Było nam bardzo miło przez cały tydzień czytać konkursowe odpowiedzi, ale przyszedł czas na poważne decyzje. Najchętniej obdarowałybyśmy wszystkich książkami. Musimy jednak wybrać tyko 5 osób, które w przyszłym tygodniu odbiorą przesyłki z nagrodą.
Podobały nam się kuchenne koszmary z czasów dzieciństwa i to w jaki sposób stawały się ulubionymi przysmakami. Zapamiętamy wielkiego ozora z zupy, "banię" czyli dynie na słodko w wykonaniu cioci serwowaną z lanymi kluseczkami i zupę papierosową. Spróbujemy dodać kiedyś do kotletów mielonych kosteczki sera i ubite na sztywno białka jak w przepisie babci. Na bezludnej wyspie zjadłybyśmy karmelizowaną cebulę z dziką różą i słodkie ziemniaczane kopytka z mąką ze startych żołędzi.
Oczywiście pięknych i inspirujących historii było znacznie więcej :) Jutro odezwiemy się do wybranych osób drogą mailową w celu ustalenia adresu przesyłki. Wszystkim gratulujemy!
A oto złote top 5:
1. Weronika Brzęczkowska - za jajka mewy, wędzonego szprota, bulion na omułkach i ciekawe kulinarne techniki.
"My decydujemy się na wyjazd na wyspę :)
do oleju soli i cukru dobieramy ziemniaki.
przy odrobinie szczęścia na wyspie wyłowimy: szprota, dorsza, solę, łososia i omułki.
na wyspie szukamy kopru, dzikiego szczypiorku, smardzy, topinamburu, kiełków, jajka (np. mewy ;) )
z tych wszystkich składników mam trzy propozycje potraw:
1 potrawa
pieczemy w żarze ziemniaka. szprota wędzimy.
z omułków robimy bulion, który redukujemy do wyciągu.
ziemniaka polewamy wyciągiem, posypujemy koprem i podajemy z wędzonym szprotem
2 potrawa - zupa rybna
dorsza i solę filetujemy
z ości i głów robimy bulion
ziemniaka smażymy i dusimy w sosie z pierwszej potrawy, smażymy również smardze i dodajemy do bulionu. wszystko posypujemy szczypiorkiem, na koniec dodajemy filety z ryb
3 potrawa
łososia filetujemy, zasypujemy solą i cukrem, zostawiamy na słońcu na parę dni
z żółtka z jajka mewy, oleju i koperku kręcimy majonez koperkowy
łososia podajemy z majonezem, smażonym topinamburem i posypujemy kiełkami
pozdrawiam :)
brzeczkowska.w@gmail.com"
2. Tomek - za poczucie humoru!
"Moim koszmarem dzieciństwa ewidentnie był kawior, szczególnie ten z białych jesiotrów, którym raczyli mnie notorycznie rodzice. Na szczęście w wieku 15 lat nauczyłem się jak umiejętnie łączyć go z moim ulubionym szampanem, dzięki czemu do teraz ten zestaw króluje na moim stole, najczęściej w porze śniadaniowej."
kierski.tomasz@live.com
3. Roślinne porady - za świetny przepis na marchewkę z groszkiem, za wódkę z ziemniaka i rozmarynowe ziemniaki Hasselback.
"Koszmar z dzieciństwa to na pewno marchewka z groszkiem na ciepło, ułe!4. Weronika - za kreatywną kaszankę, która podbiła męskie serce!
Jak zmieniłem tę kleisto-słodką ciapę?
Groszek: gotujemy wodę, łyżeczka soli + łyżeczka cukru, wrzucamy do wrzątku i gotujemy chwilę (max 4 minuty) by groszek był twardawy, ale gorący
Marchewka: kroję w słupki i podsmażam z szalotką ok 3 minuty
Sos: roztapiam masło w rondelku, dodaję bazylię i szałwię (w stosunku 2:1), dodaję pieprz i sól, gotuję z minutę
Koniec: groszek i marchewkę z szalotką wrzucam do garnka i gotuję dopóki sos zacznie gęstnieć, następnie przerzucam do miseczki i posypuję podprażoną kozieradką
To naprawdę biała magia!
Wybieram: olej, cukier, sól, ziemniak + coś co znalazłem na wyspie
No cóż, na początek robię wódkę z ziemniaka, skoro jestem już na bezludnej wyspie...
Och, znalazłem krzak rozmarynu! No to:
- w miseczce mieszam olej z solą i liśćmi rozmarynu, ucieram tak długo by olej był zielony i aromatyczny
-nacinam ziemniaczki jak na hasselbacki i tak pokrojone umieszczam lodowatej wodzie z cukrem by podczas pieczenia nabrały pięknego koloru
-po 30 minutach moczenia się w wodzie, nacieram każdego ziemniaka i zawijam w folię i wrzucam do ogniska (wersja na wyspę) lub na 45 min do piekarnika w 200* i na ostatnie 15min odwijam i zmniejszam temperaturę do 150* - gotowe!
Następnego dnia znalazłem...podagrycznik!
-tnę ziemniaczki na talarki – duuużo
-podagrycznik blanszuję, następnie kroję z solą i podsmażam na patelni
-ziemniaki moczę chwilę w baardzo słonej wodzie, następnie układam w jakieś formie (gdybym był w domu to włożyłbym do brytfanny!) i na zmianę przekładam z przygotowanym podagrycznikiem
-na koniec podlewam obficie olejem, mieszam odrobinę wody z cukrem i smaruję samą górę ziemniaków – piekę ok 45-60 min w 180* (może być dłużej, zależy od grubości ziemniaków) lub wrzucam do ogniska ;)
Co tu robi papryka?! Ekstra
-pieczemy paprykę i pozbawiamy ją skóry
-gotujemy ziemniaki na super miękko – w osolonej wodzie
-odcedzone ziemniaki mieszamy z papryką i blendujemy (ucieramy), dodajemy szczyptę soli, cukru i trochę oleju
powstaje nam sos-papka, którym możemy oblać drugie danie, bo od ziemniaków głowa nie boli ;)"
"Kaszanka
Sobie, co prawda nie musiałam jej odczarowywać nigdy. Uwielbiam gorącą z grilla ze słodką i rozpływającą się w ustach cebulą. Podgrzaną na patelni z białym pieprzem i kurkami. Na śniadania z jajkiem sadzonym. Na obiad z kefirem. Uwielbiam tą miękką, rozpadającą się na patelni i tą w angielskim stylu, zrumienioną w plasterkach, zwartą, z jesiennymi jabłkami, orzechami włoskimi i czerwonym radicchio.. Ale żeby zadowolić pewnego Pana musiałam się bardziej nastarać.
Żeby nie kojarzyła się z grillem i z tym, czym tak naprawdę jest postanowiłam przybajerzyć ją i podać jako przystawkę do trzydaniowej kolacji. Podana jako farsz do raviolo, podlany żubrówką, z dodatkiem karmelizowanych w tymiankowym miodzie kosteczek szarej renety i goździków.. Całość polana palonym masłem, do tego kieliszek pigwówki... I tak o to kiszka weszła na salony a przy tym i do serca pewnego Pana "
weronika071@vp.pl
5. Agnieszka - za wakacje nad Bałtykiem i ciekawą narrację:
"Wakacje nad Bałtykiem. Siedzę w pontonie, a szum fal i promienie słoneczka mnie usypiają...
Budzę się. Fale już mnie nie kołyszą. Rozglądam się - jestem na wyspie, wokół brak żywej duszy, a w brzuchu burczy. Jednak los mi sprzyja - mam ze sobą butelkę oleju, mnóstwo soli, trochę mniej cukru i pękaty worek cebuli.
W trakcie poszukiwania miejsca na obóz natrafiam na pasternak. Zabieram kilka bulw. Po drodze znajduję jeszcze kilka zmizerniałych dzikich marchewek. Szczęśliwym trafem łapię też śledzia w płytkiej wodzie.
Opieram ponton na patyku, żeby mieć trochę cienia i zabieram się do filetowania śledzia. Czyste mięso zanurzam w wodzie z solą i zostawiam. Później dodam do niego posiekaną cebulkę i zaleję olejem. Pozostałości z ryby wrzucam do wrzątku. Dodaję korzenie smutnej marchwi, solę i gotuję bulion. W międzyczasie posiekaną w pióra cebulę smażę długo i powoli, mieszam, patrzę i wącham. W brzuchu burczy coraz głośniej. Plastry pasternaku opalam nad ogniem. Wreszcie cebula ląduje w zupie. Posypuję ją jeszcze plastrami pasternaku i zajadam. Trochę żałuję, że nie znalazłam w krzakach butelki wina, ale i tak jest pysznie.
Idę na przechadzkę, zajadając ociekającego olejem śledzia. Los znów się do mnie uśmiecha - wracam do obozu dzierżąc kilka jabłuszek zebranych spod jabłonki, dwa baldachy czarnego bzu i kilka orzeszków z leszczyny. Połówki jabłek nabijam na patyk i piekę nad ogniem, cebulę posiekaną w pióra smażę na oleju z owocami bzu, posypuję cukrem i patrzę, jak się powoli topi. Dorzucam obrane orzeszki i wlewam odrobinę wody. Cebula trafia na upieczone jabłuszka.
Zanim zjadłam ostatni kawałek... Budzę się. Ponton już nie kołysze się na falach, niedaleko słyszę głośną zapowiedź nadchodzącej gotowanej kukurydzy. Bezludna wyspa to tylko smaczny sen. A w brzuchu nadal burczy..."
Agnieszka,
macho.maciej@op.pl
Bardzo się cieszę, dziękuję! :)
OdpowiedzUsuń