sobota, 11 sierpnia 2012

Słodka sobota #67: Moelleux au chocolat z malinami w syropie miodowo-lawendowym


































Jeśli uważacie, że jesteście prawdziwymi smakoszami czekolady, a nie próbowaliście jeszcze Moelleux au chocolat to musicie to zmienić, najlepiej jeszcze dziś!
Ten pudding podawany na ciepło z wypływającym płynnym czekoladowym środkiem nazywany jest też chocolat fondant lub molten lava cakes.
Twórcą tego cudownego francuskiego deseru jest Michel Bras, zdobywca trzech gwiazdek Michelina, chociaż chodzą złośliwe plotki, że pudding ten powstał przez przypadek. Najważniejszym punktem deseru jest środek, który pod wpływem naciśnięcia łyżki wypływa w postaci płynnej czekolady. Dlatego właśnie zazdrośnicy twierdzą, że deser ten powstał pierwotnie jako niedopieczone ciastko z surowym środkiem.
Myślę, że rozkoszując się silnie czekoladowym smakiem Moelleux au chocolat jego prawdziwa historia przestaje mieć znaczenie. 
Mimo, że jest mistrzostwem samym w sobie uznałam, że warto spróbować go w duecie z malinami.
Od jakiego czasu próbuję eksperymentować z lawendą w kuchni, ponieważ zasuszyłam wyhodowane przez siebie kwiaty. Świetnie komponują się właśnie z malinami i miodem.
Przygotowując syrop należy uważać z ilością lawendy, która jest mocno intensywna w smaku. 
Przy odpowiednim balansie smaków, słodycz miodu i kwaskowatość malin będą wspaniale współgrały z mocno czekoladowym deserem :)
























Moelleux au chocolat (4 kokilki)
  • 180 g gorzkiej czekolady
  • 25 g masła
  • 2 jajka
  • 4 łyżki mąki pszennej
  • 70 g cukru
  • szczypta soli
  1. Do miski ze stali nierdzewnej wrzucamy połamaną czekoladę i dodajemy masło.
  2. Umieszczamy ją nad rondlem z gotująca się woda, tak aby miseczka nie dotykała wody.
  3. Po kilku minutach takiej "kąpieli wodnej" czekolada się rozpuści. Masę mieszamy, a miseczkę ściągamy i umieszczamy na półmisku z zimną wodą (dzięki temu szybciej wystygnie).
  4. Jajka łączymy z cukrem i ubijamy mikserem przez kilka minut, aż osiągnie puszystą, jasną masę.
  5. Do masy jajecznej dodajemy ostudzoną czekoladę, całość mieszamy i dosypujemy mąkę, razem ze szczyptą soli.
  6. Kokilki smarujemy od wewnątrz miękkim masłem. Do środka przelewamy masę czekoladową, aby sięgała do 3/4 wysokości.
  7. Tak przygotowane kokilki wstawiamy do większej prostokątnej formy, do której nalewamy wrzącej wody, aby sięgała do połowy wysokości okrągłych foremek.
  8. Formę z kokilkami wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pudding pieczemy przez 10 minut w temperaturze 190 stopni.
  9. Po tym czasy wyciągamy foremki z piekarnika.
  10. Każdą porcję puddingu przekładamy na oddzielny talerz, odwracając do góry nogami kokilkę.
  11. Deser polewamy syropem i dekorujemy kwiatami lawendy.

Maliny w syropie miodowo-lawendowym
  • garść malin
  • 2 łyżki miodu
  • 2 łyżki wody
  • łyżeczka soku z cytryny
  • łyżeczka suszonej lawendy
  1. Do rondelka wlewamy miód, wodę i sok z cytryny. Dosypujemy także pokruszone kwiaty lawendy.
  2. Gdy syrop zacznie się gotować dorzucamy maliny, potrząsamy rondlem i zdejmujemy z ognia.
  3. Malin nie gotujemy, mają one być jedynie oblepione syropem.
Tosia

21 komentarzy:

  1. Dla mnie ten deser to klasa sama w sobie. Miłej soboty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Deser błyskawicznie poprawiający nastrój :) A z lawendą faktycznie trzeba uważać, bo jak się przesadzi to wychodzi trochę smak mydła ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klasa. Już dawno nie robiłam, ale nie wiem czy dodałabym sos. Dla mnie już sam smak jest niesamowicie słodki.

    OdpowiedzUsuń
  4. istne kuchenne arcydzieło :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały deser. Wygląda mega apetycznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo! Jako smakosz czekolady, który jeszcze tego nie próbował, dodaję przepis do zakładek i obiecuję szybko to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powstał przez przypadek, czy nie, najważniejsze, że jednak powstał! A połączenie lawendy z maliną wydaje się być strzałem w dziesiątkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, ojej, ojeeeeeeej! Obłędne <3

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie podobne zestawienie smakowe;) zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  10. To boskie "ciasto" po nocach mi się śni, choć przyznaję, że kilka już razy tak sobie pomyślałam, czy ktoś wpadł na genialny pomysł kiedy mu się ciasto nie dopiekło;-) A połączenie malin czekolady i lawendy jest bardzo niebanalne. Rzeczywiście trzeba uważać z lawendą, tak jak zresztą z innymi kwiatami, żeby ich zapach i smak nie przyćmił całej reszty. No ale na tym w końcu polega między innymi sztuka kulinarna, na odpowiednim łączeniu składników w odpowiednich ilościach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobnie jak w przypadku brownie (ciasta z zakalcem ;)) nie ma dla mnie znaczenia, czy ten deser powstał przez przypadek. Ważne, że powstał! Próbowałam, ale sama jeszcze nie robiłam. Pyszne dodatki wybrałaś :).

    OdpowiedzUsuń
  12. już sama nazwa brzmi rozkosznie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ tu się cudeńko pojawiło, istna czekoladowa rozkosz :)

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na sporą ilość przychodzącego spamu, byłyśmy zmuszone włączyć na kilka dni weryfikacje obrazkową.
Z góry przepraszamy za utrudnienia przy komentowaniu :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...