Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pomidory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pomidory. Pokaż wszystkie posty

piątek, 16 czerwca 2017

Burczydomówka #2: Grill


Przed nami kolejny piąteczek, a co to oznacza? Burczydomówkę, czyli nasz nowy cykl na blogu, w którym dzielimy się z Wami przepisami na imprezowe przekąski, które idealnie łączą się z alkoholem.

Pory roku wpływają nie tylko na to co jemy, ubieramy i jak się czujemy, ale także na sposób w jaki imprezujemy. Wieczór filmowy z mini burgerami (przepis) można śmiało zorganizować przez cały rok. Jednak gdy wychodzi słońce, a dni się stają coraz dłuższe to znakomity moment, aby zebrać przyjaciół i rozpalić grilla!



Zgrana ekipa poradzi sobie na pewno i bez alkoholu, ale nie oszukujmy się, miło do grillowanych potraw wypić coś mocniejszego. Idealnie sprawdzą się tu kolorowe trunki. Cytrynówka Lubelska świetnie nadaje się do zamarynowania krewetek, musicie koniecznie spróbować! Ostatnio przygotowałam je w formie szaszłyków, a część z nich zaserwowałam z gazpacho.


 Ten pomidorowo-paprykowy chłodnik wywodzący się z Andaluzji to idealny pomysł na orzeźwiającą przystawkę. Inspirując się znanym drinkiem Bloody Mary postanowiłam, że moje gazpacho będzie zakrapiane cytrynówką i serwowane w formie shotów.

Przyjaciele byli zaskoczeni, ale bardzo im spodobał się ten pomysł, bo prosili o dolewkę kolejnych shotów. A świeżo zgrillowana cytrusowa krewetka zaskakująco dobrze komponowała się z pikantnym chłodnikiem.

Poniżej dzielę się dwoma przepisami :)

Wpis powstał w ramach współpracy z marką Lubelska.



Gazpacho shots z grillowanymi krewetkami
Krewetki:
  • 250 g surowych krewetek
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżka miodu 
  • 2 łyżki cytrynówki Lubelskiej
  • 2 łyżki oliwy
  • 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
  • 2 łyżki suszonej mięty (lub posiekana świeża natka pietruszki)
  • sól, pieprz
Gazpacho:
  • 4 pomidory
  • papryka
  • ogórek
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • garść świeżej mięty
  • pół kajzerki
  • 100 ml cytrynówki Lubelskiej 
  • szczypta pieprzu cayenne
  • sól, pieprz
Krewetki:
  1. Miód łączymy z cytrynówką Lubelską, oliwą, przyprawami, ziołami i posiekanym czosnkiem. Wrzucamy rozmrożone krewetki, mieszamy i wstawiamy do lodówki na minimum godzinę.
  2. Następnie krewetki nabijamy na patyczki do szaszłyków (po ok. 5 sztuk). 
  3. Kładziemy na rozgrzanym ruszcie, grillujemy po ok. 4 minuty z każdej strony, aż krewetki będą odpowiednio rumiane. 
  4. Krewetki serwujemy z gazpacho shots.
 Gazpacho:
  1. Kajzerkę namaczamy w zimnej wodzie.
  2. Warzywa kroimy na duże kawałki, wrzucamy do wysokiego naczynia. Dodajemy chilli, posiekany czosnek, świeże zioła, namoczoną i odsączoną z wody kajzerkę. 
  3. Wlewamy cytrynówkę i miksujemy całość na gładki płyn. Gazpacho przyprawiamy solą, pieprzem i ewentualnie pieprzem cayenne do smaku. Wstawiamy do lodówki na minimum godzinę.
  4. Gazpacho podajemy w formie shotów razem z krewtkami.
Tosia

niedziela, 2 października 2016

Śniadanie do łóżka #222: Omlet francuski z pomidorem, musztardą, kaparami i cheddarem


Mam słabość do porannych rytuałów, do stałego repertuaru naszych śniadań weszła szanowna owsianka. Romans trwa już kilka miesięcy i czuję się znacznie lepiej gdy zaczynam dzień od owsianej przyjemności niż gdy zapycham się od świtu chlebem. Oczywiście owsianka każdego dnia może smakować inaczej, czasem serwuję ją z aronią w gęstym soku, czasem z kakao, albo z masłem orzechowym. I wcale się nam nie nudzi, w końcu zawsze można szaleć przy drugim śniadaniu. Jednak niedziela rządzi się innymi prawami, musi być leniwa i wtedy jeśli jemy w domu, zazwyczaj serwuję coś innego.

Dzisiaj padło na omlet francuski. Z omletami to jest tak, że lubię je pod każdą postacią, zarówno puszysty grzybek z masłem orzechowym i bananem, pieczoną wersję w formie mini suflecików, cienkie frittaty wypełnione masą składników. Ale chyba w tym pojedynku wygrywa jednak klasyczny omlet francuski, delikatny, a przy tym rumiany z wytrawnym farszem. Najchętniej smażę go z musztardą, pomidorem i dobieram jeszcze jakiś składnik, dziś doszły do tego kapary i tarty cheddar, ale równie dobrze to może być szynka, feta lub cebula posiekana w piórka. Uwierzcie mi na słowo, wasze kubki smakowe oszaleją i poczujecie piąty smak umami.



Omlet francuski z pomidorem, musztardą, kaparami i cheddarem
  • 3 jajka
  • 1/2 łyżeczki masła klarowanego
  • sól, pieprz
  • Nadzienie:
  • pomidor
  • łyżka kaparów
  • łyżeczka musztardy
  • 3 łyżki tartego sera (u mnie cheddar)
  1. Jajka rozbijamy do miseczki, przyprawiamy solą, pieprzem, roztrzepujemy delikatnie widelcem. 
  2. Na patelni rozgrzewamy masło klarowane, wlewamy masę jajeczną i smażymy niecałą minutę.
  3. Brzegiem widelca zbieramy ściętą masę z brzegów ku środkowi. Omlet smażymy mniej więcej minutę, po czym częściowo go zawijamy z jednej z strony. Środek smarujemy musztardą, wykładamy plasterki pomidora (bez miąższu), kapary i posypujemy cheddarem. 
  4. Smażymy 30 sekund po czym go składamy z drugiej strony. Omlet przekładamy na talerz, nacinamy go przez całą długość, aby wyeksponować nadzienie i szybko serwujemy.
 Tosia

wtorek, 23 sierpnia 2016

Sezon na pomidory: Pomidorowe podpłomyki


Jestem wyjątkowo mączną dziewczyną, gluten to mój wieloletni przyjaciel, razem pieczemy chleby, smażymy naleśniki, kręcimy ciasta, smażymy pączki i zagniatamy kluchy. Ah, prawie bym zapomniała o pizzy, nie ma dobrej pizzy bez glutenu. A czy da się zrobić pizzę bez drożdży? Znalazłam na to sposób, gdy mam mało czasu w kuchni.

Upodobałam sobie wszelkiego rodzaju podpłomyki. Robi się je naprawdę szybko, ciasto przypomina to na pierogi. Można je także czymś pokolorować, tak jak ja dziś passatą pomidorową i przyprawami. Podpłomyki robiłam już w wersji pszennej, orkiszowej, żytniej, piwnej, a nawet owsianej. Zazwyczaj wrzucam je na rozgrzaną żeliwną patelnię, a gdy nabiorą rumieńców, traktuję je trochę jak tortille lub tego typu placki i zawijam z ulubionymi składnikami. Zimą wykorzystałam do tego brukselkę i masło orzechowe.

Dziś jednak postanowiłam podpłomyki upiec. Miałam w koszyku wielobarwne pomidory, które dostałam na rynku w Sopocie od pana Krzysia (z ulubionego stoiska Śliwki). A ponieważ moją inspiracją była pizza dla leniwych, musiałam zrobić szybko jakąś bazę, czyli sos. Zmiksowałam musztardę francuską z miodem, sosem sojowym, orzechami ziemnymi, kolendrą i kminem rzymskim. Sos przykryłam pięknymi pomidorami, posypałam piórkami cebuli, wiórkami cheddaru oraz chrupiącymi orzeszkami. Wstawiłam do pieca i była to naprawdę szybka akcja, bo po 25 minutach od wejścia do kuchni miałam już gotowe mini pizze :)



Pomidorowe podpłomyki/ 4 sztuki
Ciasto:
  • 250 g mąki orkiszowej jasnej typ 700 lub pszennej typ 650
  • 2 łyżki topionego masła lub oliwy
  • 150 ml letniej wody
  • 2-3 łyżki passaty pomidorowej lub koncentratu
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki ostrej papryki
  • łyżeczka soli
  • Sos:
  • 3 łyżki musztardy francuskiej
  • 2 łyżki miodu
  • 30  orzechów ziemnych
  • łyżeczka sosu sojowego
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 1/2 łyżeczki ziaren kolendry
  • szczypta kminu rzymskiego
  • sól, pieprz
  • Wierzch:
  • 4 kolorowe pomidory
  • kilka plastrów sera cheddar
  • 1/2 małej cebuli
  • orzeszki ziemne
  • posiekana natka pietruszki
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy sól, passatę, przyprawy, masło i letnią wodę. Wyrabiamy krótko całość jedynie do połączenia składników i osiągnięcia elastycznej kuli z ciasta.
  2. Przekładamy ją na oprószony mąką blat. Dzielimy na 4 części i każdą z nich delikatnie rozciągamy lub wałkujemy na dowolny kształt. Podpłomyki układamy na blasze wyłożonej pergaminem.
  3. Musztardę miksujemy z miodem, orzechami, sosem sojowym, posiekanym czosnkiem, chilli i przyprawami.
  4. Podpłomyki smarujemy sosem, dekorujemy plastrami pomidorów, piórkami cebuli, plasterkami sera i orzechami. Wkładamy na blasze do rozgrzanego piekarnika, pieczemy w 220 stopniach przez 15 minut.
  5. Upieczone podpłomyki serwujemy na ciepło posypane posiekaną natką pietruszki.
Tosia

niedziela, 31 lipca 2016

Śniadanie do łóżka #218: Pieczone jajka sadzone z cukinią, pomidorami i fetą



Spontaniczność jest w życiu potrzebna, ale zdecydowanie ważniejsze jest odnalezienie swojego rytmu i złotego środka. Oczywiście to się tyczy także kwestii jedzenia.

Od jakiegoś czasu udało mi się wpaść w przyjemny tryb udanych poranków, dzięki którym lepiej się czuję, lepiej funkcjonuję, a być może wpływają pozytywnie także na resztę dnia. Dzień zaczynam od gorącej wody z siemieniem lnianym i sokiem z cytryny. Później zjadam małą porcję owsianki, którą gotuje nam Paweł. Następnie mogę zacząć pracować lub iść na trening. Po godzinie lub dwóch zjadam drugie śniadanie, które zazwyczaj składa się z jajek. Tutaj oczywiście znajdzie się miejsce na drobną spontaniczność, bo przecież z jajek można wyczarować naprawdę wiele i chętnie w tym temacie eksperymentuję. Ah, zapomniałam dodać, że piszę ciągle o pierwszych 5 dni tygodnia, weekendy są zazwyczaj u mnie przesadnie wyluzowane i wywrócone do góry nogami. Dlatego dzisiejsze śniadanie do łóżka przygotowałam tak naprawdę pod wieczór, co możecie zobaczyć na snapie (@tochabrocha).

Wróćmy jednak do jaj, bo dziś akurat dostaliśmy od rodziców Pawła koszyk wiejskich jajek. Jakiś czas temu odkryłam sadzone na wodzie i kiedyś na pewno przygotuję taki przepis na blogu. Dzisiaj jednak postawiłam na wersję pieczoną. Chwyciłam za swoją ulubioną formę żaroodporną, która niestety ma pewną wadę - jest trochę za duża. Chciałam do niej wbić jajka i zapiec, ale musiałam czymś wypełnić miejsce. Na szczęście mamy lato i wspaniałe produkty sezonowe. W zapiekance wylądowały pomidory lima, cukinia, feta (polecam prawdziwą, a nie kostkę "fetopodobną") i świeżo ścięte z kolby ziarenka kukurydzy.

Po upieczeniu serwowałam je z orzeźwiającym jogurtem z chilli i dymką, w końcu mamy lato, więc musi być lekko. Możecie także przemycić tutaj czosnek lub posypać czymś chrupiącym np. prażonym słonecznikiem.




Pieczone jajka sadzone z cukinią, pomidorami i fetą/ duża żaroodporna forma
  • 6 jajek
  • 3 pomidory (u mnie "lima)
  • 1/2 cukinii
  • 50 g fety
  • 1/2 kolby kukurydzy
  • sól, pieprz
  • łyżka oliwy z chilli
  • Jogurt:
  • 5 łyżek jogortu naturalnego
  • 2 łyżki posiekanego szczypiorku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • sól, pieprz
  1. Formę skrapiamy oliwą. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
  2. Cukinię i pomidory kroimy w plastry i przekładamy na przemian tworząc "ramkę" formy.
  3. Na środek wbijamy jajka i przyprawiamy je do smaku  solą i  pieprzem.
  4. Kolbę kukurydzy stawiamy pionowo i ścinamy ziarenka. 
  5. Wierzch pomidorów i cukinii dekorujemy kostkami pokrojonej fety i ziarenkami kukurydzy. Skrapiamy oliwą. 
  6. Formę wstawiamy do piekarnika i pieczemy aż jajka się odpowiednio zetną przez 12-15 minut w 180 stopniach.
  7. W tym czasie jogurt łączymy z pozostałymi składnikami.
  8. Danie podajemy na ciepło z jogurtem.
Tosia

wtorek, 26 lipca 2016

Sezon na pomidory: Gazpacho z brzoskwiniami



Są takie dni, że wszystko idzie tak jak powinno. Twój syn akurat postanawia uciąć sobie długą drzemkę, gdy ty musisz popracować, a przez okno wlatuje przyjemna, chłodząca bryza. Ale wiecie co? Głęboko wierzę w równowagę w przyrodzie, więc czasem musi zdarzać się dzień zupełnie odwrotny. I taki jest właśnie dzisiejszy dzień.

Tysiące rzeczy do ogarnięcia, niezwykle aktywny syn i okrutny upał, który nie daje szans na chwilę odświeżenia. Zgrzana wracam z rynku z ciężkimi siatami, rzucam rzeczy gdzie popadnie, a gdy po paru godzinach wreszcie zabieram się za odświeżające gazpacho, kuchnia wygląda jak po przejściu tornado. No ale szklankę widzę jednak w połowie pełną, albo właściwie miskę. Bo mam moje wymarzone, pierwsze w tym roku gazpacho, które przypomina mi gorące dni spędzone w Hiszpanii.

Kocham połączenie gazpacho z owocami. Trzy lata temu (sic!) stworzyłam przepis na gazpacho truskawkowe, a jeszcze wcześniej (nie mogę uwierzyć, że tak długo prowadzimy tego bloga) klasyczną wersję z dodatkiem owoców na wierzchu. To prawdziwe smaki lata.

Wiem, że to może nieco kontrowersyjne połączenie smaków, ale spróbujcie i się zakochajcie. Już zawsze w klasycznej wersji będzie wam brakowało tej słodkiej, owocowej nuty. A dzisiaj z brzoskwiniami. Bo w końcu same się proszą pojawiając się na straganach w sezonie pomidorowym.

Gazpacho z brzoskwiniami (4 porcje)

- 3 średnie pomidory
- 2 brzoskwinie
- 1 mała cebula
- 1 mała czerwona papryka
- 1 ogórek gruntowy
- sól
- pieprz
- pół łyżeczki pieprzu cayenne
- pół cytryny

do podania
(po kawałku)
- cebula
- brzoskwinia
- ogórek
- papryka

  1. Ogórka obierz ze skórki. Brzoskwinie pozbaw pestki
  2. Wszystkie warzywa (i brzoskwinie) wrzuć do blendera i zmiksuj na gładką masę. Dopraw solą, pieprzem, pieprzem cayenne i cytryną.
  3. Poszatkuj po małym kawałku cebuli, brzoskwini, ogórka i papryki i wymieszaj. 
  4. Schłodź gazpacho przez kilka godzin w lodówce. Przed podaniem sprawdź jeszcze słoność i posyp poszatkowanymi składnikami.  

Śliwka

środa, 16 marca 2016

Kapuśniak spalający tłuszcz


Od jakiegoś czasu obiecywałam wam na snapie (nick: sliwkamarta, zachęcam do obserwowania, codziennie przedstawiam tam wam mój dietetyczny jadłospis) mój detoksowy kapuśniak. Na co dzień staram się w mojej diecie kierować wskazówkami z książki "Dieta szczęścia" Marion Grillparzer i choć nie stosuję się do niej w 100%, pewne zwyczaje na stałe wprowadziłam do mojej codziennej diety.

Nie wchodząc zbyt głęboko w szczegóły, dieta powinna rozpocząć się od 3 dniowego detoksu. Na tym detoksie jedynym posiłkiem jaki jemy jest zupa. Wydaje się to hardkorowe? Trochę tak, ale pocieszające jest to, że porcję zupy możesz zjeść jak tylko poczujesz głód, nie ma ograniczeń ile porcji możesz zjeść danego dnia. Zupy bowiem składają się ze składników, które w książce określone są jako "spalacze tłuszczu". Dzięki temu detoksowi twój organizm oczyści się z toksyn i odzwyczai od słodkiego smaku. Zaopatrzysz też ciało w niezbędne składniki odżywcze, których czasem nie dostarczasz mu w pełni. Koniecznie należy pamiętać również, aby poza zupą pić co najmniej 1 szklankę wody co godzinę. Autorka książki zapewnia, że jeśli będziesz się trzymać tych zasad, zrzucisz pierwsze 2 kilo, które pomogą ci rozpędzić się na dalszym etapie diety.

Niestety detoks, jak to detoks, ma swoje skutki uboczne. Będziesz silnie odczuwać zmęczenie i ogarnie cię raczej zły nastrój. I tego właśnie doświadczyłam ja, pozbywając się nie tylko toksyn, ale również ochoty na powtórzenie detoksu kiedykolwiek.



Wiem, że powinnam zagryźć zęby i powiedzieć sobie, że to dla mnie dobre, ale prawda jest taka, że zrobiłam detoks na zupełnie nie takim etapie jak powinnam. Zaczęliśmy dietę pomijając go, udało nam się sporo schudnąć naprawdę zdrowo się odżywiając i nagle wpadliśmy na pomysł, że do etapu detoksu wrócimy, żeby podbić nasze wyniki. Miałam wrażenie, że organizm był w szoku, ze zdrowego odżywiania nagle wpadł na niepotrzebną mu głodówkę, byłam przez to w naprawdę złym nastroju, nabrałam wody i naprawdę go przeklinałam. Wszystko dlatego, że od detoksu naprawdę trzeba było zacząć, a nie przerywać nim dobrą, dietetyczną passę.

To wszystko nie zmienia faktu, że ten kapuśniak (w książce na detoksie możesz jeść jeszcze kilka innych warzywnych zup, kapuśniak to tylko jedna z opcji) to naprawdę fajna rzecz i naprawdę pełna cennych "spalaczy tłuszczu". Jeśli nie chcecie bawić się w detoksy, można po prostu zastąpić nim jakiś posiłek (ja zastępuje obiad robiąc wersję mięsną) lub potraktować go jako dodatek do posiłku. Dodatkowe plusy? Jest naprawdę cholernie pyszny.

Do mojej wersji dodaję jeszcze nie przewidzianą w przepisie kapustę kiszoną. Sprawdzi się świetnie i doda zupie niesamowitego smaku. Koniecznie wybierzcie mocno ukiszoną kapustę (niech aż wykręca buzię), ale pamiętajcie też, żeby nie dać się oszukać "kwaszoną" wersją, gdyż zwykle dodawana jest do niej spora porcja octu udająca faktyczną kiszonkę.

Kapuśniak spalający tłuszcz (wersja detoks)

- 1,5 litra bulionu warzywnego*
- 500 g białej kapusty
- 500 g kapusty kiszonej
- 3 łodygi selera naciowego
- 1/4 papryki czerwonej
- 1/4 papryki żółtej
- 2 bulwy kopru włoskiego
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
-  puszka krojonych pomidorów
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego
- sól/pieprz
- 1 łyżka oliwy
- tabasco lub inna ostra przyprawa (np, pieprz cayenne)
- ewentualnie: pesto bazyliowe

  1. Kapusty, seler, paprykę i koper umyj i pokrój w piórka. Cebulę i czosnek pokrój w drobną kostkę. 
  2. W garnku rozgrzej bulion. 
  3. W innym, dużym garnku rozgrzej oliwę, podsmaż warzywa przez 3 minuty i zalej gorącym bulionem. Dodaj puszkę pomidorów i koncentrat. Doprowadź do wrzenia i gotuj ok. 20 minut. Po upływie tego czasu sprawdź czy zupie potrzeba soli, mocno dopieprz i dodaj tabasco lub inną ostrą przyprawę wedle uznania.
  4. Wlej zupę do talerza i jeśli masz ochotę dodaj jeszcze bazyliowe pesto.  

* zagotuj włoszczyznę (4 marchewki, 2 pietruszki, 1 por, pęczek natki pietruszki, cebulę), kilka ząbków czosnku, 2 liście laurowe, łyżkę ziaren pieprzu, łyżkę ziela angielskiego i 3 łyżeczki soli) i gotuj ok. 30-45 minut. Odcedź przez sitko zostawiając sam bulion bez dodatków

Kapuśniak z mięsem 

- bulion warzywny z wersji detoks + jedna podwójna pierś z kurczaka
- reszta składników z wersji detoks

  1. Ta wersja różni się jedynie przygotowaniem bulionu, do którego od początku dodajemy pierś z kurczaka. Wyjmujemy ją po 30 minutach i zostawiamy na później. 
  2. Po przygotowaniu zupy, kurczaka palcami rozrywamy i dodajemy bezpośrednio do zupy. 
Śliwka



czwartek, 10 grudnia 2015

Ryba po grecku


W moim domu rodzinnym, w okolicy świąt, zawsze gdzieś plącze się w lodówce zamówiona na tę okazję ryba po grecku. Rzadko która jednak smakuje tak, jak powinna smakować. Zanim w ogóle spróbuję, już uzbrajam się w cytrynę, dodatkową porcję koncentratu pomidorowego, pieprz, tabasco i sól. Nie mogę cieszyć się moją rybą zanim jej porządnie, po swojemu nie doprawię.

Muszę się wam przyznać, że oprócz numerów z doprawianiem, nigdy ryby po grecku nie zrobiłam od początku do końca sama. Nie wiem co mnie powstrzymywało, może łatwy dostęp do tej "domowej"? Nie mniej jednak melduję, że dzisiaj nadrobiłam zaległości i ta właśnie ryba zdecydowanie częściej będzie gościć na moim stole, niż tylko od święta.



Po dorsza wybrałam się tym razem nie na ryneczek, ale do delikatesów rybnych Gadus. Ryba była naprawdę pyszna i jędrna. Idealnie pasowała do tego co miałam z niej zrobić. Bo w rybie po grecku równie ważne jak sam sos jest dobra panierka. A jak wiadomo jest wtedy duże ryzyko, że ryba się rozleci przy smażeniu. Ale nie tym razem! Stworzyłam wersję idealną dla mnie, z mocno wyczuwalną cytryną i bardzo pomidorową. Dodałam też coś mało tradycyjnego- imbir i cynamon. No i ta panierka odklejająca się od ryby razem z sosem... bajka!:)

Ryba po grecku (ok. 8-10 porcji)

- 1 kg filetów z dorsza (ok. 8-10 filetów)
- 5 łyżek mąki
- 3 jajka
- 10 łyżek bułki tartej
- sól, pieprz
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki oleju
- sok z połowy cytryny

- 3 marchewki
- 1 pietruszka
- 4 liście laurowe
- 1 duża cebula
- 3-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
- 3 łyżki koncentratu pomidorowego
- 1 łyżka suszonego oregano
- 1 łyżka mielonej słodkiej papryki
- pół łyżeczki cynamonu
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżka sosu sojowego
- 1 łyżka masła
- sok z połowy cytryny
- tabasco
- sól, pieprz

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  2. Zetrzyj marchewkę i pietruszkę na grubej tarce. W garnku zagotuj wodę 1 łyżką soli i liśćmi laurowymi. Gotuj ok. 25 minut, a następnie odcedź na sitku i odstaw na później. 
  3. Cebulę pokrój w piórka, rozgrzej na patelni 1 łyżkę masła i zacznij smażyć. Smaż aż się zeszkli a następnie dodaj ugotowaną marchewkę z pietruszką, zetrzyj świeży imbir na tarce, dodaj koncentrat pomidorowy, oregano, słodką paprykę, cynamon, miód, sos sojowy, sok z cytryny i tabasco. Dopraw solą i pieprzem do smaku i smaż jeszcze kilka minut. 
  4. Przygotuj 3 miski. Do jednej nasyp mąkę, do drugiej bułkę tartą w do trzeciej wbij jajka i roztrzep widelcem. 
  5. Posól i popieprz filety z dwóch stron i po kolej zamaczaj z dwóch stron w mące, jajku, a następnie w bułce. 
  6. Na patelni rozgrzej łyżkę masła i oleju. Układaj obtoczone filety na patelni i smaż aż panierka nabierze złocistego koloru. Ryby jeszcze nie dojdą do końca w środku, ale będą się jeszcze piec w piekarniku, więc się tym nie martw. 
  7. Zrób drugą partię filetów, znowu rozgrzej masło i olej i usmaż z dwóch stron. 
  8. Usmażone filety ułóż w naczyniu żaroodpornym i zalej sokiem z połowy cytryny. Nałóż sos na filety i wsadź do piekarnika na 15 minut. 
  9. Wyjmij z piekarnika, możesz jeść na ciepło lub zimno. Najlepiej będą smakować po jednym dniu, jak trochę przejdą smakiem. 
Śliwka


poniedziałek, 7 grudnia 2015

Świąteczny ketchup żurawinowy


Nie mogę uwierzyć, że już zbliżają się święta. Czas leci w tempie ekspresowym, dopiero co cieszyłam się pełnym kwiatów balkonem, a tu już nadszedł czas dekoracji choinkowych.

To bez wątpienia będą Święta wyjątkowe, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że najlepsze w moim życiu. Po raz pierwszy pod choinką znajdziemy nie tylko prezenty, ale też naszego małego syna. Aż łzy wzruszenia stają mi w oczach, bo żaden prezent nigdy nie był i nie będzie tak cudowny jak ten, który otrzymaliśmy już latem. .

Celowo nie uzewnętrzniam się tutaj często na temat uroków macierzyństwa. Po prostu jest to tak niesamowite, że każde słowa, które próbuję wyklepać na klawiaturze wydają mi się płytkie i nie oddające aktualnego stanu rzeczy. Więc może po prostu opowiem wam o tym żurawinowym ketchupie.

Kilka dni temu udało mi się dopaść ostatnią porcję smakujących jeszcze nienajgorzej pomidorów. Idąc z pełną siatą natknęłam się na pana sprzedającego żurawinę, szybko połączyłam fakty, a następnie smaki. Wyszło coś ciekawego, lekko korzennego, imbirowego i mocno kwaskowatego mimo sporej porcji cukru. Idealnie sprawdzi się do pieczonego świątecznego mięsa, ale też na wytrawnej kanapce.


Świąteczny ketchup żurawinowy

- 500 g świeżej żurawiny
- 750 g pomidorów
- 100 g trzcinowego cukru
- 2 łyżeczki przyprawy korzennej
- 3 cm świeżego imbiru
- 2 łyżki miodu

  1. Do garnka wrzuć żurawinę i zasyp ją trzcinowym cukrem. Podgrzewaj przez ok. 10 minut aż puści sok. 
  2. Poszatkuj pomidory i dodaj do żurawiny. Obierz imbir ze skórki i zetrzyj do garnka. Dodaj też przyprawę korzenną. 
  3. Gotuj na małym ogniu ok. 1,5 godziny aż sos przestanie być wodnisty i nabierze gęstości. 
  4. Na końcu dodaj miód i dobrze wymieszaj. 
  5. Gorący ketchup przełóż do słoiczków, zamknij i obróć do góry nogami aż sos ostygnie. Powinny tym sposobem zawekować się bez dodatkowej pomocy. 
Śliwka




czwartek, 24 września 2015

Obiady czwartkowe #18: Kurczak w sosie słodko-kwaśnym z ananasem i cynamonem


 To nie tak miało być! Dzisiaj na "burczy" miały debiutować pierogi z kaszanką, masłem jabłkowym i sałatką miętową, niestety zabrakło mi czasu. Danie na pewno jeszcze przygotuję, może za 2 tygodnie, bo za tydzień czwartkowy dyżur Śliwki :)

Nic jednak straconego, na blogu nie będzie pustki, ponieważ dwa dni temu sfotografowałam w razie czego swój szybki obiad. Chętnie podzielę się przepisem, ponieważ jest niczego sobie!

Wstyd się przyznać, ale kurczak w sosie słodko-kwaśnym to jedno z moich ulubionych dań, mniej więcej sprzed 10-15 lat. Właściwie to nic wstydliwego, to niezwykle smaczne danie, ale w tamtych czasach przygotowywałam je zazwyczaj ze słoika, czyli korzystałam z gotowego sosu. Korzystanie z tego typu gotowców to zdecydowanie siara, bo o wiele smaczniej i zdrowiej można je przygotować samodzielnie. Na szczęście z czasem gdy pięłam się w nabywaniu nowych umiejętności kulinarnych, zaczęłam go robić sama i to szybko zrozumiałam :)

Do dania podchodzę z lekkim sentymentem i od czasu do czasu nabieram ochoty na słodko-kwaśne smaczki. Kiedyś wykorzystywałam do tego ananasa z puszki, a cały sos zagęszczałam zupełnie niepotrzebnie mąką ziemniaczaną (przepis z 2011 roku). Teraz już nie robię takich rzeczy, sięgam po świeży owoc i eksperymentuję ze smakiem np. dodając do dania jeszcze szczyptę cynamonu. Wyszło super! Kurczaka serwowałam z podpłomykami na zakwasie, ale śmiało można do tego wykorzystać ryż/makaron ryżowy lub tortille.

Ps. Tak, będę monotematyczna i ostatni raz przypomnę o głosowaniu, które trwa do północy. Będę wdzięczna jeśli ten ostatni raz kliknięcie tutaj i na mnie zagłosujecie. Z góry dziękuję :)

Kurczak w sosie słodko-kwaśnym z ananasem i cynamonem/  (3-4 porcje)
  • 3 pojedyncze piersi kurczaka
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • 2 cm korzenia imbiru
  • 1/2 papryczki chilli
  • papryka
  • marchewka
  • 1/3 świeżego ananasa
  • puszka pomidorów
  • 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
  • pomidor (opcjonalnie)
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • łyżeczka sosu ostrygowego
  • łyżeczka sosu rybnego
  • 2 łyżki octu ryżowego lub sok z limonki lub sok z 1/2 cytryny
  • 2 łyżki miodu
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • łyżeczka ostrej papryki
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • sól, pieprz
  • mięta, kolendra
  • podpłomyki/ryż/makaron ryżowy
  • 2-3 łyżki oleju roślinnego
  1.  W woku rozgrzewamy łyżkę oleju. Wrzucamy posiekaną w piórka cebulę, przeciśnięty przez praskę czosnek, posiekany imbir i chilli. Chwilę smażymy.
  2. Dodajemy posiekaną w kostkę paprykę oraz pokrojoną w pół-plastry marchewkę. Smażymy kolejne 3 minuty, po czym wrzucamy pokrojonego w kostkę ananasa oraz pomidora (opcjonalnie).
  3. W tym czasie mięso myjemy, osuszamy, oczyszczamy z błonek i kroimy w kostkę.
  4. Po ok. 2 minutach odgarniamy na bok warzywa i owoce, dodajemy dodatkową łyżkę oleju i wrzucamy mięso. Przyprawiamy solą, pieprzem, ostrą i słodką papryką, cynamonem. Podsmażamy chwilę.
  5. Następnie dodajemy sos sojowy, sos ostrygowy, sos rybny, ocet ryżowy i miód. Krótko karmelizujemy.
  6. Dodajemy puszkę pomidorów z koncentratem pomidorowym, zmniejszamy ogień i całość dusimy jeszcze ok. 7 minut.
  7. Na koniec próbujemy dania i w razie potrzeby przyprawiamy solą, ostrą papryką, octem ryżowym lub miodem. Podajemy z podpłomykami/ryżem/makaronem ryżowym.
Tosia

czwartek, 13 sierpnia 2015

Obiady czwartkowe #13: Leczo z wołowiną


Wiem, że wśród czytelników burczymiwbrzuchu są miłośnicy kiepskich żartów, dlatego zacznę jak Karol Strasburger w Familiadzie :)
- Co robią lekarze w kuchni?
-Leczo!

Tym suchym akcentem przedstawiam dzisiejszą propozycję obiadową. Sierpień to idealny czas na przygotowywanie dań "leczopodobnych", czyli jednogarnkowych, wykorzystujących sezonowe produkty. Można w nich przemycić wiele wspaniałych warzyw, a także mięso, przez co danie stanie się bardziej "konkretne". Ja wybrałam do tego mieloną wołowinę, ale zapewniam, że w dobrze skomponowanej wersji wegetariańskiej niczego również nie będzie brakowało.

Oprócz wołowiny, w moim leczo znalazły się pachnące pomidory, kolorowe papryki, cukinia, bakłażan, pieczarki i fasolka szparagowa. Tak naprawdę można tam wrzucić większość warzyw, nie trzeba się aż tak inspirować oryginalnym leczo. Lubię też wersję z chorizo lub kukurydzą, ostatecznie ważne, aby było sezonowo.

Wychodzę z założenia, że na podstawie leczo i tego typu warzywnych gulaszy łatwo jest ocenić podniebienie kucharza, bo odpowiednie doprawienie takich dań to najważniejsza sprawa! Dlatego pamiętajcie o balansie smaków i próbowaniu leczo w trakcie gotowania.

Danie podałam z kukurydzianymi podpłomykami, ale równie dobrze sprawdzi się tu po prostu bagietka :)

Leczo z wołowiną / (4 porcje)
  • 500 g mielonej wołowiny
  • cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • 1/2 papryczki chilli
  • 2 duże papryki lub 3 małe
  • 3 pomidory
  • pół cukinii
  • pół bakłażana
  • 5 pieczarek
  • garść zielonej fasolki szparagowej
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • puszka pomidorów
  • 1/2 puszki wody
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • łyżka miodu lub cukru
  • łyżeczka wędzonej papryki
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • łyżeczka ostrej papryki
  • sól, pieprz
  • koperek
  • kilka łyżek oleju roślinnego
 
  1.  Cukinię kroimy w półplastry, bakłażana w kostkę, posypujemy łyżeczką soli i zostawiamy na 10 minut na sicie, następnie odsączamy z soku przy pomocy ręcznika papierowego.
  2. Cebulę kroimy w piórka, chilli drobno siekamy. Wok lub głęboką patelnię rozgrzewamy z łyżka oleju i wrzucamy składniki.
  3. Po minucie smażenia na dużym ogniu dodajemy pokrojone w plastry pieczarki oraz obraną i pokrojona na mniejsze części fasolkę szparagową. Całość smażymy ok. 3 minuty.
  4. Następnie dodajemy 1-2 łyżki oleju i dodajemy cukinię z bakłażanem. Podsmażamy kolejne 3 minuty.
  5. Wrzucamy pokrojone w kostkę papryki, dodajemy słodką, ostrą i wędzoną paprykę w proszku, sól, pieprz. Składniki dokładnie mieszamy i smażymy przez kolejne 3 minuty.
  6. Dodajemy pokrojone w kostkę pomidory i smażymy 2-3 minuty.
  7. W tym czasie na drugiej patelni podsmażamy na łyżce oleju mieloną wołowinę. Przyprawiamy ją solą i pieprzem i smażymy krótko, aż zmieni kolor.
  8. Do warzyw dodajemy podsmażone mięso, zawartość puszki z pomidorami oraz koncentrat. Wlewamy wodę do połowy wysokości pustej puszki i dolewamy do warzyw. Dodajemy również 3 przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku, ocet balsamiczny i miód.
  9. Zmniejszamy ogień i całość dusimy 10-15 minut, aż sos zgęstnieje.
  10. Leczo podajemy posypane koperkiem z podpłomykami/bagietką/ryżem/makaronem.
Tosia

czwartek, 6 sierpnia 2015

Obiady czwartkowe #12: Pizza z grilla



Dzisiaj w ciągu dnia zupełnie zmieniły mi się plany, dlatego wolne popołudnie postanowiłam przeznaczyć na grillowanie. Staram się korzystać z pięknej pogody ile się da, także w temacie posiłków na świeżym powietrzu.

Polacy uwielbiają grillować swoje kiełbasy na balkonach i nachalnymi zapachami przenikać do mieszkań sąsiadów. Być może robiłabym podobnie bez większych wyrzutów sumienia, gdybym miała balkon. Dlatego swojego grilla trzymam na tarasie u kolegi, tym sposobem latem wędzimy kilka kroków od Monciaka, złośliwie kusząc zapachami przechodzących bocznymi uliczkami turystów.

Rzuciłam hasło pizza z grilla i już kilka chwil później przygotowywałam drożdżowe ciasto. Do wyrośnięcia potrzebna mu zaledwie godzina, ale czasem robię w ten sposób, że wyrobione ciasto wkładam do lodówki, dzięki temu opóźniam proces wyrastania. A ciasto wystarczy wyjąć jakieś 30 minut przed włożeniem do piekarnika/ położeniem na ruszt.

Z podanych poniżej proporcji wychodzą mniej więcej 3 małe pizze, chociaż małe to mylące słowo, bo są dosyć sycące.


Pierwszą z nich przygotowałam inspirując się sałatką caprese - na spodzie pojawiło się pesto z suszonych pomidorów, pomidorki koktajlowe, mini mozzarella i bazylia. Całość skropiona oliwą smakową nie potrzebowała już wiele do szczęścia.

Druga pizza to cztery sery, chociaż tak naprawdę 3 + mascarpone. Serowy posmak przełamuje kwaskowata porzeczka, a całość dopełniają jeszcze listki lekko gorzkawej rukoli.

Ostatnią pizzę nazwałam ciężarówką, bo załadowałam ją do pełna. Na szczęście ciasto uniosło wszystkie składniki, a były na niej pomidorki koktajlowe, grillowane pieczarki, papryczki pepperoni, szynka parmeńska, pesto z suszonych pomidorów, kulki mozzarelli i parmezan.

Poniżej wskazówki jak przygotować podstawową pizzę z grilla, ponieważ dodatki to oczywiście kwestia gustu lub tego co mamy pod ręką :)





Pizza z grilla/ (3 szt.)
Ciasto:
  • 600 g mąki pszennej typ 550
  • 3 płaskie łyżeczki suszonych drożdży instant
  • 400 ml letniej wody
  • 2 łyżki oliwy
  • 1,5 łyżeczki soli
 Pizza Caprese:
  • pesto z suszonych pomidorów
  • pomidorki koktajlowe
  • kulki mini mozzarelli
  • bazylia
  • oliwa z chilli
 Pizza cztery sery:
  • mascarpone
  • mozzarella
  • parmezan
  • ser pleśniowy
  • porzeczka
  • rukola
  • oliwa z chilli
Ciężarówka:
  • pesto z suszonych pomidorów
  • szynka parmeńska
  • pomidorki koktajlowe
  • grillowane pieczarki
  • papryczki pepperoni
  • parmezan
  • mozzarella mini kulki
  • bazylia
 Ciasto:
  1.  Mąkę łączymy z drożdżami i solą. Wlewamy oliwę na przemian z letnią wodą i wyrabiamy ciasto ręką lub mikserem przez ok. 5 minut. Po tym czasie osiągniemy formę elastycznej kuli, zostawiamy ją w misie, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 1-1,5 h w ciepłym miejscu
  2. Jeśli planujemy grillować później, wkładamy ciasto do lodówki i spowalniamy proces wyrastania ciasta. Ok. 30 minut przed grillowaniem wyjmujemy ciasto i doprowadzamy do temperatury pokojowej.
  3. Wyrośnięte ciasto delikatnie oprószamy mąką i dzielimy na dwie lub trzy części. Każdą z nich ostrożnie rozciągamy na okrągły placek, a w razie potrzeby rozwałkowujemy przy pomocy wałka.
Grillowanie:
  1. Rozgrzewamy grilla i czekamy, aż się zmniejszy płomień i zostanie tylko żar (inaczej pizza się szybko spali).
  2. Tak przygotowane ciasto kładziemy na rozgrzanym ruszcie i grillujemy ok. 3-4 minuty. 
  3. Następnie odwracamy na drugą stronę, smarujemy sosem, wykładamy składnikami i przykrywamy. Grillujemy jeszcze 3-6 minut, aż ser się rozpuści.
Pizza Caprese:
  1. Podpieczony spód pizzy smarujemy 2 łyżkami pesto, wykładamy połówki pomidorków koktajlowych i kuleczki mozzarelli. Posypujemy tartym parmezanem. 
  2. Grillujemy do roztopienia sera, następnie dekorujemy listkami bazylii i skrapiamy oliwą.
 Pizza cztery sery:
  1. Podpieczony spód pizzy skrapiamy odrobiną oliwy z chilli i smarujemy łyżką mascarpone.
  2. Wykładamy sery i obrane porzeczki. Grillujemy, aż się ser roztopi.
  3. Pizzę dekorujemy rukolą i świeżą porzeczką.
 Pizza ciężarówka:
  1. Podpieczony spód pizzy smarujemy 2 łyżkami pesto. Wykładamy połówki pomidorków koktajlowych, plastry szybki, plastry grillowanych pieczarek, papryczki pepperoni, kulki mozzarelli. Posypujemy tartym parmezanem i grillujemy, aż się ser roztopi.
  2. Pizzę dekorujemy listkami bazylii i skrapiamy oliwą z chilli.
 * Długość grillowania pizzy zależy od stanu rozpalenia grilla, warto kontrolować jej stan na bieżąco. Grilla można przykryć pokrywką, aby ser się lepiej rozpuścił. W razie potrzeby i warunków domowych, pizzę z grilla na ostatnie minuty można przełożyć na blachę i podpiec w piekarniku.

Tosia

niedziela, 26 lipca 2015

Śniadanie do łóżka #192: Bruschetta na cukinii



Często oglądając filmy i czytając książki skupiamy uwagę na głównych bohaterach. Zapominamy, że klimat każdej opowieści tworzą też postacie drugoplanowe. Podobnie dzieje się w kuchni, szczególnie latem.

Stragany uginają się od wielobarwnych owoców, próbujemy nacieszyć się ostatnimi truskawkami, zajadamy się jagodami i czereśniami. Wiele uwagi poświęcamy też "owoco-warzywom", czyli soczystym i pachnących latem pomidorom. A co z warzywami? To najlepszy czas cukinii, doceńmy ją!

W moje ręce trafiły cukiniowe granaty, czyli okrągłe kabaczki. Jakoś tak się przyjęło, że z cukinii można usmażyć placuszki, upiec keks zwany chlebkiem, albo udusić ją w leczo. Te okrągłe najchętniej się faszeruje, ale ja znalazłam dla nich zupełnie inne zastosowanie.

W ten wakacyjny czas, poranki często zaczynam od pomidorowej salsy. Kroję w przeróżny sposób pomidory, skrapiam oliwą z chilli, dodaję ocet balsamiczny, zioła i to co znajdę w kuchni np. ziarna słonecznika, czosnek, parmezan lub kozi ser. Tak przygotowane pomidory zjadam zazwyczaj przegryzając pieczywem lub na grzance tworząc coś w rodzaju bruschetty.

Ostatnio zdarzyło się tak, że rano zastałam pusty chlebak. Prowadzenie na co dzień drugiego bloga o wypieku chleba sprawia, że moja kuchnia zamienia się w małą piekarnię. Zazwyczaj pieczywo rozdaję wśród znajomych, bo piekę go więcej niż możemy zjeść we dwójkę. Czasem jednak po domowym pieczywie pozostają tylko okruchy, wtedy warto wykorzystać ten moment na przygotowanie kreatywnego śniadania.

I właśnie to pusty chlebak sprawił, że postanowiłam plastry okrągłej cukinii zamarynować i krótko upiec, aby stworzyły mi świetną, a przez przypadek jeszcze bezglutenową bazę pod salsę pomidorową :)



Bruschetta na cukinii
  • 2 okrągłe cukinie
  • 4 łyżki oliwy
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • 1/2 łyżeczki wędzonej papryki
  • ząbek czosnku
  • sól, pieprz
Salsa pomidorowa:
  • 4 pomidory 
  • 2 ząbki czosnku
  • posiekana papryczka chilli
  • świeża bazylia, świeża mięta
  • 3 łyżki ziaren słonecznika
  • 2 łyżki oliwy
  • łyżka octu balsamicznego
  • 3 łyżki sera typu feta
  • sól, pieprz 

Cukinia:
  1. Cukinie kroimy w średniej grubości plastry i kładziemy je na desce/tacy. Posypujemy odrobiną soli i zostawiamy na 10 minut, aby puściły sok. Następnie odsączamy z wody przy pomocy ręcznika papierowego. 
  2. W miseczce łączymy oliwę z octem balsamicznym, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, pieprzem i wędzoną papryką.
  3. Rozgrzewamy żeliwną patelnię (lub do grillowania). Plastry cukinii zanurzamy w marynacie i kładziemy na patelni.
  4. Smażymy po ok. 2-3 minuty z każdej strony, następnie przekładamy na blachę wyłożoną pergaminem i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika.
  5. Pieczemy przez 10 minut w 200 stopniach.
  6. Plastry cukinii podajemy z salsą pomidorową, fetą i miętą.
Salsa pomidorowa:
  1. Pomidory kroimy w kostkę, przekładamy do misy. Dodajemy porwane listki świeżej bazylii i mięty, przeciśnięty przez praskę czosnek, posiekane chilli, ziarna słonecznika, oliwę i ocet balsamiczny.
  2. Całość dokładnie mieszamy i przyprawiamy do smaku solą oraz pieprzem.
 Tosia

czwartek, 23 lipca 2015

Obiady czwartkowe #10: Spaghetti z hummusem i pomidorkami koktajlowymi


Po wyjściu ze szpitala wróciłam do zupełnie odmienionego mieszkania. Nie dość, że wprowadził się do niego mały (choć żarłoczny) dodatek, okazało się, że mój balkon zmienił się nie do poznania. Od pustej, smutnej przestrzeni z jeszcze smutniejszą popielniczką pamiętającą dawne imprezy do tryskającego kolorami, najlepszego miejsca na zjedzenie powolnego śniadania. Wszystko dzięki mojemu narzeczonemu, który przez kilka dni sam zaprojektował doniczki pełne hortensji i aksamitek. Byłam w szoku!

Kwiaty, choć piękne, nie ucieszyły mnie jednak tak bardzo jak dwie doniczki domowych pomidorków koktajlowych. Co prawda weszłam w ich posiadanie, gdy na gałązkach już wisiały małe, zielone sztuki, a nie wyhodowałam ich od początku, satysfakcja z ich zrywania była wielka. A smak? To czy naprawdę są tak pyszne jak mi się wydaje musiałoby zostać zmierzone przez kogoś obiektywnego, ja podchodzę do nich jak do moich małych dzieci.


Zawsze ciężko podjąć decyzję do czego użyć tak misternie hodowane skarby. Na pierwszy rzut poszła bruschetta, która jest piękną pochwałą pomidora. A ostatnie zbiory wykorzystałam do dzisiejszego, czwartkowego obiadu.

Z pewnością każdy z was zaznajomiony jest ze smakiem hummusu. Świetnie smakuje rozsmarowany po świeżej kromce chleba. Ale czy próbowaliście kiedyś użyć go jako sos do makaronu? Ja dzisiaj po raz pierwszy i jestem zachwycona. W towarzystwie pomidorków tworzą naprawdę udaną spółkę. I pyszny, pożywny obiad.

Spaghetti z hummusem i pomidorkami koktajlowymi (4 porcje)

- 300 g makaronu
- 1,5 łyżki soli (do wody)
- 1 łyżka oliwy (do wody)

Hummus: 
- 240 g odsączonej ciecierzycy z puszki (zachowujemy zalewę)
- 3 łyżki zalewy z ciecierzycy
- 3 łyżki tahini
- 1 ząbek czosnku
- sok z połowy cytryny
- 1 łyżka oleju sezamowego
- płaska łyżeczka kuminu
- sól

- 300 g pomidorków koktajlowych
- 2 łyżki oliwy

  1. Wrzuć składniki na hummus do blendera i zmiksuj na gładką masę. Dosól do smaku. Odstaw na później. 
  2. W dużym garnku wlej wodę na makaron. Dodaj 1,5 łyżki soli i 1 łyżkę oliwy. Gdy zagotuje się woda gotuj zgodnie z instrukcją na opakowaniu (ilość minut podana dla makaronu al dente). 
  3. Gdy makaron się gotuje, na dużej patelni rozgrzej oliwę na małym ogniu. Dodaj pomidorki koktajlowe i podsmaż kilka minut. 
  4. Gdy makaron się ugotuje, odcedź go na sitku i dodaj na patelnię z pomidorkami. Dodaj hummus na patelnię i wymieszaj dobrze z makaronem i pomidorkami. 
  5. Podawaj od razu.
Śliwka

środa, 17 czerwca 2015

Pieczony kalafior w sosie pomidorowym


Kilka dni temu dostałam "snapa" od kolegi, na którym pytał mnie jak ugotować kalafior.

Uwielbiam tę aplikację za to, że jest chwilowa, a kontakt za jej pośrednictwem jest szybki i spontaniczny. Ze Snapchata korzystam już od ponad roku, ale do tej pory tylko prywatnie. Ostatnio zaczęłam dodawać też zdjęcia i filmiki do mojej historii, więc jeśli korzystacie ze snapa to zapraszam na mój profil @tochabrocha.

Wracając do kalafiorowej historii - odesłałam odpowiedź z dokładnymi wskazówkami, a kilkanaście minut później widziałam, że zadowolony kolega konsumuje już kalafiora z bułką tartą, czosnkiem i koperkiem.

Uwielbiam jeść go w tak prostej formie, ale nawet najlepsze kombinacje potrafią się czasem znudzić. Niedawno odkryłam patent na "kuskus" z kalafiora (przepis), a dzisiaj wracając z warzywniaka stwierdziłam, że czas na kolejny kalafiorowy eksperyment.

Kalafiora od czasu do czasu podpiekam, przygotowuję marynatę, dzielę na części i po 20-30 minutach można zajadać się jego chrupiącymi różyczkami. Nigdy nie piekłam go jednak w całości i postanowiłam to sprawdzić, w końcu to mniej pracy w kuchni, bo pomijamy krojenie, po prostu musi posiedzieć dłużej w piekarniku.

Zamarynowałam go w całości w aromatycznym, pomidorowym sosie i przełożyłam do żaroodpornej formy. Po godzinie posypałam świeżo tartym parmezanem, prażoną cebulką i listkami bazylii. Tak upieczonego kalafiora można kroić na trójkąty jak pizzę lub na większe plastry. To świetny dodatek obiadowy np. do delikatnego risotto, ale sprawdzi się też na kolację np. do czosnkowych grzanek :)


Pieczony kalafior w sosie pomidorowym/ (4 porcje)
  • kalafior
  • kawałek parmezanu
  • listki świeżej bazylii
  • prażona cebulka
 Sos:
  • puszka pomidorów
  • ząbek czosnku
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżka oliwy
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 1/2 łyżeczki wędzonej papryki
  • łyżeczka kminu rzymskiego (roztartego w moździerzu lub w proszku)
  • łyżka cukru
  • łyżeczka soli
  • świeżo mielony pieprz
  1. Kalafiora myjemy i obieramy z liści.
  2. Do wysokiego naczynia wlewamy zawartość puszki z pomidorami, dodajemy ocet, posiekany czosnek, chilli i oliwę. Krótko miksujemy na gładki sos.
  3. Dodajemy przyprawy.
  4. Marynatą smarujemy spód formy żaroodpornej, resztą polewamy kalafiora, aby pokryła go w całości. Formę przykrywamy folią aluminiową i wstawiamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 30 minut w 180 stopniach.
  5. Następnie ściągamy folię i pieczemy jeszcze 30 minut bez przykrycia.
  6. Upieczonego kalafiora posypujemy świeżo tartym parmezanem, prażoną cebulką i bazylią. Kroimy na kawałki i podajemy na ciepło.
* Po godzinie pieczenia kalafior był "al dente", delikatnie chrupiący, ale czas można wydłużyć o 20 minut, aby był bardziej miękki.
Tosia

wtorek, 3 marca 2015

Wtorek z kaszą #43: Pęczakowa Puttanesca


Od kilku dni chodzi za mną Włoch. Nie jest to typowy włoski kochanek ze stoku narciarskiego w piankowych dzwonach, raczej stereotypowy kucharz, z bagażem w postaci wielkiego brzucha i z podkręconym wąsem (wyobrażam go sobie tak). I tak mnie śledzi i wabi szepcząc do uszka bym skusiła się na kilka kawałków pizzy, talerz pływających w palonym maśle gnocchi i ciągnące się od mozzarelli nitki makaronu.

Długo mnie namawiać na te wszystkie pyszności nie trzeba, dlatego po kilku dniach przyjemności powiedziałam basta, dziś na stole nie pojawi się pasta! Będzie za to sos, który w towarzystwie pasty się podaje, ale dzisiaj zdrowszym się stanie, za sprawą kaszy.

O powstaniu spaghetti alla puttanesca krążą różne plotki, te najciekawsze dotyczą pań zarabiających na życie swoim ciałem. Po nocnych wygibasach nie miały już czasu i siły na gotowanie, więc wyciągały z szafki puszki oraz słoje i przygotowywały szybką pastę. W sosie pojawiały się fileciki anchois, kapary, suszone pomidory, pomidory z puszki, chilli i oliwki.

Inspirując się kobietami pracującymi na nocnej zmianie, przygotowałam dziś na obiad podobne danie. Do sosu zabrakło mi kaparów, ale za to dorzuciłam od serca kilka pieczarek i świeżo tarty parmezan. A całe danie zaserwowałam z pęczakiem.

Pęczakowa Puttanesca/ 2-3 porcje
Kasza:
  • szklanka pęczaku
  • 2 szklanki wody
  • 1,2 łyżeczki soli
  • łyżeczka masła lub oliwy
Sos:
  • 6 filecików anchois
  • mała czerwona cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 suszone papryczki peperoncini lub 1/2 świeżej papryczki chilli*
  • 2-3 pieczarki
  • 5 suszonych pomidorów
  • 3 łyżki odsączonych z zalewy czarnych oliwek
  • 5 pomidorków koktajlowych
  • puszka pomidorów
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • łyżeczka cukru
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżka oliwy
  • sól, pieprz
 Do podania:
  • kawałek parmezanu
  • świeża bazylia lub natka pietruszki 

  1. Szklankę suchej kaszy wsypujemy na sito, przelewamy wodą, wrzucamy do rondla, dodajemy 2 szklanki wody, oliwę/masło oraz sól. Gotujemy na średnim ogniu, aż kasza wchłonie wodę (15-20 minut). 
  2. Następnie przykrywamy rondel pokrywką i zostawiamy na minimum 10 minut.
  3. Na patelni podsmażamy na oliwie posiekaną w kostkę cebulę. Gdy się zarumieni, dodajemy posiekane drobno anchois. Po minucie wrzucamy plasterki pieczarek i podsmażamy 2-3 minuty.
  4. Następnie wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek, kawałki suszonych pomidorów. Całość przyprawiamy sporą ilością świeżo mielonego pieprzu i chwilę podsmażamy.
  5. Dodajemy przekrojone na pół oliwki i wlewamy zawartość puszki pomidorów oraz koncentrat. Jeśli pomidory w puszcze były w całości, rozmiażdżamy je widelcem lub drewnianą łyżką.
  6. Do sosu dodajemy cukier, pokruszone peperoncini* oraz ocet balsamiczny. Gotujemy ok. 5 minut.
  7. Próbujemy sosu i w razie potrzeby przyprawiamy jeszcze solą i pieprzem do smaku.
  8. Podajemy z ugotowaną kaszą, bazylią lub pietruszką i świeżo tartym parmezanem.
*W przypadku użycia świeżej papryczki chilli, siekamy ją drobno i dodajemy z czosnkiem jak w punkcie 4.
Tosia

niedziela, 16 listopada 2014

Śniadanie do łóżka #161: Hiszpańska grzanka


Prawdziwa celebracja śniadań odbywa się u mnie na poziomie restauracyjnym. Choć uwielbiam zjeść pierwszy posiłek jeszcze w łóżku ( po cóż by była ta cała seria, gdyby było inaczej!), z przykrością stwierdzam, że nikt nie zrobi mi tak dobrej kawy i nie wyciśnie tak dobrego soku, jak w moich ulubionych śniadaniowniach. Jeden poranek weekendu obowiązkowo poświęcam więc na leniwe, królewskie śniadanie, które ktoś poda mi prosto na stół.

Zadziwiające jak wiele się zmieniło na przestrzeni lat. Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu znalezienie miejsca serwującego jakiekolwiek śniadanie graniczyło z cudem. Gdy po weekendowej imprezie okazywało się, że w domu nie ma nawet kromki chleba, chodziliśmy całując klamkę za klamką w poszukiwaniu jajecznicy. Aż trudno sobie to teraz wyobrazić!

W Trójmieście mam kilka ulubionych punktów. Jeśli głód pozwala mi na dłuższą wycieczkę, wybieram się do Gdyni, do Chwili Moment. Tam zawsze czeka na mnie hiszpańska grzanka ( a raczej grzana, bo jest ogromna) z pyszną kawą. Na tym oblanym oliwą kawałku chleba znaleźć można chorizo, pomidory i roztopiony ser. Hiszpańskie niebo w gębie! Postanowiłam ją odwzorować w domu i muszę przyznać, że nawet bez kawy wyszło całkiem nieźle.

Hiszpańska grzanka ( 2 porcje)

- 2 kawałki bagietki
- 30 g chorizo
- pół pomidora
- starty żółty ser
- oliwa
- świeża kolendra (opcjonalnie)

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  2. Pokrojoną bagietkę polej oliwą. 
  3. Na bagietce ułóż poszatkowane chorizo i poszatkowanego pomidora. 
  4. Zetrzyj ser i posyp na wierzchu grzanki. 
  5. Wsadź grzanki do piekarnika i piecz ok. 10 minut. 
  6. Przed podaniem możesz posypać świeżą kolendrą. 
Śliwka


wtorek, 30 września 2014

Wtorek z kaszą #26: Chili con bulgur



W ramach naszego wtorku z kaszą staramy się pokazać wam jej inne oblicze. Jestem tym samym niejako zobligowana do eksperymentowania z jej różnymi odmianami, choć nie ukrywam, że najczęściej na talerzu ląduje moja ukochana kasza jaglana. Jednak kiedy zobaczyłam ostatnio na półce w sklepie kaszę bulgur, chwyciłam ją bez wahania i obiecałam sobie, że w następnym wtorek przygotuję właśnie ją.

Gdy zaczynałyśmy prowadzić bloga, umieściłam tu przepis na cypryjskie koupes, czyli pierożki, które tradycyjnie robione są przy użyciu kaszy bulgur. Dawno temu zastąpiłam ją kuskusem, ale dziś korciło mnie, aby powtórzyć te pyszne pierożki. Na pewno jeszcze to zrobię, ale dzisiaj z braku czasu postawiłam na coś szybszego- wariacje na temat mięsnej klasyki, tylko... bez mięsa:)

Jesienią stawiam na comfort food, rozgrzewające, sycące dania, które zdają się nie tylko wypełniać żołądek, ale i duszę. Udało mi się nawet dodać znienawidzoną przeze mnie fasolę (białą, bo nad przełknięciem czerwonej jeszcze pracuję) i o dziwo, bardzo mi smakowała. Koniecznie trzeba to danie porządnie podostrzyć i podać z plamą jogurtu, aby przełamać ten ostry smak.

A bulgur? Pycha. Przypomina nieco jaglankę, więc eksperymentuję dalej!

Chili con bulgur (4-5 porcji)

- 150 g kaszy bulgur
- 450 ml wody
- sól

- 2 czerwone papryki
- 2 marchewki
- 1 cebula
- 3 łyżki oliwy
- 2 duże ząbki czosnku
- 600 g przecieru pomidorowego
- 250 g fasoli białej z puszki (1 puszka)
- 1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
- 1 łyżeczka mielonej ostrej papryki
- 1 łyżeczka kuminu
- pół łyżeczki cynamonu
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 1 łyżka miodu
- tabasco
- sól

- jogurt naturalny

  1. Paprykę przekrój na pół, usuń gniazda nasienne i pokrój na średniej wielkości kawałki. 
  2. Marchewkę obierz ze skórki i pokrój w plastry. 
  3. Cebulę obierz i pokrój w grube plastry. 
  4. W dużym garnku rozgrzej oliwę i dodaj paprykę, marchewkę i cebulę. Smaż kilka minut. 
  5. Dolej do garnka przecier pomidorowy i dodaj ok. pół szklanki wody, aby rozcieńczyć nieco sos. 
  6. Gdy warzywa będą dusić się w sosie, przygotuj kaszę. 
  7. Przepłucz kaszę na sitku pod zimną wodą, wrzuć ją do garnka i zalej 450 ml wody. Dodaj kilka porządnych szczypt soli. 
  8. Gotuj kaszę aż pochłonie całą wodę, a następnie dodaj do duszących się w pomidorowym sosie warzyw. 
  9. Dodaj do nich przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku. 
  10. Przypraw chili mieloną papryką, kuminem, cynamonem, octem balsamicznym, miodem i tabasco. Dosól. 
  11. Na koniec odcedź fasolę z zalewy i dodaj do garnka. Wymieszaj. 
  12. Przełóż chili do głębokich talerzy i przykryj "plamą" jogurtu naturalnego. 
Śliwka

piątek, 5 września 2014

Panzanella z zielonymi pomidorkami i pieczoną papryką


Ostatnio mam okazję spełniać swoje fantazje kulinarne, które nie mogły zostać wcześniej zrealizowane ze względu na trudności w zdobyciu odpowiednich produktów. Jeszcze rok temu wszędzie w Trójmieście szukałam kwiatów cukinii, zielonych pomidorów, ciekawych odmian dyni czy karczochów. A w ciągu ostatnich tygodni, niektóre z nich mogłam podziwiać nawet w kilku miejscach. Bardzo mnie to cieszy.

W zeszłym tygodniu miałam okazję przygotowywać przekąski inspirowane książkami i bohaterami literackimi w ramach wydarzenia "Noc Czytania na Targu Węglowym". Ułożenie menu zajęło mi trochę czasu i bardzo żałowałam, że nie miałam dostępu do wyjątkowych pomidorów, aby zrobić smażone, zielone pomidory.


A w tym tygodniu, w trakcie krótkiej wycieczki do Warszawy, trafiłam trochę przypadkiem na targ, który chciałam już odwiedzić od dawna. Stoiska przed Fortecą u Kręglickich uginały się od cudownych produktów, a ja żałowałam, że nie mogę z nimi wszystkimi wrócić do Gdyni. Wybrałam między innymi kilka garści zielonych pomidorków koktajlowych i po powrocie do domu zaczęłam rozmyślać co z nimi zrobić.

Postanowiłam, że nie będę ich smażyć, ponieważ są za małe. Chciałam zrobić coś prostego, co nie zabije ich smaku, dlatego postawiłam na klasyczną "sałatkę" toskańską - chlebową Panzanellę. Jej głównym składnikiem jest oczywiście podpiekane, czerstwe pieczywo (u mnie ulubiona domowa bagietka na zaczynie poolish), ale także dojrzałe pomidory. Wybrałam do tego słodkie pomidory malinowe, które świetnie kontrastowały smakowo i kolorystycznie z jędrnymi i lekko kwaskowatymi pomidorkami koktajlowymi.


Panzanella z zielonymi pomidorkami i pieczoną papryką /4-6 porcji
  • bagietka lub 1/2 chleba na zakwasie (najlepiej czerstwa/y)
  • 2 pomidory (u mnie malinowe)
  • garść zielonych pomidorków koktajlowych (ok. 20 sztuk)
  • papryka
  • czerwona cebula
  • 3 łyżki kaparów
  • ząbek czosnku
  • 3 łyżki oliwy
  • łyżka ziół prowansalskich lub oregano
  • świeże zioła: bazylia, szałwia, mięta
  • kilka łyżek tartego sera (np. parmezanu) 
  • kilka łyżek oliwy
  • Dressing:
  • łyżka syropu z agawy lub płynnego miodu
  • 2-3 łyżki soku z cytryny
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżka musztardy dijon lub sarepskiej
  • 5-6 łyżek oliwy
  • sól, świeżo mielony pieprz
  1. Paprykę myjemy, osuszamy, kładziemy na blasze, polewamy oliwą i pieczemy przez 20 minut w 200 stopniach. Po tym czasie wkładamy ją do foliowej torebki, następnie ściągamy skórkę i kroimy w paseczki.
  2. Bagietkę kroimy w kostkę lub rwiemy na małe kawałki. Wrzucamy do misy, polewamy oliwą, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, oregano lub zioła prowansalskie, szczyptę soli i świeżo mielony pieprz. Całość mieszamy i przekładamy na blachę wyłożoną pergaminem. Pieczemy przez 10 minut w 200 stopniach.
  3. W tym czasie cebulkę kroimy w piórka, pomidory w kostkę.
  4. W słoiku umieszczamy wszystkie składniki dressingu, zakręcamy i potrząsamy aż otrzymamy gładki sos.
  5. W dużej misie mieszamy upieczone grzanki, paprykę, cebulę, pomidory, odsączone z zalewy kapary. Składniki polewamy sosem, mieszamy. Posypujemy tartym serem i listkami świeżych ziół. Serwujemy od razu.
Tosia

wtorek, 19 sierpnia 2014

Wtorek z kaszą #21: Jaglane tabbouleh



Szybki pomysł na kaszę? W okresie letnim świetnie sprawdzi się tabbouleh. Tę sałatkę klasycznie przygotowuje się z użyciem kuskusu, lub kaszy bulgur, ale ja jak zwykle stawiam na moją ukochaną jaglankę. Świetnie smakuje w towarzystwie świeżych, letnich warzyw, a dodatkowe orzeźwienie zapewni jej świeża mięta.

To już kolejna odsłona naszego cyklu "wtorek z kaszą", a ja nie mogę już zliczyć osób, które w tak krótkim czasie rozkochałam w kaszy. Znajomi z pracy przynoszą ją na obiad, a ja bezczelnie ich z kaszy objadam. Inna koleżanka błaga kaszę o litość, bo od tygodni nie jest w stanie zjeść nic innego. Niezmiernie mnie to cieszy! Jeśli jeszcze nie dołączyliście do "okaszałych", nie wahajcie się dłużej!

A teraz wybaczcie, zmykam na koncert Justina. Jeśli nie zobaczycie więcej moich przepisów, wiedzcie, że dałam mu się porwać i będę gotować już na zawsze tylko jemu:)

Jaglane tabbouleh (4 porcje)

-150 g kaszy jaglanej (waga suchej kaszy)
- 400 ml wody
- 4 porządne szczypty soli

- 300 g pomidorków koktajlowych
- 1 ogórek szklarniowy
- 7 rzodkiewek
- 15 g posiekanej świeżej mięty
- 15 g posiekanej świeżej natki pietruszki
- 40 g posiekanego szczypiorku
- 1 ząbek czosnku
- sok z połówki cytryny
- 1 łyżka miodu
- pół ostrej chilli (na przykład habanero)
- 3 łyżki oliwy
- sól
- pieprz

  1. Ugotuj kaszę w wodze z solą. Gotuj aż pochłonie całą wodę, przemieszaj i odstaw do ostygnięcia. 
  2. Pokrój pomidorki w ćwiartki, ogórka obierz ze skórki i poszatkuj.Wrzuć do miski. 
  3. Poszatkuj rzodkiewki i dorzuć do miski. 
  4. Dodaj posiekane zioła, przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku i posiekane chilli.
  5. Dopraw sokiem z cytryny, miodem, oliwą, solą i pieprzem. 
  6. Dodaj wystudzoną kaszę i wszystko dobrze wymieszaj. 
  7. Podawaj na zimno. 
Śliwka

wtorek, 12 sierpnia 2014

Wtorek z kaszą #20: Pieczone pomidory z pęczakiem i kozim serem


Trudno nie kochać lata za wszystkie fantastyczne owoce i warzywa, które nam oferuje. W środku sierpnia ciężko sobie wyobrazić, że za miesiąc niektórych z nich już zabraknie. To dosyć makabryczne rozmyślać o tym, zamiast się cieszyć ich smakiem, dlatego staram się korzystać z produktów lata każdego dnia. Szczególnie jędrnymi i pachnącymi pomidorami, za którymi będę tęsknić zimą.

Robię z nich sosy, polewam oliwą i octem balsamicznym, miksuję na kremową zupę i zapiekam. Są tak pyszne, że wiele do szczęścia już im nie potrzeba. Planowałam je nafaszerować kaszą pęczak i kurkami. Niestety brakowało mi czasu i odkładałam plany na potem, aż grzyby po kilku dniach w lodówce odmówiły mi posłuszeństwa, więc musiałam wprowadzić drobne zmiany. 

Pomidory owszem nafaszerowałam i zapiekłam, ale z samą kaszą, pestkami dyni, marchewką, cukinią i kozim serem. I mimo iż danie to jest niezwykle banalne, smakuje wspaniale, bo latem urok tkwi w kulinarnej prostocie.

Pieczone pomidory z pęczakiem i kozim serem/ 8 sztuk
  • 8 pomidorów
  • Farsz:
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1/2 papryczki chilli
  • szklanka suchej kaszy pęczak
  • 2 szklanki wody
  • marchewka
  • 1/2 cukinii
  • 5 łyżek pestek dyni lub ziaren słonecznika
  • 8 plastrów koziego sera
  • łyżka octu balsamicznego
  • liść laurowy
  • listki rozmarynu
  • 3 łyżki oliwy
  • świeżo mielony pieprz
  • sól 
  1. Umyte pomidory ucinamy w 3/4 wysokości, "czapeczki" zostawiamy, a środek wydrążamy przy pomocy łyżki. Miąższ pomidorów odkładamy do miseczki (np. na sos).
  2. Wnętrze pomidorów przyprawiamy solą i pieprzem i odwracamy je "do góry nogami", aby puściły dodatkowo sok. Zostawiamy na kilka minut.
  3. Szklankę suchej kaszy zalewamy 2 szklankami wody, dodajemy łyżeczkę soli i stawiamy na ogniu. Kaszę gotujemy przez kilkanaście minut, aż wchłonie cały płyn. Następnie przykrywamy i zostawiamy jeszcze na kilka minut.
  4. Na patelni podsmażamy posiekaną w kostkę cebulę, poszatkowany czosnek oraz papryczkę chilli. Po kilku minutach dodajemy startą na grubych oczkach marchewkę i cukinię. Dorzucamy porwane listki rozmarynu i podsmażamy 5 minut.
  5. Następnie dodajemy pestki dyni, ugotowaną kasze i ocet balsamiczny. Całość przyprawiamy solą i pieprzem, podsmażamy jeszcze kilka minut.
  6. Tak przygotowaną kaszą faszerujemy pomidory. Ich wierzch przykrywamy plastrami koziego sera i przykrywami pomidorowymi "czapeczkami". Pomidory układamy w naczyniu żaroodpornym, skrapiamy oliwą i wkładamy do rozgrzanego pieca.
  7. Zapiekamy przez 25 minut w 180 stopniach. Podajemy na ciepło, posypując pomidory dodatkowo kozim serem.
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...