środa, 6 marca 2013

Warsztaty kulinarne w Gdańsku





































To nie były pierwsze warsztaty, w których miałam okazję brać udział. Za to z czystym sumieniem mogę napisać, że po raz pierwszy z takiego spotkania wyszłam w pełni zadowolona. Wszystko dzięki Ewie, która podjęła się organizacji warsztatów i wyszło jej to wyjątkowo dobrze!

W ostatnią sobotę lutego, czyli dnia 23, spędziłam 9 godzin w kuchni z kilkoma trójmiejskimi blogerkami. Zazwyczaj na takich spotkaniach czuć w powietrzu element rywalizacji, wrogie zerkanie na ręce, czy szukanie na siłę problemów. To dobra okazja dla niektórych osób do poszerzenia grona znajomych na Facebooku i oczywiście do ploteczek (które każdy lubi, ale w różnym stopniu). Możliwość poznania autorów blogów, na które się chętnie zagląda to niewątpliwie miły moment warsztatów. Szczególnie, gdy uczestnikami kursu są same świetne dziewczyny, które po wspólnych 9 godzinach żegna się z uśmiechem na twarzy, a nie ulgą na sercu, że to już koniec. Dlatego pozdrawiam Was wszystkie: Ewę, Dusię, Paulinę, Asiejkę i Majanę :)

Tematem warsztatów były „Ryby i owoce morza” i odbywały się w Restauracji Pod Łososiem w Gdańsku. Dobrze się złożyło, bo od dawna chciałam się podszkolić w tej dziedzinie. Szef kuchni Janusz Małyszko, razem z Piotrem i Mariuszem, cierpliwie nas uczyli jak należy patroszyć i filetować ryby, a następnie oddzielać filety od skóry. Pod nasze noże trafiły także krewetki tygrysie, które oczyszczałyśmy i obierałyśmy. Muszę się przyznać, że w domu podchodziłam kilka razy do tych czynności, ale o wiele chętniej (do tej pory) podsuwałam ryby chłopakowi, udając, że w tym czasie muszę zrobić coś ważnego np. sos holenderski :) Warsztaty sprawiły, że poczułam się pewnie i od teraz będę z uśmiechem patroszyć i filetować. Już nie mogę się doczekać kiedy jakiś łosoś albo pstrąg trafi pod moje ostrza!

Następnie zajęliśmy się przerabianiem przygotowanych filetów i krewetek. Powstało sporo ciekawych dań, ryby były gotowane, smażone, grillowane, pieczone. Zrobiliśmy nawet tartę z łososiem na spodzie z Kus Kusem, chociaż największe wrażenie zrobiło na mnie podwędzanie ryby. Zamierzam w przyszłym tygodniu wykorzystać zdobytą wiedzę i przygotować po swojemu podwędzanego łososia metodą domową. W końcu mieszkam nad morzem, mam kilka kroków na halę rybną i całkiem blisko do rybaków w Gdyni Orłowie, grzechem byłoby nie korzystać!
Krewetki szczególnie dobrze smakowały usmażone w tempurze (przepis poniżej). Najbardziej intrygującym daniem okazał się flan marchewkowy, który również w najbliższym czasie zamierzam odtworzyć w zaciszu domowej kuchni.
„Na deser” zajęłyśmy się oczywiście deserami. Naszą inspiracją był krem krówkowy i kasztanowy. Pisałyśmy także temperowaną czekoladą po talerzach i poznałyśmy się bliżej z jadalnym złotem.
Wszystko zostało zjedzone, co nie było łatwym zdaniem, bo wyszło z tego naprawdę sporo dań :)










































Tygrysie krewetki w tempurze
  • 10 obranych i oczyszczonych krewetek tygrysich
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżka oliwy
  • sól, pieprz
  • Ciasto:
  • 160 g mąki pszennej
  • 25 g mąki kukurydzianej
  • 4 g proszku do pieczenia
  • 100 ml zimnej wody
  • 1/2 łyżeczki soli
  1. Obrane i oczyszczone krewetki nadziewamy na patyczki do szaszłyka (możemy zostawić głowy lub je usunąć). Owoce morza przyprawiamy solą i pieprzem. Dodajemy posiekany drobno czosnek oraz oliwę i mieszamy. Krewetki marynujemy minimum 30 minut.
  2. Do miski wsypujemy mąki (mogą być wcześniej schłodzone w lodówce). Dodajemy sól i proszek do pieczenia. Powoli wlewamy zimną wodę i mieszamy ze sobą składniki. Ciasto zostawiamy z grudkami.
  3. Zamarynowane krewetki maczamy lub oblewamy ciastem. Smażymy na rozgrzanym oleju roślinnym do temperatury 160-170 stopni.
  4. Po kilku minutach smażenia, wyjmujemy i odsączamy na ręczniku papierowym z tłuszczu.
  5. Podajemy z ulubionym sosem np. dipem z bakłażana.

*Na koniec dziękuję jeszcze raz Ewie za wspaniałą organizację, właścicielom i kucharzom z Restauracji Pod Łososiem, którzy gotują z pasją i potrafią się dzielić swoją wiedzą, dziewczynom za wspaniałe towarzystwo oraz markom Kruszwica, Kamis, De Care, Horeca Experts.
** Zdjęcia z relacji pożyczone od Ewy (za jej zgodą).
Tosia

7 komentarzy:

  1. Tosiu, cudowna relacja !
    Cieszę się, że mogłam Cię poznać i razem uczestniczyć w tych warsztatach. I wiesz, masz rację nasze warsztaty były takie miłe, bez rywalizacji i patrzenia sobie na ręce.
    BYło miło, przyjacielsko, naprawdę wspaniale!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tosiu, miło jest mi czytać, że Jesteś zadwolona. Czekam na Twojego wędzonego łososia i jeszcze na coś - Ty wiesz na co;)?;)

    Pozdrawiam i dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tosia założę się, że było o niebo lepiej niż na tych warsztatach z piwem w tle (mrugam), o których wolę nie pamiętać. Do dzisiaj śnią mi się te łodyżki rukoli za które została zrugana :)))
    Brakuje mi takich luźnych spotkań z fajnymi Dziewczynami :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Filetowanie ryb do łatwych nie należy - zatem warsztaty z pewnością wartościowe. Tym bardziej, jeśli atmosfera jest pozytywna. Wyjątkowo spodobała mi się pierwsza fotka w poście:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe warsztaty.
    A krewetki w tempurze... wyglądają bosko!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ależ musiałaś się najeść podczas tych warsztatów:) Te ryby wyglądają obłędnie!

    OdpowiedzUsuń

  7. Musiało być ciekawie i pysznie!
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na sporą ilość przychodzącego spamu, byłyśmy zmuszone włączyć na kilka dni weryfikacje obrazkową.
Z góry przepraszamy za utrudnienia przy komentowaniu :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...