W weekend wybrałam się do Poznania.
Na początku miałam dwa cele podróży: odwiedziny u przyjaciółki Choco i Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku. Zagłębiając się w program festiwalu zwróciłam uwagę na warsztaty z Tomkiem Jakubiakiem, pewnie najbardziej kojarzonym z programem na Kuchni+ "Jakubiak w sezonie".
Od jakiegoś czasu czuję kulinarny niedosyt swoich działań, chciałabym się rozwijać, ale w Polsce niełatwo o edukację kulinarną. Łączenie ze sobą smaków i kreowanie nowych dań to moje ulubione zajęcie, ale zdaję sobie sprawę, że mam braki w kwestiach technicznych. Dlatego spodobała mi się okazja skorzystania z warsztatów u kogoś, komu pod względem wiedzy na temat jedzenia można ufać.
Warsztaty odbywały się w uniklanym miejscu zwanym SPOT. Miejsce jest bardzo klimatyczne, bo znajduje się w budynku dawnej elektrowni wildeckiej (Wilda to dzielcia Poznania). SPOT. to nie tylko restauracja, ale także miejsce kulturalnych wydarzeń, warsztatów, sklep z winami i miejskie SPA.
To moje drugie warsztaty kulinarne, na pierwszych byłam tego samego dnia, rano. W porównaniu do porannego spotkania (na którym jedyne moje pozytywne odczucia to spotkanie z bloggerkami - Karmel-itką i Gruszką z fartuszka) warsztaty z Jakubiakiem wypadły rewelacyjnie!
Warto tutaj wspomnieć, że zajęcia były nie tylko prowadzone przez Tomka, ale także jego asystenta Tytusa Czunikin-Krasowickiego.
Przyznam szczerze, że nie bez powodu mam na imię Tosia. Rymuje się ono ze słowem samosia! Uwielbiam się dzielić jedzeniem z innymi, dekorować wspólnie potrawy i biesiadować godzinami przy stole. W kuchni jednak lubię działać sama, wtedy lepiej mi wszystko wychodzi i mogę się skoncentrować na tym co robię. W końcu gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść :) Gdy gotuję lubię spokój, pracuję wtedy swoim trybem pracy i gdy ktoś mi przeszkadza, to się złoszczę.
Idea takich kulinarnych spotkań jest jednak inna. Podczas wspólnego gotowania jest zamieszanie, trzeba pracować zespołowo, każdy obserwuje twój ruch i jest ogólny chaos. Dlatego to było ciekawe doświadczenie dla mnie, chociaż nadal twierdzę, że wolę działać solo (mimo, że prowadzimy ze Śliwką wspólnie bloga, to gotujemy i przygotowujemy potrawy oddzielnie :)
Przejdźmy jednak do samych warsztatów.
Temat spotkania brzmiał "Jakubiak na grillu", ale wbrew pozorom nie grillowaliśmy wcale Jakubiaka, a inne pyszności. W menu znalazły się między innymi burgery wołowe, steki, żeberka z sosem BBQ (nazywanym berbekiem), podpłomyki z oscypkiem, łosoś na carbonarze z grilla, sałatka Cezara oraz tajska sałatka z kurkami i focaccia z grilla. Na początku była część teoretyczna, popijając wino dowiedziliśmy się między innymi jakie mięso wybrać na grilla i usłyszeliśmy sporo ciekawych i zabawnych anegdotek, gdyż Tomek i Tytus to niezwykle wyluzowani faceci.
Zadania zostały rozdzielone trochę przypadkowo, na każdym "stoisku" znajdował się przepis ze wskazówkami do danego dania. Początkowo stanęłam tam, gdzie znajdowała się sałatka Cezar, ale ponieważ większość przepisów wykonywało się w duetach to podczepiłam się do kolegi, który zajął się tajską sałatką i foccacią. Uwielbiam domowe pieczywo i wypiekami zajmuję się nie od dziś, ale zazwyczaj wyrabiam ciasto mikserem i dopiero po wyrastaniu chwilę zagniatam, bo nie mam tyle siły w rękach, by robić to ręcznie. Dlatego po krótkim wyrabianiu focacci oddałam to zajęcie w ręce mężczyzny, a sama zajęłam się tajską sałatką. Już same składniki sałatki mi się spodobały i wiedziałam, że to moje smaki. Do tej pory kurki łączyłam głównie z ziołami, rozmarynem, tymiankiem, a czasami z chilli. Ale kombinacja jaką zobaczycie ponieżej w przepisie to była dla mnie nowość, a jednocześnie strzał w dziesiątkę! Przepisy, które były dla nas przygotowane zostały napisane mocno skrótowo i trochę chaotycznie, ale dzięki temu mogliśmy dopracować dosmakowanie dań po swojemu.
Wiadomo, że każdy swoje chwali, ale sałatka z kurkami zebrała same komplementy (focaccia z resztą też), także od prowadzących zajęcia i wszyscy się pytali jak została zrobiona.
Może spodoba się i Wam :)
Może spodoba się i Wam :)
- 300 g kurek
- główka chrupiącej sałaty (np. lodowa lub rzymska)
- garść pomidorków koktajlowych
- 1/3 papryki
- 2 ząbki czosnku
- dwie garście kolendry (u mnie mięta i mięta pomarańczowa)
- papryczka chilli
- 3 łyżki miodu
- łyżka sosu sojowego
- łyżka oleju sezamowego
- sok z limonki
- 2 łyżki masła
- sól
- pieprz
- Zaczynamy od dressingu. Kolendrę/miętę wrzucamy do wysokiego naczynia, dodajemy czosnek.
- Papryczkę chilli kroimy wzdluż na pół i pozbywamy się pestek. Papryczkę nadziewamy na widelec i opalamy palnikiem (takim jak do crème brûlée).
- Do naczynia dodajemy chilli z opaloną skórką, miód, sos sojowy i olej sezamowy.
- Całość miksujemy na lśniący, lekko gęsty dressing. Odlewamy 1/3 sosu, a do reszty dodajemy sok z limonki i jeszcze raz miksujemy.
- Umyte i osuszone kurki wrzucamy na mocno rozgrzaną patelnię, razem z masłem. Grzyby dusimy kilka minut, aż odparuje z nich woda (możemy sobie pomóc i po 4 minutach trochę jej odlać).
- Do kurek wlewamy odłożony wcześniej sos, dokładnie mieszamy i dusimy dwie minuty. Kurki przekładamy do miseczki, przyprawiamy solą i pieprzem do smaku i zostawiamy do przestudzenia.
- Sałatę rwiemy na mniejsze części, pomidorki kroimy na pół, a paprykę siekamy w słupki.
- Warzywa mieszamy z kurkami i zelwamy pozostałym dressingiem.
świetna sprawa te warsztaty! zazdroszczę!:-)
OdpowiedzUsuńa sałatka wygląda bardzo apetycznie!
też chciałam jechać no , ale się nie udało :((
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło,
Szana
www.gastronomygo.blogspot.com
Sałatka super! Kiedyś na pewno wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńTeż wolę w kuchni działać sama Tosiu-samosiu :)
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno też wybiorę się na jakieś warsztaty, bo bardzo mnie to ciekawi i lubię czytać wszystkie relacje :)
brzmi wiecej niz bomowo :)
OdpowiedzUsuńSałatka palce lizać!
OdpowiedzUsuńŚwietnie,że sama ją zinterpretowałaś.
Wspaniała! Do tego jeszcze garstka startego parmezanu albo feta i zajadam na obiadek :)
OdpowiedzUsuńWszędzie kusicie mnie tymi kurkami, a ja nie mogę ich kupić, bo nigdzie nie widzę...
OdpowiedzUsuń;)
Fajna sałatka :) Ja także wolę gotowanie w pojedynkę, bo wtedy robię wszystko po swojemu i w swoim tempie. Czasem tylko "wykorzystuję" moją drugą połówkę do prac w stylu krojenie cebuli, odkręcanie słoików, obieranie ziemniaków. I ostatnio przebieranie jagód, bo nie chciałam sobie palców pofarbować, a w rękawiczkach gotować nie umiem ;)Pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Jakubiaka,
OdpowiedzUsuńwięc trochę Ci zazdroszczę tych warsztatów;)
Sałatka zapowiada się pysznie,
chętnie się skuszę.
Ja za Jakubiakiem nie przepadam co nie umniejsza jego umiejętności :) warsztatów zazdroszczę bo sama bym chciała się edukować w sferze kulinarnej ale same przeszkody na mej drodze :(
OdpowiedzUsuńTakie warsztaty- świetna sprawa, może w końcu się na jakieś skuszę
OdpowiedzUsuńTosiu,
OdpowiedzUsuńpowiem szczerze, że Pana Jakubiaka nie znam, bo nie mam kanału Kuchnia+.
Jednak widzę, że warsztaty były "na bogato", bo z winem, które z pewnością sprawiło, że były jeszcze fajniejsze ;)
Zdecydowanie, podobnie jak Ty, zamieniłabym kolendrę na miętę, by sałatka była bardziej w moim guście.
Serdeczności,
Edith
Wygląda i zapowiada się pysznie :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę warsztatów, choć widzę że jeśli chodzi o samodzielność w kuchni mam podobne podejście( tym bardziej przydałby mi się takie doświadczenie) ;)
sałatka prezentuje się wspaniale :)
OdpowiedzUsuńPodoba się! Jakby mogła się nie podobać! :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę warsztatów - i ja podobnie, też wolę wszystko zrobić sama ;)
OdpowiedzUsuńWitajcie dziewczyny (;!! W przyszłym tygodniu wybieram się do waszego Trójmiasta, dlatego potrzebuję paru wskazówek "gdzie zjeść" "co zjeść" "gdzie pójść" " co zobaczyć" itp itd. Bardzo Was proszę o odpowiedź ;) addlenko@gmail.com
OdpowiedzUsuńlekka sałatka. takie lubię ;)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie :-)
OdpowiedzUsuńfajna sprawa, takie warsztaty
OdpowiedzUsuńa sałatka bardzo bardzo - ciekawe połączenie smaków
Niesamowita sałatka, nigdy takiej nie jadłam. W ogóle nigdy nie jadłam kurek w sałatce :).
OdpowiedzUsuńKurki wręcz uwielbiam. Nawet podduszone pomroziłam już na zimę.
OdpowiedzUsuńJednak takiej sałatki nie jadłam - wygląda rewelacyjnie. Brawo Tosiu!
Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie uda mi się ją zrobić :)
Kurki w sklepach są, ja jednak mam "swojego" dostawcę kurek świeżo zebranych i dwukrotnie tańszych. Czekam więc na Pana Janka :)
Mnie się bardzo podoba:)
OdpowiedzUsuń