Znacie to uczucie? Widzicie niezwykle atrakcyjną osobę, ale kiedy nagle się odezwie cały czas pryska? Mnie spotkało już to wiele razy i dotyczyło nie tylko ludzi.
Dobry marketing i wyobraźnia potrafią wyrządzić nam psikusa. Knajpa, która na pierwszy rzut oka wydaje się idealna, po spróbowaniu dań okazuje się nie być już taka perfekcyjna.
Tak ostatnio miałyśmy ze Śliwką, kiedy pojawiłyśmy się w Warszawie. Zacierałam rączki na myśl o pewnym miejscu z pięknym wystrojem i jeszcze piękniejszą ideą. Serwują tam kanapki, konkretnie mięsne kanapki.
Po spróbowaniu trzech z nich, doszliśmy do wniosku (a była nas czwórka), że tylko jedna jest godna ponownego zamówienia. Pozostałym "sandwiczom" wiele brakowało, chociaż nadal widzę w nich potencjał.
Po nie do końca udanej degustacji, zaczęliśmy się po cichu zastanawiać. Dlaczego tak wiele osób zachwyca się tym miejscem, skoro mięso było trudno pogryźć, a majonez przygotowywała osoba, która na pewno nie jest zakochana (nie było w nim szczypty soli). Wtedy podsłuchaliśmy pewną rozmowę, z której wynikało "że mięso dziś nie wyszło". Cóż, może się zdarzyć. Być może kucharz był po grubej imprezie, albo pojawił się błąd w logistyce, a dania przygotowywało kilka osób na raz, przez co nikt ich nie doprawił.
Łatwo jest krytykować po pierwszym razie, trudniej dać drugą szansę. Jedna z kanapek była naprawdę niezła, a ja przy odpowiedniej okazji dam im jeszcze szansę.
Nie zmienia to jednak faktu, że od razu zapragnęłam mięsnej kanapki w domu. Kanapki, na którą będę czekała niecierpliwie nawet kilkanaście godzin i którą przygotuję od podstaw.
Przez regularny domowy wypiek chleba, moje rachunki za prąd są dosyć wysokie. W tym miesiącu zapłacę pewnie jeszcze więcej, bo postanowiłam poświęcić się w imię smaku i piec mięso 9 godzin. Pulled pork, to wolno pieczona łopatka wieprzowa w temperaturze poniżej 100 stopni. Dzięki temu, już po upieczeniu, rozpada się na mięciutkie i soczyste wióry, które rozpływają się w ustach.
Tak staranie przygotowane mięso postanowiłam podać z klasyczną sałatką Coleslaw i sosem w stylu BBQ. Wszystko to podane w własnoręcznie ulepionej bułce pszenno-razowej.
Walory smakowe można opisywać tak wieloma słowami, ale użyję do tego tylko jednej litery - mmmm :)
- 1,5 kg łopatki wieprzowej
- łyżeczka pieprzu cayenne
- łyżeczka słodkiej papryki
- 5 ziarenek ziela angielskiego
- 2 liście laurowe
- 4 goździki
- łyżeczka czerwonej pasty curry
- 2 łyżki oleju sezamowego (lub oliwy)
- sól gruboziarnista
- świeżo mielony pieprz
- 500 ml piwa korzennego
- Mięso myjemy i osuszamy. Przekładamy do żeliwnego lub rzymskiego garnka (w przypadku glinianego, namaczamy go uprzednio w wodzie).
- Do moździerza wsypujemy pieprz cayenne, słodką paprykę, ziele angielskie, liście laurowe, goździki. Dodajemy pastę curry oraz olej sezamowy i rozcieramy składniki na gładką pastę.
- Mięso dokładnie przyprawiamy solą i pieprzem z dwóch stron. A następnie nacieramy przygotowaną pastą. Całość zalewamy piwem, tak by przykryło mięso. Garnek wkładamy do lodówki i marynujemy łopatkę minimum 2 godziny (najlepiej przez noc).
- Zamarynowane mięso wyciągamy z lodówki. Garnek lub formę przykrywamy np. folią aluminiową.
- Łopatkę wkładamy do piekarnika, nastawiamy temperaturę 90 stopni i pieczemy mięso przez 8-10 godzin. W tym czasie nie otwieramy piekarnika.
- Po upieczeniu wyciągamy garnek. Mięso studzimy godzinę, a następnie za pomocą widelców rozdzielamy mięso tworząc "wióry".
- mała kapusta lub 1/2 dużej
- 2 marchewki
- 2 cebule
- 1/2 białej części pora
- koperek/natka pietruszki
- 4 łyżki majonezu
- 8 łyżek jogurtu naturalnego
- 3 łyżki octu winnego
- 2 łyżki miodu
- łyżeczka musztardy
- świeżo mielony pieprz
- sól
- Ze środka kapusty usuwamy głąb. Resztę kapusty drobno szatkujemy w cienkie paseczki. Wrzucamy ją na sito, by puściła sok. Przekładamy do dużej misy.
- Marchewkę ścieramy na tarce o drobnych oczkach. Por siekamy w półplastry, a cebule w drobną kostkę. Składniki wrzucamy do miski.
- W oddzielnej miseczce łączymy majonez, jogurt naturalny, ocet winny, miód i musztardę. Sos dokładnie mieszamy trzepaczką, przyprawiamy solą i pieprzem do smaku i ewentualnie dodatkowo octem lub miodem.
- Przygotowany sos wlewamy do kapusty, dodajemy posiekaną natkę pietruszki lub koperek. Całość mieszamy.
- Sałatkę przed podaniem chłodzimy w lodówce (minimum 30 minut).
- 300 g passaty pomidorowej
- 2 ząbki czosnku
- łyżeczka musztardy
- łyżka sosu Worcestershire
- łyżka octu balsamicznego
- łyżeczka sosu sojowego
- łyżeczka płatków chilli
- łyżka miodu
- sól, pieprz
- Do rondelka wlewamy passatę pomidorową. Dodajemy musztardę, posiekany czosnek, sos Worcestershire, ocet balsamiczny, miód i ocet sojowy. Przyszły sos przyprawiamy płatkami chilli, solą, pieprzem i gotujemy na małym ogniu pod przykryciem.
- Po 15 minutach, gdy sos będzie gęsty, próbujemy go i doprawiamy ewentualnie jeszcze do smaku.
- podpieczona bułka (u mnie domowa, pszenna razowa)
- 80-100 g pulled pork
- 4 łyżki sałatki Coleslaw
- 4 łyżki sosu BBQ
- kilka plastrów ogórka kiszonego
- Przygotowaną wcześniej porcję mięsa mieszamy z sosem. Pulled pork wykładamy na spód podpieczonej bułki. Na mięso kładziemy sałatkę Coleslaw, plastry kiszonego ogórka. Całość przykrywamy chrupiącą, podgrzaną w piekarniku bułką.
Pyyyyszna kanapka!
OdpowiedzUsuńDomowy fast food wygrywa.
Wolno pieczone mięso to mój ulubiony sposób na
niezawodny smak.
Kiedy następnym razem wybierzesz się do W-wy,powiem Ci gdzie zjeść dobre burgery.
Pozdrowienia!
Raczej baaardzo slow food ;))) Ale co racja to racja, domowe najlepsze! Nie wiem gdzie byłyście, ale wiem, że najlepszego burgera w Warszawie znajdziecie tylko w Butchery & Wine. Mam nadzieję, że następne podboje kulinarne w stolicy będą bardziej udane. Trzymam kciuki!
Usuńod zawsze ciekła mi slinka jak na zagranicznych blogach widziałam te całe pulled pork, i aż mi sie smutno zrobiło bo niestety mój piekarnik jest od 180*C wzwyz wiec nawet jesli bym chciala, to takiego meiska nie upiekę... ale kanapkę bym zjadła z wielką chęcią!!
OdpowiedzUsuńCzyżby ML nie posmakowało ;)?
OdpowiedzUsuńRównież chciałam przygotować taką kanapkę ostatnio, ale nie przepadam za wieprzowiną aż tak, żeby używać prąd przed cały dzień. Co nie zmienia faktu, że Twoją zjadłabym z wielką chęcią.
NIESAMOWICIE WYGLĄDA! Ja chcę taką kanapkę! :)
OdpowiedzUsuńcudowna ;d
OdpowiedzUsuńza taka kanapkę oddałabym nawet męża i ożeniła się z wami:)
OdpowiedzUsuńojej! ale apetycznie to wygląda! zdjęcie jest świetne!
OdpowiedzUsuńI wygląda mmmmm :D Treściwe pyszności :)
OdpowiedzUsuńMi się skończyły słowa zachwytu!
OdpowiedzUsuńNiesamowita
bardzo lubię takie buły zwłaszcza w podróży gdzie trzeba zjeść szybko i pożywne. Wyglądają rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie :-)
OdpowiedzUsuńale bym się wgryzła w tą kanapkę :D i też powiem tylko mmmmmmm!!!!
OdpowiedzUsuńGenialna kanapka!
OdpowiedzUsuńPyszności!
super kanapka, tylko to pieczenie przez 8-10 h mnie trochę odstrasza, czy wytrzymam przez tak długi czas czując wydobywające się w piekarnika zapachy??? :)
OdpowiedzUsuńMa się czasem ochotę na taką konkretną, sycącą kanapkę. Zwłaszcza domową, choć wymaga to wiele cierpliwości i czasu. A o rachunkach za prąd też wiem co nieco ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Oniemiałam z zachwytu! Wow!
OdpowiedzUsuńPyszna kanapka! I bardzo dobry sposób na łopatkę. Też go znam, bo został mi przedstawiony w jednym z warszawskich lokali ;-) Mięso wychodzi przepyszne, bardzo delikatne. Na taką kanapkę znakomite.
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia,
E.
Mam wrażenie, że wiem, o jakiej knajpce piszesz. Meat Love? Jeśli tak no przyznaje że sama jeszcze tam nie byłam, jednak znam chyba już 10 osób, które miejsce odwiedziły i zupełnie się w nim zakochały. Masz racje, że każdemu może przydarzyć się gorszy dzień i nie wątpliwie ten, w których ich odwiedziłaś właśnie do takich prawdopodobnie należał. Jedyne, co mnie straszy w tym miejscy to ceny, które są zupełnie nieproporcjonalne do wielkości kanapek! Może jak dorobię się kokosów to się wybiorę:)
OdpowiedzUsuńCo do Twojej propozycji- Boski pomysł! Pierwszy raz taką świnkę jadłam w Londynie. Podawali ją w zwykłej bułce z sosem jabłkowym i rukolą i muszę przyznać że była pyszna. W głowie więc mi się na mieści jak nieziemsko musi smakować Twoja wersja z własnym sosem BBQ i świeżo wypieczonymi bułkami!
super przepis! uwielbiam takie mięsne kanapy!!!
OdpowiedzUsuńmmm! Ale mi narobiłyście smaka!
OdpowiedzUsuńNooo naprawdę Tosiu jestem pod wrażeniem! :)
OdpowiedzUsuńAle napakowana kanapeczka!
OdpowiedzUsuńa można zrobić jakąś uproszczoną wersję? te pieczenie przez 9 godzin mi się nie uśmiecha :) czy dużo straci na smaku?
OdpowiedzUsuńOczywiście można piec łopatkę przez 2 godziny w wyższej temperaturze, ale wtedy wyjdzie z tego zupełnie inne danie, ponieważ będzie to bardziej pieczeń, a nie rozpływające się w ustach pulled pork :)
UsuńKiedy zobaczyłam zdjęcie Twojej kanapki, wiedziałam, że niedługo mój piekarnik będzie baardzo zajęty... Zrobiłam i muszę przyznać, że tak delikatnego mięsa nie miałam okazji wcześniej próbować.
OdpowiedzUsuńMoja znajoma amerykanka pulled prok przyrzadza troszke inaczej. Uzywa tylko czterech slkadnikow: wieprzowina, sos bbq, sok cytrynowy i brazowy cukier ;))
OdpowiedzUsuń