Dokładnie pamiętam jak kilka lat temu po raz pierwszy spróbowałam profiterole. Siedziałam z moim chłopakiem w restauracji w Barcelonie, kiedy podekscytowany zameldował mi, że w karcie deserów jest profiterole i koniecznie musimy go zamówić.
"Profi-co?"- pomyślałam.
Do niedawna wciąż nie mogłam zapamiętać tej nazwy. Dostaliśmy pysznego ptysia z kremem i podaną oddzielnie gorącą czekoladą. Po prostu bajka.
Ostatnio natknęłam się na zdjęcie, które uwieczniło tamtą chwilę, gdy wysmarowana czekoladą zajadam się tym rarytasem. Pomyślałam, że koniecznie muszę powtórzyć to w domu i oto efekt.
Ciasto:
- 60ml mleka
- 60ml wody
- 50g masła
- szczypta soli
- 1 łyżeczka cukru
- 75g mąki
- 2 jajka
Krem:
- 200ml mleka
- 50g mielonych migdałów**
- 3 żółtka
- 25g mąki
- 50g cukru
- 100g gorzkiej czekolady
Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
Do garnka wlej mleko i wodę. Dodaj do nich masło, sól, cukier i zagotuj. Gdy zacznie wrzeć, zdejmij z palnika i dodaj mąkę. Mieszaj drewnianą łyżką, aż powstanie gładka masa. Włącz palnik i smaż przez ok. 1 minutę na średnim ogniu, aby podsuszyć ciasto.
Przełóż ciasto do miski, dodaj jajka i zmiksuj na gładką masę. Powstałą masę przełóż do szprycy cukierniczej i wyciśnij tworząc 12 kółek o średnicy 4cm bezpośrednio na wyłożoną papierem do pieczenia blachę.
Piecz przez ok. 15-20 aż zbrązowieją. Odstaw do ostygnięcia.
W tym czasie przygotuj krem. Do garnka wlej ok. 1/4 wody, ustaw na nim metalową miseczkę, aby stworzyć kąpiel wodną. Do miseczki wlej mleko i wsyp cukier. Rozgrzej palnik pod garnkiem.
W oddzielnej miseczce wymieszaj żółtka z mąką. Gdy mleko będzie ciepłe, do żółtek dodaj ok. 2 łyżki, aby je ogrzać. Wymieszaj i wlej żółtka z mąką do głównej miski nad garnkiem. Mieszaj trzepaczką przez kilka minut, aż krem mocno zgęstnieje. Zdejmij z garnka i odstaw ostygnięcia. Gdy ostygnie dodaj mielone migdały.
Wystudzone ciasto przekrój wzdłuż. Do dolnej części nałóż ok. 1 łyżkę kremu i przykryj górną częścią.
Rozpuść czekoladę w kąpieli wodnej i polej profiterolki.
Śliwka
*przepis na ciasto ptysiowe z książki "Jajka" M.Roux
** ja zwykle ucieram w moździerzu płatki migdałowe
No i po co to zobaczyłam??! Teraz chcę taką natychmiast, bo będę płakać, buuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńgenialne! poproszę jednego ;)
OdpowiedzUsuńnigdy nie lubiłam ptysiowych ciastek, ale te wyglądają smakowicie :).
OdpowiedzUsuńSzkoda,że nie podzieliłaś się z nami tym zdjęciem :)
OdpowiedzUsuńJa dotąd nie mogę zapamiętać nazwy tej pyszności! Muszę kiedyś spróbować takie coś popełnić, wyglądają tak pysznie!!!
Zapisuję! Są świetne! :)
OdpowiedzUsuńja spotkałam się z nazwą popovers, czy to nie to samo?
OdpowiedzUsuńTa czekolada wygląda świetnie:-). Już wyobrażam sobie ten smak!
OdpowiedzUsuńJak wspaniale się prezentują! :)
OdpowiedzUsuńwygladaja az zbyt pieknie, jem ekran :)
OdpowiedzUsuńCiasto parzone pieczone w piekarniku ciekawe. Uwielbiam takie eklerki, ciastka ptysiowe ale oficjalna nazwa ciężka do zapamiętania:)
OdpowiedzUsuńparzone zawsze się piecze w piekarniku, przecież nie gotuje się go;)
Usuńjestem urzeczona!
OdpowiedzUsuńJuz sama nazwa "profitelrolki" brzmi jakos tak figlarnie, uroczo, zwodniczo lekko. Ten migdalowy krem musi byc wspanialy...
OdpowiedzUsuńMmm... coś pysznego;) zawsze miałam do nich słabość;)
OdpowiedzUsuńślinka cieknie na sam widok :)
OdpowiedzUsuńEch rozmarzyłam się, tym bardziej, że już od dawna myślę o zrobieniu sobie takich malutkich cudeniek :-)
OdpowiedzUsuńwpadłam w zachwyt!
OdpowiedzUsuńKrem migdałowy? Nie no.. nie wytrzymam i muszę to koniecznie wypróbować;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl