Choć nazywam siebie "wszystkożerną", zawsze było kilka rzeczy do których po prostu nie mogę się przekonać. W przeciwieństwie jednak do niektórych osób demonstrujących swój wstręt do pewnych składników, chciałabym lubić naprawdę wszystko. Czuję, że im więcej jem różnorodnych produktów, tym bardziej biegła robię się w łączeniu smaków. Więc może wyda się Wam to dziwne, ale pracuję w zaciszu swojej kuchni nad zmianą moich przyzwyczajeń. Ostatnio postanowiłam rozprawić się z brukselką.
Dlaczego nie lubię (a raczej nie lubiłam, ale o tym zaraz) brukselki? To proste. Potrafi być okropnie gorzka. Zawsze miałam do niej wstręt i doskonale pamiętam, jak byłam mała i Mama próbowała przemycić mi ją pod zaspą bułki tartej. Żaden trik nie działał.
Ostatnio minęłam ją w sklepie, zawróciłam i pomyślałam- jesteś taka mała i śliczna, zrobiłabym z ciebie cudo na talerzu, dlaczego ja cię tak nie lubię?
Tak nie może być, uznałam. Zapowiedziałam w domu dzień z brukselką. Na śniadanie, obiad i kolację. Skończę jak ją pokocham, nie dopuszczam innego rozwiązania. Na szczęście znalazłam sposób, aby polubić ją od razu.
Moja przyszła teściowa przekazała mi swój niezawodny sposób, który sprawia, że brukselka nie jest ani trochę gorzka (zdradzam go poniżej), a od moich domowych brukselkofilów usłyszałam, że mam szczęście, że właśnie tak dobrą wersję wybrałam sobie do zmiany moich przyzwyczajeń. Kolejna pozycja odhaczona, teraz czas na fasolkę, bób i ciecierzycę, ale z tym chyba będzie trudniej...
Do rzeczy. Panzanella to pyszna, włoska sałatka chlebowa. W tradycyjnej wersji głównymi składnikami, zaraz po grzankach są soczyste pomidory. Na początku lata postanowiłam odbiec znacznie od klasycznej wersji mieszając chleb z truskawkami i szparagami, czyli z tym co na początku lata najlepsze. Pamiętam, że podczas przygotowywania odwiedziła mnie przyjaciółka, która zmierzyła moją sałatkę wzrokiem pełnym obrzydzenia (fakt, wymieszana z fetą i sosem nie wyglądała zbyt urodziwie) i długo musiałam ją przekonywać, żeby spróbowała. "Boże! Jakie to dobre"- usłyszałam i razem prawie wyczyściłyśmy miseczkę.
Nadeszła jesień, a ja wciąż mam ochotę na Panzanellę. Pomidory swoje najlepsze czasy już mają za sobą, próżno szukać truskawek czy szparagów, postanowiłam więc zrobić wersję jesienną. Jest tu cała gama składników reprezentujących godnie tę porę roku: brukselka, burak, gruszka, suszone śliwki i orzechy. Do tego przełamujący smak kozi ser. Taka sałatka poprawiłaby humor każdemu.
Jesienna Panzanella (2 duże porcje)
- 200 g razowego chleba
- 150 g brukselek
- pół buraka
- 70 g orzechów włoskich
- 1 gruszka
- 100 g suszonych śliwek
- 80 g koziego sera
- 2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
- 1 łyżeczka suszonego rozmarynu
- pół łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka miodu
- 1 łyżka octu balsamicznego
- 1 łyżeczka cukru
- sól
- Chleb: Rozgrzej piekarnik do 180 stopni. Pokrój chleb w kromki, podgrzej w tosterze na chrupko. Pokrój w średniej wielkości kostkę, wrzuć do miski. Zalej ok. 3 łyżkami oliwy. Poszatkuj czosnek i dodaj do miski. Całość wymieszaj tak, aby oliwa pokryła każdy kawałek chleba. Wysyp na blachę i piecz przez ok. 20 minut, aż chleb zbrązowieje i stanie się bardzo chrupiący. Odłóż na bok.
- Brukselki: Dokładnie umyj brukselki, pozbądź się popsutych listków z zewnątrz. Wrzuć do garnka, zalej wodą i zagotuj. Gdy woda się zagotuje, wylej ją, nalej nową wodę i wrzuć łyżeczkę cukru. Zagotuj ponownie i od momentu zagotowania, gotuj 5 minut i odcedź. Gdy ostygną, pokrój w cząstki. Odłóż na bok.
- Burak: Buraka obierz ze skórki, pokrój w drobną kostkę. Na patelni rozgrzej oliwę, wrzuć buraki. Polej octem balsamicznym, miodem, posyp rozmarynem i cynamonem, posól. Smaż kilka minut następnie dolej trochę wody, aby buraki się poddusiły. Gdy woda wyparuje, dolewaj kolejne małe porcje, aż do uzyskania miękkości buraków. Odstaw na bok.
- Orzechy: na suchej patelni (bez tłuszczu) podpraż orzechy aż zbrązowieją (powinno to potrwać kilka minut), odstaw na bok.
- Pokrój na małe kawałki suszone śliwki i gruszkę.
- Pomieszaj ze sobą wszystkie składniki i dodaj kozi ser. Wmieszaj go dokładnie w sałatkę.
- Na koniec posól i dopraw jeszcze odrobiną octu balsamicznego.
Śliwka
hehehehe, ja też dopiero od niedawna jestem fanką brukselki. ale za to ogromną. :)
OdpowiedzUsuńO rany, jakie to musi być pyszne! Brukselkę uwielbiam, ale do tej pory jadłam ją w zdecydowanie bardziej oczywistych połączeniach ;)
OdpowiedzUsuńjesteś niesamowitą łączycielką smaków!!!
OdpowiedzUsuńpodziwiam za przełamanie względem brukselki, ja nie mogę za sam zapach...
a co do ciecierzycy polecam Ci falafele, pyszne, pikantne i ciecierzyca jak nie ona sama :)
Wszystko co lubię jest w Twojej sałatce, nic innego jak sobie takie cudo zrobić:-)
OdpowiedzUsuńNominowałam Twojego bloga do zabawy Liebster Blog. Szczegóły tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://umyjszpinak.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html
Pyszna jesienna wersja panzanelli ! A brukselkę lubię i patent wykorzystam :)
OdpowiedzUsuń