Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Makaron i ryż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Makaron i ryż. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 lipca 2014

Serowa tarta makaronowa z kurkami


Każdy przepis ma swoją historię. Nie wszystkie opowieści są ekscytujące, czasem można stworzyć fantastyczne danie po prostu wchodząc do kuchni i wykorzystując kilka produktów, które ma się pod ręką. Innym razem przygotowanie dania wynika z długich rozmyślań o tym w jakiej formie przedstawić dany smak i połączyć ze sobą fikuśnie składniki. Uwielbiam przed snem wymyślać w ten sposób potrawy i właśnie tak powstała w mojej głowie dzisiejsza tarta.

Cenię sobie zawsze bardzo kulinarne prezenty z podróży od bliskich, dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy dostałam kilka holenderskich serów prosto z Amsterdamu. Od serów zaczęły się rozmyślania przed snem, jak bym mogła je wykorzystać (oczywiście wcześniej miała miejsce ich degustacja). Pierwszym skojarzeniem była pizza quattro fromaggi, ale taki przepis już na blogu jest. 

Później stwierdziłam, że sery na pewno świetnie będą smakowały z makaronem. Wtedy jednak pomyślałam o serowej tarcie z kurkami. I tym sposobem wiedziałam już, że będzie to smakowity kompromis - tarta z makaronu (trochę na wzór tortu makaronowego Ratatuj). Z serów powstał sos do tarty, a wierzch ozdobiły podsmażone kurki z boczkiem. Niebo w gębie, tylko kawałki za szybko znikają!

Serowa tarta makaronowa z kurkami/ średnica 23 cm
  • Spód:
  • 220 g makaronu spaghetti (u mnie razowy)
  • 2 jajka
  • 40 g tartego sera (u mnie cheddar)
  • 4 łyżki masła
  • sól, pieprz, szczypta gałki muszkatołowej
  • Sos serowy:
  • 1/2 cebuli
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka oliwy
  • 150 g serów (u mnie blue, radamer, cheddar, young)
  • 150 ml śmietanki kremówki 30%
  • łyżeczka miodu
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • Masa kurkowa:
  • 150 g kurek
  • cebula
  • 100 g wędzonego boczku
  • listki świeżego rozmarynu
  • sól, pieprz

Spód:
  1. Makaron gotujemy al dente, według instrukcji na opakowaniu. Odsączamy go z wody, wrzucamy ponownie do ciepłego garnka. 
  2. Dodajemy rozbełtane jajka, masło, tarty ser i przyprawy. Całość dokładnie mieszamy.
  3. Formę do pieczenia tarty lub tortownicę wykładamy tak przygotowanym makaronem.
  4. Spaghetti dociskamy do dna i do boków, tworząc wyższy rant przyszłej tarty.
  5. Formę z makaronem wkładamy do lodówki na minimum 20 minut.
 Sos:
  1. W rondelku podsmażamy posiekaną w kostkę cebulę i poszatkowany czosnek.
  2. Po 2-3 minutach dodajemy tarty ser, śmietankę kremówkę, miód i przyprawy.
  3. Całość podgrzewamy na małym ogniu do rozpuszczenia serów.
 Kurki:
  1. Kurki myjemy i osuszamy. Większe grzyby kroimy w kostkę, mniejsze zostawiamy w całości.
  2. Na zimną patelnię wrzucamy pokrojony w paseczki boczek. Wytapiamy z niego tłuszcz przez ok. 5 minut.
  3. Następnie na patelnię wrzucamy posiekaną w kostkę cebulę i podsmażamy ją z boczkiem przez kilka minut.
  4. Do szklistej cebuli dodajemy grzyby i listki rozmarynu. Zmniejszamy płomień i dusimy całość przez ok. 8 minut. Na koniec przyprawiamy solą i pieprzem do smaku.
 Tarta:
  1. Schłodzony spód makaronowy wyciągamy z lodówki. 
  2. Na środku spodu wykładamy sos, zostawiając brzegi przyszłej tarty wolne.
  3. Na sos wykładamy podsmażone kurki z boczkiem.
  4. Tak przygotowaną tartę wkładamy do piekarnika i pieczemy przez 30 minut w 190 stopniach.
  5. Upieczoną tartę podajemy na ciepło, krojąc ją na kawałki i posypując serem.
Tosia

piątek, 11 stycznia 2013

Włoski tydzień #5: Gnocchi z królikiem i szałwią


Zdaję sobie sprawę jak nietypowo zabrzmi to zdanie, ale od kilku miesięcy nie mogę przestać myśleć o gnocchi z królikiem. Od kiedy odkryłam to połączenie w jednej z warszawskich restauracji zakochałam się na dobre. Idealne, miękkie mięso z królika i tak samo rzadko spotykane okrągłe gnocchi. Do tego świeże zioła, które niczym most łączą te dwa smaki. No pycha:)

Gdy zdecydowałyśmy z Tosią zorganizować na blogu "Włoski tydzień", uznałam, że to najlepsza okazja, żeby wreszcie zrealizować moje odkładane na później plany. Ruszyłam więc w miasto na poszukiwanie królika. Przejechałam wszystkie supermarkety w Trójmieście. Sarna, jeleń, perliczka, zając, a królika ani śladu. Zdążyłam się przyzwyczaić, że zawsze gdy czegoś szukam, akurat znika z półek (i oczywiście pojawia się na nich dzień później, gdy już tego nie potrzebuję). Ponieważ ślubowałam sobie od nowego roku zachowanie spokoju, zanuciłam tylko pod nosem "kiedyś cię znajdę..." i zaczaiłam się na niego parę dni później. Udało się:)

Królik sprzedawany jest w całych tuszkach, co może rodzić problemy z podzieleniem go na porcję. Z pewnością pomoże Wam ten filmik, którym i ja się podparłam. I prawdę mówiąc nie zgłębiłam tematu jedzenia królików przez rodowitych włochów, ale z pewnością zadowolili by się takim pysznym dodatkiem do ich rodzimego gnocchi. 

Gnocchi z królikiem i szałwią (4 porcje)
- 1 tuszka królika (moja miała 1,4 kg)
- 1 główka czosnku
- 1 cebula
- 750 ml białego wina
- 1 por (zielona część)
- 1 marchewka
- 1 pietruszka
- 1 jabłko
- garść zielonej pietruszki
- 1 łyżeczka ziaren pieprzu
- 2 liście laurowe

Gnocchi
- 5 średnich ziemniaków
-  1 kubek* mąki
- 2 łyżki oliwy
- odrobina startej gałki muszkatołowej
- 1 żółtko
- 1 łyżeczka soli
- pieprz

- garść liści szałwii
- 1 cebula
- pół marchewki
- 70 g masła
- świeżo starty parmezan

  1. Podziel królika na części (jak na wyżej wspomnianym filmie) i wrzuć do miski z osoloną zimną wodą na ok. pół godziny. Wyjmij i osusz na papierowym ręczniku.
  2. W dużym garnku rozgrzej na dnie oliwę z oliwek. Przekrój główkę czosnku na pół wzdłuż (nie musisz obierać skórki), cebulę pokrój na mniejsze kawałki. Wrzuć do garnka i smaż kilka minut na małym ogniu.
  3. Włóż kilka kawałków mięsa do garnka i obsmaż. Możesz zrobić to w kilku turach, jeśli twoje części mięsa nie mieszczą się na dnie na raz. Obsmażone z dwóch stron części mięsa wyjmij na talerz, aby zrobić miejsce na następne (jeśli nie smażysz wszystkich od razu). 
  4. Włóż całe mięso z powrotem, do garnka wrzuć jeszcze pokrojone: por, marchewkę, jabłko i pietruszkę. Dodaj również zieloną pietruszkę, ziarna pieprzu i liście laurowe. Całość zalej winem. Jeśli wino nie pokrywa wszystkich składników w całości dolej tyle wody, aby je zakrywała. Gotuj na małym ogniu przez ok. 45 minut.
  5. Przez ten czas przygotuj gnocchi. Ziemniaki obierz ze skórki, wrzuć do garnka, zalej wodą, dodaj sól. Gotuj aż będą bardzo miękkie, wręcz rozgotowane. Następnie odcedź i odstaw do wystygnięcia.
  6. Do ostygniętych ziemniaków dodaj oliwę, sól, pieprz i gałkę. Dopraw do smaku. Dodaj żółtko i mąkę. Zagnieć, aby uzyskać jednolite ciasto. Odstaw na bok.
  7. Po upływie czasu gotowania królik, odłóż powstały bulion na bok, a mięso wyjmij na talerz. Gdy mięso ostygnie porwij je rękami na małe kawałki i przygotuj sobie w misce do późniejszego usmażenia. Przygotuj również startą marchewkę, poszatkowaną szałwię i cebulę.
  8. Na patelni rozgrzej przewidzianą w przepisie połowę masła, dodaj posiekaną cebulę i smaz aż się zeszkli. Dodaj marchewkę, szałwię i mięso. Smaż na małym ogniu, co jakiś czas mieszając. Po kilku minutach dodaj jedną chochlę bulionu, powstały po gotowaniu królika. 
  9. W tym czasie ulep gnocchi. Z ciasta formuj małe kulki i układaj je na oprószonej mąką tacce. Zagotuj wodę w dużym garnku, posól wodę i wrzuć gnocchi na wrzątek. Gotuj przez ok. 4 minut, a następnie wyjmij za pomocą sitka. 
  10. Gdy bulion częściowo wyparuje dorzuć gnocchi na patelnię z mięsem, dodaj resztę masła i wymieszaj. 
  11. Podawaj posypane parmezanem. 


* mój kubek ma 300 ml

Śliwka

czwartek, 6 września 2012

Lekki tydzień #4: Noodle z tofu w stylu pad thai






































W notce otwierającej lekki tydzień zdążyłam już wspomnieć, że należę do mniejszości kobiet, które gdyby miały zmienić coś w swoim wyglądzie to chciałby odrobinę przytyć. Biorąc pod uwagę zasady zdrowego odżywiania i rozsądku, okazuje się to jednak dla niektórych równie trudne jak dla innych chudnięcie.
Podobnie jak Śliwka uważam, że jedną z najważniejszych punktów kodeksu prowadzenia zdrowego trybu życia jest jedzenie regularnie posiłków
Zauważyłam, że kiedy mam czas jeść częściej (np. 5 posiłków w ciągu dnia) i przy tym za każdym razem w miarę małe porcje to czuję się o wiele lepiej niż w dni, w których jestem zabiegana i zjadam tylko 2, czy 3 większe dania. 
Jestem przyzwyczajona do małych porcji, dlatego po większych biesiadach przy stole, gdzie w ciągu godziny zjada się kilkudaniowy obiad z deserem, czuję się po prostu ociężale i źle.
Dlatego jestem przeciwniczką zapychania się jedzeniem, po to by się najeść, a potem paść i zasnąć. Wolę lekkie i przede wszystkim pyszne dania, pełne wartości odżywczych, po których mam sporo energii. Jedzenie przecież to ważny aspekt naszego życia, powinno sprawiać radość podczas przygotowań, konsumpcji, a także po posiłku :)























Metod przygotowania żywności w zdrowy sposób jest kilka (tak, aby dania były zdrowe i pełne wartości odżywczych, jednocześnie przy tym nie były tłuste.)
To: gotowanie na parze, grillowanie, duszenie, pieczenie, sauté i tradycyjne gotowanie. Ale jest jeszcze jedna metoda i chyba moja ulubiona - szybkie smażenie w woku.

Szybkie smażenie to metoda stosowana głównie w kuchniach azjatyckich. Wok lub patelnie o wysokich brzegach sprawiają, że do smażenia nie potrzeba już zbyt dużej ilości oleju, czy oliwy. Dania typu stir-fry z woka robi się naprawdę szybko, a do stosowania nadają się rożnego rodzaju składniki, od warzyw, po mięsa i owoce morza, na tofu kończąc. 
Dziś wybrałam wersję z tofu, ponieważ lubię raz czy dwa razy w tygodniu, zrobić sobie dzień bez mięsa. A tofu jest nie tylko źródłem białka roślinnego, ale też źródłem żelaza i witamin. Przy tym jest niskokaloryczne, obniża poziom cholesterolu, a jego neutralny smak zachęca do eksperymentów kulinarnych.
Moją inspiracją do szybkiego stif-fry z noodlami i tofu było najbardziej popularne tajskie danie - pad thai. Odmian pad thai i dodatków jest bardzo wiele, ale w oryginale robi się je zazwyczaj z makaronem sojowym, pastą tamaryndową i orzeszkami ziemnymi. Przyznam szczerze, że nie przepadam za tą pastą, a dodatkowo trudno ją kupić nawet w większych miastach, dlatego chciałam Wam pokazać jakie bardziej znane składniki możecie ze sobą zmieszać, by uzyskać zbliżony smak.
Cienki makaron sojowy zastąpiłam grubszymi noodlami, bo po prostu akurat taki makaron znalazłam w kuchennej szafce :)
Danie robi się naprawdę szybko, występuje w nim dużo ciekawych smaków, jest kwaskowate, lekko słodkie i odrobinę pikantne. Dodatek podprażonych orzechów arachidowych sprawia, że przyjemnie chrupie. 
A przede wszystkim jest lekkie, więc mimo, że robiłam je dziś zmęczona po imprezie, to zdecydowanie dodało mi energii i poczułam się lepiej :)


Noodle z tofu
  • 200 g naturalnego tofu
  • 125 g makaronu typu noodle
  • papryka
  • marchewka
  • młoda cebula cukrowa
  • 2 ząbki czosnku
  • garść orzechów arachidowych
  • liście świeżej kolendry
  • jajko (u mnie z podwójnym żółtkiem)
  • olej roślinny do smażenia
  • sól i pieprz (ewentualnie do dosmakowania)
 Sos w stylu pad thai:
  •  łyżeczka posiekanego chilli ( plasterki do dekoracji)
  • 3 łyżki miodu
  • 2 łyżki sosu rybnego
  • łyżeczka sosu sojowego
  • łyżka octy ryżowego (może spróbować zamienić na ocet winny lub dodać więcej soku z limonki)
  • 2 łyżki soku z limonki (lub pasty tamaryndowej)
  1.  Makaron wkładamy do miski, zalewamy wrzącą wodą, przykrywamy pokrywką/talerzem i zostawiamy na 2 minuty krócej niż jest to wskazane na opakowaniu. Następnie odsączamy z wody.
  2. Na suchej patelni prażymy orzeszki arachidowe, po kilku minutach zaczną się rumienić. Wtedy ściągamy je z patelni i wrzucamy do moździerza, którym ucieramy je na drobniejsze (można także wrzucić do papierowej torebki i przejechać wałkiem).
  3. Tofu kroimy w grubą kostkę. Rozgrzewamy w woku (ewentualnie w głębokiej patelni lub garnku z grubym dnem) olej roślinny i wrzucamy kostki tofu. Smażymy z dwóch stron, aż się zarumieni po ok. minutę na stronę. Wyciągamy z woka i odsączamy z tłuszczu na ręczniku papierowym.
  4. Na tym samym oleju podsmażamy posiekaną w kostkę cebulę wraz z drobno posiekanym czosnkiem. Potrząsamy wokiem. Po minucie dodajemy pokrojoną w słupki paprykę i marchewkę. Potrząsamy wokiem i smażymy dwie minuty.
  5. W tym czasie szybko łączymy ze sobą miód, chilli, sos rybny, sos sojowy, ocet ryżowy i sok z limonki. 
  6. Do woka wrzucamy makaron i dolewamy sos. Dorzucamy także wcześniej przygotowane tofu. Mieszamy energicznie ruszając wokiem i smażymy minutę.
  7. Teraz najważniejszy moment, odgarniamy makaron na połowę woka, zostawiając wolne miejsce. Tam wlewamy odrobinę oleju i wbijamy jajko. 
  8. Smażymy przez minutę i mieszamy tak jakbyśmy chcieli zrobić jajecznicę, gdy jajko zacznie się ścinać.. łączymy je z pozostałymi składnikami. Uważając przy tym by makaron był oblepiony jajkiem, a nie wymieszany z "jajecznicą". Smażymy jeszcze chwilę i przekładamy na talerz.
  9. Danie posypujemy prażonymi orzeszkami arachidowymi, świeżą kolendrą i skrapiamy sokiem z 1/4 limonki.


Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...