Przed wami niepowtarzalna okazja by przyznać się, że gustujecie w pasztetach!
Na co dzień jest to sprawa krępująca, gdyż pasztety to określenie mało atrakcyjnych osób, a chyba każdy chciałby być kojarzony z dobrym gustem. Ja za sprawą dwóch pasztetów zostałam do tego wszystkiego paszteciarą i wcale się tego nie wstydzę.
Pierwszy z nich to mięsna propozycja, zrobiłam go z gotowanej wątróbki, ale możecie użyć innego mięsa np. udźca z indyka. Nie od dziś wiadomo, że śliwki świetne komponują się w mięsnych kompozycjach. Kiedyś gdzieś podpatrzyłam pasztet z apetyczną warstwą galaretki śliwkowej na górze, który bardzo mi się spodobał. Ja jednak nie lubię odtwarzać przepisów, a tworzyć swoje autorskie , dlatego postanowiłam zaryzykować i spróbować zrobić z pasztetu roladę z zawiniętą w środku galaretką śliwkową. Z efektu jestem zadowolona :)
Druga odsłona to dla mnie kulinarna nowość. Nigdy wcześniej nie próbowałam pasztetu wegetariańskiego. Jego głównymi bohaterami jest szpinak i cukinia, można go podawać jak terrinę na zimno np. z wędzonym łososiem i jajkiem ugotowanym na twardo, albo na ciepło z sosem, w formie bardziej obiadowej niż śniadaniowej. Który wybieracie na kanapkę?:)
A już jutro notka specjalna!
700 g ugotowanego mięsa (np. wątróbka wieprzowa/drobiowa, udziec z indyka)
2 marchewki
cebula
6 śliwek
50 g cukru
150 ml wody
40 g żelatyny
pieprz
1.Marchewkę obieramy i gotujemy aż będzie miękka. Cebulę niezgrabnie siekamy, wrzucamy na patelnię i przyprawiamy pieprzem. Dusimy kilka minut by była szklista. Ugotowane mięso przyprawiamy pieprzem i miksujemy za pomocą blendera lub malaksera, przekładamy do miski. Następnie miksujemy cebulę z marchewką i przekładamy je do mięsa łącząc dokładnie wszystkie składniki.
Na pergaminie o wymiarach 25x30 cm smarujemy warstwę z mięsa i warzyw.
2. Śliwki kroimy drobno, zalewamy wodą, dodajemy cukru i dusimy na wolnym ogniu ok. 15 minut. Gdy śliwki będą miękkie, przecieramy je przez sitko, aby pozbyć się skórek. Żelatynę zalewamy 2 łyżkami zimnej wody i dokładnie mieszamy. Po kilku minutach zalewamy ją wrzącą wodą tak, aby przykryła żelatynę, mieszamy. Do utworzonego musu po przetarciu śliwek, dolewamy 50 ml wody i wlewamy przygotowaną żelatynę. Podgrzewamy minutę na wolnym ogniu i odstawiamy garnek.
3. Tężejącą galaretką smarujemy warstwę mięsa i wkładamy do lodówki na pół godziny. Po tym czasie powinna już się utworzyć wyraźna warstwa z galaretki na mięsie. Wtedy powoli zwijamy mięso w rulon, tworząc roladę. Wkładamy ją do lodówki na minimum 2 godziny, a następnie kroimy w plastry.
Wegetariański pasztet z cukinii i szpinaku
2 cukinie
450 g mrożonego szpinaku
cebula
3 ząbki czosnku
3 jajka
100 ml śmietany
łyżka
łyżka octu balsamicznego/ sosu sojowego
sól
pieprz
1.Cukinie ścieramy na tarce o drobnych oczkach, przekładamy na sitko i posypujemy szczyptą soli by puściły sok. Dokładnie odsączamy cukinie z soku. Cebulę drobno siekamy. Na patelni, na oliwie z oliwek i łyżce masła dusimy cukinię i cebulę przyprawione pieprzem ok. 7 minut.
2. Lekko rozmrożony szpinak* dusimy na małym ogniu na oddzielnej patelni przez kilka minut aż będzie miękki. Przyprawiamy go posiekanym czosnkiem, pieprzem, solą i octem balsamicznym.
3. Do cukinii dodajemy jajka, śmietanę i dokładnie mieszamy. Formę keksówkę wykładamy folią aluminiową, którą smarujemy przy pomocy pędzelka oliwą. Na spód formy wykładamy masę cukiniową tworząc pierwszą warstwę. Na środek masy wykładamy szpinak, ponownie przykrywamy go masą z cukinią i zasłaniamy folią aluminiową.
4. Do większego naczynia niż forma do pasztetu wstawiamy keksówkę i wlewamy wrzącą wodę tak by sięgała do 1/3 jego wysokości. Pasztet pieczemy z 180 stopniach, w kąpieli wodnej przez 1,5 godziny. Po tym czasie chłodzimy pasztet w lodówce, a następnie kroimy.
Tosia
Aj tam, eleganckie te twoje paszteciki ^^
OdpowiedzUsuńJa swojego czasu miałam fazę na pasztet ,,firmowy'', nadal lubię sobie zjeść na kolację ;)
paszteciki pierwsza klasa.uwielbiam pasztety,choc do pej pory tylko kupowalam...ale musze popelnic go sama-zaispirowalas mnie:)
OdpowiedzUsuńJa też lubię pasztety :D. Czy to kupowane, czy pieczone w domu, choć sama się nie pcham do ich wykonania, bo mam paszteciarza w postaci taty :). Twoje wyglądają bardzo bardzo bardzo pysznie, szczególnie ten ze śliweczką, och zjadłabym :).
OdpowiedzUsuńDomowe pasztety są zdecydowanie najlepsze :)
OdpowiedzUsuńTo jedne z najapetyczniejszych pasztetów, jakie widziałam :)
OdpowiedzUsuńto ja przyznaję bez bicia, że jestem paszteciarą;) i Twój pasztet też bardzo mi odpowiada;)
OdpowiedzUsuńpasztet lubię tylko mojej babci, ale myślę, że taki wegetariański to by mi podszedł;)
OdpowiedzUsuńJa też jestem "paszteciarą", ale wegetariańską! Dlatego pasztet z cukinii i szpinaku przypadł mi do gustu i na pewno skorzystam z przepisu. Ja na przykład zrobiłam kiedyś pasztet z soczewicy z marchewką: http://vege-kika.blogspot.com/2011/04/pysznosci-koloru-pomaranczowego.html
OdpowiedzUsuńA ja jestem paszteciara :) A ten pyszynie wygląda!
OdpowiedzUsuńja chcę taki pasztet!
OdpowiedzUsuńcudowne propozycje ;]
http://www.karmel-itka.blogspot.com
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
Jestem wegetarianka, dlatego wybieram 2 wersje - pycha! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubimy pasztety :) I wcale nie kojarzą mi się z mało atrakcyjnymi osobami, a po prostu z pysznym pasztetem. Taki domowy to super sprawa. Oba mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Ostatnio mam ogromną ochotę aby zrobić pasztet w domu...niestety nigdy nie robiłam, więc trochę się boję z wyniku:)Fantastycznie wygląda:)
OdpowiedzUsuńjestem wielką paszteciarą i te propozycje bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńkulinarnyoliwek.blox.pl
i oczywiście link do pasztetów zapisuję :)
OdpowiedzUsuńoliwek
ale fajny ten drugi pasztet
OdpowiedzUsuńja tam uwielbiam pasztety, wszystko jedno z czym się innym kojarzą - mi z samymi pysznościami! ;)
OdpowiedzUsuńPasztet ze szpinakiem, to musi byc coś!
super ten z cukinią
OdpowiedzUsuńi deseczka cudna!
też lubię pasztety, ale sama chyba nie odważyłabym się na ich przygotowanie. szczególnie mojego ulubionego - ze strusia :)
OdpowiedzUsuńtylko pozazdrościć własnego wyrobu
ja pasztety bardzo lubię, staram się jadać rzadko, bo wiem że nie są to niskokaloryczne sprawy. Ale taki z cukinii i szpinaku to chyba mogłabym jeść bezkarnie ;) jak tylko się kuchni z prawdziwego zdarzenia dorobimy to będę robić pasztety, i między innymi taki Twój też zrobię...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Bycie paszteciarą to honor i duma :)
OdpowiedzUsuńJa mam jeden taki, do którego jadę 250 km z Warszawy do Białowieży.
Wasze wyglądają świetnie!
Takiej roladki z pasztetu z galaretką ze śliwek to bym z chęcią spróbował,choć raczej nie jestem fanatycznym wyznawcą pasztetów :-).
OdpowiedzUsuńZ pasztetem jeszcze nie miałem nigdy do czynienia (jakkolwiek by to nie zabrzmiało heh),więc trza będzie kiedyś spróbować zrobić jakiś domowy pasztecik,zawsze musi być ''ten pierwszy raz''.
A tak w ogóle to bardzo fajny blog(czytaj: fajne przepisy i ładne,apetyczne zdjęcia).
pozdrawiam
Wow, chyba przestanę używać słowa pasztet, gdy mi z facetem kolejny raz nie wyjdzie... ;-)
OdpowiedzUsuńCudne paszteciki :) zapewne oba smakują wybornie :)
OdpowiedzUsuńJako kolejna paszteciara zgłaszam się po pasztety;) Jak już nic nie ma, to zabiorę przepis;)
OdpowiedzUsuńJa jestem 'za' ;-D
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl