Życie towarzyskie blogerki kulinarnej nie zawsze jest usłane różami. Ludzie często boją się nas zapraszać na imprezy i spotkania, gdzie serwowane jest jedzenie. Obawiają się, że nie będą w stanie rozpieścić naszych podniebień i usłyszą gorzkie słowa na temat ich potraw. Tymczasem jest zupełnie inaczej, bo każdy miłośnik dobrej kuchni jest w stanie docenić nawet nieudane danie, jeśli zostało przygotowane od serca. Na szczęście wiedzą o tym bliscy, z którymi lubię biesiadować godzinami nad jedzeniem.
Dzisiejszy poranek zaczęłam od śniadania przy dziesięcioosobowym stole. Celebrując pierwszy posiłek stwierdziliśmy, że apetyczne rozpoczęcie dnia w miłym towarzystwie wróży udany cały dzień. I rzeczywiście, wieczorową porą mogę już stwierdzić, że zaliczam go do udanych. A będzie jeszcze bardziej, bo zakończę go również kolacją w miłym gronie.
W gościnę staram się nie przychodzić z pustymi rękami, dlatego na śniadanie upiekłam pomidorowe bułeczki, a kolację zakończymy deserem w postaci czekoladowych magdalenek z niespodzianką.
Cytrynowe magdalenki to ulubione ciasteczka mojej przyjaciółki. Postanowiłam sprawić jej bezinteresownie przyjemność i upiec je w nowej wersji. Tym razem magdalenki są czekoladowe, a ich środek zdobią borówki i orzeźwiające listki świeżej bazylii. Upieczone ciasteczka trzeba koniecznie posypać cukrem pudrem!
Czekoladowe magdalenki z borówkami i bazylią/ 40-45 sztuk
- 200 g mąki pszennej
- 200 g masła
- 3 jajka
- 100 g cukru
- 10 g proszku do pieczenia
- 100 g gorzkiej czekolady
- 100 g borówek
- kilka listków świeżej mięty
- cukier puder
- Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia od misy.
- Jajka ubijamy z cukrem na puszysty kogel-mogel.
- Do rondla wlewamy wodę, ustawiamy nad nim miseczkę z masłem i czekoladą. Rozpuszczamy w kąpieli wodnej, następnie masę czekoladową studzimy.
- Ostudzoną płynną czekoladę dodajemy powoli do masy jajecznej i ubijamy mikserem lub trzepaczką.
- Wsypujemy powoli mąkę z proszkiem do pieczenia i jeszcze chwilę ubijamy/mieszamy, do połączenia składników.
- Tak przygotowaną masę wkładamy do lodówki na minimum godzinę (ja włożyłam na noc).
- Po tym czasie foremki do magdalenek smarujemy topionym masłem, obsypujemy mąką i wrzucamy porwane listki bazylii.
- Wykładamy do łyżeczce masy do każdej foremki. W ciasto wbijamy po borówce.
- Magdalenki wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy przez 5 minut w 190 stopniach. Następnie wyłączamy piekarnik na minutę. I znów włączamy, tym razem nastawiamy temperaturę 160 stopni. Magdalenki dopiekamy przez kolejnych 5 minut.
- Upieczone ciasteczka posypujemy cukrem pudrem.
Tosia
Z przyjemnością bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńciekawie i dość niebanalnie połaczone :)
OdpowiedzUsuńCudne są! :)
OdpowiedzUsuńte magdalenki zrobiły mi "och!" i teraz muszę poszukać formy w sklepach i spróbować ich sama. wyglądają bajecznie! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZachwycające maleństwa!
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu foremki na magdalenki dorobić...
Znów cudowne i oryginalne odświeżenie klasycznego przepisu, super :)
OdpowiedzUsuń