Kilka dni temu nastawiłam zakwas, ale wyjątkowo nie chlebowy, a buraczany. Nie taki zwykły, bo na bazie botwinki. Postępowałam w podobny sposób jak w przypadku tradycyjnego zakwasu na barszcz. Jednak oprócz młodych buraczków, wzbogaciłam go również o łodygi i liście botwiny oraz oczywiście dodatki smakowe: plastry młodego czosnku, imbir, chilli, goździki, koper i klasycznie: ziele angielskie, ziarenka pieprzu i sól.
Po kilku dniach kiszenia, otrzymałam zakwas w pięknym kolorze, który idealnie nadaje się na chłodnik. Tylko jednej rzeczy nie przewidziałam - pogody. Chłodnik najlepiej smakuje w słoneczne dni, a nie tak szare i deszczowe jak dzisiejszy. Ostatecznie postanowiłam się tym nie przejmować i cieszyć smakiem chłodnej zupy, a zamiast w talerz, dmuchać na pogodę. W końcu nie wyobrażam sobie maja bez chłodnika, a dopiero dzisiaj otworzyłam oficjalnie sezon!
Chłodnik można podawać tradycyjnie z jajkiem ugotowanym na twardo, albo trochę zaszaleć i dodać kulki z koziego sera i główki szparagów. Ja wykorzystałam do tego Kozią Rurę od Kaszubskiej Kozy.
Chłodnik z kozim serem na zakwasie z botwinki
Zakwas (2 słoiki po 500 ml):
- pęczek botwinki
- pęczek koperku
- 2 ząbki czosnku
- 3 cm korzenia imbiru
- 1/2 papryczki chilli
- 4 goździki
- łyżka ziela angielskiego
- łyżka ziaren pieprzu
- letnia woda (niecały litr)
- 2 łyżeczki soli
- skórka chleba razowego
- 700 ml zakwasu z botwinki (1 słoik)
- 800 g kefiru
- pęczek botwinki
- pęczek rzodkiewek
- 5 ogórków kiszonych
- 2-3 ząbki czosnku
- pęczek koperku
- pęczek szczypiroku
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżeczki soli
- świeżo mielony pieprz
- kilka łyżek soku z cytryny (opcjonalnie)
- kozi ser (u mnie Kozia Rura od Kaszubskiej Kozy)
- główki ugotowanych zielonych szparagów
- jajka ugotowane na twardo
- Botwinkę dokładnie myjemy i drobno siekamy. Odcinamy młode buraczki, szorujemy je i również kroimy.
- W wyparzonych słoikach układamy przygotowaną botwinkę na przemian z plasterkami czosnku, imbiru, chilli, goździkami, zielem angielskim, pieprzem i koperkiem.
- Całość zalewamy letnią wodą wymieszaną z solą.
- W każdym słoiku wkładamy po skórce chleba razowego. Pilnujemy, aby wszystkie składniki były zasłonięte wodą.
- Słoiki przykrywamy gazą i zostawiamy w ciepłym miejscu. Po dwóch dniach wyjmujemy skórki chleba (dzięki temu nie spleśnieje) i ściągamy z wierzchu pianę, ponownie przykrywamy słoje gazą, zostawiamy jeszcze na dwa dni.
- Po 4 dniach zakwas powinien być gotowy. Słoje zakręcamy i wkładamy do lodówki, przechowujemy do dwóch tygodni.
- Zakwas buraczany przelewamy przez sito otrzymując klarowny płyn.
- Młode buraczki odcinamy, dokładnie szorujemy i drobno kroimy, wrzucamy do misy. Botwinkę myjemy i również drobno siekamy. Wrzucamy do rondla, dodajemy łyżeczkę soli i podgrzewamy przez ok. 5-6 minut, aż botwinka zmięknie, ale pozostanie nadal jędrna. Całość studzimy.
- Ogórki kiszone oraz rzodkiewki drobno siekamy. Wlewamy ostudzoną botwinkę z zakwasem, dodajemy kefir, posiekany szczypiorek z koperkiem, przeciśnięty przez praskę czosnek, cukier, sól i sporą ilość pieprzu.
- Próbujemy zakwasu i w razie potrzeby doprawiamy. Jeśli lubimy kwaśny chłodnik, dodajemy jeszcze sok z cytryny.
- Tak przygotowany chłodnik wstawiamy do lodówki na minimum 30 minut.
- Serwujemy na zimno z kulkami uformowanymi z koziego sera, szparagami lub jajkiem.
Tosia
Wygląda bardzo smacznie! *.*
OdpowiedzUsuńLubię botwinkę, i pięknie wygląda ten chłodnik! Z resztą, zawsze wszystko u Was tak apetycznie wygląda! :)
OdpowiedzUsuńchłodnik wygląda cudownie, jak tylko wygrzebię się z przeziębienia wyruszam po botwinkę :)
OdpowiedzUsuńPrzepis ciekawy i na pewno go wypróbuję. Jednak mnie zastanawia co zrobić z tą kiszoną botwinką i buraczkami. Wyrzucić?
OdpowiedzUsuń