Czas pędzi do przodu, już odliczam dni, kiedy do domu przyprowadzę małego, nieznanego mi jeszcze do końca szkraba, który zostanie z nami na całe życie. Z jednej strony ta myśl mnie paraliżuje, a z drugiej ekscytuje, co skutkuje tym, że właściwie nie czuję nic. Aktualnie jestem na typowym standby'u. Najchętniej siedziałabym na sofie i patrzyła się w próżnię.
Niestety jedynym, który protestuje w tej sytuacji zdaje się być mój żołądek. Bo coś jednak jeść muszę. Zaplanowałam, więc dzisiaj, że w ramach wypełniania wolnego czasu postawię na absolutną klasykę- szwedzkie klopsiki, niektórym znane jako "klopsiki z Ikei".
Mam to szczęście, że zdarzyło mi się bywać w Szwecji kilka razy, podglądając przy okazji prawdziwego Szweda przygotowującego ten rarytas. Nauczył mnie, że przygotowując klopsiki najlepiej dodać do nich wymoczony w mleku chleb (ja stawiam na słodką chałkę, dzięki temu klopsiki są jeszcze lepsze), a do sosu wykorzystać całe dobro, które zostało po smażeniu mięsa.
I od lat nie wiem, co te klopsiki mają w sobie takiego, że dosłownie cieknie mi ślinka na myśl o nich, a w oczach zapala się dziwne światełko. Chyba po prostu piękno tkwi w prostocie.
Przygotowywanie obiadu proponuję zacząć od puree, które można podgrzać bezpośrednio przed podaniem klopsików.
Szwedzkie klopsiki ( ok. 30 sztuk)
- 300 g mielonego mięsa wieprzowego
- 50 g chałki
- 100 ml mleka
- pół cebuli
- 1 jajko
- 2 łyżki mąki pełnoziarnistej*
- 25 g startego parmezanu
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka** cynamonu
- 1 łyżeczka kurkumy
- 1 łyżeczka pieprzu cayenne
- 1 łyżeczka suszonego oregano
- 1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- sól
- pieprz
- 2 łyżki masła klarowanego
- Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
- Poszatkuj chałkę, przełóż do miseczki i zalej mlekiem. Dobrze wymieszaj i zostaw na kilka minut, aby chałka wchłonęła mleko.
- Mięso przełóż do dużej miski, dodaj do niego mieszankę chałki i mleka. Poszatkuj cebulę i również dodaj do miski. Przeciśnij czosnek przez praskę i również go dodaj.
- Do tej samej miski wrzuć całą resztę składników. Wszystko dobrze wymieszaj. Powinno mieć konsystencję, która umożliwia formowanie klopsików w rękach. Jeśli jest zbyt rzadkie, możesz dodać jeszcze trochę mąki.
- Rozgrzej łyżkę masła klarowanego na patelni. Zrób małego, próbnego klopsika, smażąc go z każdej strony. Dzięki temu sprawdzisz czy mięso jest odpowiednio słone. Jeśli jest, uformuj z mięsa małe klopsiki jednolitej wielkości i ułóż na talerzu.
- Usmaż pierwszą turę klopsików, tak aby zbrązowiały z dwóch stron, przełóż je do piekarnika na wyłożoną papierem do pieczenia blachę, a następnie dołóż kolejną łyżkę masła klarowanego i usmaż drugą turę. Również przełóż do piekarnia, starając się zostawić na patelni jak najwięcej masła.
- Nie wylewaj masła z patelni i przejdź do przygotowania sosu.
* można zastąpić zwykłą mąką
**w przepisie przez "łyżeczkę" rozumiem płaską łyżeczkę
Sos do klopsików
-200 ml śmietanki kremówki 36%
- 3 łyżki sosu sojowego
- pieprz
- Na wystudzone masło klarowane, które pozostało po smażeniu klopsików wylej kremówkę i podgrzej mieszając całość trzepaczką.
- Dodaj sos sojowy i pieprz.
- Gdy sos zacznie bulgotać, zdejmij go z ognia.
- Wyjmij klopsiki z piekarnika i przełóż z powrotem na patelnię, żeby wymieszać je w sosie.
Puree ziemniaczane (2 duże porcje lub 4 mniejsze)
- 500 g ziemniaków
- 2 łyżki masła
- 1 łyżka philadelphi
- 1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
- pieprz
- ewentualnie sól
- 1 łyżka soli (do gotowania)
- Ziemniaki obierz i pokrój na małe kawałki. Wrzuć je do garnka, zalej wodą do ich wysokości i dodaj łyżkę soli.
- Gotuj ok. 20 minut aż zmiękną (sprawdź stan widelcem).
- Odcedź.
- Dodaj masło, philadelphię, pieprz i gałkę i rozgnieć na puree.
- Jeśli ziemniaki były porządnie posolone do gotowania, nie będzie potrzeby dodawania soli.
Dodatek: konfitura z borówki/żurawiny
Na talerzu ułóż puree i porcję konfitury. Na puree ułóż wymoczone wcześniej w sosie klopsiki.
Śliwka
Takiego klopsika to nawet ja bym zjadła...
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZE! :)
OdpowiedzUsuńmniam, mniam i jeszcze raz mniam - robię na jutrzejszy obiad :)
OdpowiedzUsuńIkejowe uwielbiam, choć wiem, że mają więcej "ulepszaczy" niż ustawa przewiduję. W weekend zrobię te Twoje, skoro jest rekomendacja Food Emperora ;)
OdpowiedzUsuńBtw, ile Ci zostało do "dnia zero"? :D
Kocham klopsiki, te wyglądają obłędnie!
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis. Chciałabym zawekowac te klopsiki na wyjazd w góry i zastanawiam się czy można to zrobić w tym sosie smietanowym czy w jakiś inny sposób. Proszę o podpowiedzi :-)
OdpowiedzUsuńKlopsiki wyszły boskie!
OdpowiedzUsuń