli.
  3. Po ok. 3 minutach wrzucamy grzyby i podsmażamy przez kilka minut na dużym ogniu, aż kurki puszczą wodę.
  4. Następnie dodajemy ocet balsamiczny, miód, sól i pieprz. Karmelizujemy jeszcze 2-3 minuty.
  5. Do kurek dodajemy posiekane zioła i studzimy. 
Tosia

poniedziałek, 13 lipca 2015

Kisiel wiśniowy z kardamonem i miętą


Mam wrażenie, że przed chwilą zaczął się czerwiec, a okazuje się, że mamy już połowę lipca! Raduję się latem, ale jednocześnie odczuwam pewnego rodzaju strach, że nie zdążę się nacieszyć wszystkimi sezonowymi produktami i wakacyjną atmosferą.

Na straganach i w warzywniakach można znaleźć obecnie tak wspaniałe dary natury, że aż trudno się ograniczyć do kilku owoców i warzyw. Po dzisiejszej wyprawie na pobliski ryneczek, wróciłam do domu między innymi z wiśniami. Już wczoraj pojawiły się u mnie na śniadaniu w formie chutney, a konkretnie na grzankach z camembertem (zdjęcie na Instagramie). A dziś przyszedł czas na prawdziwą wiśniową klasykę - KISIEL. Latem wszelkie opcje z proszku są moim zdaniem zabronione!

Domową wersję robi się naprawdę szybko, a można serwować praktycznie o każdej porze dnia. Na śniadanie z granolą i kaszą jaglaną, na obiad z makaronem jako owocową zupę, na podwieczorek zupełnie zwyczajnie, a na kolację z jogurtem i listkami mięty.

Poniżej szybki klasyczny przepis, który podkręciłam dodatkowo kardamonową nutą. Jeśli jednak nie przepadacie za specyficznym posmakiem tej korzennej przyprawy to można z niej śmiało zrezygnować :)


Kisiel wiśniowy z kardamonem i miętą/ (2-4 porcje)
  • 500 g wiśni z pestkami
  • 3-4 łyżki cukru
  • 2 i 1/2 szklanki wody (625 ml)
  • strąk kardamonu
  • łyżka soku z cytryny
  • 3 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
Dodatki:
  • granola
  • ugotowana kasza jaglana
  • mięta
  1. Wiśnie drylujemy i wrzucamy bez pestek do rondla. Zostawiamy 1/2 szklanki zimnej wody, resztą zalewamy owoce. Dodajemy cukier.
  2. Kardamon wrzucamy do moździerza, rozgniatamy, a otrzymaną przyprawę delikatnie ucieramy i dodajemy do wiśni. Gotujemy przez ok. 5 minut. 
  3. Do 1/2 szklani z wodą dodajemy mąkę ziemniaczaną, intensywnie mieszamy, aby nie powstały grudki.
  4. Do mącznej mikstury dodajemy 2 łyżki soku powstałego w trakcie gotowania owoców. Mieszamy i wlewamy go gotujących się wiśni.
  5. Całość gotujemy jeszcze przez ok. 2-3 minuty, w tym czasie cały czas mieszamy kisiel i pilnujemy, aby zgęstniał bez grudek.
  6. Kisiel podajemy na ciepło lub na zimno. Deser podałam z listkami mięty, granolą i kaszą jaglaną.
Tosia

niedziela, 12 lipca 2015

Śniadanie do łóżka #190: Tosty francuskie ze smażonym agrestem


Jakby tu zacząć? Co właściwie napisać? Trochę mnie tu nie było, a to dlatego, że dwa tygodnie temu na świat przyszło moje dziecko.

Chciałabym napisać o moich odczuciach, wrażeniach z pierwszych dni bycia mamą, ale nie mogę znaleźć słów, które zdołały by to opisać. Nasze życie przewróciło się do góry nogami, wszystkie wcześniejsze problemy stały się błahe i zupełnie nieistotne. Żyjemy zupełnie innym trybem, od karmienia do karmienia, nie zważając na to, która właściwie jest godzina. I mimo, że minęły dopiero dwa tygodnie, ja już zdążyłam zapomnieć, jak wyglądało nasze życie wcześniej. Jestem najbardziej zmęczona w życiu i jednocześnie najszczęśliwsza na świecie. Totalna abstrakcja.

Gdy wreszcie wyszłam do ludzi, już podczas drugiego spaceru skierowałam koła wózka w stronę warzywniaka. Zaskoczyły mnie maliny, porzeczki, kurki i agrest. I pomyślałam ponownie, że niby nie było mnie dosłownie chwilkę a nawet stragany zmieniły się nie do poznania.

Oczywiście na wszelki wypadek zaopatrzyłam się we wszystko. Potem tylko stałam w kuchni wpatrując się w agrest i porzeczki, licytując się sama ze sobą, które z nich lepiej się sprawdzą w dzisiejszym przepisie śniadaniowym. Padło na agrest, który mnie nie zawiódł.

Tosty francuskie zrobiłam moją ulubioną metodą, z chrupiącą, cukrową skórką z obu stron. Kwasowość agrestu idealnie się tu wpasowała.

Tosty francuskie ze smażonym agrestem (2 porcje)

Tosty:
- 4 grube kromki chałki
- 2 jajka
- 4 łyżki mleka
- szczypta soli
- 2 łyżki brązowego cukru

- masło klarowane- do smażenia

Smażony agrest:
- 250 g agrestu
- 2 łyżki brązowego cukru
- 1 łyżka masła klarowanego
- 1 łyżka koniaku/rumu

  1. Przygotuj agrest, Odetnij twarde końcówki z obu stron. Rozgrzej masło na patelni, wrzuć owoce i zasyp cukrem. dodaj również koniak lub rum. Smaż aż agrest zacznie puszczać sok (powinno to potrwać ok. 5-10 minut). Odstaw na bok, 
  2. W miseczce roztrzep widelcem jajka z mlekiem i solą. Zamocz kromkę chałki w jajeczno-mlecznej masie z dwóch stron, tak aby masa lekko wsiąkła w kromkę, ale nie bardzo nią przesiąkła. 
  3. Rozgrzej masło klarowane na patelni na średnim ogniu.
  4. Posyp zamoczoną w masie kromkę z jednej strony brązowym cukrem i połóż na patelni tą stroną w dół. Smaż aż zarumieni się z jednej strony, następnie posyp cukrem wierzch kromki i przerzuć ją, aby usmażyła się z drugiej strony. 
  5. Powtarzaj czynności w stosunku do każdej z kromek. 
  6. Wyłóż usmażone kromki na papierowym ręczniku, aby odsączyć je z tłuszczu. 
  7. Podawaj z agrestem, który możesz jeszcze podgrzać na patelni na chwilę przed końcem smażenia tostów. 
Śliwka

czwartek, 9 lipca 2015

Obiady czwartkowe #8: Grillowany łosoś + ziołowe podpłomyki + salsa z ananasa i ogórka



Nie od dziś wiadomo, że na burczymiwbrzuchu staramy się gotować sezonowo. Nawet zarymowałam, chociaż tego nie planowałam :)

Nie dość, że publikując przepisy kieruję się często sezonowymi produktami, to jeszcze staram się, aby potrawy były adekwatne do pory roku i potrzeb czytelników. Chociaż tak naprawdę podobną zasadą kieruję się też w mojej domowej stołówce. Dlatego latem nie gotuję garów pełnych gulaszy i bigosów, a zimą nie miksuję owoców na sorbety. W wakacje staram się też spędzać mniej czasu w kuchni, aby nie marnować pięknej pogody, a dopiero jesienią wracam do bardziej skomplikowanych potraw. Wiadomo jednak, że czasem wejdę do kuchni, aby godzinami korzystać z darów lata i przerabiać je na wiele sposobów, ale nie dziś.

Reguła ta tyczy się także codziennych obiadów. Latem rzadziej mam ochotę na ziemniaki i gęste sosy, za to zimą takie potrawy wręcz ubóstwiam. I chociaż dzisiaj akurat nie było zbyt upalnie, zgodnie z porą roku przygotowałam obiad szybki i lekki.

Łososia zamarynowałam w syropie klonowym i soku z cytryny, a dla podkręcenia dodałam różowego pieprzu. Rybę wrzuciłam na ruszt elektrycznego grilla, ale tak naprawdę podobnie można postąpić z patelnią do grillowania.

Podpłomyki to moja najnowsza miłość, wpadłam na tę recepturę przygotowując ormiańskie chlebki lawasz. Okazało się, że można je zrobić z ciasta bardzo podobnego do tego na pierogi. A do smaku można do ciasta dodawać zioła, czosnek czy przyprawy. Podpłomyki robi się bardzo szybko i można w nie zawijać różne cuda, to świetna alternatywa dla chemicznej, sklepowej tortilli.

Dodatkiem dopełniającym danie jest tutaj lekka i orzeźwiająca salsa. Nie przygotowałam jej może z typowo sezonowych produktów, ale jej charakter zdecydowanie pasuje do atmosfery lata. Ananas, ogórki, chilli i mięta. Tak przygotowaną salsę zawijamy w podpłomyki razem z grillowanym łososiem. A jeśli brakuje Wam czegoś mokrego - wystarczy polać z wierzchu sosem słodko-kwaśnym, taki z butelki będzie ok, jeśli jego skład jest do zniesienia.

Grillowany łosoś w różowym pieprzu / 2 porcje
  • 300 g łososia 
  • sok z 1/2 cytryny
  • łyżeczka syropu klonowego lub miodu
  • łyżeczka oliwy z chilli
  • różowy pieprz
  • sól

Ziołowe podpłomyki
  • 160 g mąki pszennej typ 550 lub 500
  • 110 ml letniej wody
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka soli
  • 4 łyżki posiekanych ziół (u mnie koperek i szczypiorek)
Salsa z ananasa i ogórka
  • 1/2 świeżego ananasa
  • 2-3 ogórki gruntowe
  • 1/2 papryki
  • 1/4 papryczki chilli
  • listki świeżej mięty
  • łyżeczka oliwy z chilli
  • łyżeczka syropu klonowego lub miodu
  • sok z 1/2 limonki
  • sól, pieprz

Podpłomyki:
  1. Mąkę wsypujemy do misy lub na stolnicę. Dodajemy sól i posiekane zioła.
  2. Powoli wlewamy letnią wodę na przemian z oliwą i wyrabiamy krótko ciasto, aż będzie elastyczne.
  3. Zostawiamy je pod przykryciem na min. 10 minut lub wstawiamy na dłużej do lodówki.
  4. Ciasto dzielimy na 4 części, delikatnie podsypujemy mąką i wałkujemy na cienkie placki.
  5. Smażymy je na suchej patelni po ok. 30-60 sekund z każdej strony.
  6. Podpłomyki serwujemy do razu lub podgrzewamy przed podaniem krótko na patelni.
Salsa:
  1. Ananasa i paprykę siekamy w drobną kostkę. Ogórki obieramy co drugie pasmo, przekrawamy wzdłuż na pół, wydrążamy środek (jeśli są soczyste) i kroimy w kosteczkę. Chilli drobno siekamy.
  2. Mieszamy składniki salsy, dodajemy listki świeżej mięty, syrop klonowy, oliwę, sok z limonki i przyprawy. Odstawiamy do "przegryzienia".
Łosoś:
  1. Rybę myjemy, osuszamy, usuwamy z ości, dzielimy na mniejsze filety (u mnie 3 małe) i przekładamy do miseczki lub na tacę. Przyprawiamy z obu stron solą i różowym pieprzem. Skrapiamy sokiem z cytryny, syropem klonowym i oliwą. Zostawiamy w marynacie na minimum 20 minut.
  2. Zamarynowanego łososia kładziemy na rozgrzanym grillu/patelni do grillowania/patelni zwykłej. Grillujemy przez 4 minuty z jednej strony, następnie skrapiamy pozostałą marynatą i grillujemy przez kolejne 3-4 minut. Podajemy na ciepło z salsą i podpłomykiem. 
Tosia

środa, 8 lipca 2015

Jagodzianki z marcepanem




Nie wyobrażam sobie lata bez jagodzianek! Na początku każdego sezonu jagodowego czekam, aż ceny na niebieskie owoce odrobinę spadną i szybko zabieram się za wypiek bułeczek. Jakoś tak przyjęłam zasadę, że co roku piekę je trochę inaczej, dlatego na blogu ukazało się już kilka przepisów.

Były jagodzianki z białą czekoladą, czekoladowe jagodzianki, a dziś przyszedł czas na ich trójkątną wersję z marcepanem. Mam wrażenie, że za każdym razem wychodzą coraz smaczniejsze. Może dlatego, że z roku na rok znam się z ciastem drożdżowym coraz lepiej, a to przekłada się na jakość wypieku. Sekretem tego przepisu jest powolne dodawanie do wyrabianego ciasta kawałeczków zimnego masła. Oprócz samej receptury na ciasto, polecam wszystkim dodatek marcepanu, bardzo apetycznie dopełnia smak słodko-kwaśnych jagód.

Jagodzianki upiekłam dziś spontanicznie i trochę się martwiłam co zrobię z taką ilością słodkich bułeczek. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, najpierw zapakowałam trzy lukrowane sztuki dla znajomych, a przed chwilą miałam w domu nalot niezapowiedzianych gości, więc zaskoczyłam ich jagodową niespodzianką. Wzięli też na wynos na śniadanie, więc ostatecznie okazało się, że upiekłam ich za mało :)

Trójkątne jagodzianki z marcepanem/ (8-9 sztuk)

Ciasto:
  • 600 g mąki pszennej typ 550
  • 50 g cukru
  • 7 g suszonych drożdży instant
  • 50 g zimnego masła
  • 2 jajka
  • 300 ml letniego mleka
  • szczypta soli
Farsz:
  • 500 g jagód
  • 200 g marcepanu
  • 3 łyżki cukru
Wierzch:
  • białko jajka
 Lukier:
  • 100 g cukru pudru
  • 2-3 łyżki letniej wody

  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy cukier, suszone drożdże, rozbełtane jajka, sól.
  2. W rondlu podgrzewmay mleko, aby było letnie. Wlewamy płyn do suchych składników i wyrabiamy ciasto mikserem przez ok. 5 minut.
  3. Następnie dodajemy po kawałeczku zimnego masła i dalej miksujemy, aż ciasto je wchłonie.
  4. Elastyczne ciasto zostawiamy w misce, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na godzinę do wyrośnięcia.
  5. W tym czasie jagody mieszamy z cukrem i kawałkami marcepanu.
  6. Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószony mąką blat. Dzielimy na 8-9 części. Każdą z nich wałkujemy na mały prostokąt, wykładamy po ok. 2 łyżki nadzienia i zlepiamy ciasto jak pierogi.
  7. Tak uformowane jagodzianki kładziemy w odstępach na blasze wyłożonej pergaminem. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 30 minut w ciepłym miejscu.
  8. Wyrośnięte jagodzianki smarujemy z wierzchu białkiem i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 15 minut w 190 stopniach.
  9. Studzimy na kuchennej kratce. W tym czasie cukier puder łączymy z letnią wodą. Powstałym lukrem dekorujemy jeszcze ciepłe jagodzianki.
Tosia

poniedziałek, 6 lipca 2015

Śniadanie do łóżka #189: Dutch Baby z owocami leśnymi




Wybaczcie, że wczoraj na burczymiwbrzuchu nie pojawił się śniadaniowy wpis, ale trudno upalny weekend spędzać przed monitorem i klawiaturą. Szybko nadrabiam zaległości niezwykle apetycznym przepisem!

Dutch baby to coś pomiędzy pieczonym omletem a naleśnikiem. W wolnym tłumaczeniu oznacza "holenderskie dziecko", ale podobno wcale nie wywodzi się z Holandii, a ze Stanów. Przyznam, że nie ma to dla mnie większego znaczenia. Ważne, że omlet jest niesamowicie smaczny i można go ozdobić sezonowymi owocami. Wybrałam do tego porzeczki, agrest i truskawki.

Pieczony omlet wyróżnia się kosmicznym kształtem. Takie efekt można uzyskać wylewając ciasto naleśnikowe na rozgrzaną patelnię z topionym/klarowanym masłem. Formę wkładamy do piekarnika i po 12 minutach można już śniadanie zanosić do łóżka :)

Ps. A przy okazji chciałam Wam dać cynk, że Śliwka ma dziś urodziny - sto lat!


Kakaowy Dutch Baby z owocami leśnymi /(2 porcje)
  • 50 g masła
  • 3 jajka
  • 150 ml mleka
  • 120 g mąki pszennej
  • 1-2 łyżki kakao
  • łyżka cukru
  • szczypta soli
Do podania:
  • owoce leśne (u mnie agrest, czarna i czerwona porzeczka, truskawki)
  • cukier puder
  1. Piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni. Na żeliwną patelnię wrzucamy masło i wstawiamy do piekarnika na kilka minut, czekając aż się roztopi.
  2. W tym czasie łączymy jajka z mlekiem, mąką, cukrem i solą. Mieszamy trzepaczką lub miksujemy blenderem na gładkie ciasto.
  3. Gdy masło na patelni się roztopi, wlewamy na nie ciasto i wstawiamy do piekarnika. Tak przygotowany omlet pieczemy przez ok. 12 minut.
  4. Wyciągamy z piekarnika, dekorujemy owocami i posypujemy cukrem pudrem. Kroimy w trójkąty i podajemy na ciepło.
Tosia

piątek, 3 lipca 2015

Herbaciana granita z syropem z czarnego bzu i porzeczką




Nareszcie do Trójmiasta zawitała prawdziwie wakacyjna pogoda. Tak to jest, że w ciągu roku ubolewamy z powodu niskich temperatur, a kiedy w końcu robi się ciepło, pojawia się pretekst do narzekania na upały. Ja nie stękam i nie sapię, po prostu znajduję szybkie rozwiązanie i radzę sobie sprytnie ze skwarem.

Nie od dziś wiadomo, że dla ochłody najlepsze są lody, ale można sobie także osładzać życie innymi mrożonymi deserami np. granitą. Wystarczy zaparzoną i ostudzoną herbatę połączyć z syropem i sokiem z cytryny i taką mieszankę wstawić na minimum 3-4 godziny do zamrażalnika.

Po tym czasie otrzymujemy coś pomiędzy kruszonym lodem, a sorbetem! Świetnie smakuje z owocami, w trakcie jedzenia szybko się topi, dlatego na koniec można wypić z dna szklanki smaczny mrożony napój :)

Do granity użyłam syropu z kwiatów czarnego bzu, który ostatnio zrobiłam wykorzystując czerwcowo-lipcowe dary natury. Oczywiście można także użyć syropu kupnego lub o zupełnie innym smaku. Na blogu mamy np. przepis na syrop truskawkowy, rozmarynowy, z pędów sosny  albo korzenny. W połączeniu z zieloną mrożoną herbatą prawie każdy smak się świetnie sprawdzi.

Polecam także przepisy Śliwki z poprzednich sezonów na alkoholowe granity. W wersji gin&tonic lub arbuzowej z szampanem.


Herbaciana granita
  • 300 ml zaparzonej zielonej herbaty
  • 300 ml syropu z czarnego buz
  • 150 ml wody
  • sok z cytryny
  • czerwona porzeczka
Syrop z czarnego bzu z limonką
  • 4 szklanki kwiatostanów czarnego bzu
  • 1 litr wody
  • 500 g cukru
  • limonka
Granita:
  1. Zaparzoną i ostudzoną herbatę mieszamy z wodą, syropem z bzu i sokiem z cytryny.
  2. Przekładamy do lodówki i wkładamy do zamrażalnika na minimum 3-4 godziny.
  3. W między czasie, co 30-60 minut warto granitę pomieszać szybko widelcem.
  4. Przed podaniem zeskrobujemy granitę widelcem lub blendujemy ją krótko przy pomocy malaksera. Podajemy z owocami czerwonej porzeczki.
 Syrop:
  1. Po zebraniu kwiatów kładziemy je na tacy na godzinę, aby "lokatorzy" mogli je opuścić.
  2. Następnie odcinamy nożyczkami łodygi, a kwiaty przekładamy do dużej miski. Dodajemy plastry limonki.
  3. Do rondla wsypujemy cukier, zalewamy wodą i gotujemy ok. 10 minut, aż syrop zacznie gęstnieć.
  4. Syropem zalewamy kwiaty, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na dobę lub dwie.
  5. Po tym czasie odsączamy syrop z kwiatów na sicie. Przelewamy go do rondla i podgrzewamy.
  6. Ciepły syrop wlewamy do szklanych butelek lub słoików. Tak przygotowany syrop można dodatkowo pasteryzować.
Tosia

czwartek, 2 lipca 2015

Obiady czwartkowe #7: Szafranowy kuskus z groszkiem + mule po marynarsku



Ahoj morskie wilki! Pamiętacie, że w czwartki na burczymiwbrzuchu królują obiady? W dzisiejszym jadłospisie szef kuchni poleca mule po marynarsku.

Może się wydawać, że to skomplikowane danie, ale tak naprawdę jest banalne w przygotowaniu. Największą trudność sprawia chyba kupienie skorupiaków, ich wyczyszczenie oraz wybranie, które małże należy wyrzucić (wszystko wytłumaczyłam w przepisie). Dalej sprawa przedstawia się już naprawdę przyjemnie. Wystarczy zrobić szybki sos pomidorowy na bazie wina, utopić w nim pod przykryciem mule i po 5 minutach danie jest już gotowe.

Mule po marynarsku fantastycznie będą komponowały się z bagietką, którą można czyścić talerz z aromatycznego sosu. Tym razem jednak postąpiłam inaczej i podałam owoce morza na szafranowym kuskusie. Kaszę wzbogaciłam nie tylko o kolor i posmak szafranu, ale także groszek cukrowy.

Kuskus nabrał dodatkowego smaku dzięki podlaniu go sosem, który utworzył się w trakcie gotowania małż. Całość świetnie się zgrała smakowo.

Szafranowy kuskus z groszkiem cukrowym
  • 200 g kaszy kuskus
  • 80 g obranego groszku cukrowego
  • łyżeczka niteczek szafranu
  • 3/4 łyżeczki soli
  • wrząca woda
Mule po marynarsku
  • kg muli
  • 2 małe cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 3/4 papryczki chilli *
  • pomidory w puszce
  • 200 ml białego wina
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżeczka cukru
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki oliwy
  • natka pietruszki
  • sól, pieprz
Kasza:
  1. Suchą kaszę wsypujemy do misy, dodajemy roztarte (np. w moździerzu) niteczki szafranu, obrany groszek i sól. Wlewamy wrzącą wodę, aby sięgała 0,5 cm ponad wysokość kaszy, mieszamy  i przykrywamy na kilka minut.
  2. Po tym czasie mieszamy kaszę widelcem i serwujemy na ciepło lub studzimy i chłodzimy w lodówce.
Mule:
  1.  Małże sprawdzamy, pęknięte lub otwarte wyrzucamy. Uchylonymi małżami pukamy o blat, jeśli się nie zamkną - trzeba wyrzucił. Pozostałe mule szorujemy, odrywamy bisiory(niteczki) i przepłukujemy na sicie.
  2. W dużym garnku podsmażamy posiekaną drobno cebulę z czosnkiem i chilli. Po kilku minutach wlewamy wino, czekamy kilka minut, aż odparuje. 
  3. Następnie dodajemy puszkę pomidorów, połowę posiekanej natki pietruszki, cukier, sól, pieprz i ocet balsamiczny. Podgrzewamy kilka minut, aż sos delikatnie zgęstnieje i nabierze smaku.
  4. Wrzucamy mule i gotujemy pod przykryciem przez 5 minut. W między czasie potrząsamy garnkiem.
  5. Mule posypujemy resztą natki pietruszki, podajemy z sosem na kuskusie.
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...