Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Suszone pomidory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Suszone pomidory. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 19 listopada 2015

Obiad czwartkowy #26: Dyniowa kasza z imbirem


Jest pewien schemat, który powtarza się w miarę regularnie, średnio co drugi czwartek.

- Mam nadzieję, że wiesz, że dzisiaj jest czwartek, twoja kolej robienia obiadu. Jeśli oczywiście w tej chwili tworzysz coś w kuchni, to przepraszam, że w ogóle pytam, ale piszę na wszelki wypadek. 

Aaaaaaaaaaaaaaaaa! To dzisiaj czwartek?

W okresie jesienno-zimowym zapominanie o obiedzie nie tylko zdarza się zasadniczo częściej niż w okresie letnim, ale również jest nieco bardziej uciążliwe, jako że nadchodzi 15:30 i mamy po świetle do zdjęć. A ja od lat obiecuję sobie, że wreszcie zacznę być blogowym kujonem, wpisy przygotowywać na kilka dni wcześniej, a nie w ostatniej chwili. 

Dzisiaj po takiej wiadomości postanowiłam się jednak spiąć i zabrałam się za szybkie czyszczenie lodówki. Co mamy? Pół dyni, która została z wielokrotnie już przygotowywanej tej jesieni zupy- krem na mleczku kokosowym. Cebula. Pół opakowania fety i coś co w lodówce mam zawsze- suszone pomidory. Coś z tego wymyślę, bez wątpienia.

Postawiłam na kaszę, której już dawno na blogu nie było. Kiedyś prezentowana co tydzień w ramach naszego cyklu "Wtorek z kaszą" (wtedy schemat smsowy powtarzał się we wtorki), dzisiaj została nieco zapomniana. Czas przywrócić o niej pamięć!


Jesienią, jesienią, jesienią... mogłabym opowiadać o jesiennych smakach godzinami. Bo tyle jest wspaniałych rozgrzewaczy- zupy, korzenne przyprawy, pieczone warzywa. A gdy na dworze ziąb i pada, najlepiej zamknąć się kuchni i z tymi wszystkimi smakami bezczelnie eksperymentować, ogrzewając się przy okazji przy piekarniku. I nie dajcie sobie w kaszę dmuchać! Lepiej ją ugotujcie z pysznym dyniowym puree i doprawcie dużym kawałkiem imbiru.

Taki obiad idealnie sprawdzi się też w lunchboxie, zarówno na zimno jak i na ciepło.

Dyniowa kasza z imbirem (2 porcje)

- 100 g kaszy jęczmiennej mazurskiej*
- pół małej dyni hokkaido
- 3-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
- 1 cebula
- 6 suszonych pomidorów
- 2 plastry sera feta
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka octu balsamicznego
- tabasco
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżka masła klarowanego
- sól

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. Pokrój dynię, na mniejsze kawałki (razem ze skórką), wydrąż pestki ze środka i ułóż w naczyniu żaroodpornym. Polej oliwą i wstaw do piekarnika. Piecz ok. 30 minut. 
  2. Ugotuj kaszę zgodnie z instrukcją na opakowaniu w osolonej wodzie. 
  3. Cebulę poszatkuj. Rozgrzej masło klarowane na dużej patelni i usmaż cebulę aż się zeszkli, odstaw na bok.
  4. Gdy dynia się upiecze, zmiksuj ją blenderem na gładką masę (dynię hokkaido można zmiksować razem ze skórką). 
  5. Na patelnię z cebulą dodaj kaszę i puree z dyni. Dobrze wymieszaj i dopraw sosem sojowym, octem balsamicznym i porządnym chlustem tabasco. Dosól.
  6. Poszatkuj suszone pomidory i ułóż je na wierzchu razem z pokruszoną fetą.

* możecie użyć też innej kaszy, ale raczej nie polecam w tym wypadku gryczanej, bo smak może być zbyt dominujący

czwartek, 27 sierpnia 2015

Obiady czwartkowe #14: Kotlety de volaille z masłem kurkowym + ptysie z batatów + cukiniowe wstążki




Jakoś tak się złożyło, że od kilku lat, w każdym sezonie ślubnym bywamy z Pawłem na chociaż trzech weselach. Znajomi, którzy raczej nie są zapraszani na wesela śmieją się, że chodzimy na nie co tydzień. To zupełnie nieprawda, ale na nie jednej imprezie weselnej byliśmy.

Wiadomo, że są sprawy ważne i ważniejsze w tak piękny dzień dla każdej młodej pary i gości, ale nic na to nie poradzę, że z zainteresowaniem śledzę co pojawia się na stole. Oczywiście oprócz alkoholu :)

Obstawiam, że najpopularniejszą potrawą na weselnym stole jest Strogonow, czyli zupa gulaszowa, zazwyczaj serwowana po oczepinach, czyli już po północy. Z kolei Paweł uważa, że typowo weselnym daniem są kolety de volaille. Tak naprawdę nie pamiętam, kiedy je w trakcie takiej uroczystości zaserwowano, ale niech mu będzie. Po wyjściu z imprezy często podsumowuje, że było super, ale szkoda, że bez "dewolaji". W związku z tym postanowiłam mu sprawić przyjemność i zrobić je na obiad.

Lubię prostotę w kuchni, ale tak już mam, że jak przygotowuję klasyczną potrawę to staram się ją urozmaicić po swojemu. Nie od dziś wiadomo, że najważniejszym punktem programu jedzenia "dewolaji" jest przecinanie ich w taki sposób, aby wypływało ze środka masło. Postanowiłam, że tym razem będzie to masło kurkowe! Chyba nie muszę pisać, że wyszło fantastycznie? Żałuję tylko, że miałam za mało kurek, aby masło połączyć jeszcze z małymi grzybkami w całości.

Wadą kotletów jest smażenie ich na głębokim tłuszczu oraz panierka, dlatego zdecydowałam, że odrobinę jej odchudzę. Co prawda podsmażyłam je na patelni, ale bardzo krótko, a przez resztę czasu dochodziły już w piekarniku.

Oprócz mięsnej gwiazdy obiadu, zaserwowałam też do przegryzienia ptysie batatowe, czyli mus z batatów przeciśnięty przez szprycę i krótko podpieczony w piekarniku.

Zielonym dodatkiem były cukiniowe wstążki z czosnkiem, suszonymi pomidorami i parmezanem.

Pieczony kotlet de volaille z masłem kurkowym
Masło:
  • 100 g masła + łyżka
  • 100 g kurek
  • mała cebula
  • łyżeczka oliwy
  • rozmaryn
  • łyżeczka miodu
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • ząbek czosnku
  • sól, pieprz
Kotlety:
  • 6 małych piersi kurczaka
  • 2 jajka
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
  • mąka pszenna
  • bułka tarta
  • 3-5 łyżek oleju roślinnego np. rzepakowego
  • łyżeczka ostrej lub słodkiej papryki
  • sól, pieprz
 Ptysie z batatów:
  • batat (ok. 350 g)
  • żółtko
  • sól, pieprz
  • papryczka chilli
Cukiniowe wstążki
  • cukinia
  • 3 suszone pomidory
  • ząbek czosnku
  • łyżka oliwy
  • 3 łyżki tartego parmezanu
  • sól, pieprz
Masło:
  1. Na łyżce oliwy i łyżce masła podsmażamy pokrojoną drobno cebulę. Dodajemy umyte i osuszone kurki, zwiększamy ogień i smażmy 5 minut.
  2. Dodajemy ocet balsamiczny, miód, sól i pieprz. Karmelizujemy jeszcze 3 minuty, następnie studzimy.
  3. Ostudzone kurki miksujemy z miękkim masłem, posiekanym czosnkiem i rozmarynem na gładkie masło.
  4. Masło dzielimy na 6 części, każdą z nich wykładamy na folę spożywczą i zawijamy tworząc rulonik.
  5. Rulony z masła wkładamy do zamrażalnika na 20 minut lub do lodówki na minimum 40 minut.
  6. Przed wkładamy ich do kieszonek z kurczaka, odwijamy je z folii spożywczej.
Kotlety:
  1. Umyte i pozbawione błonek piersi kładziemy na desce i cienkim nożem robimy wgłębienie tworząc kieszonkę, uważając, aby dziura została tylko  w miejscu wbicia.
  2. Wkładamy do środka roladkę z masła i spinamy wykałaczką w miejscu nacięcia.
  3. Tak przygotowane kotlety przyprawiamy solą i pieprzem z dwóch stron.
  4. Jajka rozbełtujemy z jogurtem, na talerz wsypujemy mąkę, a na drugi talerz bułkę tartą z papryką.
  5. Kotlety obtaczamy w mące, następnie w masie jajecznej i w bułce tartej. Kładziemy je na rozgrzanym tłuszczu i smażymy po ok. 2-3 minuty na stronę. Następnie przekładamy na blachę do pieczenia i wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
  6. Pieczemy przez 10 minut w 180 stopniach.
Ptysie z batatów:
  1. Batata obieramy, zalewamy wodą, dodajemy sól i gotujemy przez kilkanaście minut, aż będzie miękki.
  2. Odcedzamy na sicie i zostawiamy na chwilę do ostygnięcia. Następnie miksujemy z żółtkiem, posiekanym chilli, solą i pieprzem.
  3. Masę przekładamy do szprycy i wyciskamy z niej na blachę (wyłożoną pergaminem) małe ptysie. 
  4. Wkładamy blachę do piekarnika i pieczemy 10 minut w 200 stopniach.
 Cukinia:
  1. Cukinię kroimy wzdłuż przy pomocy obieraczki na cienkie wstążki.
  2. Na oliwie podsmażamy kawałki suszonych pomidorów, dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i smażymy minutę.
  3. Dodajemy wstążki z cukinii, sól i pieprz. Podsmażamy przez ok. 5 minut.
  4. Cukinię posypujemy tartym parmezanem. Serwujemy na ciepło lub na zimno.
 Tosia

czwartek, 6 sierpnia 2015

Obiady czwartkowe #12: Pizza z grilla



Dzisiaj w ciągu dnia zupełnie zmieniły mi się plany, dlatego wolne popołudnie postanowiłam przeznaczyć na grillowanie. Staram się korzystać z pięknej pogody ile się da, także w temacie posiłków na świeżym powietrzu.

Polacy uwielbiają grillować swoje kiełbasy na balkonach i nachalnymi zapachami przenikać do mieszkań sąsiadów. Być może robiłabym podobnie bez większych wyrzutów sumienia, gdybym miała balkon. Dlatego swojego grilla trzymam na tarasie u kolegi, tym sposobem latem wędzimy kilka kroków od Monciaka, złośliwie kusząc zapachami przechodzących bocznymi uliczkami turystów.

Rzuciłam hasło pizza z grilla i już kilka chwil później przygotowywałam drożdżowe ciasto. Do wyrośnięcia potrzebna mu zaledwie godzina, ale czasem robię w ten sposób, że wyrobione ciasto wkładam do lodówki, dzięki temu opóźniam proces wyrastania. A ciasto wystarczy wyjąć jakieś 30 minut przed włożeniem do piekarnika/ położeniem na ruszt.

Z podanych poniżej proporcji wychodzą mniej więcej 3 małe pizze, chociaż małe to mylące słowo, bo są dosyć sycące.


Pierwszą z nich przygotowałam inspirując się sałatką caprese - na spodzie pojawiło się pesto z suszonych pomidorów, pomidorki koktajlowe, mini mozzarella i bazylia. Całość skropiona oliwą smakową nie potrzebowała już wiele do szczęścia.

Druga pizza to cztery sery, chociaż tak naprawdę 3 + mascarpone. Serowy posmak przełamuje kwaskowata porzeczka, a całość dopełniają jeszcze listki lekko gorzkawej rukoli.

Ostatnią pizzę nazwałam ciężarówką, bo załadowałam ją do pełna. Na szczęście ciasto uniosło wszystkie składniki, a były na niej pomidorki koktajlowe, grillowane pieczarki, papryczki pepperoni, szynka parmeńska, pesto z suszonych pomidorów, kulki mozzarelli i parmezan.

Poniżej wskazówki jak przygotować podstawową pizzę z grilla, ponieważ dodatki to oczywiście kwestia gustu lub tego co mamy pod ręką :)





Pizza z grilla/ (3 szt.)
Ciasto:
  • 600 g mąki pszennej typ 550
  • 3 płaskie łyżeczki suszonych drożdży instant
  • 400 ml letniej wody
  • 2 łyżki oliwy
  • 1,5 łyżeczki soli
 Pizza Caprese:
  • pesto z suszonych pomidorów
  • pomidorki koktajlowe
  • kulki mini mozzarelli
  • bazylia
  • oliwa z chilli
 Pizza cztery sery:
  • mascarpone
  • mozzarella
  • parmezan
  • ser pleśniowy
  • porzeczka
  • rukola
  • oliwa z chilli
Ciężarówka:
  • pesto z suszonych pomidorów
  • szynka parmeńska
  • pomidorki koktajlowe
  • grillowane pieczarki
  • papryczki pepperoni
  • parmezan
  • mozzarella mini kulki
  • bazylia
 Ciasto:
  1.  Mąkę łączymy z drożdżami i solą. Wlewamy oliwę na przemian z letnią wodą i wyrabiamy ciasto ręką lub mikserem przez ok. 5 minut. Po tym czasie osiągniemy formę elastycznej kuli, zostawiamy ją w misie, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 1-1,5 h w ciepłym miejscu
  2. Jeśli planujemy grillować później, wkładamy ciasto do lodówki i spowalniamy proces wyrastania ciasta. Ok. 30 minut przed grillowaniem wyjmujemy ciasto i doprowadzamy do temperatury pokojowej.
  3. Wyrośnięte ciasto delikatnie oprószamy mąką i dzielimy na dwie lub trzy części. Każdą z nich ostrożnie rozciągamy na okrągły placek, a w razie potrzeby rozwałkowujemy przy pomocy wałka.
Grillowanie:
  1. Rozgrzewamy grilla i czekamy, aż się zmniejszy płomień i zostanie tylko żar (inaczej pizza się szybko spali).
  2. Tak przygotowane ciasto kładziemy na rozgrzanym ruszcie i grillujemy ok. 3-4 minuty. 
  3. Następnie odwracamy na drugą stronę, smarujemy sosem, wykładamy składnikami i przykrywamy. Grillujemy jeszcze 3-6 minut, aż ser się rozpuści.
Pizza Caprese:
  1. Podpieczony spód pizzy smarujemy 2 łyżkami pesto, wykładamy połówki pomidorków koktajlowych i kuleczki mozzarelli. Posypujemy tartym parmezanem. 
  2. Grillujemy do roztopienia sera, następnie dekorujemy listkami bazylii i skrapiamy oliwą.
 Pizza cztery sery:
  1. Podpieczony spód pizzy skrapiamy odrobiną oliwy z chilli i smarujemy łyżką mascarpone.
  2. Wykładamy sery i obrane porzeczki. Grillujemy, aż się ser roztopi.
  3. Pizzę dekorujemy rukolą i świeżą porzeczką.
 Pizza ciężarówka:
  1. Podpieczony spód pizzy smarujemy 2 łyżkami pesto. Wykładamy połówki pomidorków koktajlowych, plastry szybki, plastry grillowanych pieczarek, papryczki pepperoni, kulki mozzarelli. Posypujemy tartym parmezanem i grillujemy, aż się ser roztopi.
  2. Pizzę dekorujemy listkami bazylii i skrapiamy oliwą z chilli.
 * Długość grillowania pizzy zależy od stanu rozpalenia grilla, warto kontrolować jej stan na bieżąco. Grilla można przykryć pokrywką, aby ser się lepiej rozpuścił. W razie potrzeby i warunków domowych, pizzę z grilla na ostatnie minuty można przełożyć na blachę i podpiec w piekarniku.

Tosia

środa, 13 maja 2015

Szparagi w kolendrowym pesto z zieloną soczewicą


Kilka dni temu obchodziłam imieniny. Właściwie obchodzenie to za duże słowo, bo dzień ten jakoś specjalnie mnie nie ekscytuje, ale akurat była to niedziela, więc przy okazji rodzinnych odwiedzin zebrałam kilka buziaków i symbolicznych upominków. Babcia jest kobietą praktyczną, dlatego zamiast kwiatów, podarowała mi doniczki z ziołami, w tym z moją ulubioną kolendrę.

Niestety zazwyczaj kolendra po pierwszym zerwaniu listków mi więdnie, co prawda cały proces trwa kilka dni, ale nie udało mi się jej nigdy zachować na dłużej. Dlatego postanowiłam ją jakoś pożytecznie wykorzystać, oczywiście oprócz dodawania jej do aromatycznego bulionu i ozdabiania nią kanapek. Wybór padł na pesto, w końcu można je zrobić z przeróżnej zieleniny.

Dzisiaj zjadłam drugie śniadanie ze Śliwką i od słowa do słowa okazało się, że mamy całkiem podobny pomysł na szparagową notkę. Ciężarnym podobno się nie odmawia, co prawda nie prosiła mnie o to, ale postanowiłam ustąpić. Po powrocie do domu rozejrzałam się po kuchni i postanowiłam przygotować szparagi w zupełnie inny sposób, z tego co mam pod ręką.

Kto nie ryzykuje, nie pije szampana, łączenie szparagów co roku z tymi samymi składnikami może się znudzić, dlatego postanowiłam poeksperymentować. Połączyłam je z pesto kolendrowym, soczewicą, suszonymi pomidorami i parmezanem. Wyszedł z tego włosko-tajski fusion, ale naprawdę wyjątkowo smaczny. Danie robi się niezwykle szybko, więc polecam szczególnie na kolację, gdy po całym dniu włącza się Wam "tryb zombie".


 Szparagi w kolendrowym pesto z zieloną soczewicą/ (2 porcje)
  • szklanka suchej zielonej soczewicy
  • 2 szklanki wody
  • 8 szparagów
  • 3 suszone pomidory
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli (zielonej)
  • 2 łyżki zalewy z suszonych pomidorów (lub oliwy)
  • świeża kolendra
  • kawałek parmezanu
  • sól, pieprz
Pesto z kolendry:
  • duży pęczek kolendry (2 małe doniczki)
  • 3 łyżki ziaren słonecznika
  • posiekany ząbek czosnku
  • łyżka posiekanej papryczki chilli (zielonej)
  • 2 cm startego korzenia imbiru
  • 1/2 łyżeczki sosu sojowego
  • 1/2 łyżeczki miodu
  • 3 łyżki tartego parmezanu
  • 3 łyżki oliwy/oleju sezamowego/zalewy z suszonych pomidorów
  1. Składniki pesto ucieramy w moździerzu lub miksujemy blenderem na gładką pastę.
  2. Soczewicę wsypujemy do rondla, zalewamy wodą, solimy i gotujemy na małym ogniu przez kilkanaście minut, aż wchłonie płyn. Studzimy.
  3. Szparagi myjemy, odcinamy od dołu twarde końcówki i wyrzucamy. Następnie odcinamy szparagom główki, kładziemy je na bok, a łodygi kroimy w cienkie paseczki przy pomocy obieraczki.
  4. W woku lub głębokiej patelni rozgrzewamy olej/oliwę. Wrzucamy posiekany ząbek czosnku oraz chilli. Dodajemy szparagi (paseczki i główki), pokrojone drobno suszone pomidory, całość przyprawiamy solą, pieprzem i podsmażamy przez 5 minut.
  5. Dodajemy soczewicę oraz 4 łyżki pesto, warzywa podsmażamy jeszcze kilka minut.
  6. Danie przekładamy na talerze i podsypujemy świeżo tartym parmezanem.
Tosia

wtorek, 3 marca 2015

Wtorek z kaszą #43: Pęczakowa Puttanesca


Od kilku dni chodzi za mną Włoch. Nie jest to typowy włoski kochanek ze stoku narciarskiego w piankowych dzwonach, raczej stereotypowy kucharz, z bagażem w postaci wielkiego brzucha i z podkręconym wąsem (wyobrażam go sobie tak). I tak mnie śledzi i wabi szepcząc do uszka bym skusiła się na kilka kawałków pizzy, talerz pływających w palonym maśle gnocchi i ciągnące się od mozzarelli nitki makaronu.

Długo mnie namawiać na te wszystkie pyszności nie trzeba, dlatego po kilku dniach przyjemności powiedziałam basta, dziś na stole nie pojawi się pasta! Będzie za to sos, który w towarzystwie pasty się podaje, ale dzisiaj zdrowszym się stanie, za sprawą kaszy.

O powstaniu spaghetti alla puttanesca krążą różne plotki, te najciekawsze dotyczą pań zarabiających na życie swoim ciałem. Po nocnych wygibasach nie miały już czasu i siły na gotowanie, więc wyciągały z szafki puszki oraz słoje i przygotowywały szybką pastę. W sosie pojawiały się fileciki anchois, kapary, suszone pomidory, pomidory z puszki, chilli i oliwki.

Inspirując się kobietami pracującymi na nocnej zmianie, przygotowałam dziś na obiad podobne danie. Do sosu zabrakło mi kaparów, ale za to dorzuciłam od serca kilka pieczarek i świeżo tarty parmezan. A całe danie zaserwowałam z pęczakiem.

Pęczakowa Puttanesca/ 2-3 porcje
Kasza:
  • szklanka pęczaku
  • 2 szklanki wody
  • 1,2 łyżeczki soli
  • łyżeczka masła lub oliwy
Sos:
  • 6 filecików anchois
  • mała czerwona cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 suszone papryczki peperoncini lub 1/2 świeżej papryczki chilli*
  • 2-3 pieczarki
  • 5 suszonych pomidorów
  • 3 łyżki odsączonych z zalewy czarnych oliwek
  • 5 pomidorków koktajlowych
  • puszka pomidorów
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • łyżeczka cukru
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżka oliwy
  • sól, pieprz
 Do podania:
  • kawałek parmezanu
  • świeża bazylia lub natka pietruszki 

  1. Szklankę suchej kaszy wsypujemy na sito, przelewamy wodą, wrzucamy do rondla, dodajemy 2 szklanki wody, oliwę/masło oraz sól. Gotujemy na średnim ogniu, aż kasza wchłonie wodę (15-20 minut). 
  2. Następnie przykrywamy rondel pokrywką i zostawiamy na minimum 10 minut.
  3. Na patelni podsmażamy na oliwie posiekaną w kostkę cebulę. Gdy się zarumieni, dodajemy posiekane drobno anchois. Po minucie wrzucamy plasterki pieczarek i podsmażamy 2-3 minuty.
  4. Następnie wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek, kawałki suszonych pomidorów. Całość przyprawiamy sporą ilością świeżo mielonego pieprzu i chwilę podsmażamy.
  5. Dodajemy przekrojone na pół oliwki i wlewamy zawartość puszki pomidorów oraz koncentrat. Jeśli pomidory w puszcze były w całości, rozmiażdżamy je widelcem lub drewnianą łyżką.
  6. Do sosu dodajemy cukier, pokruszone peperoncini* oraz ocet balsamiczny. Gotujemy ok. 5 minut.
  7. Próbujemy sosu i w razie potrzeby przyprawiamy jeszcze solą i pieprzem do smaku.
  8. Podajemy z ugotowaną kaszą, bazylią lub pietruszką i świeżo tartym parmezanem.
*W przypadku użycia świeżej papryczki chilli, siekamy ją drobno i dodajemy z czosnkiem jak w punkcie 4.
Tosia

niedziela, 23 listopada 2014

Śniadanie do łóżka #162: Grzanki z pesto z jarmużu, kozim serem i jajkiem sadzonym


Nauczyłam się, że jeśli chcę być rano miła to nie pytam Pawła co chce zjeść na śniadanie, po prostu je robię. Prawie zawsze w takiej sytuacji odpowiada, że jajka, więc kombinuję podając je na wiele sposobów. To prawda, że czasem proste dania są najsmaczniejsze, ale wystarczy połączyć kilka składników i można podać jajko w sposób wyjątkowy. Smażę różne jajecznice i omlety, gotuję na twardo, na miękko, w koszulce, zapiekam w kokilkach, ale i tak najchętniej zjada ulubione jajka sadzone. Pogodziłam się z tym i kupiłam nawet małą patelenkę, na której powstanie pewnie setki sadzonych.

Dzisiaj rano improwizowałam z tym co miałam pod ręką. W chlebaku znalazłam kawałek lekko czerstwego chleba litewskiego na zakwasie, pokroiłam na kromki, skopiłam oliwą i odświeżyłam na patelni. W lodówce czekała na mnie niespodzianka w postaci jarmużowego pesto, które śmiało możecie zastąpić bazyliowym lub z suszonych pomidorów. Jego przygotowanie zajmie Wam kilka dodatkowych minut, a jeśli lubicie jarmuż to musicie koniecznie je zrobić! Delikatnie orzechowy posmak jarmużu podkręciłam prażonymi orzechami ziemnymi i olejem arachidowym. W pesto nie zabrakło też odrobiny miodu, czosnku, tartego koziego sera i kawałków suszonych pomidorów.

Grzanki posmarowałam pesto i podałam z jajkiem sadzonym. Szybko, pysznie i prosto (pesto).


Grzanki z pesto z jarmużu, kozim serem i sadzonym jajkiem/4 sztuki
  • 4 kromki żytniego chleba na zakwasie (u mnie litewski)
  • 4 łyżki pesto z jarmużu
  • 4 jajka
  • łyżka masła
  • łyżka oliwy
  • sól, pieprz
Pesto z jarmużu z kozim serem i suszonymi pomidorami
  • 80 g umytego jarmużu
  • 50 g prażonych orzechów arachidowych
  • ząbek czosnku
  • 50 g twardego sera koziego
  • 120 ml oleju (u mnie pół na pół olej arachidowy i oliwa)
  • łyżeczka miodu
  • 4 suszone pomidory
  • sól, pieprz
  1. Do wysokiego naczynia wrzucamy porwane listki jarmużu, dodajemy prażone orzechy, posiekany drobno czosnek, miód, sól i pieprz. Wlewamy powoli połowę oleju i miksujemy całość blenderem. 
  2. Pod koniec wlewamy resztę oliwy, dodajemy tarty ser, pokrojone drobno suszone pomidory i mieszamy raz jeszcze. Pesto nie powinno być zbyt gładkie.
  3. Kromki chleba skrapiamy oliwą, smażymy na suchej patelni, po ok. 2 minut z każdej strony, aż grzanki będą rumiane.
  4. Patelnię smarujemy odrobiną masła i rozgrzewamy. Do miseczki wbijamy jajko i przelewamy je na rozgrzaną patelnię. Zmniejszamy ogień i smażymy, aż się odpowiednio zetnie. Pod koniec przyprawiamy je solą i pieprzem. Czynność powtarzamy z pozostałymi jajkami.
  5. Grzanki smarujemy pesto z jarmużu i dekorujemy jajkami sadzonymi.
Tosia

niedziela, 2 listopada 2014

Śniadanie do łóżka #159: Pieczone jabłka z kozim serem


No i mamy listopad. Choć nie czuję, żeby coś specjalnie się zmieniło, pogoda wciąż nie daje nam popalić, weekendy przepływają przez palce, to jednak coś jakby mówi mi, że czas szykować się na prawdziwą zimę. The winter is coming... wypowiedziane niskim głosem Neda Starka coraz częściej dudni mi w uszach. I nie do końca mnie to cieszy, bo przecież zima to nie tylko ukochany przeze mnie śnieg, ale, co najgorsze, wiecznie zmarznięte ręce i absolutny brak światła dziennego do robienia zdjęć.

Na zimę trzeba się porządnie przygotować. Już w okresie wczesnojesiennym na mój stół wjeżdżają rozgrzewające śniadania- owsianki, jaglanki i tym podobne zamiast wysłużonych kanapek. Dzisiaj jednak zaszalałam inaczej, a wyszło to zupełnie przypadkiem, ot mieszanka tego co miałam w lodówce.

Lubię pieczone jabłka, które zwykle występują raczej w formie deseru. Orzechy, twarożek, suszone owoce, miód- cudowny klasyk. Jednak ja postawiłam dziś na wytrawną wersję z kozim serem. Aż sama zdziwiłam się jak świetnie komponują się te smaki. Podobnie jak moi goście, dla których do rana przedłużyła się wczorajsza impreza. Albo straciłem smak, albo to jest mega pyszne- usłyszałam. Mam nadzieję, że to drugie:)

Pieczone jabłka z kozim serem (4 porcje)

- 4 jabłka
- 150 g kremowego koziego sera
- 6 suszonych pomidorów
- 25 g czarnych oliwek
- 25 g papryczek jalapenos z zalewy
- garść świeżej bazylii

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  2. Wydrąż jabłka i zachowaj górną część do przykrycia. 
  3. Poszatkuj oliwki, suszone pomidory, jalapenos i bazylię. 
  4. Dodaj do nich kozi ser i dobrze wymieszaj. 
  5. Napełnij jabłka kozim serem i przykryj pozostawioną górną częścią jabłka. 
  6. Wstaw jabłka do piekarnika i piecz ok. 25 minut. 
  7. Podawaj na ciepło
Śliwka

wtorek, 14 października 2014

Wtorek z kaszą #28: Jesienna tarta jaglana


Tegoroczna jesień jest niezwykle piękna, więc nie wypada narzekać na jeden deszczowy dzień. Muszę jednak wspomnieć, że dziś trochę zmokłam, a i humor miewałam lepszy. Nawet zawsze poprawiające nastrój odwiedziny na pobliskim targowisku przebiegały jakoś inaczej niż zwykle. Czuć było, że lato już dawno za nami, a niektóre zmoczone stoiska świeciły pustkami. Jesienne produkty mogą jednak dalej zachwycać, dlatego postanowiłam poprawić sobie humor w kuchni.

Po spacerze w deszczu każdemu marzy się kubek gorącej herbaty i rozgrzewające danie. Co prawda dziś rozgrzewałam się zupą (przepis jeszcze w tym tygodniu). Jednak zwykle we wtorki na buczymiwbrzuchu króuluje kasza, więc przygotowałam dla Was jaglany przepis. Odkopałam zdjęcia wcześniej upieczonej tarty, która gdzieś zagubiła się w kolejce dań do publikacji na blogu.

Tartę jaglaną robi się niezwykle przyjemnie i można do tego wykorzystać wcześniej ugotowaną kaszę, która została nam z obiadu. Wystarczy, że zmiksujemy ugotowaną jaglankę z jajkiem i mąką, a utworzoną masę upieczemy w formie do tarty. W tym czasie szykujemy gęsty beszamel i ulubione jesienne składniki. Na spodzie jaglanej tarty pojawiły się karmelizowane kurki, kozi ser, por, cukinia, suszone pomidory i rozmaryn. A Wy jakie składniki wybierzecie? :)


Jesienna tarta jaglana/23 cm
Spód:
  • 500 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • jajko
  • łyżeczka kurkumy (lub curry)
  • 50 g mąki pszennej lub bezglutenowej np. kukurydzianej
  • łyżeczka soli
 Sos:
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki mąki
  • 200 ml mleka
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • listki rozmarnu
  • szczypta pieprzu cayenne
  • sól, pieprz
Nadzienie:
  • biała część pora
  • 150 g świeżych grzybów (u mnie kurki)
  • 4 suszone pomidory
  • 3 łyżki pestek dyni
  • 80 g koziego sera
  • kilka plasterków cukinii 
  • ząbek czosnku
  • listki rozmarynu
  • łyżka miodu
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • łyżeczka suszonych płatków chilli
  • łyżeczka masła
  • łyżeczka oliwy
  • sól, pieprz

  1. Ugotowaną kaszę studzimy i miksujemy blenderem z jajkiem, solą i kurkumą. Następnie dodajemy mąkę i mieszamy ciasto drewnianą łyżką.
  2. Tortownicę wykładamy przygotowaną masą z kaszy. Mokrą od wody dłonią wyrównujemy wierzch spodu i tworzymy ranty przyszłej tarty.
  3. Spód podpiekamy w rozgrzanym piekarniku przez 20 minut w 180 stopniach.
  4. W tym czasie w topimy masło. Dosypujemy mąkę i mieszając trzepaczką tworzymy zasmażkę. Powoli wlewamy zimne mleko i mieszamy przyszły sos, aż zgęstnieje. Na koniec dodajemy przyprawy i jeszcze raz mieszamy.
  5. Na oliwie i maśle podsmażamy oczyszczone wcześniej kurki. Po 5 minutach dodajemy miód, ocet balsamiczny, posiekany ząbek czosnku, sól, suszone płatki chilli i pieprz. Karmelizujemy całość jeszcze 3 minuty.
  6. Na upieczony spód wylewamy beszamelowy sos. Tartę ozdabiamy karmelizowanymi kurkami, plastrami cukinii, kawałkami suszonych pomidorów, listkami rozmarynu, pestkami dyni. Wierzch posypujemy kozim serem.
  7. Tartę wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy przez kolejne 20 minut w 180 stopniach.
  8. Upieczoną tartę posypujemy dodatkowo kozim serem. Serwujemy na ciepło lub na zimno.
Tosia

niedziela, 24 sierpnia 2014

Śniadanie do łóżka #150: Pieczony omlet z kwiatami cukinii


Nie od dziś wiadomo, że cierpliwość popłaca, a marzenia czasem się spełniają. Od kilku lat marzyłam o spróbowaniu kwiatów cukinii, a ostatnio w końcu trafiły w moje ręce. Na początek nafaszerowałam je ricottą oraz kozim serem i przysmażyłam krótko w piwnym cieście naleśnikowym (dokładny przepis tutaj). Ich smak mnie nie rozczarował i uznałam, że warto było czekać. Myślałam jednak, że powtórka z rozrywki szybko się nie zdarzy. Tymczasem wczoraj na Targu Śniadaniowym w Sopocie natrafiłam na pięknie stoisko Dyniowe love, na którym oprócz wielobarwnych dyni ujrzałam apetyczne kwiaty. Nie mogłabym z nimi nie wrócić do domu!

Moje drugie zetknięcie z cudownymi kwiatami zakończyło się równie apetycznie, bo wylądowały w śniadaniowym omlecie. Wierzch omletu zdobiły też plastry młodej cukinii, małego patisona i kawałki suszonych pomidorów. Całość posypałam jeszcze tartym serem i zapiekłam. Śniadanie idealne, a omletem można przy okazji podzielić się z kimś bliskim.

Ps. Przy okazji chciałabym zwrócić uwagę stałych czytelników, że to już 150 przepis w ramach cyklu Śniadanie do łóżka :)


Pieczony omlet z kwiatami cukinii/25 cm
  • 4 jajka
  • 2 łyżki śmietanki kremówki
  • 2 młode cukinie
  • mały patison
  • 3-4 kwiaty cukinii
  • 2 suszone pomidory
  • 2 łyżki tartego sera (parmezan, cheddar lub kozi)
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka świeżo mielonego, kolorowego pieprzu
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • łyżeczka oliwy
  1. Żaroodporną formę smarujemy łyżeczką oliwy.
  2. Do miski wbijamy jaja, dodajemy kremówkę, sól, pieprz i gałkę muszkatołową - roztrzepujemy.
  3. Z kwiatów cukinii wycinamy pręciki, przepłukujemy środek wodą i osuszamy ręcznikiem papierowym.
  4. Patisona i młode cukinie kroimy w plasterki, suszone pomidory na mniejsze kawałki.
  5. Masę jajeczną wylewamy do formy. Wierzch przyszłego omletu dekorujemy przygotowanymi składnikami i posypujemy tartym serem.
  6. Formę wkładamy do rozgrzanego piekarnika i zapiekamy w 180 stopniach przez ok. 17 minut.
  7. Omlet serwujemy na ciepło lub na zimno.
Tosia

wtorek, 5 sierpnia 2014

Wtorek z kaszą #19: Kasza jęczmienna z wędzonym pstrągiem i gruszką


Kocham moje miasto. Podobne odczucia ma chyba wiele turystów, jako że masowo zalewają je latem (co dla mieszkańców bywa dość uciążliwe). Jednak ja najbardziej cenię je nie za plażę o złocistym kolorze (choć uwielbiam ją poza sezonem letnim), ale za rodzinną atmosferę, którą buduje nasza mała, lokalna wspólnota.

Właścicielom mojego ulubionego warzywniaka macham z daleka. Choćbym bardzo się śpieszyła, zawsze znajdę chwilkę, żeby podejść i pogawędzić o najlepszych pomidorach, czy podziwiać smaczki, których czasem nie można dopaść nigdzie indziej. Uroczy panowie zawsze namówią mnie na coś, czego absolutnie nie potrzebuję, zmuszając mnie do kulinarnych eksperymentów.

W soboty rano od niedawna wyrobiliśmy w sobie tradycję ruszania na Targ Śniadaniowy. Można tam znaleźć nie tylko najlepszej jakości produkty z małych gospodarstw, ale także pogawędzić ze znajomymi, którzy skuszeni pysznym jedzeniem siedzą na trawie w parku. No i zawsze spotkacie tam Anię, która co tydzień wstaje w sobotę w środku nocy, aby czuwać nad organizacją. Mam już swoje ulubione miejsce z wędzonym pstrągiem, Kaszubska koza uraczy mnie swoją pijaną wersją sera, a od Gospodarstwa Przytoki kupię pyszne, kolorowe pomidorki.

A gdy z zakupami ruszę w dół przesadnie tłocznym latem Monciakiem, na tyłach krzywego domku znajdę jeden z najlepszych sklepów serowych z jakimi przyszło mi obcować. Ostatnio, gdy zaszliśmy do Sera Lanselot, bo o nim mowa, myśleliśmy że nie wyjdziemy. Ale wyszliśmy, z siatką pełną kozich i owczych smaków prosto z Polski oraz z trójkątem "polskiego grana padano"- serem Emilgrana.

Co ja z tym wszystkim zrobię? Doskonale wiem co zrobię. Połączę te smaki w kaszy, która smakuje świetnie zarówno na zimno jak i na ciepło. Bo prawdziwy smak rodzi się z najlepszej jakości składników, wtedy nawet nie trzeba eksperymentów, wszystko jakby robi się samo.

Kasza jęczmienna z wędzonym pstrągiem i gruszką (4 porcje)

- 100 g kaszy jęczmiennej perłowej
- 3 szczypty soli

- pół twardej gruszki
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżka masła
- ok. 5 łyżek wody

- 5 suszonych pomidorów z zalewy
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżka serka philadelphia
- pół wędzonego pstrąga, porwanego na małe kawałki (można zastąpić makrelą)
- 25 g sera Emilgrana (lub grana padano/parmezanu)
- garść świeżej bazylii
- sól
- pieprz

  1. Ugotuj kaszę jęczmienną zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu w osolonej wodzie. 
  2. Gruszkę poszatkuj. 
  3. Rozgrzej masło na patelni. Dodaj gruszkę i miód. Smaż przez chwilę. Dodaj 5 wodę i smaż aż woda wyparuje. 
  4. W tym czasie poszatkuj suszone pomidory i czosnek. Gdy woda wyparuje z gruszek dodaj je na patelnię. Smaż kilka minut.
  5. Dodaj na patelnię serek philadelphia i pomieszaj z innymi składnikami, aby się rozpuścił. 
  6. Zdejmij patelnię z ognia. 
  7. Kaszę odcedź i dodaj na patelnię. Całość dobrze wymieszaj. 
  8. Na koniec dodaj pstrąga, poszatkowaną bazylię i starty ser. Dopraw solą i pieprzem. 
  9. Podawaj na ciepło lub na zimno. 
Śliwka


wtorek, 15 lipca 2014

Wtorek z kaszą #17: Jaglanka bolognese


Dzisiejszy przepis powstał zupełnie spontanicznie i przyznam się, że nie był wtorkiem z kaszą, a niedzielą. Rozglądałam się po kuchni szukając inspiracji, aby przygotować szybko obiad. W lodówce miałam mieloną wołowinę, z której miałam dzień wcześniej grillować burgery. Niestety się rozpadało i grillowanie przesunięto na inny dzień. A mięso trzeba było wykorzystać inaczej. 

Wszystkie składniki w lodówce i mój apetyt wskazywały, że będzie to spaghetti bolognese. Wtedy jednak mnie olśniło, że przecież ten klasyczny sos nie musi być zawsze podawany z makaronem. I tym sposobem zdecydowałam się na jaglankę bolognese :)

Sos boloński zawsze robię spontanicznie, korzystając ze składników, które mam pod ręką. W trakcie przygotowań kieruję się podobną zasadą. W aromatycznym sosie muszą przeplatać się różne smaki. Dlatego dla słodyczy, oprócz passaty, koncentratu i świeżego pomidora, dodaję jeszcze odrobinę cukru i suszone pomidory. Dla pikantności, oprócz czosnku dorzucam siekaną papryczkę chilli. W moim bolognese nie zabrakło też ziół (rozmaryn), warzyw (papryki, cebuli, tartej marchewki), grzybów (pieczarek) i przypraw (gałki muszkatołowej, cynamonu i oregano). Smak sosu wzbogaciłam "chlustem" czerwonego wina, octu balsamicznego i sosu sojowego. Składników w sosie jest niemało, co może odstraszać początkujących kucharzy. Pamiętajcie jednak, że możecie śmiało eksperymentować z dodatkami, rezygnując z czegoś lub dodając coś od siebie. A sam sos smakuje cudownie nie tylko z makaronem!


Jaglanka bolognese/2-3 porcje
  • Sos:
  • 500 g mielonej wołowiny
  • cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • papryka
  • 5 pieczarek
  • marchewka
  • pomidor
  • 5 suszonych pomidorów
  • 500 ml passaty pomidorowej
  • 4 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 80 ml czerwonego wina
  • łyżka octu balsamicznego
  • łyżka sosu sojowego
  • łyżeczka cukru
  • listki świeżego rozmarynu
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej (opcjonalnie)
  • łyżeczka suszonego oregano
  • szczypta cynamonu (opcjonalnie)
  • sól, pieprz
  • 4 łyżki oliwy lub zalewy z suszonych pomidorów
  • świeżo tarty parmezan/cheddar
  • Kasza:
  • 1,5 szklanki suchej kaszy jaglanej
  • 3 szklanki wody
  • 1/2 łyżeczki soli

Kasza:
  1. Suchą kasze (1,5 szklanki) opłukujemy pod zimną wodą lub przelewamy na sicie wrzątkiem (by pozbyć się goryczy). Wsypujemy do rondla i zalewamy 3 szklankami wody, dodajemy sól i stawiamy na ogniu.
  2.  Gdy woda zacznie się gotować, zmniejszamy płomień i gotujemy kaszę przez 10-15 minut, w zależności od jej grubości. Kasza będzie gotowa, gdy stanie się miękka i wchłonie płyn.
  3. Tak ugotowaną kaszę przykrywamy pokrywką i stawiamy na bok.
Sos:
  1. W woku lub patelni z grubym dnem rozgrzewamy 2 łyżki oliwy. Wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulę, posiekaną drobno papryczkę chilli i suszone pomidory. Podsmażamy ok. 2-3 minuty.
  2. Następnie wrzucamy obrane i pokrojone w plastry pieczarki oraz startą na tarce o drobnych oczkach marchewkę. Potrząsamy patelnią i całość smażymy 2 minuty.
  3. Dorzucamy pokrojoną w kostkę lub paseczki paprykę, smażymy kolejne dwie minuty.
  4. Na patelni robimy miejsce, odgarniając drewnianą łyżką warzywa. Wlewamy pozostałą oliwę i wrzucamy mielone mięso z listkami rozmarynu. Całość przyprawiamy solą, pieprzem, dokładnie mieszamy i smażymy przez 5 minut.
  5. Po tym czasie wlewamy passatę pomidorową, wino, ocet balsamiczny i ocet sojowy. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, cukier, cynamon, gałkę muszkatołową, oregano, sól i pieprz. Zmniejszamy ogień i dusimy sos przez 10 minut.
  6. Pod koniec gotowania próbujemy sosu i w razie potrzeby przyprawiamy go jeszcze do smaku.
  7. Sos bolognese podajemy z ugotowaną, sypką kaszą jaglaną. Posypujemy go świeżo tartym serem i listkami rozmarynu.
Tosia

wtorek, 3 czerwca 2014

Wtorek z kaszą #12: Pomidorowa tarta jaglana


Uwielbiam wtorki z kaszą, bo pobudzają moją kulinarną kreatywność. Zawsze jednak mam problem z podjęciem decyzji na jakie danie się zdecydować i nie ukrywam, że wątpliwość zazwyczaj budzą przeróżne wariacje na temat kaszy jaglanej. Dlatego, że jest niezwykle zdrowa i daje nam niekończące się możliwości w kuchni.

Od jakiegoś czasu chętnie eksperymentuję z jaglanymi wypiekami. W trakcie tych zabaw okazało sie, że można upiec z kaszy frytki, pasztet, a także ciasta. Na razie słodkie wypieki jaglane łączyła czekolada : czekoladowa tarta jaglana z orzechami, brownie jaglane. Już rozmyślam o kolejnych wypiekach np. jaglanej szarlotce z rabarbarem. Tym razem jednak upiekłam tartę w wersji wytrawnej.

Trochę oczyściłam lodówkę wykorzystując suszone pomidory, cukinię, chilii i koncentrat pomidorowy. W efekcie powstała bezglutenowa, pomidorowa tarta jaglana, która smakuje znakomicie na ciepło, ale również na zimno, dlatego śmiało nadaje się do lunchboxu :)

Pomidorowa tarta jaglana/23 cm
  • Spód:
  • 500 g ugotowanej kaszy jaglanej
  • jajko
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 1/2 łyżeczki kurkumy (lub curry)
  • 50 g mąki pszennej lub bezglutenowej np. kukurydzianej/ryżowej
  • łyżeczka soli
  • Sos:
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki mąki
  • 200 ml mleka
  • łyżka koncentratu pomidorowego
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
  • Nadzienie:
  • kilka plastrów cukinii
  • kilka pomidorków koktajlowych
  • kilka suszonych pomidorów
  • plasterki papryczki chilli
  • listki świeżych ziół lub szpinaku
  • 2 łyżki koziego sera lub sera typu feta
  1. Ugotowaną i ostudzoną kasze jaglaną miksujemy blenderem z jajkiem, koncentratem pomidorowym, solą i kurkumą. Następnie dosypujemy mąkę i wrabiamy ciasto ręką lub drewnianą łyżką.
  2. Formę do tarty wykładamy przygotowaną masą z kaszy. Zwilżoną dłonią wyrównujemy wierzch ciasta i tworzymy ranty przyszłej tarty.
  3. Tak przygotowany spód wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy przez 20 minut w 180 stopniach.
  4. W tym czasie w rondlu topimy masło. Dosypujemy mąkę i mieszamy energicznie trzepaczką tworząc zasmażkę. Powoli wlewamy zimne mleko i mieszając przyszły sos, podgrzewamy go na małym ogniu do momentu aż zgęstnieje.
  5. Do sosu dodajemy koncentrat pomidorowy, sól, pieprz oraz gałkę muszkatołową. Jeszcze raz mieszamy.
  6. Na podpieczony spód wylewamy gęsty, beszamelowy sos. Tartę ozdabiamy plastrami cukinii, pomidorkami koktajlowymi, suszonymi pomidorami i papryczką chilli.
  7. Wkładamy do piekarnika i pieczemy przez kolejne 20 minut w 180 stopniach.
  8. Upieczoną tartę posypujemy serem feta/kozim serkiem i listkami świeżego szpinaku.
  9. Tarta smakuje doskonale na ciepło, można ją odgrzewać np. z dodatkowymi plastrami mozzarelli w piekarniku. Można ją serwować również na zimno.
Tosia

niedziela, 18 maja 2014

Śniadanie do łóżka #140: Kanapka z pastą z bakłażana



Jaka jest największa tragedia dla osoby kochającej jedzenie? Żołądkowe dolegliwości. Towarzyszą mi od kilku dni, sprawiając, że każdy posiłek boli nie tylko fizyczne, ale i psychicznie. Bo, gdy mam przed sobą talerz pysznego jedzenia, a wiem, że ciężko będzie mi zjeść nawet małą porcję, to czuję jak płacze moja dusza.

Od czasu do czasu jednak organizm daje mi chwilę przerwy. Mogę wtedy bez problemu cieszyć się na przykład pyszną pastą z bakłażana. Robiłam ją już w wielu wersjach. Ląduje nie tylko na kanapce, ale również jako świetny dip do nachosów.

Bo tak naprawdę połączenie bakłażana z suszonymi pomidorami i kozim serem po prostu nie może się nie udać. Dlatego polecam wam tę prostą, praktycznie 3-składnikową pastę na śniadanie i jako dodatek do innych dań.

Kanapka z pastą z bakłażana (2 porcje)

Pasta:
- 80 g bakłażana
- 4 suszone pomidory z zalewy
- 50 g kremowego koziego sera
- 1 łyżka posiekanej świeżej bazylii
- 1 łyżka masła
- 1 łyżka oliwy
- 1 łyżeczka miodu
- sól
- pieprz

- 4 kromki chleba
- garść roszponki

  1. Pokrój bakłażana w drobną kostkę. 
  2. Na patelni rozgrzej masło i oliwę. Dodaj bakłażana, posól, popieprz i smaż aż zbrązowieje. 
  3. Poszatkuj suszone pomidory. Dodaj do podsmażonych bakłażanów i smaż krótką chwilę. 
  4. Dodaj kozi ser i smaż aż się roztopi i połączy w jedną pastę z bakłażanem i suszonymi pomidorami. 
  5. Dodaj posiekaną świeżą bazylię i miód. 
  6. Pastę rozsmaruj na kromce chleba, przykryj roszponką i drugą kromką. 
Śliwka

wtorek, 13 maja 2014

Wtorek z kaszą #10: Wiosenne kaszotto z białymi szparagami



Nie od dziś wiadomo, że wszystko smakuje lepiej spożywane w dobrym towarzystwie. Wprowadziłam więc do mojego życia nieco urozmaicenia. Wraz z koleżanką z pracy wymyśliłyśmy nowy sposób celebrowania obiadów- dzielimy nasze danie na dwie części, gotujemy je oddzielnie, a później wymieniamy się dobrami dodając naszemu codziennemu życiu nieco kulinarnego urozmaicenia.

Uwielbiam jedzeniowe niespodzianki, dlatego z uśmiechem ruszam do pracy myśląc czym tego dnia koleżanka mnie zaskoczy. Gdy wybija "godzina zero" delektujemy się razem tworząc mały piknik w biurze. Zachęcam do tego i was, bo nawet tak małe rzeczy mogą przynieść dużo frajdy.

Przyznam, że kaszę zjadam nawet częściej niż z okazji "wtorku z kaszą". Gości na moim stole regularnie, a w roboczym tygodniu jest jednym z najprostszych i świetnie sprawdzających się wyborów do lunchboxa. I właściwie nikt nie ma nic przeciwko, bo jest tak uniwersalna, że jedno danie zasadniczo nie przypomina drugiego.

W tym okresie roku białe szparagi goszczą na moim stole jeszcze częściej niż kasza. Jestem z drużyny białych. Nie zrozumcie mnie źle, zielone uważam za smaczne, choć zdecydowanie mniej interesujące smakowo. Bo nic nie równa się ugotowanej porcji białych szparagów z szynką i masłem (wolę tę wersję niż sos holenderski). A jak jeszcze mogę połączyć je kaszą, to już nic mi więcej do szczęścia nie trzeba.

Wiosenne kaszotto z białymi szparagami (4 porcje)

- 120 g kaszy jaglanej (waga kaszy suchej)
- 400 ml wody
- pęczek białych, cienkich szparagów
- pół cukinii
- 1 młoda marchewka
- 1 łyżka masła
- 1 łyżka oliwy
- 25 g świeżo startego parmezanu
- 100 ml białego wina
- 10 suszonych pomidorów
- 10 g suszonych podgrzybków
- 1 duży ząbek czosnku
- 1 łyżka miodu
- garść świeżej bazylii
- sól
- pieprz

  1. Szparagi obierz ze skórki i odetnij twarde końcówki (tylko nie główki!). Pokrój je na średniej wielkości kawałki i wrzuć do garnka. Zalej je wodą, posól wodę i gotuj aż zmiękną (sprawdzaj za pomocą widelca). 
  2. Pokrój cukinie w średniej wielkości kostkę, a marchewkę w cienkie plastry. 
  3. Na patelni rozgrzej oliwą i masło. Dodaj cukinie i marchewkę, posól. Cukinia puści sok, w którym podduszaj ją razem z marchewką przez kilka minut, a następnie zdejmij z ognia i odstaw na później. 
  4. Kaszę wsyp do garnka, zalej wodą i dodaj posiekane, suszone podgrzybki. Posól. Gotuj aż kasza wchłonie wodę, dodaj wino i gotuj aż kasza i je wchłonie. 
  5. Do kaszy dodaj cukinie, marchewkę i wyciśnij do czosnek przez praskę . Posiekaj suszone pomidory i również dodaj je do kaszy.
  6. Odcedź szparagi i dodaj do kaszy.
  7. Całość dopraw solą, pieprzem i miodem. 
  8. Posyp świeżo startym parmezanem i posiekaną świeżą bazylią. 
Śliwka

czwartek, 27 lutego 2014

Smalec z suszonymi pomidorami



Kto powiedział, że Tłusty Czwartek musi być na słodko? Co prawda zaraz smażę kolejną porcję pączków czekoladowych (tym razem w wersji mini), ale nie odmówiłam sobie dziś również kromki domowego chleba ze smalcem.
Do smaku smalcu przekonałam się dopiero kilka lat temu i od tego czasu znajduje się na mojej liście małych grzeszków. 

Mam ulubioną recepturę, która sprawdziła się już wiele razy. Smalec z suszonymi śliwkami (czasem z wędzonymi) , podany z chlebem na zakwasie i ogórkami kiszonymi zawsze cieszy się sporą popularnością na wszelkiego rodzaju imprezach. W weekend będę świętowała swoje "ćwierćwiecze", więc słoik smalcu będę miała już gotowy. Ciekawe, czy zasmakuje gościom :)

Wczoraj postanowiłam poeksperymentować i sprawdzoną recepturę trochę zmodyfikować. Suszone śliwki zastąpiłam suszonymi pomidorami, dodałam również łyżeczkę koncentratu pomidorowego, który zabarwił smalec. W środku znalazły się również kapary, które w tej kombinacji zastępują ogórki kiszone. 
Teraz już sama nie wiem, który mi bardziej smakuje!


Smalec
  • 1 kg mielonej słoniny
  • 200 g wędzonego boczku
  • duża cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • jabłko
  • 10 suszonych pomidorów
  • 2 łyżki odsączonych z zalewy kaparów
  • 50 ml żubrówki
  • 3 łyżki suszonego tymianku
  • 3 liście laurowe
  • pieprz
  • sól
  1. Słoninę wrzucamy do garnka z grubym dnem. Topimy ją na małym ogniu ok. 20-30 minut, aż pozostaną  na powierzchni tłuszczu złociste skwarki.
  2. Garnek zestawiamy z ognia i dorzucamy posiekaną drobno cebulę, mieszamy i stawiamy ponownie na ogniu. 
  3. Do szklistej cebuli dorzucamy pokrojony drobno boczek, smażymy przez kilka minut. Gdy nabierze koloru dodajemy starte na dużych oczkach jabłko, liście laurowe oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Dolewamy ostrożnie alkohol.
  4. Po kilku minutach dodajemy pokrojone drobno suszone pomidory, kapary, łyżeczkę koncentratu pomidorowego oraz suszony tymianek. Całość dokładnie mieszamy i smażymy jeszcze kilka minut.
  5. Na koniec przyprawiamy smalec solą i pieprzem. Przelewamy tłuszcz do miseczki lun słoika, zostawiamy do ostudzenia. 
  6. Następnie wkładamy go na noc lub na kilka godzin do lodówki. Gotowy smalec można przechowywać w lodówce ok. 2 tygodni.
 Tosia

wtorek, 18 lutego 2014

Tarta brokułowa z suszonymi pomidorami


Kilka dni temu, wracając z porannego spaceru z pobliskiego ryneczku, moją uwagę zwróciły promienie słońca padające na skrawek zielonej trawy. To tylko mały obrazek, ale sprawił, że poczułam ogromną tęsknotę za wiosną, jednocześnie poczułam się lekko, tak jakbym miała na sobie jedynie trampki i zwiewną kurteczkę. 

Wróciłam do domu i zmieniałam nieco swoje wieczorne plany kulinarne. Nagle zrozumiałam, że już nie mam ochoty na sycące dania, na kremowe zupy, gulasze, czy pasztety z musztardą. Mam ochotę na kolorowe, lekkie zupy, na sałatki pełne zdrowia i chrupiące tarty, które najchętniej zjadłabym siedząc na zielonej trawie.
Z tej okazji urządziłam dziś mały piknik na stole, w trakcie którego główną rolę grała tarta brokułowa. Jej kruchy spód wzbogaciłam o świeżo tarty parmezan. Środek tworzy ulubiony sos beszamelowy, jędrne różyczki brokułów, kawałki suszonych pomidorów, kulki mozzarelli i pestki dyni.

Smakuje znakomicie świeżo po upieczeniu, ale można ją śmiało serwować także na zimno.
W wersji obiadowej można do niej dodać jeszcze kawałki pieczonego kurczaka lub łososia.

Tarta brokułowa z suszonymi pomidorami/24 cm
Ciasto:
  • 200 g mąki pszennej (krupczatki)
  • 20 g świeżo tartego parmezanu
  • 100 g zimnego masła
  • jajko
  • 1-3 łyżki zimnej wody
  • łyżeczka soli
Farsz:
  • różyczki 1/4 brokuła
  • 1/2 białej części pora
  • kilka suszonych pomidorów
  • 2-3 łyżki pestek dyni
  • kilka kulek mini mozzarelli lub ok. 50 g dużej kuli
  • 4 łyżki świeżo tartego parmezanu
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 220 ml mleka
  • sól, pieprz, cukier, szczypta gałki muszkatołowej
  1. Do misy lub na stolnicę wsypujemy mąkę, dodajemy tarty parmezan i sól. Robimy w górce z mąki wgłębienie, dodajemy posiekane na kawałeczki zimne masło i jajko, zaczynamy wyrabiać ręką ciasto. W razie potrzeby, w trakcie wyrabiana dodajemy również 1-2 łyżki zimnej wody. Zagniatamy ciasto jedynie do połączenia składników. Owijamy je w folię spożywczą i wkładamy na 30 minut do lodówki.
  2. Po tym czasie ciasto cienko wałkujemy i przekładamy do tortownicy z karbowanymi brzegami. Formę wkładamy do lodówki na kolejne 30 minut.
  3. Różyczki brokuła kroimy na cienkie plastry. Wrzucamy je do rondla z posoloną i posłodzoną, wrzącą wodą. Gotujemy 4 minuty. Przekładamy na sito i przepłukujemy zimną wodą. Odstawiamy.
  4. W rondlu topimy masło, dodajemy 2 łyżki mąki, mieszamy trzepaczką, aż powstanie złota zasmażka. Zdejmujemy rondel z ognia, wlewamy powoli zimne mleko i intensywnie mieszamy trzepaczką. Stawiamy je ponownie na średnim ogniu i gotujemy przez kilka minut, co jakiś czas mieszając. Gdy sos zgęstnieje, doprawiamy solą, pieprzem, cukrem i gałką muszkatołową do smaku.
  5. Piekarnik rozgrzewamy do 190 stopni.
  6. Formę ze schłodzonym ciastem nakłuwamy w kilku miejscach widelcem i wykładamy z wierzchu papierem do pieczenia, na który wsypujemy suchy ryż lub fasolę. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika formę z obciążeniem i pieczemy 15 minut.
  7. Następnie ściągamy pergamin z obciążeniem i dopiekamy samo ciasto przez kolejne 15 minut.
  8. Podpieczony spód wyciągamy z piekarnika, zmniejszamy temperaturę do 180 stopni.
  9. Spód smarujemy beszamelem i dekorujemy plastrami pora, brokuła, kawałkami mozzarelli i pestkami dyni. Całość posypujemy tartym parmezanem.
  10. Formę wkładamy ponownie do pieca i zapiekamy tartę jeszcze 20 minut.
  11. Podajemy na ciepło lub zimno.
Tosia

czwartek, 16 stycznia 2014

Spaghetti z pesto pistacjowym



W sytuacjach, w których muszę czekać np. na autobus, czy rzucając okiem na reklamy przed seansem w kinie, zastanawiam się ile rzeczy można zrobić w kilkanaście minut?

W tym czasie można przeglądać do znudzenia Facebooka, obejrzeć pół odcinka ulubionego serialu, przebiec kilka kilometrów. Można też narzekać, że nie ma się czasu na gotowanie, albo prędko wejść do kuchni, narobić w niej bałaganu i przygotować szybki makaron.
Wystarczą pełnoziarniste nitki spaghetti, garść pistacji, ząbek czosnku, kilka suszonych pomidorów, oliwa, ser dojrzewający, parę ruchów i kolacja gotowa. 

W wersji bardziej sycącej i potrzebującej kilku dodatkowych minut, warto jeszcze dodać kawałki np. grillowanego kurczaka, albo krewetki.

Spaghetti z pesto pistacjowym/2 porcje
  • 150-200 g pełnoziarnistego spaghetti
  • kilka suszonych pomidorów
  • kilka łyżek świeżo tartego sera dojrzewającego np. parmezanu
  • łyżka oleju z suszonych pomidorów
  • 2 łyżki ziaren słonecznika
  • listki świeżego rozmarynu
  • Pesto pistacjowe:
  • 80 g obranych pistacji (w przypadku solonych, omijamy sól w przepisie)
  • 30 g sera dojrzewającego np. parmezan/cheddar/szafir
  • mały ząbek czosnku
  • łyżka soku z cytryny
  • 4-5 łyżek oliwy
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól, świeżo mielony pieprz
  1. W garnku gotujemy wodę z łyżeczką soli.
  2. Na suchej patelni wrzucamy obrane pistacje i prażymy je przez ok. 3 minuty. Przerzucamy do wysokiego naczynia, dodajemy posiekany czosnek, tarty ser, gałkę muszkatołową, sól, pieprz i sok z cytryny. Zaczynamy miksować składniki blenderem, stopniowo wlewając oliwę. Miksujemy, aż postanie gładkie pesto.
  3. Do garnka z gotującą się wodą wrzucamy makaron. Gotujemy, aby był "al dente" według wskazówek na opakowaniu.
  4. Na patelnię wlewamy łyżkę zalewy z suszonych pomidorów, posiekane drobno pomidory oraz pesto pistacjowe.
  5. Ugotowany makaron odsączamy i wrzucamy na patelnię razem z 3 łyżkami wody, w której się gotował. Dorzucamy ziarna słonecznika, chwilę podgrzewamy i mieszamy do połączenia składników.
  6. Makaron podajemy ze świeżym rozmarynem, posiekanymi pistacjami, ziarnami słonecznika i świeżo startym serem (u mnie Szafir).
 Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...