Latem często przyrządzam lekkie dania z grillowanych lub pieczonych warzyw. Kiedy na ulubionym ryneczku zobaczyłam (i powąchałam) cudowne pomidory, a następnie na moim polu widzenia znalazły się lśniące bakłażany wybór był oczywisty. Zapragnęłam sycylijskiego gulaszu z bakłażanów, z dodatkiem pomidorów, oliwek (które ostatnio po wielu latach nienawiści polubiłam) i kaparów.
Decyzja dotycząca przygotowania caponaty była bardzo prosta, ale moje wątpliwości pojawiły się kiedy zaczęłam się zastanawiać nad formą podania potrawy.
Miewam takie dylematy, ponieważ uwielbiam proste, rustykalne jedzenie pełne smaku, ale jednocześnie lubię czasem eleganckie i nowoczesne przystawki typu finger food. Bijąc się ze sobą podzieliłam bakłażanowy gulasz na dwie części.
Na początek caponatę podałam na ciepło, w kamionkowej miseczce jako dodatek do grillowanego mięsa na obiad. Wieczorem mój gulasz zamienił się w małą przystawkę, idealną jako finger food i zakąskę do wina.
Kiedy przygotowałam kielonki z caponatą, jogurtem i kiełkami zdałam sobie sprawę z tego, że stworzyłam przypadkiem przekąskę w stylu francuskiego verrines.
Verrines to urocze przekąski podawane w małych kieliszkach/szklaneczkach. Zasada przy ich tworzeniu jest prosta - mogą to być wytrawne przystawki lub desery, ale muszą mieć wielobarwne warstwy. Oprócz kolorystki warstw potrawy muszą różnić się także fakturami i smakami. Myślę, że udało mi się to osiągnąć przy caponacie w kieliszku przełamując słodkawo-słony gulasz warzywny kwaśną i gładką śmietaną i wykańczając potrawę pikantnymi kiełkami z rzodkiewki.
Jestem bardzo ciekawa, czy jesteście tradycjonalistami i spodoba Wam się bardziej klasyczna wersja, czy wybierzecie może przystawkę z nowej epoki? :)
- bakłażan
- 4 małe pomidory
- cebula
- 2 ząbki czosnku
- 10 zielonych oliwek bez pestek
- łyżka kaparów z zalewy
- 3 suszone pomidory
- liść laurowy
- garść świeżej bazylii i świeżego oregano
- łyżeczka suszonego oregano (lub ziół prowansalskich)
- 2 łyżki octu winnego (lub balsamicznego)
- łyżeczka cukru
- dobrej jakości oliwa
- sól
- pieprz
- Bakłażana kroimy w grubą kostkę (w przeciwnym razie wchłonie zbyt wiele oliwy).
- Na głębokiej patelni rozgrzewamy sporą ilość oliwy, wrzucamy bakłażana, tak by oliwa pokryła każdy kawałek. Przyprawiamy szczyptą soli, suszonym oregano i smażymy przez 5 minut, aż bakłażan się zarumieni.
- Kawałki bakłażana wyciągamy z tłuszczu i przekładamy do miseczki.
- Na patelni zostawiamy oliwę (ewentualnie trochę dolewamy) i wrzucamy posiekaną w kostkę cebulę oraz czosnek. Przyprawiamy szczyptą soli, pieprzem i smażymy dwie minuty.
- Dokładamy przygotowanego wcześniej bakłażana, oliwki, kapary i pokrojone w kostkę suszone pomidory.
- Składniki przyprawiamy octem i smażymy kilka minut, aż część płynu odparuje.
- Na koniec dorzucamy pokrojone pomidory w grubą kostkę, przyprawiamy warzywa łyżeczką cukru i dodajemy posiekane zioła i świeżo mielony pieprz. Dusimy na małym ogniu przez 10-12 minut.
- Caponatę podajemy na ciepło lub chłodzimy w lodówce i zalewamy oliwą.
- caponata
- jogurt naturalny gęsty
- kiełki np. rzodkiewki
- Do szklaneczek/kieliszków nakładamy po łyżce jogurtu i po dwie łyżki caponaty.
- Warzywa dekorujemy kiełkami.
Po prostu mnie zadziwiasz!
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda w obu wersjach :) W klasycznej lepiej widać, że to gulasz, za to w szklaneczkach kuszą kiełki rzodkiewki, które bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńswietny pomysl podania w tych szklankach! jestem pod wrazeniem, naprawde :-)
OdpowiedzUsuńale super! a ja w taki malo wyrafinowany sposob do baklazana podchodze...czas to zmienic:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, czy Ci zasmakowały, jeżeli zdecydujesz się je upiec :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI tak i tak slicznie - ale nie jestem pewna, czy z jogurtem by mi caponata smakowala...
OdpowiedzUsuńpiękne danie! najbardziej rozbroiły mnie te bakłażanowe czapeczki :)
OdpowiedzUsuńwe Francji można spotkać się z całymi książkami kucharskimi z przepisami na dania serwowane w szklankach, literatkach i kieliszkach :) apetyczne danie i świetny pomysł na sposób podania, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękności i to zdrowe!Kapary, suszone pomidory..........i się rozmarzyłam :) Jak zwykle piękna zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDla mnie super w obu wersjach!
OdpowiedzUsuńzawsze masz swietne pomysly ;D
OdpowiedzUsuńwygląda uroczo i przepysznie! nigdy nie jadłam bakłażana, muszę coś z tym zrobić :)
OdpowiedzUsuńWybieram obie wersje.:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam latem takie lekkie warzywne dania, a baklażana kocham bezgranicznie... ps. Sposób podania cudny!!! :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie, a pomysł na podanie go w szklankach jest super :)
OdpowiedzUsuńOh la la!
OdpowiedzUsuńJakie cudne danie wymyśliłaś Tosiu! Z bakłażanem to ja mogę jeść wszystko, szczególnie wersja w szklance mi bardzo podpasowała, bo to bardzo oryginalny sposób podania.
Pozdrawiam serdecznie,
Edith
Gulasz w szklance, szaleństwo! Obie wersje bardzo mi się podobają, każda smakuje inaczej, więc chętnie bym spróbowała i jednej, i drugiej :).
OdpowiedzUsuńNad wersją tradycyjną nie ma co się zastanawiać.
OdpowiedzUsuńLubię i to bardzo:)
Co do tego jogurtu, nie jestem przekonana,
ale przy najbliższej okazji spróbuję,
bo wygląda super!:)
O wow! Niesamowicie się prezentuje. Świetnie podana :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna forma ;) Wersja w szklaneczkach z kolorowymi warstwami i dodatkiem kiełków wizualnie przeważa nad wersją klasyczną ;) Jednak aby zadowolić podniebienie różnicy raczej nie ma i na każdą można by było się skusić :)
OdpowiedzUsuńObie wersje niesamowicie smakowicie wyglądają. Ojej, dziewczyny uwielbiam Waszego bloga, tyle tu fajnych pomysłów!
OdpowiedzUsuń