O gustach się podobno nie dyskutuje. Szkoda, bo nie uważam by to było coś niezmiennego, czy krępującego.
Francuski socjolog Pierre Bourdieu głosił, że gust kulinarny kształtowany jest od dziecka i zależny od klasy i grupy społecznej do której należymy. Jest w tym wiele prawdy, że podstawy poczucia dobrego smaku, czy estetyki wynosimy z domu, ale moim zdaniem w dalszym procesie socjalizacji gust może ulegać zmianom.
Dla przykładu, w dzieciństwie nie miałam w ogóle styczności z kuchnią azjatycką, mój jedyny kontakt ze smakami Dalekiego Wschodu to konsumpcja zupki chińskiej z proszku :) Dopiero, gdy zaczęłam się bardziej interesować gotowaniem odkryłam sama słodko-kwaśne smaki Azji, które obecnie ubóstwiam.
Podobną przemianę miałam z jagodami. Co prawda mama robiła latem piergoi z jagodami, ale ja zawsze bardziej od owocowego nadzienia wolałam ciasto pierogowe. Jagody były dla mnie za kwaśne i nawet w połączeniu z cukrem wykrzywiało mi buzię.
Z wiekiem to się zmieniło, teraz bardzo lubię jagody i nadrabiam dziecięce lata niechęci do tych owoców, jagodowymi eksperymentami w kuchni.
Placek z wiśniami, który nazywam American pie, pokazywałam Wam jakoś na początku istnienia naszego bloga (a burczymiwbrzuchu istnieje już ponad półtora roku!)
To jedno z moich ulubionych ciast, dlatego chętnie zmieniam jego nadzienie robiąc placek z wiśniami, jabłkami lub owocami leśnymi. Teraz, gdy zaczął się na dobre sezon jagodowy wymarzyłam sobie właśnie taką tartę.
Za pierwszym razem spróbowałam kawałek na ciepło z lodami cytrynowymi i to był strzał w dziesiątkę, ale równie smaczny jest schłodzony w lodówce, dlatego trudno mi polecić, czy lepiej podawać na ciepło, czy zimno :)
American pie z jagodami
- 300 g mąki pszennej
- 110 g cukru pudru
- 190 g masła
- 3 łyżki zimnej wody
- 2 żółtka
- 450 g jagód
- 120 g cukru
- łyżka ekstraktu z wanilii
- 2 łyżki brązowego cukru
- lody cytrynowe
- Do misy przesiewamy mąkę i cukier puder.
- Dodajemy posiekane masło, wodę oraz żółtka i zaczynamy wyrabiać ręcznie lub mikserem.
- Gdy składniki połączą się w zgrabną kulę, dzielimy ją na dwie części i każdą zawijamy w folię spożywczą. Kule z ciasta wkładamy do lodówki.
- Po 30 minutach wyciągamy jedną porcję ciasta.
- Wałkujemy ciasto na okrągły placek i przy pomocy wałka przekładamy je na formę do tarty.
- Ciasto dociskamy do formy (szczególnie na brzegach) i wkładamy do lodówki na kolejne 30 minut.
- W tym czasie łączymy jagody z cukrem i ekstraktem.
- Gdy minie pół godziny, wyciągamy formę z ciastem oraz zawiniętą w folię kulę.
- Na spód ciasta wykładamy jagody.
- Drugą część ciasta cienko wałkujemy i nawijając na wałek przekładamy na jagody.
- W ten sposób uzyskamy "daszek" dla spodu ciasta. Dociskamy brzegi tarty.
- Na środku ciasta wykrawamy 5 otworków nożem (widoczne na zdjęciu).
- Tartę pieczemy w temperaturze 190 stopni przez 20 minut.
- Następnie smarujemy wierzch ciasta wodą, obsypujemy trzcinowym cukrem i zmniejszamy temperaturę do 170 stopni. Pieczemy jeszcze 30 minut.
- Po tym czasie wyciągamy tartę z piekarnika i chłodzimy w lodówce przed podaniem lub pdoajemy na ciepło z gałką lodów (np. cytrynowych).
Z tym, co piszesz o guście (albo właściwie o smaku?) całkowicie się zgadzam. I te zmiany następujące przez lata należałoby traktować jak najbardziej pozytywnie, to kwestia otwarcia, kulinarnego rozwoju. Dzięki temu można się zachwycać i tym, co najprostsze, i prawdziwymi "arcydziełami" kulinarnymi.
OdpowiedzUsuńA niezależne od tego, co napisałam powyżej, schrupałabym kawałek Twojego paja :)).
słodkie soboty to coś, co lubię! :-)
OdpowiedzUsuńCo za ciasto! Nic, tylko zajadać. :)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam... Dopiero teraz uczę się smaków. Mama początkowo gotowała chętnie i ciągle próbowała nowych przepisów, ale razem z moją siostrą baaardzo wybrzydzałyśmy. W ten sposób mama skapitulowała i gotowała jedynie to, co jadłyśmy chętnie. W ten sposób ominęło mnie wiele smaków. Całe szczęście teraz nadrabiam zaległości. Twoje American Pie (dlaczego od razu mam przed oczami paskudne sceny ze znanego filmu o tym tytule?!) wygląda smacznie. I chętnie zjadłabym na podwieczorek :)
OdpowiedzUsuńzałożę się, że zarówno na ciepło, jak i na zimno smakuje nieziemsko!
OdpowiedzUsuńSwietne ciacho Dziewczyny ;-) az mi w brzuchu zaburczalo ;-)
OdpowiedzUsuńoo mniam! Co za pysznosci!!: ))
OdpowiedzUsuńTosiu,
OdpowiedzUsuńjak miło, że wspomniałaś o wielkim Pierre Bourdieu! To był socjolog! Jestem ciekawa co by napisał o Twoim sobotnim cieście, pewnie to, że z lodami cytrynowymi to "niebo w gębie" ;-)
Pozdrawiam sobotnio,
Edith
znakomity! i taka gruba warstwa jagód, mniam!
OdpowiedzUsuńto proste - na gorące dni dobry jest na zimno, a na zimniejsze wieczory dobry na ciepło. A gruba warstwa jagód mnie zniewala. Ja uwielbiam jagody od dzieciństwa akurat. Co do gustów kulinarnych - to prawda że się zmieniają, u mnie zwykle to polega na tym że się przekonuję do nowych lub znanych smaków, raczej nie miałam przypadku, że do czegoś się zniechęciłam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Ależ pięknie wygląda! Smakowite, ze hej!:)
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że nie mam jagód w domu, ani nie ma ich w okolicznych sklepach. Narobiłaś mi okropnej ochoty na taki placek, tym bardziej że w tym roku jeszcze nic z jagodami nie piekłam :)
OdpowiedzUsuńna ciepło, ale może z gałką lodów dla kontrastu?
OdpowiedzUsuńWciąż patrzę na zdjęcia i czytam przepis i nadziwić się nie mogę, że i takie cuda można wyczarować:)
OdpowiedzUsuńPyszna propozycja na ciasto. A smak podobno zmienia się co 7 lat :)
OdpowiedzUsuńwygląda wspaniale! poproszę kawałeczek :))
OdpowiedzUsuńTarta wygląda pysznie! Ja też zauważyłam, że w ostatnich latach bardzo mi się zmienia smak i potrawy w dzieciństwie "niejadalne", powoli stają się moimi ulubionymi :)
OdpowiedzUsuńPrzepadam za ciastami gdzie dominuje nadzienie, są takie mięciutkie, naturalne...........jagody garściami mogę zajadać. Kawałeczek takiej tarty to idealne garść jagód w słodkiej oprawie :)
OdpowiedzUsuń