Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Por. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Por. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 stycznia 2017

Zupa porowo-ziemniaczana z chipsami z jarmużu i parmezanem


Niewiele jest gorszych rzeczy od przeziębionego mężczyzny. Zatem, jeśli zdarzy się tak, że w Waszym domu jakiś koleś zawinie się w koc i będzie udawał buritto - nie dajcie się wciągnąć w tę grę. Zachowujcie się normalnie.

Oczywiście o chorego trzeba trochę zadbać, więc warto przygotować rozgrzewającą zupę. Na początek proponuję bulion (przepis w ramach Akademii burczymiwbrzuchu tutaj), serwowany z jajecznym makaronem, marchewką i natką pietruszki (lub koperkiem). Następnego dnia można z niego przygotować inną zupę i to wcale nie pomidorową, a sycący krem.

Miałam ochotę na krem z porów. Aby zupa była bardziej aksamitna, dodałam też ziemniaki i kremówkę, a dla słodyczy jabłko. Kremowe zupy same w sobie szybko się nudzą, dlatego potrzebują ciekawych dodatków, które podniosą ich walory estetyczne i sprawią, że będzie się je jadło z przyjemnością do ostatniej łyżki. Upiekłam w tym celu chipsy z jarmużu, za którymi ostatnio szaleję, podprażyłam na patelni słonecznik i starłam wiórki parmezanu. Wyszło znakomicie, chociaż można by tu śmiało dodać jeszcze chrupiącą grzankę z czosnkowym masłem :)



Zupa porowo-ziemniaczana z chipsami z jarmużu i parmezanem
  • 2 pory
  • 3 ziemniaki (ok. 600 g)
  • ząbek czosnku
  • jabłko
  • 1 l dowolnego bulionu
  • 200 g śmietanki kremówki *
  • sok z 1/2 cytryny
  • świeżo mielony różowy pieprz
  • szczypta pieprzu cayenne
  • 1/2 łyżeczki świeżo zmielonej gałki muszkatołowej
  • sól
  • 2 łyżki masła klarowanego
Chipsy:
  • 50 g umytych listków jarmużu
  • łyżka ulubionych przypraw (u mnie pieprz cayenne, sól i gałka muszkatołowa)
  • łyżka oliwy lub oleju z pestek dyni
Dodatki:
  • nasiona słonecznika
  • świeżo tarty parmezan
  1.  Rozgrzewamy masło w dużym garnku, wrzucamy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki. Podsmażamy ok. 3 minuty.
  2. Dodajemy umyty i posiekany drobno por, oraz posiekany czosnek i pokrojone w kostkę jabłko. Przyprawiamy solą i pieprzem, podsmażamy 6 minut.
  3. Wlewamy bulion, dodajemy liść laurowy, ziele angielskie, zmniejszamy płomień i gotujemy zupę ok. 20 minut, aż ziemniaki i reszta składników odpowiednio zmiękną.
  4. Wlewamy śmietankę kremówkę, sok z cytryny, dodajemy gałkę muszkatołową, sól, pieprz. Gotujemy 2-3 minuty, wyciągamy ziele angielskie i liść laurowy, następnie miksujemy blenderem na gładki krem.
  5. Próbujemy zupę, w razie potrzeby jeszcze doprawiamy i krótko podgrzewamy.
  6. Gorący krem serwujemy z chipsami z jarmużu, prażonymi pestkami słonecznika i wiórkami parmezanu.
Dodatki:
  1. Na suchej patelni prażymy słonecznik, aż będzie rumiany.
  2. Listki jarmużu mieszamy z przyprawami, skrapiamy oliwą, przekładamy na blachę wyłożoną pergaminem. Pieczemy przez 7-10 minut w 200 stopniach, aż stanie się chrupki.
*Kremówkę można zastąpić mlekiem kokosowym.
 Tosia

piątek, 18 marca 2016

Wielkanocny quiche


Wbrew pozorom bycie blogerem kulinarnym to wcale nie taka łatwa sprawa. Chcielibyście obchodzić Wielkanoc kilka dni przez Bożym Narodzeniem? Już to przeżyłam gotując i fotografując żurek w grudniu (dla Kukbuka). A przed zbliżającymi się świętami zawsze mam dylemat czy szykować przepisy, bo znajdą się chętni by je wypróbować, czy może to zupełnie bez sensu jeść tydzień przed Wigilią pierogi z kapustą i grzybami, bo w dniu kolacji już nie będą smakowały przez to tak dobrze.

Na szczęście na blogu jest już trochę wielkanocnych przepisów (znajdziecie je tutaj), a jeszcze kilka może mniej tradycyjnych receptur zdążę pokazać przed świętami. Pierwszą z nich jest wiosenny quiche, który był dziś moim obiadem, ale jak najbardziej pasowałby na wielkanocnym stole.


Jestem miłośniczką "kiszów", więc mam je już obcykane na pamięć. W maju oraz czerwcu piekę je ze szparagami, boczkiem i prażoną cebulką, a latem i wczesną jesienią z kurkami, cukinią i porzeczką. Nabrałam ochoty na wielkanocną odsłonę!

Na Hali Targowej w Gdyni dostałam pęczek młodego szpinaku, podsmażyłam go z porem i oczywiście czosnkiem. Do masy jajeczno-śmiatanowej dodałam tarty chrzan, dla koloru kurkumę, a wierzch ozdobiłam jajkami ugotowanymi na półtwardo. Początkowo chciałam wybrać jajka sadzone, ale szybko zmieniłam koncepcję i nie żałuję. Zapomniałabym o spodzie, upiekłam go na mące orkiszowej, w wersji fit możecie śmiało masło zastąpić schłodzonym olejem kokosowym.

Quiche tak nam zasmakował, że chyba faktycznie postawię go na wielkanocnym stole :)



Wielkanocny quiche z porem, szpinakiem, chrzanem i jajkami/ średnica 23 cm
Ciasto:

  • 200 g mąki orkiszowej jasnej
  • 10 g nasion chia lub maku
  • 100 g zimnego masła lub zimnego oleju koksowego
  • jajko
  • 2 łyżki zimnej wody
  • łyżeczka soli
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
  • 2 łyżki kaszy manny lub mąki orkiszowej do wałkowania ciasta
 Nadzienie:
  • 200 ml śmietanki kremówki 30%
  • 2 jajka
  • 3-4 cm korzenia chrzanu
  • 2 łyżeczki musztardy
  • posiekany koperek 
  • 3 łyżki tartego parmezanu
  • sól, pieprz
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
Wierzch:
  • biała część pora
  • 100 g listków świeżego szpinaku
  • łyżka oleju roślinnego
  • 3 ząbki czosnku
  • łyżeczka miodu
  • sól, pieprz 
  • 3 jajka ugotowane na półtwardo* 
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy nasiona chia lub mak, kawałki zimnego masła, kurkumę i sól. Wbijamy jajko i wlewamy zimną wodę. Zagniatamy ciasto krótko, jedynie do połączenia składników.
  2. Kulę z ciasta owijamy folią i wkładamy do lodówki na godzinę.
  3. W tym czasie na patelni podsmażamy krążki pora i listki szpinaku. Po ok. 3 minutach dodajemy posiekany czosnek, przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy jeszcze 2 minut. Dodajemy miód i  krótko karmelizujemy.
  4. Rozbełtane jajka łączymy z kremówką, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, startym na tarce świeżym chrzanem, posiekanym koperkiem, musztardą, tartym parmezanem, kurkumą, solą i pieprzem.
  5. Schłodzone ciasto podsypujemy kaszą manną lub mąką, wałkujemy na placek i wykładamy nim karbowaną formę. Nakłuwamy w kilku miejscach widelcem, wykładamy z wierzchu pergaminem i posypujemy suchą fasolą/grochem/suchym ryżem (jako obciążenie), wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
  6. Spód tarty podpiekamy 20 minut w 190 stopniach, ściągamy pergamin z obciążeniem i podpiekamy jeszcze 5 minut.
  7. Formę ze spodem wyciągamy z piekarnika. Wykładamy szpinak z porem.
  8. Całość zalewamy masą śmietanowo-jajeczną. Wkładamy ponownie do piekarnika i pieczemy przez 10 minut w 180 stopniach.
  9. Po tym czasie otwieramy piekarnik i dekorujemy tartę połówkami jajek, zamyka i podpiekamy przez ostatnie 10 minut.
  10. Quiche serwujemy na ciepło lub na zimno.
* Jajka wkładamy do wrzącej wody, gotujemy przez 4,5 minut. Następnie przekładamy do miski z zimną wodą, obstukujemy i zostawiamy na kilka minut, na koniec obieramy.

Tosia

wtorek, 1 marca 2016

Gnocchi z serem pleśniowym i karmelizowanym porem



Kiedyś nie pomyślałabym, że w sobotę z samego rana będę kluczyć po mieście w poszukiwaniu najlepszej jakości produktów. A tak właśnie było w zeszłym tygodniu i podejrzewam, że będzie jeszcze nie raz. I to dzięki BioBazarowi Młode Miasto, który już od jakiegoś czasu ruszył ze swoją gdańską filią.

Tego dnia oszukała nas nawigacja, wyjechałyśmy prawie za Gdańsk i nie miałyśmy pojęcia gdzie jesteśmy. Na szczęście okazało się, że bazar znajduje się znacznie bliżej, na terenach stoczniowych, w jednej z surowych hal. I tym zaplusował jeszcze zanim zapoznałyśmy się z produktami, bo mamy małą słabość do postindustrialnej architektury.

Dla mnie ekologiczne targi i rynki mają jeden, duży minus. W jednym miejscu znajdziesz wędliny, tu trochę słodyczy, tam domową biżuterię, ale nie da się zrobić kompleksowych zakupów na pewnym poziomie jakości. Tutaj było inaczej, stoiska podzielone są tematycznie, jak w supermarkecie, z tą różnicą, że już na pierwszy rzut oka widać, że prezentują najlepszą jakość od mąki, po warzywa, ryby czy sery.



Z jednego straganu skubnęłam więc bataty, z innego pyszny kozi pleśniowy ser (takiego jeszcze nie próbowałam!), a później śmietanę z szczęśliwie krótkim terminem ważności i uroczy, malutki por. I to zainspirowało mnie do stworzenia pysznych gnocchi.

Moi najbliżsi znajomi kojarzą je ze mną nie dlatego, że często im je serwuje, a błędami językowymi. Bo większość z nich wie, ze dostaję ciarek, gdy słyszę, jak ktoś opowiada o gnocchi (czyt. nioki) wypowiadając gnoczi. Siadamy więc we włoskich knajpach i słyszę złośliwe - a może zjemy gnoczi?

I wiecie co? Zjemy dziś gnocchi. Ale nie gnoczi, a nioki, a po za tydzień dowiecie się co Tosia wyczarowała z produktów z BioBazaru Młode Miasto.



Gnocchi z serem pleśniowym i karmelizowanym porem (4 porcje)

Gnocchi
- 2 bataty (o wadze 650 g, a po ugotowaniu odważamy 500 g puree)
- 2 jajka
- 65 g tartego parmezanu
- 1 łyżeczka soli
- pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- pieprz
- 400 g mąki orkiszowej jasnej + porcja do podsypania

Sos:
- 1 por
- 2 łyżki brązowego cukru
- pół kieliszka białego wina
- 100 g pleśniowego sera (ja użyłam koziego)
- 200 ml śmietany kremówki
- kilka gałązek świeżego tymianku
- sól, pieprz

  1. Ugotuj bataty w osolonej wodzie aż do miękkości (ok. 20-30 minut). Odcedź wodę. 
  2. Rozgnieć bataty na puree i dodaj jajka, a następnie starty parmezan. Dodaj również sól, pieprz, gałkę a na końcu mąkę dodaj porcjami, mieszając najpierw masę łyżka, a następnie zagniatając rękami. 
  3. Po dodaniu mąki uzyskasz gęste ciasto, ale wciąż będzie nieco lepkie. Wyjmuj małe porcje ciasta na oprószoną mąką deskę. Uformuj rulony. Jeśli ciasto się zbyt mocno klei, posyp jeszcze mąką. 
  4. Pokrój rulon na małe kawałki i na każdym zrób charakterystyczny wzór widelcem. 
  5. W dużym garnku zagotuj wodę z 1 łyżką soli i wlej do niej trochę oliwy. 
  6. Gdy woda się zagotuje, wrzuć porcję gnocchi i gotuj ok. 4 minuty. 
  7. Wyjmij łyżką cedzakową i odstaw na bok. 
  8. Zrób sos. Poszatkuj por, rozgrzej oliwę na dużej patelni i na gorącą patelnię wrzuć poszatkowany por. Posyp go cukrem i smaż aż nabierze brązowego koloru. Dodaj białe wino. 
  9. Poszatkuj ser pleśniowy i dodaj na patelnię. Gdy ser się rozpuści, dodaj kremówkę i wymieszaj. 
  10. Na patelnie wrzuć ugotowanie gnocchi i dobrze wymieszaj z sosem. 
Śliwka

wtorek, 19 stycznia 2016

Piwne podpłomyki z karmelizowanym porem, pieczarkami i orzechową brukselką


Zaraz po dzisiejszym śniadaniu, udałam się do lodówki po doskonale schłodzone piwo. Nie martwcie się jednak, nie wyznaję zasady "Piwko z rana jak śmietana", gdyby tak było, to na pewno bym się do tego nie przyznała! Piwo wykorzystałam do upieczenia rumianych precli, a że zostało trochę w puszce, to resztę postanowiłam użyć również do jakiegoś wypieku.

Początkowo planowałam upiec piwną pizzę, a raczej taki placek bez sera, bowiem zaplanowałam sobie, że odczaruję dzisiaj trochę brukselkę, ale o tym za chwilę. Uznałam jednak, że piekarnik pozostawię preclom, a zamiast placka zabiorę się za podpłomyki. W wersji ekspresowej można je zrobić z ciasta podobnego do tego na pierogi. Wystarczy mąka, letnia woda i sól. Tym razem jednak wodę zastąpiłam letnim piwem i dodałam dla elastyczności ciasta jeszcze trochę masła (może to być również jakiś roślinny olej). Uformowane podpłomyki potrzebują tylko dwóch minut na rozgrzanej patelni, to idealny przepis dla kulinarnych leniuchów!

Propozycji podania podpłomyków jest nieskończenie wiele. Ja postawiłam dziś chyba na całkiem odważną wersję, bo z brukselką. Z całym szacunkiem dla wszystkich starszych pań, ale rozgotowywanie tego warzywa na papkę przyniosło im niemiłą sławę. Tymczasem brukselka jest bardzo wdzięczna w kuchni, a krótkie jej duszenie w mleku kokosowym oraz maśle orzechowym nie tylko nadaje jej ciekawego i nowego smaku, ale także pozwala jej pozostać chrupką.

Każdy podpłomyk posmarowałam masłem orzechowym, ozdobiłam orzechowo-kokosową brukselką (z chilli i czosnkiem), karmelizowanym porem z pieczarkami, szczypiorkiem roszponką. Na koniec skropiłam ostrym sosem Sriracha. Wyszło jeszcze lepiej niż to sobie wyobrażałam!

Piwne podpłomyki/ 6 sztuk
  • 300 g mąki pszennej (typ 550 lub 650)
  • 160 ml jasnego piwa
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 3 łyżki topionego masła
  • Wierzch:
  • 3 łyżki topionego masła
  • Dodatki:
  • masło orzechowe
  • sos Sriracha lub słodko-kwaśny
  • roszponka
  • posiekany szczypiorek
 Karmelizowany por z pieczarkami 
  • 1/2 białej części pora
  • 6 pieczarek
  • łyżka miodu
  • łyżeczka sosu sojowego
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżeczka oleju kokosowego lub rzepakowego
  • szczypta soli, świeżo mielony pieprz 
Orzechowa brukselka 
  • 250 g brukselki
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • posiekany ząbek czosnku
  • 3 łyżki masła orzechowego
  • 3 łyżki gęstego mleka kokosowego
  • 100 ml soku pomarańczowego
  • łyżka octu ryżowego
  • łyżka sosu sojowego
  • łyżeczka oleju kokosowego lub oleju np. rzepakowego
  • pieprz 
Podpłomyki: 
  1. Mąkę wsypujemy do misy, łączymy z solą i topionym masłem. W rondlu podgrzewamy piwo, aby było letnie. Powoli wlewamy je do suchych składników i mieszamy krótko ręcznie lub mikserem.
  2. Elastyczne ciasto zostawiamy w misie na 15-20 minut.
  3. Następne dzielimy na 6 części i robimy kulki. Każdą z nich delikatnie podsypujemy mąką i wałkujemy na podłużny lub okrągły placek.
  4. Rozgrzewamy mocno patelnię (u mnie żeliwna). Smarujemy place z jednej strony topionym masłem i kładziemy go na patelni, smażymy ok. minutę. Następnie smażymy go z drugiej strony masłem i odwracamy, smażymy kolejną minutę.
  5. Tak upieczone podpłomyki odsączamy z tłuszczu na ręczniku papierowym. Odgrzewamy na sucho na patelni lub w piekarniku.
Karmelizowany por z pieczarkami:
  1.  Pieczarki obieramy i kroimy w plasterki, por siekamy w krążki.
  2. Na oleju podsmażamy pieczarki z porem.
  3. Po ok. 5 minutach przyprawiamy solą, pieprzem. Dodajemy sos sojowy, miód i ocet balsamiczny.
  4. Karmelizujemy jeszcze dwie minuty.
Orzechowa brukselka:
  1. Brukselki obieramy z zewnętrznych listków i kroimy w ćwiartki.
  2. W woku rozgrzewamy olej kokosowy, posiekany czosnek i chilli. Po 30 sekundach dodajemy brukselki i smażymy 2 minuty. 
  3. Dodajemy masło orzechowe i mleko kokosowe, dokładnie mieszamy i podgrzewamy 3 minuty.
  4. Następnie wlewamy sok pomarańczowy, sos sojowy i ocet ryżowy, zmniejszamy płomień, całość dusimy jeszcze ok. 7 minut.
 Podpłomyki z karmelizowanym porem, pieczarkami i orzechową brukselką:
  1. Ciepłe podpłomyki smarujemy masłem orzechowym, wykładamy orzechową brukselkę, pieczarki z porem. 
  2. Posypujemy listkami roszponki, szczypiorkiem i polewamy pikantnym sosem.
Tosia

środa, 25 listopada 2015

Near & Far + Zupa z pora na mleczku kokosowym


Wszystko zaczęło się od fasoli. Pięknej, błyszczącej, uśmiechającej się do mnie prosto ze straganu. Chwyciłam ją zuchwale, zapominając na te kilka minut, że fasoli tak nie znoszę, że po prostu nie mogę jej przełknąć. Może podświadomie uznałam, że czas się z nią pogodzić. A może po prostu mam słabość do mojego ulubionego Pana z rynku, który za pomocą swojego uroku osobistego i technik manipulacyjnych potrafi sprzedać mi dosłownie wszystko. 

Latem, gdy nakładałam do siatki kilogramy ulubionych pomidorów (samoobsługa!) dorzucał za darmoszkę dwie główki czosnku i zawieszał mi na uszach czereśnie. Innym razem dostałam garść marchwi "dla dzidzi", pęczek koperku i bawole serca, na spróbowanie. I choć nadeszła zima i pomidory nie smakują już jak zawsze, ten jeden, który wcisnął mi niepostrzeżenie do wózka, gdy nakładałam marchewkę smakował jakby lepiej. Uznałam więc, że i fasolka przejdzie. 


Nie mam z nią żadnego doświadczenia, bo nie umiem gotować rzeczy, których nie lubię. Nie jestem z tych, które potrafią kulinarnie zadowolić innych omijając siebie. Taka już ze mnie gastroegoistka. Aby oswoić fasolkę sięgnęłam więc do stosunkowo nowej pozycji na mojej półce- Near & Far Heidi Swanson, którą możecie znać z bardzo lubianego przeze mnie bloga 101 cookbooks.

Miałam już jej wcześniejszą książkę "Super natural every day", lecz tamta zupełnie mnie nie zainteresowała. Miękka okładka, nieciekawe, mało apetyczne zdjęcia, kompletnie różniła się od tego, co Heidi prezentuje na swoim blogu. Choć niektórzy przekonywali, że lepiej nie oceniać jej po (miękkiej) okładce, ja jednak nic nie poradzę na to, że książki kulinarne najpierw przeglądam, a dopiero po pozytywnym zdaniu tego pierwszego egzaminu, zabieram się za zgłębianie warstwy merytorycznej.

Nie chciałam kupować Near & Far, przyznaje się bez bicia. Właśnie z powyższych powodów. Jednak, gdy usłyszałam, że jest zupełnie inna, zaryzykowałam. I dobrze, bo dziś nie wyobrażam sobie mojej półki bez tej pozycji. Pięknie wydana, od okładki zaczynając, po zapach kartek i zdjęcia w środku. Bardzo w stylu bloga Heidi. A warstwa merytoryczna? Rzadko mam tak, że z książki mam ochotę ugotować dosłownie wszystko, a tu dodatkowym atutem jest podzielenie jej na części świata- San Francisco (Near), Maroko, Japonię, Włochy, Francję i Indie (Far).  


Korzystając więc z okazji chciałabym wam tę książkę polecić z całego serca. Szczególnie teraz, gdy zbliżają się święta, a może część z was nie ma jeszcze pomysłu jak tu obdarować waszych kulinarnie ukierunkowanych znajomych. To prawdziwy must- have na półce każdego prawdziwego smakosza i osoby zakochanej w tak pięknej estetyce. A żeby trochę wam przybliżyć z czym mamy do czynienia postanowiłam właśnie z tej książki przygotować moją ucztę z fasolką.

Przepisów z nią w roli głównej było kilka, ja wybrałam zupę z pora. Choć jestem zaprzyjaźniona z mleczkiem kokosowym nie pomyślałabym chyba o połączeniu z nim pora. Całość pływa w cytrynowo-koperkowym aromacie. Prawdziwą wisienką na torcie są chrupiące, podprażone orzechy laskowe. Pyszne, rozgrzewające danie na jesień. U mnie spokojnie pełni rolę pożywnego obiadu.


Zupa z pora na mleczku kokosowym wg Heidi Swanson* (4 porcje)

- 2 pory (biała część)
- 200 g ugotowanej białej fasoli (lub tyle samo białej fasoli z puszki, po odsączeniu)
- 2 łyżki masła klarowanego
- skórka z 1 cytryny
- 1 litr wody
- 1,5 łyżeczki soli
- 150 ml mleczka kokosowego
- 210 g kalafiora (podzielonego na różyczki)
- 140 g makaronu jajecznego (gotowego lub z przepisu poniżej)
- 30 g orzechów laskowych
- mała porcja szczypiorku i koperku**

Makaron jajeczny***:
- 2 jajka
- 50 ml mleka
- 2 szczypty soli
- pieprz

Makaron jajeczny: pomieszaj trzepaczką składniki, rozgrzej olej na patelni i usmaż z dwóch stron kilka naleśników. Wystudzone i wytarte ręcznikiem papierowym z tłuszczu naleśniki ułóż jeden na drugim i pokrój w paski jak makaron. Odstaw na później do zupy.

Zupa:

  1. Najpierw przygotuj orzechy. Pokrój je na pół i podpraż na suchej patelni aż lekko zbrązowieją. Odstaw na później.
  2. Pokrój pora w piórka i usmaż przez około 7 minut na maśle klarowanym. Po upływie tego czasu zetrzyj do garnka również skórkę z cytryny (wcześniej ją wyszoruj i wyparz). Smaż jeszcze minutę. 
  3. Dodaj wodę i sól i zagotuj. Gdy zacznie się gotować, dodaj ugotowaną fasolkę, mleczko kokosowe i sok z cytryny i ponownie zagotuj. 
  4. Gdy ponownie się zagotuje dodaj kalafior i makaron jajeczny i gotuj jeszcze minutę. 
  5. Wykończ każdy talerz orzechami, odrobiną szczypiorku i koperku. 


* z moimi drobnymi zmianami
** w przepisie znajdował się jeszcze brązowy ryż, ale ja z niego zrezygnowałam, gdyż obecność fasoli i makaronu jajecznego wydawała mi się już wystarczająca
**przepis mój

Śliwka

czwartek, 29 października 2015

Obiad czwartkowy #23: Gnocchi w sosie carbonara + karmelizowany por + wolno pieczony boczek


Drodzy czytelnicy, wysłaliście mnie do Włoch to teraz macie! Pozwolicie, że trochę pospamuję włoską kuchnią? :) Podróż trwała zdecydowanie za krótko i mimo spróbowania kilku fantastycznych dań odczuwałam niedosyt kulinarny. W takich chwilach dziękuję sobie samej, że potrafię gotować i wchodzę po prostu do kuchni.

Stałym czytelnikom chyba nie muszę tłumaczyć, że kocham kluchy? Jest już ich trochę na blogu. Od jakiegoś czasu marzyła mi się specjalna deseczka do robienia gnocchi (segnagnocchI) i po cichu liczyłam, że może uda mi się ją dostać na ziemi włoskiej. Plan był mocno napięty i tak naprawdę był czas, aby pojawić się tylko w jednym sklepie z artykułami gospodarstwa domowego. Chodziłam smutna między półkami, że widzę tam tylko mydło i powidło, aż tu nagle Madzia z Dare to Cook oraz Ania z Everyday Falvours zawołały mnie, że znalazły. Z radości, aż podskakiwałam, zgarnęłam szybko deseczkę, dorzuciłam jeszcze przyrząd do wycinania ravioli i zadowolona poszłam do kasy.

Sprawą oczywistą wydało się przygotowanie gnocchi na kolejny obiad czwartkowy. Zdecydowałam się na modną od jakiegoś czasu dekonstrukcję. Nie przepadam za tym słowem, bo jest mało apetyczne, ale oddaje sens tego zabiegu. Dzisiejszy obiad to inaczej interpretacja znanego sosu carbonara, ale podanego w nowej formie, bo z ziemniaczanymi kluseczkami. Zamiast smażonego boczku wybrałam jego wolno pieczoną wersję. Dorzuciłam karmelizowany por, aby nie było zbyt słono i wiórki przywiezionego z Włoch parmezanu. Do tego delikatny i kremowy sos na bazie żółtka i można rozpłynąć się z tej kluseczkowej przyjemności.

Ps. Tak, carbonarę robimy bez śmietany, tłumaczyłam to już przy przepisie na klasyczne spaghetti carbonara oraz w wersji z pieczonym kalafiorem :)


Gnocchi carbonara z wolno pieczonym boczkiem i karmelizowanym porem / 4 porcje
Kluski:
  • kg ugotowanych ziemniaków
  • jajko
  • 250 g mąki pszennej typ 550 + do podsypania
  • łyżeczka soli
  • szczypta mielonej gałki muszkatołowej
 Wolno pieczony boczek
  • 800 g wędzonego boczku bez skóry
  • 2 łyżeczki soli
  • 3 łyżeczki cukru
  • łyżeczka wędzonej papryki (można zastąpić słodką lub ostrą papryką)
  • 2 ząbki czosnku
Carbonara:
  • jajko + 2 żółtka
  • biała część pora
  • łyżka miodu
  • łyżka octu balsamicznego
  • 50 g parmezanu
  • łyżka oliwy
  • łyżeczka masła 
Kluski:
  1.  Ugotowane ziemniaki rozgniatamy tłuczkiem. Dodajemy sól, jajko i gałkę muszkatołową. Stopniowo wsypujemy mąkę i wyrabiamy ciasto ręką do połączenia składników. Powinno być plastyczne i raczej nie lepić się do rąk.
  2. Ciasto przekładamy na blat kuchenny i w razie potrzeby podsypujemy mąką. Formujemy kuleczki wielkości orzecha włoskiego i przykładamy je do specjalnie wyrzeźbionej deseczki (segnagnocchi) tocząc ją, aby powstał wzorek lub odznaczamy widelcem tworząc paseczki.
  3. Uformowane gnocchi układamy na tacy posypanej mąką.
  4. Kluski gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie przez ok. 3-4 minut lub do momentu ich wypłynięcia. 
  5. Ugotowane odsączamy z wody i wrzucamy na patelnię.
Boczek:
  1. Przeciśnięty przez praskę czosnek łączymy z przyprawami i nacieramy z każdej strony boczek.
  2. Owijamy go szczelnie folią aluminiową i wkładamy na noc do lodówki (lub minimum godzinę).
  3. Po tym czasie zlewamy sok, który mięso puściło w trakcie marynowania. Przekładamy boczek do głębokiego naczynia i przykrywamy folią aluminiową.
  4. Pieczemy przez 30 minut w 230 stopniach, następnie przez 2 godziny w 150. 
  5. Upieczony boczek studzimy, owijamy w folię i wkładamy do lodówki.
Carbonara:
  1.  Pora kroimy w półplastry lub piórka. Rozgrzewamy oliwę na patelni i podsmażamy przez kilka minut.
  2. Dodajemy pokrojony w paseczki boczek i podsmażamy jeszcze 2 minut. Całość przyprawiamy pieprzem (boczek będzie wystarczająco słony).
  3. Dodajemy miód oraz ocet balsamiczny, karmelizujemy przez minutę.
  4. W tym czasie wbijamy jajka do miski i rozbełtujemy.
  5. Wrzucamy ugotowane gnocchi, dodajemy chochlę wody, w której się gotowały i chwilę podsmażamy.
  6. Podsmażone kluski wrzucamy do miski z rozbełtanymi jajkami, mieszamy energicznie, aby utworzył się delikatny sos i wrzucamy tarty parmezan.
  7. Podajemy od razu.
* W wersji fast można zrezygnować z wolno pieczonego boczku i podsmażyć go przez porem krótko na patelni.
** Przepis na wolno pieczony boczek podpatrzyłam tutaj.
Tosia

środa, 6 listopada 2013

Coleslaw z kalafiorem



Spośród wszystkich znanych sałatek trudno by mi było określić jedną mianem"najsmaczniejszej na świecie". Jestem jednak pewna, że gdybym musiała wskazać top 5 ulubionych sałatek, na którejś z czołowych pozycji znalazłaby się ona - Coleslaw. 

Kto by pomyślał, że tak prosta sałatka na bazie szatkowanej kapusty i majonezu zjedna sobie tak wielu wielbicieli. Czasem wystarczy kilka zwykłych składników i odpowiednie doprawienie, by stworzyć cudo od którego można się zaślinić. Może brzmi to dziwnie, bo mowa jedynie o sałatce, ale ona naprawdę potrafi wywołać na twarzy uśmiech!

Nie będzie to debiut Coleslaw na naszym blogu. Podałam już kiedyś przepis na jej klasyczną wersję, przy okazji wpisu o kanapce z soczystą wolno pieczoną łopatką wieprzową pulled pork.
Tym razem przedstawiam ją w trochę innym wydaniu, bo w towarzystwie chrupiącego, surowego kalafiora.

Wykorzystywanie surowego kalafiora w majonezowych sałatkach z koperkiem kojarzy mi się z latami 90, czasami dzieciństwa i repertuarem imieninowym wszystkich pań nazywanych ciociami. To miłe wspomnienie, które udało mi się przemycić do dzisiejszej sałatki.

Coleslaw znana jest z tego, że przyjemnie ją się chrupie. Dodatek drobnych różyczek kalafiora oraz pestek dyni i ziaren słonecznika potęguję tę przyjemność.
Aby sałatka była trochę lżejsza, można zmniejszyć ilość majonezu na rzecz jogurtu naturalnego. Uważam jednak, że 2 łyżki majonezu są tu obowiązkowym minimum, istotnym dla smaku całej sałatki. Koniecznie jej spróbujcie!

Sałatka Coleslaw z kalafiorem/4 porcje
  • 1/4 główki kapusty
  • 1/2 kalafiora
  • por
  • 1-2 marchewki
  • 1/2 jabłka
  • mała cebula
  • garść pestek (u mnie ziarna słonecznika i pestki dyni)
  • natka pietruszki
  • Sos:
  • 4 łyżki majonezu
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • 6 łyżek jogurtu naturalnego
  • łyżka miodu
  • 2 łyżki octu winnego
  • sok z 1/2 cytryny
  • 2 łyżeczki musztardy
  • ząbek czosnku
  • sól, pieprz
  1. Z główki kapusty usuwamy głąb i wycinamy 1/4. Kapustę drobno szatkujemy w cienkie paseczki. Wrzucamy ją na sito, by puściła sok. Przekładamy do dużej misy.
  2. Marchewkę ścieramy na tarce o drobnych oczkach. Kalafior dokładnie myjemy i siekamy lub dzielimy na małe różyczki*. Por siekamy w cienkie plasterki. Składniki wrzucamy do miski.
  3. Cebulę siekamy w drobną kosteczkę i mieszamy z jabłkiem startym na tarce o drobnych oczkach. Skrapiamy je sokiem z cytryny i odstawiamy na kilka minut. Następnie dodajemy do misy z innymi składnikami.
  4. W oddzielnej miseczce łączymy majonez, jogurt naturalny, ocet winny, miód, drobno posiekany czosnek i musztardę. Sos dokładnie mieszamy trzepaczką, przyprawiamy solą i pieprzem do smaku. Próbujemy i przyprawiamy ewentualnie dodatkowo octem lub miodem. 
  5. Przygotowany sos wlewamy do kapusty, dodajemy posiekaną natkę pietruszki, ziarna/pestki. Całość mieszamy i wstawiamy do lodówki na minimum 30 minut przed podaniem.
* Kalafior można dodatkowo zalać wrzącą wodą, pozostawić na 30 sekund, następnie przełożyć do miseczki z zimną wodą i przygotować do sałatki.
Tosia

wtorek, 29 stycznia 2013

Tydzień z 5 składnikami #2: Tartaletki z ricottą i karmelizowanym porem

Wpadłyśmy z Tosią na pomysł stworzenia kolejnego cyklu- "Tydzień z 5 składnikami" głównie po to, aby pokazać, że piękno (a w tym wypadku może lepiej powiedzieć smak) tkwi w prostocie. Czasami dosłownie z kilku składników można stworzyć coś naprawdę pysznego. Mniej zakupów, mniej roboty, mniej zmywania- same korzyści!

Problem nie jest mi obcy, bo nie należę do osób, których lodówka wypełniona jest po brzegi (choć przyjaciele śmieją się jak padają z moich ust takie deklaracje od czasu, gdy dowiedzieli się, że w stałym wyposażeniu mam sos hoisin). Gotowanie zawsze wiąże się z pójściem na zakupy, dzięki czemu nie boję się, że nabiorę ochoty na dziką ucztę w środku nocy:)
Zimą jednak otwieram drzwiczki lodówki i kombinuję, kombinuję i jeszcze raz kombinuję, co tu wyczarować, żeby nie wychodzić z domu. Czasami kończy się jajecznicą, a czasami czymś naprawdę zaskakującym. 

Takie tartaletki to bardzo szybka przekąska, którą możecie podać zarówno na ciepło jak i na zimno (choć jednogłośnie uznaliśmy, że na ciepło smakuje lepiej). Można również stworzyć wersję maxi- w sam raz na obiad. 

Tartaletki z ricottą i karmelizowanym porem (6 sztuk)
- 3 płaty ciasta francuskiego
- 1 por
- 250 g ricotty
- 2 łyżki miodu
- pęczek świeżej mięty
- 1 łyżka masła
- sól, pieprz

  1. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni.
  2. Foremki do tartaletek przewróć do góry nogami i wytnij nimi kółka w cieście francuskim. Kółka powinny akurat starczyć na oklejenie całego wnętrza foremki. Do środka wsyp coś co obciąży ciasto podczas pieczenia (na przykład fasolę). 
  3. Piecz ciasto francuskie ok. 20 minut. Jeśli ciasto w środku mimo wszystko się podnosi, przekuj je wykałaczką, lub lekko poprzyciskaj. 
  4. Odstaw do ostygnięcia.
  5. Por pokrój w piórka. Na patelni rozgrzej masło i wrzuć pokrojony por. Smaż przez kilka minut, następnie dodaj miód i zalej połową filiżanki wody.
  6. Smaż aż woda wyparuje.
  7. Ricottę pomieszaj z posiekaną miętą. Posól i popieprz. 
  8. Napelnij ciasto francuskie ricottą, na niej umieść trochę karmelizowanego pora i udekoruj listkiem mięty. Całość możesz dodatkowo wykończyć miodem. 
Śliwka

środa, 14 listopada 2012

Ziemniaczane krokieciki

































Zawsze, gdy muszę wyrzucić jedzenie, pojawiają się wyrzuty sumienia. Czasem jest to kwestia nieunikniona, bo tak decyduje natura albo złośliwy los. Kiedy zbiją nam się w samochodzie jajka, czy zbyt szybko spleśnieje papryka trzymana w wiklinowym koszyczku.
Zazwyczaj jednak, pozbywając się jedzenia winowajcą jest człowiek. Sama mam z tym problem, bo niektóre dania i produkty nie smakują już tak dobrze, gdy spędzą noc w lodówce i są np. ponownie odgrzewane. 
Tak właśnie mam z purée ziemniaczanym. Jeśli zostaje mi trochę po obiedzie, to wiem, że nikt go potem nie zje. Na szczęście ziemniaki są tak wszechstronnym składnikiem, że pobudzają kreatywność. Z pozostałym po posiłku purée można zrobić bardzo wiele dań: pyzy ziemniaczane, farsz do pierogów ruskich lub smażone krokieciki.
Przeciśnięte przez praskę ziemniaki wymieszałam z lekko skarmelizowanym porem, dodałam natkę pietruszki, mozzarellę, przyprawy i żółtko. Pora możecie zastąpić np. ugotowanym brokułem albo zgrillowaną papryką. Możliwości jest tutaj wiele :)
Z masy uformowałam kuleczki, które obtoczyłam w jajku i bułce tartej z sezamem. Po krótkim usmażeniu kuleczek powstały złociste krokieciki, które podałam z sosem czosnkowym. Prawda, że dziecinnie proste?
Krokieciki wyszły chrupiące z zewnątrz i cudownie kremowe w środku. 
Teraz już wiem, że zrobię je jeszcze wiele razy, jako przekąskę np. do podjadania podczas oglądania filmu :)

Ziemniaczane krokieciki z mozzarellą i porem
  • 400 g ugotowanych ziemniaków
  • 50 g mozzarelli
  • mały por
  • łyżeczka miodu
  • żółtko
  • 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • pół łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
  • łyżka masła
  • sól, pieprz
Panierka:
  • bułka tarta
  • sezam
  • mąka pszenna
  • białko + jajko
  • olej do smażenia
  1. Ugotowane ziemniaki przeciskamy przez praskę i robimy purée.
  2. Myjemy pora i kroimy jego białą część w drobną kostkę. Wrzucamy go na rozgrzaną patelnię razem z masłem. Przyprawiamy solą oraz pieprzem i dusimy kilka minut. Pod koniec dodajemy łyżeczkę miodu i jeszcze chwilę karmelizujemy.
  3. Podsmażonego pora mieszamy z ziemniakami. Dodajemy posiekaną drobno mozzarellę i natkę pietruszki. Masę przyprawiamy gałką muszkatołową i ewentualnie jeszcze solą i pieprzem do smaku. Dodajemy żółtko i dokładnie mieszamy masę.
  4. Szykujemy3 miseczki: z rozbełtanym jajkiem, z bułką tartą i sezamem oraz z mąką. Formujemy z masy ziemniaczanej kulki, które obtaczamy w mące, następnie moczymy w jajku i obtaczamy w panierce. 
  5. Tak przygotowane krokieciki smażymy na rozgrzanym oleju przez kilka minut (ok. 4), aż panierka będzie złocista. Kuleczki ziemniaczane wyciągamy i odsączamy z tłuszczu za pomocą ręczników papierowych. Ziemniaczane krokieciki podajemy z sosem czosnkowym.
Sos czosnkowy:
  • 3 łyżki majonezu
  • 6 łyżek jogurtu naturalnego (najlepiej typu bałkańskiego)
  • 1-2 ząbki czosnku
  • łyżeczka soku z cytryny
  • 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • szczypta cukru
  • szczypta soli
  • świeżo mielony pieprz
  1. Majonez i jogurt mieszamy za pomocą trzepaczki w miseczce. Dodajemy drobno posiekany czosnek (lub przeciśnięty przez praskę) i mieszamy.
  2. Natkę pietruszki (lub koperek) drobno siekamy i dorzucamy do miseczki. Sos przyprawiamy cukrem, solą i pieprzem. Całość dokładnie mieszamy.
Tosia

piątek, 14 września 2012

Tagliatelle w sosie szafranowym z rybnymi klopsikami

































Od kilku dni spędzam ostatnie wakacyjne chwile w malowniczej Szwecji. Gotuję cały czas, choć może trochę nietypowo. Z pomocą niespełna dwulatka przygotowujemy codziennie zupę z gwoździ i smażymy samochodziki:)
Dzisiaj jednak przypadła mi przyjemność ugotowania prawdziwego obiadu, więc zainspirowana typowo szwedzkimi klopsikami rybnymi przygotowałam makaron z nimi w roli głównej. Uzbrojona w kolejnego, może nie już tak młodego szwedzkiego tłumacza ruszyłam do supermarketu w poszukiwaniu inspiracji. 
Cudze chwalicie, swojego nie znacie ciśnie się na usta, jednak wiele oddałabym, aby nasze sklepy tak pachniały cynamonem od samego wejścia. Wszystko przez typowo szwedzkie Kanelbullar, znane może czytelnikom naszego bloga jako cynamonowe ślimaczki
Szafran to przyprawa, która chyba najlepiej z wszystkich łączy się z rybą. Niestety nie należy do najtańszych, co może niektórych odstraszać. Jednak mam nadzieję, że wkrótce podzielę się z wami pomysłem na zachowanie jego smaku na dłużej, ale niech to na razie pozostanie niespodzianką:)

Tagliatelle w sosie szafranowym z rybnymi pulpecikami(6 porcji)
- 500 g makaronu tagliatelle
- 0,5 pora (białej części)
- 0,5 małej białej cebuli
- pół cukinii
- 150 g groszku cukrowego
- 200 g kurek
- 2 ząbki czosnku
-1 kieliszek białego wina
- duża szczypta szafranu (0,5 grama)
- 250 g śmietany 36%
- 150 g parmezanu
- garść pietruszki
- sól, pieprz

Klopsiki (ok. 25 sztuk)
- 0,5 małej białej cebuli
- garść świeżego tymianku
- pęczek młodego szczypiorku
- garść świeżej pietruszki
- 2 ząbki czosnku
- pół papryczki chilli (bez pestek)
- 500 g filetu białej ryby (ja użyłam dorsza)
- 3 kromki chleba tostowego
- 1 jajko
- 3 łyżki mąki
- sól, pieprz

  1. Por pokrój w piórka i wrzuć do miseczki. Cebulę poszatkuj (pół odłóż do sosu, pół do klopsików) i dorzuć do miski część przygotowaną do sosu, a do oddzielnej miski porcję na klopsiki. Zgnieć czosnek i poszatkuj i znowu połowę dodaj do miski przeznaczonej do sosu a resztę do miski na klopsiki.
  2. Przygotuj mniejsze miseczki. Pokrój cukinie w drobne paski i odłóż do jednej z miseczek. Poszatkuj pietruszkę i część dodaj do miski na klopsiki, a część do oddzielnej małej miseczki. Kurki umyj dokładnie pod bieżącą wodą i pozbądź się piasku. Poszatkuj i odłóż do kolejnej miseczki.
  3. Tymianek i chilli poszatkuj i dodaj do miski przeznaczonej na klopsiki. Rybę pokrój na mniejsze kawałki, pozbądź się reszty ości i dodaj do miski przeznaczonej na klopsiki. Chleb tostowy zalej gorącą wodą do połowy jego wysokości, ugnieć rękami i dodaj do miski przeznaczonej na klopsiki.
  4. Składniki z miski przeznaczonej na klopsiki posól i popieprz i umieść w blenderze. Zmiksuj na gładką masę. Po zmiksowaniu dodaj jajko i mąkę i dobrze wymieszaj. Odłóż na bok.
  5. Masło klarowane (jeśli nie masz to oliwę) rozgrzej w dużym garnku. Wrzuć por, cebulę i czosnek. Smaż przez kilka minut aż cebula się zeszkli i dodaj kurki. Smaż kilka minut aż puszczą wodę i dodaj kieliszek wina. Duś przez chwilę a następnie dodaj groszek cukrowy. Mieszaj przez kilka minut. W moździerzu rozgnieć szafran i dodaj do garnka. Dodaj też śmietanę. Gotuj na małym ogniu, co jakiś czas mieszając.
  6. W tym czasie uformuj z masy klopsiki. Formuj je mniej więcej wielkości 3/4 łyżki masy. Formuj je na obsypaną mąką tacce, tworząc małe kulki. Odłóż je na bok na talerzu.
  7. Rozgrzej piekarnik do 150 stopni. Na palniku postaw patelnie i rozgrzej na niej masło klarowane (lub oliwę). Gdy patelnia będzie gorąca dodaj klopsiki i smaż aż z dwóch stron zrobią się lekko brązowe. Następnie zdejmij je z patelni, ułóż w naczyniu żaroodpornym i wsadź do piekarnika, aby zatrzymały ciepło. 
  8. Ugotuj tagliatelle zgodnie z instrukcją na opakowaniu (u mnie 6 minut). Odcedź i wrzuć do garnka z sosem. Dokładnie wymieszaj.
  9. Ułóż makaron na talerzach, wyjmij klopsiki i połóż kilka na makaronie. Całość posyp parmezanem i świeżą pietruszką.
Śliwka

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...