Dzisiaj chciałabym wam zaprezentować biscotti, czyli chrupkie, dwa razy pieczone włoskie ciasteczka. Spektakularnym dodatkiem miały być wkrojone do środka figi prosto z drzewa, które...zniknęły. Może zacznę od początku.
W ogrodzie, niedaleko miejsca, w którym aktualnie przebywam znajduje się drzewo figowe. Wygląda dość marnie przy kwitnących obok cytrynach i zwisających z drzew, jeszcze niedojrzałych owocach mango. Na pozbawionych liści badylach rosło jednak kilka ostatnich, bardzo dojrzałych fig. Pomyślałam- marmolada...kozi ser...nie! Nie znowu kozi ser, trzeba trochę urozmaicać przepisy. W mojej głowie zakiełkował więc przepis na biscotti.
Nad ranem pełna entuzjazmu ruszyłam, aby zerwać ostatnie owoce i spełnić moje słodkie marzenia o włoskich ciasteczkach. Uzbrojona w miskę zaczęłam wspinać się na palce i zrywać owoc za owocem. Okazało się jednak, że nie tylko ja nastawiłam się na ten przysmak. Milion mrówek zaczęło wychodzić ze środka i wspinać się po moich rękach. Z trudem utrzymałam miskę, biegnąc w panice do domu (nienawidzę mrówek od kiedy prawie mnie zjadły, gdy jako 6 latka próbowałam zbudować w lesie szałas) i moje marzenia legły w gruzach. Po jakimś czasie jednak stwierdziłam, że nie mogę się poddać z powodu tych małych, złośliwych stworzeń. Ruszyłam po figi ponownie, tym razem z nożyczkami i miską pełną wody. Jeśli jakakolwiek mrówka chciała mnie zagryźć na śmierć, utonęła w jeziorze wody.
Śliwka kontra mrówki. 1:0.
No ale sukcesem nie nacieszyłam się długo. Postanowiłam figi ususzyć, aby nie puściły soku w suche z natury biscotti. Suszyłam je w piekarniku przez 1,5 godziny, aż ... znikły. Skurczyły się i zostały po nich praktycznie tylko skórki, które zresztą trudno było odkleić od folii aluminiowej.
Mrówki chyba się zemściły. Także jeśli skorzystacie z przepisu postawcie od razu na suszone figi. Możecie też spokojnie użyć innych suszonych owoców czy orzechów.
Mrówki chyba się zemściły. Także jeśli skorzystacie z przepisu postawcie od razu na suszone figi. Możecie też spokojnie użyć innych suszonych owoców czy orzechów.
Biscotti (20 sztuk)
- 275 g mąki
- 2 jajka
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 100 g cukru
- 40 g miękkiego masła
- szczypta soli
- 5 suszonych fig
- skórka z 1 pomarańczy
- 50 g chipsów czekoladowych (lub poszatkowanej gorzkiej czekolady)
- 25 g poszatkowanych blanszowanych migdałów
- Przygotuj dwie miski.
- W pierwszej połącz ze sobą mąkę i proszek do pieczenia.
- W drugiej zmieszaj jajka, cukier, szczyptę soli i masło. Mieszaj trzepaczką aż składniki się dobrze połączą. Dodaj startą skórkę z pomarańczy, pokrojone na małe kawałki figi, chipsy czekoladowe i migdały- pomieszaj.
- Połącz suche składniki z mokrymi i zagnieć rękami aż uzyskasz jednolite ciasto.
- Rozwałkuj je na prostokąt o grubość ok. 1,5 centymetra.
- Ułóż ciasto na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i i piecz przez 20 min w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku.
- Wyjmij ciasto, daj mu kilka minut ostygnąć i pokrój na plastry o grubości 1 centymetra.
- Plastry rozłóż ponownie na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i piecz przez ok. 7 minut, aż lekko zbrązowieją.
- Daj im ostygnąć.
Śliwka
Złośliwe mrówki to Ci heca :)
OdpowiedzUsuńNiezła przygoda z mrówkami :) Ciasteczka, smakowite :)
OdpowiedzUsuńKolejna słodka sobota, która jest raczej nie zwyczajną słodką sobotą, a sobotnią ucztą dla podniebienia. :)
OdpowiedzUsuńach, lubię te Wasze słodkie soboty! :) pycha!
OdpowiedzUsuńchciałabym taką słodką soobotę...
OdpowiedzUsuńHahaha, ale i tak wygrałaś z mrówkami - takich ciasteczek nie mają:)
OdpowiedzUsuńpyszne, pyszne, pyszne!!! wpadnijcie po wyróżnienie http://kuchennewojowanie.blogspot.com/2012/09/porobio-sie-i-wyroznienie.html
OdpowiedzUsuńwspaniałe biscotti, moje absolutnie ukochane ciasteczka, zabawne, bo też mrówek się panicznie boję :)
OdpowiedzUsuńOjeju, jeju! Te ciasteczka są cudowne! Wyszlabym z nimi na zewnatrz i pokazala mrowkom, udowadniajac, ze nie zjedza ani okruszka. Niech cierpią!
OdpowiedzUsuńcudowne! porywam jedno ciasteczko :)
OdpowiedzUsuńteż nienawidzę mrówek... kiedyś stanęłam nieumyślnie na mrowisko, spojrzałam w dół i ujrzałam stado mrówek wspinających się po nodze ;p
Właściewie wszystko co włoskie jest pyszne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas: http://selonkm.blogspot.com/
Cudne biscotti! :)
OdpowiedzUsuńfantastyczne! widać, że mega chrupiące
OdpowiedzUsuńMusisz sobie znaleźć jakiegoś Tadeusza, który będzie ściągał z Ciebie mrówki (jakie to książkowe, piękną byś była Telimeną) :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodkie soboty!
Zawsze planowałam takie zrobić, ale jakoś zawsze mi też wypadało to z głowy:)
OdpowiedzUsuńpamietam jak smakuja we wloszech.. niebo w gebie
OdpowiedzUsuńUwielbiam!:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcie - ciacha też,mega apetyczne :)
OdpowiedzUsuńtak, biscotti są pyszne. a mrówkom życzymy śmierci w męczarniach :P
OdpowiedzUsuńNo to miałaś figowe przygody. Chyba jednak ostatecznie wszyło 1:1 ;-) a na biscotti narobiłaś mi ochoty. To jedne z moich ulubionych ciastek. Jak byłam w Toskanii to jadłam je kilogramami. Po prostu je uwielbiam. Z kawą, z winem, ze słodki likierem ale także same, bez niczego. Ach pyszności :-)
OdpowiedzUsuń