Jedni rozważają jakim widelczykiem zjeść bezę, inni jak w elegancki sposób rozłupać krewetkę, a ja męczę się nawet z szaszłykiem. I właściwie nie tylko z nim. Jestem chodzącym pośmiewiskiem jeśli chodzi o sztukę jedzenia. Nie zrozumcie mnie źle, wiem dokładnie jak to się robi, ale teoria nie idzie w parze z praktyką.
Mój talerz można rozpoznać z daleka. Gdy ze wszystkich zniknie już jedzenie, u niektórych widać elegancko upchane w kącik niejadalne pozostałości, a mój wyróżnia się artystycznym nieładem. Pochlapię się przy tym prawie zawsze, z naciskiem na zawsze, gdy w grę wchodzi czerwone wino. Chwytając w pałeczki krążek sushi, wyślizgnie mi się dosłownie przed wsadzeniem go w usta, ale jeszcze na tyle wcześnie, żeby złapać odpowiednią wysokość, aby z impetem rozbić się o pełną sosjerkę z sosem sojowym. Mam też na koncie otwarcie się kebabu z drugiej strony, dokładnie tak, aby jego zawartość mogła znaleźć się w mojej otwartej torebce. To cała ja.
Czytając o moich przygodach możecie sobie pewnie wyobrazić jak bardzo boję się, gdy ktoś przede mną w restauracji kładzie składniki nabite na szaszłyk. "Oooo nieee" myślę, bo gdy tylko jeden z nich się zablokuje, próbuję go zdjąć zbyt mocno, czasem niechcący trafiając resztą jedzenia w talerze innych. Wtedy zawsze napotykam uśmiech Mamy. "Daj, zdejmę".
Tak. Mam 24 lata i Mama zdejmuje mi kawałki z szaszłyka. Czy coś ze mną nie tak?
Mój dzisiejszy nie wymaga niczyjej pomocy. Ani w tworzeniu, ani w pochłanianiu. Mięciutkie pączki schodzą z niego same, a użyte w tej formie świetnie sprawdzą się na letnich piknikach.
Pączki (ok. 40 sztuk)
- 350 g mąki
- 1 opakowanie suszonych drożdży (7 g)
- 3 żółtka
- 90 g masła
- 1 łyżka amaretto
- duża szczypta soli
- 70 g cukru
- 100 ml mleka
- cukier puder do obsypania
Dodatki:
- truskawki
- winogrona
- figi
- banan
- Rozpuść masło i odstaw do ostygnięcia. Podgrzej mleko tak, aby było ciepłe, ale nie gorące.
- Pomieszaj ze sobą wszystkie składniki na pączki, oprócz mleka. Powoli zacznij je dolewać i zagniatać ciasto. Zagniataj aż ciasto będzie miało jednolitą i elastyczną konsystencję. Od tego momentu zagniataj jeszcze kilka minut.
- Włóż ciasto do miski, przykryj ją folią aluminiową i odstaw w ciepłe miejsce na ok. 1,5 godziny.
- Po upływie tego czasu pokrój ciasto na 4 równe kawałki. Z każdego uformuj rulon i pokrój na 10 części. Uzyskasz dzięki temu 40 równych porcji na pączki.
- Z każdej z tych porcji uformuj kuleczkę i ułóż na blaszce. Przykryj wszystkie kulki materiałową szmatką i odstaw do wyrośnięcia jeszcze na ok. 45 minut.
- Przed upływem czasu wyrastania rozgrzej tłuszcz w głębokiej patelni. powinien mieć ok. 2-3 cm głębokości.
- Zrób próbnego pączka, aby sprawdzić czy nie pali się zbyt szybko.
- Gdy uznasz, że tłuszcz ma odpowiednią temperaturę (pączek pieni się dookoła, ale nie robi się momentalnie brązowy) możesz wrzucać pączki partiami i smażyć je z dwóch stron aż zbrązowieją.
- Gotowe pączki przekładaj na papierowe ręczniki, aby ociekły z tłuszczu.
- Posyp je cukrem pudrem gdy są jeszcze ciepłe.
- Wystudzone pączki nabijaj na szaszłyki razem z owocami w dowolnej kolejności.
Śliwka
Takie owocowo słodkie szaszłyki to prawdziwe mistrzstwo! Ach, genialnie to wymyśliłaś, naprawdę :-)
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się mój ślubny obiad. Siedzę sobie przy stole w eleganckiej restauracji, nagle staje nade mną kelner z talerzem i tak stoi i czeka. I czeka. A ja się zastanawiam, czemu go nie postawi. I nagle słyszę, jak przez zęby syczy mi do ucha: "serwetka na kolana". ;)
OdpowiedzUsuńTak to jest, jak się jest pierwszy raz w życiu w takim miejscu. Kto normalny zabiera ze stołu serwetkę, żeby ją sobie na kolanach położyć?
Fantastycznie to wymyśliłaś! Pychotka na patyku!
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie, nie tylko Tobie się to zdarza :) Miłego!
jakie ładne pączusie :) fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Nie tylko fajnie wygląda, ale i przełożenie z soczystymi owocami dobrze działa. A co do czerwonego wina, to ja mam tak samo z poranną kawą- zawsze wyląduje na moim t-shircie, jakkolwiek bym sie nie starała.
OdpowiedzUsuńza to ja rano zawsze wylewam na siebie herbatę, jakoś nie mam siły utrzymać kubka w rękach kiedy jestem niewyspana ;)
UsuńU mnie za to wchodzi pasta do zębów - obowiązkowo. Kawę wylewam ale tylko wrzącą tak by mnie oparzyć. :(
Usuńprzecudny i prze pyszny pomysł :) porywam wzrokiem szaszłyczka do porannej kawy :)
OdpowiedzUsuńuśmiałam się czytając wstęp, masz do siebie dystans! :D Ale co jak co pomysłów kulinarnych Ci nie brakuje - fantastyczne połączenie, nigdy bym na coś takiego nie wpadła :)
OdpowiedzUsuńSwietnie napisany wstęp:) Niektorzy nawet jak chcą dobrze, to wychodzi im jak zwykle. Doskonale Ciebie rozumiem i dodam, że da się z tym żyć. I męża znaleźć :D Mój mąż po prostu uważa, że mam kopnięty któryś gen:D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń