Ostatni weekend spędziłam w Warszawie i jak zwykle chciałam przeżyć wyjątkowy wieczór z wyjątkowym jedzeniem (bo takie wypady nie zdarzają mi się zbyt często). Na kilku blogach i w paru internetowych recenzjach wyczytałam niesamowite opinie o nowo otwartej restauracji 12 stolików na ul. Kruczej. Czułam, że to będzie właśnie TO. Zachwalana przez internautów, mała, bardzo kameralna restauracyjka, a ponadto serwująca to, co aktualnie zainspiruje szefa kuchni. Byłam kupiona.
Zarezerwowaliśmy stolik, aby przypadkiem nasza szansa nie przepadła, w końcu niewiele trzeba, żeby zapełnić 12 stolików! Przychodzimy punktualnie, a tu pierwszy problem, przy naszym stoliku siedzą jeszcze inni goście, którzy nie zdążyli opuścić lokalu. Tu się nie czepiam, każdemu się może zdarzyć, zresztą 10 minutowy spacer przed jedzeniem dobrze nam zrobił.
Może zacznę od pozytywów. Lokal ma naprawdę niesamowitą atmosferę. Podoba mi się pomysł kameralnej knajpki, gdzie dania na bieżąco wypisywane są na tablicy. Ponadto piękny designersko! Styl trochę skandynawski, drewno metal i prostota. No i pachnące lilie, kocham te kwiaty. W skrócie, wszystko pięknie, ale...
No właśnie, ale do restauracji przychodzi się głównie po to, aby dobrze zjeść, a tego zabrakło.
Zacznijmy od czasu, bo mimo, że my mieliśmy go wiele i chcieliśmy nacieszyć się swoim towarzystwem, dla niektórych to może być istotne. Spędziliśmy tam 2,5 godziny licząc przystawkę, drugie danie i deser. A przecież do obsłużenia jest tylko 12 stolików! Myśleliśmy, że jest to spowodowane tym, że jeden z nas domówił drugie danie po przystawce, ale nie to było przyczyną opóźnienia, gdyż jego danie przyszło o dodatkowe 20 minut później. Ile czasu można robić makaron?
Ja zdecydowałam się na przystawkę spróbować wychwalanego na facebookowym profilu restauracji kremu z dyni. Faktycznie, świetny pomysł wykorzystać tak krótko sezonowe warzywo i muszę szczerze przyznać, że rzadko spotykam się z tym przysmakiem w restauracjach. Niestety, może ktoś lubi niedoprawioną, zmiksowaną dynię z kilkoma kroplami octu balsamicznego, do tego absolutnie niedosoloną, ale ja wolę ją doprawić czymś mocnym i przełamać smak. Jeden z nas trafił na chyba najlepsze danie z wszystkich łącznie- carpaccio z tuńczyka, naprawdę ciekawe połączenie smaków, oczywiście pomijając to, że znowu było niedosolone.
Drugie danie też zawiodło. Wybrałam egzotycznie brzmiące krewetki z musztardą z papai. Kilka liści sałaty, 3 krewetki, kawałek grejpfruta, a smak tej "wyjątkowej musztardy" moim zdaniem strasznie gryzł się ze smakiem krewetek. Inni spróbowali makaronu aglio olio (według jednego z nas za mało aglio, za dużo olio) i makaronu z łososiem, który "był całkiem w porządku" (nie próbowałam).
Pomyślałam, że nie wyjdę dopóki nie spróbuję deseru, a w restauracjach robię to naprawdę rzadko. Tarta ze śliwkami, bardzo przypominająca tę, którą prezentowałam niedawno, ale tu niestety też jest haczyk. Została polana sosem malinowym. Co za pomysł! Uniemożliwiło mi to wyczuć smak śliwek, a szkoda.
Bardzo zdziwiły mnie też bardzo nierówne ceny. Dziwna sprawa, makaron aglio olio- 18 zł, podobny makaron z łososiem i dodatkiem pomidorów prawie dwa razy więcej. Ale najbardziej zszokowała mnie cena moich krewetek, 60 zł. Trzy krewetki na krzyż i tyle pieniędzy? A może to wina tej niesłusznie dodanej papai? Już się nie dowiem, bo będę testować kolejne warszawskie restauracje i raczej nie wrócę do 12 stolików. Mimo to, życzę restauracji powodzenia, bo otworzyła się bardzo niedawno i myślę, że wciąż uczy się jak znaleźć swoje miejsce na kulinarnej mapie Warszawy. Mam nadzieję, że po jakimś czasie usłyszę opinie, że jednak warto wrócić i spróbować jeszcze raz. Szkoda zmarnować takiego dobrego ducha, który ogarnia to miejsce.
Restauracja 12 stolików
ul. Krucza 16/22
Warszawa
Śliwka
12 stolików...Czy podzieli los innych nierównych miejsc? Niestety coraz częściej jest tak,że odwiedziny w dwa różne dni dają zupełnie różne opinie.Mnie to irytuje!
OdpowiedzUsuńI dlaczego tak jest?
Życzę Ci lepszych wrażeń z kolejnych miejsc mojego Miasta.
Gdy przeczytałam, że w daniu głównym były tylko 3 krewetki, pomyślałam: śmiech na sali. Gdy doszłam do informacji, że kosztowały 60 zł, nie było mi już do śmiechu - taka cena za 3 krewetki to dla mnie dyskwalifikacja restauracji. Krewetki nie są przecież takie drogie - nie wiem dlaczego restauratorzy ustalają ceny za dania z nimi jak za jakiś rarytas.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie, Krucza to ulica padających restauracji.
Ja bym zamordowała kucharza, właściciela, a potem popełniła sepuku. To jakaś pomyłka. A te 60 zł za krewetki!!! Żenada! Fajnie, że to napisałaś. Takie miejsca szerokim łukiem sie omija. Normalnie sie zdenerwowałam. Bardzo przepraszam;-)
OdpowiedzUsuńCo prawda mieszkam tu, ale nigdy nawet nie słyszałam o tym miejscu... Ale chyba skutecznie mi je odradziłaś ;). A ból związany z czekaniem jest niestety znajomy - wczoraj czekałam pół godziny na pierogi w barze mlecznym (Mleczarnia).
OdpowiedzUsuńAle zapraszamy do Warszawy częściej! Może następnym razem się trafi coś lepszego do jedzenia:).
Po przeczytaniu tej recenzji (a czytam chętnie wszystko o nowych i starych restauracjach w Polsce, w nadziei na znalezienie czegoś dobrego do wykorzystanie przy okazji) cieszy mnie jedno - że makaron w Warszawie można kupić za tyle, co 10 lat temu. Mniej pozostałe informacje. Nawet byłabym skłonna zapłacić 60 zł za 3 krewetki, o ile byłyby to krewetki słusznej wielkości i bezbłędnie przyrządzone, ale ta kompozycja nie przemawia do mnie zupełnie. Poszukałam innych informacji o tym lokalu i wszędzie piszą, że to restauracja śródziemnomorska. W takim razie, co tam robi papaja? Albo tarta śliwkowa (z mallinami! brrr...)?
OdpowiedzUsuńDziewczyny, wygląda na to, że możecie tam wrócić, dopiero, jak zmienią szefa kuchni na takiego, który będzie umiał ułożyć menu.
A czym było to ciekawe carpaccio z tuńczyka?
jak widać nikt nie pomyślał o tym że restauracja jest świeżo otwarta i ceny, sposób podawania dań, personel dosłownie wszystko ma prawo jeszcze lekko się chwiać. a akurat tak właśnie jest w 12 stolikach gdzie dopiero stałe zasady się normują. a menu i ceny tym bardziej się pozmieniały. także proszę się nie sugerować 60,- za krewetki. proszę sprawdzić czy dalej tak jest
OdpowiedzUsuń60 zł ???!!!!! Zaaaaa krewetki ;O nigdy w zyciu .... moze za cały ogromny talerz tak ale za 3??? ja bym poproosiła do siebie Szefa Kuchni i zapytała sie go czy cos się im wszystkim nie poprzewracało w głowach.
OdpowiedzUsuńhttp://gotujebolubi.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńsprawdźcie. dziś ukazała się opinia o '12 stolikach' .. jak widać, co głowa, to inna opinia...
Ola dobrze pisze, wyślijcie nam PM, na pewno coś polecimy blogową pocztą pantoflową;)! właśnie się zbieram do opisania kilku miejsc w takim cyklu jak u was, miejsc fajnych, klimatycznych i takich, gdzie obiad nie kosztuje 50zł, czyli studenckich! :P
OdpowiedzUsuńod razu przyznam sie do znajomosci z wlascicielami (zeby nie bylo ze jestem obiektywny) i dlatego moge powiedziec, ze jestem pod nieustannym wrazeniem tego jak trudnym projektem jest wlasna restauracja. widze jednak wielka pasje tych ludzi do tego co robia (a propo wlasciciel tygodniami szukal w polsce dostawcy najwyzszej jakosci krewetek - znam cene w zakupie samej krewetki i wiem czemu tyle kosztuje w 12 - pozycja raczej dla znawcow tematu). projekt wynikajacy z pasji ma duze szanse stac sie z czasem czyms wyjatkowym (metodologia wynikajaca z pasji nie wyklucza bledow, raczej moze na poczatku je generowac). czesto tak wlasnie sie zdarzalo. w tym miescie tez. jesli zalezy Wam na Warszawie o wlasnej tozsamosci, klimacie, energii siegajcie glebiej i madrze oceniajcie czyjes szczere starania. taka krytyka moze byc super rozwijajaca - czego jako mlodziutkie blogerki, rozumiem zainteresowane powstawaniem i rozwijaniem sie takich miejsc - pewnie sobie zyczycie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie Wasze recenzje i bardzo mi się spodobały, bo są szczere. WIelkie dzięki.
OdpowiedzUsuńswietny wpis :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i zycze lepszych restauracji ; )
Olalala... Cena krewetek potrafi zwalić z nóg!
OdpowiedzUsuńNo, ale przynajmniej już teraz wiesz, gdzie nie jadać;)
Co do jednego wpisu: to należy autorowi zaznaczyć, że te Panie tutaj wyraziły tylko swoją opinie, nie zabroniły nikomu Tam jadać. Myślę, że każdy ma możliwość wyrażenia swojego zdania, bez jego krytyki ;) także gust dziewczyn proszę zostawić, bo nie uczyniły nic złego:)
Ja mam bardzo pozytywne wrażenia z 12 stolików. Rzeczywiście jest drogo, ale nie trzeba przeciez zamawiac na przystawke dania za 60 zł z 3 krewetkami, mozna wczesniej zapytac ile krewetek jest w daniu. Moje danie główne było duże i sycące. Jadłam w 12 stolikach świetne carpaccio z tuńczyka i doskonałą wołowinę po burgundzku. Obsługa była bardzo miła. Jedyny minus to czas oczekiwania,tez dlugo czekalismy na zamowione dania. Szczegółowa relacja z wizyty już wkrótce u mnie na blogu.
OdpowiedzUsuńCoooo? 60zł ja pierdziu!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńJestem tym pasjonatem dobrej kuchni i smaku, który chcąc po kilkunastu latach marzeń postanowił je w końcu zrealizować:-) Dlatego macie 12 stolików, które nie nakarmią Was gastronomicznymi potrawami i czymś, czego sam nie chciałbym zjeść ze smakiem.
W związku z tym, że nasze 12 stolików to nasze "drugie dziecko" że jesteśmy restauratorami nawet nie raczkującymi, ale mającymi status noworodka, wnikliwie czytam wszystko, co piszecie, analizuję Wasze uwagi i krytyczne opinie. To najbardziej wartościowa lektura, bo pozwoli nam poprawić nasze niedoskonałości, błędy oraz niewiedzę wynikającą ze spontanicznej decyzji o stworzeniu miejsca, gdzie smaki i zapachy będą takie same, jak nasza domowa kuchnia. Gdzie nasza rodzina, przyjaciele i znajomi lubią bywać i to co im podamy na stół, smakuje...
Bulwersuje Was cena dań z krewetkami...
Powiem tak: krewetka krewetce nie jest równa. Są krewetki w supermarketach i te są podgotowane, są też takie, które przylatują świeże... Pierwsze są tanie, te ostatnie niestety droższe. My wolimy karmić naszych gości tymi najlepszymi, których jest kilka w jednym kilogramie, a nie cała siatka. My serwujemy gambasy, a to czyni dużą różnicę, w cenie również niestety...
Kuchnia w naszych stolikach z założenia miała być prosta, nieprzekombinowana i pozbawiona ozdóbek i tzw. garni... Bo chcemy, żeby była domowa, czyli taka, jaką lubimy... Chcieliśmy, żeby nasza restauracja była odzwierciedleniem naszej domowej kuchni, która smakuje nam i gościom naszego domu. Dlatego na przykład aglio olio jest takie dokładnie, jakie lubi nasza rodzina. Takie zresztą, jak cała nasza kuchnia. Bo jedzenie ma smakować, a nie przede wszystkim pięknie wyglądać. Lepiej w mojej filozofii jest wydać więcej na najlepsze produkty, niż ich kosztem kopować jadalne kwiaty i upiększacze, które i tak zwykle lądują na zmywaku...:-)))
Każde Wasze uwagi są dla nas najwartościowszą lekturą. Uczymy się szybko i jak najszybciej chcemy niwelować wszystkie błędy, jakie popełniamy. Zapewniam Was, że pracujemy nad tym, żeby wszystkie dania z naszej kuchni smakowały jeszcze lepiej, żeby obsługa była bardziej ogarnięta, umiała doradzić, dobrać wina pasujące do potraw... Niestety nie wszystko udaje się nam natychmiast. Ale bardzo się staramy, żeby wszyscy nasi goście wychodząc mówili: "Dziękujemy, było fajnie i smacznie! Do zobaczenia!"
Cieszę się, że nasze 12 stolików wzbudzają emocje, że krytykujecie, że chwalicie. Róbcie to dalej, bo to nas nakręca i mobilizuje, żebyśmy niebawem przeczytać i usłyszeć: "Stoliki fajne, smaczne i chcemy do nich wracać"...
Lubie jak właściciele restauracji odpowiadają na posty i komentarze :) I to tak wyczerpująco. Lubię gdy są otwarci na krytykę i gotowi aby się rozwijać. Rzadko się to zdarza. Od prawie 3 juz lat piszę bloga o restauracjach i włascicieli odpowiadających na moje posty (szczególnie te negatywne) mogę policzyć na palcach jednej ręki. Zdarzyly mi się komentarze od wlascicieli: kim jestes niezadowolony recenzencie ? były też pogróżki i inne w tym stylu.. restauracje sa dla gosci wiec ja jako gość opisuję i komentuję. subiektywnie oczywiscie. i ciesze się że właściciel czyta i może bierze pod uwagę ...
OdpowiedzUsuń'autor do dalego' :)
OdpowiedzUsuńsalvadorze! prosze. wiecej wyobrazni, fantazji.
swieze krewety gambas z glowami to nie schabowy.
barolo to nie tyskie.
no i skup sie przy pisaniu next time.
w przeciwienstwie do dziewczyn (taka ich misja), nie krytykuje.
blog jest po to by kazdy mogl wyrazic swoja opinie.
nie zabraniaj mi sie wyrazac. salvadorze..
12 Stolików - przypunktowaliścię tą odpowiedzią :-)
OdpowiedzUsuńAleż ja nie zabraniam, chciałam tylko zwrócić uwagę, iż tak jak ty wyrażasz swoją opinię, tak i one mają do tego prawo, za co ty je skrytykowałeś. Czy to się nie kłóci?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
'autor do dalego?'
OdpowiedzUsuńczy mozesz swoja wypowiedz poprzec jakims cytatem?
no i zwracam uwage ze krytykujesz to ze krytykuje to ze dziewczyny krytykuja. to chyba sie kloci? nie powinnas mnie krytykowac bo zalamuje sie logika - choc nie chcialbym tego krytykowac.
walk tall.
Witam ponownie!
OdpowiedzUsuńProponuję zostawić w spokoju nasze gambasy (dla niektórych krewetki) w astronomicznej cenie i w "trójkącie" występujące na talerzu...
Zainspirowani opiniami zdegustowanego grona, przy okazji nowej dostawy, zmierzyliśmy wszystkie okazy i średnia wyszła następująca: długość 17,5 cm, obwód 13 cm. Oczywiście od głowy (bez wąsów) do ogona:-) Przyznajcie, że rozmiar imponujący i żadna krewetka z takim olbrzymem nie odważyłaby się konkurować!!!
Mam jednak inną propozycję dla niezadowolonych. Przyjdźcie i spróbujcie czegoś nowego, co w ostatnich dniach jest niekwestionowanym hitem w 12 stolikach! Pierożków z łososiowym lub tuńczykowym farszem, które na Waszych oczach ulepi Karli. Estończyk, wyspiarz..., więc na rybach się zna, jak mało kto! Lubi ekstrawagancje, więc możecie liczyć na różne kolory na talerzach! Zielony, bordowy, pomarańczowy, czerwony, czarny... Każda odsłona jest możliwa! Spróbujcie, bo nie kosztują drogo! I oceńcie, a jeśli Wam zasmakują, to podglądając Karliego przekonacie się z pewnością, że Wy też dokładnie takie same ulepicie u siebie... Jeśli oczywiście będzie Wam się chciało:-)
Żeby nie zamawiać "w ciemno" i później narzekać, że nijakie, przesolone, niedopieprzone albo generalnie "do bani", poproście o jednego na spróbowanie...
No i piszcie o Waszych wrażeniach smakowych, bo to dla nas ważna rzecz!!!
Zupełnie przypadkiem tutaj trafiłem, tak jak do 12 Stolików. Po prostu miałem okazję służbowo zatrzymać się w pobliskim hotelu, a jako, że aby coś zjeść, kosztem hotelowej gastronomii wolę wyskoczyć "na miasto", postanowiłem pójść w lewo i tak oto trafiłem na lunch do Stolików. Po dwóch latach knajpa chyba dojrzała - gaspacho na starter w cenie kilkanaście złotych, drugie danie to dorsz w cytrynowym sosie z dodatkami (chyba koło 50 pln), obie pozycje bardzo smaczne, kolorowe, w sam raz i podane w rozsądnym czasie. Z minusów, zaskoczyło mnie tylko piwo a raczej jego cena. Czerwony lager Książęcego Stoliki serwują za 14 zł (dla porównania Alma sprzedaje za 3,50). No gdyby był jeszcze lany "z kija"...ale jest z butelki i marżą 400%. Pocieszam się, że może mają lepszą ofertę na wina, z której akurat nie mogłem skorzystać.
OdpowiedzUsuńA co polecacie w ich okolicy?
OdpowiedzUsuńA próbowaliście steków od Road American? To właśnie tam się w nich zakochałem. Road American Restaurant - to naprawdę świetna restauracja, w której zachowany jest prawdziwy amerykański klimat. Każdy z was będąc we Wrocławiu powinien uderzyć w to miejsce i spróbować.
OdpowiedzUsuń