Targ La Boqueria
Pierwszym, ważnym miejscem, które trzeba odwiedzić podczas podróży kulinarnej po Barcelonie jest targ La Boqueria. Targ ten cieszy się dużą popularnością wśród turystów, ponieważ znajduje się przy La Rambla. Dlatego z przodu hali znajdują się stoiska z cenami i produktami dla turystów. Na targu można kupić wspaniałe i świeże produkty wysokiej jakości, między innymi: owoce, warzywa, słodycze, przyprawy, mięsa, wędliny, ryby i owoce morza.
Szeroki wybór warzyw i owoców
Suszone owoce, bakalie i czekoladki
Świeże ryby
Ruszające się krewetki
Stoisko z wędlinami i seramiStoisko z najsmaczniejszymi oliwkami jakie jadłam
W Barcelonie oprócz targu, który mnie zachwycił, znajduje się wiele świetnych knajp. Przy wyborze restauracji warto kierować się gośćmi, którzy w niej się znajdują. Im więcej Katalończyków i mniej turystów, tym prawdopodobnie lepsza knajpa. W Hiszpanii często spotykane w restauracjach są promocje np. zestaw dla dwóch osób, składający się z 4 tapas na zimno, 4 tapas na ciepło i dzbanka pełnego Sangrii. Widziałam, że korzystali z nich miejscowi, dlatego nie obawiałam się zaryzykować i skorzystać z promocji.
4 sałatki podane jako zimne tapas oraz pa amb tomaquet - chleb z pomidorem
Odstraszające reklamy
Pyszna paella ze świeżymi owocami morza z małej knajpki poza centrum
Natomiast wszystkim mogę polecić restaurację La Txapela, która ma kilka siedzib, między innymi na Passeig de Gracia. Specjalizuje się w podawaniu tapas. Najlepiej w tego typu knajpach usiąść przy barze wokół którego znajdują się wystawione, przygotowane przekąski, tym bardziej, że menu było po katalońsku. Czasami nie do końca wiedzieliśmy co jemy, jednak smak niektórych z nich pamiętam do dziś. W La Txapela tapas podawane są głownie na małych kromkach bagietki lub w formie szaszłyków. Jedliśmy np. bagietkę z panierowanym kalmarem, pastę z paluszków krabowych na cieście francuskim, szaszłyk z krewetkami na bagietce z kawiorem, czy tatar na bagietce z papryczką peperoni.
Kuchnia katalońska jest wyśmienita, a Barcelona to idealne miejsce na podróż po krainie smaków!
Wkrótce przepis na domowe tapas.
Tosia
Jestem świeżo po obiedzie, ale oglądając te wszystkie zdjęcia zgłodniałem :D
OdpowiedzUsuńTapasy i szynki wspaniałe. Zazdroszczę takich atrakcji kulinarnych.
OdpowiedzUsuńwspaniałe chwile! a sangrie bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJezusieńku,Tosia uwielbiam czytać Twojego bloga,to może brzmieć śmiesznie,ale nikt tak ładnie nie pisze o jedzeniu jak Ty :) Stachowska.
OdpowiedzUsuńPiękna podróż! Uwielbiam takie targi, tyle tam jest do odkrycia!! Sangria wygląda tak zachęcająco, że aż mi ślinka cieknie :):)
OdpowiedzUsuńDo Barcelony ponioslo nas ubieglej jesieni i jestem pewna, ze bedziemy tam wracac - chocby dla jedzenia. Blisko Ramblas latwo sie nadziac na turystyczne pulapki, ale i tam znajdzie sie kilka naprawde milych lokali. Bardzo podoba mi sie fakt, ze w stolicy Katalonii mozna dobrze zjesc bez wzgledu na budzet. Do Alkimii nie udalo nam sie trafic, ale odkrylismy swietna restauracje La Cupula, nieopodal Sagrada Familia, gdzie jadlam chyba najlepszy arroz negro w zyciu.
OdpowiedzUsuńA La Boqueria - rewelacja! Zwlaszcza zywe, uciekajace owoce morza :)
Zgadzam się w całej rozciągłości. Ja z kolei jadłam we wrześniu pyszną paellę w knajpce wyglądającej jak bar dworcowy (czym chyba w istocie było) przy jakiejśtam stacji metra kelner ani w ząb po angielsku my ani w ząb po hiszpańsku że o katalońskim nie wspomnę, od placu Espana w stronę Parc de Espana Industrial (który też niezmiernie mi się podobał, zdecydowanie bardziej niż Parc dela Ciutadela (inna rzecz że na drugi dzień po zakończeniu Fiesta dela Marce w takim miejscu musi być syf...) żałuję tylko że nie byłam z innymi foodie, bo wchodząc na La Boqueria miałam wrażenie jakbym jadła cukierka przez szybę...
OdpowiedzUsuńBarbara
Och, przede mną lutowa wycieczka do Barcelony. Zachwalasz to jedzonko, a mi trochę smutno, że tak mało wege-żarcia tu widzę. Chyba pozostanę przy wsuwaniu pysznych owocków z la boquerii! : )
OdpowiedzUsuń