Wczoraj zainicjowałyśmy nasz "Tydzień z LunchBoxem", żeby pokazać wam kilka praktycznych, pysznych i zdrowych przepisów na posiłek, który możecie zabrać ze sobą do szkoły lub pracy.
Przyznam, że ostatnio temat przestał mi być obcy, gdyż co raz mniej czasu spędzam w domu, a co raz więcej w pracy i na uczelni.
W tej pierwszej zapomnienie posiłku równa się kilkugodzinnemu umieraniu z głodu, bo zupełnie nie mam gdzie zaopatrzyć się w cokolwiek, a w drugiej niby lepiej, a właściwie gorzej.
Zawsze zastanawiałam się czy ktoś, kto profesjonalnie zajmuje się sprzedawaniem jedzenia wygłodniałym studentom chociaż na chwile zatrzymał się i przemyślał sprawę. Z własnego doświadczenia i po długich rozmowach ze znajomymi dochodzę do wniosku, że chyba nie.
Na moim wydziale jest mnóstwo kanapek, trzeba przyznać, ale to marna opcja dla kogoś, kto nie chce obżerać się wielką porcją chleba, a raczej wybrać coś zdrowszego. Mamy też sałatki, konkretnie jedną, ze starym kurczakiem, zalaną od góry do dołu majonezem. No i obiady, do wyboru do koloru- kotlet schabowy, dominikański, szwajcar, de volaille i panierowana pierś z kurczaka. Szkoda, że wszystko to jeden i ten sam kawałek oblepiony tłustą panierką.
Konieczność zabierania jedzenia ze sobą przyszła więc sama. Nie jest to jednak proste, bo nie jestem osobą, która planuje z wyprzedzeniem swoje działania. Budzę się zwykle rano, na wstępie niezwykle spóźniona i przypominam sobie, że znooooowuuuu nie przygotowałam sobie wieczorem jedzenia. Pozostaje szybka kanapka czy owoc. Ostatnio staram się jednak zmieniać przyzwyczajenia.
Jedzenie na wynos to wcale nie taka prosta sprawa. Musimy pamiętać o kilku sprawach, które należy koniecznie uwzględnić już na etapie planowania.
- Składniki mokre. Pewne rzeczy, które jemy na co dzień w domu nie będą smakować już tak dobrze po kilku godzinach. Na przykład plaster pysznego pomidora na kanapce, po kilku godzinach rozmoczy chleb i uczyni ten przysmak niemożliwym do zjedzenia. To samo tyczy się dressingów do sałatki. Najlepiej więc mokre składniki (jeżeli nie chcemy ich wyeliminować) pakować oddzielnie.
- Planowanie. Najlepiej na spokojnie, w czasie wolnym pomyśleć o tym, na co akurat mamy ochotę i spróbować przenieść tę wizję "do pudełeczka". Są dania, które przetrwają kilka dni, a ty będziesz mieć możliwość każdego dnia dodać inne składniki. To już wczoraj udowodniła Wam Tosia.
- Szanuj innych. W szczególności, gdy jesteś na co dzień zmuszony/a do obcowania z ludźmi w jednym pokoju. Może nie zdajecie sobie sprawy, ale gdy przynosicie do pracy pastę z makreli i zajadacie się nią w najlepsze, pozostali w najlepszym wypadku cierpią w zaciszu swoich biurek, a w najgorszym już przyszykowali ci ksywkę, która nie opuści cię do końca życia (tak, poznałam kiedyś Panią Rybkę).
- Mikrofalówka. To subiektywna opinia, ale uważam, że mikrofalówka zabija większość dobrego, co oferuje posiłek. Nigdy nie miałam, nigdy nie używam (no dobra, popcorn serowy podczas imprez i ewentualnie na śniadanie po imprezie się nie liczy), a w pracy tylko stoi i straszy. Postarajcie się postawić na pożywny posiłek na zimno, a zaplanować coś ciepłego po powrocie do domu.
- Kilka mniejszych posiłków co 3 godziny. Staram się trzymać tej zasady, bo umówmy się, spędzanie 8 godzin przed komputerem wyzwala w nas naturalną chęć zrobienia przerwy (najlepiej co 10 minut) na zjedzenie czegoś pysznego. A od siedzenia nie będziemy lżejsi.
No i tak się składa, że posiłek, który chce Wam dzisiaj zaproponować jest zgodny z powyższymi zasadami, straaaasznie prosty do wykonania i po prostu pyszny. Odkryłam to połączenie jakiś czas temu (latem melona świetnie zastąpi arbuz), zapakowałam kilka razy do pracy i się uzależniłam. Trzy składniki, a niezwykle cieszą. Mam tylko lekki problem z ostatnim punktem- gdy wiem, że mam go w torbie, trudno mi się powstrzymać przed zjedzeniem go od razu.
Melon z fetą i miętą (2 porcje)
- pół melona*
- 100 g fety
- garść świeżej mięty
- Melona obierz ze skórki, wyjmij łyżką pestki ze środka i pokrój w kostkę.
- Pokrusz fetę, pomieszaj z melonem.
- Dodaj świeżą, poszatkowaną miętę.
- Zapakuj w pudełeczko i ciesz się swoim posiłkiem w pracy czy w szkole.
*używałam różnych, tutaj widzicie cantaloupe, ale każdy inny też świetnie się sprawdzi
Śliwka
Pyszne połączenie, uwielbiam je :)
OdpowiedzUsuńŚliwko, gdzie polecasz kupić melona? Kilka razy próbowałam ale zawsze były niedojrzałe.
OdpowiedzUsuńJa kupuję wszystkie warzywa i owoce w Sopocie, na stoisku obok Carrefoura przy Kościuszki:) Gwarancja dojrzałego melona.
OdpowiedzUsuńDziękuję, zajrzę :)
UsuńOdważne połączenie:) Muszę koniecznie spróbować takie smaki!
OdpowiedzUsuńznam arbuza z fetą. i lubię.
OdpowiedzUsuńale melona? muszę sama spróbować :]
bardzo orzeźwiające połączenie :))
OdpowiedzUsuńDoskonale polaczenie i super porady :) I to prawda, w bufetach i tym podonych bardzo ciezko jest dostac cokolwiek zdrowego, a jesli juz jest w miare zdrowe to nie ma smaku. Jeszcze raz gratuluje pomyslu :)
OdpowiedzUsuńPrawda ! Ja jeszcze nigdy nie kupiłam na uczelni niczego prócz jabłka i herbaty.
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkimi zasadami : )
Takiego polaczenia nigdy nie probowalam, ale czuje z daleka ze by mi smakowalo :)
OdpowiedzUsuńhm... chętnie bym spróbowała takiego mixu, bo nigdy nic podobnego nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńDodałabym jeszcze trochę szynki suszonej ;)
OdpowiedzUsuńA jedzenie na wydziałach jest strasznie przygnębiające. Chociaż moi koledzy lubią się zapchać zapiekanką czy innym świństwem, a że mężczyźni to u mnie 95% to dziewczyny muszą sobie radzić inaczej ;)
dawno nie jadłam melona, a straszliwie go lubię. podoba mi się LunchBoxowy cykl, bardzo.
OdpowiedzUsuńciekawe połączenie:) właśnie szukam inspiracji co by tu sobie robić na uczelnię.
OdpowiedzUsuń