Kiedyś nie pomyślałabym, że w sobotę z samego rana będę kluczyć po mieście w poszukiwaniu najlepszej jakości produktów. A tak właśnie było w zeszłym tygodniu i podejrzewam, że będzie jeszcze nie raz. I to dzięki BioBazarowi Młode Miasto, który już od jakiegoś czasu ruszył ze swoją gdańską filią.
Tego dnia oszukała nas nawigacja, wyjechałyśmy prawie za Gdańsk i nie miałyśmy pojęcia gdzie jesteśmy. Na szczęście okazało się, że bazar znajduje się znacznie bliżej, na terenach stoczniowych, w jednej z surowych hal. I tym zaplusował jeszcze zanim zapoznałyśmy się z produktami, bo mamy małą słabość do postindustrialnej architektury.
Dla mnie ekologiczne targi i rynki mają jeden, duży minus. W jednym miejscu znajdziesz wędliny, tu trochę słodyczy, tam domową biżuterię, ale nie da się zrobić kompleksowych zakupów na pewnym poziomie jakości. Tutaj było inaczej, stoiska podzielone są tematycznie, jak w supermarkecie, z tą różnicą, że już na pierwszy rzut oka widać, że prezentują najlepszą jakość od mąki, po warzywa, ryby czy sery.
Z jednego straganu skubnęłam więc bataty, z innego pyszny kozi pleśniowy ser (takiego jeszcze nie próbowałam!), a później śmietanę z szczęśliwie krótkim terminem ważności i uroczy, malutki por. I to zainspirowało mnie do stworzenia pysznych gnocchi.
Moi najbliżsi znajomi kojarzą je ze mną nie dlatego, że często im je serwuje, a błędami językowymi. Bo większość z nich wie, ze dostaję ciarek, gdy słyszę, jak ktoś opowiada o gnocchi (czyt. nioki) wypowiadając gnoczi. Siadamy więc we włoskich knajpach i słyszę złośliwe - a może zjemy gnoczi?
I wiecie co? Zjemy dziś gnocchi. Ale nie gnoczi, a nioki, a po za tydzień dowiecie się co Tosia wyczarowała z produktów z BioBazaru Młode Miasto.
Gnocchi z serem pleśniowym i karmelizowanym porem (4 porcje)
Gnocchi
- 2 bataty (o wadze 650 g, a po ugotowaniu odważamy 500 g puree)
- 2 jajka
- 65 g tartego parmezanu
- 1 łyżeczka soli
- pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- pieprz
- 400 g mąki orkiszowej jasnej + porcja do podsypania
Sos:
- 1 por
- 2 łyżki brązowego cukru
- pół kieliszka białego wina
- 100 g pleśniowego sera (ja użyłam koziego)
- 200 ml śmietany kremówki
- kilka gałązek świeżego tymianku
- sól, pieprz
- Ugotuj bataty w osolonej wodzie aż do miękkości (ok. 20-30 minut). Odcedź wodę.
- Rozgnieć bataty na puree i dodaj jajka, a następnie starty parmezan. Dodaj również sól, pieprz, gałkę a na końcu mąkę dodaj porcjami, mieszając najpierw masę łyżka, a następnie zagniatając rękami.
- Po dodaniu mąki uzyskasz gęste ciasto, ale wciąż będzie nieco lepkie. Wyjmuj małe porcje ciasta na oprószoną mąką deskę. Uformuj rulony. Jeśli ciasto się zbyt mocno klei, posyp jeszcze mąką.
- Pokrój rulon na małe kawałki i na każdym zrób charakterystyczny wzór widelcem.
- W dużym garnku zagotuj wodę z 1 łyżką soli i wlej do niej trochę oliwy.
- Gdy woda się zagotuje, wrzuć porcję gnocchi i gotuj ok. 4 minuty.
- Wyjmij łyżką cedzakową i odstaw na bok.
- Zrób sos. Poszatkuj por, rozgrzej oliwę na dużej patelni i na gorącą patelnię wrzuć poszatkowany por. Posyp go cukrem i smaż aż nabierze brązowego koloru. Dodaj białe wino.
- Poszatkuj ser pleśniowy i dodaj na patelnię. Gdy ser się rozpuści, dodaj kremówkę i wymieszaj.
- Na patelnie wrzuć ugotowanie gnocchi i dobrze wymieszaj z sosem.
Śliwka
bardzo ciekawy przepis, na tę pogodę paskudną takie dania są świetne
OdpowiedzUsuńChyba tylko my tu na Pomorzu mamy dzisiaj szczęście do pogody:) Pozdrawiam, Śliwka
UsuńZjadłabym, ale bez tego sera ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że "gnoczi" bierze się z ogólnej znajomości języka angielskiego; tak właśnie przeczytalibyśmy ten wyraz, gdyby był potrawą angielską.
Bardzo podoba mi się ten przepis w wersji z batatami :)
OdpowiedzUsuńDodają fajnej słodyczy:) pozdrawiam!
UsuńŚwietna wersja gnocchi, szczególnie zachęca mnie ten karmelizowany por, którego po prostu ubóstwiam;)
OdpowiedzUsuńDzięki:) polecam wypróbować!
OdpowiedzUsuńChyba dzisiaj zrobię gnocchi,dzięki za inspirację :) BTW - warto wspominać, jak to się czyta, fajnie, że napomknęłaś. Oglądając ostatni odcinek Masterchefa Junior, padłam, slysząc, jak wielka Pani "ałtorytet" Ania Starmach mówi fonetycznie taGiatelle i paRpadelle..... nie każę wszystkim znać włoskiego, ale na Boga... jak się ktoś mieni znawcą kuchni i miłośnikiem jedzenia, to nie może popełniać tak kardynalnych błędów. Albo Gessler mówiąca z uporem maniaka Bruszczetta.... Szkoda ,że nie mówią spadżetti, przecież to takie oczywiste ;]
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Łojezu, wiem, też mnie to strasznie irytuje:) u Magdy Gessler tam wychodzi jakas bruścietta nawet haha:) pozdrawiam
UsuńWczoraj robiłam! Ciasto rzeczywiście trudne do wyrobienia, ale jak już się udało je okiełznać to .... niebo! I ten boski sos! Przejrzałam wasze wpisy i stwierdzam, że robicie dziewczyny genialne rzeczy! Inwencja twórcza na najwyższym poziomie:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAleż się strasznie cieszę:) uwielbiam, gdy ktoś wypróbuje przepis. Zachęcam w takim razie do korzystania z innych blogowych receptur. Pozdrawiam, Śliwka
UsuńSuper, na pewno dzisiaj zrobię :) Ale przedtem zakupy – i to nie w hipermarkecie! :)
OdpowiedzUsuń