Każdy kto poznał mnie bliżej wie, jak bliski jest mi gin z tonikiem. Zaryzykowałabym, że bliższy niż nie jeden człowiek, bo jest dla mnie niczym prawdziwy przyjaciel. W smutniejszych chwilach, w wesołych momentach, sprzyjających i niesprzyjających okolicznościach pomaga mi się zrelaksować i niektóre kwestie głębiej przemyśleć. Gdy niekiedy sprawy mnie przerastają, wystarczy łyk i wszystko wydaje się proste, czarne chmury znikają i pojawia się światełko w tunelu. Więc jak tu go nie lubić?
Kiedy w barze znajdzie się przede mną karta drinków na szczęście nie muszę jej wertować, od razu wiem co chcę. Znajomi pieczołowicie przeglądają składniki kolejnych, wymyślnie nazwanych drinków, a mi odpada ten problem. Mam swój ideał, to gin z tonikiem.
Robię go po swojemu, zawsze w ten sam sposób. Mam swój ulubiony tonik i ulubiony gin, który niestety do najtańszych nie należy, ale zawsze na niego wyskrobię ostatnie pieniądze. Bo w ginie z tonikiem nie liczy się ilość, a jakość. Wystarczy jedna perfekcyjnie skrojona szklaneczka.
Ostatnio mój mały przyjaciel staje się bardzo modny. Zagranicą widziałam już kilka gin & tonic barów, które oferują kilkadziesiąt rodzajów ginów, toników i różnorodne sposoby ich spożycia. Nigdy takich nie odwiedziłam, bo po pierwsze chyba oszalałabym z niemożliwości zdecydowania się na jeden (moi znajomi wreszcie zemściliby się za lata pewności w wyborze drinka), po drugie jakby już się udało, pewnie prędzej bym wyczołgała się stamtąd niż wyszła o własnych siłach.
A wiecie co robię, żeby gin z tonikiem cieszył mnie jeszcze bardziej? Mrożę mojego ulubionego drinka i robię z niego odświeżającą, idealną na lato granitę. I poza zwykłą przyjemnością z picia, mam też niezły, chłodzący "deser".
Granita gin & tonic (4 porcje)
- 150 ml ginu
- 500 ml toniku
- sok z 1 cytryny
- skórka z połowy cytryny
- Umyj cytrynę i wyparz wrzątkiem. Wytrzyj i zetrzyj skórkę z połowy. Wyciśnij sok.
- W głębokim naczyniu lub małym garnku wymieszaj wszystkie składniki.
- Wstaw naczynie do zamrażarki i mroź przez kilka godzin (najlepiej całą noc).
- Wyjmij z zamrażarki, "rozdrap" granitę widelcem, aby miała konsystencję "śniegu" i odstaw do zamrażarki na kolejne kilka godzin. Po ich upływie będzie gotowa.
- Nałóż porcje do szklanki i spożywaj od razu, gdyż dość szybko się rozpuszcza.
Śliwka
Gin&tonic to również mój ulubiony drink. Czysta perfekcja. Chętnie wypróbuję więc Twój przepis na granitę!
OdpowiedzUsuńNo czysta perfekcja! Kto to wymyślił?:)
UsuńDołączam się do fanklubu ginu z tonikiem. Podobno kiedyś Królowa Matka w Wielkiej Brytanii powiedziała, że jej sekret dożycia 100 lat tkwi w wypiciu codziennie szklaneczki ginu. Od tego momentu popijam go z jeszcze większą "miłością" i zaangażowaniem. ;) Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńW pełni się z nią zgadzam:) Również pozdrawiam!
UsuńŚliwko droga, jakbym czytała o sobie! Mój ulubiony drink i najbardziej lubię momenty w knajpach, kiedy barman znudzony moją monotonią w zamówieniach leje mi pół szklanki ginu i daje tonik w butelce :D
OdpowiedzUsuńU mnie najczęściej gości Seagrams (wersja z limonką jest boska!), ale czasem jest też Bombay Sapphire. Ach...aż mam ochotę się napić na samo wspomnienie ;)
A sama granita dla mnie idealna. Mam jednak wrażenie, że w upalny dzień szybko mogłabym po niej uzyskać świetny humor.
To chyba musimy się spotkać, bo czuję, że byśmy się dogadały:) Moim ulubionym jest Bombay, ale na drugim miejscu plasuje się Seagrams z limonką! I faktycznie trzeba uważać w upalny dzień, bo ostro atakuje:) Pozdrawiam!
UsuńPrzeczytałam wasze komentarze i oniemiałam - jest nas więcej! Ja ogólnie lubię drinki, cydr...ale g&t to najlepszy z nich i ulubiony. Może załóżymy jakiś klub.giniholików? :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!:)
UsuńFantastyczny pomysl na zmiane drinka. Osobiscie tez jestem wielkim fanem ginu! Moj ulubiony z tych polskich do Bambaj. Chetnie zamienie go na wersje lodowa :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna wersja! Łyknęłabym jednym haustem :)
OdpowiedzUsuńgust mamy podobny, również uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńpyszności! Uwielbiam gin z tonikiem!
OdpowiedzUsuńA dla mnie to jedyny drink, którego nie ruszę, gin to dla mnie trudny przeciwnik :) Niemniej Twoja wersja wygląda w sam raz na upały i gdyby teraz wylądowała przede mną pewnie bym się jej nie opierała :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł:) Kocham gin z tonikiem, a w wersji mrożonej musi być podwójnie smaczny i orzeźwiający:)
OdpowiedzUsuń