Suflet może być Twoim wrogiem, albo przyjacielem. Mimo swojej puszystości, jest niezwykle elastyczny i zmienny niczym kameleon. Wasza relacja zależy tylko i wyłącznie od Twojego nastawienia. Gdy poczuje, że się go boisz i zbyt długo będziesz rozmyślać o tym, że opadnie lub w ogóle nie urośnie, możesz mieć pewność, że tak będzie.
Za sobą mam już kilka serowych sufletów. Pierwsze, klasyczne wersje robiłam trzymając się proporcji z książki, którą bardzo sobie cenię - "Jajka", autorstwa M. Roux. Wszystko dlatego, że suflet to zdecydowanie nie jest danie w stylu chilli con carne, które można spontanicznie odtworzyć, wykorzystując pamięć smakową i dorzucając do garnka składniki, które mamy pod ręką. To potrawa, która wymaga poświęcenia mu uwagi i precyzyjnego wykonywania czynności krok po kroku. Można powiedzieć, że suflet musi być adorowany, tak jak panienka kokietowana przez zakochanego w niej młodzieńca.
Gdy zaczęłam się oswajać w przygotowywaniu sufletów, mogłam w końcu zacząć eksperymentować z moimi proporcjami i dodatkami.
Zazwyczaj w przepisach, w wymienionych składnikach pojawia się minimum 5 jajek. Są to proporcje na większą ilość porcji, co może przeszkadzać.
Kiedy budzę się rano i mam ochotę na suflet, nie chcę zjeść dziesięciu porcji, nie mam też ochoty zapraszać na śniadanie sąsiadów, których nie znam. Mój chłopak w ogóle za sufletami nie przepada, a dla mnie do szczęścia zdecydowanie wystarczy mała kokilka z puszystą, pieczoną masą. Dlatego opracowałam przepis z wykorzystaniem jednego jajka, dla jednej osoby :)
Na koniec kilka zasad, które pomogą Ci się zaprzyjaźnić z sufletem:
- Nie ubijaj białka w plastikowej misce. Pod koniec ubijania, dodaj szczyptę soli, dzięki temu masa nie opadnie.
- Masa beszamelowa z serem musi być ciepła, w momencie, w którym dodajesz pianę z białek.
- Kokilki muszą być wysmarowane masłem, a ich ścianki podsypane bułką tartą, serem lub mąką.
- Wypełnioną kokilkę gotową masą, wygładzamy z boku ścianek, czubkiem noża oraz wyrównujemy wierzch. To sprawi, że równo urośnie.
- Nie drażnimy sufletu negatywnymi myślami i nie otwieramy piekarnika w trakcie pieczenia.
- Suflet podajemy natychmiast po upieczeniu, zanim zacznie opadać.
- 20 g sera gruyère*
- 10 g sera pleśniowego brie*
- 10 g sera koziego chevrette*
- 2 łyżki posiekanych orzechów (u mnie nerkowca)
- łyżeczka masła
- łyżeczka mąki pszennej
- 75 ml mleka
- jajko
- szczypta soli
- szczypta świeżo mielonego pieprzu
- szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
- łyżeczka bułki tartej
- Kokilkę smarujemy masłem i obsypujemy boczne ścianki tartą bułką.
- W rondelku rozpuszczamy masło, dodajemy łyżeczkę mąki i mieszamy trzepaczką zasmażkę. Smażymy ją minutę, a następnie wlewamy zimne mleko i zmniejszamy ogień.
- Od czasu do czasu mieszamy całość i doprowadzamy powoli gęstniejący beszamel do wrzenia. W tym czasie ubijamy białko jajka na sztywną pianę, dodajemy szczyptę soli.
- Gotowy beszamel przelewamy do miseczki, przyprawiamy solą, pieprzem oraz gałką muszkatołową. Dodajemy starte lub pokrojone drobno sery i mieszamy.
- Do ciepłej masy dodajemy chwilę wcześniej ubite białko, mieszamy powoli i delikatnie, aby masa pozostała puszysta.
- Masę na suflet przekładamy ostrożnie do kokilki. Czubkiem noża przejeżdżamy wokół ścianek kokilki i wygładzamy wierzch masy. Dzięki temu suflet równie urośnie.
- Kokilkę wstawiamy w większej formie i nalewamy do niej ciepła wodę (do połowy wysokości). Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika.
- Suflet pieczemy 15-20 minut, aż urośnie, a jego wierzch się lekko zarumieni. Gotowy suflet wyciągamy z piekarnika i podajemy od razu.
Tosia
Serowy suflet... potrójnie serowy.. brzmi tak przepysznie i wygląda jeszcze lepiej, że z chęcią bym zjadła :))
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedys zrobić suflet serowy... Myślałam, że zacznę walić głową o ścianę, kompletnie nie chciał mi wyjść.
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że jestem bałaganiarą i leniem, i nie potrafię się dostosować do żadnych reguł...
Super zdjęcia pięknego sufletu!
OdpowiedzUsuńuwielbiam taki suflet. :)
OdpowiedzUsuńPotrójnie zazdroszczę, bo nie mogę jeść nabiału ostatnimi czasy!:)))
OdpowiedzUsuńByłam dzisiaj w Sopocie na molo :D mogłam wstąpić na obiad!
OdpowiedzUsuńFajne zasady do przestrzegania na dobry suflet:-) Wprowadzę niebawem w życie:-)
OdpowiedzUsuńDooobry przepis ! :)
OdpowiedzUsuńHeh, wymagający bardziej niż biszkopt... :) Ale czego się nie robi z miłości do sera... Pięknie Ci wyrósł. Mmmm...
OdpowiedzUsuńuuuu... też muszę spróbować zrobić taki suflet! :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, ze nie mam co się na razie zabierać za suflet skoro mam pewne obawy. Gościu od razu wyczuje temat i opadnie mi na złość :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się suflecik :D
OdpowiedzUsuńZamawiam na śniadanie!
OdpowiedzUsuńPięknie wyrośnięty! Wymarzony!:)
OdpowiedzUsuńpodziwiam za taki suflet. ale faktycznie wykwintne danie do łóżka dla kochanej osoby!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Od wczorajszego wieczora chodzi za mną suflet serowy, chyba będę go musiał niedługo upiec :)
OdpowiedzUsuń