wtorek, 29 marca 2016

Bananowy sernik z czekoladą, solonym karmelem i popcornem


Święta, święta i po świętach! A ja mam dla was jeszcze jeden przepis na sernik, który królował na moim wielkanocnym stole. Na szczęście możecie go upiec przez cały rok, bo tak naprawdę niewiele ma wspólnego ze świętami.

Przy okazji przepisu na mazurek wspominałam o moim rytuale związanym z Wielkanocą. Pisałam, że co roku wymyślam nowy smak mazurka. Otóż podobnie mam z sernikiem, który piekę także w święta Bożego Narodzenia. Zazwyczaj jeszcze są to dwa serniki, które dzielę i rozdaję mojej rodzinie i znajomym, czasem są to jeszcze dwa nowe smaki.

W te święta ograniczyłam się do jednego, ale za to epickiego. Bardzo mi głupio, że nie mogę być skromna, ale sernik wyszedł fantastycznie i nie mogę milczeć w tej sprawie. Muszę się koniecznie podzielić przepisem.

Spód zaczyna się niewinnie od mocno czekoladowego brownie. Masę serową tworzą rozgniecione banany oraz kawałki gorzkiej czekolady. Sernik jest mocno wilgotny, ale przy tym lekki, takie lubię najbardziej. Mam już opracowany patent, aby osiągnąć taki efekt. Piekę go najpierw przez kwadrans w 180 stopniach, następnie półtorej godziny w 110 stopniach. Czasem jeszcze zabawię się w kąpiel wodą, ale nie tym razem.

Nad masą serową znajduje się kolejna niespodzianka, czyli solony krem krówkowy. Wierzch chciałam ozdobić orzechami lub bananami skropionymi sokiem z cytryny, ale wtedy mnie olśniło, że znacznie lepiej będzie się tu komponował popcorn!

I to był strzał w 10, sernik zgarnął masę komplementów i na pewno upiekę go jeszcze wiele razy :)


Bananowy sernik z czekoladą, solonym karmelem i popcornem / (23 cm)
Spód:
  • 100 g masła
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 2 jajka
  • 80 g cukru
  • 120 g mąki pszennej
Masa twarogowa:
  • kg trzykrotnie mielonego twarogu
  • 2 rozgniecione banany
  • 2 jajka
  • białko
  • 100 g mascarpone
  • 100 g cukru
  • 100 g gorzkiej czekolady 
  • łyżka mąki ziemniaczanej
Solony karmel:
  • 80 g cukru
  • 2 łyżki wody
  • 250 ml śmietanki kremówki 30%
  • łyżeczka soli
+ Popcorn *

  1.  W misce nad rondlem z gotującą się wodą rozpuszczamy czekoladę i masło. W tym czasie ubijamy jaka z cukrem na kogel-mogel. Rozpuszczoną czekoladę studzimy, wlewamy do masy jajecznej i cały czas ją ubijamy. Dosypujemy mąkę i mieszamy ze sobą wszystkie składniki.
  2. Tortownicę wykładamy od spodu pergaminem, boki smarujemy masłem. Wylewamy na dno czekoladową masę, pieczemy przez 20 minut w 180 stopniach.
  3. Twaróg miksujemy krótko z mąką ziemniaczaną i rozgniecionymi bananami. Dodajemy stopniowo rozbełtane jajka, mascarpone, dalej miksujemy i dodajemy powoli cukier. Na koniec wyłączamy mikser i wrzucamy kawałki czekolady, krótko mieszamy.
  4. Masę twarogową wylewamy na podpieczony spód brownie. Wkładamy do piekarnika na 15 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę do 110 stopni i pieczemy jeszcze 1,5 h.
  5. W tym czasie w rondlu podgrzewamy kremówkę z solą, odstawiamy. Do drugiego garnka wsypujemy cukier, dodajemy wodę i podgrzewamy na małym ogniu, aż się roztopi i nabierze złocistego koloru.
  6. Wlewamy powoli kremówkę i pilnujemy, aby masa nie wykipiała. Karmel gotujemy na małym ogniu ok. 10 minut, od czasu do czasu mieszamy, na koniec studzimy.
  7. Ostudzony, ale jeszcze płynny karmel wylewamy na upieczony sernik, rozprowadzamy dokładnie masę. Wierzch dekorujemy popcornem. Wkładamy na kilka godzin do lodówki.

* Przepis na domowy popcorn znajdziecie tutaj, pamiętajcie by w tym przypadku nie dodawać przypraw (poza solą).

Tosia

sobota, 26 marca 2016

Sernik cynamonowo-miodowy


Dzisiaj krótko. Nie będę was zanudzać przedświątecznymi historiami, bo pewnie część z was (podobnie jak ja) spędza sobotni wieczór w kuchni, starając się ze wszystkim zdążyć przed jutrzejszym śniadaniem i późniejszą wyżerką.

Zostawię wam tu jednak przepis na sernik, który zrobiłam dzisiaj rano i dosłownie od razu powtórzyłam, aby starczyło mi go w te święta dla każdego.

Serniki robić naprawdę uwielbiam. Mam swoją metodę, która sprawdza się zawsze, a przygotowywanie tego przysmaku jest dla mnie równie relaksujące jak robienie risotto (które jest na czubku mojej listy najfajniejszych rzeczy, które przygotowuję w zaciszu mojej kuchni).

Po pierwsze dobry twaróg. Wiele osób twaróg mieli, aby sprawić, że sernik będzie gładki i rozpływający się w ustach. Ja wybieram twarogi zmielone same w sobie, ale nie beznadziejne sernikowe mieszanki w wiaderkach, a te śmietankowe. Moim faworytem jest twaróg śmietankowy ze Strzałkowa, lub twaróg śmietankowy Jana. Po drugie kremówka. Koniecznie ubita. No i po trzecie żółtka ubijamy z cukrem aż będą zupełnie białe, a oddzielnie białka. Dzięki temu masa jest niezwykle kremowa i puszysta. Po latach prób i błędów stwierdzam, że to absolutnie najlepszy sposób na sernik. No i za każdym razem można pobawić się dodatkami, tak jak w tym wypadku cynamonem i miodem.

Sernik cynamonowo-miodowy

Spód:
- 250 g herbatników
- pół łyżeczki soli
- 200 g roztopionego masła
- 3 łyżeczki cynamonu
- ewentualnie: 4 łyżki cukru

Masa:
- 750 g śmietankowego twarogu
- 5 jajek (oddzielnie białka, oddzielnie żółtka)
- 200 g śmietanki kremówki
- 3 łyżeczki cynamonu
- 100 g miodu (ja użyłam spadziowego)
- 100 g cukru
- szczypta soli

-cukier puder

  1. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. 
  2. Przygotuj spód. Wrzuć herbatniki do blendera i zblenduj je tak, aby były sypką masą. Rozpuść masło z cynamonem i solą. Jeśli twoje herbatniki nie są zbyt słodkie (ja miałam pół słodkie) dodaj do masła cukier. 
  3. Dodaj masło do zmielonych herbatników i dobrze wymieszaj. Wysyp je do tortownicy i ugnieć rękami tworząc również z herbatników boki dookoła. Odstaw. 
  4. Za pomocą miksera ubij śmietanę. Odstaw na bok. 
  5. Oddziel białka od żółtek. Do białek dodaj szczyptę soli i ubij na sztywną masę. W innej misce do żółtek dodaj cukier i ubijaj kilka minut aż masa zmieni kolor na bardzo jasny. 
  6. Do masy z żółtkami i cukrem dodaj twaróg, cynamon i miód. Zmiksuj na gładką masę. Następnie dodaj kremówkę i białka i wmieszaj je delikatnie łyżką, nie używając miksera, aż do uzyskania jednolitej masy.
  7. Masę sernikową wlej na wyłożoną masą herbatnikową tortownicę. Wyrównaj łyżką z góry i wstaw do piekarnika. Piecz godzinę, wyjmij i odstaw w temperaturze pokojowej. Gdy wystygnie, odstaw na noc do lodówki. 
  8. Przed podaniem posyp cukrem pudrem. 
Śliwka

czwartek, 24 marca 2016

Mazurek Dacquoise



Każde święta wiążą się z jakimiś rytuałami, które przychodzą nam zupełnie naturalnie. Przed świętami Bożego Narodzenia robię domowe nalewki i hoduję zakwas na barszcz. Z kolei w okresie wielkanocnym wypracowałam przez lata inny zwyczaj. Co roku wymyślam chociaż jeden nowy smak mazurka. Wciąż szaleję za mazurkiem z domowym kajmakiem, jaki piekła moja mama za czasów, gdy byłam smarkata. Lubię jednak ten proces wymyślania kolejnych kruchych ciast oraz kremów, a także moment zaskakiwania siebie i innych nowym smakiem.

Zeszłoroczne mini mazurki z solonym karmelem i bananem okazały się sporym hitem na wielkanocnym stole, a i pamiętam, że kilku czytelników skusiło się na ich wypiek. W tym roku moją inspiracją był ulubiony torcik bezowy Dacquoise.

W jego skład oprócz bezy wchodzi karmelowy krem na bazie mascarpone z dodatkiem orzechów włoskich i daktyli. Natchniona smakami zabrałam się za trochę lżejszą mazurkową wersję tego deseru.



Spód upiekłam na bazie mąki orkiszowej, cukru trzcinowego i oleju kokosowego. W razie czego podpowiadam, że w takich samych proporcjach możecie sięgnąć po prostu po masło. Orkiszowy kruchy spód wymyśliłam piekąc pistacjowy mazurek dla Hello zdrowie, który również Wam bardzo polecam.

Krem do bezowego torciku robię zawsze na bazie ubitej kremówki, mascarpone, masy kajmakowej i konfitury figowej. Następnie dodaję posiekany orzechy włoskie i daktyle. Tutaj postąpiłam inaczej, namoczyłam daktyle, zmiksowałam je z kilkoma łyżkami mascarpone. Wierzch ozdobiłam bezową pianką, a zamiast orzechów sięgnęłam po pekany. Całość oprószyłam jeszcze cukrem pudrem wymieszanym z kakao. I chociaż mazurek różni się od tortu bezowego to jednak ostateczny smak wyszedł podobny, w każdym razie w równym stopniu zachwyca podniebienie :)

Ps. Polecam także mazurek z mango curd i bezą oraz mazurek różany z białą czekoladą. 

Mazurek Dacquoise/ Średnica ok. 20 cm
Ciasto:
  • 150 g mąki orkiszowej jasnej
  • 50 g cukru trzcinowego
  • żółtko
  • 100 g zimnego oleju kokosowego lub zimnego masła
  • 2-3 łyżki zimnej wody
  • szczypta soli
Masa daktylowa:
  • 100 g suszonych daktyli
  • 50 g mascarpone
Bezowa pianka:
  • białko
  • 50 g cukru białego
  • szczypta soli
  • łyżeczka octu winnego
 Dodatki:
  • pekany lub orzechy włoskie
  • cukier puder + kakao
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy tłuszcz, cukier, żółtko, sól, wodę. Zagniatamy lub mieszamy mikserem krótko, jedynie do połączenia składników. Kulę z ciasta owijamy w folię spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  2. W tym czasie daktyle zalewamy wrzącą wodą i zostawiamy na 15 minut. Następnie odsączamy je z płynu i miksujemy blenderem z dodatkiem mascarpone na kremową masę.
  3. Schłodzone ciasto cienko wałkujemy na pergaminie, odwracamy miskę dnem do góry (u mnie średnica 20 cm) i wycinamy koło. W środku wycinamy dodatkowo kółko przy pomocy szklanki lub wykrawczki.
  4. Z pozostałych części ciasta formujemy wałeczki, które ze sobą splatamy. Dekorujemy nimi boki ciasta. Przyszły spód nakłuwamy w kilku miejscach widelcem i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy 12 minut w 180 stopniach. 
  5. W tym czasie ubijamy białko ze szczyptą soli na sztywną pianę. Dodajemy stopniowo po łyżce cukru i dalej miksujemy, na koniec dodajemy ocet i jeszcze raz mieszamy.
  6. Na podpieczony spód wykładamy krem daktylowy. Wyciskamy szprycą bezowe pianki i dekorujemy je orzechami. Blachę z ciastem wkładamy do pieca, pieczemy przez 15 minut w 170 stopniach.
  7. Upieczony mazurek studzimy, następnie posypujemy cukrem pudrem z dodatkiem kakao.
 Tosia

wtorek, 22 marca 2016

Wielkanoc z burczymiwbrzuchu



Małymi krokami zbliżają się święta. Nie da się ukryć, że odliczanie do świąt Bożego Narodzenia przebiega zawsze trochę głośniej niż do Wielkanocy. Dlatego jeśli jeszcze nie zdążyliście przygotować świątecznego menu, to przychodzimy z pomocą.

Podzieliłyśmy wielkanocno-wiosenne przepisy na kilka kategorii: z jajkami w roli głównej, z przekąskami pasującymi idealnie do chleba, z zupami oraz słodkościami. Mamy nadzieję, że coś wpadnie wam w oko i chętnie przetestujecie receptury. Jeśli korzystacie z Instagramu to zachęcamy do tagowania waszych dań #burczymiwbrzuchu - wtedy na pewno je znajdziemy :)

Ps. Jeszcze w tym tygodniu na blogu pojawią się dwa wielkanocne przepisy.

Jajka:
Pasta jajeczna z wędzonym łososiem, chrzanem i domowym majonezem
Wielkanocny quiche z jajkami i szpinakiem
Rolada grzybowa z kozim serem, szynką dojrzewającą i szpinakiem 
Jajka faszerowane surowym kalafiorem
Jajka faszerowane pastą serowo-czosnkową
Jajka faszerowane suszonymi pomidorami oraz jajka z wędzonym łososiem
Tartaletki z jajkiem i tapenadą
Jajka po wiedeńsku
Croque madame z łososiem
Pasta jajeczna z awokado
Placuszki jajeczno-cukiniowe z wędzonym łososiem
Razowe naleśniki z łososiem i jajkiem sadzonym
Tortilla de patatas z kozim serem i szpinakiem
Jajka zapiekane z kaszą jaglaną 
Jajka w bułce
Jajka w kokilkach
Pasta jajeczna z bobem


Do chleba:
Domowy majonez z chrzanem
Chrzan z imbirem
Pasztet jaglany z ciecierzycą i szpinakiem
Schab ze śliwkami
Rillettes z łososia
Sos tatarski 
Pasztet z suszonymi pomidorami 
Chrzan z jabłkiem i ćwikła 
Parfait z kurzych wątróbek 
Sałatka śledziowa
Pasztecik z wątróbek z jabłkiem
Śledzie z karmelizowaną cebulą
Pasta z makreli z orzechami nerkowca

Zupy:
Chrzanowy żurek na zakwasie chlebowym
Zupa chrzanowa
Żurek na domowym zakwasie
Barszcz na zakwasie
Krem z brokułów z jajkiem w koszulce
Barszcz nieczysty
Minestrone alla Genovese
Krem z pieczonego czosnku z jabłkowymi grzankami i kolendrową oliwą

Na słodko:
Mini mazurki z solonym karmelem i bananem
Buraczano-czekoladowa babka z syropem rozmarynowym
Miodownik
Sernik szarlotkowy z owsianą kruszynką i karmelowymi lodami z solą
Pomarańczowa babka drożdżowa
Pomarańczowa brioszka
Mazurek z mango curd i bezą
Pełnoziarnista babka bananowa z czekoladą
Sernik pomarańczowo-czekoladowy
Mazurek różany z białą czekoladą
Ekspresowa pascha 
Mazurek z domowym kajmakiem
Drożdżówka wielkanocna
Szarlotka z jabłkami w calvadosie
Wielkanocny sernik z bakaliami
Tarta z kremem cytrynowo-imbirowym
Jaglane brownie z batatem i pomarańczą
Sernikomakowiec
Sernik różany
Serniczki Baklava
Sernik korzenny z powidłami 
Tarta jabłkowo-gruszkowa pod kruszonką
Drożdżówki z makiem i lukrem kokosowym
Tarta tatin z jabłkami w karmelu różanym
Szarlotka z gruszkami i kremem z wanilią
Czekoladowa tarta jaglana z orzechami
Orkiszowa tarta z owocami i bezową pianką

poniedziałek, 21 marca 2016

Śniadanie do łóżka #215: Pasta jajeczna z wędzonym łososiem, chrzanem i domowym majonezem


W myśl zasady "jesteś tym co jesz" od dawna staram się zwracać sporą uwagę na to co mam na talerzu. Oczywiście bywają chwile słabości, szczególnie w środku nocy po imprezie, w trakcie kolacji z przyjaciółmi, czy w podróży. Ostatnio jednak zaczęliśmy także przywiązywać wagę do podstawowych produktów w trakcie zakupów, aby w naszym koszyku nie pojawiła się mocno przetworzona żywność, dlatego sprawdzamy każdy słoik z marynowanymi papryczkami, czy skład majonezu. Niestety najbardziej popularny majonez w naszym kraju nie przeszedł naszego testu etykiety. Przestawiliśmy się na inny i bardzo szybko przyzwyczailiśmy się do nowego smaku. Okazało się, że tak naprawdę ten mniej popularny, a z lepszą etykietą smakuje w rzeczywistości bardziej jak prawdziwy majonez, taki domowy.

Nie wiem czy chciałoby mi się robić raz na tydzień majonez, wystarczy, że co kilka dni piekę chleb. Dd czasu do czasu można się w ten sposób zabawić, tym bardziej, że robi się go naprawdę łatwo i szybko. Wystarczy sparzyć skorupkę jajka, wbić je do wysokiego naczynia, dodać ocet winny, musztardę i wlewać cienką strużką olej roślinny. W tym czasie cały czas miksować majonez, aż zgęstnieje. Na koniec jeszcze sól, pieprz, a dziś dodałam jeszcze trochę świeżo tartego chrzanu.

Taki majonez na pewno pojawi się na moim wielkanocnym stole. Dziś wylądował w jajecznej paście z wędzonym łososiem i szczypiorkiem. Spróbujcie zrobić majonez sami, to naprawdę łatwe :)


Domowy majonez z chrzanem/ średni słoik
  • sparzone jajko
  • łyżeczka musztardy
  • łyżeczka octu winnego
  • 350 ml oleju roślinnego (u mnie słonecznikowy oraz z pestek winogron)
  • 4 cm świeżego chrzanu (ok. 4-5 łyżek startego korzenia)
  • sól, pieprz
  • szczypta cukru trzcinowego (opcjonalnie)
Pasta jajeczna z wędzonym łososiem, chrzanem i domowym majonezem
  • 5 jajek ugotowanych na twardo*
  • 100 g wędzonego łososia (u mnie wędzony na ciepło)
  • 2 łyżeczki musztardy
  • 2 łyżki świeżo tartego chrzanu
  • mała cebula
  • 4 łyżki posiekanego szczypiorku
  • 1/2 łyżeczki miodu
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 5-6 łyżek domowego majonezu
  • sól, pieprz 
Chrzanowy majonez:
  1. Jajko w skorupce sparzamy wrzątkiem i wbijamy do wysokiego naczynia.
  2. Dodajemy musztardę, ocet, sól. Wlewamy cienką strużką powoli olej i miksujemy cały czas mikserem, aż osiągniemy gęsty i puszysty majonez.
  3. Pod koniec dodajemy tarty chrzan, cukier, pieprz i miksujemy jeszcze chwilę. 
  4. Majonez przekładamy do słoika i przechowujemy w lodówce.
Pasta jajeczna:
  1. Obrane jajka wrzucamy do dużej miski i zgniatamy je tłuczkiem do ziemniaków lub widelcem. 
  2. Dodajemy posiekaną drobno cebulę, szczypiorek, porwanego na małe kawałki łososia, musztardę, chrzan, miód, sok z cytryny.
  3. Dodajemy majonez i mieszamy składniki do uzyskania gęstej pasty. Na koniec przyprawiamy solą i pieprzem do smaku.
 Tosia

piątek, 18 marca 2016

Wielkanocny quiche


Wbrew pozorom bycie blogerem kulinarnym to wcale nie taka łatwa sprawa. Chcielibyście obchodzić Wielkanoc kilka dni przez Bożym Narodzeniem? Już to przeżyłam gotując i fotografując żurek w grudniu (dla Kukbuka). A przed zbliżającymi się świętami zawsze mam dylemat czy szykować przepisy, bo znajdą się chętni by je wypróbować, czy może to zupełnie bez sensu jeść tydzień przed Wigilią pierogi z kapustą i grzybami, bo w dniu kolacji już nie będą smakowały przez to tak dobrze.

Na szczęście na blogu jest już trochę wielkanocnych przepisów (znajdziecie je tutaj), a jeszcze kilka może mniej tradycyjnych receptur zdążę pokazać przed świętami. Pierwszą z nich jest wiosenny quiche, który był dziś moim obiadem, ale jak najbardziej pasowałby na wielkanocnym stole.


Jestem miłośniczką "kiszów", więc mam je już obcykane na pamięć. W maju oraz czerwcu piekę je ze szparagami, boczkiem i prażoną cebulką, a latem i wczesną jesienią z kurkami, cukinią i porzeczką. Nabrałam ochoty na wielkanocną odsłonę!

Na Hali Targowej w Gdyni dostałam pęczek młodego szpinaku, podsmażyłam go z porem i oczywiście czosnkiem. Do masy jajeczno-śmiatanowej dodałam tarty chrzan, dla koloru kurkumę, a wierzch ozdobiłam jajkami ugotowanymi na półtwardo. Początkowo chciałam wybrać jajka sadzone, ale szybko zmieniłam koncepcję i nie żałuję. Zapomniałabym o spodzie, upiekłam go na mące orkiszowej, w wersji fit możecie śmiało masło zastąpić schłodzonym olejem kokosowym.

Quiche tak nam zasmakował, że chyba faktycznie postawię go na wielkanocnym stole :)



Wielkanocny quiche z porem, szpinakiem, chrzanem i jajkami/ średnica 23 cm
Ciasto:

  • 200 g mąki orkiszowej jasnej
  • 10 g nasion chia lub maku
  • 100 g zimnego masła lub zimnego oleju koksowego
  • jajko
  • 2 łyżki zimnej wody
  • łyżeczka soli
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
  • 2 łyżki kaszy manny lub mąki orkiszowej do wałkowania ciasta
 Nadzienie:
  • 200 ml śmietanki kremówki 30%
  • 2 jajka
  • 3-4 cm korzenia chrzanu
  • 2 łyżeczki musztardy
  • posiekany koperek 
  • 3 łyżki tartego parmezanu
  • sól, pieprz
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
Wierzch:
  • biała część pora
  • 100 g listków świeżego szpinaku
  • łyżka oleju roślinnego
  • 3 ząbki czosnku
  • łyżeczka miodu
  • sól, pieprz 
  • 3 jajka ugotowane na półtwardo* 
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy nasiona chia lub mak, kawałki zimnego masła, kurkumę i sól. Wbijamy jajko i wlewamy zimną wodę. Zagniatamy ciasto krótko, jedynie do połączenia składników.
  2. Kulę z ciasta owijamy folią i wkładamy do lodówki na godzinę.
  3. W tym czasie na patelni podsmażamy krążki pora i listki szpinaku. Po ok. 3 minutach dodajemy posiekany czosnek, przyprawiamy solą i pieprzem, smażymy jeszcze 2 minut. Dodajemy miód i  krótko karmelizujemy.
  4. Rozbełtane jajka łączymy z kremówką, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, startym na tarce świeżym chrzanem, posiekanym koperkiem, musztardą, tartym parmezanem, kurkumą, solą i pieprzem.
  5. Schłodzone ciasto podsypujemy kaszą manną lub mąką, wałkujemy na placek i wykładamy nim karbowaną formę. Nakłuwamy w kilku miejscach widelcem, wykładamy z wierzchu pergaminem i posypujemy suchą fasolą/grochem/suchym ryżem (jako obciążenie), wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
  6. Spód tarty podpiekamy 20 minut w 190 stopniach, ściągamy pergamin z obciążeniem i podpiekamy jeszcze 5 minut.
  7. Formę ze spodem wyciągamy z piekarnika. Wykładamy szpinak z porem.
  8. Całość zalewamy masą śmietanowo-jajeczną. Wkładamy ponownie do piekarnika i pieczemy przez 10 minut w 180 stopniach.
  9. Po tym czasie otwieramy piekarnik i dekorujemy tartę połówkami jajek, zamyka i podpiekamy przez ostatnie 10 minut.
  10. Quiche serwujemy na ciepło lub na zimno.
* Jajka wkładamy do wrzącej wody, gotujemy przez 4,5 minut. Następnie przekładamy do miski z zimną wodą, obstukujemy i zostawiamy na kilka minut, na koniec obieramy.

Tosia

środa, 16 marca 2016

Kapuśniak spalający tłuszcz


Od jakiegoś czasu obiecywałam wam na snapie (nick: sliwkamarta, zachęcam do obserwowania, codziennie przedstawiam tam wam mój dietetyczny jadłospis) mój detoksowy kapuśniak. Na co dzień staram się w mojej diecie kierować wskazówkami z książki "Dieta szczęścia" Marion Grillparzer i choć nie stosuję się do niej w 100%, pewne zwyczaje na stałe wprowadziłam do mojej codziennej diety.

Nie wchodząc zbyt głęboko w szczegóły, dieta powinna rozpocząć się od 3 dniowego detoksu. Na tym detoksie jedynym posiłkiem jaki jemy jest zupa. Wydaje się to hardkorowe? Trochę tak, ale pocieszające jest to, że porcję zupy możesz zjeść jak tylko poczujesz głód, nie ma ograniczeń ile porcji możesz zjeść danego dnia. Zupy bowiem składają się ze składników, które w książce określone są jako "spalacze tłuszczu". Dzięki temu detoksowi twój organizm oczyści się z toksyn i odzwyczai od słodkiego smaku. Zaopatrzysz też ciało w niezbędne składniki odżywcze, których czasem nie dostarczasz mu w pełni. Koniecznie należy pamiętać również, aby poza zupą pić co najmniej 1 szklankę wody co godzinę. Autorka książki zapewnia, że jeśli będziesz się trzymać tych zasad, zrzucisz pierwsze 2 kilo, które pomogą ci rozpędzić się na dalszym etapie diety.

Niestety detoks, jak to detoks, ma swoje skutki uboczne. Będziesz silnie odczuwać zmęczenie i ogarnie cię raczej zły nastrój. I tego właśnie doświadczyłam ja, pozbywając się nie tylko toksyn, ale również ochoty na powtórzenie detoksu kiedykolwiek.



Wiem, że powinnam zagryźć zęby i powiedzieć sobie, że to dla mnie dobre, ale prawda jest taka, że zrobiłam detoks na zupełnie nie takim etapie jak powinnam. Zaczęliśmy dietę pomijając go, udało nam się sporo schudnąć naprawdę zdrowo się odżywiając i nagle wpadliśmy na pomysł, że do etapu detoksu wrócimy, żeby podbić nasze wyniki. Miałam wrażenie, że organizm był w szoku, ze zdrowego odżywiania nagle wpadł na niepotrzebną mu głodówkę, byłam przez to w naprawdę złym nastroju, nabrałam wody i naprawdę go przeklinałam. Wszystko dlatego, że od detoksu naprawdę trzeba było zacząć, a nie przerywać nim dobrą, dietetyczną passę.

To wszystko nie zmienia faktu, że ten kapuśniak (w książce na detoksie możesz jeść jeszcze kilka innych warzywnych zup, kapuśniak to tylko jedna z opcji) to naprawdę fajna rzecz i naprawdę pełna cennych "spalaczy tłuszczu". Jeśli nie chcecie bawić się w detoksy, można po prostu zastąpić nim jakiś posiłek (ja zastępuje obiad robiąc wersję mięsną) lub potraktować go jako dodatek do posiłku. Dodatkowe plusy? Jest naprawdę cholernie pyszny.

Do mojej wersji dodaję jeszcze nie przewidzianą w przepisie kapustę kiszoną. Sprawdzi się świetnie i doda zupie niesamowitego smaku. Koniecznie wybierzcie mocno ukiszoną kapustę (niech aż wykręca buzię), ale pamiętajcie też, żeby nie dać się oszukać "kwaszoną" wersją, gdyż zwykle dodawana jest do niej spora porcja octu udająca faktyczną kiszonkę.

Kapuśniak spalający tłuszcz (wersja detoks)

- 1,5 litra bulionu warzywnego*
- 500 g białej kapusty
- 500 g kapusty kiszonej
- 3 łodygi selera naciowego
- 1/4 papryki czerwonej
- 1/4 papryki żółtej
- 2 bulwy kopru włoskiego
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
-  puszka krojonych pomidorów
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego
- sól/pieprz
- 1 łyżka oliwy
- tabasco lub inna ostra przyprawa (np, pieprz cayenne)
- ewentualnie: pesto bazyliowe

  1. Kapusty, seler, paprykę i koper umyj i pokrój w piórka. Cebulę i czosnek pokrój w drobną kostkę. 
  2. W garnku rozgrzej bulion. 
  3. W innym, dużym garnku rozgrzej oliwę, podsmaż warzywa przez 3 minuty i zalej gorącym bulionem. Dodaj puszkę pomidorów i koncentrat. Doprowadź do wrzenia i gotuj ok. 20 minut. Po upływie tego czasu sprawdź czy zupie potrzeba soli, mocno dopieprz i dodaj tabasco lub inną ostrą przyprawę wedle uznania.
  4. Wlej zupę do talerza i jeśli masz ochotę dodaj jeszcze bazyliowe pesto.  

* zagotuj włoszczyznę (4 marchewki, 2 pietruszki, 1 por, pęczek natki pietruszki, cebulę), kilka ząbków czosnku, 2 liście laurowe, łyżkę ziaren pieprzu, łyżkę ziela angielskiego i 3 łyżeczki soli) i gotuj ok. 30-45 minut. Odcedź przez sitko zostawiając sam bulion bez dodatków

Kapuśniak z mięsem 

- bulion warzywny z wersji detoks + jedna podwójna pierś z kurczaka
- reszta składników z wersji detoks

  1. Ta wersja różni się jedynie przygotowaniem bulionu, do którego od początku dodajemy pierś z kurczaka. Wyjmujemy ją po 30 minutach i zostawiamy na później. 
  2. Po przygotowaniu zupy, kurczaka palcami rozrywamy i dodajemy bezpośrednio do zupy. 
Śliwka



czwartek, 10 marca 2016

"Pan zakwas" w nowym Kukbuku


Kto mnie trochę zna, ten wie, że zakwas jest moim serdecznym przyjacielem. Swój zakwas żytni wyhodowałam jakieś 4 lata temu i od tego czasu jest moim wiernym kompanem. Nigdy mnie nie zawiódł, bo opiekuję się nim i regularnie go dokarmiam, a on odwdzięcza się pięknymi pęcherzykami.

Od czasu do czasu w mojej lodówce pojawiają się też inny koledzy, zakwas pszenny, zakwas orkiszowy, był nawet bezglutenowy. W okresie świąt także zakwas na barszcz, zakwas na żur, wiosną bawiłam się też w zakwas z botwinki. Dlatego było mi niezwykle miło przygotować materiał do najnowszego Kukbuka właśnie na ten temat.

Znajdziecie w nim przepis na klasyczny zakwas chlebowy, który możecie w takich samych proporcjach wyhodować z dowolnej mąki razowej (żytniej, pszennej lub orkiszowej). Oprócz tego jest też receptura na zakwas żurkowy, który można wyprowadzić z chlebowego oraz klasyczny buraczany.

Zakwas chlebowy jest na tyle uniwersalny w kuchni, że jego wykorzystanie nie musi zakończyć się na wypieku chleba. W przepisach proponuję imbirowe racuchy z jabłkiem, bliny (podobne są na blogu), babkę pomarańczową z syropem rozmarynowym, kremowy żurek z jajkiem w koszulce i pieczonym boczkiem. Z zakwasu buraczanego polecam kiedyś zrobić risotto i dodać jeszcze kiszone buraki, nie pożałujecie!

Do zobaczenia w kioskach :)






Tosia

środa, 9 marca 2016

Tortellini z pastą z wędzonej makreli


Pasta z wędzonej makreli to absolutny klasyk. Ile (domowych) kucharzy, tyle wersji pasty, ale zazwyczaj stanowi połączenie ryby i smaków pomidorowo-twarogowych. Ja do mojej używam wymiennie- fety, koziego sera, lub twarogu. Dodaję solidną porcję koncentratu pomidorowego i koniecznie tabasco, aby sprawę mocno zaostrzyć.

Ale czy wpadliście kiedyś na to, żeby pastę z makreli przerobić na farsz do pierogów? Prawdę mówiąc, nie ma co przerabiać, wystarczy wpakować tę pastę w ciasto. No może ewentualnie nieco ją zagęścić, aby nie wypływała z pierożków. Testowałam już to rozwiązanie przy moich flagowych ravioli z łososiem (tam główne skrzypce grała podobna pasta, ale z łososia) i zawsze się sprawdzało, uznałam więc, że spokojnie sprawdzi się także w tym przypadku.



A rzeczone tortellini przygotowałam w pewnym wyjątkowym dniu, a właściwie przygotowałyśmy. Możecie je bowiem kojarzyć z ostatnio opublikowanego filmiku promującego nasz wernisaż organizowany wspólnie z Dawidem Majgatem. Pierożki sprawiły wiele radości, nam podczas lepienia, a całej filmowej ekipie w trakcie degustacji. Niech sprawią przyjemność i wam!

Tortellini z pastą z wędzonej makreli (4 porcje)

Ciasto: 
- 280 g mąki
- 4 żółtka (białka zachowaj)
- 5 łyżek oliwy
- łyżeczka soli
- ciepła woda
- mąka do posypania

Pasta:
- 1 wędzona makrela
- 3 łyżki koncentratu pomidorowego
- 150 g koziego sera
- 75 g startego parmezanu
- tabasco

- 8 łyżek masła
- parmezan

  1. Przygotuj pastę. Makrelę obierz tak, aby pozbyć się skóry i ości. Wrzuć do miski. Do miski dodaj koncentrat i kozi ser i zmiksuj na gładką masę. Przypraw tabasco i sprawdź czy potrzeba soli (sama makrela i kozi ser powinny być dość słone). 
  2. Przygotuj ciasto. Wymieszaj ze sobą wszystkie składniki oprócz wody. Zagniataj i stopniowo dodawaj wodę, tyle, aby stworzyć elastyczne ciasto. Ciasto obsyp z dwóch stron mąką i cienko rozwałkuj lub użyj do cienkiego rozwałkowania maszyny do makaronu. Możesz również wałkować partiami, ale pamiętaj, że aby ciasto nie uschło, trzymaj je pod obróconą do góry nogami miseczką
  3. Z ciasta wytnij kółka za pomocą odwróconej szklanki. Ułóż małą łyżeczkę farszu na środku, a obwód posmaruj białkiem za pomocą palca (sklei pierożki). Formuj tortellini tak jak na tym filmie: https://www.youtube.com/watch?v=fdL2RZMzG6U) 
  4. W małym rondelku rozpuść masło.
  5. Zagotuj wodę w dużym garnku. Posól 1 łyżką soli i dodaj do wody łyżkę oliwy. Gdy woda się zagotuje wrzucaj pierożki partiami. Wyławiaj za pomocą cedzaka i wykładaj na talerze. 
  6. Polej masłem i posyp startym parmezanem. 
Śliwka



wtorek, 8 marca 2016

Rolada grzybowa z kozim serem, szpinakiem i szynką dojrzewającą



Czasy się zmieniają, a wraz z postępem rośnie liczba świadomych konsumentów, którzy chcą jeść zdrowo i wiedzieć co wkładają do koszyka. Grzechem byłoby narzekać, bo wybór w sklepach, na ryneczkach i w warzywniakach jest coraz większy. Jednak wciąż miejsca, w których można porozmawiać bezpośrednio z producentem, rolnikiem i zerknąć na opakowanie z bio certyfikatem są na wagę złota.

Dlatego niezwykle ucieszyła mnie wiadomość o nowo powstałej trójmiejskiej edycji Biobazaru Młode Miasto. Targ odbywa się w ciekawej scenerii, bo na terenie Stoczni w Gdańsku. Z Gdyni to już spora wyprawa, ale nie bez powodu bazar odbywa się w soboty, w weekend miewa się więcej czasu na takie wycieczki.

 Wybrałyśmy się tam niedawno ze Śliwką i byłyśmy pod wrażeniem szerokiego wyboru. Widziałam tam intrygujące produkty na które zacierałam ręce od dawna np. korzenie świeżej kurkumy, z których można zrobić rozgrzewający napar. Oprócz tego skusiłam się na jajka od kur zielononóżek, moje ulubione grzyby boczniaki, ser z pokrzywą, polską szynkę dojrzewającą i jeszcze kilka innych rarytasów.

Produkty zainspirowały mnie do przygotowania grzybowej rolady. Nie wiem czy kojarzycie, ale kilka lat temu dosyć modną przekąską była szpinakowa rolada z serkiem śmietankowym i wędzonym łososiem. Kroiło się ją na plastry i podawało jako przystawkę.

Nigdy nie robiłam szpinakowej wersji, ale nabrałam ochoty na taką wytrawną roladę. Zrobiłam ją w grzybowej wersji, wykorzystując boczniaki, ale myślę, że równie dobrze możecie sięgnąć np. po pieczarki. W środku znajduje się masa z koziego sera, smażone listki świeżego szpinaku oraz wcześniej wspomniana szynka dojrzewająca. Mimo charakterystycznych dodatków, wyszło lekko i pysznie. Rolada zniknęła z prędkością światła. Coś czuję, że powtórzę ją na Wielkanoc :)





Rolada grzybowa z kozim serem, szpinakiem i szynką dojrzewającą
Rolada:
  • 300 g boczniaków (można zastąpić pieczarkami)
  • 3 jajka
  • 70 g mąki pszennej
  • 60 g świeżo tartego sera (u mnie krowi z pokrzywą)
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 3 łyżki masła
  • ząbek czosnku
Farsz:
  • 150 g twarożku koziego
  • 3 łyżki śmietany 30%
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżka soku z cytryny
  • łyżeczka skórki cytrynowej
  • sól, pieprz
 Dodatki:
  • pęczek świeżego szpinaku (ok. 80 g)
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki śmietany 30%
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz 
  • kilka plastrów szynki dojrzewającej
  1. Grzyby wrzucamy do pojemnika malaksera i krótko siekamy, aby były drobne. Jeśli nie mamy malaksera to grzyby można drobno pokroić lub zetrzeć na tarce.
  2. Na maśle podsmażamy posiekane grzyby. Po kilku minutach dodajemy poszatkowany czosnek, sól i pieprz, podgrzewamy jeszcze chwilę, następnie studzimy.
  3. Grzybową masę łączymy z żółtkiem i ubijamy krótko mikserem. Dosypujemy sól, mąkę i tarty ser, miksujemy raz jeszcze.
  4. Białka jajka ubijamy w osobnej misie na sztywną pianę. Łączymy ją z masą grzybową i delikatnie mieszamy.
  5. Blachę piekarnika wykładamy pergaminem i smarujemy masłem. Wykładamy przygotowane ciasto i rozprowadzamy po całej blasze.
  6. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 20 minut w 180 stopniach.
  7. W tym czasie kozi twarożek miksujemy ze śmietaną, posiekanym czosnkiem, skórką i sokiem z cytryny, solą i pieprzem.
  8. Na patelni rozgrzewamy masło i podsmażamy posiekany drobno czosnek. Wrzucamy listki świeżego szpinaku (łodyżek się pozbywamy) i smażymy 3 minut.
  9. Następnie dodajemy śmietanę, sól, pieprz i gałkę muszkatołową. Całość mieszamy i dusimy jeszcze 2 minuty, następnie studzimy.
  10. Upieczoną roladę wyciągamy z piekarnika i studzimy. Smarujemy go z jednej strony masą z koziego sera, w taki sposób, aby zostawić wolną "ramkę". Na kozi ser wykładamy podsmażony szpinak oraz plasterki szynki dojrzewającej.
  11. Zawijamy roladę od dłuższego boku, owijamy ją w folię spożywczą i wstawiamy na kilka godzin do lodówki.
  12. Schłodzoną roladę kroimy na plastry i serwujemy na zimno.
Tosia

poniedziałek, 7 marca 2016

Food is Good - burczymiwbrzuchu w Sztuce Wyboru


Nareszcie możemy pochwalić się wam pewną świetną sprawą, która dotychczas była niespodzianką!

1 kwietnia, wraz z Dawidem Majgatem i Sztuką Wyboru organizujemy wyjątkowe wydarzenie Food is Good (tutaj możecie sprawdzić szczegóły eventu na Facebooku: https://www.facebook.com/events/1544206569211904/ ), które będzie wernisażem inspirowanych jedzeniem prac Dawida, którymi to my się zainspirujemy tworząc jedzenie :)

Serdecznie zapraszamy wszystkich, nie tylko dlatego, że Dawid Majgat jest niezwykle utalentowany i warto zapoznać się z jego twórczością, ale również dlatego, że to jedna z super okazji spotkania się na żywo, poza światem wirtualnym :)

Zobaczcie filmową zajawkę!

Śniadanie do łóżka #214: Serniczki z patelni z wiosennym jogurtem


Nie było mnie tu przez chwilę, bo jak wspomniałam w ostatnim moim wpisie, żegnałam zimę ucząc się jeździć na nartach w słonecznych Dolomitach. Wróciłam do domu z siniakami, nowymi umiejętnościami i o rok starsza, bo na wyjeździe świętowałam urodziny. Oprócz włoskich rarytasów przywiozłam też ze sobą kilka pomysłów na lekkie dania, aby przywołać szybciej panią Wiosnę.

Co prawda rano zjadłam tylko banana i popędziłam na trening, ale na drugie śniadanie już zaszalałam, bo zaserwowałam serniczki z patelni. Robi się je bardzo łatwo, bo wystarczy wymieszać twaróg z żółtkiem, odrobiną mąki (u mnie orkiszową) i ubitym białkiem. W wersji na słodko dodajemy łyżkę cukru trzcinowego, w wersji wytrawnej ograniczamy się do soli i pieprzu, to w zupełności wystarczy. Słodkie serniczki pojawiły się na blogu już kilka lat temu, dzisiaj ich słona wersja i śmiem twierdzić, że lepsza!

Serniczki są pyszne same w sobie, ale stwierdziłam, że przydałby się do nich jakiś dodatek. Twaróg wiosną najlepiej komponuje się z rzodkiewką oraz ziołami  i właśnie w taki sposób podkręciłam smak jogurtu naturalnego. Oprócz rzodkiewek, dla świeżości wybrałam kolendrę, bazylię, koperek, szczypiorek, sok z cytryny i papryczkę chilli. Jogurt wyszedł lekki i wiosenny, idealnie komponował się z serniczkami. Ziołami nie musicie się aż tak przejmować, dodajcie takie, jakie macie pod ręką.

Przepis na pewno jeszcze powtórzę w mojej kuchni, bo podpił moje podniebienie, mam nadzieję, że rozpieści i wasze ;)


Serniczki z patelni z wiosennym jogurtem/ 6 sztuk
  • 500 g półtłustego twarogu
  • jajko
  • 50 g mąki orkiszowej jasnej
  • łyżeczka soli
  • świeżo mielony pieprz
  • 2-3 łyżki oleju rzepakowego
  • 4 łyżki kaszy manny
  • Wiosenny jogurt:
  • 200 g jogurtu naturalnego
  • łyżka soku z cytryny
  • 4 rzodkiewki
  • garść ziół (u mnie szczypiorek, koperek, kolendra,bazylia)
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • sól, pieprz
  1.  Białko ubijamy z solą na sztywną pianę. 
  2. Twaróg rozdrabniamy widelcem i łączymy z żółtkiem. Wsypujemy mąkę, dodajemy pieprz i dokładnie mieszamy.
  3. Na koniec dodajemy ubite białko i delikatnie całość mieszamy.
  4. Z utworzonej masy formujemy okrągłe placuszki, które obsypujemy z dwóch stron z wierzchy kaszą.
  5. Smażymy na rozgrzanym tłuszczu po ok. 2 minuty z każdej strony.
  6. Podsmażone serniczki przekładamy na blachę wyłożoną pergaminem i wstawiamy do piekarnika. Podpiekamy 5 minut w 190 stopniach.
  7. W tym czasie do jogurtu dodajemy pokrojone w słupki rzodkiewki, posiekane zioła, chilli, sok z cytryny, sól i pieprz.
  8. Ciepłe serniczki serwujemy z wiosennym jogurtem.
 Tosia

czwartek, 3 marca 2016

burczymifon- luty

Okiem Tosi (instagram @tochabrocha, snapchat: tochabrocha) 

| bananiara | chleb zakręcony jak reni jusis | gdańska emalia | imieninowa serlotka | kierunek stolica | makaron szakaron | owsiany recycling | pierwszy film burczymiwbrzuchu | 
| pobite gary | pokój z widokiem na tęczę | bagietka czosnkowa | pomarańczowa sygnalizacja | pierwszy wypad na narty | jak we włoszech, to na pizzę! | 

Okiem Śliwki (instagram @sliwkamarta, snapchat: sliwkamarta)

| kocham sopot zimą | i to jest dietetyczne! | burczybrzuchowo- filmowo | koncert disclosure | walentynki | jedne z niewielu owoców smakujących zimą | nasze ślubne save the date'y | sopocka pustka | 
| otoczenie ma znaczenie | czerwone pomarańcze | poranne zabawy | śledzik lubi pływać | cały gaweł | jastrzębia góra |


wtorek, 1 marca 2016

Gnocchi z serem pleśniowym i karmelizowanym porem



Kiedyś nie pomyślałabym, że w sobotę z samego rana będę kluczyć po mieście w poszukiwaniu najlepszej jakości produktów. A tak właśnie było w zeszłym tygodniu i podejrzewam, że będzie jeszcze nie raz. I to dzięki BioBazarowi Młode Miasto, który już od jakiegoś czasu ruszył ze swoją gdańską filią.

Tego dnia oszukała nas nawigacja, wyjechałyśmy prawie za Gdańsk i nie miałyśmy pojęcia gdzie jesteśmy. Na szczęście okazało się, że bazar znajduje się znacznie bliżej, na terenach stoczniowych, w jednej z surowych hal. I tym zaplusował jeszcze zanim zapoznałyśmy się z produktami, bo mamy małą słabość do postindustrialnej architektury.

Dla mnie ekologiczne targi i rynki mają jeden, duży minus. W jednym miejscu znajdziesz wędliny, tu trochę słodyczy, tam domową biżuterię, ale nie da się zrobić kompleksowych zakupów na pewnym poziomie jakości. Tutaj było inaczej, stoiska podzielone są tematycznie, jak w supermarkecie, z tą różnicą, że już na pierwszy rzut oka widać, że prezentują najlepszą jakość od mąki, po warzywa, ryby czy sery.



Z jednego straganu skubnęłam więc bataty, z innego pyszny kozi pleśniowy ser (takiego jeszcze nie próbowałam!), a później śmietanę z szczęśliwie krótkim terminem ważności i uroczy, malutki por. I to zainspirowało mnie do stworzenia pysznych gnocchi.

Moi najbliżsi znajomi kojarzą je ze mną nie dlatego, że często im je serwuje, a błędami językowymi. Bo większość z nich wie, ze dostaję ciarek, gdy słyszę, jak ktoś opowiada o gnocchi (czyt. nioki) wypowiadając gnoczi. Siadamy więc we włoskich knajpach i słyszę złośliwe - a może zjemy gnoczi?

I wiecie co? Zjemy dziś gnocchi. Ale nie gnoczi, a nioki, a po za tydzień dowiecie się co Tosia wyczarowała z produktów z BioBazaru Młode Miasto.



Gnocchi z serem pleśniowym i karmelizowanym porem (4 porcje)

Gnocchi
- 2 bataty (o wadze 650 g, a po ugotowaniu odważamy 500 g puree)
- 2 jajka
- 65 g tartego parmezanu
- 1 łyżeczka soli
- pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- pieprz
- 400 g mąki orkiszowej jasnej + porcja do podsypania

Sos:
- 1 por
- 2 łyżki brązowego cukru
- pół kieliszka białego wina
- 100 g pleśniowego sera (ja użyłam koziego)
- 200 ml śmietany kremówki
- kilka gałązek świeżego tymianku
- sól, pieprz

  1. Ugotuj bataty w osolonej wodzie aż do miękkości (ok. 20-30 minut). Odcedź wodę. 
  2. Rozgnieć bataty na puree i dodaj jajka, a następnie starty parmezan. Dodaj również sól, pieprz, gałkę a na końcu mąkę dodaj porcjami, mieszając najpierw masę łyżka, a następnie zagniatając rękami. 
  3. Po dodaniu mąki uzyskasz gęste ciasto, ale wciąż będzie nieco lepkie. Wyjmuj małe porcje ciasta na oprószoną mąką deskę. Uformuj rulony. Jeśli ciasto się zbyt mocno klei, posyp jeszcze mąką. 
  4. Pokrój rulon na małe kawałki i na każdym zrób charakterystyczny wzór widelcem. 
  5. W dużym garnku zagotuj wodę z 1 łyżką soli i wlej do niej trochę oliwy. 
  6. Gdy woda się zagotuje, wrzuć porcję gnocchi i gotuj ok. 4 minuty. 
  7. Wyjmij łyżką cedzakową i odstaw na bok. 
  8. Zrób sos. Poszatkuj por, rozgrzej oliwę na dużej patelni i na gorącą patelnię wrzuć poszatkowany por. Posyp go cukrem i smaż aż nabierze brązowego koloru. Dodaj białe wino. 
  9. Poszatkuj ser pleśniowy i dodaj na patelnię. Gdy ser się rozpuści, dodaj kremówkę i wymieszaj. 
  10. Na patelnie wrzuć ugotowanie gnocchi i dobrze wymieszaj z sosem. 
Śliwka

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...