Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Krewetki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Krewetki. Pokaż wszystkie posty

piątek, 16 czerwca 2017

Burczydomówka #2: Grill


Przed nami kolejny piąteczek, a co to oznacza? Burczydomówkę, czyli nasz nowy cykl na blogu, w którym dzielimy się z Wami przepisami na imprezowe przekąski, które idealnie łączą się z alkoholem.

Pory roku wpływają nie tylko na to co jemy, ubieramy i jak się czujemy, ale także na sposób w jaki imprezujemy. Wieczór filmowy z mini burgerami (przepis) można śmiało zorganizować przez cały rok. Jednak gdy wychodzi słońce, a dni się stają coraz dłuższe to znakomity moment, aby zebrać przyjaciół i rozpalić grilla!



Zgrana ekipa poradzi sobie na pewno i bez alkoholu, ale nie oszukujmy się, miło do grillowanych potraw wypić coś mocniejszego. Idealnie sprawdzą się tu kolorowe trunki. Cytrynówka Lubelska świetnie nadaje się do zamarynowania krewetek, musicie koniecznie spróbować! Ostatnio przygotowałam je w formie szaszłyków, a część z nich zaserwowałam z gazpacho.


 Ten pomidorowo-paprykowy chłodnik wywodzący się z Andaluzji to idealny pomysł na orzeźwiającą przystawkę. Inspirując się znanym drinkiem Bloody Mary postanowiłam, że moje gazpacho będzie zakrapiane cytrynówką i serwowane w formie shotów.

Przyjaciele byli zaskoczeni, ale bardzo im spodobał się ten pomysł, bo prosili o dolewkę kolejnych shotów. A świeżo zgrillowana cytrusowa krewetka zaskakująco dobrze komponowała się z pikantnym chłodnikiem.

Poniżej dzielę się dwoma przepisami :)

Wpis powstał w ramach współpracy z marką Lubelska.



Gazpacho shots z grillowanymi krewetkami
Krewetki:
  • 250 g surowych krewetek
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżka miodu 
  • 2 łyżki cytrynówki Lubelskiej
  • 2 łyżki oliwy
  • 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
  • 2 łyżki suszonej mięty (lub posiekana świeża natka pietruszki)
  • sól, pieprz
Gazpacho:
  • 4 pomidory
  • papryka
  • ogórek
  • ząbek czosnku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • garść świeżej mięty
  • pół kajzerki
  • 100 ml cytrynówki Lubelskiej 
  • szczypta pieprzu cayenne
  • sól, pieprz
Krewetki:
  1. Miód łączymy z cytrynówką Lubelską, oliwą, przyprawami, ziołami i posiekanym czosnkiem. Wrzucamy rozmrożone krewetki, mieszamy i wstawiamy do lodówki na minimum godzinę.
  2. Następnie krewetki nabijamy na patyczki do szaszłyków (po ok. 5 sztuk). 
  3. Kładziemy na rozgrzanym ruszcie, grillujemy po ok. 4 minuty z każdej strony, aż krewetki będą odpowiednio rumiane. 
  4. Krewetki serwujemy z gazpacho shots.
 Gazpacho:
  1. Kajzerkę namaczamy w zimnej wodzie.
  2. Warzywa kroimy na duże kawałki, wrzucamy do wysokiego naczynia. Dodajemy chilli, posiekany czosnek, świeże zioła, namoczoną i odsączoną z wody kajzerkę. 
  3. Wlewamy cytrynówkę i miksujemy całość na gładki płyn. Gazpacho przyprawiamy solą, pieprzem i ewentualnie pieprzem cayenne do smaku. Wstawiamy do lodówki na minimum godzinę.
  4. Gazpacho podajemy w formie shotów razem z krewtkami.
Tosia

niedziela, 3 kwietnia 2016

Śniadanie do łóżka #216: Kanapka z krewetkami i awokado


Właściwie to od początku miał być tuńczyk. Wyobrażałam sobie plastry prawie surowego, tylko lekko obsmażonego z każdej strony (bo takiego właśnie lubię), wymoczonego w orientalnej zalewie, a niedostępność produktu zepsuła mi zabawę. Ale nie do końca zrezygnowałam z moich planów. W tym samym sosie, z tymi samymi dodatkami przygotowałam krewetki i myślę, że równie mocno zaspokoiły moje śniadaniowe potrzeby.

No dobra, nie będę wam tu ściemniać, część z was widziała na moim snapchacie (zapraszam do obserwowania, nick: sliwkamarta), że to śniadanie wcale w porze śniadaniowej się nie pojawiło. Za tworzenie przepisów zabieram się zwykle później, bo gdy tylko się obudzę, muszę szybko coś zjeść, żeby nie pozabijać wszystko naokoło. Później z pełnym brzuchem i głową pełną pomysłów przystępuję do działania. Wobec tego rzeczone krewetki nie zostały w końcu zjedzone na toście, a na pełnoziarnistym ryżu, z plastrami awokado dookoła. I też wyszło pysznie. Polecam więc wam tę propozycję zarówno na śniadanie jak i lunch.

Kanapka z krewetkami i awokado (4 porcje)

-1 bagietka
- 1 półmiękkie awokado

- 350 g krewetek mrożonych surowych (szarych)
- 2 łyżki sosu sojowego
- pół limonki
- 1 łyżka oleju sezamowego
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka pasty wasabi
- 2 łyżki czarnego sezamu

- pół limonki
- świeża kolendra
- olej kokosowy lub rzepakowy

  1. Pokrój bagietkę na 4 kawałki i rozetnij. Stostuj bagietkę lub wrzuć do opiekacza. 
  2. Awokado rozetnij, wyjmij pestkę i obierz ze skórki. Pokrój w plastry i skrop sokiem z limonki, aby nie ściemniało.
  3. Przygotuj sos. Połącz w naczyniu sos sojowy, sok z połowy limonki, olej sezamowy i wasabi. 
  4. Krewetki rozmroź na sitku, rozgrzej ok. 1 łyżkę oleju na patelni i wrzuć krewetki.
  5. Zalej sosem i smaż krewetki aż zmienią kolor na różowy i dojdą w środku (powinno to potrwać kilka minut). 
  6. W czasie gdy robią się krewetki ułóż awokado na bagietce. Posiekaj kolendrę. 
  7. Gdy krewetki się usmażą posyp je czarnym sezamem. Ułóż na bagietce z awokado, skrop jeszcze na koniec sokiem z limonki i usyp na krewetkach posiekaną kolendrę.    

Śliwka

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Gambas al pil pil - krewetki z czarnym czosnkiem i hiszpańskie opowieści


Hola! Witajcie oficjalnie w nowym roku, bo tak naprawdę dopiero dziś na blogu pojawi się pierwszy przepis w 2016 roku.

Moi obserwatorzy z Instagramu (@tochabrocha) oraz ze Snapachata pewnie doskonale wiedzą, że zaraz po świętach udałam się grupą przyjaciół do słonecznej Hiszpanii. Sylwestra powitaliśmy w Andaluzji, a żeby było ciekawiej, całkiem blisko nas wypoczywała także Śliwka, z którą nawet udało się tam spotkać :)

Nie chciałabym czytelników zanudzać szczegółami, tym bardziej, że wyjazd miał charakter odpoczynkowy i był zupełnie prywatny. Chętnie jednak podzielę się kilkoma zdjęciami i oczywiście możecie się spodziewać w najbliższym czasie trochę hiszpańskich przepisów.

Buenos Dias

Moim zadaniem w trakcie tygodnia wakacji była oczywiście opieka nad kuchnią i burczącymi brzuchami przyjaciół. Codziennie rano szykowaliśmy duże śniadanie, a każdy musiał wypełnić swój obowiązek, mieliśmy np. stanowisko do wyciskania andaluzyjskich pomarańczy, albo punkt z ekspresem do parzenia kawy.  Dla przykładu powyżej zdjęcie z jednego poranka, są na nim piwne placuszki z krewetkami, które zrobiłam, gdy z poprzedniego wieczoru zostało mi ciasto po panierowanych kalmarach. A także kilka innych rarytasów (jamon, chorizo smażone z boczniakami, hiszpański twaróg fresca, typowe ciastka z piekarni).

Nie było dnia, w którym byśmy nie jedli świeżych owoców morza, które w porównaniu z polskimi cenami - były tanie jak barszcz! Hitem niejednego wieczoru były wcześniej wspomniane kalmary w cieście piwnym. Jadaliśmy także krewetki przygotowane na wiele sposobów, małże, a w sylwestrowy wieczór zaserwowałam (podobno epicką) zupę z ośmiornicą.

Pod palmą najlepiej!

Od czasu do czasu jadaliśmy oczywiście tapasy na mieście, między innymi regionalne gambas al pil pil, czyli czosnkowe, skwierczące krewetki, podawane w glinianych naczyniach.

Na jednym z lokalnych targów kupiłam na pamiątkę takie dwa naczynia, aby odtworzyć je kiedyś w domu. I właśnie dzisiaj zatęskniłam za ich smakiem. Postanowiłam jednak zrobić je trochę inaczej, bo z czarnym czosnkiem, który przywiozłam ze sobą. Czosnek ten jest fermentowany i popularny w Andaluzji, ma wspaniałe właściwości zdrowotne i interesujący posmak. Już z samym zapachem przypomina trochę grzyby karmelizowane w occie balsamicznym.

Koniec "pogaduszek", zapraszam do oglądania zdjęć, a na samym dole znajdziecie przepis na gambasy!

Szałwia świeżo zerwana w górach
Magiczna Ronda
Uliczne przekąski - karmelowe orzechy arachidowe i churros

Mijas - białe miasteczko

Corrida!
Publiczność na arenie
Kumple
Muzykalne chłopaki w Granadzie
Hipsterzy z Trójmiasta
Pasterz i zachód słońca w Mijas

Tapas, stoisko z owocami morza i ośmiornica, z której powstała zupa
Gambas al pil pil z czarnym czosnkiem

Gambas al pil pil - krewetki w czarnym czosnkiem /2 porcje
  • 300 g surowych i obranych z pancerzy krewetek *
  • 2 suszone mini papryczki pil pil (piri-piri) lub łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 4 ząbki czarnego czosnku lub 3 ząbki klasycznego czosnku
  • 4 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • 3 łyżki soku z cytryny
  • 6 łyżek oliwy
  • 1/4 łyżeczki ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • sól, pieprz
  1. Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Wkładamy naczynia żaroodporne na ok. 10 minut.
  2. W tym czasie na patelni rozgrzewamy oliwę z posiekanym czosnkiem i papryczkami.
  3. Po ok. minucie wrzucamy krewetki, zwiększamy płomień, dodajemy sól, pieprz, ostrą i słodką paprykę.
  4. Smażymy przez ok. 2 minuty z jednej strony, następnie odwracamy na drugą stronę. Wrzucamy posiekaną pietruszkę, skrapiamy sokiem z cytryny i smażymy krewetki przez kolejne 2 minuty.
  5. Nagrzane naczynia wyciągamy z piekarnika, przekładamy do nich zawartość patelni i szybko serwujemy z bagietką, dopóki krewetki są skwierczące.
* Krewetki mogą być mrożone, ale polecam kupować szare, czyli wcześniej niegotowane.
Tosia

czwartek, 5 listopada 2015

Obiad czwartkowy #24: Krewetki z chorizo + parmezanowa polenta


Mam pewną słabość do azjatyckich, albo lepiej quasi-azjatyckich dań. Mam tendencję do nadużywania past curry i mleczka kokosowego. Imbir i kolendra według mnie pasują prawie do wszystkiego, zawsze więc staram się w domu mieć wielki korzeń imbiru i doniczkę pełną ulubionych ziół. Konsekwencją mojej słabości jest więc tworzenie obiadów trochę na jedną modłę. Najlepszy kurczak? W czerwonym curry, posypany kolendrą. Najlepszy łosoś? W czerwonym curry z kolendrą. Krewetki? Bardzo proszę, na pewno dodam do nich mleczko kokosowe, imbir i kolendrę.

Zasadniczo nam to nie przeszkadza, oboje kochamy ten smak i możemy spokojnie się nim cieszyć nawet kilka razy w tygodniu. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i w nasz związek z jedzeniem powoli wkrada się nuda.

Gdy obudziłam się dziś rano zastanawiałam się co zrobić na obiad czwartkowy. Czy pojawiły się już krewetki w mleczku kokosowym? Chyba nie, więc dodam do nich dynię i przedstawię wam pyszny sposób na obiad. Ale szybko się opamiętałam, nie tym razem koleżanko!

Nie od dziś wiadomo, że owoce morza świetnie łączą się z chorizo. Wydaje się, że to mieszanie ryby i mięsa nie powinno doprowadzić do niczego dobre, ale wręcz przeciwnie. Gdy krewetki, lub kalmary nabiorą smaku wytopionego z chorizo tłuszczu, robi się naprawdę interesująco. A od siebie dodałam jeszcze paprykę i cebulę, całość doprawiłam sporą porcją tymianku i podostrzyłam tabasco. I co najważniejsze, polenta. Pyszna, kremowa i parmezanowa.

Spróbujcie szczególnie jeśli tak jak ja, nie możecie się zdecydować, co lubicie bardziej, krewetki czy chorizo. Dodatkowym atutem jest to, że to mniej więcej 15 minut roboty (licząc z krojeniem).


Krewetki z chorizo (2 porcje)

- 250 g surowych krewetek*
- pół kiełbasy chorizo (125 g)
- 1 czerwona papryka
- 1 cebula
- garść świeżego tymianku
- 1 łyżka oliwy
- tabasco

  1.  Pokrój chorizo na plastry, paprykę w dużą kostkę, a cebulę w grube plastry. 
  2. Na zimnej patelni podgrzej chorizo i podsmażaj kilka minut aż wytopi się tłuszcz. Zdejmij z patelni (zostawiając tłuszcz). 
  3. Na tłuszczu z chorizo i jednej dodatkowej łyżce oliwy podsmaż paprykę i cebulę. Podsmażaj kilka minut, dodaj z powrotem chorizo, krewetki i tymianek. 
  4. Podsmażaj kilka minut aż krewetki nabiorą różowej barwy. 
  5. Dopraw tabasco. Sól nie powinna być potrzebna, gdyż chorizo jest słone samo w sobie. 
  6. Podawaj na gorącej polencie. 

Parmezanowa polenta (2 porcje)

- 1 szklanka mleka
- 5 łyżek kaszki kukurydzianej**
- 25 g tartego parmezanu
- sól, pieprz

  1. Ugotuj polentę na lekko osolonym mleku zgodnie z instrukcją na opakowaniu. 
  2. Zacznij gotować w końcowej fazie smażenia krewetek, aby wszystko doszło w jednym momencie ( u mnie trwało to ok. 3 minuty). 
  3. Dodaj parmezan do gorącej polenty i dobrze wymieszaj. 


*jeśli kupujesz mrożone, koniecznie kup surowe (szare) krewetki
** jedna szklanka mleka na 5 łyżek kaszki to proporcje podane na opakowaniu, aby uzyskać gęstą polentę, jeśli twój produkt zawiera inne proporcje na gęstą kaszkę, użyj tych podanych na opakowaniu

Śliwka

wtorek, 11 marca 2014

Wtorek z kaszą #1: Kasza jaglana w sosie orzechowym z krewetkami


Oszalałam na punkcie kaszy, czyli właściwie okaszałam! Moi najbliżsi naprawdę nie mogą ze mną wytrzymać. Każde możliwe danie przerabiam uwzględniając dodatek kaszy, a do tego wszystkiego cały czas o tym mówię. 

Jakiś czas temu wymyśliłam sobie "wtorek z kaszą". Czemu? Bo kasza jest bardzo zdrowa i do tego pyszna, a ja chciałam się upewnić, że będę ją jeść regularnie. Wtorek z kaszą stał się więc tradycją. Wiedzieli o nim znajomi z pracy (-Hej! Dziś wtorek! Masz kaszę?), wiedziała też Tosia, która po kilku tygodniach we wtorki zaczęła mi smsowo życzyć "szczęśliwego wtorku z kaszą". Mój chłopak z kolei do mojej nowej tradycji nastawił się wrogo. Na każde "dzisiaj wtorek z kaszą!" reagował salwą przekleństw. 

I wiecie co? Powoli namawiam wszystkich. Moja przyjaciółka mieszkająca za morzem poinformowała mnie, że kupiła paczkę kaszy, żeby we wtorek do mnie dołączać, mój chłopak nakłada sobie drugą porcję kaszy jaglanej w sosie orzechowym, a Tosia proponuję mi nowy, kaszowy cykl na blogu.Czy to nie piękne?:)

Mam nadzieję, że uda mi się z Tosią namówić i was do częstszego spożywania kaszy. Jako debiut wybrałam kaszę jaglaną, jedną z najzdrowszych, polskich produktów. Prawdę mówiąc smakowo również odpowiada mi najbardziej. Zrobiłam z nią coś, co normalnie zrobiłabym z makaronem. Dodałam do niej sos orzechowy (na bazie masła orzechowego i mleczka kokosowego) i krewetki. Całość smakowała naprawdę niesamowicie. 

A ty? Czy jadłeś dziś swoją porcję kaszy?:)

Kasza jaglana w sosie orzechowym z krewetkami (2 duże porcje)

- pół szklanki kaszy
- woda*
-ok. pół łyżeczki soli

- pół cebuli
- 1 papryczka chilli**
- 3 ząbki czosnku
- 2 cm świeżego imbiru
- 2 czubate łyżki masła orzechowego
- 165 ml mleczka kokosowego
- 500 g surowych krewetek
- 3 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka masła
- 2 łyżki oliwy
- sól

- sok z limonki
- posiekana świeża kolendra
- poszatkowane orzeszki ziemne (bez soli)

  1. Poszatkuj cebulę, czosnek i chilli.
  2. Przygotuj patelnię, aby zrobić sos i garnek do ugotowania kaszy.
  3. Na patelni rozgrzej oliwę i dorzuć posiekaną cebulę i chilli. Po kilku minutach dorzuć czosnek i smaż ok. 2 minuty. 
  4. Zetrzyj imbir bez skórki na tarce prosto na patelnię. Dodaj masło orzechowe i chwilę podsmażaj aż masło znacznie się stopi. 
  5. Dolej mleczko kokosowe i smaż jeszcze kilka minut, aż wszystko dobrze się wymiesza. 
  6. W tym czasie przesyp kaszę na sitko, przepłucz zimną wodą, a następnie zalej wrzątkiem na sitku (dzięki temu usuniesz goryczkę). 
  7. Przerzuć kaszę do garnka, dodaj wodę i sól i gotuj przez ok. 10 minut od zagotowania, aż kasza wsiąknie całą wodę. 
  8. Poszatkuj kolendrę i orzeszki ziemne.Odstaw na później. 
  9. Wróćmy do sosu. Przypraw go sosem sojowym, jeśli jest za mało słony dodaj sól. Dodaj masło. 
  10. Do gorącego sosu dodaj surowe krewetki i smaż aż zmienią kolor na różowy i od tego czasu dodatkowe kilka minut. Pamiętaj, aby kupić krewetki surowe (szare). 
  11. Ugotowaną kaszę dorzuć do sosu z krewetkami. Całość dobrze wymieszaj. 
  12. Przed podaniem skrop sokiem z limonki, posyp orzeszkami i świeżą kolendrą. 

* Zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu. Ja zwykle nieco ponad dwa razy więcej w stosunku do objętości kaszy
** Użyłam pepperoni, która nie jest bardzo ostra. W przypadku ostrzejszych zmień ilość

Śliwka

wtorek, 20 sierpnia 2013

Tydzień filmowy #2: Pieczone krewetki (Forrest Gump)



 Moje życie już jest na tyle zdominowane kulinarnie, że nawet oglądając filmy, czy dobre seriale, wyszukuję smacznych inspiracji. Jeśli nie znajduję w nich motywów jedzenia, prawdopodobnie chrupię wtedy ulubiony domowy popcorn.
Filmowy tydzień na blogu marzył mi się od jakiegoś czasu. Dlatego kiedy podzieliłyśmy się na dni, odczułam ogromny smutek, ponieważ przypadły mi jedynie trzy wpisy w ramach cyklu. To jedynie trzy kulinarne inspiracje wyjęte z ulubionych lub charakterystycznych filmów. Czyli zdecydowanie za mało!


Rozmyślając o filmach, które wybiorę, szybko zdecydowałam się na dwa. Z trzecim miałam problem, bo w głowie pojawiła się zbyt długa lista kandydatów. W końcu kulinarnych motywów można się doszukiwać nie tylko w filmach, w których jedzenie odgrywa najważniejszą rolę. Wyobraźnia i ślinianki potrafią mocno pracować także w trakcie seansu, kiedy trzeba się domyślać jakby wyglądała dana potrawa.

Tak było w przypadku filmu "Forrest Gump". 
Domyślam się, że nikomu nie trzeba go przedstawiać. Uroczy bohater zdobył sobie sympatię widzów na całym świecie i udowodnił, że niesprawny fizycznie chłopiec, uznany za miejscowego głupka może coś w życiu osiągnąć. 
Z filmu pochodzi jedno z moich ulubionych powiedzonek, ukazujące nieprzewidywalność ludzkiej egzystencji "Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co ci się trafi".

Forrest nie tylko przebiegł Amerykę w 3 lata, zdobył medal za zasługi w wojnie w Wietnamie, ale także został miliarderem i poławiaczem krewetek. A wszystko zaczęło się od poznania w wojsku Bubby :


Rodzina Bubby miała wiedzę o krewetkach w małym palcu. Jak twierdził sam Bubba: "Krewetki to owoce morza, można je smażyć, gotować, dusić, piec. Są szaszłyki z krewetek (...), hamburger z krewetkami, kanapka z krewetkami..i to chyba wszystko".
Forrest obiecał przyjacielowi, że zostanie jego partnerem biznesowym i zakupią wspólnie kuter. Niestety Bubba ginie w trakcie wojny, ale Gump jak obiecał tak zrobił.

W filmie nie jest dokładnie pokazany sposób przyrządzania krewetek. Zainspirowana wskazówkami Bubby i polem kukurydzianym przy którym wychowywała się ukochana Forresta, przygotowałam pieczone krewetki z kukurydzą. Jestem pewna, że tak upieczone krewetki najlepiej smakowałyby prosto z kutra "Jenny", ale te też były pyszne :)

Pieczone krewetki z kukurydzą i parmezanem
  • 150 g krewetek tygrysich
  • Marynata:
  • sok z 1/2 limonki
  • łyżka skórki z limonki
  • łyżka startego imbiru
  • łyżka oleju arachidowego/oliwy
  • łyżeczka suszonych płatków chilli
  • sól, pieprz kolorowy
  • Dodatki:
  • 150 g ziarenek kukurydzy (1 świeża kolba)
  • łyżka oleju kokosowego
  • łyżka masła
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • 4 łyżki startego parmezanu
  1. Krewetki myjemy i osuszamy. Ewentualne pancerze zostawiamy lub je obieramy (kwestia do wyboru). Wrzucamy je do miseczki i dodajemy sok i skórkę z limonki, starty imbir, suszone płatki chilli i olej arachidowy. Krewetki przyprawiamy dodatkowo solą i kolorowym, świeżo mielonym pieprzem.
  2. Owoce morza marynujemy przez minimum 30 minut.
  3. Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy (lub oliwę), wrzucamy ziarenka kukurydzy oraz posiekaną papryczkę chilli. Po ok. 2 minutach dorzucamy posiekany ząbek czosnku. Potrząsamy patelnią i smażymy jeszcze 3 minuty.
  4. Kukurydzę przekładamy do naczynia do zapiekania. Na to wykładamy krewetki odsączone z marynaty.
  5. Łyżkę miękkiego masła mieszamy z posiekanym czosnkiem. Masło czosnkowe wykładamy na krewetki. Całość posypujemy tartym parmezanem (najlepiej świeżo startym) i wkładamy do rozgrzanego piekarnika.
  6. Krewetki pieczemy przez ok. 5-7 minut w temperaturze 200 stopni.
  7. Podajemy od razu z chrupiącą bagietką.
Tosia

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Zupa słodko-kwaśna z krewetkami
































Jedzenie fascynowało mnie od dziecka. Uwielbiałam godzinami przeglądać książki kulinarne, szczególnie te zagraniczne, które przedstawiały nieznane moim kubkom smakowym dania. Marzyłam o tym, by kiedyś nauczyć się tak gotować.
Już w szkole podstawowej miałam na swoim koncie pierwsze samodzielne przygotowane dania, ale z gotowaniem rozkręciłam się bardziej w liceum. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że miałam dobre pomysły i już wtedy z chęcią eksperymentowałam. Większość potraw chciałam robić sama, bez przepisu, co oczywiście nie zawsze mogło kończyć się sukcesem. Pamiętam np. moje pierwsze ravioli z botwinką. Farsz z młodych buraczków wyszedł smaczny, ale ciasto było twarde i gumowate, co z pokorą odnotowałam i więcej się to nie zdarzyło. 
Szczerze przyznaję się także do tego, że będąc zbuntowaną nastolatką uwielbiałam w kółko przyrządzać to samo danie, na które teraz, nawet w ramach kompromisu już bym się nie zgodziła. 
Moją słabością był gotowy sos słodko-kwaśny ze słoika, który podgrzewałam dodatkowo z kawałkmi kurczaka i makaronem. Na chwilę obecną tego typu półprodukty nie mają miejsca w mojej kuchni, ale zamiłowanie do ostro-słodko-kwaśnych smaków zostało do dziś.
Wczoraj w trakcie zakupów, pomyliłam alejki i niechcący zawitałam w dziale, który raczej nie odwiedzam. Z lekko szyderczym uśmiechem, ale też niezrozumiała tęsknotą spojrzałam na słoiki z pomarańczowym sosem. Opuszczając sklepową uliczkę, obiecałam sobie zrobić taki sos w domu. Przygotowywałam go w domu na kilka sposób, a jeden przepis nawet prezentowałam na blogu (tu). W dzisiejszej odsłonie nowością jest jednak forma podania dania, ponieważ zdecydowałam się na zupę z dodatkiem krewetek. Mając wcześniej ugotowany bulion robi się ją naprawdę szybko, wystarczy 20-30 minut.
Ostro-kwaśna zupa z krewetkami cudownie mnie rozgrzała i "przyprawiła" o dobry humor :)

Zupa słodko-kwaśna z krewekami
  • 250 g krewetek (świeżych lub rozmrożonych)
  • 4 plastry ananasa
  • kilka łyżek odsączonej z zalewy kukurydzy
  • biała część pora
  • marchewka
  • 1/2 papryki
  • mała cebula
  • 1/3 papryczki chilli (lub mniej)
  • ząbek czosnku
  • 3 cm korzenia imbiru
  • 600 ml bulionu warzywnego lub z kurczaka
  • 300 ml passaty pomidorowej
  • 50 ml soku z ananasa lub pomarańczy
  • łyżka sosu sojowego
  • łyżka sosu rybnego (można pominąć)
  • łyżka octu ryżowego
  • łyżka czerwonej pasty curry (pasta kupna lub domowa)
  • łyżka soku z cytryny
  • sól (dodatek sosu sojowego i sosu rybnego może wystarczyć)
  • łyżka oliwy
  • łyżka oleju sezamowego
  • kiełki rzodkiewki
  • makaron ryżowy
  1. Jeśli krewetki wcześniej był mrożone, należy je rozmrozić.
  2. Siekamy drobno czosnek, imbir i chilli. W woku rozgrzewamy oliwę oraz olej. Wrzucamy składniki oraz krewetki i smażymy przez minutę. Krewetki wyjmujemy i przekładamy do miseczki. 
  3. Do składników w woku dorzucamy pokrojoną w kostkę cebulę oraz w pół-plastry pora. Smażmy minutę i dorzucamy pokrojoną w kostkę marchewkę i paprykę.
  4. Po kolejnej minucie dodajemy pastę curry, sos sojowy, sos rybny oraz ocet ryżowy. Potrząsamy wokiem i całość chwilę smażymy.
  5. Dorzucamy do woka pokrojony drobno ananas. Składniki zalewamy passatą pomidorową, sokiem z ananasa oraz bulionem. Zmniejszamy ogień i gotujemy zupę przez ok. 10 minut.
  6. Po koniec gotowania wrzucamy wcześniej podsmażone krewetki oraz kukurydzę. Zupę smakujemy i przyprawiamy ewentualnie solą do smaku oraz sokiem z cytryny. Zupę gotujemy jeszcze 3 minuty.
  7. Słodko-kwaśną zupę podajemy z makaronem ryżowym, kiełkami rzodkiewki i z krewetkami.
Tosia

piątek, 24 sierpnia 2012

Bouillabaisse

Bouillabaisse (czytaj bujabes) to chyba najbardziej znana francuska zupa rybna, która poza pysznymi owocami morza, na których jest gotowana, łączy ze sobą takie smaki jak pomidory czy szafran. 
Już dawno nie jadłam zupy rybnej, a korzystając z faktu, że jestem znowu w Hiszpanii, gdzie w rybach można wybierać bez końca,  postanowiłam zaszaleć z francuską klasyką. 

Pamiętam, że kiedyś moja mama robiła bardzo podobną, z ogromną ilością pływających w niej owoców morza i charakterystycznym posmaczkiem selera naciowego. Później nie jadłam takiej nigdzie, do dzisiaj, kiedy uświadomiłam sobie, że mama przez te wszystkie lata tworzyła po prostu bouillabaisse. 

Przyznam, trochę przy tym roboty, ale naprawdę warto. Zupa jest pyszna i niezwykle sycąca. Przez dodatek wielu owoców morza nie byłam w stanie skończyć małej miseczki, bo byłam już tak najedzona. 
Nie zraźcie się dodatkami, które mogą być czasem trudne do znalezienia. Ryby można spokojnie zastąpić innymi, postawić na mrożone krewetki i dowolne małże. Mi z tej mieszanki najbardziej smakował miecznik, który ugotowany w zupie nabrał słodkiego smaku i jędrności. 

Francuska szkoła gotowania nakazuje do tej zupy dodać jeszcze pływającą grzankę z sosem rouille, nieco przypominającym domowy majonez, ale ja z tego zrezygnowałam, gdyż mokry chleb przeraża i obrzydza mnie od zawsze:)

Bouillabaisse (6-8 porcji)
Bulion:
- 3l wody
- 1 mały por (biała część)
- 1 łodyga selera naciowego
- 4 małe marchewki
- 2 małe białe rzepy
- 2 małe białe cebule
- 3 ząbki czosnku
- 2 liście laurowe
- kilkucentymetrowy kawałek skórki pomarańczy
- 1 łyżeczka ziaren pieprzu
- oliwa

- 300 g fileta z dorady
- 350 g fileta z łososia
- 400 g miecznika
- 0, 5kg surowych krewetek (można użyć mrożonych)
- 0,5 kg małży
- 8 łyżek octu winnego
- 350g przecieru pomidorowego
- kilka kropli tabasco
- duża szczypta nitek szafranu
- sól, pieprz

  1. Warzywa na bulion pokrój na mniejsze kawałki i wrzuć do garnka. Dorzuć obrany ze skórki i zgnieciony czosnek, liście laurowe, kawałek skórki pomarańczy i ziarna pieprzu. Zalej ok. 2 łyżkami oliwy i postaw na ogniu.
  2. Smaż warzywa w garnku przez kilka minut, aby wydobyć smak. Nastaw wodę w czajniku (będzie szybciej niż nagrzewać ją w garnku) i zalej smażące się warzywa. Zmniejsz ogień.
  3. Daj bulionowi się gotować na małym ogniu przez ok. 45 minut, a w tym czasie przygotuj owoce morza.
  4. Filety z ryb pokrój na małe kawałki, odłóż na talerz i wsadź do lodówki. Jeśli ryby mają skórę, zdejmij ją i odłóż (przyda się do gotowania).
  5. Małże i krewetki umyj pod bieżącą wodą, aby pozbyć się resztek soli. Jeżeli któryś z małż jest zniszczony/otwarty/naruszony- wyrzuć bez wahania. Odstaw w miseczce, aby poczekały na koniec gotowania się bulionu.
  6. Gdy bulion się ugotuje, używając blendera zmiksuj całość na jednolity płyn.
  7. Dodaj ocet, przecier pomidorowy i szafran. 
  8. Zagotuj i wrzuć krewetki. Wyjmij je za pomocą cedzaka po ok. 5 minutach. Powinny mieć pomarańczową barwę. Odłóż na bok.
  9. Wrzuć małże i gotuj aż wszystkie się otworzą (ok. 10 minut). Jeśli któryś się nie otworzył- wyrzuć go.
  10. Jeśli została ci wcześniej wspomniana skóra z ryb, dorzuć ją do zupy i daj jej się gotować jeszcze przez kilkanaście minut. Jeśli nie, przypraw zupę solą, pieprzem i tabasco. 
  11. Krewetki obierz ze skorupek, a małże wyjmij z muszli. Odłóż na bok.
  12. Bezpośrednio przed podaniem wrzuć do gotującej się zupy kawałki ryby. Gotuj przez ok. 10 minut, nie dłużej aby ryba się nie rozgotowała. Wypełnij miseczki krewetkami i małżami (obranymi, gdyż całych użyłam tylko na potrzeby zdjęcia) i zalej zupą z kawałkami ryb. 
Śliwka

środa, 4 lipca 2012

Krewetki w kokosowej panierce z orientalnym majonezem



Ze wstrętem do krewetek spotykam się tak często, że zaczynam wierzyć, że to jakaś plaga! Pewne rzeczy potrafię zrozumieć, niektóre smaki są tak charakterystyczne, że niektórym nie odpowiadają, ale krewetki? Przecież są niczym gąbka, która nasiąka takim smakiem, jaki akurat im nadasz. 
Ja nie pamiętam kiedy spróbowałam ich po raz pierwszy, ale doskonale sobie przypominam, że już jako małe dziecko byłam ogromnie uradowana, gdy zobaczyłam je w menu. 
Może byłam pod tym względem wyjątkiem, ale jako dziecko próbowałam wszystkiego, a gdy coś mi nie smakowało, starałam się próbować za jakiś czas, aby sprawdzić czy faktycznie mi nie smakuje. Mam to do dzisiaj, choć na palcach jednej ręki potrafię wymienić rzeczy, których nie lubię. Ostatnio po raz setny spróbowałam bób, który po prostu mnie nie przekonuje. I pogodziłabym się z tym, że może nie jesteśmy sobie przeznaczeni, ale intryguje mnie, że nie spotkałam jeszcze osoby, która tak jak ja nie przepadałaby za bobem. Słyszę zawsze, "Nie lubisz bobu?! Pewnie nie jadłaś dobrze przyrządzonego, młodego, z masełkiem". Jadłam. I nadal mi nie smakuje. 
Ostatnio wszystkie dzieci, z którymi się stykam okazują się "niejadkami". Obserwuje matki, które patrzą z zadowoleniem jak ich dziecko zajada się suchym makaronem, lub panierowanym kurczakiem bez smaku, bo przecież "coś zjadł". Byłam też naocznym świadkiem, gdy matka powiedziała dziecku chcącemu spróbować świeżej kolendry "Ty bierzesz kolendrę? Przecież MY nie lubimy kolendry". 
Jestem gorącą zwolenniczką teorii, że nasze podniebienie uczy się smaków i im więcej próbujemy, tym więcej składników i dań potrafimy docenić, ale też odtworzyć. Z większymi wymaganiami, przychodzi większa potrzeba mieszania smaków, eksperymentowania i przede wszystkim, większa radość z jedzenia. 

A te krewetki przynoszą mi wielką radość:) Panierka z kokosa jest bardzo chrupka, a majonez z dodatkiem czerwonej pasty curry świetnie przełamuje smak. Tego majonezu używam już od jakiegoś czasu też na kanapkach- to mój absolutny faworyt.

Krewetki w kokosowej panierce z orientalnym majonezem (porcja dla 4 osób)
- 500 g mrożonych surowych krewetek
- 200 g wiórków kokosowych
- 2 jajka
- 150 g mąki
- sól
- pieprz
- olej rzepakowy

- 4 łyżki majonezu
- 1 łyżka czerwonej pasty curry

Krewetki rozmroź na sitku. Gdy będą już rozmrożone, osusz je papierowymi ręcznikami.
Przygotuj 3 miseczki. Do jednej wsyp mąkę, do drugiej wbij jajka i roztrzep je widelcem, a do trzeciej wsyp wiórki kokosowe.
Weź jedną krewetkę, posól ją i popieprz z dwóch stron. Najpierw obtocz ją w mącę, później w jajku, a następnie we wiórkach, które powinny się do niej przykleić. Układaj na talerzu powtarzając tę czynność z każdą krewetką.
W garnku rozgrzej olej do połowy wysokości garnka. Aby sprawdzić czy olej jest już wystarczająco rozgrzany, wsadź jedną próbną krewetkę. Powinna mocno bulgotać po wrzuceniu. Jeżeli tylko lekko skwierczy, rozgrzej olej mocniej. Smaż przez kilka minut, aż staną się brązowe (przy dobrze rozgrzanym oleju powinno to potrwać ok. 2 minuty). Wyłów cedzakiem i odłóż na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, aby odsączyć tłuszcz. Powtórz tę czynność w stosunku do reszty krewetek (nie wkładaj więcej niż 10 za jednym razem).
Przygotuj majonez przez dokładne pomieszanie go z pastą curry.

Śliwka

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...