Miałam w planach dzisiaj zamieszczenie wpisu w zupełnie innym klimacie. Przeszukując folder ze zdjęciami burczymiwbrzuchu, znalazłam niespodziewanie zagubiony przepis na dyniową tartę. Zdziwić powinno mnie moje własne zdziwienie, bo folderze tym panuje niezwykłe chaos!
Tartę piekłam pod koniec lata, bo chyba jeszcze we wrześniu i jakimś dziwnym sposobem zawieruszyła się między folderami z innymi jesiennymi przepisami.
To ostatni moment na jej pokazanie, bo przecież szalony świąteczny czas zbliża się do nas coraz większymi krokami. Już niedługo wiele osób dopadnie grudniowe szaleństwo i pogoń za prezentami. A w Waszych kuchniach dyniowe eksperymenty zostaną zastąpione świątecznymi recepturami.
Zanim to nastąpi, warto poświęcić jeszcze chwilę jesiennej królowej :)
Tarta dyniowa nie jest wielkim odkryciem, ale czasem w kuchni najlepsze są te najprostsze rozwiązania. Jest ona o tyle intrygująca, że trudno określić, czy jest to wypiek wytrawny, czy może już deser.
W przypadku dyni, wszystko zależy od indywidualnego podejścia kucharza. Do tarty dodałam odrobinę cukru i migdałów, ale łatwo ją urozmaicić smakowo dodając np. cynamonu albo szałwii.
Zanim przejdę do przepisu na tartę, chciałam zrobić małe - dyniowe podsumowanie.
Na blogu miałyśmy już okazję zamieścić przepisy z dynią w roli głównej, a w większości z nich dominują słone smaki. Dlatego dziś będzie bardziej na słodko.
Oto kilka z nich:
Tarta dyniowa z migdałami
- 200 g mąki pszennej
- 50 g blanszowanych migdałów
- 125 g zimnego masła
- łyżeczka cukru
- pół łyżeczki soli
- 500 g dyni
- 2 jajka
- 3 łyżki cukru
- 200 ml śmietanki kremówki 30%
- szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
- łyżeczka oliwy z oliwek
- Migdały lub orzechy drobno siekamy i mieszamy z przesianą mąką. Dodajemy cukier, sól oraz kawałki zimnego masła i zaczynamy wyrabiamy mikserem. Po kilku minutach ciasto osiągnie formę zgrabnej kuli. Owijamy je folią spożywczą i wkładamy do lodówki na godzinę.
- W tym czasie przygotowujemy purée z dyni. Dynię kroimy na cząstki i usuwamy ze środka miąższ oraz pestki. Kładziemy ją na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i polewamy odrobiną oliwy z oliwek. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy w temperaturze 190 stopni przez ok. 30 minut.
- Po tym czasie wyciągamy kawałki dyni z piekarnika, studzimy ją, obieramy ze skórki, a resztę miksujemy za pomocą blendera na gładkie purée.
- Mus z dyni mieszamy z jajami, cukrem, śmietanką kremówką i szczyptą świeżo startej gałki muszkatołowej.
- Ciasto wyciągamy z lodówki. Wałkujemy je na cienki spód i przekładamy na formę do tarty, dociskając je i nakłuwając w niektórych miejscach widelcem.
- Na spód wylewamy przygotowane nadzienie z dyni, wyrównujemy wierzch łyżką.
- Piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni, tartę pieczemy przez 20 minut, potem zmniejszamy temperaturę do 200 stopni i dopiekamy kolejne 20 minut.
- Upieczoną tartę wyciągamy z piekarnika i podajemy od razu lub studzimy przed podaniem.
Tosiu,
OdpowiedzUsuńdokładnie tak jest - proste pomysły bywają najlepszymi.
A tarta ma piękny kolor!
I ten smak dyni,który uwielbiam.
JeJ! Jak ślicznie wygląda, pokochałam w tym sezonie dynię więc z chęcią bym zjadła:)
OdpowiedzUsuńIdealna na jesienne wieczory:) Wygląda naprawdę zachęcająco:) Chętnie spróbujemy:)
OdpowiedzUsuńwieki nie jadłam nic dyniowego... ale bym się poczęstowała kawałkiem takiej tarty! :)
OdpowiedzUsuńTarta jest idealne! Chętnie skorzystam z Waszych dyniowych propozycji :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudownie słoneczna ta tarta. Jestem strasznie ciekawa, jak może smakować:-D
OdpowiedzUsuńOstatnia okazja, żeby znaleźć jeszcze dynię :) A jak idzie o święta, to nie mogę się doczekać już tych wszystkich przepisów :)
OdpowiedzUsuńU mnie tej jesieni też sporo dyni było, chociaż najczęściej w formie zupy, którą uwielbiam !!! I przyznam się, że już zaczęłam małe przygotowania do świąt, szyję i produkuję domowej roboty ozdoby i prezenty !
OdpowiedzUsuńTarta ma piękny kolor.
Piękna tarta o cudownie słonecznym kolorze :)
OdpowiedzUsuńMa niesamowity kolor, aż założę okulary przeciwsłoneczne :) Ja bym pewnie dosłodziła, dodała dużo korzennych przypraw i delektowała się zapachami świąt :) Ale każdy ma swoje upodobania :)
OdpowiedzUsuńAleż ta tarta apetycznie wygląda ! I z migdałami, pycha :)
OdpowiedzUsuńTosiu, Tosiu!
OdpowiedzUsuńja chcę takiej tarty, ja chcę i bez gadania! :]
wspaniała.
ale takiego migdałowo- dyniowego nie znałam połączenia.
Pozdrawiam!
Tosiu,
OdpowiedzUsuńteż niedawno robiłam taką tartę, ale bez migdałów. A ich dodatek bardzo mi się podoba, bo to jedne z moich ulubionych orzechów :)
Z chęcią zjadłabym kawałek Twojego ciasta do kawy, którą właśnie piję.
Serdecznie pozdrawiam,
E.
Pewnie pyszna, wygląda obłędnie, poproszę kawałeczek jeśli został;)
OdpowiedzUsuńAch dynia! mogę jeść non-stop :) tarta zapowiada się przepysznie
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie! I ten cudny, energetyczny kolor...:)
OdpowiedzUsuńCudna ta tarta:-))Ostatnio dynia jest u mnie częstym gościem:-)
OdpowiedzUsuńGwarantuję, że ta tarta by mi smakowała! :)
OdpowiedzUsuń