Zbliżają się urodziny kogoś, kto zajmuje specjalne miejsce w moim sercu. Wczoraj gościliśmy na kolacji pierwszy turnus gości, dziś czeka nas druga impreza. W myśl staropolskiej zasady "czym chata bogata", staram się zawsze rozpieścić podniebienia gości, by wszyscy wychodzili od nas zadowoleni. Przy okazji warto się postarać dla komplementów, które są muzyką dla uszu każdego kucharza i każdej gospodyni :)
Paweł nie lubi tortów, ja podobnie, raczej nie przepadam za nasączonymi biszkoptami, przełożonymi maślanym kremem. Torty angielskie, często lepiej wyglądają niż smakują. Chciałam, by Paweł mógł zdmuchnąć świeczki i pomyśleć życzenie, dlatego zaczęłam rozmyślać nad słodkim kompromisem. Przypomniałam sobie, że jest jednak pewien tort, który uwielbiamy. To bezowo-daktylowy tort Dacquoise od Sowy.
Nie widzę nic złego w podaniu gościom ciasta z cukierni, ale nie wyobrażałam sobie, bym sama mogła tak zrobić, szczególnie w taki dzień. Z lekką nieufnością postanowiłam zmierzyć się z bezowym tortem i na szczęście się udało.
Goście jednogłośnie zdecydowali, że tort był najsmaczniejszym punktem kolacji (a było w czym wybierać) i smakuje dokładnie jak pierwowzór. Moim zdaniem krem jest trochę mniej słodki, ale zrobiłam to celowo, ponieważ beza sama w sobie jest już bardzo słodka. Upiekłam cztery spody, aby zrobić dwa torciki, ale równie dobrze można upiec dwa większe i zrobić jeden tort.
Dacquoise na stałe wejdzie do mojego repertuaru ulubionych wypieków i zamierzam go powtórzyć jeszcze wiele razy, aby dojść do perfekcji (szczególnie jeśli chodzi o bezę).
Bezowy tort dacquoise/
Spody bezowe:*
- 5 białek
- 250 g cukru
- łyżeczka octu winnego
- szczypta soli
- 50 g orzechów włoskich
- 8 suszonych daktyli
- 250 g mascarpone
- 300 ml śmietanki kremówki
- 75 g mleka skondensowanego słodzonego
- 75 g konfitury figowej (lub daktylowej)
- 80 g orzechów włoskich
- 8 daktyli
- Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Na pergaminie odrysowujemy dwa koła o średnicy 23 cm lub 4 koła o średnicy 13 cm (wybrałam drugą wersję).
- W dużej misie umieszczamy białka, dodajemy szczyptę soli i zaczynamy ubijać na sztywną pianę. Ubijając dalej, dodajemy łyżeczkę octu, a następnie stopniowo, po 1 łyżce cukru. Gdy skończy się cukier, a masa będzie sztywna i lśniąca, dodajemy pokrojone drobno orzechy i daktyle. Szpatułką delikatnie łączymy składniki.
- Masę bezową przekładamy na wcześniej przygotowane kółka na pergaminie. Blaszkę z bezami wkładamy do rozgrzanego piekarnika do 180 stopni. Pieczemy przez 5 minut.
- Temperaturę zmniejszamy do 140 stopni i pieczemy 1,5 godziny. Po tym czasie wyłączamy piekarnik i zostawiamy bezę w środku (ja nie miałam czasu, więc zostawiłam tylko na godzinę).
- W misie ubijamy śmietankę kremówkę. Gdy będzie sztywna, dodajemy serek mascarpone. Ubijając masę mikserem, dodajemy stopniowo mleko skondensowane, na zmianę z konfiturą figową.
- Następnie dodajemy posiekane orzechy i daktyle, jeszcze chwilę mieszamy. Tak przygotowany krem wkładamy do lodówki w czasie pieczenia bezy.
- Upieczone i ostudzone spody bezowe przekładamy kremem. Torcik dekorujemy resztką kremu, daktylami i orzechami. Posypujemy przesianym cukrem pudrem i kakao.
Tosia
Wiesz, że mój P. też dostał na ostatnie urodziny bezę :) i widzę kombinujesz ze zdjęciami, super! :) sto lat dla P. :)
OdpowiedzUsuńLubię takie torty, ten wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńale super torcisko, widać, że lekkie i takie śnieżne... ja do bezy nie dorosłam ale kto wie niebawem :)
OdpowiedzUsuńO mniaaam, obłęd!. Miałam go robić na urodziny;).
OdpowiedzUsuńChcę kawałek:)
OdpowiedzUsuń...ale smakowicie wygląda ;D
OdpowiedzUsuńpiękny torcik :)
OdpowiedzUsuńWow, piękny!
OdpowiedzUsuńach.. cudowny, Tosiu!
OdpowiedzUsuńZawsze wprowadzają mnie w podziw torty bezowe...:-) Piękny!:-)
OdpowiedzUsuń