Ostatnio mam okazję spełniać swoje fantazje kulinarne, które nie mogły zostać wcześniej zrealizowane ze względu na trudności w zdobyciu odpowiednich produktów. Jeszcze rok temu wszędzie w Trójmieście szukałam kwiatów cukinii, zielonych pomidorów, ciekawych odmian dyni czy karczochów. A w ciągu ostatnich tygodni, niektóre z nich mogłam podziwiać nawet w kilku miejscach. Bardzo mnie to cieszy.
W zeszłym tygodniu miałam okazję przygotowywać przekąski inspirowane
książkami i bohaterami literackimi w ramach wydarzenia "Noc Czytania na
Targu Węglowym". Ułożenie menu zajęło mi trochę czasu i bardzo
żałowałam, że nie miałam dostępu do wyjątkowych pomidorów, aby zrobić smażone, zielone pomidory.
A w tym tygodniu, w trakcie krótkiej wycieczki do Warszawy, trafiłam trochę przypadkiem na
targ, który chciałam już odwiedzić od dawna. Stoiska przed Fortecą u Kręglickich uginały się od cudownych produktów, a ja żałowałam, że nie
mogę z nimi wszystkimi wrócić do Gdyni. Wybrałam między innymi kilka
garści zielonych pomidorków koktajlowych i po powrocie do domu zaczęłam
rozmyślać co z nimi zrobić.
Postanowiłam, że nie będę ich smażyć, ponieważ są za małe. Chciałam zrobić coś prostego, co nie zabije ich smaku, dlatego postawiłam na klasyczną "sałatkę" toskańską - chlebową Panzanellę. Jej głównym składnikiem jest oczywiście podpiekane, czerstwe pieczywo (u mnie ulubiona domowa bagietka na zaczynie poolish), ale także dojrzałe pomidory. Wybrałam do tego słodkie pomidory malinowe, które świetnie kontrastowały smakowo i kolorystycznie z jędrnymi i lekko kwaskowatymi pomidorkami koktajlowymi.
Panzanella z zielonymi pomidorkami i pieczoną papryką /4-6 porcji
- bagietka lub 1/2 chleba na zakwasie (najlepiej czerstwa/y)
- 2 pomidory (u mnie malinowe)
- garść zielonych pomidorków koktajlowych (ok. 20 sztuk)
- papryka
- czerwona cebula
- 3 łyżki kaparów
- ząbek czosnku
- 3 łyżki oliwy
- łyżka ziół prowansalskich lub oregano
- świeże zioła: bazylia, szałwia, mięta
- kilka łyżek tartego sera (np. parmezanu)
- kilka łyżek oliwy
- Dressing:
- łyżka syropu z agawy lub płynnego miodu
- 2-3 łyżki soku z cytryny
- łyżeczka octu balsamicznego
- łyżka musztardy dijon lub sarepskiej
- 5-6 łyżek oliwy
- sól, świeżo mielony pieprz
- Paprykę myjemy, osuszamy, kładziemy na blasze, polewamy oliwą i pieczemy przez 20 minut w 200 stopniach. Po tym czasie wkładamy ją do foliowej torebki, następnie ściągamy skórkę i kroimy w paseczki.
- Bagietkę kroimy w kostkę lub rwiemy na małe kawałki. Wrzucamy do misy, polewamy oliwą, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, oregano lub zioła prowansalskie, szczyptę soli i świeżo mielony pieprz. Całość mieszamy i przekładamy na blachę wyłożoną pergaminem. Pieczemy przez 10 minut w 200 stopniach.
- W tym czasie cebulkę kroimy w piórka, pomidory w kostkę.
- W słoiku umieszczamy wszystkie składniki dressingu, zakręcamy i potrząsamy aż otrzymamy gładki sos.
- W dużej misie mieszamy upieczone grzanki, paprykę, cebulę, pomidory, odsączone z zalewy kapary. Składniki polewamy sosem, mieszamy. Posypujemy tartym serem i listkami świeżych ziół. Serwujemy od razu.
Podoba mi się!! :)
OdpowiedzUsuńOj tak, rynek robi się otwarty na ciekawe, nietypowe ( i te zdrowsze) produkty. Wszyscy na tym korzystamy :)
OdpowiedzUsuńPyszne danie :)
Ale kolorowo i pysznie!
OdpowiedzUsuńPiękne kolory na talerzu: )
OdpowiedzUsuńKocham panzanellę! :)
OdpowiedzUsuńPiekne danie! :)
OdpowiedzUsuńUczulenie na paprykę wyklucza ten przepis z mojego jadłospisu :(
OdpowiedzUsuńA czy przypadkiem zielonych pomidorów nie smaży się, aby przestały być trujące? Z tego co mi mówili na studiach zawierają one solanidynę w podobnym stężeniu co surowe ziemniaki i można sobie zrobić krzywdę jedząc je w nieprzetworzonej postaci ;)
OdpowiedzUsuń