Bouillabaisse (czytaj bujabes) to chyba najbardziej znana francuska zupa rybna, która poza pysznymi owocami morza, na których jest gotowana, łączy ze sobą takie smaki jak pomidory czy szafran.
Już dawno nie jadłam zupy rybnej, a korzystając z faktu, że jestem znowu w Hiszpanii, gdzie w rybach można wybierać bez końca, postanowiłam zaszaleć z francuską klasyką.
Pamiętam, że kiedyś moja mama robiła bardzo podobną, z ogromną ilością pływających w niej owoców morza i charakterystycznym posmaczkiem selera naciowego. Później nie jadłam takiej nigdzie, do dzisiaj, kiedy uświadomiłam sobie, że mama przez te wszystkie lata tworzyła po prostu bouillabaisse.
Przyznam, trochę przy tym roboty, ale naprawdę warto. Zupa jest pyszna i niezwykle sycąca. Przez dodatek wielu owoców morza nie byłam w stanie skończyć małej miseczki, bo byłam już tak najedzona.
Nie zraźcie się dodatkami, które mogą być czasem trudne do znalezienia. Ryby można spokojnie zastąpić innymi, postawić na mrożone krewetki i dowolne małże. Mi z tej mieszanki najbardziej smakował miecznik, który ugotowany w zupie nabrał słodkiego smaku i jędrności.
Francuska szkoła gotowania nakazuje do tej zupy dodać jeszcze pływającą grzankę z sosem rouille, nieco przypominającym domowy majonez, ale ja z tego zrezygnowałam, gdyż mokry chleb przeraża i obrzydza mnie od zawsze:)
Bouillabaisse (6-8 porcji)
Bulion:
- 3l wody
- 1 mały por (biała część)
- 1 łodyga selera naciowego
- 4 małe marchewki
- 2 małe białe rzepy
- 2 małe białe cebule
- 3 ząbki czosnku
- 2 liście laurowe
- kilkucentymetrowy kawałek skórki pomarańczy
- 1 łyżeczka ziaren pieprzu
- oliwa
- 300 g fileta z dorady
- 350 g fileta z łososia
- 400 g miecznika
- 0, 5kg surowych krewetek (można użyć mrożonych)
- 0,5 kg małży
- 8 łyżek octu winnego
- 350g przecieru pomidorowego
- kilka kropli tabasco
- duża szczypta nitek szafranu
- sól, pieprz
- Warzywa na bulion pokrój na mniejsze kawałki i wrzuć do garnka. Dorzuć obrany ze skórki i zgnieciony czosnek, liście laurowe, kawałek skórki pomarańczy i ziarna pieprzu. Zalej ok. 2 łyżkami oliwy i postaw na ogniu.
- Smaż warzywa w garnku przez kilka minut, aby wydobyć smak. Nastaw wodę w czajniku (będzie szybciej niż nagrzewać ją w garnku) i zalej smażące się warzywa. Zmniejsz ogień.
- Daj bulionowi się gotować na małym ogniu przez ok. 45 minut, a w tym czasie przygotuj owoce morza.
- Filety z ryb pokrój na małe kawałki, odłóż na talerz i wsadź do lodówki. Jeśli ryby mają skórę, zdejmij ją i odłóż (przyda się do gotowania).
- Małże i krewetki umyj pod bieżącą wodą, aby pozbyć się resztek soli. Jeżeli któryś z małż jest zniszczony/otwarty/naruszony- wyrzuć bez wahania. Odstaw w miseczce, aby poczekały na koniec gotowania się bulionu.
- Gdy bulion się ugotuje, używając blendera zmiksuj całość na jednolity płyn.
- Dodaj ocet, przecier pomidorowy i szafran.
- Zagotuj i wrzuć krewetki. Wyjmij je za pomocą cedzaka po ok. 5 minutach. Powinny mieć pomarańczową barwę. Odłóż na bok.
- Wrzuć małże i gotuj aż wszystkie się otworzą (ok. 10 minut). Jeśli któryś się nie otworzył- wyrzuć go.
- Jeśli została ci wcześniej wspomniana skóra z ryb, dorzuć ją do zupy i daj jej się gotować jeszcze przez kilkanaście minut. Jeśli nie, przypraw zupę solą, pieprzem i tabasco.
- Krewetki obierz ze skorupek, a małże wyjmij z muszli. Odłóż na bok.
- Bezpośrednio przed podaniem wrzuć do gotującej się zupy kawałki ryby. Gotuj przez ok. 10 minut, nie dłużej aby ryba się nie rozgotowała. Wypełnij miseczki krewetkami i małżami (obranymi, gdyż całych użyłam tylko na potrzeby zdjęcia) i zalej zupą z kawałkami ryb.
Śliwka
Musi smakować pysznie! Słyszałam tylko opowieści znajomych, którzy byli we Francji, że tak jest w rzeczywistości:D Twoja wygląda oczywiście również niesamowicie:)
OdpowiedzUsuńzupa z Harrego Pottera? :D
OdpowiedzUsuńWygląda zjawiskowo.
OdpowiedzUsuńTak właśnie dla mnie powinna zawsze wyglądać zupa rybna.
a ja jeszcze nigdy rybnej zupy nie jadłam!
OdpowiedzUsuńHmmm... uwielbiam wszystkie morskie żyjątka na talerzu, a zupy rybnej nie jadłam? O.o zapisuję i musze w końcu nadrobić :)
OdpowiedzUsuńWygląda baaaardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńA u mnie dziś trochę podobnie, bo małże a'la marinara :-)
Pozdrawiam serdecznie!
tez lubie zupy rybne ;)
OdpowiedzUsuńZupa ta kojarzy mi się z Julią Child :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji skosztować nigdy takiej zupy.;D
OdpowiedzUsuńO tak, bouillabaisse tylko ze świeżymi rybami i owocami morza ma sens!
OdpowiedzUsuńOdważnie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńAle dobrze wygląda :)
OdpowiedzUsuńMniam :) Szkoda, że nie mieszkamy nad morzem bardziej zasobnym w owoce morza ;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna!
OdpowiedzUsuń