Dzisiejszy przepis polecam porannym ptaszkom na pierwsze śniadanie, a tym większym leniuchom zdecydowanie na drugie! Podstawowe ciasto na racuchy można przygotować w bardzo prosty sposób, ale potrzebuje ono ok. godziny leżakowania pod przykryciem w ciepłym miejscu. Dlatego jeśli nie lubicie wcześnie wstawać, zaplanujcie smażenie na drugie śniadanie lub kolację.
Jest też "nocna" metoda, którą stosuję z bułeczkami. Wystarczy przygotować ciasto wieczorem, dodać do niego skromną ilość drożdży i włożyć na noc do lodówki. Rano doprowadza się ciasto do temperatury pokojowej i wkłada bułeczki do piekarnika. Przypuszczam, że z racuchami można zrobić podobnie, ale jeszcze tego nie sprawdzałam, więc nie daję za to głowy :)
Dyniowe racuchy są jeszcze smaczniejsze niż kokosowe z jabłkiem. Wszystko dlatego, że do ciasta dodałam puree z dyni, które wpłynęło nie tylko na kolor i smak placuszków, ale także nadało im puszystości. Do tego kawałki dojrzałego mango i jest cudownie. Możecie poeksperymentować z ciastem i dodać jeszcze tarty imbir albo np. miętę. Poniżej przepis podstawowy.
Dyniowe racuchy z mango/ ok. 20 sztuk
- 300 g mąki pszennej
- 7 g suszonych drożdży instant lub 15 g drożdży świeżych
- 200 g puree z dyni*
- 200 ml letniego mleka
- mango
- łyżka limoncello lub innego alkoholu (można pominąć)
- 3 łyżki cukru trzcinowego (może być biały)
- szczypta soli
- kilka łyżek oleju roślinnego do smażenia
- cukier puder do podania
- Do misy wsypujemy mąkę, dodajemy drożdże (w przypadku świeżych przygotowujemy wcześniej zaczyn), puree z dyni, cukier, limoncello i sól. Stopniowo wlewamy letnie mleko i wyrabiamy ciasto ręcznie lub mikserem przez kilka minut.
- Lśniące ciasto zostawiamy w misie, przykrywamy ściereczką i stawiamy w ciepłe miejsce bez przeciągów na godzinę.
- Do wyrośniętego ciasta dodajemy kawałki mango, mieszamy. Wykładamy po łyżce ciasta na rozgrzany olej i smażymy racuchy po ok. 3 minuty z każdej strony.
- Usmażone placuszki odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego, posypujemy cukrem pudrem i podajemy jeszcze ciepłe.
Dynię kroimy na kawałki, kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem. Skrapiamy oliwą i pieczemy przez 30-40 minut w 200 stopniach. Ostudzoną dynię obieramy ze skórki (chyba, że jest to hokkaido), usuwamy pestki i wrzucamy do wysokiego naczynia. Miksujemy blenderem na gładką masę. Można dolać wody/oliwy/soku z pomarańczy lub cytryny lub spróbować zmiksować ją bez dodatków.
Warto przygotować puree więcej i przechowywać w lodówce lub zamrozić. Puree świetnie nadaje się jako dodatek do makaronów, owsianek, ciast i koktajli.
Tosia
czemu mi nikt takich śniadań do łóżka nie podaje... :( pycha!
OdpowiedzUsuńSmacznie :)
OdpowiedzUsuńJak one cudownie wyglądają! Cieszę się, że mam jeszcze w kuchni zapasy dyni - czuję, że już dobrze wiem, co z nimi zrobić :)
OdpowiedzUsuńJakie pulchne! Świetnie wyglądają; )
OdpowiedzUsuńTakie śniadania mogłabym jeść codziennie :)
OdpowiedzUsuńNo... teraz to burczy mi w brzuchu :D
OdpowiedzUsuń