Zobaczyłam je na sklepowej półce, pojedyncze fasolki uśmiechały się do mnie zalotnie. Nie mogłam się powstrzymać, więc kupiłam.
To była moja pierwsza styczność z czarną fasolą. Przypomniałam sobie, że gdzieś mam płytę dvd z filmem o kulinarnej podróży do Meksyku. Włączyłam i rzeczywiście, czarna fasola pojawiła się nie jeden raz. Najczęściej występuje chyba w formie odsmażanej fasoli jako dodatek do wielu dań. Inspirując się tym przepisem zrobiłam pastę pikantnie przyprawioną, podsmażoną w towarzystwie pora.
Bardzo smakowała nam w formie pasty kanapkowej na świeżo upieczonym, domowym chlebie. Resztę zmieszałam z pieczonym kurczakiem i mozzarellą lepiąc pierogi (niestety nie zrobiłam zdjęcia, więc oddzielnego przepisu nie wrzucę).
Jestem zadowolona z mojej nowej znajomości z czarną fasolą, myślę, że jeszcze się kiedyś spotkamy w kuchni :)
200 g czarnej fasoli
1/3 jasnej części pora
papryczka chilli
szczypta pieprzu cayenne
ząbek czosnku (+dwa do gotowania fasoli)
mała cebula
szczypta soli
liść laurowy
łyżka masła
łyżka oliwy z oliwek
1. Fasolę zalewamy zimną wodą, przykrywamy i odstawiamy na noc. Następnego dnia odlewamy wodę, wrzucamy fasolę do garnka i zalewamy wodą jeszcze raz by ją zakryła. Dorzucamy dwa obrane ząbki czosnku, liść laurowy i gotujemy pod przykryciem na małym ogniu przez ok. 2 godziny. Od czasu do czasu mieszamy fasolę i dolewamy wodę, jeśli jej ubywa.
2. Cebulę, chilli, czosnek i pora drobno siekamy i wrzucamy z masłem i oliwą do woka lub głębokiej patelni. Składniki przyprawiamy szczyptą pieprzu cayenne i dorzucamy ugotowaną fasolę podlewając kilkoma łyżkami wody. Za pomocą drewnianej rozcieramy fasolę na mniejsze kawałki. Pastę podgrzewamy trzy minuty i odstawiamy do ostygnięcia.
3. Pasta z czarnej fasoli świetnie nadaje się po prostu jako dip (np. do chrupkiego pieczywa), dodatek do dania (np. tortilli) lub jako farsz do pierogów.
Tosia
Myślę, że też kiedyś wyjdę jej na spotkanie :-)
OdpowiedzUsuńMoja znajomość z fasolą też wypada korzystnie. Taka wersja pyszna :)
OdpowiedzUsuńjeszcze czarna fasola u mnie na stole nie gościła, a widzę że to błąd ;p.
OdpowiedzUsuńJa raz używałam czarną fasolę do chilli con carne, ale taka wersja kanapkowa też mi odpowiada:)
OdpowiedzUsuńwyglada bardzo mniami:)
OdpowiedzUsuńFasolka jest bardzo fotogeniczna!
OdpowiedzUsuńWygląda mrocznie, tak klimatycznie i groźnie, ale zapewne pysznie smakuje.
OdpowiedzUsuńz pewnością to jest bardzo pyszne :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się;)
OdpowiedzUsuńW jakim sklepie spotkałaś się z fasolką czarną...bo j nigdzie nie moge znaleść???
OdpowiedzUsuńZrobiłabym sobie taką pastę:-)
W Bomi :)
UsuńCiekawa propozycja ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńintrygująco wygląda, choć za fasolą nie przepadam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny u mnie :) Wspaniale, że mogę poznać kolejny kulinarny blog pełen inspiracji. U mnie bardziej zdjęciowo, choć posty kulinarne też się zdarzają :)
OdpowiedzUsuńBędę tu na pewno częstym gościem :)
Ciekawie wygląda. :)
OdpowiedzUsuńzapowiada sie smacznie i z checia wyprobuje:)
OdpowiedzUsuńCzarnej jeszcze nie jadłam. Świetna musi być taka pasta :)
OdpowiedzUsuńO tak, ta fasolka jest pyszna i genialnie wygląda! Mam jeszcze jej trochę gdzieś w szafce, właśnie mi o niej przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie nietypowe, wyraziste pasty kanapkowe.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy przepis
OdpowiedzUsuńnie jadłam. aczkolwiek ciekawie się prezentuje ;]
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś?
świetny przepis, musi być smaczne ;)
OdpowiedzUsuń+obserwuję i zapraszam do siebie ;)
Jadłam podobną (tyle, że była w formie rzadkiego masła) na letnim festynie w Monachium (kuchnia świata, muzyka z całego świata, rękodzieło również i tak 3 tygodnie :D świetna impreza, przy okazji polecam gorąco!) w tortillach z kurczakiem, stanowiła pierwszą jej warstwę, kolor mnie przeraził ;) ale okazała się przepyszna! Na kanapkach w Twojej wersji zachęca mnie jeszcze bardziej! :)
OdpowiedzUsuńostrrrrro i fasolowo to zdecydowanie moje klimaty :-D
OdpowiedzUsuńZawiało ostrością ;-D
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Uwielbiam kuchnię meksykańską, uwielbiam fasolę. Pasty w sumie też uwielbiam. Jak tylko trafie gdzieś na czarną fasolę to na pewno spróbuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiam pastę z czarnej fasoli. Eksperymentowałem z nią już kilka razy. Moim zdaniem najlepsza wersja jest kiedy cebulę dodaje się do mocno wysmażonej słoniny ( może być wędzony boczek ale smak jest wtedy gorszy). Podsmażona na smalcu cebula i skwarki nadają ciekawego smaku. Wyczytałem gdzieś ten sposób przyrządzania - podobno oryginalny.
OdpowiedzUsuń