Ostatnio uświadomiłam sobie, że właściwie nigdy nie robiłam sama gołąbków. Jestem ich wielką fanką, ale moja babcia rozleniwiła mnie swoją wersją, którą od czasu do czasu dostarcza do nas w ilościach hurtowych. Nie raz uratowały mi życie, gdy lodówka świeciła pustkami. Pokocha je każdy, nawet najbardziej sceptycznie nastawiony do gołąbków osobnik. Mam na to dowody.
Dwa lata temu, w wakacje wybraliśmy się z moim chłopakiem do Zakopanego. Niestety planowane spokojne spędzenie kilku dni na łonie natury nie wyszło nam zbyt dobrze, bo tak się składa, że na południu rodzinę mamy i on i ja. Nowiny o naszym przyjeździe rozniosły się zbyt szybko, co sprawiło, że cały wyjazd spędziliśmy w samochodzie, jeżdżąc od domu do domu, aby nikogo nie urazić. Każdy upierał się, żebyśmy koniecznie coś zjedli, więc chodziliśmy (a raczej jeździliśmy) niezwykle obżarci.
Gdy odwiedziliśmy moją ciocię, przypadkowo zazębiliśmy się z przyjazdem mojej babci, która właśnie tego dnia ugotowała gołąbki. Wpadłam w wir rozmowy z dawno niewidzianą rodziną, a babcia rozpoczęła serwowanie obiadu. Zupełnie wyleciało mi z głowy jak bardzo mój chłopak nienawidzi kapusty (albo moja podświadomość szykowała zemstę, że dzień wcześniej musiałam zjeść u jego cioci znienawidzony krupnik). Przypomniało mi się dopiero, gdy jako pierwszy poprosił o dokładkę. Gołąbki mojej babci sprawiły, że pokochał je całym sercem.
Chciałabym powiedzieć, że robię je równie dobrze, ale byłaby to nieprawda. Babcia robi je najlepiej, a moje są przyzwoite:) I gdy tworzyłam z pozoru prosty sos, po prostu musiałam wykonać do niej telefon.
Nie przypuszczałam, że z gołąbkami jest tyle roboty! Cały proces zajął mi chyba ze 2 godziny (ale nie zniechęcajcie się) i pod koniec dnia dziękowałam mamie, że kiedyś dość często robiła je specjalnie dla mnie na obiad. Swoją drogą jestem ciekawa czemu gołąbki to gołąbki. Już bardziej przekonuje mnie hiszpański odpowiednik, czyli...popcorn! Hiszpanie mówią na niego gołąbki (palomitas), gdyż przypomina im małe ptaki z rozpostartymi skrzydłami (czyż nie?).
Zaszalałam z "gołębią" klasyką i zrobiłam wersję z owocami morza, która dołączy do innych propozycji z cyklu Codziennie odmiennie, które przedstawiamy wam w każdy piątek października. Do stworzenia ich użyłam parowaru marki Philips, który dzięki specjalnym półeczkom umożliwił mi położenie gołąbków w jednej pozycji, bez konieczności zawiązywania, czy spinania ich wykałaczkami.
Aplikację Codziennie odmiennie między innymi z tym przepisem możecie ściągnąć tutaj: iTunes, Google Play.
Gołąbki z owocami morza
Ilość porcji- 12
Czas przygotowania: 2 godziny
Poziom trudności: trudny
- 200 g białego ryżu
- 300 g filetu z łososia
- 500 g surowych, obranych krewetek
- 400 g krojonych pomidorów z puszki
- 3 ząbki czosnku
- 1 łyżka sosu rybnego
- 1 łyżeczka pasty sambal oelek
- szczypta szafranu
- pół białej cebuli
- 1 litr bulionu drobiowego
- 12 liści białej kapusty
- sól, pieprz
Sos:
- 1,5 kubka przecieru pomidorowego
- 6 łyżek gęstej śmietany 18 %
- 2 łyżki miodu
- sól, pieprz
- Urwij zewnętrzne liście z kapusty. Umyj ją i poodcinaj liście przy samym skupiającym je „pniu”. Liście ugotuj przez ok. 10 minut na parze, aby zmiękły. Wyjmij, osusz i odstaw na później.
- Zagotuj bulion, wrzuć do niego ryż i gotuj przez ilość czasu wskazaną na opakowaniu. Odcedź go i odstaw na bok.
- Cebulę i czosnek obierz ze skóry i poszatkuj. Rozgrzej oliwę na patelni, wrzuć je na gorący olej i smaż przez kilka minut aż cebula się zeszkli. Następnie dodaj pomidory, sambal oelek, sos rybny, szafran i dopraw solą i pieprzem. Całość dobrze wymieszaj i odstaw na bok.
- Łososia i krewetki pokrój na małe kawałki. Posól i podsmaż przez ok. 5 minut aż krewetki zmienią kolor na różowy. Dodaj owoce morza do ryżu i wymieszaj całość.
- Weź do ręki liść sałaty i okrój najtwardszy kawałek włókna po środku (po prostu zmniejsz nożem jego grubość okrajając wzdłuż liścia z góry). Na jednym z końców, tym bez włókna, ułóż kupkę farszu (ok. 4 łyżki), zawiń boki liścia do siebie a następnie zroluj w stronę drugiego końca (jak naleśniki). Powtórz tę czynność w stosunku do każdego gołąbka.
- Rozgrzej oliwę na patelni. Ułóż delikatnie gołąbki i smaż kilka minut, aż zbrązowieją z dwóch stron. Następnie ułóż gołąbki w parowarze i gotuj na parze przez ok. 40 minut.
- Przygotuj w tym czasie sos. Rozgrzej w garnku przecier pomidorowy. W oddzielnej miseczce przygotuj śmietanę. Dolej trochę gorącego sosu do śmietany i pomieszaj (dzięki temu się nie zetnie). Ogrzaną śmietanę wlej do garnka z przecierem. Dopraw miodem, solą i pieprzem. Podawaj do gołąbków.
Śliwka
Bardzo lubię nowoczesne wersje klasycznych dań, więc ta propozycja na pewno znajdzie się na mojej liście "do zrobienia". Poza tym te owoce morza :)
OdpowiedzUsuńhm, dzisiaj wspominałam u siebie o klasyce w potrawach, ale musze przyznać że takie odbiegnięcie od klasyku jest rónież zachwycające ! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRobiłłam z rybą i faktycznie były bardzo smaczne, jednak nic nie pobije naszych polskich tradycyjnych gołąbków.
OdpowiedzUsuńale poleciałyście z fantazją! wow.
OdpowiedzUsuńNie wpadłabym na taki pomysł, żeby owoce morza wykorzystać w gołąbkach. Bardzo smacznie wyglądają;)
OdpowiedzUsuńTakiej odsłony gołąbków jeszcze nie widziałam. Smakowite połączenie :D
OdpowiedzUsuńja tez nie robiłam gołąbków... za to teściowa ma wysoka specjalizacje w tej dziedzinie :) za Twoje gołębie wiele bym dała bo uwielbiam owoce morze :)
OdpowiedzUsuńTAKIE gołąbki to bym zjadła bardzo chętnie :D
OdpowiedzUsuńpomysl jak zwykle nowatorski ;))
OdpowiedzUsuńja nigdy nie robilam golabkow i nie wiem czy w najblizszym czasie to sie zmieni ;p
Woow, ale fusion : )
OdpowiedzUsuńGołąbki z polski, w kształcie sajgonek z owocami morza : )
śliwko,
OdpowiedzUsuńbardzo interesująca aplikacja. zastanowię się nad nią.
jeśli zaś chodzi o gołąbki, to mnie nieźle zaskoczyłaś.
"morskie" gołąbki to dopiero coś! ;]
z innych gołąbkowych wersji jadłam tylko tą warzywno-grzybową, nie pomyślałabym, żeby połączyć owoce morza i gołąbki. Ale muszę powiedzieć, że bardzo mnie zaciekawiły. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł, o ile nie jestem wielkim fanem tradycyjnych gołąbków to takie bym z chęcią zjadł :)
OdpowiedzUsuńAle z Ciebie kombinatorka! Gołąbki faszerowane morskimi stworami - brzmi intrygujaco, a wygląda szałowo. Fajnie, że wracamy do tych klasycznych smaków czasem - nawet jesli w lekko podkręconej wersji - przedłużając tym samym rodzinną tradycję kulinarną. Ja osobiście uwielbiam zabawę polskimi klasykami. uściski!!
OdpowiedzUsuń