czwartek, 29 października 2015

Obiad czwartkowy #23: Gnocchi w sosie carbonara + karmelizowany por + wolno pieczony boczek


Drodzy czytelnicy, wysłaliście mnie do Włoch to teraz macie! Pozwolicie, że trochę pospamuję włoską kuchnią? :) Podróż trwała zdecydowanie za krótko i mimo spróbowania kilku fantastycznych dań odczuwałam niedosyt kulinarny. W takich chwilach dziękuję sobie samej, że potrafię gotować i wchodzę po prostu do kuchni.

Stałym czytelnikom chyba nie muszę tłumaczyć, że kocham kluchy? Jest już ich trochę na blogu. Od jakiegoś czasu marzyła mi się specjalna deseczka do robienia gnocchi (segnagnocchI) i po cichu liczyłam, że może uda mi się ją dostać na ziemi włoskiej. Plan był mocno napięty i tak naprawdę był czas, aby pojawić się tylko w jednym sklepie z artykułami gospodarstwa domowego. Chodziłam smutna między półkami, że widzę tam tylko mydło i powidło, aż tu nagle Madzia z Dare to Cook oraz Ania z Everyday Falvours zawołały mnie, że znalazły. Z radości, aż podskakiwałam, zgarnęłam szybko deseczkę, dorzuciłam jeszcze przyrząd do wycinania ravioli i zadowolona poszłam do kasy.

Sprawą oczywistą wydało się przygotowanie gnocchi na kolejny obiad czwartkowy. Zdecydowałam się na modną od jakiegoś czasu dekonstrukcję. Nie przepadam za tym słowem, bo jest mało apetyczne, ale oddaje sens tego zabiegu. Dzisiejszy obiad to inaczej interpretacja znanego sosu carbonara, ale podanego w nowej formie, bo z ziemniaczanymi kluseczkami. Zamiast smażonego boczku wybrałam jego wolno pieczoną wersję. Dorzuciłam karmelizowany por, aby nie było zbyt słono i wiórki przywiezionego z Włoch parmezanu. Do tego delikatny i kremowy sos na bazie żółtka i można rozpłynąć się z tej kluseczkowej przyjemności.

Ps. Tak, carbonarę robimy bez śmietany, tłumaczyłam to już przy przepisie na klasyczne spaghetti carbonara oraz w wersji z pieczonym kalafiorem :)


Gnocchi carbonara z wolno pieczonym boczkiem i karmelizowanym porem / 4 porcje
Kluski:
  • kg ugotowanych ziemniaków
  • jajko
  • 250 g mąki pszennej typ 550 + do podsypania
  • łyżeczka soli
  • szczypta mielonej gałki muszkatołowej
 Wolno pieczony boczek
  • 800 g wędzonego boczku bez skóry
  • 2 łyżeczki soli
  • 3 łyżeczki cukru
  • łyżeczka wędzonej papryki (można zastąpić słodką lub ostrą papryką)
  • 2 ząbki czosnku
Carbonara:
  • jajko + 2 żółtka
  • biała część pora
  • łyżka miodu
  • łyżka octu balsamicznego
  • 50 g parmezanu
  • łyżka oliwy
  • łyżeczka masła 
Kluski:
  1.  Ugotowane ziemniaki rozgniatamy tłuczkiem. Dodajemy sól, jajko i gałkę muszkatołową. Stopniowo wsypujemy mąkę i wyrabiamy ciasto ręką do połączenia składników. Powinno być plastyczne i raczej nie lepić się do rąk.
  2. Ciasto przekładamy na blat kuchenny i w razie potrzeby podsypujemy mąką. Formujemy kuleczki wielkości orzecha włoskiego i przykładamy je do specjalnie wyrzeźbionej deseczki (segnagnocchi) tocząc ją, aby powstał wzorek lub odznaczamy widelcem tworząc paseczki.
  3. Uformowane gnocchi układamy na tacy posypanej mąką.
  4. Kluski gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie przez ok. 3-4 minut lub do momentu ich wypłynięcia. 
  5. Ugotowane odsączamy z wody i wrzucamy na patelnię.
Boczek:
  1. Przeciśnięty przez praskę czosnek łączymy z przyprawami i nacieramy z każdej strony boczek.
  2. Owijamy go szczelnie folią aluminiową i wkładamy na noc do lodówki (lub minimum godzinę).
  3. Po tym czasie zlewamy sok, który mięso puściło w trakcie marynowania. Przekładamy boczek do głębokiego naczynia i przykrywamy folią aluminiową.
  4. Pieczemy przez 30 minut w 230 stopniach, następnie przez 2 godziny w 150. 
  5. Upieczony boczek studzimy, owijamy w folię i wkładamy do lodówki.
Carbonara:
  1.  Pora kroimy w półplastry lub piórka. Rozgrzewamy oliwę na patelni i podsmażamy przez kilka minut.
  2. Dodajemy pokrojony w paseczki boczek i podsmażamy jeszcze 2 minut. Całość przyprawiamy pieprzem (boczek będzie wystarczająco słony).
  3. Dodajemy miód oraz ocet balsamiczny, karmelizujemy przez minutę.
  4. W tym czasie wbijamy jajka do miski i rozbełtujemy.
  5. Wrzucamy ugotowane gnocchi, dodajemy chochlę wody, w której się gotowały i chwilę podsmażamy.
  6. Podsmażone kluski wrzucamy do miski z rozbełtanymi jajkami, mieszamy energicznie, aby utworzył się delikatny sos i wrzucamy tarty parmezan.
  7. Podajemy od razu.
* W wersji fast można zrezygnować z wolno pieczonego boczku i podsmażyć go przez porem krótko na patelni.
** Przepis na wolno pieczony boczek podpatrzyłam tutaj.
Tosia

niedziela, 25 października 2015

Śniadanie do łóżka #202: Parmezanowa jajecznica z posypką z salami


To był szalony i intensywny tydzień! Po powrocie z Włoch (w przyszłym tygodniu pojawi się dokładna relacja na blogu) nie miałam za bardzo czasu dla siebie, bo "musiałam" udzielać się towarzysko. Parapetówka znajomych, imieniny babci, impreza pożegnalna koleżanki i jeszcze kilka krótszych spotkań. Tym sposobem zdążyłam już rozdać kilka paczek z włoskimi rarytasami, a walizka wciąż leży w kącie nierozpakowana.

Czas jednak powrócić do kuchni i blogowania, dlatego znalazłam chwilę na opracowanie epickiego, a przy tym szybkiego śniadania. Z podróży przywiozłam między innymi kilogram fantastycznego parmezanu, który zakupiłam w serowym królestwie, czyli gospodarstwie, w którym powstaje. W mojej walizce upchnęłam też kawałek salami i właśnie te dwa przysmaki powędrowały do dzisiejszej jajecznicy.

Z jajecznicą mam jak z wołowymi stekami, najbardziej lubię wersję "medium". W przypadku jajówy chodzi oczywiście o stopień ścięcia jajek, nie mogą być zbyt glutowate, ale tym bardziej ścięte na wiór. Myślę, że sztuką przygotowywania jajecznicy jest odpowiednie wyczucie czasu. Wiele zależy też od indywidualnych upodobań, ale podstawa działań jest taka sama.

Jajecznicę wzbogaciłam o świeżo tarty parmezan. Na początku chciałam pokroić salami w kostkę i podsmażyć jak boczek, ale potem zrobiłam coś znacznie lepszego. Podsmażyłam drobno pokrojone salami na chrupko i zmiksowałam w młynku do kawy na mięsną posypkę. Wymieszałam ze szczypiorkiem i posypałam jajecznicę zaserwowaną w chrupiącym rogalu :)


Parmezanowa jajecznica z posypką z salami/ (2 porcje)*
  • 4 jajka
  • łyżka jogurtu naturalnego lub kwaśnej śmietany
  • 2 szalotki lub mała cebula
  • 4 łyżki tartego parmezanu
  • 50 g salami
  • posiekany szczypiorek
  • łyżka masła
  • sól, pieprz
  • 2 rogale
  1. Salami drobno kroimy i wrzucamy na suchą patelnię. Smażymy przez kilka minut, aż salami stanie się chrupkie. Odsączamy je z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego i miksujemy malakserem na drobną posypkę.
  2. Na patelni, na której smażone było salami dodajemy łyżeczkę masła. Wrzucamy posiekane drobno szalotki i podsmażamy 2 minuty.
  3. Jajka wbijamy do misy, dodajemy jogurt i rozbełtujemy. Wlewamy masę jajeczną na patelnię.
  4. Mieszamy delikatnie drewnianą łopatką i smażymy. Gdy jajka zaczną się ścinać dodajemy szczyptę soli, pieprz i tarty parmezan.
  5. Smażymy do momentu, aż uzyskamy ulubioną konsystencję.
  6. Jajecznicę serwujemy w chrupiących rogalach, posypujemy parmezanem, posypką z salami i szczypiorkiem.
* Salami i parmezan są już z natury słone, dlatego jajka wystarczy posolić skromną szczyptą.
 Tosia

piątek, 23 października 2015

Obiad czwartkowy #22: Pstrąg w panierce orzechowej + dyniowy ryż + pieczone buraki


Obudził mnie sms mniej więcej o takiej treści:

Hej, właśnie ogarniam się po powrocie z Mediolanu, wchodzę na bloga, a tam nie ma czwartkowego obiadu, czy możesz mi powiedzieć co się stało?:)

A ja właśnie przeciągałam się radośnie będąc pewna, że jest przecież czwartek rano. W takiej ostatnio żyję rzeczywistości, nie odliczam już namiętnie dni do przysłowiowego piąteczku i nie patrzę w kalendarz. Stąd takie wpadki. Więc i wy nie zdziwcie się, że obiad czwartkowy pojawia się w piątek. Spokooooojnie, możecie iść na piwo, nikt was jutro nie będzie ścigał w pracy:)

Po świeżo odkrytym fakcie, że dziś jednak piątek, postanowiłam wybrać się na mój ulubiony, sopocki rynek po rybę i w ten sposób nawiązać trochę do mojej wpadki. Zanim się jednak ogarnęłam, wybór już był mały, zostały dorsze i pstrągi. A dorsze mi się już ostatnio trochę przejadły, więc drogą eliminacji postawiłam na pstrąga.

Do tego wszystkiego wpadła do mnie koleżanka z niespodziewanym prezentem w postaci puree z dyni, a teściowa zatrudniła mnie do pomocy przy łupaniu orzechów, które zasypały jej ogród. Połączyłam więc wszystkie czwartkowe, tfu piątkowe przygody i wyszedł z tego taki oto obiad.

Przed wsadzeniem pstrąga do piekarnika, gdy leżał już przede mną z uroczą, orzechową panierką, wpadłam nagle na czysto eksperymentalny pomysł posypania go brązowym cukrem. Już w trakcie degustacji uznaliśmy, że ten manewr stworzył to danie na nowo. W panierce, oprócz goryczki orzechów, było czuć słodką chrupkość.

Pstrąg w panierce orzechowej (2 porcje)

- 2 kawałki fileta z pstrąga
- sól, pieprz
- 50 g orzechów włoskich*
- 1 łyżka mąki
- 1 jajko
- 1 łyżeczka brązowego cukru

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni (jeśli robisz całe danie, będzie już rozgrzany do tej temperatury od pieczenia buraków).
  2. Umyj rybę, osusz i sprawdź dokładnie czy filety nie mają ości. Ja zostawiłam skórkę z drugiej strony i pozbyłam się jej dopiero jedząc. 
  3. Orzechy drobno poszatkuj. 
  4. Posyp rybę mąką od części mięsa.Posól i popieprz.
  5. Do miski wlej jajko i roztrzep widelcem. Zamocz obsypaną mąką stronę, a następnie obsyp orzechami, mocno wklepując je w rybę. Wykończ brązowym cukrem. 
  6. Umieść ryby w żaroodpornym naczyniu i wstaw do piekarnika na ok. 12-15 minut (jeśli robisz całe danie, wstaw je na ostatnie 12-15 minut pieczenia buraków, razem z nimi, na innej półce, lub obok). 


Dyniowy ryż (2 porcje)

- 100 g ryżu jaśminowego
- 150 g puree z dyni**
- 2 łyżeczki czerwonej pasty curry
- 2 ząbki czosnku
- 1 cm świeżego imbiru
- 1 łyżka masła
- 1 łyżeczka miodu
- 1 łyżka sosu sojowego
- tabasco

  1. Ugotuj ryż zgodnie z instrukcją na opakowaniu (u mnie 15 minut). Wylej wodę, otwórz woreczek i odstaw na później.
  2. Rozgrzej masło na patelni i wrzuć na nie paste curry, przeciśnięty czosnek i starty na tarce imbir. Smaż ok. 2 minuty.
  3. Dodaj puree z dyni i smaż jeszcze kilka minut. 
  4. Dopraw sosem sojowym, miodem, tabasco i sprawdź czy potrzeba jeszcze soli.
  5. Na patelnię wsyp ugotowany ryż i wymieszaj z sosem. Odstaw na później. 
  6. Odgrzej ryż na kilka minut przed końcem pieczenia pstrąga i buraków. 

Pieczone buraki (2 porcje)

- 1 duży burak
- 2 łyżki oliwy
- 2 łyżki octu balsamicznego
- sól

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  2. Buraka obierz ze skórki i pokrój w plastry o grubości 1 cm. 
  3. Wstaw buraki do żaroodpornego naczynia, polej oliwą, octem balsamicznym i posyp solą. Wymieszaj je w naczyniu i wstaw do piekarnika na ok. 45 minut. 
  4. Po upływie 20 minut dolej do naczynia tyle wody, aby pokrywała połowę wysokości buraków. 


*możesz również użyć innych orzechów (lub wymieszać), świetnie sprawdzą się migdały
** aby uzyskać puree upiecz dynie, oddziel od skórek i rozgnieć miąższ
Śliwka

czwartek, 15 października 2015

Obiad czwartkowy #21: Gulasz wołowy ze śliwkami + orzechowe kluski śląskie



Nie wiem czy połowę października można okrzyknąć początkiem jesieni, tak naprawdę trwa ona nie od dziś. Jesienny sezon wita się zazwyczaj kurkami, śliwkami, figami i dynią. Dania z nimi w roli głównej wciąż mogą być lekkie i nawiązywać bardziej do lata. Jednak gdy na waszym palniku trafia garnek z pyrkającym na wolnym ogniu gulaszem, czas przyznać się do smutnej prawdy - cieplej już nie będzie. 

Trzeba się z tym pogodzić i umilać sobie życie rozgrzewającymi daniami, a od razu i jesień będzie piękniejsza. Dlatego u mnie dziś na obiad szanowany pan gulasz, ale żeby nie był taki ciężki i smutny to wystąpił on w towarzystwie wesołych śliwek. Nie zabrakło w nim też aromatycznych przypraw np. cynamonu i korzenia imbiru. Kusiło mnie jeszcze dodanie do niego kosteczek gorzkiej czekolady, ale uznałam, że nie będę przesadzać.

Zaszalałam za to w temacie kluch, do których moje uczucie od zawsze jest gorące. Udało mi się ulepić kluski nad kluskami, nie wiem czy kiedykolwiek spod moich rąk wyszły lepsze. Delikatne, rozpływające się w ustach ziemniaczane kluski śląskie z dodatkiem masła orzechowego. Tak, okazuje się, że masło orzechowe i ziemniaki to wspaniała para. Każda kluseczka kryje w sobie drobną dziurkę, którą może wypełnić aromatyczny sos z gulaszu.




Gulasz wołowy ze śliwkami/ (4-6 porcji)
  • 900 g wołowiny gulaszowej
  • marchewka
  • 2 cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 cm korzenia imbiru
  • łyżka posiekanej chilli
  • łyżka sosu sojowego
  • 2 łyżeczki ostrej papryki
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 2 goździki
  • 2 ziela angielskie
  • 7 łyżek powideł śliwkowych
  • 250 ml miodu pitnego (lub białego wina lub piwa)
  • 200-300 ml bulionu
  • 400 g śliwek
  • oliwa 
  • sól, pieprz
Orzechowe kluski śląskie/ (ok. 30 sztuk)
  • 600 g ugotowanych ziemniaków
  • łyżka masła
  • 2 łyżki mleka
  • 3 łyżki masła orzechowego
  • mąka ziemniaczana
  • 1/2 łyżeczki soli
Gulasz:
  1.  Mięso myjemy, pozbawiamy błonek, osuszamy i kroimy w drobną kostkę. Przyprawiamy połową ostrej papryki, pieprzem, odrobiną soli i sosem sojowym.
  2. Wyciągamy duży garnek z grubym dnem. Wołowinę obsmażamy na rozgrzanym tłuszczu przez kilka minut, aż się zarumieni. 
  3. Następnie zdejmujemy z garnka, dodajemy oliwę i obsmażamy posiekaną w piórka cebulę, poszatkowany czosnek, imbir, chilli i listki rozmarynu. Smażymy ok. 3 minuty.
  4. Wrzucamy pokrojoną w drobną kostkę marchewkę, podsmażamy przez następne 3 minuty.
  5. Dodajemy podsmażone wcześniej mięso, pozostałe przyprawy i powidła śliwkowe. Mięso zalewamy alkoholem i dusimy 3 minuty.
  6. Następnie wlewamy bulion, zmniejszamy płomień i przykrywamy garnek.
  7. Gulasz dusimy przez 1,5 h, od czasu do czasu mieszamy.
  8. Po tym czasie dodajemy przekrojone na pół lub ćwiartki śliwek. Dusimy jeszcze pół godziny bez przykrycia, czekając, aż sos zgęstnieje.
  9. Pod koniec gotowania próbujemy sosu i w razie potrzeby doprawiamy do smaku.
  10. Gulasz serwujemy z kluskami śląskimi.
Kluski:
  1. Ugotowane i lekko ostudzone ziemniaki łączymy z masłem, mlekiem, masłem orzechowym i solą. Ucieramy tłuczkiem do ziemniaków na gładkie puree. 
  2. Puree z misce dzielimy na 4 części, jedną z nich usuwamy i w puste miejsce wsypujemy mąkę ziemniaczaną. Całość wyrabiamy ręką na plastyczne ciasto.
  3. Odrywamy z ciasta kulki wielkości orzecha włoskiego, formujemy lekko spłaszczone kluseczki i w każdej z nich robimy charakterystyczne wgłębienie. Kładziemy na talerzu lub tacy oprószonej mąką ziemniaczaną.
  4. Kluski śląskie wrzucamy do wrzącej i posolonej wody, gotujemy przez ok. 4 minuty lub do momentu wypłynięcia na wierzch.
  5. Po ugotowaniu odcedzamy z wody i ewentualnie dekorujemy wiórkami masła.
Tosia

środa, 14 października 2015

Wygraj książkę "Apetyt na Polskę"! - wyniki


Było nam bardzo miło przez cały tydzień czytać konkursowe odpowiedzi, ale przyszedł czas na poważne decyzje. Najchętniej obdarowałybyśmy wszystkich książkami. Musimy jednak wybrać tyko 5 osób, które w przyszłym tygodniu odbiorą przesyłki z nagrodą.

Podobały nam się kuchenne koszmary z czasów dzieciństwa i to w jaki sposób stawały się ulubionymi przysmakami. Zapamiętamy wielkiego ozora z zupy, "banię" czyli dynie na słodko w wykonaniu cioci serwowaną z lanymi kluseczkami i zupę papierosową. Spróbujemy dodać kiedyś do kotletów mielonych kosteczki sera i ubite na sztywno białka jak w przepisie babci. Na bezludnej wyspie zjadłybyśmy karmelizowaną cebulę z dziką różą i słodkie ziemniaczane kopytka z mąką ze startych żołędzi.

Oczywiście pięknych i inspirujących historii było znacznie więcej :) Jutro odezwiemy się do wybranych osób drogą mailową w celu ustalenia adresu przesyłki. Wszystkim gratulujemy!

A oto złote top 5:

1. Weronika Brzęczkowska - za jajka mewy, wędzonego szprota, bulion na omułkach i ciekawe kulinarne techniki.


"My decydujemy się na wyjazd na wyspę :)
do oleju soli i cukru dobieramy ziemniaki.
przy odrobinie szczęścia na wyspie wyłowimy: szprota, dorsza, solę, łososia i omułki.
na wyspie szukamy kopru, dzikiego szczypiorku, smardzy, topinamburu, kiełków, jajka (np. mewy ;) )

z tych wszystkich składników mam trzy propozycje potraw:

1 potrawa
pieczemy w żarze ziemniaka. szprota wędzimy.
z omułków robimy bulion, który redukujemy do wyciągu.
ziemniaka polewamy wyciągiem, posypujemy koprem i podajemy z wędzonym szprotem

2 potrawa - zupa rybna
dorsza i solę filetujemy
z ości i głów robimy bulion
ziemniaka smażymy i dusimy w sosie z pierwszej potrawy, smażymy również smardze i dodajemy do bulionu. wszystko posypujemy szczypiorkiem, na koniec dodajemy filety z ryb

3 potrawa
łososia filetujemy, zasypujemy solą i cukrem, zostawiamy na słońcu na parę dni
z żółtka z jajka mewy, oleju i koperku kręcimy majonez koperkowy
łososia podajemy z majonezem, smażonym topinamburem i posypujemy kiełkami

pozdrawiam :)
brzeczkowska.w@gmail.com"

2. Tomek - za poczucie humoru!
"Moim koszmarem dzieciństwa ewidentnie był kawior, szczególnie ten z białych jesiotrów, którym raczyli mnie notorycznie rodzice. Na szczęście w wieku 15 lat nauczyłem się jak umiejętnie łączyć go z moim ulubionym szampanem, dzięki czemu do teraz ten zestaw króluje na moim stole, najczęściej w porze śniadaniowej."

kierski.tomasz@live.com



3. Roślinne porady - za świetny przepis na marchewkę z groszkiem, za wódkę z ziemniaka i rozmarynowe ziemniaki Hasselback.


"Koszmar z dzieciństwa to na pewno marchewka z groszkiem na ciepło, ułe!
Jak zmieniłem tę kleisto-słodką ciapę?
Groszek: gotujemy wodę, łyżeczka soli + łyżeczka cukru, wrzucamy do wrzątku i gotujemy chwilę (max 4 minuty) by groszek był twardawy, ale gorący
Marchewka: kroję w słupki i podsmażam z szalotką ok 3 minuty
Sos: roztapiam masło w rondelku, dodaję bazylię i szałwię (w stosunku 2:1), dodaję pieprz i sól, gotuję z minutę
Koniec: groszek i marchewkę z szalotką wrzucam do garnka i gotuję dopóki sos zacznie gęstnieć, następnie przerzucam do miseczki i posypuję podprażoną kozieradką
To naprawdę biała magia!



Wybieram: olej, cukier, sól, ziemniak + coś co znalazłem na wyspie

No cóż, na początek robię wódkę z ziemniaka, skoro jestem już na bezludnej wyspie...

Och, znalazłem krzak rozmarynu! No to:
- w miseczce mieszam olej z solą i liśćmi rozmarynu, ucieram tak długo by olej był zielony i aromatyczny
-nacinam ziemniaczki jak na hasselbacki i tak pokrojone umieszczam lodowatej wodzie z cukrem by podczas pieczenia nabrały pięknego koloru
-po 30 minutach moczenia się w wodzie, nacieram każdego ziemniaka i zawijam w folię i wrzucam do ogniska (wersja na wyspę) lub na 45 min do piekarnika w 200* i na ostatnie 15min odwijam i zmniejszam temperaturę do 150* - gotowe!

Następnego dnia znalazłem...podagrycznik!
-tnę ziemniaczki na talarki – duuużo
-podagrycznik blanszuję, następnie kroję z solą i podsmażam na patelni
-ziemniaki moczę chwilę w baardzo słonej wodzie, następnie układam w jakieś formie (gdybym był w domu to włożyłbym do brytfanny!) i na zmianę przekładam z przygotowanym podagrycznikiem
-na koniec podlewam obficie olejem, mieszam odrobinę wody z cukrem i smaruję samą górę ziemniaków – piekę ok 45-60 min w 180* (może być dłużej, zależy od grubości ziemniaków) lub wrzucam do ogniska ;)

Co tu robi papryka?! Ekstra
-pieczemy paprykę i pozbawiamy ją skóry
-gotujemy ziemniaki na super miękko – w osolonej wodzie
-odcedzone ziemniaki mieszamy z papryką i blendujemy (ucieramy), dodajemy szczyptę soli, cukru i trochę oleju
powstaje nam sos-papka, którym możemy oblać drugie danie, bo od ziemniaków głowa nie boli ;)"
4. Weronika - za kreatywną kaszankę, która podbiła męskie serce!

"Kaszanka

Sobie, co prawda nie musiałam jej odczarowywać nigdy. Uwielbiam gorącą z grilla ze słodką i rozpływającą się w ustach cebulą. Podgrzaną na patelni z białym pieprzem i kurkami. Na śniadania z jajkiem sadzonym. Na obiad z kefirem. Uwielbiam tą miękką, rozpadającą się na patelni i tą w angielskim stylu, zrumienioną w plasterkach, zwartą, z jesiennymi jabłkami, orzechami włoskimi i czerwonym radicchio.. Ale żeby zadowolić pewnego Pana musiałam się bardziej nastarać.

Żeby nie kojarzyła się z grillem i z tym, czym tak naprawdę jest postanowiłam przybajerzyć ją i podać jako przystawkę do trzydaniowej kolacji. Podana jako farsz do raviolo, podlany żubrówką, z dodatkiem karmelizowanych w tymiankowym miodzie kosteczek szarej renety i goździków.. Całość polana palonym masłem, do tego kieliszek pigwówki... I tak o to kiszka weszła na salony a przy tym i do serca pewnego Pana "

weronika071@vp.pl

5. Agnieszka - za wakacje nad Bałtykiem i ciekawą narrację:

"Wakacje nad Bałtykiem. Siedzę w pontonie, a szum fal i promienie słoneczka mnie usypiają...
Budzę się. Fale już mnie nie kołyszą. Rozglądam się - jestem na wyspie, wokół brak żywej duszy, a w brzuchu burczy. Jednak los mi sprzyja - mam ze sobą butelkę oleju, mnóstwo soli, trochę mniej cukru i pękaty worek cebuli.
W trakcie poszukiwania miejsca na obóz natrafiam na pasternak. Zabieram kilka bulw. Po drodze znajduję jeszcze kilka zmizerniałych dzikich marchewek. Szczęśliwym trafem łapię też śledzia w płytkiej wodzie.
Opieram ponton na patyku, żeby mieć trochę cienia i zabieram się do filetowania śledzia. Czyste mięso zanurzam w wodzie z solą i zostawiam. Później dodam do niego posiekaną cebulkę i zaleję olejem. Pozostałości z ryby wrzucam do wrzątku. Dodaję korzenie smutnej marchwi, solę i gotuję bulion. W międzyczasie posiekaną w pióra cebulę smażę długo i powoli, mieszam, patrzę i wącham. W brzuchu burczy coraz głośniej. Plastry pasternaku opalam nad ogniem. Wreszcie cebula ląduje w zupie. Posypuję ją jeszcze plastrami pasternaku i zajadam. Trochę żałuję, że nie znalazłam w krzakach butelki wina, ale i tak jest pysznie.
Idę na przechadzkę, zajadając ociekającego olejem śledzia. Los znów się do mnie uśmiecha - wracam do obozu dzierżąc kilka jabłuszek zebranych spod jabłonki, dwa baldachy czarnego bzu i kilka orzeszków z leszczyny. Połówki jabłek nabijam na patyk i piekę nad ogniem, cebulę posiekaną w pióra smażę na oleju z owocami bzu, posypuję cukrem i patrzę, jak się powoli topi. Dorzucam obrane orzeszki i wlewam odrobinę wody. Cebula trafia na upieczone jabłuszka.
Zanim zjadłam ostatni kawałek... Budzę się. Ponton już nie kołysze się na falach, niedaleko słyszę głośną zapowiedź nadchodzącej gotowanej kukurydzy. Bezludna wyspa to tylko smaczny sen. A w brzuchu nadal burczy..."

Agnieszka,
macho.maciej@op.pl

wtorek, 13 października 2015

Krem pieczarkowy z kozim serem



Kulinarne snoby wyśmiewają pieczarki twierdząc, że to nie grzyby. Nic mnie to nie obchodzi, ja uwielbiam pieczary i się tego nie wstydzę. Szczególnie szaleję za smażonymi plasterkami, które zdobią coś chrupiącego np. grzankę, albo wręcz przeciwnie, otulają delikatne i rozpływające się w ustach maślane puree z ziemniaków.

Jesień (a może to już zima?) zaskakuje ostatnio swoim brakiem życzliwości. Nagle zrobiło się szaro i zimno, dlatego warto się rozgrzewać na każdym kroku. Najlepiej sprawdza się w tym temacie oczywiście zupa!

Zainspirowana barwami za oknem oraz kolorem swoich paznokci ugotowałam szarą zupę. Nie jest to typowo apetyczny kolor, bo jeśli miałabym wskazać jakiś, który sprawia, że burczy w brzuchu to byłby to żółty (jak ser, ananas, banan, ziemniaki), brązowy (czekolada, kawa, wołowina) lub czerwony (truskawki, pomidory, papryka). Szary uważany jest za smutny i zupełnie niejadalny. A jednak można zrobić szarą i pyszną zupę pieczarkową!

Zupę zagęściłam ziemniakami, dodałam gałązki rozmarynu i kozi ser. Podawałam z chrupiącymi grzaneczkami. Chociaż równie dobrze sprawdziłoby się tutaj jajko w koszulce w rozpływającym się żółtkiem. Prosto, szybko i pysznie, czasem to wystarczy :)

Krem pieczarkowy z kozim serem/ (4-6 porcji)
  • 500 g pieczarek
  • 400 g ziemniaków
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • gałązka rozmarynu
  • liść laurowy
  • 1200 ml bulionu
  • 100 ml śmietanki kremówki
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki suszonego oregano
  • 100 g koziego sera
  • łyżka octu balsamicznego 
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka masła
  • sól, pieprz

  1. Na maśle i oliwie podsmażamy posiekaną cebulę z czosnkiem i rozmarynem. Po chwili dorzucamy obrane i pokrojone pieczarki. Przyprawiamy pieprzem i smażymy 5 minut.
  2. Następnie dodajemy obrane i pokrojone drobno ziemniaki. Przyprawiamy solą, podsmażamy minutę i zalewamy bulionem.
  3. Dodajemy liść laurowy i gotujemy na średnim ogniu przez ok. 20 minut, aż ziemniaki zmiękną.
  4. Dodajemy kremówkę i całość miksujemy blenderem na gładki krem.
  5. Kremową zupę przyprawiamy solą, pieprze, gałką muszkatołową, oregano, papryką, octem balsamicznym. Dodajemy tarty kozi ser i podgrzewamy na średnim ogniu jeszcze ok. 5 minut.
  6. Zupę serwujemy z grzankami, kozim serem i rozmarynem.
Tosia

poniedziałek, 12 października 2015

Mule w mleku kokosowym



Ahoj marynarze! Do mojej mesy (jadalni na statku) zawitało kilka głodnych wilków morskich, dlatego musiałam ich porządnie nakarmić. No dobra, tak naprawdę to szykowałam wczoraj obiad dla mnie i dla Pawła. Dopiero w trakcie gotowania stwierdziłam, że będzie to dobry materiał na notkę. 
Wiem, że poprzednie przepisy na mule przydały się kilku osobom, więc na pewno nie pogardzicie też kolejną recepturą :) 

Tym bardziej, że od jakiegoś czasu w znanych sieciówkach (szczególnie na L) można kupić niezłej jakości małże, do tego w dobrej cenie. Zauważyłam, że w związku z tym coraz więcej osób decyduje się na ich przyrządzanie w domu. I super, bo można z nich zrobić lekkie i szybkie danie!

Były już klasyczne mule po marynarsku (w pomidorach i winie), były także w cydrze z karmelizowanym jabłkiem, więc najwyższy czas na orientalne smaczki. Mogłabym kombinować łącząc ze sobą szalone składniki, ale tak jak na co dzień lubię eksperymentować i łączyć nie zawsze oczywiste produkty, tak w przypadku owoców morza czuję, że to trochę profanacja. Mule jednak smakują najlepiej, gdy mają mocny i wyrazisty sos, w którym na koniec można maczać bagietkę, ale poza tym nie potrzebują już do szczęścia wielu składników.

W garnku pojawiły się szalotki (spokojnie, można zastąpić cebulą), imbir, chilli, czosnek, do tego mleko kokosowe, sok z limonki i odrobina miodu, aby zbilansować smaki. Niby nic wyszukanego, a jednak wyszło bosko :)

Zazwyczaj po gotowaniu małży zostaje na dnie trochę sosu. Wczoraj na Snpachacie w poradniku "Pani domu" pokazałam Wam jak można gospodarnie taki sos wykorzystać. Wlałam do niego bulion, dodałam brokułowe różyczki, a pod koniec gotowania jeszcze makaron. Wyszła z tego całkiem niezła zupa!




Mule w mleku kokosowym (2 porcje)
  • kg muli
  • 5 szalotek lub 1 cebula
  • łyżka posiekanej papryczki chilli
  • 3 cm korzenia imbiru
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżeczka przyprawy curry
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • puszka mleka kokosowego
  • łyżeczka miodu
  • sok z limonki
  • natka pietruszki lub kolendra
  • sól
  1. Mule sprawdzamy, pęknięte i uchylone wyrzucamy. Otwartymi małżami pukamy o blat, te, które się nie zamkną trzeba wyrzucić. Pozostałe mule szorujemy, odrywamy niteczki (bisiory) i przepłukujemy na sicie.
  2. W dużym garnku podsmażamy posiekane drobno szalotki z poszatkowanym czosnkiem, imbirem i chilli. Dodajemy przypraw i podsmażamy, aż się zarumienią.
  3. Następnie wlewamy mleko kokosowe ze świeżo wyciśniętym sokiem z limonki, dodajemy również miód i chwilę podgrzewamy, aby sos przeszedł smakiem pozostałych składników.
  4. Wrzucamy mule i gotujemy pod przykryciem na średnim ogniu przez ok. 4-5 minut. Od czasu do czasu potrząsamy garnkiem.
  5. Wyrzucamy mule, które się nie otworzyły. Resztę posypujemy kolendrą lub natką pietruszki i serwujemy z bagietką.
Tosia

niedziela, 11 października 2015

Śniadanie do łóżka #201: Amarantusanka jesienna z cynamonowym karmelem


Choć to już 201 tydzień prowadzenia u nas na blogu cyklu "śniadanie do łóżka" muszę wam się do czegoś przyznać. Moje śniadanie jest zwykle monotonne i niezmienne, zawsze rano pochłaniam kanapki. Wielokrotnie eksperymentowałam z innymi daniami, ale jestem wielką fanką glutenu i bez względu na okoliczności moje śniadanie zawsze skończy się jedną kromką na słono, jedną kromką na słodko.

Fakt, dodatki zmieniają się z dnia na dzień. Czasem na słono postawię na wędlinę, ostry chutney i pomidory, czasem na kozi ser i paprykę. Druga kromka to zwykle masło i z domowej hodowli spadziowy miód, albo twarożek z tymże miodem. Wyjątki dopuszczam tylko jesienią i zimą- owsiankę.

Gdy z niecierpliwością czekamy aż w naszym budynku zaczną wreszcie grzać, owsianka to prawdziwy must-have. Rozgrzewa od środka i trzyma. Kuuurdeee trzyma:) I zwykle stawiam na nudne połączenia, jabłko-cynamon, banan- żurawina, ot takie klasyki. Ale dzisiaj było inaczej.

Jesień kojarzy mi się z gruszkami, jabłkami, śliwkami i orzechami. Jesień pachnie korzennymi przyprawami, cynamonem, kardamonem i świeżo startym imbirem. Część z tych smaków wykorzystałam dzisiaj w mojej amarantusance, czyli czymś, co jest szybką "owsianką" z amarantusa. Sama w sobie wyszła kwaskowata, dzięki jeszcze nie tak słodkim śliwkom, ale całość zalałam małym grzeszkiem, cynamonowym karmelem. I świat stał się piękny.

Amarantusanka jesienna z cynamonowym karmelem ( 2 porcje)

- 40 g ekspandowanego amarantusa
- 250 ml mleka
- 2 duże szczypty soli

- 250 g gruszek
- 250 g śliwek
- 1 łyżka masła
- 50 g migdałów

- 65 g brązowego cukru
- 80 ml wody
- pół łyżeczki cynamonu
- 25 ml śmietanki kremówki

  1. Pokrój w kostkę gruszki (bez gniazd nasiennych) i śliwki (bez pestek).
  2. Rozpuść w rondelku masło i dodaj pokrojone śliwki i gruszki. 
  3. Smaż ok. 10 minut na średnim ogniu, aż zmiękną. Odstaw na później. 
  4. W innym rondelku rozgrzej mleko. Gdy się zagotuje dodaj amarantus i sól. Mieszaj przez pół minuty i odstaw na bok. Amarantus powinien pochłonąć mleko, a z całości powinna zrobić się papka. 
  5. Na suchej patelni podpraż przez kilka minut migdały aż się zrumienią (powinno to potrwać ok. 5 minut). Odstaw na bok. 
  6. Na patelni rozgrzej na dużym ogniu cukier i wodę. Gotuj ok. 1,5 minuty (nie mieszając), wsadź łyżeczkę i sprawdź czy karmel jest gęsty. Jeśli jest, dodaj śmietankę i wymieszaj. 
  7. Pomieszaj amarantus z owocami. Posyp migdałami i polej karmelem. 
Śliwka

czwartek, 8 października 2015

Obiady czwartkowe #20: Pierogi z kaszanką i miętą + puree z jabłek z sezamem



Wczoraj czytając przed snem najnowszy numer Ust (to nie jest reklama), natrafiłam na takie fragmenty wywiadu Łukasza Kaniweskiego z Jerzym Vetulanim:

"Z gustem kulinarnym jest trochę jak z seksem. Niektórzy lubią przekraczać granicę i mają skłonność do perwersji. Sięgają po potrawy, które inni uważają za odurzające."

"-A co panie powinny kupować swoim mężom? - Kaszankę. O ile mąż tak jak ja uwielbia kaszankę."

W tekście było wiele więcej ciekawych fragmentów, szczególnie zainteresował mnie ten o nabytej awersji pokarmowej. W skrócie sprawa wygląda tak, że gdy coś zjemy, a potem przez przypadek się źle poczujemy to możemy na zawsze przestać gustować w tej potrawie. Często wiąże się to z traumą z dzieciństwa i smutnym posmakowaniem potrawy za pierwszym razem. Ja tak miałam z kaszanką.

Spróbowałam ją jako dziecko i od zawsze powtarzałam, że nie ma gorszej rzeczy na świecie. Jakieś dwa lata temu podczas grilla z przyjaciółmi pozwoliłam sobie więcej wypić i w akcie odwagi dałam jej drugą szansę. Rozpływająca się w ustach kaszanka prosto z grilla to obecnie jeden z moich ulubionych rarytasów prosto z rusztu. Podobne historie miałam z innymi podrobami, ale o tym kiedy indziej :)

Z zainteresowaniem czytamy ze Śliwką pierwsze zgłoszenia konkursowe, także te dotyczące traumy z dzieciństwa. Ciekawe czy ktoś miał podobnie z podrobami!

Krążę tak wokół kaszankowych tematów, bo chciałam gorąco polecić wszystkim miłośnikiem tego przysmaku pierogi. Z kaszanką z miętą i sezamowym musem z jabłek. Niebo w gębie, jestem przekonana, że można by je serwować w jakiejś hipsterskiej knajpie dla mięsożerców :) 

 




Pierogi z kaszanką i miętą + puree z jabłek z sezamem/ (30 sztuk)
Ciasto:
  • 300 g mąki pszennej typ 500
  • 200 ml letniej wody
  • 3 łyżki topionego masła
  • łyżeczka soli
Farsz:
  • 5 kaszanek (ok. 600 g)
  • 2 małe cebule
  • ząbek czosnku
  • szczypta gąłki muszkatołowej
  • świeża mięta
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka masła 
  • świeżo mielony pieprz
  • sól
Puree z jabłek z sezamem:
  • 3 jabłka
  • łyżka tahini
  • łyżka soku z cytryny
  • łyżeczka miodu
  • szczypta soli 
Karmelizowana szalotka z sezamem:
  • 4 szalotki
  • 3 łyżki sezamu
  • łyżeczka miodu
  • łyżeczka soku z cytryny
  • sól, pieprz
  • łyżeczka oliwy 
  Ciasto:

  1. Mąkę wsypujemy do miski lub na stolnicę i dodajemy sól. Wlewamy powoli letnią wodę z topionym masłem.
  2. Ciasto wyrabiamy, aż będzie elastyczne, osiągnie formę kuli. W razie potrzeby podsypujemy ciasto dodatkową porcją mąki lub dodajemy więcej wody.
  3. Wyrobione ciasto dzielimy na 3części. Stolnicę posypujemy mąką, jedną część ciasta cienko wałkujemy, resztę przykrywamy, aby nie wyschło.
  4. Wykrawamy szklanką lub wykrawczką kółka o średnicy ok. 8-10 cm.
  5. Na środku każdego koła kładziemy łyżkę farszu, zlepiamy boki ciasta. Przekładamy na tacę wyłożoną ściereczką.
  6. Pierogi gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie z łyżką oliwy. Gotujemy przez ok. 4 minuty lub do momentu ich wypłynięcia. 
  7. Podajemy odsmażone z karmelizowaną szalotką i z puree z jabłek.
Farsz:
  1. Na patelni podsmażamy posiekaną drobno cebulę. Gdy zacznie robić się szklista dorzucamy posiekany drobno czosnek i chwilę smażymy.
  2. Dodajemy obraną z jelita i pokrojoną kaszankę. Zwiększamy ogień i podsmażamy ok. 5 minut, aż zacznie się rozpadać.
  3.  Przyprawiamy solą, gałką i pieprzem. Farsz studzimy, następnie dodajemy porwane listki mięty i mieszamy.
Puree:
  1. Jabłka kroimy w kostkę (nie trzeba obierać). Wrzucamy do rondla i zalewamy taką ilością wody, aby je przykryła. Gotujemy ok.20 minut.
  2. Jabłka odsączamy z wody i miksujemy na gładkie puree. Przekładamy je do rondla, dodajemy pozostałe składniki i dusimy na średnim ogniu ok. 5 minut.
Szalotki:
  1. Szalotki kroimy w piórka i wrzucamy na patelnie z rozgrzanym tłuszczem, dodajemy sezam. Smażymy ok. 4 minuty.
  2. Dodajemy miód, sok z cytryny, sól i pieprz. Karmelizujemy jeszcze chwilę.
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...