Kiedy za oknem 4 stopnie Celsjusza nic tak nie rozgrzewa jak aromatyczne i pikantne danie. Myślę, że gdy przychodzą zimne dni człowiek instynktownie wybiera gorące, sycące potrawy by przetrwać mrozy.
Widząc w sklepie papryki w kolorach tęczy (czerwoną, zieloną, pomarańczową, żółtą, fioletową i cytrynową) od razu poczułam, że mam ochotę na gęsty paprykowy gulasz, który w kuchni włoskiej znany jest pod nazwą peperonata.
Peperonatę wskazane jest serwować na ciepło, ale tak naprawdę świetnie by się sprawdziła na zimno jako sałatka do grilla. Można ją także zalać oliwą i pasteryzować, a potem zamknąć w słoiku. To także wspaniała baza do innych potraw, makaronów, mięs i ryb. Chociaż przyznam, że mi najbardziej smakuje w czystej postaci, na gorąco.
Przegryzam ją podgrzanymi kromkami bagietki, polanymi oliwą z oliwek :)
Peperonata
6 różnokolorowych papryk
cebula
4 ząbki czosnku
pomidory w puszce
łyżka suszonego rozmarynu
łyżka octu balsamicznego
łyżeczka cukru
pieprz, sól
1.W woku lub w głębokim garnku wlewamy oliwę z oliwek i smażymy przez kilka minut posiekaną w kostkę cebulę, przyprawiamy pieprzem. Następnie wrzucamy pokrojone w kostkę papryki i dusimy przez 8 minut.
2. Dodajemy ocet balsamiczny oraz cukier i gotujemy przez następne 5 minut. Pomidory w puszce, jeśli są w całości rozgniatamy widelcem i dodajemy do duszonych warzyw razem z pomidorowym sosem. Przyprawiamy całość pieprzem, roztartym w moździerzu rozmarynem, szczyptą soli i dusimy na małym ogniu ok. 10 minut.
3. Peperonatę podajemy na ciepło lub zimno.
Tosia
Lubię,lubię!
OdpowiedzUsuńMogę wyjadać ją łyżkami.Samą lub w towarzystwie bagietki.
Ja również przepadam za tym daniem. Kolorowo mi.
OdpowiedzUsuńPysznie i kolorowo, uwielbiam wszystkie leczo podobne dania :-) Chętnie spróbuję tej wersji.
OdpowiedzUsuńmniam...czerwona papryka to najwieksze zrodlo witaminy c.
OdpowiedzUsuńkolorowo, ostro, ale ja bym dodała sobie kiełbaskę ;)))) u Was zawsze takie ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię. Mam w planie zrobić.
OdpowiedzUsuńPrzepadam za peperonatą, szczególnie lubię ją jako ciepły dodatek do dań mięsnych. Kiedyś na imprezie zrobiła furorę. ;) U Was jak zwykle idealna! ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie "gorące" garnuszki. Przepyszne, rozgrzewające danie. ;)
OdpowiedzUsuńMasz racje: kiedy za oknem zimno, czlowiek garnie sie do rozgrzewajacych potraw. Taka peperonata idealnie sie sprawdza w zimne wieczory!
OdpowiedzUsuńRóżnokolorowe papryki :( z fioletową się jeszcze w żadnym sklepie nie spotkałam... aczkolwiek można ją zawsze zastąpić inną i zrobić takie pyszne danie :)
OdpowiedzUsuńLubie i to bardzo!!! szczególnie jako sos do makaronu :)
OdpowiedzUsuńChoć u mnie ciepło, to i tak chętnie bym się ogrzała takim pysznym daniem:-)
OdpowiedzUsuńale mi Kochana narobilas ochoty na takie pychotowe danie! ; ) prezentuje sie rewelacyjnie ; )
OdpowiedzUsuńAż mam ochotę chwycić tą łyżkę i wyjadać z garnka!
OdpowiedzUsuńdla mnie chyba za ostre, ale może jak by je tak trochę złagodzić? :))
OdpowiedzUsuńja bym dorzuciła kabanoski suszone pokrojone w kostkę, ale nie wiem czy bym zdążyła-bo pewnie też bym prędzej zjadła. Faktycznie-świetna baza do różności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam kolory na talerzy, od razu ma się większy apetyt:)
OdpowiedzUsuńPyszności, ja obłożyłabym nią chrupiące grzanki
OdpowiedzUsuńUwielbiam zajadać takie leczo ze świeżym pieczywem. ;)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na szybkie danie:). Często robię coś podobnego, tylko dodaję jeszcze cukinię, bakłażana czy co tam mam pod ręką:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam. I jeszcze na wierzch jakis slony ser i lekko zapiec. Albo do samej peperonaty dodać troche kaparow.
OdpowiedzUsuńDziewczyny nie mogę, no nie mogę. Wywalą mnie zaraz z pracy- i to wszystko przez Was!!! Nie mogę oderwać oczu od Waszego bloga. Jesteście genialne. Że też wcześniej Was nie znalazłam.
OdpowiedzUsuńPodziwiam i dziękuję za wspaniałe inspiracje kulinarne.
Lubię, lubię, bardzo lubię. I w słoikach też :)
OdpowiedzUsuńPiękne danie:)
OdpowiedzUsuńjuż dawno nie jadłam;)
OdpowiedzUsuńOo... narobiłaś mi ochoty ;-))))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Przeczytałam i narobiłam sobie ochoty :) Na pewno wybiorę się do sklepu i skorzystam z przepisu!
OdpowiedzUsuńTo było jedno z pierwszych dań, jakie ugotowałam sobie po przeprowadzce do Wrocławia, na pierwszym roku studiów. Tyle wspomnień wiąże się z tym gorącym garnuszkiem... :) Dziękuję za pysnzy przepis, dzisiaj OBOWIĄZKOWO powtórka sprzed lat i na obiad wspaniała Peperonata z pieczywem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Zosia