Jak wspomniałam wcześniej, spędzam ostatnie chwile wakacji w Szwecji. Moi znajomi podzielili się ze mną przepisem, który naprawdę warto zapisać! Na początku myślałam, że ma to być zwykły sernik, ale ma to raczej konsystencję lodów (mimo, że lato już za nami!). Muszę przyznać, że pierwszy raz miałam do czynienia ze świeżą marakują i sama się dziwie dlaczego ten produkt jest tak mało dostępny w Polsce. W konsystencji przypominająca granat (ale troszkę bardziej lejąca) i bardzo kwaśna w smaku, pycha! Myślę, że można ją zastąpić innymi kwaśnymi owocami, które przełamią słodki smak deseru, np. rozgotowanymi malinami, jagodami itd. Gorąco polecam, bo dawno nie jadłam czegoś tak pysznego!
Mrożony deser z marakują (6 porcji)
- 3 jajka
- 0,3l śmietanki kremówki
- 200g cukru
- 300g serka Philadelphia
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 200g ciasteczek digestive
- 6 marakui
Oddziel białka od żółtek i wlej do dwóch oddzielnych miseczek. Zmiksuj żółtka z cukrem i serkiem Philadelphia. W oddzielnej miseczce ubij śmietankę z cukrem waniliowym. Połącz masę z żółtkami ze śmietanką. W oddzielnej miseczce ubij białka, tak aby odwrócone "do góry nogami" nie wylewały się z miseczki. Białka dodaj do masy z żółtkami i śmietanką, pomieszaj wszystko delikatnie łyżeką (nie miksuj).
Przygotuj 6 miseczek. Do każdej z nich wsyp około 2 centymetry pokruszonych ciasteczek digestive. Wylej na ciasteczka masę do wysokości miseczki. Wsadź do zamrażalnika na 2 godziny.
Marakuję przekrój na pół i wydłub łyżeczką ziarenka razem z sokiem, odłóż na później. Po wyjęciu z zamrażalnika polej świeżą marakują.
a ja właśnie w jakimś markecie ostatnio dorwałam marakuje i też się zdziwiłam, że wcześniej tego nie jadłam:))) faktycznie fajny dodatek do aromatyzowania tropikalnie kremów i deserów:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie jadłam świeżej marakuji. Prawdę mówiąc nie wiem nawet czy widziałam ją kiedyś w sklepie... Chyba się muszę lepiej rozglądać :)
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis. ;) I zazdroszczę pobytu w Szwecji, Skandynawia jest przepiękna. :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam marakui, ten deser wygląda cudnie :D Chciałabym kiedyś pojechać do Szwecji, kojarzy mi się tak jakoś... miło :)
OdpowiedzUsuńJa chcę ten deser! Ja poproszę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam marakuję i objadam się nią za granicą.
U nas bywa rzadko,ale jak już jest to u mnie do oporu.
Ten deser to ja sobie zrobię.
Pozdrowienia!
Chętnie się załapię na taki deser:)
OdpowiedzUsuńChcę, chcę! Kawiarnie przy Waszych pomysłach wymiękają. ;)
OdpowiedzUsuńSzwecja, moje wielkie marzenie :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł na deser z marakują w roli głównej :)
Bardzo lubię marakuję i podoba mi się również ten deser, choć nigdy o takim nie słyszałam i nie jadłam:) Musiał być pyszny:)
OdpowiedzUsuńChoć jest dość zimno na mrożony deser.. to na ten mam ochotę. I ta prawdziwa marakuja, i śmietankowa słodkość.. <3
OdpowiedzUsuńPyszna sobota, życzę równie udanej niedzieli :)
Deser wygląda bajecznie! Pewnie tak właśnie smakował:)!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Marakuja jest bardzo smaczna, ale specyficzna ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten przepis, na pewno go wypróbuję - dziękuje za niego ;)
A na slodkości z marakują zapraszam też do mnie :) U mnie przepis na fantastyczne muffinki :)
Pozdrawiam:)
Coś wspaniałego! Aż mi ślinka cieknie. Nigdy nie jadłam marakui i muszę to nadrobić. Koniecznie. Zdjęcie rozciętej marakui jest przepiękne:-)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tej Szwecji jeszcze bardziej niż sobotnich słodkości..;-)
OdpowiedzUsuńMhmh.. chyba się rozmarzyłam patrząc na Wasze fotografie ;-)))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl