Latem czas płynie jak szalony! Minął już prawie miesiąc od mojej wyprawy do Triestu. Przygody mogliście śledzić na bieżąco na moim Snapchacie (@tochabrocha), ale wiadomo, że były to tylko drobne migawki. W końcu znalazłam chwilę, aby spisać w jednym miejscu wszystkie notatki sporządzone w trakcie odwiedzin w Universita del Caffe i podzielić się kawowymi ciekawostkami.
Na wyjazd zostałam zaproszona przez kawę Illy (zachęcam do śledzenia ich na Facebooku), markę kojarzyłam głównie z charakterystycznymi zgrabnymi filiżankami z minimalistycznym logo. Nie miałam jednak pewności czy wcześniej w ogóle piłam kawę tej marki, więc poczułam się zaintrygowana. Decydując się na wyjazd nie wiedziałam kogo spotkam w samolocie i co mnie dalej czeka. Postanowiłam zaryzykować i udać się w nieznane, aby poszerzyć swoją wiedzę na temat kawy i nauczyć się pić espresso bez cukru. I to była dobra decyzja :)
Aby nie zanudzić czytelników, postanowiłam podzielić relację na rozdziały, dzięki temu będziecie mogli wybrać, która część Was najbardziej interesuje:
- Co zobaczyć w Trieście?
- Co zjeść w Trieście?
- Marka Illy
- Szkolenie w Universita del Caffe
- Arabica vs. Robusta
- Jak wygląda idealne cappuccino?
1. Co zobaczyć w Trieście?
Będę z Wami zupełnie szczera, we Włoszech byłam już kilka razy (przypominam wpis o słonecznej Toskanii oraz wyjazd na Expo do Mediolanu). Do dziś jestem zakochana w Toskanii, dlatego mam już w głowie wyobrażenie na temat idealnego włoskiego miasteczka. Triest może nie jest tak magiczny i klimatyczny, ale to nie znaczy, że nie ma swojego uroku. Jeśli będziecie podróżowali po północy Włoch to możecie je śmiało odwiedzić i raczej nie będziecie rozczarowani.
Triest graniczy ze Słowenią (mniej więcej 1,5 h od lotniska w Ljubljanie). Leży nad północnym Adriatykiem i jest miastem typowo portowym. Co więcej jest jednym z największych kawowych portów, dlatego to idealne miejsce na siedzibę marki Illy, fabrykę oraz Universita del caffe.
Nie było zbyt wiele czasu na zwiedzanie, a ja też nie jestem typem osoby, która sprawdza nazwę każdego zabytku i ekscytuje się dogłębnie jego historią. Lubię raczej zarys opowieści, a najlepiej poznawać miasto spontanicznie spacerując i zerkając czasem na mapę.
Z miejsc, które zobaczyłam zapamiętałam przede wszystkim Piazza Unita d 'Italia, czyli centralny punkt miasta i największy plac. Znajdziecie tam mnóstwo knajp, kawiarni pachnących kawą, a chyba najpiękniej jest tam wieczorem.
Na pierwszym zdjęciu tego rozdziału widzicie ciągnący się od morza Canal Grande z bujającymi się na wodzie stylowymi motorówkami.
Ostatnie zdjęcie w postaci mixu przedstawia trochę smutną betonową plażę, a także oddalony o 7 km od centrum Castello di Miramare. Zamek z XIX wieku, zbudowany na rozkaz austriackiego księcia Maksymiliana Habsburga dla wybranki Charlotty Belgijskiej. Miejsce niezwykle piękne, owiane tajemnicą i legendą o klątwie. Podobno kto spędzi w zamku noc, czeka go marny los. Wszystko dlatego, że książę zginął podczas wojny domowej w Meksyku, jego wybranka postradała zmysły, a wszystkich kolejnych lokatorów spotykał równie pechowy los.
Spaliśmy w Grand Hotel Duchi d'Aosta w samym centrum miasta i mogę śmiało polecić to miejsce, chociaż wystrój może niektórych przestraszyć (moim skojarzeniem był film Grand Budapest Hotel Wesa Andersona).
2. Co zjeść w Trieście?
Nie było za bardzo czasu, aby eksplorować samodzielnie lokalne knajpy, na szczęście udało mi się zjeść kilka dań, które zapamięta moje podniebienie. W centrum jest mnóstwo lodziarni i kawiarni, a kultura picia kawy jest wyraźnie widoczna. Podobno w Trieście spożycie kawy jest dwa razy większe niż w innych włoskich miastach.
Oprócz klasycznych i niepodważalnie znakomitych lodów, odkryciem była dla mnie lekko zmrożona domowa bita śmietana, którą podawało się na czubku gelato.
W kieliszkach króluje pomarańczowy Aperol, musujące Prosecco, Hugo (orzeźwiające wino z limonką i miętą).
Zjedliśmy także dwie udane kolacje. Z wieczoru w La Tenda Rossa zapamiętałam między innymi risotto z owocami morza i boczkiem, ceviche z ośmironicy, tuńczyka, łososia i strząpiela, panna cottę z malinami i bazylią oraz cremee brulee. W Chimera di Bacco zjadłam najlepsze w życiu risotto, z borowikami i truflami, genialne carpaccio z wołowiny, pastę o interesującym kształcie z mięsnym ragu. Dań było znacznie więcej, ledwo wstaliśmy od stołu. Niestety jestem przyzwyczajona do robienia zdjęć ze światłem dziennym, dlatego nie mam zadowalających fotografii potraw ;)
3. Marka Illy
Illy w Polsce dopiero się rozkręca, tymczasem np. w Czechach marka ta jest znana i lubiana już od 20 lat. Historia zaczęła się w Trieście w 1933 roku, a założycielem był Francessco Illy, który stworzył wtedy nowoczesny ekspres, a także wzór opakowań do kawy. Illy to rodzinna firma prowadzona z pokolenia na pokolenie, w tej chwili zarządza nią wnuk Francessco - Ernest.
Istnieją pewne stereotypy na temat idealnej włoskiej kawy (tak jak na temat spaghetti, czy perfekcyjnej pizzy). Espresso ma być przede wszystkim gorzkie i kwaśne, muszę przyznać, że kawa Illy faktycznie tak właśnie smakuje, dlatego ma szansę podbić podniebienie wielu kawoszy.
Moim zdaniem ciekawostką na temat Illy jest fakt, że zawsze smakuje tak samo. Zamawiając ją w kawiarni macie pewność jak będzie smakowała. Kawy innych "mainstreamowych" marek zazwyczaj podzielone są na rodzaje i mocno różnią się składem i ceną. Być może zdarzyło Wam się kiedyś zamówić w knajpie kawę firmy, którą pozytywnie kojarzycie, a zaskoczeni zamiast bogatej cremy znaleźliście w filiżance lurę.
W przypadku Illy taka sytuacja nie może się zdarzyć, ponieważ marka bardzo stawia na powtarzalność smaku. To w 100% Arabica przygotowana z 9 rodzajów ziaren. Co ciekawe Illy nie posiada jednej mocno strzeżonej receptury. W skrócie sprawa przedstawia się następująco, sezon po sezonie plony się zmieniają, a ziarna mają różne profile smaku. Dlatego ziarna są ze sobą w taki sposób mieszane, aby ostatecznie kawa smakowała zawsze tak samo. Nie czuję się jednak kompetentnym znawcą kawy, aby to dobrze wytłumaczyć, dlatego zajrzyjcie po szczegóły do Marcina z Popular Coffee ;)
4. Szkolenie w Universita del Caffe
Wizytę w siedzibie Illy rozpoczęliśmy od filiżanki espresso zaparzonej w kawiarni przeznaczonej dla gości i pracowników. W części tej można było obejrzeć na ścianie historię marki, a także pooglądać w sklepie piękne ekspresy, kawiarki i filiżanki z serii Illy Art. Filiżanki projektowane są przez gwiazdy i artystów, a ostatnia seria sygnowana była przez Yoko Ono.
Następnie udaliśmy się do wcześniej wspomnianego już Universita del Caffe. Kilkugodzinny wykład poprowadził Moreno Faina, szef edukacji Illy i dyrektor UdC. Dowiedzieliśmy się wiele na temat historii i produkcji kawy.
Przeszliśmy także test smaku, dostaliśmy kartki z osiami przedstawiającymi cechy kawy: gorzki, kwaśny, słodki, "body" (konsystencja), czekoladę, karmel, tosty (myślę, że chodzi tu o zapach i smak podgrzanego pieczywa), "owocowość" i "kwiatowość". Każdy oceniał klasyczne espresso oraz mocno palone (dark roast). Ćwiczenie bardzo pomogło mi odkrywać balans smaków kawy i rozbudziło we mnie zmysły. Do tej pory kawa była dla mnie po prostu kawą, ewentualnie mogłam stwierdzić czy jest gorzka, czy kwaśna. Teraz jestem w stanie ją docenić dogłębniej tak jak złożone smaki bogatego w składniki dania. Muszę powiedzieć, że od tego czasu przestałam w końcu słodzić espresso i pobudziło to moją kawową ciekawość :)
5. Arabica vs. Robusta
Na
świecie występuje 100 gatunków kawy, ale prawdziwy pojedynek rozgrywa
się miedzy Arabiką i Robustą. Różnicę gatunkową między nimi można
porównać do ziemniaka i pomidora, dlatego przygotowałam dla Was małe
zestawienie, które pomoże je odróżniać.
Arabica:
- odkryta w 1753 roku
- nazywana "pomidorem"
- 60 % światowej produkcji
- od zakwitnięcia do zbioru potrzebuje 7-9 miesięcy
- ma małe kwiaty
- zawiera 0,9-1,7 % kofeiny *
- intensywny aromat
- podłużne ziarna
- balans smaku gorzkiego i kwaśnego
Robusta:
- odkryta w 1897 roku
- nazywana "ziemniakiem"
- 40 % światowej produkcji
- od zakwitnięcia do zbioru potrzebuje 9-11 miesięcy
- ma duże kwiaty
- zawiera 1,8 %- 3,5 % kofeiny *
- słaby aromat
- okrągłe ziarna
- mocno gorzka, delikatnie kwaśna
6. Jak wygląda idealne cappuccino?
Po wykładzie i teście smaku przeszliśmy do części praktycznej, a właściwie pokazowej, bo obserwowaliśmy jak Valentina zaparza cappuccino. Nie od dziś wiadomo, że dobra kawa nie zależy tylko od jej jakości, ale także serwisu. Kawa musi zostać odpowiednio przygotowana, aby wysiłek włożony w jej produkcję się opłacił. Dlatego Illy założyło ośrodek szkoleniowy, aby szerzyć świadomość konsumentów i restauratorów.
Chciałabym Wam napisać jak dokładnie zrobić idealne cappuccino, ale sprawa nie jest taka prosta. Oprócz dobrze przygotowanego espresso, trzeba także umiejętnie spienić mleko, a następnie odpowiednio połączyć je ze sobą w filiżance.
Valentina zaprezentowała nam dwa sposoby przygotowywania cappuccino, następnie mogliśmy je posmakować. Mimo, że kawy zostały przygotowane z tych samych składników, oprócz wyglądem różniły się też smakiem. Źle przygotowana filiżanka wyróżniała się czapeczką z piany nałożonej łyżką (skandal - nie można tak robić) i posypana gorzkim kakao, smakowała średnio. Drugie cappuccino było tym idealnym, balans smaku został odpowiednio zachowany, było cudownie kremowe, miało delikatną piankę, a za sprawą tłustego mleka było naturalnie słodkie i nie potrzebowało nawet szczypty cukru. Poniżej zdjęcia obu filiżanek, widać różnicę gołym okiem ;)
Na Facoobuky Illy Polska możecie podejrzeć na filmiku jak zrobić idealne cappuccino, a na tym tutaj Valentina opowiada jak zaparzyć kawę w kawiarce.
Na koniec odwiedziliśmy jeszcze samą fabrykę, ale nie można było tam wchodzić z aparatem ;)
Tosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ze względu na sporą ilość przychodzącego spamu, byłyśmy zmuszone włączyć na kilka dni weryfikacje obrazkową.
Z góry przepraszamy za utrudnienia przy komentowaniu :)