Kilka dni temu, wspominałam na blogu wyjątkowo udane warsztaty kulinarne poświęcone tematyce ryb. W trakcie spotkania, szef kuchni Restauracji Pod Łososiem - Janusz Małyszko, nauczył nas jak patroszyć i filetować ryby. Następnie przeszliśmy do kolejnego etapu, czyli przygotowywania dań bazując na własnoręcznie wyfiletowanych rybach. Powstało bardzo dużo potraw, między innymi bulion rybny, czy tarta z łososiem na spodzie z Kus Kusu. Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak wcześniej nieznana mi w praktyce technika, czyli podwędzanie ryby. Okazało się, że można to zrobić w bardzo przyjemny sposób w warunkach domowych.
Mieszkam nad morzem i mam łatwy dostęp do świeżych ryb. Grzechem byłoby z tej okazji nie korzystać, dlatego postanowiłam prędko spróbować tę metodę sama. Moja kuchnia, zamieniła się dzisiaj w małą wędzarnię i bardzo mi się to podobało :)
Pewnie teraz jesteście ciekawi w jaki sposób można to osiągnąć. Wystarczy patelnia z grubym dnem (u mnie wok), metalowa kratka lub bambusowa mata, folia aluminiowa oraz składnik, dzięki któremu uzyskamy dym. Na warsztatach wykorzystano do tego wiórki owocowych drzew. Niestety miałam problem z ich dostaniem (szukałam nawet w sklepie zoologicznym). Postanowiłam zrobić to inaczej.
Poszukałam trochę w sieci i trafiłam na artykuł Agnieszki Kręglickiej. W znalezionym przepisie wędzące aromaty pochodzą z mieszanki suchego ryżu i herbaty. Doczytałam także, że do wędzenia można wykorzystać kaszę pęczak i wybrałam ten sposób.
Wymieszałam suche ziarna kaszy pęczak z moją ulubioną zieloną herbatą (prezent z Chin) oraz z suszoną trawą cytrynową (z Wietnamu - mam szczęście do prezentów). Aby było ciekawiej, ryba również została zamarynowana w naparze z zielonej herbaty. Do marynaty dodałam jeszcze cukier trzcinowy, whiskey, a sama ryba została przyprawiona morską solą i pieprzem.
Gdy zabrałam się za wędzenie, musiałam pootwierać wszędzie okna, w całym domu unosił się specyficzny zapach, moim zdaniem przyjemny. Po kilku minutach, podniosłam niepewnie pokrywkę i zobaczyłam niezwykle apetyczny kawałek łososia. Musicie mi uwierzyć, że jego konsumpcja była jeszcze przyjemniejsza. Rybę podałam z kaszą pęczak ugotowaną w herbacie oraz z domowym chrzanem z jabłkiem (w którym jestem ostatnio zakochana)
Coś czuję, że będę częściej wędzić i Was też do tego zachęcam :)
Poniżej niezbyt urodziwe zdjęcia, za to na pewno przydatne w zrozumieniu jak przebiega wędzenie.
Łosoś wędzony w zielonej herbacie/1 porcja
- 200 g filetu łososia
- łyżka whiskey
- 2 łyżki naparu z zielonej herbaty
- łyżeczka cukru trzcinowego
- sól morska gruboziarnista
- świeżo mielony pieprz
- Do wędzenia:
- 5 łyżek kaszy pęczak
- 4 łyżki liści zielonej herbaty
- 2 łyżki cukru trzcinowego
- łyżka trawy cytrynowej
- 150 g korzenia chrzanu
- jabłko
- 2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
- 2 łyżki jogurtu naturalnego
- łyżka miodu
- sok z 1/2 cytryny
- łyżeczka musztardy
- koperek
- sól, pieprz
- 100 g kaszy pęczak
- 200 ml naparu z zielonej herbaty
- 100-150 ml wody
- łyżeczka soli
- Łososia myjemy, osuszamy, pozbywamy się ości i pozbywamy się skóry. Rybę przyprawiamy solą i pieprzem z dwóch stron. Przekładamy do foliowej torebki, dodajemy whiskey oraz zieloną herbatę. Tak zamarynowaną rybę zostawiamy na 30 minut lub wkładamy do lodówki na 2 godziny (a 30 minut przed wędzeniem wyciągamy, aby była w temperaturze pokojowej).
- Wok lub patelnię z grubym dnem wykładamy folią aluminiową. Na dnie umieszczamy kaszę pęczak, liście zielonej herbaty, trawę cytrynową oraz cukier trzcinowy. Włączamy gaz i okap. Po kilku minutach pojawi się dym. Metalową kratkę lub bambusową matę do sushi smarujemy odrobiną oliwy i umieszczamy w woku, w taki sposób, aby nie dotykała bezpośrednio dna.
- Łososia wyciągamy z marynaty i osuszamy za pomocą ręcznika papierowego. To ważny moment, bo dzięki temu ryba będzie podwędzana, a nie gotowana na parze.
- Łososia kładziemy na kratce. Na rybie umieszczamy zioła : tymianek lub koperek. Folię aluminiową zwijamy ku środkowi, w taki sposób, aby dym nie uciekał poza wok. Rybę przykrywamy szczelnie pokrywką i zostawiamy na 12-15 minut. Po tym czasie ryba powinna być już uwędzona. Podajemy ją z chrzanem oraz herbacianą kaszą pęczak.
- Do rondelka wlewamy wodę i zaparzoną herbatę. Przyprawiamy ją solą i podgrzewamy. Gdy zacznie się gotować, wrzucamy pęczak i gotujemy według wskazówek na opakowaniu (kilkanaście minut).
- Korzeń chrzanu obieramy i wkładamy na 30 minut do zamrażalnika lub miski z zimną wodą. Następnie chrzan ścieramy na tarce o grubych oczkach lub przy pomocy malaksera.
- Do chrzanu dodajemy starte jabłko oraz sok z cytryny. Dodajemy także musztardę, miód, jogurt i śmietanę. Całość mieszamy, przyprawiamy solą, pieprzem oraz koperkiem.
I znowu mnie zachwycacie pomysłem! :) Uwielbiam łososia, a wędzony w herbacie brzmi ... Brzmi genialnie!
OdpowiedzUsuńOj, komentarz chyba zjadł głodny Blogger - nie dziwię mu się zresztą, bo patrząc na Twoją rybę mam ochotę dokładnie na to samo:)
OdpowiedzUsuńWspaniałości!
Tosiu,
OdpowiedzUsuńTwój łosoś jest pięknie uwędzony, a całość tworzy wspaniałe danie!
Ja już parę razy wędziłam rybę w domu.
Wiórki drzew owocowych dostałam w tartaku na wsi.
Używałam też herbaty - zielonej i czerwonej.
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Wow pomysł świetny. Trochę mnie odstrasza pęczak i zielona herbata jako składnik do wędzenia;p Zazwyczaj aromat i kolor wędzonej potrawie nadaje rodzaj drewna więc ciężko sobie wyobrazić wędzenie bez drewna:D Ale Twoja ryba wygląda super. Napewno spróbuje z tą domową wedzarnią. Świetny pomysł
OdpowiedzUsuńJeśli odstrasza Cię pęczak, to proponuję wykorzystać do tego ryż :) Tym bardziej, że zapewne zrobisz to w azjatyckim stylu.
UsuńPozdrawiam.
a pęczak wykorzystam jako przynętę na rybę:)
UsuńWow. jestem ogromnie zaintrygowana tym przepisem. To musi smakowac nieziemsko. i jaka satysfakcja, ze samemu uwedzilo sie rybe :)
OdpowiedzUsuńsame cuda i pyszności :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tytułu posta pomyślałam, że musiałaś się pomylić :) A po przeczytaniu tekstu stwierdzam, że muszę w domu wędzarnię otworzyć :)
OdpowiedzUsuńSprytnie wymyśliłaś :) Rybka brzmi i wygląda baaardzo ciekawie i pysznie ! Myślałam, że uwędzenie ryby jest wyczynem nie z tej ziemi, a okazuje się, że i z tym można sobie ciekawie poradzić !
OdpowiedzUsuńfajny pomysł!:)
OdpowiedzUsuńFajnie Tosiu,że wykorzystałaś naukę Janusza w domku! :)
OdpowiedzUsuńJa też zamierzam,bo to naprawde świetna sprawa. Wędzenie w herbacie tez mi się podoba. :) Łosoś to pyszna rybka.
Uściski:*
zazdroszczę ci tej pysznej rybki:)
OdpowiedzUsuńTakiego łososia to bym chętnie zjadła - chociaż kawałeczek ;)
OdpowiedzUsuńWow. Fantastyczny wpis.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę dostępu do dobrych ryb :).
Kilka razy wędziłam już rybę i piersi kurczaka tym sposobem.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie wypróbuję ten zestaw.
To niesamowicie kuszące danie:)
Łososia uwielbiam :-) A Tobie gratuluję udanych warsztatów! :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałem łososia w tym wydaniu - koniecznie muszę to zmienić... Gdybyś poszukiwała innych, ciekawych przepisów z łososiem w roli głównej, proponowałbym zajrzeć pod ten adres: https://mowisalmon.pl/recipes/ a gwarantuję, że się nie zawiedziesz...
OdpowiedzUsuńNie jadłam takiego łososia. Chetnie sprawdzę jak smakuje
OdpowiedzUsuńuwielbiam łososia. Moge jesc w każdej postaci
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie! Nigdy nie jadłam łososia w herbacie... Akurat mam w domu białą i zieloną herbatę. Będę musiała wypróbować ten przepis. Jestem ciekawa czy zasmakuje dzieciakom i mojemu mężowi.
OdpowiedzUsuń