W połowie listopada, przy okazji przepisu na piernik staropolski, wymarzyłam sobie śnieg przed świętami. Chciałam obserwować jak puchate płatki kręcą w powietrzu piruety i tak też się stało. Jest zimno, ale staram się cieszyć białym puchem na każdym kroku, bo wprowadza mnie w świąteczny nastrój.
Pewnie zacznę trochę narzekać w styczniu, gdy będę już zmarznięta i spragniona słońca. Na razie śnieg inspiruje mnie w kuchni!
Włoska panna cotta kojarzy się najprędzej z orzeźwieniem i wakacyjną słodkością podawaną z sezonowymi owocami. Z drugiej strony, schłodzona, śmietankowa panna cotta może śmiało zdobyć tytuł śnieżnego deseru.
"Panna" jest niezwykle delikatna i aksamitna, w zimowej odsłonie dobrze kontrastuje z kandyzowanymi plastrami pomarańczy (które pasują też do sernika czekoladowo-pomarańczowego). Zachęcam do spróbowania z filiżanką gorącej czekolady, w trakcie przerwy w wycinaniu pierniczków :)
Pewnie zacznę trochę narzekać w styczniu, gdy będę już zmarznięta i spragniona słońca. Na razie śnieg inspiruje mnie w kuchni!
Włoska panna cotta kojarzy się najprędzej z orzeźwieniem i wakacyjną słodkością podawaną z sezonowymi owocami. Z drugiej strony, schłodzona, śmietankowa panna cotta może śmiało zdobyć tytuł śnieżnego deseru.
"Panna" jest niezwykle delikatna i aksamitna, w zimowej odsłonie dobrze kontrastuje z kandyzowanymi plastrami pomarańczy (które pasują też do sernika czekoladowo-pomarańczowego). Zachęcam do spróbowania z filiżanką gorącej czekolady, w trakcie przerwy w wycinaniu pierniczków :)
Panna cotta z kandyzowaną pomarańczą/ 4 porcje
- 250 ml mleka
- 250 ml śmietanki kremówki (30 lub 36 %)
- laska wanilii lub łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 50 g cukru pudru
- 3 płaskie łyżeczki żelatyny
- Kandyzowane plastry pomarańczy:
- duża pomarańcza lub dwie małe
- 250 ml wody
- 100 ml soku z pomarańczy
- 150 g cukru
- 2 goździki
- Żelatynę wsypujemy do kubeczka, dodajemy łyżkę zimnej wody, mieszamy i odstawiamy.
- Śmietankę oraz mleko wlewamy do rondelka. Dodajemy cukier puder. Laskę wanilii przecinamy wzdłuż na pół, czubkiem noża wyjmujemy ziarenka. Dodajemy je razem z opróżnioną z ziarenek laską do pozostałych składników w rondlu.
- Całość podgrzewamy na małym ogniu przez kilka minut. Do ciepłego mleka dodajemy namoczoną żelatynę, mieszamy energicznie trzepaczką i zestawiamy rondel z ognia.
- Tężejącą panna cottę przelewamy do kokilek/miseczek/filiżanek. Studzimy, następnie wkładamy do lodówki na minimum 3 godziny.
- Panna cottę podajemy w foremkach z plastrami kandyzowanej pomarańczy oraz z syropem utworzonym w trakcie gotowania. Aby deser podać na talerzy, wystarczy kokilkę włożyć na 30 sekund do miseczki z ciepłą wodą. Następnie odwrócić dnem do góry i przerzucić na talerzyk.
- Pomarańcze sparzamy i osuszamy.
- Do rondla wlewamy wodę oraz sok z pomarańczy. Dodajemy cukier i goździki. Stawiamy na małym ogniu. Gdy cukier się rozpuści i syrop zacznie się gotować, dodajemy cienko pokrojone plastry pomarańczy.
- Cytrusy gotujemy w syropie przez 30 minut. Następnie odsączamy je z syropu i przekładamy na pergamin lub całość przelewamy do wyparzonego słoiczka, który przechowujemy w lodówce.
mmmmmmmmmmiodzio.......muszę zrobić!
OdpowiedzUsuńO, musi być pyyyszna! :)
OdpowiedzUsuńRozpustny ten kalendarz adwentowy :). I pełen wspaniałych zimowych smaków, super.
OdpowiedzUsuńMi jej lekkość właśnie się kojarzy z białym puchem z nieba :)
OdpowiedzUsuńPiękne te pomarańczki! :)
OdpowiedzUsuńI ta pomarańcza na wierzchu...to musi smakować cudownie; )
OdpowiedzUsuń