… czyli najlepsza wieczorna przekąska. Wczoraj przechadzałam się zaśnieżoną plażą i zaniosło mnie prosto do rybaków po coś na ząb. Pogoda aktualnie nie pozwala im wypływać po świeże ryby, ale muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem ilości wędzonych ryb jakie oferują. Łososie, makrele, halibuty, karmazyny, węgorze, wszystko czego dusza zapragnie. Tradycyjnie poszłam w makrelę, ale postanowiłam też kupić karmazyna. Może wstyd się przyznać, ale nigdy go nie jadłam w żadnej postaci. Odłożyłam go do lodówki, żeby poczekał aż wymyślę co z nim zrobić (pewnie jak zwykle skończy się pastą). Natomiast makrela… makrela to zupełnie inna historia. Zakochałyśmy się w sobie już wiele lat temu. Pamiętam parę rarytasów, po które rzadko sięgałam, gdyż pozostawiały w ustach nieprzyjemny zapach. Pierwszy to świeża, biała cebula położona na kanapce. Prawdę mówiąc nawet teraz mam na nią ochotę. Po zjedzeniu cebuli wydaje mi się, że jej zapach wydobywa się z każdego poru mojej skóry. Dlatego musiałam opracować system pozwalający cieszyć się nią w pełni. Najlepiej zjeść ją ok. 18:00 pod warunkiem, że nie wychodzisz już tego dnia do ludzi. Podobnie z makrelą, choć nie jest tak intensywna jak cebula. Dlatego właśnie pasty rybne kojarzą mi się od zawsze z kolacją.
Pastę, co prawda nie z makreli, ale ze szprotek prezentowała już wcześniej Tosia, ale ja chce się pochwalić moim przepisem. Żadna inna wersja mi tak bardzo nie smakuje.
Pasta z makreli (ilość na ok. 5 kanapek)
- 1 wędzona makrela
- 4 łyżeczki koncentratu pomidorowego
- 2 łyżeczki majonezu
- 2 łyżeczki sera feta
- pół łyżeczki pieprzu Cayenne
- 1 łyżeczka sosu Worcestershire
- 1 łyżeczka octu balsamicznego
- świeża bazylia
Obierz makrelę, w miarę możliwości usuwając nawet najmniejsze ości. Zmiksuj z resztą składników. Podawaj na chlebie ze świeżą bazylią.
Mmmm już burczy mi w brzuchu;)
Śliwka
muszę kupic makrelę ;]
OdpowiedzUsuńRobię podobna pastę ale jednak trochę inną, bardzo mnie zainteresowała Wasza wersja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mniam! Uwielbiam makrele, w formie pasty tez. Co ciekawe, kiedys nie znosilam nie tylko smaku, ale nawet zapachu ryb. A teraz zyc bez nich nie moge.
OdpowiedzUsuńbardzo lubie takie pasty i przy najblizszej okazji postaram sie wyprobowac Twoja wersje:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!
Dodałabym jeszcze jedno: niezależnie od przepisu, pasta z makreli najlepsza jest dopiero następnego dnia, jak się porządnie przegryzie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że majonez jest taki niezdrowy....
OdpowiedzUsuńMmm, brzmi bardzo zachęcająco :). Ja makrelę łączę z jajkiem i cebulką. Ale patrząc na ten przepis też burczy mi w brzuchu! Zwłaszcza o takiej godzinie ;)
OdpowiedzUsuń